Jump to content
Dogomania

Pies w kojcu.... :(


wlascicielka

Recommended Posts

[quote name='Obama']Ja wiem,że na Dogo są sami specjaliści od wszystkiego.
Proponuje jeszcze wlascicielce siatkę z zakupami w zęby.

Nie da się? da się! Na dogo tak napisali.
Jednak interesują mnie bardziej wypowiedzi osób, które mają pomysły jak same rozwiązały podobne kwestie, aniżeli dogomaniaków teoretyków.[/QUOTE]

Fantastycznie. Rozwiązałam podobne kwestie właśnie tym, że pies schodził mi koło nogi. Ale niosłam co innego niż wózek. Rzeczywiście nie mam prawa głosu.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 269
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='dog193']Fantastycznie. Rozwiązałam podobne kwestie właśnie tym, że pies schodził mi koło nogi. Ale niosłam co innego niż wózek. Rzeczywiście nie mam prawa głosu.[/QUOTE]
Oczywiście, że masz, ale ja mam prawo Cię zignorować albo/ i traktować z przymrużeniem oka ( co też czynię). Sama noszę mnóstwo rzeczy, ale jednak niosąc wózek z niemowlęciem traktuję to inaczej aniżeli siatkę z zakupami:loveu: Do tego dwa szczeniaki i fakt,że nie każdy interesuje sie szkoleniem psów i po prostu czasami je ma i w zasadzie szkolenie to tylko jakieś podstawy totalne (a widze i poznaje takich osob mnostwo).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dog193']Fantastycznie. Rozwiązałam podobne kwestie właśnie tym, że pies schodził mi koło nogi. Ale niosłam co innego niż wózek. Rzeczywiście nie mam prawa głosu.[/QUOTE]

A jak znoszę rower i biorę ze sobą dwa psy to to się liczy czy też nie powinnam się wypowiadać:evil_lol:?
Następnie wypuszczam psy przed klatkę, zapinam na wysięgniki i jedziemy.
Tak samo zrobiłabym z wózkiem, ale pewnie zaraz dowiem się, ze bezdzietni głosu nie mają.

Link to comment
Share on other sites

Pisałaś, że w ogóle nie widzisz możliwości. Ja napisałam, że widzę. Całkowicie praktycznie, nie teoretycznie.

Nie chodzę z psem na zakupy :loveu: Ale kiedy muszę znieść kenel, transporter z królikiem + jednego królika na rękach to tak, pies musi mi iść koło nogi :loveu:
Ale królik to nie dziecko, może mi spaść na schody, więc sytuacja w ogóle nie jest analogiczna :loveu:

Edited by dog193
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Czekunia']A jak znoszę rower i biorę ze sobą dwa psy to to się liczy czy też nie powinnam się wypowiadać:evil_lol:?
Następnie wypuszczam psy przed klatkę, zapinam na wysięgniki i jedziemy.
Tak samo zrobiłabym z wózkiem, ale pewnie zaraz dowiem się, ze bezdzietni głosu nie mają.[/QUOTE]
Mają mają. I zostaną potraktowani z przymrużeniem oka. A niech to szlag.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dog193']Pisałaś, że w ogóle nie widzisz możliwości. Ja napisałam, że widzę. Całkowicie praktycznie, nie teoretycznie.

Nie chodzę z psem na zakupy :loveu: Ale kiedy muszę znieść kenel, transporter z królikiem + jednego królika na rękach to tak, pies musi mi iść koło nogi :loveu:
Ale królik to nie dziecko, może mi spaść na schody, więc sytuacja w ogóle nie jest analogiczna :loveu:[/QUOTE]
Zaczyna się:cool3:
Ale wiem,że na Dogo nie należy od ludzi wymagać zrozumienia podstawowej rzeczy: nie każdy ma ogarnięte psy, nie każdy interesuje się szkoleniem psów, a jednak ludzie je mają.
Na ulicy widzę psy ciągnące, skaczące, nieposłuszne, nieodwołalne... i w przypadku takich psów, nie widzę możliwości poradzenia sobie z wózkiem ,dzieckiem i psami.

Ale wiem, wiem...tacy ludzie nie powinni mieć psów, a Dogo to świat idealny:lol::lol:
Powodzenia w dalszej rozmowie:loveu:

Link to comment
Share on other sites

No, ja też takie widzę. Ale ja nie odniosłam się do tego. Odpowiedziałam na stwierdzenie, że w ogóle nie widzisz możliwości zejścia z psami i wózkiem. Wtedy nie pisałaś o psach nieposłusznych. Pisałaś ogólnie. Więc ja napisałam ogólnie, że jest taka możliwość.
Wiem wiem, tyle wolnego było, że ciężko zrozumieć.

