Jump to content
Dogomania

Pies w kojcu.... :(


wlascicielka

Recommended Posts

  • Replies 269
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Zosia-Samosia']Rudamaruda,a jak jeszcze raz cos lub ktos Cie zmusi do np.powrotu do Polski to tego obecnego psa tez oddasz?Czy ten to juz taki na serio?[/QUOTE]

Tak się złożył mój wyjazd do DE, że na początku miałam jechać na wakacje, a jakiś miesiąc wcześniej zaadoptowałam z rodzicami szceniaka owczarka niemieckiego, kiedy okazało się, że wyjeżdżam na stałe, nie miałam możliwości zabrać psa, bo wyjechałam z dnia na dzień, w środę mama zadzwoniła z DE a w piątek bylam już u nich. Psa wzięli moi znajomi, którzy zajmowali się już tą rasa i pokochali go od początku i wiem, że mu tam dobrze. Natomiast drugi został z moim ojcem. Nie uważam, że zrobiłam im krzywdę, bo wiem, że są szczęśliwe. Teraz jestem już sama za siebie odpowiedzialna i nikt mnie do niczego nie zmusi, psa wzięłam z narzeczonym, wyrobilismy mu paszport i jeździ z nami wszędzie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rudamaruda']A napisałam gdzieś, że go oddam? Bo nie widzę. Wzięłam psa po to, by mi towarzyszyl na dobre i na złe, cały czas, do jego ostatnich dni. Nawet jakby miało mi się pojawić dziecko, czy miałabym wyjechać na koniec świata - pies będzie. Ale łatwo kogoś osądzać,.że jak to "ja dałam rady TO kto inny nie?" widocznie nie każda matka chce zostawiać malutkie dziecko na chwilę samo w domu. Rozumiem obawy właścicielki - moja siostra mieszkała na 4 piętrze bez windy - już samo zejście z wózkiem, torbą, dwójka dzieci (noworodkiem i 1,5) było ciężkie. A naskakiwanie na właścicielke "bo trzeba było myśleć wcześniej" to swego rodzaju brak kultury. To, czy wiedzjak, że będzie w ciąży jak brała psy to tylko jej sprawa.

Przepraszam za posta pod postem ale jestem z tel.[/QUOTE] Ruda- ja jestem ostatnią osobą,która by naskakiwała na autorkę za jej wybór.Poczytaj moje posty pod tym tematem a następnie rób zarzuty.Ja ją rozumiem- najwięcej do powiedzenia w tej kwestii mają ci bezdzietni i bez większych problemów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']i jeden pójdzie za miesiąc, a drugi zostanie i ostatecznie centralnie na zimę wyląduje sam w kojcu u teściów...[/QUOTE]

Ogłoszenia nie zaszkodzą. Przecież zamieszczenie ogłoszeń nie jest równoznaczne z oddaniem psa. Niech dziewczyna wybada sytuację - a nuż ktoś zechce dwa. Albo ktoś zadzwoni po jednego, ona powie że do adopcji będzie za tydzień-dwa i w ciągu tego czasu może zgłosi się ktoś po drugiego. Szczeniaki i kilkumiesięczne podrostki idą szybko.
Większość ludzi biorąca psa z adopcji jest dość wrażliwa. Właścicielka zaprosi do siebie na obejrzenie szczeniaka, przyszli właściciele przyjdą i zobaczą bardzo związane ze sobą psy. Mało kto się temu oprze - znam kilka przypadków, gdy ludzie mieli wziąć jednego psa, a brali dwa ;) Moja znajoma ma dwa psy z dogomanii, a chciała jednego. Ostatnio wyadoptowaliśmy bernardynkę, ale znajoma zawiozła ją babce i przy okazji wzięła drugiego psa do adopcji. Pani zobaczyła, jak psy się ze sobą bawią, i stwierdziła, że weźmie oba. I tak dalej.
Nie twierdzę, że tak będzie. Ale można spróbować, przecież to nie boli.

