Jump to content
Dogomania

JEST TAKIE MIEJSCE -BEZPIECZNA PRZYSTAŃ u Kasi-zbieramy fundusze


Recommended Posts

wzruszające jak Latka opiekuje się Olcia...  jak dziś się czuje sunia?

 

no i piękne te ,,ukwiecone" psiaki na zdjęciach ..mimo,ze staruszki a ile uroku, a może tym bardziej...

 

 

Ola bez zmian, właśnie zleciała glukoza , wieczorem jeszcze butelka ringeri

Sporo Ola siusia a to dobrze, silna jest , prawie jej nie ma - taka chudziutka,mizerna, ale walczy dzielnie

 

Łatka jak anioł stróż....siłą muszę ją odciągać od Oli.....

Link to comment
Share on other sites

Ola była dziś na kontroli, pobraliśmy krew, wyniki poznamy jutro. Niezmiennie przepłukujemy nerki kroplówkami, dzis dwie, jutro dwie itd itd . Dwie ostatnie wizyty u weterynarza, badania krwi, zastrzyki i kroplówki to rachunek na 140 zł
Pieniądze Oli ze skarpety poszły na podkłady i uregulowanie wczesniejszych rachunków, kiedy walczyliśmy o zdrowie wątroby,
czy zatem możemy liczyć na malutkie chociaż wsparcie dla nerek ? a jeśli na podkłady dla Kacperka i Flory znalazłby się grosik, to też bardzo proszę...
Najświeższy rachunek za Ole i podkłady/pieluchy dla Florki, Kacpra i Oli to jest około 300zł a miałam przedwczoraj do opłacenia klika szczepień i Szpilkę - badania i drogie leki a to nie wszystko jak zwykle, znowu przestaje panować nad tym wszystkim, wydatki są makabryczne
 
Acha i antybiotyki Bibi, 72 zł .
Wszystkie paragony wkleje troszke póxniej , bo telefon/aparat mi padł 
Link to comment
Share on other sites

Pollyg dziękuje za wsparcie, z tej wpłaty opłace ostatnia wizytę u weterynarza a to co zostanie przeznaczam na podkłady dla Kacpra

 

Iwonka, jeśli pozwolisz i dasz radę wesprzeć jednak tą kwota 100zł Kacpra, Florę i Oleńkę, żebym mogła choć w minimalnej części pokryć rachunki opłacane w ostatnim czasie w klinice albo przeznaczyc to na podkłady(wszystko jedno, bo wydatków na okrągło jest więcej niz czegokolwiek), to będę wdzięczna. 

Flora miała zakupione przez Anie, pieluchy na dwa tygodnie, dwa tygodnie dawno minęły a Flora sikać nie przestała, jej sikanie niestety drogo kosztuje a ja mam inne chore psy, nie paluszczaki, które tez wymagają nieustannie dużych wydatków:(

 

Za antybiotyki Bibi odliczymy z tych 300 zł, albo nie..nie będziemy odliczać, "zawieśmy" tą sprawę - przelejesz te 72zł jak Ci wpadnie luźny grosz, Ja dzięki Waszym wpłatom wygrzebie się troszeńke z długów a Ty sobie potem na spokojnie za antybiotyki zapłacisz, moze tak być? Jak nie może, to krzycz, ja jestem taka przeżuta psychicznie, że już nic mnie nie ruszy

Link to comment
Share on other sites

Nie ma już Oli .... :-( 
Nie ma Marlona... :-( 
 
 
...w towarzystwie psów i ludzi, w centrum uwagi, Ola spędziła ostatnie tygodnie życia...
fb9ffe1a7ae2eeb1med.jpg
 
 
Wczoraj rano odebrałam wyniki Oli - co prawda dzięki kroplówkom spadł trochę mocznik, ale z 8 do ponad 12tu wzrosła kreatynina,
co znaczyło, że uszkodzenie nerek jest coraz większe i nie ma szans, żeby Olcia  z tego wyszła...
Ola nie jadła od niemal tygodnia, od kilku dni nie piła, była nawadniana, ale pusty od wielu dni brzuch i wyniszczające od m-ca choroby, sprawiły, że z każdej strony wystawały samiutkie kosteczki  :sad:
 
A tak walczyła dzielnie, wygrała walkę z wątrobą, tak pięknie sie pozbierała, miała dobry apetyt...
 
