Jump to content
Dogomania

Psy bez smyczy


VincentVegas

Recommended Posts

Witam. Chciałbym tu poruszyć sprawę jak w tytule, tzn od 4 lat mam psa Siberiana, i wiadomo że pies musi mieć dużo ruchu itd i mam teraz taki problem i obserwacje ponad 4 letnie więc to nie jest mały okres czasu, tzn do rzeczy gdy biegam sobie z moim psiakiem w parku mam go cały czas na smyczy nigdy od małego go nie puszczałem bo wiadomo to miejsce publiczne a mieszkam w Warszawie przy parku skaryszewskim, a pies jak chcę żeby był bez smyczy to polata na działce na moim terenie prywatnym a nie w parku i to luzem, i tu jest problem od 4 lat jestem co jakieś parę dni atakowany kiedy biegam i nie tylko przez inne psy duże i małe, szczególnie przez duże rasy i to agresywne, i one są w tym parku puszczane luzem po prostu właściciele wkładają ręce w kieszenie i mają w dupie co ich pies robi, już tyle razy atakowały mojego psa że cudem uniknął rozszarpania że teraz już człowiek się zastanawia co z tą plagą zrobić tych psów puszczonych luz popas, gdzie się udać żeby jakoś wzmóc patrole SM czy policji w tym parku, bo ostatnio miałem taki atak psa i jak wisiał mi na moim psie na jego szyi i nie chciał puścić to napieprzałem tamtego moją smyczą po łubie a mam smycz dużą w mocnej plastikowej obudowie rozwijaną więc jest masywna żeby mojego psa puścił a zanim właściciel tego psa co zaatakował zareaguje to już jest po ptakach i jak zacząłem pod wpływem nerwów przeklinać ale nie ubliżać tamtemu człowiekowi to inne osoby które były w pobliży zaczęły mnie atakować za przeklinanie a nie za to że inny kundel zaatakował innego psa i na dodatek jeszcze po chwili podszedł inni gość co się potem okazało aspirant i zażądał ode mnie dokumentów za to że przeklinałem pod wpływem nerwów i obrony mojego psa i nie zaczął interweniować u tamtego co miał psa luzem tylko ciągle nawijał o przeklinaniu a co gorsze on też ten aspirant był na spacerze chodził z kijkami i miał psa luzem i bez kagańca, to jest jakaś paranoja co się dzieje, wyszło na to że zostałem zaatakowany i to nie pierwszy raz w tym miejscu ale i nie tylko w tym i byłem poszkodowany a ludzie którzy tam się pojawili byli przeciwko mnie i jeszcze na dodatek sam przeciwko wszystkim to ono mają pretensje większe do szkodliwości przeklinania a sami pewnie klną jak szewce a tu udają wielką kulturę, i tu jest pytanie gdzie się udać gdzie napisać żeby były częstsze patrole i naprawdę egzekwowane poruszanie się z psem na smyczy już darujmy ten kaganiec, czy napisać do jakieś telewizji regionalnej np TVP inf na warszawę czy nękać cały czas Sm i policje przecież prawie codziennie coś się tam wydarza jak jestem na spacerze, człowiek zamiast wyjść na spacer i mieć "spokój" to musi się oglądać czy inny pies nie wyskoczy z krzaków i nie zaatakuje, dlaczego wszyscy tratują miejsca publiczne jak swoje prywatne podwórko nic sobie z tego nie robiąc przecież kupując psa bierze się za niego odpowiedzialność nie jesteśmy przecież sami jak napisałem to nie jest prywatne podwórko, co się stanie jak np takie bydle zaatakuje dzieciaka to co inni też powiedzą jak ojciec lub matka będzie próbowała ratować swoje dziecko i zacznie przeklinać, to ludzie zlinczują ją czy jego za przeklinanie a nie za to co kundel zrobił ich dziecku czy musi się jak zwykle wydarzyć jakaś "Tragedia" żeby coś się w końcu zaczęło dziać i było egzekwowane, czy ludzi posiadający psa nie mają wyobraźni albo mało lub nic nie wiedzą o psach tzn podstawa pies jest na smyczy i tyle, ja nie mówię innym że piesek musi się wybiegać bo jak chcę żeby mój pies się wybiegał to biegam z nim i tyle a jak chcę żeby luzem biegał puszczam go na prywatnej działce i nie obchodzi mnie tłumaczenie ludzi że nie wszyscy muszą biegać z psem albo że nie wszyscy mają działki to jak nie masz możliwości to nie bierz sobie psa i nie stwarzaj zagrożenia dla innych, i teraz też pytanie czy mieliście podobne przypadki i jak napisałem gdzie interweniować?

