Jump to content
Dogomania

Problem z sąsiadem -wyrzuca kości na moją działkę


kasiek12

Recommended Posts

Mam taki nietypowy problem - sąsiad z posesji obok notorycznie wyrzuca kości na moją działkę. Rozmawiałam, tłumaczyłam, prosiłam. Mówiłam, żeby jeśli koniecznie chce (musi), to żeby wkładał te kości to woreczka i wieszał na ogrodzeniu. Ja wezmę i sprawdzę co z tego moje psy ewentualnie mogą zjeść. Z jednym pisekiem już mieliśmy kłoppot przez to, że najadł się kości -przez 2 tygdnie dzień w dzień lataliśmy do weta, jeszcze nas op,,ierdzielił, że starownice (12 lat) dajemy kości do jedzenia. Nie wiem co robić... Gdzie mogę to zgłosić? Straż miejska? Policja? Nie chcę robić awantur, ale naprawdę już mi się cierpliwość kończy. Tłumaczenia i prośby nie pomagają.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel']Może spróbuj powiedzieć panu, że jeśli znowu wylądujecie przez kości u weta, to rachunek zostanie wystawiony na niego. Może to zadziała.[/QUOTE]

Nie sądzę , by to poskutkowało . Stwierdzi , że to nie przez kości . Mam ten sam problem . W bliskim sąsiedztwie mojego ogrodu są bloki z których ludzie wyrzucają wszystko - kości drobiowe , jakieś ścierwo , chleb , butelki po wódce i co się da . Już kilka razy pies miał biegunkę , wymiotował i też koszty w związku z tym u weterynarza . Zgłaszane było do administracji bloku , ale bez skutku . Ile razy psa wypuszczam robię obchód w poszukiwaniu tych wyrzucanych świństw . Ręce opadają !

Link to comment
Share on other sites

kasiek, masz 2 wyjścia:
- wytoczyć sąsiadowi proces w sadzie. Skontaktuj się z dzielnicowym, opowiedz mu co wyprawia sąsiad i dzielnicowy z pewnością udzieli dalszych informacji jak postąpić
- za każdym razem, gdy sasiad wrzuci kości na twoją działkę zbierać je szybo i oddać mu z powrotem, czyli wrzucić na jego działkę. Możesz mu jeszcze dorzucić swoich śmieci np. resztki z obiadu : ziemniaki, makaron, marchewkę, sałatę nadgniłą i wszystko co ci niepotrzebne. Jak raz i drugi pozbiera, to może zacznie szanować cudzą własność.

Link to comment
Share on other sites

Trzeba sprawdzić, czy są jakieś przepisy sanitarne, których można użyć, podciągnąć te gnaty np. pod ryzyko epidemiologiczne, czy coś w ten deseń i zgłosić na policję. Nic więcej mi nie przychodzi do głowy, może pojawi się tu ktoś doświadczony w tej kwestii, chętnie się dowiem, jak to rozwiązać, bo u mojej mamy na osiedlu też lecą różne cuda z okien.

Link to comment
Share on other sites

kasiek jeśli to możliwe to uchwyciłabym proces wyrzucania przez niego kości na twojej działce fotografią.majac dowód znów polubownie porozmawiałbym z tym panem,podpierając sie fotografią właśnie i zapowiedzeniem że jeśli jeszcze raz to zrobi sprawa trafi w odpowiednie miejsce.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='xxxjaxxx']kasiek, masz 2 wyjścia:
- wytoczyć sąsiadowi proces w sadzie. Skontaktuj się z dzielnicowym, opowiedz mu co wyprawia sąsiad i dzielnicowy z pewnością udzieli dalszych informacji jak postąpić
- za każdym razem, gdy sasiad wrzuci kości na twoją działkę zbierać je szybo i oddać mu z powrotem, czyli wrzucić na jego działkę. Możesz mu jeszcze dorzucić swoich śmieci np. resztki z obiadu : ziemniaki, makaron, marchewkę, sałatę nadgniłą i wszystko co ci niepotrzebne. Jak raz i drugi pozbiera, to może zacznie szanować cudzą własność.[/QUOTE]

Ja to bym się bała prowadzić taką wojnę , bo jak sąsiad złośliwy , a na to wygląda , to następnym razem może podrzucić truciznę . Ludzie są okropni ! i trzeba brać wszystko pod uwagę !

