Jump to content
Dogomania

Tuleńka za TM - to już ponad miesiąc...:(


Madie

Recommended Posts

  • Replies 50
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Jestem-do tej pory tylko czytałam w biegu, ale powoli już wracam...
Madie-spróbuj skontaktowac się z ulvhedinn, dla mnie jest ogromnym wsparciem (przy Zośce), ma 7 letnie doświadczenie z psem na wózku, na pewno coś doradzi ;)

A ja swoją droga podeśle jej link do wątku-jak znajdzie chwilę wolnego czasu i jej zdechły komp zechce odżyć choć na chwilę, to może się pojawi ;)

Link to comment
Share on other sites

Hej, Hope szyszunia do mnie pisała o tym PW...

Rozmawiałam z Bratem, wczoraj byli na kontroli u weterynarza. Dr Fabisz, sprowadził swoje wspólnika neurologa i wspólnie obejrzeli Tulę. Wieści są tragiczne. Drugi Pan doktor zbadał jeszcze Tulę odnośnie "czucia głębokiego". Do 1/4 kręgosłupa od tylnych łap nie ma go wcale. Macali ją szczypcami, nakłuwali łapy, kręgosłup, ogon. Mieli tez wyniki badań krwi - wewnętrznie wszystko w porządku, ale w porówaniu z wynikami sprzed miesiąca pogorszyły sie znacznie profile nerkowe. Dr powiedział , że to nic dziwnego, i że będzie coraz gorze (?), bo pies nie odczuwa parcia na pęcherz i się zatruwa. Fakt, teraz Tula sika tylko wtedy jak jest przekładana, podnoszona albo macana...:((((

A teraz dla mnie najgorsze. Mama dziś rano płakała jak ze mną rozmawiała. Otóż weterynarz powiedział, że nie ma sensu jeżdżenia więcej do niego na konsultacje bo on nic nie pomoże. Powiedział też, że nie licząc jeszcze dokończenia tych dożylnych sterydów należy przerwać wszystkie inne podawane leki i do nich nie wracać bo są bezsensowne i psu nie pomagają. Co więcej, i co mnie dziwi niezmiernie, zalecił przerwanie prowadzonej od samego początku rehabilitacji , bo cyt " tutaj nic nie pomoże, a koszta są ogromne".

Oczywiście wprost nie zasugerował uśpienia Tuli, ale powiedział że leczył kilka takich psów i zazwyczaj kończyło się śmiercią w męczarniach z powodów nerkowych głównie. Powiedział też że cewnikowanie suki jest koszmarem i nikomu tego nie życzy. Natomiast decyzje pozostawia nam (im) i oczywiście wtedy trzeba często kontrolować krew, nie dopuszczać do odparzeń, odleżyn i dbać o sprawność przednich łap. Natomiast wg niego Tula już nigdy nie będzie chodzić, a jak patrzy na jej postępujący stan to daje jej nie więcej niż pół roku. W cuda nie wierzy.

Jeśli chodzi o moją rodzinę to mimo zdruzgotania się zawzięli. Jutro odbierają wózek od rehebilitantki i zaczynają uczyć Tulkę się na nim poruszać. Natomiast przez lekarza myślą o rezygnacji z rehabilitacji, bo nie widać efektów. Nie wiem, czy to dobry pomysł, bo to że nie widać efektów nie oznacza, że rehabilitacja nie hamuje rozwoju choroby, ale wg lekarza nie...:shake:

Słyszę jak bardzo są zmęczeni fizycznie i psychicznie tym co się dzieje. Tula od szczeniaka była u weterynarza, poza rutynowymi szczepieniami, 2 razy. Raz z rozciętą łapą, a drugi podczas sterylizacji. Była idealnie zdrowa, 10 lat z białymi zębami bez ściagania kamienia, wszystkie wyniki badań krwi (robione od 6 roku życia) w normie. Mieliśmy nadzieję, że będzie żyć więcej niż nasz pierwszy, czternastoletni pies który już w jej wieku niedomagał. A ona ma tylko 10 lat :(((((

Rodzina mówi, że to ostatnie zwierze w domu jeśli jej sie coś stanie. Że nikt jej nie zastapi, nie chcą nikogo innego i to tak cholernie niesprawiedliwe, że na psa się chucha i dmucha i dba a załatwia ich genetyka. Nikt sobie nie wyobraża domu bez niej...:(

Link to comment
Share on other sites

Gryf, dziękuję. Najciężej jest chyba mojemu Bratu. Odkąd wyjechałam na studia ( Tula miała trochę ponad rok) był dla niej wyrocznią, kochała wszystkich ale tak naprawdę należała tylko do niego.