Link to comment
Share on other sites

Ja też mam dużego psa który potrzebuje się wybiegać i też zdarza mi się ze on lata w kagańcu czy idzie na smyczy przy nodze, a dolatuje do niego wściekły ratlerek czy yoreczek i zaciekle się rzuca, a właściciel hahahahihihi bo to takie słodkie. Dawniej próbowałam właścicielowi jakoś wpoić do głowy że jego piesek kiedyś może zostać rozszarpany , a teraz nauczyłam się robić krótką piłkę " mój pies jest chory i każdy jeden pies który się z nim skontaktuje się zarazi..." Działa niesamowicie:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

idź do sklepu typu biedronka, kup najtańszy dezodorant i jak cokolwiek przyatakuje Ci psa to psikaj w niego. krzywda mu się nie stanie, a pies zwieje i za jakiś czas będziesz miał opinię "tego wariata" i każdy na Twój widok zapnie swojego psa na smycz.
jeśli chcesz częstszych patroli w tamtej okolicy to zgłoś się na komisariat i przedstaw sprawę, podaj przybliżone godziny spacerów i poproś o interwencję. do tego możesz dzwonić na bieżąco jak sytuacja, ze jakiś pies zaatakował Twojego miała przed chwilą miejsce, z tym że tutaj istnieje prawdopodobieństwo, ze właściciel podbiegacza ucieknie zanim patrol się zjawi i szukaj wiatru w polu.

Link to comment
Share on other sites

Albo kup gaz pieprzowy. Nawet wydaje mi się bezpieczniejszy dla zdrowia psów niż dezodorant, na którym jest ostrzeżenie by unikać oczu. Ja niestety też mam ten problem, tylko że mój pies waży 4kg i jest ciężko chory. Odganiam agresory młynkiem ze smyczy i uderzaniem ją, ale nie wiem jak to by się sprawdziło podczas biegu, skoro jak już atakują Twojego psa, to smycz ich nie odstrasza.

Link to comment
Share on other sites

Zastanawia mnie jedno... Też mieszkam w Wawce i mam okazję do wielu (z uwagi na wykonywany zawód) spacerów wśród psów, niejednokrotnie puszczanych luzem. Czasem zdarzają się psie awantury, owszem - ale statystycznie rzecz biorąc dużo rzadziej, niż opisuje założyciel wątku.
A opisuje coś w rodzaju dżungli w tym Skaryszaku...!
Tyle razy zdarzyło mi się tam bywać i aż takiej eskalacji psiej agresji nie widuję. :cool1:

Konkluzja jest taka, że być może biegnące obiekty - zwłaszcza pies sprawiający wrażenie zwierzęcia uciekającego - szczególnie pobudzają psich agresorów.

Albo... może należałoby przyjrzeć się, jak wygląda ten jogging z huskym, co takiego się dzieje, że panowie jak magnes przyciągają niestabilne psychicznie psiska?