Link to comment
Share on other sites

[quote name='vicvictoria']Ja to bym się bała prowadzić taką wojnę , bo jak sąsiad złośliwy , a na to wygląda , to następnym razem może podrzucić truciznę . Ludzie są okropni ! i trzeba brać wszystko pod uwagę ![/QUOTE]
Truciznę to jej w końcu podrzuci jak nic nie będzie robiła, bo uzna, że mu wszystko wolno.
Życie mnie nauczyło, że nie należy być grzecznym, miłym i spokojnym, bo ci ludzie wejdą na głowę, nasrają i zatańczą kankana. Teraz rządzi chamstwo! Chama wszyscy się boją, więc go szanują, bo głośno drze mordę i jest nieobliczalny. :D
A na poważnie, to miałabym patrzeć jak moje zwierzę cierpi na własnym terenie, bo się najadło brudów wrzuconych przez złośliwego sąsiada? W mordę bym mu przyfasoliła tymi kośćmi i niech sam zeżre.
Już jeden ze mną zaczął, to wylądował nogami do przodu. Złożyłam donos do prokuratury i jak w sądzie karnym zainteresowali się panem M to nagle zmarł, tak z dnia na dzień i teraz mam spokój.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gryf80']kasiek jeśli to możliwe to uchwyciłabym proces wyrzucania przez niego kości na twojej działce fotografią.majac dowód znów polubownie porozmawiałbym z tym panem,podpierając sie fotografią właśnie i zapowiedzeniem że jeśli jeszcze raz to zrobi sprawa trafi w odpowiednie miejsce.[/QUOTE]
Tak chyba zrobię, bo rozmawiać już próbowałam kilkanaście razy. No co usłyszałam, że on też miał psa i karmił go wyłącznie resztkami ze stołu i nic mu nie było. Tłumaczyłam, że moje psy, to nie śmietniki. Tym bardziej, że mam 2 już starsze psy i z nimi jest największy kłopot, bo potem mają sensacje żołądkowe. A te gadziny już tak się wyszkoliły, że pierwsze co, to lecą na tył domu sprawdzić czy aby coś nie leży. Zawsze muszę pierwsza iść zobaczyć czy nie ma niespodzianek, a nie zawsze niestety wszystko wyzbieram. No teraz przez Święta to była masakra jakaś. Spróbuję nagrać dziada i postraszę.[quote name='xxxjaxxx']kasiek, masz 2 wyjścia:
- wytoczyć sąsiadowi proces w sadzie. Skontaktuj się z dzielnicowym, opowiedz mu co wyprawia sąsiad i dzielnicowy z pewnością udzieli dalszych informacji jak postąpić
- za każdym razem, gdy sasiad wrzuci kości na twoją działkę zbierać je szybo i oddać mu z powrotem, czyli wrzucić na jego działkę. Możesz mu jeszcze dorzucić swoich śmieci np. resztki z obiadu : ziemniaki, makaron, marchewkę, sałatę nadgniłą i wszystko co ci niepotrzebne. Jak raz i drugi pozbiera, to może zacznie szanować cudzą własność.[/QUOTE]
Ostatnio już byłam taka wkuta, że tak miałam ochotę zrobić - przerzuć spowrotem i jeszcze dodać coś od siebie. Czasem rzeczywiście wydaje się, że nie ma innej metody jak chamstwo zwalczać chamstwem.

To o czym pisze [B]Sybel[/B] to też u mnie istna plaga. Pod oknami w blokach można znaleźć dosłowie wszystko. Lepiej jak na stołówce. Nie rozumiem jak można wyrzucać resztki pod własne okna. Latem okna pootwierane, a tu gnijące resztki. A potem mieszkańcy bloków się dziwią, że mają szczury w piwnicach.