Teraz uświadomiłam sobie, że mamy bardzo mało zdjęć Tuli. Nawet nieżyjący już Atos miał więcej fotek niż ona. Z tylu lat wygrzebała od szczeniaka zaledwie 7. :(((( A teraz było by to niewłaściwie, żeby ja uwieczniać, jakoś takie niegodne.

Tula, jako szczeniak zabrany ze schroniska bała się własnego cienia
[IMG]http://i62.tinypic.com/33vyq0y.jpg[/IMG]

Ale potem było tylko lepiej:
[IMG]http://i61.tinypic.com/aww1oz.jpg[/IMG]

Ostatnie zdjęcia sprzed 2 lat:

[IMG]http://i57.tinypic.com/30k4l7b.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Odsikiwanie bezwzględnie!!

Jeśli ona nie ma czucia, to nie powinno być problemu z odsikiwaniem, trzeba się tylko tego nauczyć- i jest to dużo prostsze od cewnikowania (które zresztą tez jest bardziej kwestią wprawy).

Pęcherz nie może być pozostawiony "sam sobie", bo mocz będzie się tylko ulewał, co powoduje zaleganie moczu, a w efekcie zwiększone ryzyko infekcji, wytrącanie osadu i kryształów, potencjalne uszkodzenie nerek itd. Poza tym pęcherz stale naciągnięty traci swoją elastyczność i to też mu szkodzi. Minimum sikania to 2, maks 4 razy na dobę. Powinien Was tego nauczyć wet, jeśli jego pacjenci nie byli odsikiwani, to się uszkodzeniom nerek nie dziwię....

Nie wiem, czy zwieracze działają jakkolwiek? Bo jeśli tak, to przy regularnym siusianiu można dojść do momentu, kiedy pies nie popuszcza więc nie jest mokry, to i higieniczniej i przyjemniej i zdrowiej ;)

Nauczcie się wymacywać, czy także kał nie zalega, można go delikatnie wymasowywać. Ważne, żeby u psa paralitka nie dopuszczać do zaparć (można dodawać do jedzenia nieduże ilości oleju np lnianego, czy siemię lniane).

Ja myślę, że wszystko zależy od dalszego postępu choroby, bo paraliż samego tyłu to jeszcze nie tragedia.....

Link to comment
Share on other sites

Hej, mój Brat ją wynosi na dwór 3 razy dziennie. Kłopot w tym właśnie, że on się boi mocno naciskać więc ona na dworze załatwia się rzadko, za to potem przy podnoszeniu jej do zmiany pozycji pod brzuchem w domu puszcza wszystko i zalewa się cała:roll:

Wiemy że paraliż nie jest tragedią, nasz pies żył z tym 4 lata i radził sobie na 2 łapach całkiem sprawnie. Dla Tuli zamówiliśmy wózek, teraz jej przerabiany na jej rozmiar. Rodzinę tylko przestraszyło właśnie szybkie postępowanie choroby np. 2 tygodnie temu pies jeszcze ogonem machał, teraz już tego nie robi w ogóle...

Bardzo dziękujemy za wszystkie odwiedziny i rady.
Pogadam dziś z Bratem żeby udał się do weta klatkę obok, i żeby ten pokazał mu jak odsikuje się psa. Co do kupy to sprawa dziwna bo Tula zazwyczaj robi ją na dworze jak jest podnoszona przez Brata na szaliku. W pieluchę jej się zdarza raz na 20 razy np...

Co do samego żarcia to nie ma zatwardzeń. Ona ma teraz przykaz schudnąć więc suchą karmę na stawy wet zalecił zamienić na różne rodzaje mięska zmielonego z burakami ( to ponoc odchudza psy).

Link to comment
Share on other sites

ulv, fajnie,że jesteś:loveu:
Madie-przekaż Bratu,że wcale nie tak łatwo zrobić psu krzywdę odsikując (ha! teraz cwana jestem, a na początku odsikiwania Zośki zamęczałam ulv telefonami typu "jej! ja jej coś chyba zepsułam" ;) )
Ogon, to dziwna rzecz-u Zośki raz się rusza, innym razem nie...pewnie Zośka nawet nie wie o tym czy macha...ale podnosi się sam przy robieniu koo-stąd np wiem,ze będzie zrzut ;) no i przy czesaniu się rusza i łapiny tez-to ma jakąś fachową nazwę (ulv mi mówiła)-ale przy mojej dziurawej pamięci nazwa wyleciała z głowy :(

