Jump to content
Dogomania

Owczarek niemiecki agersja ze strachu? problem narasta...


Kocurkotka

Recommended Posts

Zachowania Twego psa o jakich piszesz widzę codziennie u ONków.Specyfika rasy? Tak pewnie pomyślałabym gdyby nie fakt,że jako nastolatka też miała ONka.Spokojnota z niego była.

Nie każdy może mieć owczarka.Tych "każdych" widuję na spacerach z psami wściekle szczekającymi gdy przechodzę obok z moim psem.Jedna w kagańcu uzdowym zachowuje się jakby chciała zjeść właścicielkę,kaganiec i mojego psa.

Starutki ONek jako jedyny atakował moją jamnicę gdy była szczeniakiem.

Nie wiem czy to wina hodowli ale ja nie widziałam zrównoważonego ONka.W policyjnym samochodzie zaczął się wściekle kotłować i ujadać gdy przez szybę zobaczył mojego psa,który grzecznie szedł na smyczy.

Nie mam dobrego zdania o tych psach ale jak widzę właścicieli walczących by pies się nie miotał jak widzi innego- i od lat to ich jedyna metoda pracy to chyba gorzej mają się ci właściciele niż te psy...

Dobrze,że zdecydowałaś się pracować z psem.Jakby każdy właściciel ONka tego spróbował to nie bałabym się za każdym razem mijając szerokim łukiem właściciela z miotającym się psem,że w końcu zerwie mu się ze smyczy i pożre mojego jamnika...

Link to comment
Share on other sites

Mhm.

Ino może wpaść na pomysł żeby tego intruza jednak pokotłować...

 

Generalnie agresja ze strachu nie jest wytłumaczeniem / pretekstem do nicnierobienia ("on tak ze strachu..." powiada z zakłopotanym uśmieszkiem właściciel psa-ancymonka i pozwala mu się miotać na smyczy) albo - co gorsza - nie zachowywania podstawowej kontroli nad psem.

Niestety dopóki nad nim nie panujemy, to jednak smycz jest dość podstawowym narzędziem.

 

BTW to nie najlepiej świadczy o relacji właściciel-pies, jeżeli człowiek nie może uciszyć zwierzaka będącego przy nim NA SMYCZY. Znaczy to że nieszczęsne psisko nie dość, że przy panu czuje się na tyle niepewnie, że uważa iż musi wziąć sprawę na klatę (czyli rzucając się i pieniąc odpędzić intruza bo przecież pan nie obroni...) to jeszcze ma do właściciela zero respektu.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Mamy na osiedlu normalne owczarki, czyli miotające się na smyczy. Na szczęście kilku właścicieli szczeniaków onków drowałyśmy jak były jeszcze młode i udało się je zsocjalizować na psiej łące. Teraz ganiają z naszymi bez problemu, owczarki, amstaffy, molosy i mnóstwo małych kundelków.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Na początek jak się tak zachowuje musisz być spokojna, jedno szarpnięcie i poluzowanie smyczy i tak do skutku. Jak nie to zrób rozpraszacz (do np. materiałowego woreczka wsypujesz piasek i zszywasz) jak zaczyna fiksować rzucasz to koło niej i nagradzasz (powinna przestać choć na chwilę). Musisz poświęcić dużo czasu na spacery z innymi psami, a także wspólną zabawę (psio psią), jak się obawiasz to może mieć wtedy kaganiec. Po prostu była źle socjalizowana, ale największy problem masz ty. 

Link to comment
Share on other sites

 Jak nie to zrób rozpraszacz (do np. materiałowego woreczka wsypujesz piasek i zszywasz) jak zaczyna fiksować rzucasz to koło niej i nagradzasz (powinna przestać choć na chwilę).

Przerywacz ;) Wierzysz, że upadający woreczek z piaskiem spełni rolę? W tym temacie czytałam o zaklejonej puszce z monetami. ALe osobiście nigdy nie stosowałam, bo dla mnie takie akcesoria są ze wszechmiar nieporęczne, zwłaszcza kiedy liczy się timing. Co do spokoju i kontroli emocji - potwierdzam.