Link to comment
Share on other sites

U mnie na osiedlu chodzi babeczka z pieskiem i nosi siaty z jedzeniem którym obsiewa trawnik. Wszystko spoko ale to są reztki z obiadu, zaśmierdziałe jedzenie, zielony chleb - a ona twierdzi że ona karmi gołąbki i bezdomne kotki bo ma dobre serduszko...
Też jej ładnie mówiłam że to zjadają psy, dyskretnie sugerowałam że ktoś obserwuje przez okno i obiecał że zgłosi na policję, nawet posunęłam się do tego że skłamałam że jakiś pies umarł od tego co zebrał z trawnika. Niezbyt mi to pasi bo jak wychodziłam do pracy to ten trawnik był głównym miejscem gdzie mogłam puścić i załatwić psa...
Babka nadal rzuca tak że spod warstwy zgnilizny trawy już nie widać...

Z kolei na wsi poduważyłam że sąsiadka woła czasem mojego psa. Dawniej nie reagowałam bo sąsiadka generalnie fajna, jak wtrynia się we wszystko i jest tupeciarą tak to że mojego psa sobie zawołała mi nie przeszkadzało. Ale kiedyś zauważyłam że sąsiadka wrzuciła całą siatkę starego jedzenia mu pod pysk - i chyba nie robiła tego pierwszy raz... Pieronem odwołałam psa , posadziłam i nie pozwoliłam mu ruszyć się z miejsca, a ona stała i wołała aż zrezygnowana odeszła, a ja pozbierałam kości. Wkońcu moja mama tam poszła z interwencją i powiedziała że jak mają psa to niech dają jemu, a nie naszemu bo nasz ma bardzo delikatny żołądek, na co ona odpowiedziała że jej właśnie też choruje...:mad:

Przydatne w takiej sytuacji jest nauczyć psa że nie wolno mu zabierać jedzenia z ziemi ani brać od obcych.
A może jakiś płotek? Zasłonięcie strony sąsiada?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx'] a do tego codzienne ćwiczenia z psem, ze żarcia po podwórku się nie zbiera, bo nigdy nic nie wiadomo.[/QUOTE]
To chyba dośc skuteczny sposób. Tyle że szczerze wątpię że nawet najlepiej wyszkolony pies się nie połakomi choć jeden raz...

A przyszło mi do głowy coś jeszcze :
kartka z wyraźną adnotacją typu " proszę nie dokarmiać psa " czy " zakaz zaśmiecania posesji pod karą grzywny" czy też "obiekt monitorowany" ;)

Link to comment
Share on other sites

w sumie to masz [B]majkowska[/B] rację-kupić w sklepie taka wywieszke "obiekt monitorowany"skierowany napisaem tak żeby jaśnie pan z drugiego ogródka widział,ewentualnie dorzucajac nagrywanie jak napisałam wczesniej.
a tak w ogóle [B]kasiek [/B]coś zrobiłas w tym kierunku?pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gryf80']kasiek jeśli to możliwe to uchwyciłabym proces wyrzucania przez niego kości na twojej działce fotografią.majac dowód znów polubownie porozmawiałbym z tym panem,podpierając sie fotografią właśnie i zapowiedzeniem że jeśli jeszcze raz to zrobi sprawa trafi w odpowiednie miejsce.[/QUOTE]
Zadziałało! Twardych dowodów w postaci zdjęcia co prawda nie miałam, ale zablefowałam, że mam, była bardzo stanowcza rozmowa, z tym, że nie "postraszyłam" policją czy sądem, a skorzystałam z porady [B]Sybel[/B] i wyskoczyłam z rachunkiem od weterynarza. Widać konsekwencje finansowe przemówiły do rozumu i na razie mam spokój. Aczkolwiek wkurza mnie taka bezczelność, że jakieś resztki wywala się za płot. Zresztą nie tylko za płot, bo na spacerach też trzeba uważać jak cholera - nie wiem czy to u mnie tylko tak jest, ale np. w parku prawie w centrum miasta można się natknąc niemal na wszystko - od starych kanapek, po pół obżarte kurczaki, zgniłe warzywa,w okresie Świątecznym resztki ryb... od wyboru do koloru..