Link to comment
Share on other sites

z doświadczenia wiem, że jogging z psem (albo jazda na rowerze) w dziwny sposób działa na inne psy i częściej zdarzają się takie, które muszą obszczekać (jak są na smyczy) czy pogonić albo podbiec (jak są luzem). nawet takie, które mijam i 100 razy idąc z psem, a te nie zwracają na niego żadnej uwagi potrafią wystartować, gdy biegniemy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']z doświadczenia wiem, że jogging z psem (albo jazda na rowerze) w dziwny sposób działa na inne psy i częściej zdarzają się takie, które muszą obszczekać (jak są na smyczy) czy pogonić albo podbiec (jak są luzem). nawet takie, które mijam i 100 razy idąc z psem, a te nie zwracają na niego żadnej uwagi potrafią wystartować, gdy biegniemy.[/QUOTE]
Pewno włącza się instynkt pogoni. Moje psy nie reagują na biegaczy ale jeśli ktoś biegnie z psem to widzę, że czują niepokój ale tylko jeśli pies przebiegnie zbyt blisko nas. Raz mi tylko suka wyrwała za psem biegnącym przy rowerze. Było to w nocy i ona zareagowała na światełko przy obroży (jakoś te światełka wyjątkowo niepokoją moje psy) ale ją natychmiast odwołałam. Ja bardzo rzadko odwiedzam skaryszak bo zbyt daleko. Częściej chodzę na Pola - tam full rowerzystów i biegaczy więc jak ktoś ma psa goniącego za ludźmi czy psami to spacer byłby tam calkowicie bez sensu. Raz w życiu widziałam psa, który pogonił rowerzystę. Rowerzysta zlazł z roweru i nieźle opierniczył właścicieli psa.

Link to comment
Share on other sites

A czy rasa psa też tu nie gra roli? W sensie że husky rzekomo gdzieśtam mogą zawsze mieć problem w kontaktach z psami.

[quote name='Berek']
Konkluzja jest taka, że być może biegnące obiekty - zwłaszcza pies sprawiający wrażenie zwierzęcia uciekającego - szczególnie pobudzają psich agresorów.

Albo... może należałoby przyjrzeć się, jak wygląda ten jogging z huskym, co takiego się dzieje, że panowie jak magnes przyciągają niestabilne psychicznie psiska?[/QUOTE]

Też coś mi się na ten kształt nasunęło.
Też biegam z psem i wymagam od niego że jeśli biegamy to łeb w górę i biegniemy olewając pieski. Wiem jak wkurza kiedy się próbuje psa nauczyć tej prostej zasady a podbiega inny piesek i pancio z uśmiechem stwierdza "on jest miły, chce się tylko bawić",tymbardziej jak jadę z nim na rowerze nie jest fajne żeby mi się jakiś piesek miotał obok, a co gorsze zabawa jest najmniej wskazana kiedy ja mam psa na smyczy i trzymam wózek, a miły i chcący się bawić piesek podskakuje wkoło prowokując mojego i stwarzając sytuację że moje dziecko zaraz może wylądować w krzakach.
Ale obserwuję też innych biegaczy i czasem mnie porażają : przykładowo taki biegacz mając do dyspozycji mnóstwo wolnego terenu wkracza tam gdzie biegają inne psy i radośnie wlatuje między bawiące stado wymagając żeby ani jego pies tam nie spojrzał ani tamte nie podleciały, a dzieje się inaczej : tamte widząc nowego kompana lecą się przywitać, kompan już podkręca się na widok piesków... I zaczyna się wtedy kryzys, bo pańcio leci i urywa pieskowi głowę szarpiąc go za obrożę (widywałam i kolczatki żeby psu się lepiej z panciem wspólpracowało) , a za nimi lecą uradowane pieski sprowokowane zwykłą chęcią gonitwy, wtedy pańcio wkurza się, pies dostaje po łbie i ma lecieć dalej, a ze ktoś go ciągle prześladuje to odwraca się i w ruch idą zęby...
I nic w tym dziwnego...
U mnie na osiedlu biega babka z dwoma malamutami -widok cudny, tylko po co włazi z nimi między bawiące się psy twierdząc że ma prawo biegać wszędzie gdzie chce a ludzie psów muszą pilnować... a jej malamuty miłe nie są i już kilkakrotnie widziałam jatkę z udziałem malamutów które ma przywiązane w pasie (w kryzysowej sytuacji nim odepnie to zostaną z niej już tylko klamerki...) i jakimiś drobnymi kundelkami...
Czasem warto ominąc teren z psami niż pakować się tam twierdząc że teren jest dla wszystkich...