Najlepiej jest płakać i się smucić, a potem zrobić najmniej wymagającą rzecz, czyli oddać byle gdzie, byle jak. Autorka jest dopiero w ciąży, dziecka jeszcze nie ma. Ma kilka miesięcy, żeby poszukać psom domu. Może też się zwrócić do fundacji, schronisk z prośbą o ogłoszenia. Jeśli byłaby możliwość dowozu psów w okolice woj. opolskiego, sama mogę porozwieszać ogłoszenia po mojej okolicy (Opole, Strzelce Opolskie).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']nie. moje pytanie o to, co zrobisz z dzieckiem miało na celu wskazanie, ze jednak jakiś opiekun się znajdzie i jakieś wyjście jest, trzeba jedynie chęci. i nawet jeśli miałabym błagać tych dziadków o jedno wyjście z psem w ciągu dnia jak pójdą z dzieckiem na spacer (skoro sami na tyle serca nie mają, że się do pomocy przy psie nie zadeklarują tylko wolą go wywalić) to bym to zrobiła, a nie wyrzucała z domu członka rodziny.

swoją drogą "nagła choroba". ja serio chciałabym zobaczyć kogoś, kto mając psa przez całe jego życie (a wiec jakieś 15 lat) nigdy nie chorował, nie miał choroby w rodzinie, śmierci/narodzin, nic nikomu nigdy nie wyskoczyło niespodziewanego, nie musiał nagle wyjechać, przeprowadzić się, nie miał ciężkich problemów w pracy, wypadku, absolutnie niczego co by sprawiło, że zwykły rytm dnia został zaburzony i naprawdę na opiekę nad psem została znikoma ilość czasu. a mimo wszystko ludzie nie wywalają psów masowo z domu, bo coś tam tylko szukają rozwiązania. z resztą nie wmówisz mi, ze 9 latek nie jest w stanie wyjść na spacer z jamnikiem i jak Ty się nim nie będziesz zajmowała, bo będziesz 24/7 z mężem w szpitalu siedziała (swoją drogą chciałabym to zobaczyć...). a potem wyrastają tacy dorośli, którym wmówiono, ze wyrzucenie psa z domu, "bo nagła choroba" jest w porządku.

aha, i znowu kolejne założenie na podstawie jakich procentów? nie wszyscy mają rodziców (i nie, nie chodzi mi o to, ze ktoś został wyciągnięty z kapusty).[/QUOTE] Beatrx-a co jeśli dziadkowie są na tyle niepełnosprawni,że zejście z psem z trzeciego piętra bez windy i wejście jest dla nich przeszkodą na do pokonania? Nie zawsze jest tak jak Ci się wydaje- warto by to wziąć pod uwagę.Miałam w rodzinie taka sytuację,że ojciec mojej kuzynki był w śpiączce po wypadku.Lekarz zalecał kontakt z nim rodziny,dzieci mówiąc tej siedmiolatce,że tata bardzo ją kocha i być może jeśli przy nim będzie to się wybudzi.I ta moja kuzynka była z ojcem przez trzy miesiące w szpitalu,mieszkały mamą w hotelu przyszpitalnym.I wtedy nic nie było ważne- ani ukochany królik,którego zostawiła w domu ani nic innego. Tu nikt nie mówi o wyrzuceniu psa= ale o znalezieniu mu dobrego domu, w którym ludzie będą mieli dla psa więcej czasu niż jego dotychczasowi właściciele.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gojka']Beatrx-a co jeśli dziadkowie są na tyle niepełnosprawni,że zejście z psem z trzeciego piętra bez windy i wejście jest dla nich przeszkodą na do pokonania? Nie zawsze jest tak jak Ci się wydaje- warto by to wziąć pod uwagę.Miałam w rodzinie taka sytuację,że ojciec mojej kuzynki był w śpiączce po wypadku.Lekarz zalecał kontakt z nim rodziny,dzieci mówiąc tej siedmiolatce,że tata bardzo ją kocha i być może jeśli przy nim będzie to się wybudzi.I ta moja kuzynka była z ojcem przez trzy miesiące w szpitalu,mieszkały mamą w hotelu przyszpitalnym.I wtedy nic nie było ważne- ani ukochany królik,którego zostawiła w domu ani nic innego. Tu nikt nie mówi o wyrzuceniu psa= ale o znalezieniu mu dobrego domu, w którym ludzie będą mieli dla psa więcej czasu niż jego dotychczasowi właściciele.[/QUOTE]

W tym przypadku się zgadzam, chociaż z innych pobudek. Po prostu, jeżeli autorka wątku przy dość sztampowym problemie panikuje, że nie da rady z psami, to kiedy pojawi się prawdziwy problem (choroba dziecka, utrata pracy, zmiana mieszkania) to te psy wyfruną tak czy siak. Tylko, że wtedy będą starsze, już nauczone wszystkiego, przywiązane do rodziny i do siebie nawzajem w ogromnym stopniu. Zmiana domu będzie dla nich o wiele większym szokiem niż będzie teraz.

