Jump to content
Dogomania

Szerlok pocieszyciel


Recommended Posts

Jeśli nie zaradzą czteromiesięcznemu "problemowi", to chyba już czas uderzać do ciotek od bernardynów :(

Irenko, mnie też (i chyba nas wszystkie) najbardziej dobija bezsilność. Jak mantrę sobie powtarzam, że całego świata nie da się uratować, ale to niewiele pomaga. Tylko chwile, gdy kolejny tymczasowicz trafia do super rodziny dają kopa do dalszego działania...

Link to comment
Share on other sites

To chyba przez tę pogodę. Strasznie trudno się do czegokolwiek zmobilizować, kiedy wokół szara wata. Mimo to wczoraj udało mi się na tyle zebrać w sobie, żeby zrobić ciasteczka maślane. Z wątróbkowych musiałam na razie zrezygnować, bo mój robot kuchenny albo się zepsuł, albo zapomniałam, jak się go uruchamia (ech, życie!), a ciasto można ugnieść rączkami. Co też uczyniłam. 10 minut na upieczenie to stanowczo za krótko, tkwiły w piekarniku 25 min. Dziunia od razu zapałała do nich miłością, Szerlok - jak to on - najpierw musiał sprawę przemyśleć, obwąchać, zastanowić się, by potem ewentualnie, z pewną taką nieśmiałością zanurzyć w ciasteczku jeden ząb. Natomiast dziś rano pożarł trzy bez sekundy wahania. 

 

Dziunia i Szerlok spędzają teraz noce na dworze: sąsiedzi pożyczyli mi budę, z której nie korzysta żaden z ich psów, ja własnoręcznie wyprodukowałam coś na kształt budy z nadstawki od pergoli, szmacianych dywaników i starej kołdry (niestety to nie jest deszczoodporne). Oba zwierze bardzo chętnie tam śpią, kiedy zbieram się na pociąg w okolicach 17-ej już przestępują z nogi na nogę przy drzwiach. Ale trzeba przyznać, że równie radośnie witają mnie rano. Ogólnie z tym spaniem u Mamy jest znacznie mniejszy problem niż myślałam (jeśli o psy chodzi), tylko się martwię co to będzie jak temperatura spadnie poniżej zera. Już była jedna taka noc, to następnego wieczora, żadne z nich nie chciało wyjść. 

 

Może zamartwiam się niepotrzebnie, bo moja "angielska" siostra obiecała przywieźć drzwiczki dla dużych psów, które wstawię w drzwi na taras. Może wreszcie przestanę  robić za odźwiernego we własnym domu (tak się teraz dzieje - wystarczy, że za oknem przeleci sikorka, a już Szerlok z Dziunią odczuwają bardzo pilną potrzebę wyjścia do ogródka.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli nie zaradzą czteromiesięcznemu "problemowi", to chyba już czas uderzać do ciotek od bernardynów :(

Irenko, mnie też (i chyba nas wszystkie) najbardziej dobija bezsilność. Jak mantrę sobie powtarzam, że całego świata nie da się uratować, ale to niewiele pomaga. Tylko chwile, gdy kolejny tymczasowicz trafia do super rodziny dają kopa do dalszego działania...

Najgorsze w tym "czteromiesięcznym problemie", że spadł w całości na głowę pana Mariana (o którym chyba Wam już opowiadałam. To naprawdę wyjątkowy człowiek - pracuje jako "złota rączka" gdzie się da, bo ma 800 zł emerytury (a może renty). Jest krystalicznie uczciwy, uczynny, oczytany, taki bardziej filozof. Mogłabym długo wymieniać jego zalety). Pan I. zdecydowanie budzi we mnie jak najgorsze instynkty - wykorzystuje tego człowieka do granic przyzwoitości.

Link to comment
Share on other sites

Irenko,skoro Dziunia i Szerlok z przyjemnością do budy wchodzą,to nie martw się o ujemną temperaturę.

Wspólnie będą się ogrzewali.Zapewne też coś im do budki ciepłego włożyłaś ,jakąś starą kołdrę.

Można też kawałek kocyka od góry przypiąć ,żeby wiatr im nie hulał.

Dziunia ,starsza pani, pewnie bardziej odczuwa zmiany,ale skoro sama chce.... czemu nie.

Ciasteczka wątróbkowe spokojnie można samą łyżką wyrobić/wymieszać.Jedyny problem to przepuścić przez maszynkę.