Link to comment
Share on other sites

Pewnie tutaj też jest problem z pewnością siebie, przypuszczam, że gdy pojawia się na horyzoncie inny pies już jest w głowie widok tego, co Twój psiak zrobi i lęk przed tym. Z tym trzeba walczyć, ale to akurat bardzo trudne. Z pewnością pomoże wizyta u szkoleniowca, który pokaże jak radzić sobie w takich sytuacjach, nauczy, jak zapanowac nad psem, uwierzysz, że potrafisz to zrobic, a psiak może zachowywać się prawidłowo.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Witam, mam ze swoim potworkiem bardzo podobny problem.

Podkleję się pod temat, żeby nie tworzyć niepotrzebnie nowego.

Agresji do psów nie ma, jeżeli pies jest 1. mniejszy 2. maksymalnie uległy 3. niezbyt natarczywy.

Lęk wziął się z pogryzienia przez ON-ka "za małolata", gdy Niko był u nas pare tygodni, miał wtedy 3 - 4 msc.

Przez pewien czas problem był tylko z owczarkami, wtedy odchodziłam, na drugą stronę ulicy, skupiałam na sobie uwagę psa. Bywało różnie, gdy był mniejszy chował się za mnie i szczekał z pomiędzy nóg, gdy podrósł zaczął sam się wyrywać. Jest duży i silny, jednak nigdy nikogo nie ugryzł. Zawsze szczeka z "pozycji przegranej", ogólnie boi się wielu rzeczy. Jest adoptowany przez przytulisko od rodziny, która nie chciała oddać psa na łańcuch do wsi. Więc nie było co liczyć na socjalizację od małego, a w wieku 4 miesięcy też nie było łatwo. To połączenie suki, dużej, białej, taki podchalanowo/seterowy kundliś, z huskym. Jak na pierwszego psa dla mnie i mamy (tata miał już psy) to było naprawdę duże wyzwanie. Koniecznie chciał zdominować nas wszystkich, przez pewien czas nie dało się swobodnie wejść na podwórko, mały diabeł. Ale to opanowaliśmy. Pies zna swoje miejsce w stadzie. Najbardziej słucha taty, najsilniejszy charakter. Potem jestem ja, dalej młodsza siostra z mamą. Jak był mały jedynym kompanem do zabawy była staruńka Sznaucerka Olbrzym, ale psina niestety już długo nie pożyła. Byłam na szkoleniu posłuszeństwa gdy miał jakieś 8 miesięcy. Tam też bywało różnie, większość psów z grupy nauczył się tolerować, ignorować, nawet rottka, a to przecież takie wielkie i straszne. Na szkoleniu jednak były dwa owczarki, i przez bite trzy miesiące niewiele w stosunku do tych psów się zmieniło. Nawet szkoleniowcowi było ciężko nad nim zapanować, zakodował sobie 'zjem owczarka', i każde zajęcia, moment wejścia na plac owczarków, zaczynały się atakiem, bardziej paniki niż agresji. Później jakby się przyzwyczajał do ich obecności, ale tylko z daleka. Po zakończeniu szkolenia dowiedziałam się, że muszę jeszcze z nim chodzić, pracować, ale nie miałam na to wtedy pieniędzy. To mój pierwszy pies, aktualnie ma 3 lata, a ja przez te 3 lata nauczyłam się bardzo dużo, ciągle czytam, kombinuje, próbuję, i wiem że to ja mam być ta odważna, ale wiecie jakie to jest trudne jeżeli ma się trudnego psa. Potrzebuję kogoś, kto pomoże mi go poprowadzić, żeby nie bał się innych zwierząt. Nie przejawia agresji do haszczaków i malamutów, mieliśmy więc malamutkę na tymczas, od początku chciał się z nią bawić, jednak ona, w schronisku nie przejawiała agresji, ale u nas początkowo nie dawała do siebie podejść psu, a każde spięcie kończyło się jej próbą zagryzienia, nie odpuszczała. weterynarze, porady behawiorystki specjalizującej się w rasie. Niestety nawet ona powiedziała nam, że bez paru miesięcy całodobowej pracy osoby doświadczonej nie uda nam się pogodzić tych psów. I znowu Niko był ofiarą, nawet nie atakował, a dostawał. Bez smyczy podbiega do psa, skacze naokoło, szczeka, ale nie atakuje. Ale płynie w nim zakapiorna krew haszczaka, więc nie mogę go tak sobie puszczać bez smyczy, bo słucha kiedy mu się podoba. 