Nadal uważam, że cała ta sytuacja dowodzi braku odpowiedzialności autorki wątku i jej męża. Sam fakt, że biorąc szczenięta nie szukali im domu, tylko zostawili, "bo są słodkie", wiedząc, że w razie różnych sytuacji nie będą w stanie ich zostawić, jest dowodem na egoizm i bezmyślność. Nie usprawiedliwiam autorki, tak jak gojka, choćby z tego względu, że dorośli ludzie o w miarę normalnej umysłowości są w stanie przewidzieć, co się w ich życiu stanie. Dziecko nie wykluło się z kapusty. Skoro wiedzieli, że będzie dziecko, że może być dziecko, po co w ogóle te psy zostawiali?
Mówię, inna byłaby sytuacja, gdyby dziecko (oby nie!) było ciężko chore i rodzice myśleli, że podołają psom i dziecku, ale jednak maluch będzie wymagał obecności rodziców w szpitalu praktycznie ciągle. Ale tu jest normalna ciąża, którą można było przewidzieć w momencie przygarniania psów. I to dla mnie jest nie do pojęcia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gojka']Ruda- ja jestem ostatnią osobą,która by naskakiwała na autorkę za jej wybór.Poczytaj moje posty pod tym tematem a następnie rób zarzuty.Ja ją rozumiem- [B]najwięcej do powiedzenia w tej kwestii mają ci bezdzietni i bez większych problemów[/B].[/QUOTE]

No no:D rozumiem, że tylko Ty na tym forum przeszłaś w swoim życiu tyle, że masz prawo do wypowiadania się. Lovely :loveu:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']W tym przypadku się zgadzam, chociaż z innych pobudek. Po prostu, jeżeli autorka wątku przy dość sztampowym problemie panikuje, że nie da rady z psami, to kiedy pojawi się prawdziwy problem (choroba dziecka, utrata pracy, zmiana mieszkania) to te psy wyfruną tak czy siak. Tylko, że wtedy będą starsze, już nauczone wszystkiego, przywiązane do rodziny i do siebie nawzajem w ogromnym stopniu. Zmiana domu będzie dla nich o wiele większym szokiem niż będzie teraz.

Nadal uważam, że cała ta sytuacja dowodzi braku odpowiedzialności autorki wątku i jej męża. Sam fakt, że biorąc szczenięta nie szukali im domu, tylko zostawili, "bo są słodkie", wiedząc, że w razie różnych sytuacji nie będą w stanie ich zostawić, jest dowodem na egoizm i bezmyślność. Nie usprawiedliwiam autorki, tak jak gojka, choćby z tego względu, że [B]dorośli ludzie o w miarę normalnej umysłowości są w stanie przewidzieć, co się w ich życiu stanie. Dziecko nie wykluło się z kapusty. Skoro wiedzieli, że będzie dziecko, że może być dziecko, po co w ogóle te psy zostawiali?[/B]
Mówię, inna byłaby sytuacja, gdyby dziecko (oby nie!) było ciężko chore i rodzice myśleli, że podołają psom i dziecku, ale jednak maluch będzie wymagał obecności rodziców w szpitalu praktycznie ciągle. [B]Ale tu jest normalna ciąża, którą można było przewidzieć w momencie przygarniania psów. I to dla mnie jest nie do pojęcia[/B].[/QUOTE]

I to jest najlepsze podsumowanie całego wątku i postawy Właścicielki. Dla takiego zachowania nigdy nie powinno być wytłumaczenia.