Wracając do tych maślanych.....wydaje mi się ,że dobrze by było masełko połączyć z olejem lnianym/takim z targu , prawdziwym/

Ten olej super wpływa na pieski ,ich skórę,włosy i układ trawienny.Można mieć 2 za jednym zamachem i smaczne i prozdrowotne :kiss_2:

Link to comment
Share on other sites

O, ja rolę odźwiernego mam opanowaną do perfekcji! Mało tego - u mnie jest tak, że "Kaśka wyszła, Mańka przyszła, a potem jak już Kaśka przyszła, to Mańka wychodzi". Przy 5-6 wchodząco-wychodzących stworach gimnastykę śródtelewizyjną ma zapewnioną :)

 

Znam ten ból, u mnie jest dokładnie to samo ;) Wpuszczam jedną, zdążam wrócić do kuchni, usiąść i... w tym momencie pod drzwiami pojawia się kolejna. A jak już wszystkie wrócą to zaraz zaszczeka pies sąsiadów albo coś innego interesującego się wydarzy więc wszystkie znowu chcą wyjść i cała zabawa zaczyna się od nowa :evil_lol:  Natomiast Figa jest psem, który od pewnej temperatury wychodzi na dwór tylko kiedy jest to niezbędnie konieczne i na specjalne zaproszenie z mojej strony, Borówka też zimna nie lubi więc zdarza się, że drapie albo szczeka żeby ja wypuścić a kiedy otwieram drzwi to dochodzi do wniosku, że za zimno i rezygnuje :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Marysiu O , tak samo mam ze swoją Rasti.

Widzę,że potrzebuje wyjść "za potrzebą" drapie łapką w drzwi ,ja się kajkam z łóżka a ta głowę wychyli,widzi,że pada lub wieje i robi w tył zwrot.

Chwilkę poleży ,ale pęcherz ma swoje granice rozciągliwości i znowu psica w drzwi drapie

Wyskoczy tylko przed drzwi,nawet na trawnik nie przejdzie,zrobi siuuu i czym prędzej do domku.

Oburzona otrząsa się i z mruczeniem w fotelu lub na kanapce w kłębek się zwija.

To mój pierwszy pies taki wrażliwy na warunki atmosferyczne.Wcześniejsze /niufki i moskalka/mogły całą dobę na świeżym powietrzu przebywać.

Siłą trzeba było do domku zapraszać.

Link to comment
Share on other sites

Irenko,skoro Dziunia i Szerlok z przyjemnością do budy wchodzą,to nie martw się o ujemną temperaturę.

Wspólnie będą się ogrzewali.Zapewne też coś im do budki ciepłego włożyłaś ,jakąś starą kołdrę.

Można też kawałek kocyka od góry przypiąć ,żeby wiatr im nie hulał.

Dziunia ,starsza pani, pewnie bardziej odczuwa zmiany,ale skoro sama chce.... czemu nie.

Ciasteczka wątróbkowe spokojnie można samą łyżką wyrobić/wymieszać.Jedyny problem to przepuścić przez maszynkę.

Wracając do tych maślanych.....wydaje mi się ,że dobrze by było masełko połączyć z olejem lnianym/takim z targu , prawdziwym/

Ten olej super wpływa na pieski ,ich skórę,włosy i układ trawienny.Można mieć 2 za jednym zamachem i smaczne i prozdrowotne :kiss_2:

 

Grażynko, źle mnie zrozumiałaś: Szerlok i Dziunia NIE wchodzą razem do budy. To by było naprawdę wspaniałe, ale nie. W budzie sypia Szerlok, a Dziunia w tej mojej konstrukcji, która jednak przed zimnem nie za bardzo chroni. Jeśli się zdarzy zupełnym przypadkiem, że Dziunia zajmie miejsce w budzie, Szerlok nie ma wstępu, bo ona zmienia się w znanego już niektórym diabła tasmańskiego. A Szerlok takich stworów się boi.

 

Co do ciasteczek wątróbkowych: no właśnie. Trzeba mieć maszynkę, a ja nie mam.

 

Pocieszyłyście mnie opowieściami o odźwiernych, bo myślałam, że tylko ja jestem taka szurnięta, że trenuję wstawanie i siadanie na kanapie po kilkanaście razy na wieczór. No ale istotnie - manie psa to samo zdrowie, bo jak wiadomo ruch to życie. Czyli tak trzymać!

Link to comment
Share on other sites

To wpadaj po ciacha na bazarek :)

Będzie prezencik jak znalazł dla tych, co może z wdzięczności w Wigilię przemówią ludzkim głosem (choć może jednak lepiej, żeby nie...).

No coś Ty,Nutusiu.

Wszystkie pieski u psiolubów mają bardzo dobrze,więc tylko pochwalne peany byśmy słyszały.