Mój pies, to mój przyjaciel, chciałabym swobodnie z nim wyjeżdżać, ale on szczeka na psy nawet siedząc w samochodzie. Chciałabym żeby mógł mieć swoich psich przyjaciół, niestety u nas mentalność jest wiejsko/nowobogacka więc albo "pies ma pilnować podwórka" i o spacerach może pomarzyć, albo "mój pieseczek jest taki kochany wspaniały i on wcale nie chciał zaatakować, to pani ma agresywną bestie!" gdzie ja -> mam psa na smyczy, pan -> ma przesłodkiego dominującego buldożka latającego bez smyczy/obroży/szelek, bo to przecież mały piesek i nikomu krzywdy nie zrobi. Dodam tylko, że jedyny pies z którym faktycznie się gryzł to ta malamutka. Nawet gdy zaatakował go buldog fr. bardziej skupił sie na obronie mnie przed wydzierającym sie i machającym łapami dziadem, niż na tym psie. 

Więc szukam pomocy, informacji, może jakieś spotkania, warsztaty, które nie będą kosztowały jednorazowo 250 zł? Ktoś ma coś takiego do polecenia w Warszawie?

Link to comment
Share on other sites

Ja bym zaprosiła na konsultację kogoś naprawdę sprawdzonego, zwłaszcza, że poprzednie szkolenie było niewypałem (wrzask na innych kursantów). Jak chcesz psu uporządkować głowę, to zaproś na konsultację DogUp.

 

Z innych sensownych szkół - może Zuzik? 

Link to comment
Share on other sites

Ja też się podepnę. Swego czasu mój pies zrobił się agresywny do innych psów. Mały, duży, młody, stary - nie robiło jej to różnicy. Każdy był zły. Pracę zaczęłyśmy od unikania jakichkolwiek psów. Potem mijanie z bardzo daleka (ok. 30-40m), trzymałam w dłoni smaczek, a pies mijał drugiego z nosem w dłoni. Z czasem nie zawsze był smakołyk, odległość zaczęła się zmniejszać. Obecnie potrafimy minąć obszczekującego nas psa w wąskim przejściu. Pies na widok psa podbiega do mojej nogi i idzie bardzo grzecznie. Jeśli drugi pies jest "normalny" to sie powąchają, z częścią się pobawi. Problem mamy obecnie z jednym psem. Kiedyś tamta właścicielka miała dwa psy- młodego i starego. Młoda chodziła luzem stara na smyczy. Moja z młodą chętnie się bawiły do czasu aż stara wywinęła się właścicielce z obroży i zaatakowała moją. Doszło do jatki w trójke, bo młoda się do starej dołączyła. Obyło się na szczęście bez krwi. Od tego czasu moja widząc je (z czasem tylko młodą bo stara odeszła) z odległości 50m wisi wręcz na smyczy i ujada. Tamta dokładnie to samo. Pracując nad zachowaniem mojej wobec innych psów osiągnełam to, że potrafi minąć ją z odległości 10m z irokezem na grzbiecie, ale idzie ze mną ładnie. I tu moje pytanie: czy to rzeczywiście jest tak, że pies ma prawo nie lubic jakiegoś konkretnego psa i nie należy się tym przejmować, czy nasz problem wciąż nie pozostaje rozwiązany i jest czym się martwić? Dodam, że próba współpracy z tamtą właścicielką odpada, bo to z rodzaju tych co uważają że zapięcie psa na smycz rozwiązuje sprawę. Póki co unikam ich na spacerze bo nie chcę niweczyć efektów naszej pracy.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo interesujące, że ludzie unikają jak ognia starej, poczciwej przemocy gdy idzie o agresję o podłożu lękowym. :-)