No i usypianie...mnie też pytali,czy chcę zołze uśpić-bo przestała chodzić, bo nie było sensu dalej jej faszerować zastrzykami...bo przestała sama sikać...wyłam z dwa dni, później u weta zapytałam-Panie Doktorze-czy ona cierpi? No i dowiedziałam się,że nie cierpi,że jej nic nie boli...Nie uśpiłam-bo jak? psa, który jest inny, ale cieszy mordeczkę od rana do nocy? który może żyć? Wiem,że szanse na adopcję jędzy są znikome...ale czy to skazuje ją na uśpienie???
Madie-nie poddawajcie się, jak chcesz podam Ci na pw swój nr tel-możesz dzwonic o każdej porze dnia i nocy

Link to comment
Share on other sites

Hej, dziękuję.
Hope, widzisz tylko, że ja siedzę w Warszawie. Mam informacje z drugiej reki. Najbardziej "cierpi" moja rodzina.

Co do szczegółów technicznych, to mój Brat odsikuje. Stara się do końca ale często jest tak, że nie trafia na moment wypełnienia pęcherza, a też pracuje, uczy się itd. Może moja Mama powinna się nauczyć robić to w domu.

Od wczoraj Tula ma wózek, ponoć jest metalowy a więc całkiem ciężki. Ale wczoraj rozpoczęła pierwszy spacer po katowicach, potem trochę pod domem. Chyba sobie radzi. Ponieważ to nowość, zaraz po rehabilitacji padła w domu i spała do rana.

Mama mówi, że martwi się tym, że pies nie chce jeść w ogóle. Ma monotonną, jednostają dietę i chyba jej dość. Ale cóż, tutaj ludzkie jedzenie wskazane nie jest.

Póki co stan bez zmian.

Link to comment
Share on other sites

Madie-na pewno nie jest łatwo Twojej Rodzinie-kochają ją i nie moga jej uzdrowić...ale wierz mi-pies na wózku jest psem szczęśliwym :) Ważne,że może biegać-psy inaczej postrzegają niepełnosprawność niż ludzie...
Co do odsikiwania-Zośka nauczyła się "działać" na godziny-jak przychodzi pora odsikiwania drze się okropnie ;) i jak zrobi koo w domu, to tez sie wydziera-żeby sprzątnąć :D
Co do diety-zakładam,że ma karmę wet-może spróbujcie zmienić firmę (np jeśli je RC to spróbujcie z trovetem-zawsze to jakaś zmiana ;) choć skład i działanie to samo :D :D :D )

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • 1 month later...

Dawno nas nie było. Z Tuleńką bywa różnie. Choroba na razie odpukać nie postępuje, a ona radzi sobie jak może. Weterynarz, ostatni po Wrocławiu do jakiego udała się moja rodzina, oczywiście potwierdził diagnozę. Jedyne z czym się nie zgadzał ze swoimi poprzednikami to postać choroby, uważa że jest wirusowa a nie genetyczna. To był jakis sławny doktor z Krakowa, nazwiska nie pamiętam.

Tak czy inaczej ulżyło nam, kiedy potwierdził, że Tulka nie cierpi a całe jej męczenie się, wycie i sapanio-popiskiwanie spowodowane jest raczej frustracją i brakiem zrozumienia sytuacji.

Niestety, Tula od 3 dni nic nie chce jeść. Nawet swojego ukochane jedzenia dla ludzi, nawet mięska samego z ręki. Karmi ją na siłę mój brat ( tzn nie wciska nic psu do pyska, po prostu kładzie małe kawałeczki na dłoni i każe jej jeść na komendę). Nie przesadzmay z porcjami i czekamy na badanie wątroby bo ponoć to może być powód...

Link to comment
Share on other sites

Z Tulą jest bardzo źle, bardzo...

Brat, który był na NIE, wszelkim wizytom u weterynarza ( przypuszczał co mu lekarz powie) sam dziś zadeklarował, że jak tylko wróci z pracy jedzie z Tulą do gabinetu.

Tuleńka załatwia się wodnistą kupą z krwią, siusia już też tylko na czerwono, odmawia picia, nie podnosi główki:(((((((((((((((((

Wczoraj jeszcze na wózeczku próbowała, widać, że machnęła ogonem, ale nie dała rady zrobić kroku.




Brat się zawziął, wmawia sobie, że to jest wirus i że psa nie da uśpić. Że leki, kroplówki - OK, ale psa nie odda.
Rozumiem go, a z drugiej strony egoistycznie się "cieszę" że mnie tam nie ma. Nie wyobrażam sobie jak oni się czują z tą sytuacją.