Gdyby przemówiły te biedne źle traktowane ,to albo my byśmy usłyszeli,albo taką wiązankę by posłały,że tym złym w pięty by poszło.

Czasami czytając o tych wszystkich tragediach mam takie marzenie,żeby te istotki psie/kocie i inne czteronożne , mogły się złączyć jak na filmach i akcję pomocową przeprowadzić mogły/jak na 101 dalmatyńczykach ,czy świnka z klasą......./

Link to comment
Share on other sites

Faktycznie źle zrozumiałam.

Myślałam,że Szerloczek na noc jest przytulany przez Dziunię.

Swoją drogą słyszałam jej powarkiwanie ale......diabeł Tasmański...no nie tego to sobie wyobrazić nie mogę.

Dzisiaj rano u mnie było zaledwie 2 *C.

Niby trzecia dekada listopada,więc nie powinnam się dziwić,ale tak jakoś zimą powiało.

Musiałam w końcu hiacynty do ziemi wsadzić i mówiąc prawdę łapki mi bardzo zmarzły.

Link to comment
Share on other sites

Grażynko, pisząc o przemawianiu piesów w Wigilię miałam na myśli to, że chyba niekoniecznie chciałabym się dowiedzieć przez co przeszły nim do nas trafiły. Choć z drugiej strony, może to by wyjaśniło kilka spraw, jeśli chodzi o ich zachowanie czy psychikę.

Gdzieś kiedyś przeczytałam, i nawet przez jakiś czas wstawiłam sobie do sygnatury, że gdyby psy wierzyły z Boga, człowiek miałby dla nich twarz szatana (czy jakoś tak podobnie ;))

Link to comment
Share on other sites

Wiem Nutusiu,tyle nieszczęścia w koło,ale z drugiej strony ile zwierzątek ma szczęśliwe życie w dobrych domkach.

Ja jestem strasznie zadowolona jak widzę w lesie ludzi spacerujących ze swoimi pupilami.

Jedna pani z 4 pieskami na długich smyczach chodzi.Wiem,że nie jest miejscowa,więc widać regularnie z nimi przyjeżdża.

Sąsiadka z pierwszej działki co też ze stolicy uciekła ma 6 piesków/wszystko znajdki różnej wielkości i koloru/i 13 kotów.

Tak to jest są źli ludzie ,ale są też dobrzy.

Gdyby można było tylko zwiększyć karalność tych złych ,może by się sprawy lepiej potoczyły.

Link to comment
Share on other sites

Nie, nie! Kara to rodzaj agresji, a agresja budzi agresję. Podobnie jak strach. Ja jestem za edukacją i wiedzą. To na pewno wolniejsza metoda, trzeba tłumaczyć i tłumaczyć do wyrzygania, ale jeśli już w końcu coś do głowy trafi, to na ogól wiele zmienia. Ludzie często z niewiedzy zachowują się tak, a nie inaczej. Mam przykład w rodzinie: mój angielski szwagier strasznie się na mnie złościł, że ja ciągle o psach, że każdego zaczepię, spróbuję pogłaskać, czy choćby zagadam. To trwało kilka dobrych lat. Aż moja angielska siostra, a jego żona, dostała kotka. Teraz Brendan jest równie stukniętym właścicielem zwierza, jak większość z nas. I już się nie dziwi moim reakcjom. Sam urządza sceny zazdrości, że kotka się z nim nie przywitała, bo siedzi na kolanach u pańci. Sto pociech! 

 

Dlatego tych, którzy krzywdzą zwierzęta skazywałabym na opiekę nad nimi (oczywiście pod nadzorem, póki się nie przekonają, jak to jest obcować ze zwierzakiem) w ramach prac społecznych. Więzienia są i tak przepełnione, a poza tym to są wylęgarnie przestępców. Mówię Wam agresja (zamknięcie w kiciu to też agresja) budzi agresję. Amen.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Masz rację Irenko,jest tyle schronisk,które potrzebują ludzi do pracy.

Ja jednak mówię o tych przypadkach,kiedy już dochodzi do sądowej rozprawy.

Kiedy ktoś ze szczególnym okrucieństwem potraktuje zwierzaczka/bez względu czy to jest pies,czy kot czy inne małe lub duże zwierzę/.

To zazwyczaj są zwyrodnialcy,którym przebywanie z patologią i tak nie zaszkodzi.

Wtedy to uważam,że powinna być kara bezwzględnego więzienia a nie zawieszenie czy kara pieniężna.

Bo w/g mnie jeśli taki osobnik wyrzuci przez okno psa to za kilka dni może to samo zrobić z dzieckiem.