A najczęściej ona pomaga załatwić sprawę szybko, klinicznie czysto i bez niepotrzebnego przedłużania tematu.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
Witam, mam problem....
Psa dostałam w prezencie jeszcze, kiedy chodziłam do szkoły, od początku nauczony był w domu, wiec jest domowym psem. 
Dostałam go jak miał ze 2 miesiące, podobno wcześniej dostawał od właścicieli piwo. Nie miał jeszcze roku, kiedy zaczął psocić.... Uciekał do psów na ulice, przez co zagubił sie w sylwesta, znalazł sie po kilku dniach w sąsiedniej wiosce, na szczescie przygarnął go znajomy i dobrze go traktował. Odzyskałam go, był przestraszony. Unormowało się wszystko, a nieokiełznany jak wicher pies okazał się być tak skoczny, że przeskakiwał przez wysoką bramę, z początku myśleliśmy, że to dzieciaki go wypuszczają, aż złapaliśmy go na gorącym uczynku... Zanim się to udało, nieszcześnik wdawał się w zatargi z wiekszymi psami, konkretnie jednym, 3 razy był pogryziony przez tego samego psa, w tym raz zaatakował go, gdy mój grzecznie był na podwórku... tak przez płot.... Zawsze kończyło się weterynarzem, szyciem, kołnierzem itd.... Pies ma taki uraz do weterynarzy, że atakuje jak tylko się zbliżają, śodki odużające podczas tych zabiegów były silne, a i tak się bronił przed nimi, do tego stopnia, że ukąsił weterynarza na pół przytomny (to akurat był brak podejścia weterynarza). Po takim zabiegu, raz już po powrocie do domu ugryzł mamę, lekko i krwi nie było, nie wiedział co robi i instynktownie sie bronił... Zmieniliśmy weterynarzy, ale przed wizytą zapinamy mu kaganiec... By pies przestał uciekać i latać za suczkami, postanowiliśmy go wykastrować, a to znów wiązało się z weterynarzem.... Faktycznie tochę zadziałało, nie przeskakuje przez bramę, jest spokojniejszy, ale jak tylko uda mu sie wybiec na ulice to goni przejeżdżających rowerzystów i co ciekawe wybiera sobie przechodniów, szczeka, goni, czasem szarpie, raz złapał na podwórku sąsiada, który do nas przyszedł, ale nic mu sie nie stało. 
Muszę wspomnieć, że pies strasznie się boi mojego innego sasiada, kiedy go wyczuje, nie chce wychodzić na dwór sam, w ogóle trzeba z nim ciagle prawie byc na podwóku, bo zaraz przybiega i drapie w drzwi. Boi się burzy, petard, fajerwerek, boi się stukania, huku, a nawet trzasków podczas wykładania czegoś z zamrażarki, mimo tego, że od zdarzenia w sylwesta zmięły 3 lata, powiedziałabym, że pies coraz badziej się boi tych odgłosów. Gubi wtedy sieść mocno, trzesie sie i najchętniej to by wszedł na człowieka, nie wie co ze sobą zrobić...
Ostatnio ugyzł dziewczynkę jadącą rowerem, wypuscila go osoba z zewnątrz.
Do nas jest spokojny, jak kogoś pozna to jest dobrze, przymila się i wrecz domaga się by go inni głaskali czy się z nim bawili... Nie przepada tylko za dziećmi, ale na dworze sie z nimi bawi....
Wspomnę, że zaczepiał go syn sąsiada, którego pies nie lubi, to coś w niego rzucił z kolegą, to go przedrzeźniał by ten się denerwował i szczekał....
Nie wiem co mam robić by nie był taki agresywny do obcych  :(
Też boję się co będzie jak pojawią się moje dzieci na świecie.....
Wspomnę jeszcze, że pies od czasu do czasu ma paraliże łap, mówiłam weterynarzowi, ale mówił, że jesli szybko mijaja i nie wystepują czesto to jeszcze nic nie bedziemy robić, ze to prawdopodobnie reumatyczne sprawy i jak sie nasili to dostanie lek, jakiś zastrzyk, czy coś....
 