Mama mi wczoraj płakała do słuchawki, że ilekroć się budzi w nocy i rano, boi się otworzyć oczy i zerknąć czy pies oddycha jeszcze czy tylko już martwe ciałko leży jej w nogach.

Próbowałam rozmawiać z nim, że to dla jej dobra już, jeśli weterynarz stwierdzi ( wyjdzie w badaniach), że nie ma już czego ratować i że to męczarnia to żeby nie trzymał jej na siłę przy sobie. Zawziął się, powiedział, że wtedy pojedzie do innego lekarza...

Nie wiem sama co z tym robić.

Wizyta dziś po 16, ma mi dać znać...

Edited by Madie
Link to comment
Share on other sites

Tula miała "dziury w żoładku" cytując lekarza, zapalenie nerek i wątroby. To co zostało wzięte za "wirusa" i katar przez innego weterynarza okazało się być krwią z ropą, która wypływała z nosa z powodu perforacji. Ja nie chce nawet wiedzieć jak się biedna męczyła.

Ale teraz to wszystko za nią. Decyzją mojego brata i weterynarza, który poznał Tulę 15 minut po tym jak została przez nas wzięta ze schroniska, Tula została uśpiona. Nasz zaufany doktor powiedział, że to była dla niej nie tylko przyjacielska przysługa ale i łaska.

W ostatnich chwilach towarzyszyła jej dziewczyna brata, która Tula ubóstwiała całym sercem. On sam niestety nie mógł wejść, nie dał rady.

Wszystkie rzeczy Tuleńki (wózek,karmy, leki, zabawki, smakołyki) zostaną oddane do rehabilitantki, która zajmuje się także porzuconymi psami, a Tuli bardzo pomagała ostatnie miesiące.

Ze swojej strony chciałabym serdecznie podziękować wszystkim podnoszącym nas na duchu, wspierającym i podczytującym wątek. Mnie tam nie było, a jest mi ciężko, tym samym mogę sobie tylko wyobrazić jak ciężko jest Mamie i Bratu. oboje oświadczają, że już nigdy żadnego zwierzaka w domu.

Nie mniej Tula miała dobre życie, nie idealne, pewnie z większą wiedzą na różne tematy wtedy mogliśmy zrobić więcej dla niej, być lepsi, ale mimo wszystko myślę, że była szczęśliwa.


Nie wierzę w Boga, ale jeśli mimo mojej niewiary on istnieje, to jest dla naszych zwierzaków miejsce, gdzie bezpieczne i szczęśliwe będą wypatrywać ponownego spotkania z nami. Więc myślę sobie, że Tula czeka na nas gdzieś za Tęczowym Mostem. Czeka i tęskni, ale nie jest sama. Są tam wszystkie nasze pozostałe zwierzaki, które odeszły przed nią, a które zdołała poznać.

Link to comment
Share on other sites

Tuleńko... :sad:
Madie, bardzo mi przykro...
Podczytywałam wątek, ale się nie odzywałam, bo nie umiałam pomóc.
Teraz żegnam się z Twoją sunieczką.
Tak pięknie walczyliście o nią. Ty i Twoja Rodzina.
Na pewno Wam ciężko... Bardzo Wam współczuję.
A Pan Bóg jest i niewiara nie ma tu nic do tego.
Tula czeka na Was, ale nie musi tęsknic, bo tam czasu nie ma i ona wie...
Spotkacie się. Tak jak ja ze swoimi suniami. Wierzę w to.
Weszłam na ten krótki wątek, bo kiedyś , kiedyś odezwałaś się u Bezdomniaczków Dory1020.
Widac, miałam zapamiętac Twój nick...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Hope2']Madie, tak bardzo mi przykro :( Przytulam Ciebie i Twoją Rodzinę pozostając pod wielkim wrażeniem Waszej walki o Tulę. Jesteście dla mnie wzorem do naśladowania.

Tuleńko-biegaj szczęśliwa za TM[/QUOTE]Madie, czytałam Twój wątek.Tak mi przykro:-(
Nie mogę nic dodać poza tym, co napisała Hope2.Jestem z Wami:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Od początku czytania wątku byłam pod ogromnym wrażeniem, byłam pewna że sunia z tego wyjdzie.

Bardzo ci współczuję :-(, ja pomimo braku wiary w Boga, wierzę że gdzieś kiedyś z psiakami się spotkamy. Czy to będzie TM, czy następne wcielenie, to nie ma znaczenia...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...