Link to comment
Share on other sites

Irka, edukowałam przez 5 lat, gdzie się tylko dało (na wiochach), ale kary pieniężne, a nie więzienie, przydałyby się.
Np. podatek
2000zł/rok za trzymanie niewysterylizowanej suki.
Jak nie masz biletu w autobusie za 2zł to płacisz 100zł mandat, no więc nie przesadziłam. Ile kasy Urzedy by zebrały, załatałyby wszystkie dziury.
Wsioki będą rozmnażać, dopóki nie będzie kar, bo na edukację za mało czasu mamy. Młode osoby na wsi trzymają psa na łańcuchu i rozmnażają, więc samą edukacją, bez kar, to wiesz....

Link to comment
Share on other sites

Za przewodem malagos, trafiłam na wątek:). Strasznie mi sie tu podoba i będę bywać stale - jeśli mnie bedziecie tolerować(modne obecnie słowo).

Szerlok to coś w typie Rzepika malagossów (co u niego?)a trochę i mojej Bliss Ze Schroniska - względem ilości futra, stojących uszu, ogromnego ogona i skakania pionowo do góry - z wybicia(Rzepik, tez tak potrafi?). Jak znajdę zdjęcie fruwającego psa, to wstawię.To widać taka mazowiecka, owczarkowata rasa miejscowa. Z daleka, podobna do ONka ;). Bliss, to też taka pocieszycielka, po odejściu swojej poprzedniczki - Buki(mix ON i kaukaza)

 

[url=http://www.fotosik.pl]d9bf25baab677aeamed.jpg[/URL]

 

 Tez jestem za strylizacją, kastracją i karami finansowymi. Dolegliwymi. Bezdomniaków, jest jak psów. Wydaje mi się, że z każdym rokiem więcej :(. Dopóki nie zamieszkałam na prowincji, nie zdawałam sobie z tego sprawy. No, były kiedyś watahy bezdomnych psów, buszujace nocą  na ursynowskich śmietnikach, a mieszkajace na działkach pod Lasem Kabackim, ale to były wczesne lata 80. Później, już takich psów, nie widziałam w Warszawie.

Tu  - sznureczek piesków za suczką w cieczce, jakieś psie  stado, kłębiące się na polu, kolejne szczeniaki, których nikt nie chce, psy  domne inaczej, latajace luzem, wywiezione ze wsi do miasta przy okazji kolejnego jarmarku....ech, nóż się w kieszeni otwiera :(. Czy można wyczerpać morze?

Link to comment
Share on other sites

No właśnie, a jak wrzepicie chłopu karę za psa w wysokości 2000 zł (czy nawet 50!) to albo psa zarąbie, albo wywali z obejścia. Ja wiem, że edukacja nie jest sposobem doraźnym, ale upieram się, że jedynym skutecznym. W mojej wsi coraz więcej ludzi chodzi z psami na spacery - nawet  pijaczek od Benia poszedł z nim raz na smyczy. Fakt, że tylko raz, no ale jednak coś do tej zapijaczonej głowy na moment dotarło. Najlepszy jest przykład. Jak taki wsiok zobaczy, że opieka nad psem jest "trendy" to prędzej czy później też będzie chciał wyglądać jak miastowy. To też nie zdarzy się z dnia na dzień, nie wiem ile pokoleń musi minąć, żeby to się zmieniło, niemniej w mojej wsi widzę zmiany na lepsze po 16 latach. Długo? A cóż to jest wobec wieczności? A poza tym sk...syny były, są i będą zawsze, tak że na nich nie należy liczyć. 

 

Ja rozumiem węgielkowo Twoją wściekłość, sama nie zawsze jestem w stanie oglądać tych bid, które znajdujecie, ani czytać ich historii, bo mnie krew najjaśniejsza zalewa, ale kary nie są rozwiązaniem. Strach przed czymkolwiek nie rozwiązuje problemu, tylko go zamiata pod dywan.

 

Konfirm31 witaj w naszym gronie! Ja też miałam mieszańca kaukaza z onkiem. Nazywał się Baca i wyglądał jak 100% kaukaz, tylko charakter miał prawdziwie anielski, co podobno nie cechuje tej rasy.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za przywitanie :)

Buka niestety,  nie była anielska i przyjazna. Uznawała tylko rodzinę, a każdy inny był wrogiem i za wszelką cenę, trzeba go było wygonić (jak już gupia Pani go wpuściła do domu ).Przy niej Bliss, to sama słodycz :).

 Nie wiem, jak to jest z tą edukacją, ale to może w tym sęk, że frak dobrze leży dopiero w czwartym(bodajże?) pokoleniu ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...