I nie wkładaj mi w usta słów, których nie powiedziałam, bardzo serdecznie cię proszę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dog193']No, ja też takie widzę. Ale ja nie odniosłam się do tego. Odpowiedziałam na stwierdzenie, że w ogóle nie widzisz możliwości zejścia z psami i wózkiem. Wtedy nie pisałaś o psach nieposłusznych. Pisałaś ogólnie. Więc ja napisałam ogólnie, że jest taka możliwość.
Wiem wiem, tyle wolnego było, że ciężko zrozumieć.

I nie wkładaj mi w usta słów, których nie powiedziałam, bardzo serdecznie cię proszę.[/QUOTE]
Wolnego nie miałam, intelektualnie zawsze w pełnej gotowości. Ach, dorosłość.
Oczywiście,że nie wspomniałam o nieposłusznych psach, bo analizując pewne sytuacje nie mam w zwyczaju ograniczać się do wąskiego grona ludzi czy mnie wyłącznie. Na przykład: myśląc o sytuacji psów w PL nie myślę wyłącznie o tych psach, które mają dobrze, są w pełni świadomym wyborem. Biorę tez pod uwagę to,że jest mnóstwo sytuacji kiedy warunki są zgoła inne.
Z tego tematu wywnioskowałam również, że właścicielka nie należy do osób, które cały swój czas poświęcają psom w 100%. Proste.
Kolokwialnie się kiedyś mówiło o patrzeniu dalej aniżeli czubek własnego nosa i nie postrzeganiu świata przez pryzmat swojej osoby. Bardzo dobre metody- polecam!

Dyskusje na dogo zwykle uznaję za bezowocne i bezwartościowe, więc pozostawiam Wam pole do popisu. :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Obama']Zaczyna się:cool3:
Ale wiem,że na Dogo nie należy od ludzi wymagać zrozumienia podstawowej rzeczy: nie każdy ma ogarnięte psy, nie każdy interesuje się szkoleniem psów, a jednak ludzie je mają.
[B]Na ulicy widzę psy ciągnące, skaczące, nieposłuszne, nieodwołalne... i w przypadku takich psów, nie widzę możliwości poradzenia sobie z wózkiem ,dzieckiem i psami.[/B]

Ale wiem, wiem...tacy ludzie nie powinni mieć psów, a Dogo to świat idealny:lol::lol:
Powodzenia w dalszej rozmowie:loveu:[/QUOTE]

Tylko że takim stwierdzeniem poniekąd dajesz wytłumaczenie ludziom, którzy oddają swoje zwierzęta, bo dziecko w drodze lub właśnie się urodziło.
Posiadanie zwierząt, w tym wypadku psa, nie jest obowiązkowe.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gojka']Wydaje mi się,że słabo Ci idzie logiczne myślenie Masz logikę na studiach? ;) Jak ktoś jest niepełnosprawny to w dzisiejszych czasach handicapów zejście ze schodów i pokonanie całego miasta jest dla niego sporym wysiłkiem.Dziadkowie są nadopiekuńczy i choćby mieli zejść śmiertelnie to pieska wnusi wyprowadzą.Nie chcę takich sytuacji bo to naprawdę zagraża ich zdrowiu.Więc pies jest u nas w domu. Nudzę się w domu i wymyślam historyjki by Ci Twój wygładzony i megalogiczny pogląd nieco zdyskredytować;) Wyobrażasz sobie co SIEDMIOLATKA może zawalić w PIERWSZEJ KLASIE? ;) Myślę,że mój pies najbardziej potrzebuje właściciela,który poświęci mu swój czas.I ma w nosie to,że ktoś go kocha a czasu dla niego nie ma.Dla mnie to norma bo ja się ludzkich zachowań nie dopatruję w zwierzaku,który owszem jest fajny,kochany ale CZŁOWIEKIEM NIE JEST.Skąd wiesz,że Twój pies byłby szczęśliwy siedząc sam po 17- 18 godzin? Powiedział Ci to? Owszem- pies jest szczęśliwy jak po tylu godzinach właściciel wraca ale nie oszukujmy się- on by wolał właściciela,który wraca po pięciu- i tak samo cieszyłby się na jego widok.Dla Ciebie egoistyczne jest oddanie psa w dobre,kochające ręce a dla mnie zostawianie przyjaciela na 17- 18 godzin w domu jest po prostu nieludzkie.[/QUOTE]
pies człowiekiem nie jest, ale odczucia i emocje ma całkiem podobne. brak mi słów na twój brak serca i brak wiedzy, naprawdę. a skąd wiem, ze mój pies był szczęśliwy nawet jak siedział sam po 18 godzin w domu? bo go znam. i wiem, co by było gdyby wylądował u kogoś innego. wiadomo, ze to nie były warunki na niego i tak do końca życia być nie mogło, ale przez jakiś czas i owszem. tylko to trzeba trochę znajomości psiej psychiki, której tobie brakuje.