Link to comment
Share on other sites

Skoro już rozmawiamy o odpowiedzialności, co jeśli okaże się po następnych 4 miesiącach od adopcji, że nowa właścicielka jest w ciąży i psów już nie chce? Albo nagle rodzina musi wyjechać i ofc nie da rady psów zabrać, lub niespodziewana alergia?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gojka']Beatrx-a co jeśli dziadkowie są na tyle niepełnosprawni,że zejście z psem z trzeciego piętra bez windy i wejście jest dla nich przeszkodą na do pokonania? Nie zawsze jest tak jak Ci się wydaje- warto by to wziąć pod uwagę.Miałam w rodzinie taka sytuację,że ojciec mojej kuzynki był w śpiączce po wypadku.Lekarz zalecał kontakt z nim rodziny,dzieci mówiąc tej siedmiolatce,że tata bardzo ją kocha i być może jeśli przy nim będzie to się wybudzi.I ta moja kuzynka była z ojcem przez trzy miesiące w szpitalu,mieszkały mamą w hotelu przyszpitalnym.I wtedy nic nie było ważne- ani ukochany królik,którego zostawiła w domu ani nic innego. Tu nikt nie mówi o wyrzuceniu psa= ale o znalezieniu mu dobrego domu, w którym ludzie będą mieli dla psa więcej czasu niż jego dotychczasowi właściciele.[/QUOTE]
to jak zamierzają się opiekować Twoim synem w razie czego, skoro nie dadzą rady wejść do was do mieszkania?
no to mieszkały w hotelu przyszpitalnym, a nie były z nim w sali 24/7. to po pierwsze. po drugie pewnie matka uwzględniła to, ze w razie takich wypadków nie będzie miał kto się psem zająć i psa nie mają, więc przykład nietrafiony.
a znalezienie mu nowego domu, jak to pięknie nazywasz, to nic innego jak wyrzucenie go z obecnego. nazywajmy rzeczy po imieniu, a nie wkładajmy to w jakieś piękne słowa, gdzie piesek wyląduje w krainie szczęśliwości, gdzie dadzą mu miskę, pogłaszczą, zabiorą na spacer i z miejsca zapomni o poprzednim właścicielu. jeśli ktoś tak uważa, to znaczy, ze kompletnie się nie zna na psach.

[quote name='zmierzchnica']Ogłoszenia nie zaszkodzą. Przecież zamieszczenie ogłoszeń nie jest równoznaczne z oddaniem psa. Niech dziewczyna wybada sytuację - a nuż ktoś zechce dwa. Albo ktoś zadzwoni po jednego, ona powie że do adopcji będzie za tydzień-dwa i w ciągu tego czasu może zgłosi się ktoś po drugiego. Szczeniaki i kilkumiesięczne podrostki idą szybko.
Większość ludzi biorąca psa z adopcji jest dość wrażliwa. Właścicielka zaprosi do siebie na obejrzenie szczeniaka, przyszli właściciele przyjdą i zobaczą bardzo związane ze sobą psy. Mało kto się temu oprze - znam kilka przypadków, gdy ludzie mieli wziąć jednego psa, a brali dwa ;) Moja znajoma ma dwa psy z dogomanii, a chciała jednego. Ostatnio wyadoptowaliśmy bernardynkę, ale znajoma zawiozła ją babce i przy okazji wzięła drugiego psa do adopcji. Pani zobaczyła, jak psy się ze sobą bawią, i stwierdziła, że weźmie oba. I tak dalej.
Nie twierdzę, że tak będzie. Ale można spróbować, przecież to nie boli.

Najlepiej jest płakać i się smucić, a potem zrobić najmniej wymagającą rzecz, czyli oddać byle gdzie, byle jak. Autorka jest dopiero w ciąży, dziecka jeszcze nie ma. Ma kilka miesięcy, żeby poszukać psom domu. Może też się zwrócić do fundacji, schronisk z prośbą o ogłoszenia. Jeśli byłaby możliwość dowozu psów w okolice woj. opolskiego, sama mogę porozwieszać ogłoszenia po mojej okolicy (Opole, Strzelce Opolskie).[/QUOTE]
nie zauważyłam, żeby szczyle czy podrostki tak chętnie były brane do SENSOWNYCH domów. pewnie się zgłoszą chętni tacy sami jak i teściowie, więc w czym to jest lepsze? a jak wezmą dwa szczyle pod wpływem emocji (tak jak autorka), a potem się okaże, że jednak to był błąd i co się stanie z jednym? a może oba wylecą tylko już bezpośrednio na ulicę czy do schronu? a jak serio dom znajdzie tylko jeden, nawet najlepszy na świecie to co z drugim? jak dla mnie wydawanie ich do adopcji oddzielnie jest głupotą. co innego, gdyby autorka mogła każdego z nich przetrzymać do czasu znalezienia domu, no ale niestety. przyjdzie jesień/zima i to, co w domu zostanie poleci do kojca...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']to jak zamierzają się opiekować Twoim synem w razie czego, skoro nie dadzą rady wejść do was do mieszkania?
no to mieszkały w hotelu przyszpitalnym, a nie były z nim w sali 24/7. to po pierwsze. po drugie pewnie matka uwzględniła to, ze w razie takich wypadków nie będzie miał kto się psem zająć i psa nie mają, więc przykład nietrafiony.
a znalezienie mu nowego domu, jak to pięknie nazywasz, to nic innego jak wyrzucenie go z obecnego. nazywajmy rzeczy po imieniu, a nie wkładajmy to w jakieś piękne słowa, gdzie piesek wyląduje w krainie szczęśliwości, gdzie dadzą mu miskę, pogłaszczą, zabiorą na spacer i z miejsca zapomni o poprzednim właścicielu.