Link to comment
Share on other sites

Kasiek, jak mieszkałam w Zgierzu, miałam za sąsiada (W drugiej klatce) zbieracza. Facet zbierał i przywlekał na podwórko resztki, jakie znalazł - pizzę, jakieś tam pudełka styropianowe z różnymi resztkami, a nawet... martwego kota, którego wypatroszył, oskórował i rozwiesił na sznurkach do wyschnięcia. Sanepid był u nas non stop i nic. W końcu facet umarł i cały budynek odetchnął. Na to podwórko wychodziły dzieci, psy, koty domowe na spacer...
Cieszę się, ze propozycja z rachunkiem dała efekt :)

Link to comment
Share on other sites

Chyba wszędzie takie chamstwo się panoszy. U mnie stawiają tabliczki 'nie wprowadzać psów' i drą mordy z okien pomimo że się po psie Qpe sprząta, ale to że wywalają śmieci przez okna to jest ok. U mnie to zakrawa na paranoję bo potrafią wywalić pełny worek śmieci przez okno udając czyściochów :roll:. Takie rzeczy jak zgniły chleb, kości kurczaka, stare resztki obiadowe to norma - jedyne co można zrobić to kaganiec na mordę i oczy dookoła głowy + niezbliżanie się do okien...
U mnie w ogóle przerąbane bo 'kociara' karmi domowe cudze koty ... rzuca surowiznę dosłownie pod wejście od klatki. Cwana bo mieszka na 4rtym piętrze to te muchy i smród do niej nie lecą...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Chyba wszędzie takie chamstwo się panoszy. U mnie stawiają tabliczki 'nie wprowadzać psów' i drą mordy z okien pomimo że się po psie Qpe sprząta, ale to że wywalają śmieci przez okna to jest ok. U mnie to zakrawa na paranoję bo potrafią wywalić pełny worek śmieci przez okno udając czyściochów :roll:. Takie rzeczy jak zgniły chleb, kości kurczaka, stare resztki obiadowe to norma - jedyne co można zrobić to kaganiec na mordę i oczy dookoła głowy + niezbliżanie się do okien...
U mnie w ogóle przerąbane bo 'kociara' karmi domowe cudze koty ... rzuca surowiznę dosłownie pod wejście od klatki. Cwana bo mieszka na 4rtym piętrze to te muchy i smród do niej nie lecą...[/QUOTE]
No właśnie - wszędzie tabliczki i uwagi, a walające się wszędzie śmieci, resztki i rozbite butelki jakoś ludziom nie przeszkadzają.
A dokarmianie kotów to już zupełnie inna bajka, chociaż w mojej okolicy są dwa takie mniejsca, gdzie zwariowani kociarze dokarmiają koty i chyba mogą służyć za wzorcowe. Jedno przykładowo koło klubu fitness, gdzie dość sporo ludzi przychodzi - jest niewielki trawnik gdzie rosną choinki, pod nimi stoją pudełka po lodach i tam ludki wrzucają jedzonko. Czystko, ładnie, z zewnątrz niewidoczne. Czyli jak się chce, to można.

Link to comment
Share on other sites

Jak się chce to można, bo u mnie na zadupiu są 'dokarmiacze' i dokarmiają faktycznie bezpańskie/dzikie koty - ale u mnie w okolicy takich kotów nie ma. Za to osoba dokarmiająca biega po osiedlu z kotem za tyłkiem i 'kicikiciuje' o godzinach takich gdzie jest najwięcej ludzi (idą do pracy, wracają z pracy, pora kościelna), wywala surowiznę w koło klatki (gdzie indziej już ją pogonili). Najlepsze w tym wszystkim że jej pies chodzi niedożywiony od taka miłość jej do zwierząt :roll:...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Chyba wszędzie takie chamstwo się panoszy. U mnie stawiają tabliczki 'nie wprowadzać psów' i drą mordy z okien pomimo że się po psie Qpe sprząta, ale to że wywalają śmieci przez okna to jest ok. U mnie to zakrawa na paranoję bo potrafią wywalić pełny worek śmieci przez okno udając czyściochów :roll:. Takie rzeczy jak zgniły chleb, kości kurczaka, stare resztki obiadowe to norma - jedyne co można zrobić to kaganiec na mordę i oczy dookoła głowy + niezbliżanie się do okien...
U mnie w ogóle przerąbane bo 'kociara' karmi domowe cudze koty ... rzuca surowiznę dosłownie pod wejście od klatki. Cwana bo mieszka na 4rtym piętrze to te muchy i smród do niej nie lecą...[/QUOTE]