W ciągu dnia wędrowała po ogrodzie -
 
[URL=http://www.fotosik.pl]645326d336671d66med.jpg[/URL]
 
do miski z chrupkami -
 
58c4a7e1d615184cmed.jpg
 
i do miski z wodą, w której zawsze musiała przy okazji wziąć kąpiel -
3aee8dd4113d39aamed.jpg
( - zdjęcia z 23go wrzesnia )
 
Pomaleńku nabierała ciałka, wyglądała coraz lepiej,
ale nie zdążyła nadrobić tego co wyniszczała "wątroba" , nerki uderzyły w osłabiony organizm...
Takiemu silnemu natarciu, malutki, dzielny stworek nie dał rady :-(
 
 
We wtorek przedostatni raz jechałyśmy do weterynarza, Olcia w koszyku przypiętym pasami
0864d50b85b3994bmed.jpg
 
Link to comment
Share on other sites

Wczoraj około 15ej  włożyłam Oleńke do koszyka i postawiłam na słoneczku, ona bardzo lubiła spędzać czas na dworze...,
zasnęła natychmiast i spała...spała kiedy do koszyka zaglądała Łatka....
 
[URL=http://www.fotosik.pl]525abb511926b7b1med.jpg[/URL]
 
[URL=http://www.fotosik.pl]d181a205b39d9d9emed.jpg[/URL]
 
[URL=http://www.fotosik.pl]d0436ef7a0d80576med.jpg[/URL]
 
i kiedy zabrałam koszyk do samochodu, spała całą drogę do weterynarza -
 
[URL=http://www.fotosik.pl]948cf00bce194967med.jpg[/URL]
 
spała kiedy do samochodu podszedł weterynarz i nachylił się nad koszykiem...., otworzyła oczka na chwilę, kiedy poczuła , że ktoś dobiera sie do jej łapy/wenflonu, myślę, że nie zdążyła nawet zorientować się, co , kto i dlaczego... 
Zasnęła w koszyku przed domem na słońcu a jakiś czas potem sen zamienił się w wieczny  :-(
 
Zawsze będziesz naszym szalonym gryzoniem , moim jednym jedynym "hau", które z siebie przez ten rok wydobyłaś,
 naszą Olą, jedyną w swoim rodzaju... 
 
 
Link to comment
Share on other sites

Razem z Olą odszedł Marlon - Marlonek od kliku dni czuł sie gorzej,  rtg wykazało ogromne problemy z tchawicą i płucami, nie pomogły leki, którymi weterynarze próbowali zawalczyc o jego zycie,
Przedwczoraj juz nie jadł, nie pił - picie wody sprawiało mu ogromną trudność , źle oddychał
 
[URL=http://www.fotosik.pl]55002f57c751f72bmed.jpg[/URL]
 
[URL=http://www.fotosik.pl]3032ca4e7bfa23c5med.jpg[/URL]
 
Wczorajsza poranna wizyta u weterynarza przyniosła kolejne złe wieści- płuca doczekały obrzęku , nie działało to, czym próbowano poprawić jego stan 
Z godziny na godzine było coraz gorzej, nie chciałam dłużej czekać 
02 października , przed godziną 17tą razem z Oleńką zamknął oczy na zawsze  :-(  :-(
Link to comment
Share on other sites

Kasiu,

 

te zdjęcia są zawsze takie rozdzierająco smutne, ostatnie chwile biedactw, które zmordowane chorobą musiały się poddać.

 

Jedyne  jest zawsze pocieszenie, ze ich życie u Ciebie Kasiu przedłużyło się.

Gdyby zostały w schronisku dawno już by ich nie było,  odeszłyby szybko  w  smutnych szpitalnych salach albo na ubogich obskurnych schroniskowych posłaniach.

Nacieszyly się u Ciebie wolnością, latem, słońcem, dobrym jedzonkiem i różnorodnymi zapachami, które sa tak istotne w psim życiu.

W takiej chwili nie ma jednak słów , które mogłyby pocieszyć.

Link to comment
Share on other sites

Kasiu, ciągle musimy płakać nad losem tych biedactw.