[/QUOTE]
Skąd wiesz,że nie dadzą rady wejść do naszego mieszkania? Szczególnie,że mieszkam na 10 piętrze z windą?:) Nie dają rady wchodzić i schodzić u siebie. I nie mam syna. Trafiony- bo pies u nich był ale zaginął.Szukali go przez parę miesięcy,dziewczynka cały czas myślała,że pies się znajdzie,rodzice żeby ukoić ból kupili królika.Wiesz dlaczego ludzie mieszkają w hotelu przyszpitalnym? Bo najczęściej mają do domu jakieś 70- 300 km.Jak sobie więc wyobrażasz w takiej sytuacji codzienny dojazd do domu by wyprowadzić psa,tudzież nakarmić królika? Pesymista widzi szklankę do połowy pustą,optymista- do połowy pełną.Ja nie staram się tego pięknie nazywać tylko rzeczowo.Po co rozczulać się jak to piesek będzie tęsknił za swoim domem mimo,że właściciel nie ma dla niego czasu skoro można znaleźć mu taki dom gdzie nowi właściciele będą mieli dla niego czas i serce?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gojka']Skąd wiesz,że nie dadzą rady wejść do naszego mieszkania?[/QUOTE]
sama pisałaś o niepełnosprawności dziadków. i o tym, ze Twoje 9 letnie dziecko (syn, córka, to tak naprawdę nie ma żadnej różnicy) może pobyć parę godzin samo. stąd wniosek, że dziadkowie przychodziliby do was, a nie Twoje dziecko byłoby ulokowane u nich. już nie mówiąc o tym (teraz się powtórzę, że 9 latek jamnika spokojnie na spacer wyprowadzi.

[QUOTE]Trafiony- bo pies u nich był ale zaginął.Szukali go przez parę miesięcy,dziewczynka cały czas myślała,że pies się znajdzie,rodzice żeby ukoić ból kupili królika.Wiesz dlaczego ludzie mieszkają w hotelu przyszpitalnym? Bo najczęściej mają do domu jakieś 70- 300 km.Jak sobie więc wyobrażasz w takiej sytuacji codzienny dojazd do domu by wyprowadzić psa,tudzież nakarmić królika?[/QUOTE]
ja sobie wyobrażam znalezienie psu opiekuna na ten czas, a nie wyrzucenie go z domu. jak rozumiem dziecko zawaliło szkołę przez te 3 miesiące czy akurat trafił się czas wakacji, coby już wszystko do Twojej historyjki pasowało?:cool3:

[QUOTE]Ja nie staram się tego pięknie nazywać tylko rzeczowo[/QUOTE]
rzeczowo to się nazywa wywalenie z domu.

[QUOTE].Po co rozczulać się jak to piesek będzie tęsknił za swoim domem mimo,że właściciel nie ma dla niego czasu skoro można znaleźć mu taki dom gdzie nowi właściciele będą mieli dla niego czas i serce?[/QUOTE]
nie no jasne, mozna mieć w dupie psa i jego uczucia i wywalić go z domu. można się nad nim w ogóle nie rozczulać i od razu do schronu zawieźć, przecież w końcu ktoś pewnie go stamtąd zabierze. brak mi słów na takie podejście, totalnie bez serca, zwłaszcza prezentowane przez właściciela psa na forum miłośników psów.
a pies serio woli przez jakiś czas mieć mniejszą uwagę mu poświęconą niż stracić dom, nawet na rzecz super "willi z basenem". jeśli Twojemu psu wszystko jedno, z kim będzie mieszkał byle tylko jeść dostał, był pogłaskany i na spacer wyszedł to współczuję takiego psa. bo mój był szczęśliwy nawet siedząc sam po 17-18 godzin, ale będąc w swoim domu i dopiero bym mu krzywdę zrobiła wywalając go z domu, nawet do kogoś kto siedzi w domu non stop i na 4 godzinne spacery dziennie by go zabierał. no ale tu trzeba znać psią psychikę, psie emocje, mniej więcej kojarzyć co się w tej psiej głowie dzieje i wysnuć odpowiednie wnioski, a nie podejmować egoistyczną, wygodną decyzję.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]"Na dobra sprawę - nikt nie powinien brać psa, bo nikt nie wie jak mu się życie potoczy. Łatwiej osądzać kobietę z góry ale postawić się na jej miejscu to nikt nie umie..."[/QUOTE]