Pomocy
 
Link to comment
Share on other sites

1. Musicie tak zabezpieczyć posesję, żeby osoba z zewnątrz nie była w stanie psa wypuścić. W tej chwili sami prosicie się o kłopoty, jeśli pies kogoś zaatakuje i ktoś to zgłosi na policje to będziecie mieć przerąbane. Zresztą bardzo słusznie.

 

2. Jakiej pomocy oczekujesz? 

Link to comment
Share on other sites

Bardzo złożony problem, z opisu brzmi jak agresja lękowa, psiak boi się wielu rzeczy, a gdy znajduje się w niebezpiecznej sytuacji, reaguje agresją. Jak wychowujecie psa, zna jakieś komendy, codziennie chodzicie na spacery, ćwiczycie-ta rasa potrzebuje dużo stymulacji umysłowej. Ja myśle że rozwiązanie problemu nie będzie proste, przyda się ktoś kto Wam pokaże jak sobie z tym radzić.

Link to comment
Share on other sites

To nie jest złożony problem - to zachowanie psa, którego nikt niczego nie nauczył, niczego nie wymagał i nie dał żadnego zajęcia.
A teraz chciałoby się znaleźć cudowny guzik do nacisnięcia, aby pies z miejsca zamienił się w aniołka. Albo właściciele przeznaczą niemałe pieniądze na codzienną pracę pod kierunkiem trenera i dodatkowo co najmniej trzy godziny dziennie na własną pracę z psem, albo niech wystawią 4-metrowe ogrodzenie dookoła podwórka i czekają na cud.

Link to comment
Share on other sites

noooo powiem że już się dużo zmieniło ;) kosztowało mnie to dużo ciężkiej pracy ale warto
Suczka świetnie se radzi w grupie w czasie zabaw nie przejawia żadnej agresji - nie awanturuje się- nawet jak inny pies ją zaatakuje ona nigdy się nie odgryza
na spacerach ignoruje psy - ale nie chce żeby się do niej zbliżały wręcz najczęściej warczy lub czasem szczeknie

nie mówie że problem się rozwiązał bo jeszcze jest cięta na psy te które ją ignorują ona robi to samo
ale jeśli ktoś idzie z psem i odrazu atakuje moją to niema bata żeby odpuściła - ale szybko potrafię ją opanować gorzej z drugim psem

Link to comment
Share on other sites

super zmiana. jeszcze dużo pracy, wiadomo, ale to jest mega budujące jak człowiek widzi postępy, bo pomaga determinacji, żeby nie odpuszczac i pracować. kocurkotka, trzymam kciuki!

 

 

co do psa uciekającego zza płotu - nie poradzimy wam tutaj, tzn możemy cos poopowiadać, przypuszczać, ale jedynie szkoleniowiec, ktory przyjedzie do was i popatrzy na sytuacje moze prawidłowo zinterpretować, co się dzieje. tu racja, ze właściciciele czesto mają kłopot z prawidłowym odczytaniem przyczyn zachowania, a nawet tego, kiedy się dana sytuacja zaczyna i czym. nie ma w tym nic strasznego, jeśli ma sie cziłałę, ale przeskakujący pies atakujący ludzi to nieprzelewki. wasz pies nie jest zły, ma kłopot, jest niewychowany odpowiednio, to jest do zrobienia, ale co racja to racja, że magicznych guzików nie ma - nastawcie się na pracę. szukajcie pomocy dla niego, bo jesteście mu to winni - sam się taki nie zrobił. wszyscy popełniamy błędy, psiarze niedoświadczeni - w dobrej wierze. ale trzeba przemyśleć i zrobić, co do nas należy.... dla dobra i komfortu psa, swojego i sąsiadów, swoją drogą ;-)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...