Link to comment
Share on other sites

Odpowiem 3 osobom bo widzę że szukają problemu u mnie a nie w sednie tematu DLACZEGO PSY NIE SĄ NA SMYCZACH

Użytkownik Berek

Zastanawia mnie jedno... Też mieszkam w Wawce i mam okazję do wielu (z uwagi na wykonywany zawód) spacerów wśród psów, niejednokrotnie puszczanych luzem. Czasem zdarzają się psie awantury, owszem - ale statystycznie rzecz biorąc dużo rzadziej, niż opisuje założyciel wątku.
A opisuje coś w rodzaju dżungli w tym Skaryszaku...!
Tyle razy zdarzyło mi się tam bywać i aż takiej eskalacji psiej agresji nie widuję. :cool1:

Konkluzja jest taka, że być może biegnące obiekty - zwłaszcza pies sprawiający wrażenie zwierzęcia uciekającego - szczególnie pobudzają psich agresorów.

Albo... może należałoby przyjrzeć się, jak wygląda ten jogging z huskym, co takiego się dzieje, że panowie jak magnes przyciągają niestabilne psychicznie psiska?

Moja ODP
To kiedy Ty chodzisz i czy chodzisz z psem to po pierwsze? że czegoś takiego nie widzisz albo słabo patrzysz? inaczej byś mówił jak byś miał takie przypadki, a bieganie odbywa się normalnie i bezpiecznie tak dla mnie jak i dla mojego psa oraz innych uczestników w parku (i tu nic się nie wybielam czy coś z tych rzeczy być może dla niektórych to jest dziwne że ktoś ma zasady itd ja sobie nie wyobrażam wyjść z psem do parku i go puścić luzem po pierwsze ja odpowiadam za psa a po 2 nawet jak mówicie że widzicie pieseczki biegające luzikiem itd to skąd macie pewność że właściciel sprząta po swoim bydlaku, no przecież on biega luzem, niektóre psy się trzymają właścicieli ale ile to razy się słyszy jak chodzi właściciel i wola na psiaka i go szuka itd, jak mój pies się załatwi to wiem gdzie się załatwił i po nim sprzątam a tak już wyczerpując temat załatwiania dopiero zaczynam biegać z moim psem jak się załatwi wiec zanim zacznę biegać chodzę z nim aż zrobi co ma zrobić a to dlatego że nie chcę żeby podczas biegania się to stało itd a tak właściciel mówi że załatwił się daleko to nie sprzątam i luzik nie), a wracając do odp, mój pies nie lata od krawędzi alejki głównej do krawędzi tylko biegnie przy mnie, biegam główną aleją więc ja nie mam sobie nic do zarzucenia bo mój pies gdy biegnie nie ma czasu ani możliwości skupiać się na czymś innym więc zajmuje go tylko bieg, a jeżeli widzę że coś zwróciło jego uwagę np wiewiórka itd to dzięki temu że jest tuż przy mnie reaguję odciągając go szybko i dalej biegniemy i cała filozofia, może powinienem studia skończyć jak biegać z psem? żeby było jasne jeżeli mówisz że biegający może stwarzać zagrożenie to jest prosty właśnie sposób, na to, niech psy innych właścicieli będą na smyczach i nie będzie jak to nazwałeś eskalacji psiej agresji więc co mam przestać biegać bo ty nie widzisz problemu, czy widzisz problem w bieganiu z psem, to mam się pod stosować pod to że mam nie biegać z psem bo innych właścicieli którzy przychodzą do Skaryszaka puszczają swoje bydle nic nie obchodzi, i niech piesek się wybiega a właściciel zero odpowiedzialności ręce w kieszeniach i gra w bilarda, chyba napisałem wyraźnie że te psy nawet nie wiadomo skąd wylatują tyle razy jak miałem to zdarzenie to właściciel był hen z tyłu i co może to moja wina że właściciel w porę nie zareagował ?