Link to comment
Share on other sites

Czekunia,

Ależ skąd, gdybym mogła to wprowadziłabym obowiązkowe egzaminy na posiadacza psa/ dziecka. Mnóstwo osób nie powinno moim zdaniem podejmować się opieki nad żadnym żywym stworzeniem. Co niestety nie oznacza,że nie mają dzieci i psów. Świat niestety nie jest tak świetnie i odpowiedzialnie zaprogramowany.

Czy podoba mi się to,że ludzie nierozsądnie decydują się na zwierzęta i dzieci? Nie, zupełnie nie.
Ale ciężko jest mi sobie wyobrazić sytuację, w której młoda kobieta zajmuje się dziecięciem i dwójką totalnie nieogarniętych psów. Może psy ogarnie i będzie cudownie? A może nie i będzie to męczarnia dla wszystkich?

Dodam raz jeszcze, nie podoba mi się bardzo wiele ludzkich decyzji, nie zmienia to jednak faktu,że czasem zdroworozsądkowo podchodząc zdaję sobie sprawę,że różne rzeczy się w życiu dzieją. Krytyka wiele nie pomoże, a trzeba się skupić na racjonalnych rozwiązaniu problemów. I dopuszczam do siebie myśl,że są ludzie, którzy o pracy z psem nie słyszeli, psom poświęcają 15 min spaceru na fajkę. Wiem,że są tacy. Czy mi się to podoba? Nie. Ale co to zmieni? I wiem,że taki człowiek wcale może nie mieć chęci pracy z psem, wyuczenia w nim pewnych zachowań i będzie to męka dla psów, człowieka i dzieci.

Link to comment
Share on other sites

Opowiem wam historyjke o psie i synku. Mialam pudla miniature (7 lat) i synka 2 latka. Syna ubrala, wystawilamna korytarz, a do reki dalam mu smycz z Tinka i kazalam czekac na mame, az sie ubiore. Trwalo to nie wiecej niz 10 min. Wychodze na korytarz, przed dom(parter), a moich basalykow nie widu, nie slychu. Obieglam cale osiedle. Nie ma. Po pol godzinie podjezdza moj maz na maszynie do posypywania oblodzonych nawierzchni i przywozi dziecko z psem z pretensjami, ze ten przyszedl sam do bazy. Prosze sobie wyobrazic, ze dziecko wedrowalo prze miasto majac psa na smyczy i nikt nie zainteresowal sie tym. Odleglosc wynosila 2, 5 km. Tyle tylko, ze znal ta droge, bo wedrowalismy czesto. I dlatego mysle, ze trzeba baaardzo uwazac na dzieci i na psy i stale miec je na oku.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Obama']Czekunia,

Ależ skąd, gdybym mogła to wprowadziłabym obowiązkowe egzaminy na posiadacza psa/ dziecka. Mnóstwo osób nie powinno moim zdaniem podejmować się opieki nad żadnym żywym stworzeniem. Co niestety nie oznacza,że nie mają dzieci i psów. Świat niestety nie jest tak świetnie i odpowiedzialnie zaprogramowany.

Czy podoba mi się to,że ludzie nierozsądnie decydują się na zwierzęta i dzieci? Nie, zupełnie nie.
Ale ciężko jest mi sobie wyobrazić sytuację, w której młoda kobieta zajmuje się dziecięciem i dwójką totalnie nieogarniętych psów. Może psy ogarnie i będzie cudownie? A może nie i będzie to męczarnia dla wszystkich?

Dodam raz jeszcze, nie podoba mi się bardzo wiele ludzkich decyzji, nie zmienia to jednak faktu,że czasem zdroworozsądkowo podchodząc zdaję sobie sprawę,że różne rzeczy się w życiu dzieją. Krytyka wiele nie pomoże, a trzeba się skupić na racjonalnych rozwiązaniu problemów. I dopuszczam do siebie myśl,że są ludzie, którzy o pracy z psem nie słyszeli, psom poświęcają 15 min spaceru na fajkę. Wiem,że są tacy. Czy mi się to podoba? Nie. Ale co to zmieni? I wiem,że taki człowiek wcale może nie mieć chęci pracy z psem, wyuczenia w nim pewnych zachowań i będzie to męka dla psów, człowieka i dzieci.[/QUOTE]

Kurde no... Zgadzam się z tym, co napisałaś.
Tylko w głowie mi sie nie mieści jak logicznie myśląca osoba, przewidującą, że w przyszłości będzie mieć dzieci, może ŚWIADOMIE wziąć sobie na głowę problem w postaci dwóch szczeniaków (pomijam już fakt, że ja osobiście w ogóle bym się na dwa szczeniaki jednocześnie nie zdecydowała, obawiając się tego, że bardziej zżyją się ze sobą niż ze mną i będę mieć w związku z tym same kłopoty).

Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślała?
Nie przeanalizowała wszystkich "za" i "przeciw"?

