Jump to content
Dogomania

Szerlok pocieszyciel


Recommended Posts

Fajna nazwa jeziora - Góra :) Ciekawe, czy jakaś góra nazywa się Jezioro?....

 

 

dobre pytanie ;)

 

Irenko - zdrowia Ci życzę !!!!!

 

( w myśl fraszki "Szlachetne zdrowie..." - bardzo cenię zdrowie, bo własnie kolejny raz zaczyna mi się jakaś infekcja grypowo-anginowa.... odporność mi chyba szwankuje)

Link to comment
Share on other sites

Przy okazji - spotykamy się na kawie na Pl.Bankowym 12 listopada (środa) od g.16.30. To nasza taka tradycja, spotkanko dwa razy do roku, wymiana doświadczeń, pogaduchy, poznanie się itp. :)

No dobrze, na pl. Bankowym, ale gdzie konkretnie? Tak rzadko bywam w tamtych okolicach, że nie mam pojęcia, gdzie tam można napić się kawy. Z wielką przyjemnością przyjdę.

Link to comment
Share on other sites

dobre pytanie ;)

 

Irenko - zdrowia Ci życzę !!!!!

 

( w myśl fraszki "Szlachetne zdrowie..." - bardzo cenię zdrowie, bo własnie kolejny raz zaczyna mi się jakaś infekcja grypowo-anginowa.... odporność mi chyba szwankuje

Na odporność polecam witaminę D3. Łykam od dobrych 3 lat i w ogóle się nie przeziębiam. Poszukaj w necie, bo to witamina dla dorosłych, nie dla dzieci. Podobno mieszkańcom północnych rejonów naszego globu nagminnie jej brakuje.

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie największym problemem w Starbucksie są rozmiary kubków. Nie wiem jak Wy, ale ja nie jestem w stanie wchłonąć w siebie pół litra kawy. Ci Amerykanie to dopiero mają narąbane w głowach!...

 

A teraz relacja z nieudanej wizyty nad jeziorem Góra. Nieudanej, bo do niego nie do jechaliśmy, w zamian los zawiódł nas nad jezioro Klucz (też ładne, chociaż bardziej w klimacie Makbeta -wiedźmy i te rzeczy). Oto ono: 

 

2yl2xiv.jpg

 

Klimaty z Makbeta:

 

14uuoia.jpg

 

(O rany, a skąd ta kreska?)

 

Ale nie tylko. Peruwiańskie też:

 

11qom61.jpg

 

Jakby kto nie poznał, to są lamy. Nad jeziorem Klucz mieści się stajnia Klucz, która wyraźnie przestawia się na inne zwierzęta. Konie były tylko dwa. Szerlok na widok tej zwierzyny koniecznie chciał się z nią witać, na szczęście hasło "uwaga, niebezpieczne zwierzęta", którym go powstrzymuję przed lataniem za dzikami, podziałało i w odniesieniu do lam. Dziunia oczywiście wskoczyła do jeziora i tak szybko jak wskoczyła, tak wyskoczyła! Woda musiała być mocno zimna, w końcu to listopad, mimo że pogoda iście wiosenna. Na szczęście gruba warstwa tłuszczu nie dopuściła do przeziębienia. Tusza ma czasem swoje dobre strony!

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Hi hi hi w moje rodzinne strony" dzieffffczęta"się wybierają.

Ja "pochodzę" z ulicy Freta,prosto,prosto ul Długą do samej Freta :kiss_2:

Strasznie żałuję,że akurat na działce jestem a nie w domku.

Też bym się spotkała

 

Ale ten Szerloczek mądry jest.

Tak pięknie reaguje na "uwaga niebezpieczne zwierzęta".

Rasti tylko by bardziej króciutki ogonek zadarła i pooooszła.

Tak miałam ze 2 x jak jeszcze z nią do lasu chodziłam i zobaczyła sarny lub daniele.

Od ostatniej pogoni mąż z nią chodzi na spacerki z przypiętą długą smyczą,żeby można było zdążyć smycz przydepnąć.

Na szczęście Rasti szybko się męczy i wraca.

Gorzej miałam jak mi zimą niufka za zwierzem poszła i dopiero po 3 godzinach wróciła.

Ja biedna cały czas po lesie chodziłam i wołałam az zachrypłam.

Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry, dzień dobry! A my mamy już za sobą dwa spacery - jeden na sucho, drugi na mokro. Odwiedziła nas nasza ulubiona sucz, Suzie, polatała po domu, sprzątnęła najmniejsze nawet fragmenty pożywienia, które udało się jej znaleźć (jej pani ja odchudza), po czym wyprowadziła nas na spacer.

 

Przedwczoraj koło mojego domu pędziła straż pożarna na sygnale, a wczoraj nad nami bardzo nisko latał czerwony helikopter i robił zdjęcia podpalonemu przez jakiegoś idiotę terenowi między dwoma domami (naprawdę trzeba być odmóżdżonym, żeby coś takiego robić!) i drugim, na szczęście pustym. Czy straż pożarna ma do dyspozycji helikoptery, czy to jakiś zbieg okoliczności?

 

Mam propozycję zarobkowania za pomocą codziennego wyprowadzania psów na spacer. Jednego sobie obejrzałam - takie małe, białe, kudłate, drugi się nie objawił. Zastanawiam się jeszcze, czy mi się chce tyle chodzić na spacery, ale obawiam się też, że moje zastanawianie się jest bez sensu, bo psy mogą nie chcieć wychodzić z obcą osobą. Moje nie chcą nawet z moją przyjaciółką, którą znają jak łysą kobyłę. Do końca płotu i do domu! Żadnych dużych wypraw. A nuż nas ukradnie?...

Link to comment
Share on other sites

Wcale się nie dziwię,że boją się ukradnięcia.

Taki słodkie miziołki pewnie wielu by chciało mieć.

Ostatnio czytałam o znalezieniu przywiązanego do drzewa łańcuchem pięknego CTR-a lub Sznaucera olbrzymiego.

Prawdopodobnie został skradziony i zgłupiały złodziej nie wiedział co z nim zrobić.

Tak więc chłopaku i dziewczynki lepiej uważajcie.....

Link to comment
Share on other sites

Life is brutal and full of zasadzkas, moi mili! Wróciłam dziś od Mamy, a tu cały dom obkupkany i zarzygany! Oczywiście głównie jego tapicerowane części, czyli tapczany i łóżka. Szerlok, bidulek, się pochorował. Ta sytuacja wykazała jasno jak bardzo pomaga mi moja ulubiona sąsiadka, Basia: w sobotę i niedzielę nie wypuściła ich na dwór wcześnie rano, bo pojechała na wycieczkę do Krakowa, i stąd problem. Będę ją musiała ozłocić, że mnie ratuje przed tym, co dzisiaj musiałam zrobić, czyli przed pucowaniem całego domu. Już mi się wydawało, że moje potłuczone żebra wydobrzały, ale po intensywnym machaniu rękami przy sprzątaniu, okazało się, że jednak nie. Boli mnie teraz wszystko. No, ale przynajmniej czuję, że żyję!

Wracając do idioty, który podpalał trawę - pochodziłam trochę po okolicy i okazało się, że zrobił to w kilku miejscach, za każdym razem obok jakiegoś domu. To czysta psychiatria, nie uważacie? Co trzeba mieć w głowie, żeby podpalać trawę obok ludzkich domostw?!!! Policja z pewnością się domyśla, kto to robi, ale nie złapała za rękę, więc... Dopóki ktoś się nie usmaży w pożarze, będzie się tak domyślać. A i potem umorzy śledztwo z braku winnego.

Link to comment
Share on other sites

Czarny scenariusz napisałaś, przerażający. Najgorsze, że może się urzeczywistnić  :no-no-no: .

Rehabilitacja i ćwiczenia na pewno wskazane, ale czy nie za wcześnie na nie i czy nie lepiej w przyjemniejszej wersji :hmmmm: ;-)

Czarny, ale nie taki nieprawdopodobny. Mnie też już przecież raz podpalono wystawioną do zabrania przez gminę kanapę, a wczoraj zobaczyłam, że tabliczka "uwaga psy" przy furtce jest osmolona, wyraźnie ktoś usiłował ją podpalić. Nawet mi się nie chce zawiadamiać o tym policji w Jabłonnie czy w Legionowie, bo znowu się dowiem, że podpalanie nie ma znamion czynu zabronionego. Skoro wrzucanie ładunków wybuchowych komuś na posesję jest w porzo, to i podpalanie musi takie być. Dlatego bardzo proszę osoby, które zamontowały sobie kamerkę do monitoringu o informację, jaka powinna być (oby nie za droga!) i gdzie ją  najlepiej zamontować.