A co do opd na post użytkownika Majkowska


To bywają tacy ludzie którzy mają takie zachowania ale to są chyba niedorozwoje że pcha się z psem w centrum, ja mam zasadę ograniczonego zaufania tzn że sam nigdy nie podchodzę do innych psów bo po 1 właściciel sobie może tego nie życzyć a po 2 pies nie wiadomo jak zareaguję na moje psiaka, dopiero jak porozmawiam z właścicielem z dalszej odległości czy ma ochotę na podejście itd i po sprawie, więc teorie w stylu że ja coś prowokuję czy stwarzam inne sytuacje nie mają racji bytu, a dodając do tego ile razy byłem atakowany a ile razy jak to ktoś powiedział obszedłem szerokim łukiem jak była możliwość to już nie wspomnę nigdy od 4 lat nie było przypadku że mój pies pierwszy zaatakował zawsze jest tak że nieważne czy biegnę czy nie mój pies jest zawsze na smyczy a inne psy są luzem puszczone więc prosty przykład tamten pies ma pole do popisu bo nikt nad nim nie sprawuje kontroli czy to tak trudno zrozumieć jak właściciel ma psa na smyczy zareaguje natychmiastowo i po kłopocie bo ma psa na smyczy.

A co do tego czy mój pies ma obroże to nie, mój ma szelki przystosowane do biegania więc ci co mają bydle na obroży to gratuluję pomysłu, niby trzeba zapanować nad głową psa ale jak się ma bydle to nic z nim nie zrobi na obroży, a najśmieszniejsze jest to że takie bydlaki mają osoby co nie dają sobie rady z utrzymaniem takiego psa i tyle razy widziałem jak latają za tym bydlakiem a nie go kontrolują, wiec nie wiem czy problem jest w biegającym czy chodzącym co to ma za znaczenie pies ma być na smyczy i tyle, właściciel ma wiedzieć gdzie jest jego pies i sprawować kontrolę nad psem.

I na koniec żeby wszystko dopowiedzieć użytkownik badmasi napisał



Na Polach często jeździ na rowerze chłopak z suką w typie amstafa. Suka jest luzem i ma swój własny sposób na "pokojowe" omijanie psów - robi to po dużym łuku i trochę zwalnia co sprawia, że psy w ogóle ją ignorują.

przyjmijmy że tak jest jak napisałeś więc albo tamte psy są zrównoważone i ma spokój albo nie wiesz czy naprawdę ma taki spokój i napisałeś to po 1 czy 2 obserwacjach? i co najważniejsze on ma SUKĘ ja mam psa więc jest różnica nie, ja napisałem to po 4 latach codziennego wychodzenia wiec to jest szmat czasu i po pierwsze ty nie wiesz jak tamten pies się zachowuje itd tzn na całym spacerze i to dzień po dniu, nie mówmy tutaj że ja widziałem/łam raz czy 2 i nic takiego się nie dzieje powiedz czy sam masz psa i czy miałeś takie ataki bo po 1 takim ataku inaczej będą mówić osoby jak z psem pogryzionym będą zasuwali do weterynarza zmienią szybko zdanie i dostrzegą problem, wtedy jak to mówi przysłowie mądry po szkodzie.

I tu jest moje inne pytanie jak Wy byście się zachowali w sytuacji ataku?