Przepraszam ale... mam wrażenie że to mityczne czwarte piętro jest tutaj takim problemem, że wszystko przy nim to pikuś. :evil_lol:

A poważniej już: jakby to rzec..., ten kojec u teściów to takie proste wyjście. Ogłoszenia, sprawdzanie przyszłych domów, cała ta umęczliwa procedura zajmie dużo czasu i energii.
Lepiej z góry założyć że się nie uda.:razz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']Przepraszam ale... mam wrażenie że to mityczne czwarte piętro jest tutaj takim problemem, że wszystko przy nim to pikuś. :evil_lol:
[/QUOTE]

3 razy dziennie po schodach z 4 piętra z psami można latać i figura po ciąży wraca do idealnego stanu ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']sama pisałaś o niepełnosprawności dziadków. i o tym, ze Twoje 9 letnie dziecko (syn, córka, to tak naprawdę nie ma żadnej różnicy) może pobyć parę godzin samo. stąd wniosek, że dziadkowie przychodziliby do was, a nie Twoje dziecko byłoby ulokowane u nich. już nie mówiąc o tym (teraz się powtórzę, że 9 latek jamnika spokojnie na spacer wyprowadzi.


ja sobie wyobrażam znalezienie psu opiekuna na ten czas, a nie wyrzucenie go z domu. jak rozumiem dziecko zawaliło szkołę przez te 3 miesiące czy akurat trafił się czas wakacji, coby już wszystko do Twojej historyjki pasowało?:cool3:


rzeczowo to się nazywa wywalenie z domu.


nie no jasne, mozna mieć w dupie psa i jego uczucia i wywalić go z domu. można się nad nim w ogóle nie rozczulać i od razu do schronu zawieźć, przecież w końcu ktoś pewnie go stamtąd zabierze. brak mi słów na takie podejście, totalnie bez serca, zwłaszcza prezentowane przez właściciela psa na forum miłośników psów.
a pies serio woli przez jakiś czas mieć mniejszą uwagę mu poświęconą niż stracić dom, nawet na rzecz super "willi z basenem". jeśli Twojemu psu wszystko jedno, z kim będzie mieszkał byle tylko jeść dostał, był pogłaskany i na spacer wyszedł to współczuję takiego psa. bo mój był szczęśliwy nawet siedząc sam po 17-18 godzin, ale będąc w swoim domu i dopiero bym mu krzywdę zrobiła wywalając go z domu, nawet do kogoś kto siedzi w domu non stop i na 4 godzinne spacery dziennie by go zabierał. no ale tu trzeba znać psią psychikę, psie emocje, mniej więcej kojarzyć co się w tej psiej głowie dzieje i wysnuć odpowiednie wnioski, a nie podejmować egoistyczną, wygodną decyzję.[/QUOTE]Wydaje mi się,że słabo Ci idzie logiczne myślenie Masz logikę na studiach? ;) Jak ktoś jest niepełnosprawny to w dzisiejszych czasach handicapów zejście ze schodów i pokonanie całego miasta jest dla niego sporym wysiłkiem.Dziadkowie są nadopiekuńczy i choćby mieli zejść śmiertelnie to pieska wnusi wyprowadzą.Nie chcę takich sytuacji bo to naprawdę zagraża ich zdrowiu.Więc pies jest u nas w domu. Nudzę się w domu i wymyślam historyjki by Ci Twój wygładzony i megalogiczny pogląd nieco zdyskredytować;) Wyobrażasz sobie co SIEDMIOLATKA może zawalić w PIERWSZEJ KLASIE? ;) Myślę,że mój pies najbardziej potrzebuje właściciela,który poświęci mu swój czas.I ma w nosie to,że ktoś go kocha a czasu dla niego nie ma.Dla mnie to norma bo ja się ludzkich zachowań nie dopatruję w zwierzaku,który owszem jest fajny,kochany ale CZŁOWIEKIEM NIE JEST.Skąd wiesz,że Twój pies byłby szczęśliwy siedząc sam po 17- 18 godzin? Powiedział Ci to? Owszem- pies jest szczęśliwy jak po tylu godzinach właściciel wraca ale nie oszukujmy się- on by wolał właściciela,który wraca po pięciu- i tak samo cieszyłby się na jego widok.Dla Ciebie egoistyczne jest oddanie psa w dobre,kochające ręce a dla mnie zostawianie przyjaciela na 17- 18 godzin w domu jest po prostu nieludzkie.