 

Naruszone żebra skupiły się teraz w okolicy mostka. Mam nadzieję, że go sobie nie złamałam, tak jak zrobiła to moja Mama. Przy tamtej okazji zdarzyło się zabawne qui pro quo. Miałam jechać z Mamą na przegląd aparatu słuchowego. Musiałam niestety odwołać wizytę z powodu tegoż złamanego mostka. Panie w firmie "aparatowej", przyjęły to do wiadomości, a potem okazało się, że pomyślały - jaka ta pani S. próżna, tylko dlatego że złamał jej się mostek (proteza zębów), nie chce się ludziom pokazywać! Śmiałyśmy się potem z tego do rozpuku. Ja same nie wiedziałam, że tę część ciała można sobie złamać. 

Link to comment
Share on other sites

Przy okazji - spotykamy się na kawie na Pl.Bankowym 12 listopada (środa) od g.16.30. To nasza taka tradycja, spotkanko dwa razy do roku, wymiana doświadczeń, pogaduchy, poznanie się itp. :)

A jak my się poznamy? Ktoś będzie miał różę, albo jakąś konkretną gazetę?

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj na krótki czas zawitała do nas Susie. jej pani zostawiła ją w drodze do apteki, żeby szybciej załatwić sprawę. Szerloczek na początku był ZACHWYCONY (Dziunia znacznie mniej!), mimo, że sunia wyczyściła wszystkie talerze i talerzyki, psie i kocie. Latali po ogródku, zabawa szła na całego. Jednak po jakimś czasie (kto twierdzi, że psy nie mają poczucia upływu czasu?) moje psiątko wpadło do domu, wskoczyło na kanapę i bardzo energicznie zaczęło się do mnie przytulać, żądając pieszczot. Odebrałam to jako prośbę: "nie zamieniaj mnie na nią" i wzruszyłam się do łez. Ciągle tak samo mnie cieszy i zaskakuje, że Szerlok jest taki emocjonalny i ciepły! Takiego psa jeszcze nie miałam.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj na krótki czas zawitała do nas Susie. jej pani zostawiła ją w drodze do apteki, żeby szybciej załatwić sprawę. Szerloczek na początku był ZACHWYCONY (Dziunia znacznie mniej!), mimo, że sunia wyczyściła wszystkie talerze i talerzyki, psie i kocie. Latali po ogródku, zabawa szła na całego. Jednak po jakimś czasie (kto twierdzi, że psy nie mają poczucia upływu czasu?) moje psiątko wpadło do domu, wskoczyło na kanapę i bardzo energicznie zaczęło się do mnie przytulać, żądając pieszczot. Odebrałam to jako prośbę: "nie zamieniaj mnie na nią" i wzruszyłam się do łez. Ciągle tak samo mnie cieszy i zaskakuje, że Szerlok jest taki emocjonalny i ciepły! Takiego psa jeszcze nie miałam.

 

 

rozkleiłam się....

tak się zachowuje mój kochany Pirat - jako "jednouchy" już dwa lata prawie bezskutecznie domu szuka, a powinien być jedynakiem, czasem widzę, jak bardzo męczy go "wyrozumiałość" dla dużo starszych i dużo mniejszych ( choć mających ewidentnie znaczną przewagę liczebną ;)) rywali do mojego serca....

mądry jest, kontroluje się, nie zrobi krzywdy kotom nawet, choć z łatwością mógłby...

 

podobnie, jak Szerlok - Pirat też jest takim ciepłym, emocjonalnym psem.... i wielkim przytulakiem...

wciąż nie ma domu, ale oddam go tylko wyjątkowym ludziom - takim zasługującym na jego miłość... nie takim patrzącym, że brakuje mu kawałka ucha...

Link to comment
Share on other sites

Grażynko, gdybym nie miała Mamy pod opieką, przyjechałabym po Ciebie i poszłybyśmy na spotkanie razem. Ale jak na razie mogłabym tylko Cię przywieźć do Warszawy, z powrotem byłby problem. Na spotkanie mogę też wpaść tylko na godzinkę. Ale proponuję za pół roku zrobić takie spotkanie... u Ciebie (ale jestem bezczelna, co?)! Będzie akurat wiosna, kwiatki, ptaszki - sama rozkosz. A jakbyś Ty nie mogła przyjąć tłumu bab gadających o psach, kotach itp., to zapraszam do mnie. Ogródek ma 696 m2, chyba się pomieścimy?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...