Gdyby mój starszy pies nie miał takiego charakteru jaki ma (czytaj: byłby psem mega absorbującym i trudnym) to pewnie nie odważyłabym się na drugiego psa, mimo że było to moim marzeniem...

Edited by Czekunia
Link to comment
Share on other sites

Prosze nie kloccie sie juz z powodu mojego tematu...
Od kilku dni rozmawiamy z mezem o tym, aby jednak zrezygnować z opcji z kojcem, oraz ze bedzie to ostateczna ostatecznosc...
Bardzo oboje chcemy na prawde jak najlepiej dla naszych psiakow, uwazalismy, ze opcja z kojcem to dobre rozwiazanie... Jednak po dlugich rozmowach i przemysleniach ustaliliśmy, ze nie do konca tak jest, mimo iz tesciowie sie zgodzili oraz rowniez zaoferowali opieke nad nimi w tym codzienne spacery...
Inna sprawa to siostra meza, ktora psiaki dobrze znaja zaproponowala, iz prawdopodobnie wezmie jednego psiaka, suczke, gdy bedzie wprowadzala sie do nowego domu w wakacje. Piesek bedzie wowczas mieszkal w domu, a wybiegac i wyszalec bedzie mogl sie w ogrodzie. Natomiast u nas zostal by ten drugi. W ten o to sposob sprawa jakos by sie ulozyla, a ze jednego psiaka wzielaby siostra meza, to wowczas psiaki beda mialy nadal ze sobą kontakt, wiec nie będziemy ich tez w sposob drastyczny rozdzielac.
To narazie jest pomysl, ktor trzeba dokladnie przedyskutowac z siostra meza, bo dopiero padla tylko taka propozycja.
Ale w sumie chyba nie byłby to zly pomysl, jak uwazacie?
Z jednym szczeniakiem mysle, ze bedzie troche latwiej niz z dwoma, które na prawde razem sa malymi szalencami ;)

A co do osob, ktore nadal uwazaja mnie za zla osobe, ktora traktuje psy jak przedmioty sa w okrutnym bledzie...
Pieski zajmuja caly moj czas, bawimy sie itp itd codziennie wyprowadzam je na 2 godzinne spacery, gdy maz jest w pracy (a pracuje po 12 godzin)... nie lubie piesków zostawiac nawet na godzinę samych, bo wowczas martwie sie o nie o to co robia i czy np nie braklo im wody, bo w zabawie ja wylaly i sa spragnione.
Na prawde bardzo sa dla mnie wazne i decyzja z kojcem była bardzo bolesna...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Obama']Wolnego nie miałam, intelektualnie zawsze w pełnej gotowości. Ach, dorosłość.
Oczywiście,że nie wspomniałam o nieposłusznych psach, bo analizując pewne sytuacje nie mam w zwyczaju ograniczać się do wąskiego grona ludzi czy mnie wyłącznie. Na przykład: myśląc o sytuacji psów w PL nie myślę wyłącznie o tych psach, które mają dobrze, są w pełni świadomym wyborem. Biorę tez pod uwagę to,że jest mnóstwo sytuacji kiedy warunki są zgoła inne.
Z tego tematu wywnioskowałam również, że właścicielka nie należy do osób, które cały swój czas poświęcają psom w 100%. Proste.
Kolokwialnie się kiedyś mówiło o patrzeniu dalej aniżeli czubek własnego nosa i nie postrzeganiu świata przez pryzmat swojej osoby. Bardzo dobre metody- polecam!
[/QUOTE]

Napisałaś, że się nie da. Ja napisałam, że się da. Chyba inaczej rozumiemy stwierdzenie "patrzeć na czubek własnego nosa".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='teresaa118']Opowiem wam historyjke o psie i synku. Mialam pudla miniature (7 lat) i synka 2 latka. Syna ubrala, wystawilamna korytarz, a do reki dalam mu smycz z Tinka i kazalam czekac na mame, az sie ubiore. Trwalo to nie wiecej niz 10 min. Wychodze na korytarz, przed dom(parter), a moich basalykow nie widu, nie slychu. Obieglam cale osiedle. Nie ma. Po pol godzinie podjezdza moj maz na maszynie do posypywania oblodzonych nawierzchni i przywozi dziecko z psem z pretensjami, ze ten przyszedl sam do bazy. Prosze sobie wyobrazic, ze dziecko wedrowalo prze miasto majac psa na smyczy i nikt nie zainteresowal sie tym. Odleglosc wynosila 2, 5 km. Tyle tylko, ze znal ta droge, bo wedrowalismy czesto. I dlatego mysle, ze trzeba baaardzo uwazac na dzieci i na psy i stale miec je na oku.[/QUOTE]

Czemu 2-letnie dziecko nie mogło czekać w domu, aż się ubierzesz i nie mogliście wyjść razem? Nie rozumiem. Nie zostawiłabym 2-letniego dziecka na dworze samego z psem... bez psa też nie.



