Jump to content
Dogomania

7 miesięczny schroniskowiec sam w domu - problem wycie


Karola i Ringo

Recommended Posts

Drodzy Forumowicze.
W ub. sobotę zostałam szczęśliwą opiekunką 7 miesięcznego psiaka kundelka, którego przygarnęłam ze schroniska. Przebywał tam ok 2 tygodni. Nie wiem jakie życie miał wcześniej. Na pewno nie był zabrany podczas interwencji, tylko po prostu błąkał się samopas po mieście.
Na początku Ringo (bo o nim mowa;) ) był dość zagubiony i nieśmiały. Jedyne co chciał to non stop się przytulać. Jednak już po dwóch dobach zaczął się ładnie bawić, jadł bez namawiania i spał dzielnie na swoim posłaniu. Powiem szczerze - pies ideał:loveu:
Schody zaczęły się gdy po dwóch dniach postanowiłam nauczyć go powolutku zostawania samemu w domu. Oczywiście czas wydłużałam stopniowo, codziennie dodając go więcej. Na początku było to kilkanaście minut, zaś później godzina, dwie...aż wczoraj dobiłam do 5h. Przed wyjściem z domu obowiązkowo spacer - niezbyt długi, bo pies nabawił się w schroniska zapalenia płuc i obecnie podawany ma antybiotyk. Żadnego wylewnego żegnania się przed moim wyjściem. Krótkie dotknięcie łebka, słowo "zostań" i wyjście z domu. Nauczona wcześniejszym doświadczeniem (miałam owczarka niszczyciela ;)) postanowiłam nagrywać Ringo pod moją nieobecność. Niestety mam możliwość jedynie godzinnego nagrywania, ale pracuję nad tym aby mój sprzęt mógł więcej:p. Pies tuż po moim wyjściu stoi pod drzwiami i wyje ok. dwóch minut. Potem idzie obejść mieszkanie (ma dostęp do wszystkich pomieszczeń), wchodzi na kanapę, zagląda do szafki ze smyczą i wraca pod drzwi. Posiedzi chwilkę, po czym kładzie się na jakieś 5-7 minut i znów wstaje i wycie. Nie jest ono długie, znów trwa kilka minut - max 4-5. Później replay - czyli rundka po domu, położenie się pod drzwiami, poleżenie kilka minut i koncert.
Pies na pewno boi się że nie wrócimy. Starałam się zapobiec lękowi separacyjnemu. Nie przytulam Ringo za każdym razem gdy tego chce, zamykam drzwi od łazienki gdy tam jestem (to jedyne pomieszczenie z drzwiami), nie reaguję na jego niekończące się zaczepki do zabawy (pobawimy się kilka-kilkanaście minut i koniec).
Proszę o rady jak zapobiec napadom wycia. Zostawiać włączone radio? Kupić zabawki typu kongo lub kula smakula? Pomoże coś na ten jego po schroniskowy lęk? Za dwa dni muszę go zostawić na 9h, a nie mam niestety głuchych sąsiadów.
Czekam na Wasze porady:roll:

Link to comment
Share on other sites

Dużym problemem jest fakt że pies ma dostęp do całego mieszkania, przez co kręci się po nim i nie może uspokoić.
Możesz spróbować z jakąś napchaną zabawką typu kong i sprawdzić jego reakcję, lub np zostawić miskę z żarciem które pies normalnie by zjadł. Nagrać i sprawdzić jego reakcje, psy z lękiem separacyjnym zazwyczaj nie ruszają jedzenia (miałam 3 psy z tym problemem żaden nie żarł, memłał pilnował jednak nie żarł).
Kolejnym sposobem może być włączenie muzyki którą zazwyczaj słuchasz, tak żeby pies miał wrażenie że ktoś w domu jest - chociaż tu nie wiem czy się to sprawdzi w przypadku gdy widzi jak wychodzisz z domu (u mnie zostawał zamknięty z muzyką, a ja wychodziłam).
Dobrym sposobem na mojego psa stała się komenda 'zostań - pilnuj domu'. Chociaż tu pies faktycznie musi wiedzieć o co chodzi, musi znać zarówno komendę 'zostań' jak i 'pilnuj'. Pies wtedy wie że ma 'zadanie do wykonania' i nie ma czasu na płacze.
Ostatecznością może stać się klatka kennelowa o odpowiednich rozmiarach, chociaż jeśli pies nie niszczy to jakoś bym sobie darowała.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za odpowiedzi:)
Niestety mam kłopot aby ograniczyć mu przestrzeń, ponieważ mieszkam w kawalerce, gdzie drzwi mam tylko do łazienki. Poprzedni właściciel usunął zawiasy w futrynach, żeby zyskać więcej przestrzeni. Dziś wychodząc zostawię mu włączony tv. Oczywiście przed moim wyjściem wyprowadzę go na dłużej, żeby był zmęczony.
Może ktoś ma jeszcze inne pomysły?