Ja dziś weszłam na coś co nazywa się psim wybiegiem- jest tam tabliczka "teren dla mieszkańców osiedla - posiadaczy psów". Są ławki, są kosze (i zwykłe i na kooo). Włażę tam i chcę puścić psa, a tam szkło na szkle... Na środku, resztki po ognisku, w środku jedzenie, kości... teren nieogrodzony. I stoję z psem, a tam baba włazi i buch siata żarcia na trawnik ptakom i jeszcze na mnie łypie z siekierą w oczach żeby czasem mój wstrętny pies nie pogonił jej ptaszków. Mojego psa akurat wmurowało bo wystawiał gołębie, ale miałam taką szczerą ochotę go puscić żeby te ptaszyska jej rozpirzył tak żeby ją w locie każdy jeden obesrał.... Nasze osiedle jak o paniusie dokarmiaczki chodzi jest nr 1 w Krk chyba - garnki, kuwety, pudełeczka, woreczki, tacki, chyba z 50 karmników...:roll:Te babska chodzą i sieją co krok kupka chleba/makaronu/odpadków....:angryy:Psa dawniej puszczałam, ale teraz przez te ptaki i żarcie się nie da...Szczególnie że on ptaki goni, więc jakby mnie jakaś dobra dusza zobaczyła to by zaraz była awantura...

Link to comment
Share on other sites

Hah ja się czasem zastanawiam co tym ludziom w głowach siedzi, ale po chwili refleksji stwierdzam że wolę nie wiedzieć...
U mnie wybiegów nie ma, są same tabliczki - z psem to chyba tylko do lasu. Najlepsze jest to że kiedyś się dowiedziałam iż te tabliczki nie mają żadnego pokrycia w prawie i mogą sobie stać, a pies może pod tabliczką narobić. Najlepsza parodia to stoi tabliczka na środku naprawę wielkiego trawnika (na długość 4klatkowego bloku), a koło niej wbity pojemnik z niby torebkami na odchody (torebki to ja tam raz widziałam, papierowe - sama taka torebka bez żadnej 'łopatki' czy czegoś więc to się chyba psu pod tyłek podtyka... :lol:). Sytuacja ta wyklucza się wzajemnie (o ile taka tabliczka miała by poparcie prawne).
Ogólnie ja swoich psów nie spuszczam między blokami, chociaż jedną sunię odpinam jak robimy sesyjki obedience - jednak ma zakaz odchodzenia. Wszędzie syf, yorki srają po chodnikach, chleb zgniły na trawnikach, kości pod oknami/balkonami, pieluchy, prezerwatywy, piersiówki - kurcze w ogóle dla mnie to nie pojęte. Człowiek jest największą fleją wśród gatunków zwierząt, żadne zwierze pod siebie nie narobi, do swojej jamy/legowiska - a człowiek tak...

Ja swojego samca przekierowałam z psów na ptaki, jak widzę że ma być spina z psem to jest hasło 'dawaj ptakulca' wtedy od razu ma w nosie psa i patrzy gdzie te gołębie - jednak tak jak piszę moje nie są spuszczane więc żadnego nie dorwą, a ptaki na tyle daleko że na zawał nie zejdą ;)

Link to comment
Share on other sites

Wniosek nasuwa się jeden - trzeba wszędzie pilnować swoje psy. Ja póki co (odpukać) z sąsiadem mam spokój. Ale na spacerach to już chyba tylko oczy dookoła głowy, noktowizor na nos, bo jak się idzie wieczorem, to łatwo coś przegapić:-?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...