Czy byście się nie zdenerwowali jak ni z ta ni zowąd widzicie albo nie widzicie bydle biegnące by zaatakować waszego psa, powiem wam macie, dosłownie kilka sekund i nic nie zrobicie, bydle rzuca się na waszego psa i od razu atakuje szyję psa chcąc go ugryźć i jedyna rada to jak już się z szczepią to napiedzielać tamtego po łubie albo po kręgosłupie jednocześnie próbując odciągać swojego psa choć tamten ma przewagę bo jest bez smyczy i nie ma ograniczonych ruchów,i tych kilkanaście sekund wydaję się długo ciągnąć kiedy próbujesz ratować swojego psa
i krzyczysz na właściciela tego bydlaka żeby odciągnął swojego psa a tu nic nieee właściciel jest za daleko a co najgorsze BOI się własnego psa odciągnąć żeby go nie ugryzł to jest częste zachowanie bo gdy właściciel się nie boi to za pierwszym czy drugim razem stanowczo podchodzi do psa i go łapie i odciąga a nie się boi swojego psa i woła po imieniu psa i krzyczy zostaw, to jest świetne i taki człowiek potem mówi że on panuje nad psem wolne żarty, i gdy po tych kilku chwilach w końcu go opanuje zaczyna się przepraszanie i opowiadanie że piesek nigdy tak nie reaguje i takie inne pierdoły, to się łatwo mówi że zrobił bym to czy tamto, poczekaj do pierwszej prawdziwej jatki. Jak zachować się po tej sytuacji jak patrzysz czy twój psiak nie ucierpiał a tamten właściciel nie poczuwa się do odpowiedzialności za psa, WĄTPIĘ czy nie rzucali byście mięsem to są takie emocje że nie wiesz jak się zachowasz w takiej sytuacji, co masz głowę zwiesić i powiedzieć no ok zdarzyło się nic się nie stało przyjmuje przeprosiny pana piesek musiał się wybiegać bez smyczy i akurat się zdarzyło ale właśnie trzeba mieć wyobraźnie żeby takie rzeczy przewidzieć że jak puszczam psa to takie coś się może zdarzyć to jest tylko pies, i tu leży pies pogrzebany.

To np ja kupię sobie niedźwiedzia i puszczę go w parku niech sobie pobiega, i kogoś zaatakuje i powiem też że zdarzyło się

Więc kończąc moje przemyślenia życzę żebyście nie mieli takich zdarzeń nigdy bo to nie jest przyjemne.

Link to comment
Share on other sites

Niestety takie obrazki i sytuacje się zdarzają chyba we wszystkich warszawskich parkach, dlatego ja nigdy o prostu do nich nie chodzę ze swoimi psami, bo nie mam ochoty uczestniczyć w tym cyrku. Prym wiodą chyba pola mokotowskie, gdzie b. często duże psy są spuszczane, podbiegają bez ostrzeżenia... No i co by tu dużo mówić, lała by się krew chyba co 5 min, jakbym poszła tam ze swoim pieseczkiem ;)

Ja bym kupiła gaz i dzwoniła na SM, jeżeli nadal chciałabym biegać z psem po parku. Niestety smutna prawda jest taka, że chamstwo się panoszy, a kulturalny człowiek jest spychany na margines...

PS I proponowałabym stosować interpunkcję w postach, bo ledwo się je da czytać ;)

Link to comment
Share on other sites

Masakrycznie się czyta twoje posty. Serio ledwo idzie je zrozumieć, jeśli w ten sposób się wypowiadałeś gdy twój pies został pogryziony to wcale się nie dziwię żeś nic nie wskórał.