Właścicielko, ja bym w takim razie drugiemu psu poszukała domu. Trochę wysiłku i powinien się znaleźć odpowiedni.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wlascicielka']Prosze nie kloccie sie juz z powodu mojego tematu...
Od kilku dni rozmawiamy z mezem o tym, aby jednak zrezygnować z opcji z kojcem, oraz ze bedzie to ostateczna ostatecznosc...
Bardzo oboje chcemy na prawde jak najlepiej dla naszych psiakow, uwazalismy, ze opcja z kojcem to dobre rozwiazanie... Jednak po dlugich rozmowach i przemysleniach ustaliliśmy, ze nie do konca tak jest, mimo iz tesciowie sie zgodzili oraz rowniez zaoferowali opieke nad nimi w tym codzienne spacery...
Inna sprawa to siostra meza, ktora psiaki dobrze znaja zaproponowala, iz prawdopodobnie wezmie jednego psiaka, suczke, gdy bedzie wprowadzala sie do nowego domu w wakacje. Piesek bedzie wowczas mieszkal w domu, a wybiegac i wyszalec bedzie mogl sie w ogrodzie. Natomiast u nas zostal by ten drugi. W ten o to sposob sprawa jakos by sie ulozyla, a ze jednego psiaka wzielaby siostra meza, to wowczas psiaki beda mialy nadal ze sobą kontakt, wiec nie będziemy ich tez w sposob drastyczny rozdzielac.
To narazie jest pomysl, ktor trzeba dokladnie przedyskutowac z siostra meza, bo dopiero padla tylko taka propozycja.
Ale w sumie chyba nie byłby to zly pomysl, jak uwazacie?
Z jednym szczeniakiem mysle, ze bedzie troche latwiej niz z dwoma, które na prawde razem sa malymi szalencami ;)

A co do osob, ktore nadal uwazaja mnie za zla osobe, ktora traktuje psy jak przedmioty sa w okrutnym bledzie...
[B]Pieski zajmuja caly moj czas, bawimy sie itp itd codziennie wyprowadzam je na 2 godzinne spacery, gdy maz jest w pracy (a pracuje po 12 godzin)... nie lubie piesków zostawiac nawet na godzinę samych, bo wowczas martwie sie o nie o to co robia i czy np nie braklo im wody, bo w zabawie ja wylaly i sa spragnione. [/B]
Na prawde bardzo sa dla mnie wazne i decyzja z kojcem była bardzo bolesna...[/QUOTE]

I wiesz, że robisz im tym krzywdę? :roll: Kochana, to wszystko to jest źle pojęta miłość! Psy to nie dzieci... Nie musisz nad nimi non stop czuwać, nie musisz być na każde ich zawołanie. Po tym, co teraz napisałaś, to wizja zamknięcia tych zwierząt w kojcu mnie dodatkowo przeraża :-( Przecież one są nauczone, że non stop ktoś się nimi ogania i to od szczeniaka. Póki masz czas, weź się za nie. Wychodź na zakupy na 2-3 godziny, siądź w kawiarni. Niech psy się nauczą, że bywają same. Jak wyleją wodę to trudno, nie umrą od tego przez kilka godzin. Jeśli planujesz jednego jednak zostawić, ucz już teraz psy, że zostawiasz je w jednym pokoju, kiedy przebywasz w drugim. Przecież nie będziesz ciągle "wisieć" nad psem, gdy będziesz miała dziecko!

Przeczytaj dokładnie post[B] Martens[/B]. Ona ma całkowitą rację.

Wiesz, to nie to, że traktujesz psiaki jak przedmioty, ale miotasz się miedzy traktowaniem ich jak dzieci a prawdziwym dzieckiem, które się pojawi. Rozwiązanie z siostrą jest dobre, ale jeśli jeden pies ma zostać u Ciebie, musisz już powoli przygotowywać psy do zmiany zwyczajów. Naprawdę nie trzeba się psami ciągle zajmować! 2-godzinny spacer jest super, ale potem mają odpoczywać i to nawet przez kilka godzin, w tym czasie się nimi nie zajmuj. Poczytaj trochę o psychice psów (Coren, McConnell, Bradshaw), dowiesz się, jak one myślą i jak je ogarnąć. Fajnie, że się przejmujesz, ale rób to mądrze...

PS. Prowadzimy dyskusję, a nie kłótnię, od tego jest forum. Odmienne poglądy wypłyną jak nie tu, to gdzie indziej, więc zawsze są jakieś starcia i nie ma co przeżywać. Jeśli ktoś z tego coś wyniesie to spoko.