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Od ponad roku mamy ten problem, bo też mamy sukę ze schroniska i sąsiedzi nie mają upośledzonego słuchu :eviltong: Problem jest tym większy, że Bona nie może zostawać sama, bo niszczy. Też mieszkamy w kawalerce, więc do niszczenia nie miała zbyt wiele i straty na małej powierzchni bardziej rzucają się w oczy. Dodatkowo Młoda spędziła trochę czasu wisząc w uchylonym oknie, po tym jak zaklinowała sobie w nim łapę i wtedy zdecydowaliśmy się za zmiany (poniszczone rzeczy to jedno, ale to, że pies zrobił sobie krzywdę, to już poważniejszy problem). Zakupiliśmy klatkę kenelową i teraz zamiast zniszczonych rzeczy mamy wkurzonych sąsiadów, bo Bona szczeka pod naszą nieobecność. Żeby nie darła się przez cały czas, dajemy jej Konga, napchanego pasztetem / serkiem topionym (opcjonalnie serek naturalny z dżemem), ale koniecznie zamrożony, bo liżąc zimny "wypełniacz" pies trochę się uspokaja i zajmuje jej to więcej czasu. Dodatkowo stosowaliśmy dyfuzor do prądu ADAPTIL (feromony uspokajające DAP) - podobno obroża ma większe stężenie, ale w obawie przed jej zjedzeniem, zdecydowaliśmy się na dyfuzor. Można zostawiać też psu kartony, ulotki do targania, albo - jeśli to mały pies - dużą kość (na tyle dużą, żeby próbował ją zjeść, ale nie dawał rady ;-) Oprócz tego przed zostawieniem psa w domu aktywny spacer - najlepiej z krótkim treningiem posłuszeństwa i zabawami węchowymi lub swobodnym węszeniem (taka umysłowa aktywność bardziej męczy psa niż samo "wybieganie". Tyle w teorii. W praktyce jest raz lepiej, raz gorzej :lol: Czasem szczeka już jak wychodzimy i słyszę ją jeszcze długo po wyjściu z domu, a czasem położy się i nawet czekam na klatce czy zacznie ujadać czy nie. Ogólnie sąsiedzi wystosowali anonimowy list z prośbą, żeby pies nie szczekał po 22:00 i przed 6:00, a sąsiad zza ściany regularnie zdaje raporty o natężeniu szczekliwości psa ;-) Powodzenia! ;)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

U nas klatka nie zdała egzaminu...Budda bał się do niej wejść a wsadzanie go tam na siłę dało by odwrotny skutek. Próbowałam karmić go w klatce przez kilka dni, pies walczył ze strachem, ale finalnie nigdy się do niej nie przekonał. Wystarczyło, że zahaczył obrożą o pręty, pojawił się BRZĘĘĘĘĘĘĘK i pies spierdzielał...Odpuściliśmy. Klatka wróciła do sklepu a pies pierwszy raz został sam bez żadnego zabezpieczenia. Nic się nie stało, ale fakt, że porządny spacer przed wyjściem i jakieś "gryzaki" (w naszym przypadku kości z wapnem lub te z bawolej skóry) minimalizują ryzyko strat. Z resztą, jeśli dla psa to jest nowa sytuacja, to płacz jest chyba normalny. Budda na początku trochę skomlał a teraz kompletnie nie robi na nim wrażenia, że zostaje sam :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kasiqa']U nas klatka nie zdała egzaminu...Budda bał się do niej wejść a wsadzanie go tam na siłę dało by odwrotny skutek. Próbowałam karmić go w klatce przez kilka dni, pies walczył ze strachem, ale finalnie nigdy się do niej nie przekonał. Wystarczyło, że zahaczył obrożą o pręty, pojawił się BRZĘĘĘĘĘĘĘK i pies spierdzielał...Odpuściliśmy. Klatka wróciła do sklepu a pies pierwszy raz został sam bez żadnego zabezpieczenia. Nic się nie stało, ale fakt, że porządny spacer przed wyjściem i jakieś "gryzaki" (w naszym przypadku kości z wapnem lub te z bawolej skóry) minimalizują ryzyko strat. Z resztą, jeśli dla psa to jest nowa sytuacja, to płacz jest chyba normalny. Budda na początku trochę skomlał a teraz kompletnie nie robi na nim wrażenia, że zostaje sam :)[/QUOTE]

Pomijajac wszystko - klatka nie zdała egzaminu, bo była źle wprowadzona. A raczej - wcale nie wprowadzona ;)
I nie, wycie nie jest normalne generalnie ;) Oznacza dla psa duży dyskomfort psychiczny.
Abstrahując do tego przypadku: szkoda, że w schroniskach tak mało mówi się o lęku separacyjnym, zwłaszcza że z mojej obserwacji wiele zwrotów to nienazwany lęk separacyjny ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']Pomijajac wszystko - klatka nie zdała egzaminu, bo była źle wprowadzona. A raczej - wcale nie wprowadzona ;)
[/QUOTE]

Klatka stała od początku przybycia psa do domu otwarta, wsadzane był do niej zabawki, smaki. Budda przechodził koło niej, ale zwyczajnie nie chciał do niej wchodzić. Dużo czasu poświęcałam na próby oswojenia go z nią. Jak inaczej wprowadzić klatkę?Staraliśmy się kojarzyć ją z pozytywnymi bodźcami, ale wydawane przez nią dźwięki były jednak silniejsze. Gdzie w takim razie popełniliśmy błąd?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kasiqa']Klatka stała od początku przybycia psa do domu otwarta, wsadzane był do niej zabawki, smaki. Budda przechodził koło niej, ale zwyczajnie nie chciał do niej wchodzić. Dużo czasu poświęcałam na próby oswojenia go z nią. Jak inaczej wprowadzić klatkę?Staraliśmy się kojarzyć ją z pozytywnymi bodźcami, ale wydawane przez nią dźwięki były jednak silniejsze. Gdzie w takim razie popełniliśmy błąd?[/QUOTE]

Jest temat o crate games i samokontroli na dogo ;) Nie upieram się, że każdemu psu będzie pasować klatka, ale uważam, że stwierdzić to można tylko po prawidłowym treningu ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...