Miałam spięcia między swoimi psami, a podbiegaczami. Wiem doskonale jak człowiek się wtedy czuje, stałam też po 2giej stronie 'barykady' kiedy to mój pies chwycił gdy sam został zaatakowany.
Z moich doświadczeń wynika że właściwie to nic nie jesteś w stanie zrobić. Właśnie dlatego warto swojego psa zabezpieczyć, oraz siebie samego. Kolczatka na szyję swojego z wywalonymi na zew. kolcami bardzo pomaga, tak samo jak gruba, szeroka obroża z ćwiekami na zewnątrz gęsto umieszczonymi.
Kolejna sprawa to 'walenie smyczą po głowie/kręgosłupie', idiotyczny pomysł, większość psów się wtedy pobudza i jeszcze mocniej rozszarpuje rywala doprowadzając do naprawdę groźnych dla życia psa obrażeń. Rozumiem desperację w sytuacjach gdy naszego psa chwycił inny, jednak nieprzemyślane działania naprawdę mogą bardziej zaszkodzić.
Jeśli właściciel podbiegacza ma w nosie że twój pies został ranny i głupio się tłumaczy, wyciągasz telefon i dzwonisz na policję. Żądasz od właściciela pokrycia kosztów leczenia wet. na 2gi raz się mocno zastanowi zanim spuści psa.
Sprawa mandatu dość prosta - nie przyjmujesz mandaty i niech kierują sprawę do sądu, z tego co zrozumiałam aspirant nie był na służbie. Jednocześnie dzwonisz po policję i zgłaszasz atak i pogryzienie psa, właściciel agresora musi przynajmniej okazać książeczkę szczepień.

Gorzej jeśli zaatakuje was pies, a właściciela nigdzie nie ma... Tu się sprawa komplikuje. Jednak z własnego doświadczenia wiem że wystarczy zgłosić pogryzienie na SM, wtedy szukają psa i takowy pies trafia do schroniska na obserwację.
Zawsze możesz powiedzieć że pies chciał cię zaatakować, tylko twój stanął w twojej obronie.

A co do biegaczy (nie mówię o zał. wątku bo go nie znam i nie widziałam jak biega) to ci ludzie również są pozbawieni wyobraźni i mózgu. Tyle sytuacji co z takimi mądrymi inaczej miałam, to się w głowie nie mieści. Wyskakują za plecami właścicieli psów i się dziwią że prawie na żywca zostali wykastrowani, pchają się między psa i właściciela, biegną wprost na psa, drą z daleka japę żeby złapać psa co jest idiotyczne (tym bardziej gdy ktoś chodzi na słuchawkach).
Najlepsze jest to że nawet nie poczekają aż psa przywołasz, od razu się pchają, jeszcze z 'twarzą' i łapami lecą.

Tak więc uważam że 2 strony powinny myśleć, zapobiegać, uważać. Jednak najczęściej obrazek jest taki: biegacz leci i wbija się w gromadę psów, psy bez smyczy gonią i w rezultacie atakują biegacza...

Link to comment
Share on other sites

Problem psów bez smyczy dotyczy chyba każdego miasta, jestem z Krakowa i tutaj w cale nie jest lepiej. Miasto porobiło kilka psich wybiegów, co tak naprawdę nic nie zmienia. SM czy policja zareagują nawet 40min. po Twoim telefonie, a delikwent ma w tym czasie możliwość swobodnego oddalenia się, czy mam się do niego przywiązać, aby służby porządkowe mogły wystawić mandat? Nagrywanie, zdjęcia nic tu nie wskórają, ponieważ to nie jest żaden dowód nawet dla sądu, a żeby móc wystawić mandat właścicielowi trzeba go jeszcze "złapać", bo może nie otworzyć drzwi posterunkowym i figę mu zrobicie!
Nawiasem mówiąc tworzone jest prawo o ochronie praw zwierząt, ale ludzi i innych zwierząt nie ma co chronić przed nieodpowiedzialnymi ludźmi i ich "pieseczkami". Zastosujesz gaz to jeszcze Cię do TOZ podadzą za zanęcanie się nad zwierzętami. Śmieszne to nasze prawo jest, ale tylko u nas tak może być.