Edited by zmierzchnica
Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']I wiesz, że robisz im tym krzywdę? :roll: Kochana, to wszystko to jest źle pojęta miłość! Psy to nie dzieci... Nie musisz nad nimi non stop czuwać, nie musisz być na każde ich zawołanie. Po tym, co teraz napisałaś, to wizja zamknięcia tych zwierząt w kojcu mnie dodatkowo przeraża :-( Przecież one są nauczone, że non stop ktoś się nimi ogania i to od szczeniaka. Póki masz czas, weź się za nie. Wychodź na zakupy na 2-3 godziny, siądź w kawiarni. Niech psy się nauczą, że bywają same. Jak wyleją wodę to trudno, nie umrą od tego przez kilka godzin. Jeśli planujesz jednego jednak zostawić, ucz już teraz psy, że zostawiasz je w jednym pokoju, kiedy przebywasz w drugim. Przecież nie będziesz ciągle "wisieć" nad psem, gdy będziesz miała dziecko!

Przeczytaj dokładnie post[B] Martens[/B]. Ona ma całkowitą rację.

Wiesz, to nie to, że traktujesz psiaki jak przedmioty, ale miotasz się miedzy traktowaniem ich jak dzieci a prawdziwym dzieckiem, które się pojawi. Rozwiązanie z siostrą jest dobre, ale jeśli jeden pies ma zostać u Ciebie, musisz już powoli przygotowywać psy do zmiany zwyczajów. Naprawdę nie trzeba się psami ciągle zajmować! 2-godzinny spacer jest super, ale potem mają odpoczywać i to nawet przez kilka godzin, w tym czasie się nimi nie zajmuj. Poczytaj trochę o psychice psów (Coren, McConnell, Bradshaw), dowiesz się, jak one myślą i jak je ogarnąć. Fajnie, że się przejmujesz, ale rób to mądrze...

PS. Prowadzimy dyskusję, a nie kłótnię, od tego jest forum. Odmienne poglądy wypłyną jak nie tu, to gdzie indziej, więc zawsze są jakieś starcia i nie ma co przeżywać. Jeśli ktoś z tego coś wyniesie to spoko.[/QUOTE]

Rozumiem o co Ci chodzi ;) i piszac, ze nie lubie ich zostawiac nawet na godzine, nie znaczy, ze non stop z nimi siedze, owszem sa dni kiedy jestem caly czas praktycznie w domu, ale sa tez takie kiedy wlasnie nie ma mnie 3-4 godziny i wtedy siedza same... Chodzilo mi tylko o to, ze po prostu sie o nie martiwe, ale masz rowniez racje w tym, ze chyba troche traktuje je jak dzieci, musze tak jak zaproponowalas poczytac o psiej psychice, bo tak jak radzisz musze zaczac zajmowac sie nimi madrze, a nie z przesada tez

Link to comment
Share on other sites

[quote name='teresaa118']Opowiem wam historyjke o psie i synku. Mialam pudla miniature (7 lat) i synka 2 latka. Syna ubrala, wystawilamna korytarz, a do reki dalam mu smycz z Tinka i kazalam czekac na mame, az sie ubiore. Trwalo to nie wiecej niz 10 min. Wychodze na korytarz, przed dom(parter), a moich basalykow nie widu, nie slychu. Obieglam cale osiedle. Nie ma. Po pol godzinie podjezdza moj maz na maszynie do posypywania oblodzonych nawierzchni i przywozi dziecko z psem z pretensjami, ze ten przyszedl sam do bazy. Prosze sobie wyobrazic, ze dziecko wedrowalo prze miasto majac psa na smyczy i nikt nie zainteresowal sie tym. Odleglosc wynosila 2, 5 km. Tyle tylko, ze znal ta droge, bo wedrowalismy czesto. I dlatego mysle, ze trzeba baaardzo uwazac na dzieci i na psy i stale miec je na oku.[/QUOTE]

Czy tylko mi szczęka opadla do podłogi? Ja bym nie wystawiła za drzwi z psem nawet ogarniętej 4-latki którą znam, bo może być dojrzała jak na swój wiek, ale dzieci w tym wieku mają oszałamiające pomysły - a co dopiero 2-latka.. I nie bardzo rozumiem skąd zdziwienie, że obcy ludzie nie zainteresowali się 2-latkiem bez opieki, skoro sama matka nie widziała nic zlego w wystawieniu go za drzwi na 10 minut? :)
No ale ja nie mam dzieci to co ja tam wiem ;)