Link to comment
Share on other sites

Ja osobiście jestem za szukaniem psom domu. Jeśli już na tym etapie właścicielka panikuje jak to będzie, to lepiej zawczasu poszukać im domu, póki można to zrobić na spokojnie, a nie na gwałt oddawać je jak sytuacja przyciśnie.
Rozwiązanie pod tytułem "kojec u teściów" nie ma dla mnie nic wspólnego z dobrem psów, tylko lepszym samopoczuciem i spełnieniem egoistycznych zachcianek właścicielki. Psy są młodziutkie, mają szanse na fajne domy, gdzie będą żyly u boku człowieka a nie w budzie, i nie wiem czemu odbierać im tę szansę i wsadzać je z mieszkania do budy tylko po to, żeby co jakiś czas je zobaczyć albo odwiedzić (a jak się dziecko urodzi i będzie przy nim zapiernicz, to bedzie to zdecydowanie rzadziej niż częściej).
Teściowie niby są na tak i się pieskami zajmą, ale moim zdaniem widać, że nie robią tego z chęci posiadania piesków, tylko dlatego, że muszą pomóc. Jakby z własnej woli chcieli mieć dwa psy, to dawno by już mieli - i raczej nie w budzie. Stąd domyślam się, że psy nie będą tam członkami rodziny, tylko problemem, od którego trzeba odciążyć dzieci dla dobra przyszłego wnuka - może życzliwie traktowanym problemem, ale nadal to będzie problem, a nie przyjemność.
Jeśli właścicielka psów już teraz, długie miesiące przed porodem panikuje, mówi że nie da rady i chce się pozbyć kłopotu, to nie ma sensu wciskać łzawych historyjek o tym, jak to pieski będą płakać po zmianie domu (bo mało to zresztą prawdopodobne, ale to za chwilę), bo nawet jak na tę chwilę zostaną, to za rok, dwa, trzy będzie kolejna sytuacja życiowa, przeprowadzka, choroba dziecka, druga ciąża, cokolwiek, co znów spowoduje reakcję "nie dam rady, trzeba oddać psy" - tylko one będą wtedy dorosłe i ani nie będzie latwo znaleźć im dom, ani one nie zniosą jego zmiany tak łatwo jak teraz, kiedy są jeszcze w sumie szczeniakami.
Co do samej zmiany domu - głupotą jest generalizowanie że każdy pies bez wyjątku przeżywa zmianę domu traumatycznie. Przede wszystkim są różne psy - owszem, są takie które będą płakać tygodniami, ale ogromna większość nie przeżywa takiej zmiany tak strasznie i długo; oczywiście pod jednym warunkiem, że warunki życia psa nie zmieniają się na gorsze. Jak psy trafią do podobnego albo lepszego domu, zaaklimatyzują się bardzo szybko, szzcególnie mając nowych troskliwych wlaścicieli. Natomiast kiedy trafią do budy i nie będą już calą dobę blisko ludzi, będzie to dla nich zdecydowanie zmiana na gorsze, i to będzie dla nich większy wstrząs niż oddanie ich komuś do mieszkania. Odwiedzanie ich w tym kojcu u teściów juz w ogóle brzmi jak znęcanie się nad nimi, bo psy będą pamiętać, że z tymi tutaj ludźmi żyły w mieszkaniu, były zawsze z nimi, a oni tylko przychodzą i wciąż zostawiają je w tym kojcu i nie chcą zabrać ze sobą. To jest męczenie psa rozstaniem ciągle na nowo. Co innego gdyby teściowie wzięli psy do domu, zajęli się nimi jak obecna właścicielka - pewnie przywiązałyby się bardziej do nich, ale skoro mają być tylko w kojcu, trochę na zasadzie hotelu, to tak różowo chyba nie będzie.
Nie wiem też po co tragizowanie, że kilkumiesięczne psy nie przeżyją adopcji osobno albo do zimy nie znajdą domów... Litości, gdyby to była prawda, co drugi pies idący z DT do DS chyba umierałby ze zgryzoty.
Na pewno szukanie im dobrych kochających domó jest lepszym wyjściem niż wyekspediowanie ich teściom do budy. A jak teściowie chcą pieska do kojca, i wlascicielka też by jakiegoś u nich czasem odwiedziła i pomiziała, to niech sobie psa wezmą - ale przyzwyczajonego do życia w kojcu, sporego, dobrze owłosionego, a nie chcą do tego kojca utknąć małe, niekoniecznie dobrze ofutrzone, przyzwyczajone do mieszkania kundelki, tylko po to, żeby móc je raz na miesiąc pogłaskać i żyć w przekonaniu że robi im się dobrze.