Edited by pettit84
błąd
Link to comment
Share on other sites

petit ale czemu twierdzisz że uzywanie sprayów w samoobronie swojej czy swojego psa jest bez sensu,jeśłi taki właściciel psa puszczonego luzem chce naskarżyć na mnie to ja mam odpowiedz -działałam w obronie własnej,pies chciał mnie ugryżść i tyle.ja nosiłam mały lakier do włosów-bo chodzenie po mojej wsi wieczór lub noca nauczyło mnie martwienia się o siebie i swojego psa,a to co sie dziej z psem biegajacym luzem,cóz....trzeba było odwołac /pilnowac/trzymac na smyczy

Link to comment
Share on other sites

Sama bym chodziła z takim lakierem/sprejem gdyby nie to że tu na moim zadupiu to podbiegaczami i agresorami są ... tam taram tam - YORKO-PODOBNE. Mam wtedy większe zmartwienie niż psiknąć burkowi w pysk, a to takie żeby mój pies tego małego kapcia nie dorwał.

Link to comment
Share on other sites

Dlaczego tylko Ty masz psa/ to do założyciela wątku / a cała reszta bydlęta. ? Nie piszesz inaczej jak ..bydlę to bydlę tamto ... A z tym bieganiem , to może problem jest z widocznością . Jak rowerzysta czy biegacz jest dobrze widoczny to zwykle wszyscy zapinają psy . Problem jest gdy rowerzysta pojawia się "znikąd "ale wtedy tez kulturalnie da się to załatwić . Po prostu przystaje dając moment na zapięcie psa , zanim włączy się instynkt pogoni. Zresztą u nas osoby biegające z psem czy z psem przy rowerze to zwykle kulturalni ludzie . Np kilkakrotnie spotkałam się ze rowerzysta podziękował dłonią za zejście z psem na bok . Ale z drugiej strony nie spotkałam się też z psami jakoś szczególnie agresywnymi wobec biegaczy , więc może masz rację że się tak wściekasz :) Bo jeśli właściciele psów widząc z daleka biegacza z psem nie zapinają swojego to jest to zwyczajne chamstwo i tyle.

Link to comment
Share on other sites

Bydletami autor nazywa psy niezsocjalizowane i/lub nieodwolywalne, podbiegajace w celu ataku. Przeciez autor nie pisze tak o psach na smyczach czy odwolywalnych. Tez bym sie wkurzyla jak trafialabym przez 4 lata na agresywne ipodbiegacze i olewajacych wlascicieli.

W Opolu mialam genialna pare wlascicieli co kupili sobie psa owczarkopodobnego, nie wychowywali a jak juz nad nim nie panowali to puszczali ze smyczy co by sobie kolan nie pozdzierac jakby ich ciagnal.I wiele osob z nimi walczylo. Az sie wkurzylam, wygarnelam im co o nich mysle i powiedzialam, ze jak zobacze ze pies lata luzem to dzwonie na policje (a okna mam na park). Poczatkowo olali mnie bo pies ich szarpie. Az jak tylko bylam na spacerze i ich widzialam to wyciagalam komorke i dzwonilam na policje. Podzialalo.

Kiedys mialam w parku Brodnowskim niemila sytuacje. Bylam z moim szczeniorem tam po raz pierwszy. Ledwo weszlysmy do parku a podlecial golden calkiem milo nastawiony. Ale tak sie ucieszyl ze zaczal mi gwalcic szczeniaka depczac po nim i przewracajac. Mloda w pewnym momencie tak sie wyrwala ze wraz ze smycza (ktora odplatywalam z goldena) poleciala przed siebie z piskiem w nieznanym parku. Zatrzymala sie ze 3 metry przed ruchliwa ulica. Przy laweczce, gdzie wchodzac do parku zatrzymalam sie by ubrac plecak. Gdyby nie tamten postoj mloda prawdopodobnie wlecialaby naulice przez ktora przechodzilysmy idac do laweczki.

I zsocjalizuj szczeniaka jak jedno z pierwszych spotkan wlasnie tak przebiegalo. Dodam jeszcze ze bedac w tym parku ze 2 godziny natrafilam na znacznie wiecej niewychowanych psow puszczonych luzem...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...