[quote name='wlascicielka']Jednak po dlugich rozmowach i przemysleniach ustaliliśmy, ze nie do konca tak jest, mimo iz tesciowie sie zgodzili oraz rowniez zaoferowali opieke nad nimi w tym codzienne spacery...
Inna sprawa to siostra meza, ktora psiaki dobrze znaja zaproponowala, iz prawdopodobnie wezmie jednego psiaka, suczke, gdy bedzie wprowadzala sie do nowego domu w wakacje. Piesek bedzie wowczas mieszkal w domu, a wybiegac i wyszalec bedzie mogl sie w ogrodzie. Natomiast u nas zostal by ten drugi. W ten o to sposob sprawa jakos by sie ulozyla, a ze jednego psiaka wzielaby siostra meza, to wowczas psiaki beda mialy nadal ze sobą kontakt, wiec nie będziemy ich tez w sposob drastyczny rozdzielac.
Pieski zajmuja caly moj czas, bawimy sie itp itd codziennie wyprowadzam je na 2 godzinne spacery, gdy maz jest w pracy (a pracuje po 12 godzin)... nie lubie piesków zostawiac nawet na godzinę samych, bo wowczas martwie sie o nie o to co robia i czy np nie braklo im wody, bo w zabawie ja wylaly i sa spragnione.
[/QUOTE]

Te propozycje siostry i teściów bierz trochę przez sitko, bo jeśli teściowie nie są miłośnikami psów i jakoś nigdy nie chcieli sami sobie sprawić swojego, to sceptycznie podchodziłabym do propozycji, że przez kilkanaście lat codziennie będą latać z pieskami na spacer. Pewnie za jakiś czas psy po prostu będą siedzieć w kojcu, dostaną jeść i ktoś je czasem pogłaszcze. Siostra znowu mówi "prawdopodobnie" - i to dopiero w wakacje. A co jak się rozmyśli? Pies będzie już wtedy o te 2-3 miesiące starszy i będzie trudniej znaleźć mu dom niż młodszemu; będziecie też o ten czas w plecy z szukaniem domu, a nawet jak zaczniecie już, znalezienie dobrych chętnych może trwać kilka miesięcy.
Mam wrażenie, że czy to z niewiedzy, czy z nadmiaru uczuć trochę niefajnie podchodzisz do tych psów i ich losu. Umartwiasz się, żeby piesków nie rozdzielać, jakby to była dla nich życiowa tragedia, podzcas gdy dla nich o wiele ważniejsze jest, żeby miały obok kochającego czlowieka, który poświęci im czas. Dla nich nie jest tak ważne, czy będą razem czy osobno; czy będą się odwiedzać czy nie - one mają mieć kochającego opiekuna. To samo z kontaktem z wami - wybacz, ale wg mnie dla psow nawet lepiej, jeśli nie będą mieć kontaktów ze swoim dawnym właścicielem, właśnie żeby nie rozdrapywać tęsknoty za poprzednim domem. Mam wrażenie, że kurczowo chcesz zatrzymać te psy blisko siebie, z powodu własnego przywiązania do nich, dając je do domów które wcale niekoniecznie będą dla tych psów najlepsze... Czy teściowie albo siostra braliby psa, gdyby nie wasze problemy co z nimi zrobić? Powątpiewam. I uważam, że lepszy obcy, ale starannie wybrany zaangażowany dom, niż oddawanie psa rodzinie, która godzi sie na to tylko zeby was odciążyć. Kolejna rzecz - zamiast popadać w paranoję, że pieski umrą z pragnienia jak zostaną same na godzinę i wyleją wodę, pomyśl jaką krzywdę im robisz, nie ucząc ich zostawania samych w domu na kilka godzin. Myslisz że zawsze będziesz cały dzień w domu, nie pójdziesz do pracy, nie będziesz musiała wyjść na caly dzień, jechać gdzieś? Wychowasz dziecko, dostaniesz pracę, wyjdziesz na 8 godzin i będzie szok, że psy nie umieją zostać same, tylko wyją i roznoszą dom... I znów będzie wątek, co robić, muszę oddać psy do kojca bo wyją po 8 godzin i spółdzielnia mieszkaniowa straszy eksmisją. Skoncz sie nad nimi uzalac a zacznij je wychowywac, przygotowywac do roznych sytuacji ktore moga miec miejsce w przyszlosci, a wiec do grzecznego zostawania na kilka godzin w domu, spokojnego chodzenia na smyczy przy wózku, przychodzenia na wolanie - zamiast je tylko rozpieszczac i sie z nimi bawic. Moze faktycznie bedziesz musiala je oddac, moze nie, wiec juz zacznij dbac o to, zeby nie byly za pol roku udreka dla ciebie, ani dla ewentualnego nowego wlasciciela, ktory moze sie z tego powodu chciec ich pozbyc.

Link to comment
Share on other sites

[B] dog193 [/B]a niby dlaczego drugiemu musiałaby poszukać domu?? Przecież napisała że jeden u siostry, a jeden u nich zostanie. Przestań pisać tak jakby nie zasługiwała na posiadanie psa. Wiadomo że z dwoma mogła by sobie nie poradzić, łatwiej jest ogarnąć na spacerach jednego psa.