Link to comment
Share on other sites

Martens, zgadzam się ze wszystkim co piszesz, tylko... żeby znaleźć tym psom naprawdę fajny dom / domy, trzeba się będzie po prostu solidnie napracować.

Moim zdaniem wszystko się rozbija właśnie o ten fakt, o nic innego.
:cool1:

Link to comment
Share on other sites

W sumie racja, mąż kojec postawi, teściowie pieski nakarmią i "gnój" spod nich wymiotą, i wpadnie się tylko pieski przekazać, a potem czasem pogłaskać, a tak? Zdjęcia dobre trzeba będzie zrobić, tekst napisać, pogarbić się przed kompem i ogłoszenia pozamieszczać, albo i polatać i porozklejać po mieście, odbierać telefony, sprawdzać ludzi... ;)

Link to comment
Share on other sites

nie wyłapałam czy tam jest winda?
jeśli chodzi o 8/10h siedzenia psów w domu bez spaceru...da się to znieść. Ludzie pracują i mają psy.
Ale jeśli chodzi o to,że właścicielka jest z dzieckiem i psami sama i tylko ona będzie odpowiedzialna za opiekę nad całą ferajną- rozumiem jej obawy.
Jesli nie ma windy to co? Znosisz wózek z dzieckiem zostawiasz pod klatką i wracasz po psy?
A może zostawiasz psy przywiązane na dole i wracasz po dziecko?
Nie widzę możliwości zniesienia wózka z dzieckiem plus psy jednocześnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Obama']
Nie widzę możliwości zniesienia wózka z dzieckiem plus psy jednocześnie.[/QUOTE]

Nie łapię. Nie da się nauczyć psa grzecznego schodzenia koło nogi, a jeśli się niesie coś dużego to nawet za sobą? Osiągnęłam niemożliwe z moim?

Link to comment
Share on other sites

wychodzisz na spacer z dzieckiem w wózku
a psy zostają w domu -bo normalnie byłoby się w pracy ; wiec nie na każdy spacer z wózkiem muszą iść też psy

jak TŻ wraca -psy idą na spacer
i rano jak jest TŻ -psy idą - z Tobą albo z nim

albo
dziecko bierzesz w chuście/ w nosidełku i wtedy nie trzeba nosić wózka
ja z pierwszym dzieckiem chodziła naprawdę dużo w nosidełku -takim na brzuchu -bardzo jest wygodnie; chociaz kwestia przyzwyczajenie

albo
prosisz sąsiada/sąsiadkę żeby ci chwilkę popilnowała dziecka w wózku

albo umawiasz się na wspólne spacery z inna mamą -i ona ci chwię popilnuje wózka

itd itd

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dog193']Nie łapię. Nie da się nauczyć psa grzecznego schodzenia koło nogi, a jeśli się niesie coś dużego to nawet za sobą? Osiągnęłam niemożliwe z moim?[/QUOTE]
Ja wiem,że na Dogo są sami specjaliści od wszystkiego.
Proponuje jeszcze wlascicielce siatkę z zakupami w zęby.

Nie da się? da się! Na dogo tak napisali.
Jednak interesują mnie bardziej wypowiedzi osób, które mają pomysły jak same rozwiązały podobne kwestie, aniżeli dogomaniaków teoretyków.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...