Edited by martq20
po
Link to comment
Share on other sites

[quote name='teresaa118']Zima, mieszkanie przegrzane a syn byl juz ubrany do wyjscia. Nie chcialam, aby przegrzal sie i przeziebil. To sa takie male problemy, gdy sie ma male dzieci i psa.[/QUOTE]

mając dziecko powinnaś wiedzieć że w pierwszej kolejności ubierasz siebie a póżniej dziecko właśnie żeby sie nie przegrzało -tak na marginesie ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='martq20'][B] dog193 [/B]a niby dlaczego drugiemu musiałaby poszukać domu?? Przecież napisała że jeden u siostry, a jeden u nich zostanie. Przestań pisać tak jakby nie zasługiwała na posiadanie psa. Wiadomo że z dwoma mogła by sobie nie poradzić, łatwiej jest ogarnąć na spacerach jednego psa.[/QUOTE]

Wiesz, były takie głosy, że niemowlę + mieszkanie na czwartym piętrze + pies to absolutnie nie do przejścia. Właścicielka rozważała oddanie psów do kojca, mimo że póki co problemów nie było. Teraz jeden pójdzie do siostry, drugi zostanie - jeśli tym razem właścicielka jest pewna, że sobie poradzi to ok, nie ma sprawy.
Uważam zwyczajnie, że jeśli przyjdzie taka sytuacja, że tego jednego psa jednak trzeba będzie do kojca oddać za jakiś czas, to wyrządzi się mu krzywdę.

Link to comment
Share on other sites

Widze, ze kwestia zostawania psow jest wyjasniona - ale nadal pozostaje troche niezrozumiala dla mnie kwestia upychania psow po rodzinie. Z obserwacji wiem, ze ludzie czesto chca dobrze i daja psa znajomym/rodzinie, a pies wychodzi na tym gorzej niz gdyby poszedl do obcych ale dobrych ludzi... Z czego to wynika, nie wiem, ale dawanie psa rodzinie, ktora chce go tylko dlatego, ze macie problem z oddaniem go, nie wrozy dobrze na przyszlosc.

Dla mnie sytuacja szczerze mowiac nie przekresla nawet zostawienia dwóch psów, ale to trzeba by bylo myslec na zasadzie jak to pogodzic, a nie gdzie oddac psy... Maz pracuje 12 h - poranny i wieczorny spacer mozesz robic, kiedy maz jest w domu; wtedy zerknie na dziecko. W ciagu dnia zostaje jeden spacer, niech by godzina - na godzine dziennie mozna znalezc opieke dla dziecka nawet wsrod nastolatkow w sasiedztwie. Albo w dzien brac psy tylko na wc, a dluzszy spacer robic jak maz jest.
Problem w tym, ze moga sie pojawic dalsze problemy, a to bedziesz sie zle czula w ciazy, a to bedziesz dlugo do siebie dochodzic po porodzie, a to dziecko sie pochoruje, a to maz bedzie mial wyjazdy kilkudniowe - wtedy bedzie trzeba kombinowac jeszcze bardziej, a mam obawy, ze jak dojda problemy inne niz znoszenie wozka z psami, to znowu bedzie reakcja "jednak nie dam rady, jednak musze je oddac" - a jak juz maja zmienic dom to im szybciej bedzie sie go szukac tym lepiej...

Link to comment
Share on other sites

a ja przygonię tutaj Majkowską i niech opowie, jak radzi sobie ze sfiksowanym, energicznym, ciągnącym jak czołg pointerem i dzidzią jednocześnie, bo wg. mnie to wygląda dobrze i sprawia każdej ze stron przyjemność.

chodzę z nimi na spacery i naprawdę nie wygląda to, jakby Majkowskiej przeszkadzał fakt wózka i pointera naraz, a jedno i drugie jest obiektem do "intensywnego pilnowania", bo Wald nie będzie szedł sam z siebie przy nodze jak starutki kundelek z emerytem po parku.

czasem jest z nami Majkowskiej TŻ, czasem nie i mimo to dziecko i pies mają spacery non stop, nie ma przeproś, dzidzia zwiedza w wózku parki, lasy i łąki wraz z pieskiem.
ja coś czuję, że mimo przerażenia towarzyszącego takiej sytuacji dałoby radę - przecież wózek może sprowadzić sąsiad, dzidzię można brać na brzuch do chusty i tak dalej - kwestia chęci i samozaparcia, bo to fakt, że nie każdy podoła.

mnie przeraża wizja psa + dziecka ale tylko dlatego, że mam mendę i nie do końca mu ufam w kontaktach z małoletnimi, więc obawiałabym się jakiejś agresji z jego strony, ale póki co dzieci nie planuję, więc problem w zawieszeniu.
nie zmienia to faktu, że nie oddałabym psa, gdybym zaszła w ciążę, tylko odłożyłabym furę kasy na behawiorystę, który siedziałby ze mną na początku przygody z dzieckiem non stop i pokazywał, jak elegancko zapoznać psa i dzidzię.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...