Pamiętam, kiedy rok temu poprosiłam, żeby ktoś sprawdził w schronisku, czy Olcia jest sterylizowana, odpowiedzieli, że poprzedniego dnia została adoptowana. Nie mogłam uwierzyć, a ona pojechała wtedy do Ciebie. W schronisku spędziła sześć lat, tylko rok w domu. Ale był to dobry rok, miała Ciebie, swoje miejsce i inne psy, szczególnie Natkę. Całuję Cię Kasiu i chciałbym Olcię, ale Jej już nie ma. Tak wyglądała dawno temu na Paluchu.

939_image_4.jpg

Link to comment
Share on other sites

Biedna Olcia :(

 

A widzę, że Kacperek dzielny dziadzio - niedługo minie rok jak jest u Ciebie Kasiu ..

 

 

 

i Łatka rzecz jasna, zabezpieczała tyły :)
 
62bb7ef9550058a1med.jpg
 
 
Kacperek przed psim domkiem , Ząbek i Łatka dotrzymują towarzystwa
 
61755d4c5ebfe525med.jpg
 
 
I ciotka Zojka wyszła z kojca
Za furtkę do kojca wstępu nie ma nikt, Zoja rządzi! , z zębami skacze do małych, do duzych, wczoraj Borys narobił rabanu, bo wszedł na jej teren i został potraktowany jak największy wróg....
Okropna się zrobiła, wcale nie żartuje jak doskakuje z zębami do reszty, są dni, że co ją wypuszcze, to ją zamykam za chwilę, bo od razu jakiś maluch zostaje "przemielony" przez wiedźme
 
f20578c325a4cc24med.jpg

 

Link to comment
Share on other sites

Kasiu, ciągle musimy płakać nad losem tych biedactw.

Pamiętam, kiedy rok temu poprosiłam, żeby ktoś sprawdził w schronisku, czy Olcia jest sterylizowana, odpowiedzieli, że poprzedniego dnia została adoptowana. Nie mogłam uwierzyć, a ona pojechała wtedy do Ciebie. W schronisku spędziła sześć lat, tylko rok w domu. Ale był to dobry rok, miała Ciebie, swoje miejsce i inne psy, szczególnie Natkę. Całuję Cię Kasiu i chciałbym Olcię, ale Jej już nie ma. Tak wyglądała dawno temu na Paluchu.

939_image_4.jpg

 

Czy to zdjęcie, jest zrobione krótko po tym jak trafiła do schroniska?

 

 

Oleńka wygląda tu jak arystokratka, dumna, delikatna :( , 
księżniczka, którą los wrzucił do niewłaściwej bajki, pogubiona w rzeczywistości do której nigdy nie powinna trafić :(
 
Kiedy przyjeżdżają i mają się dobrze, pierwsza w szeregu myślowym jest świadomość, że ich życie zmieniło się na lepsze, ale kiedy je poznam, ucze się ich zachowań, sposobu bycia a zwłaszcza potem, kiedy zaczynają chorować, stają się bezbronne, wymagające nieustannej obecności człowieka i opieki, zastanawiam się jak wyglądało ich życie kiedy miały po kilka lat  i własną rodzinę... 
"Widzę" radosne, szczęśliwe psy , wśród rodziny kochanej ponad wszystko, na spacerze, na kanapie , na miękkiej pościeli , wyobrażam je sobie w dziesiątkach codziennych sytuacji, kiedy miały swoje własne domy i prawdziwe psie szczęście 
- te myśli kołaczą się po głowie uparcie i bardzo bolą....:(
 
 
Czy ktoś pamieta Olę z czasu, kiedy pojawiła się w schronisku?
Jaka ona była? - czy trafiła jako dzikuskowaty, milczący/nie wydający głosu gryzoń , 
czy to lata spędzone za kratami sprawiły, że uciekła w swój własny, zamknięty świat?
 
Nie byłam dla niej domem jakiego potrzebowała,
 lepszym niż schronisko i lepszym niż żaden, ale nie takim jaki powinna mieć :(
 
 

 

Link to comment
Share on other sites

Biedna Olcia :(

 

A widzę, że Kacperek dzielny dziadzio - niedługo minie rok jak jest u Ciebie Kasiu ..

 

Kacper trzyma się jak może a może niewiele:(
Od dawna nie stoi, nie chodzi, leży tylko na jednym boku, bo na drugim mu niewygodnie - wrzeszczy od razu w niebogłosy.
Jak na razie dopisuje mu apetyt i to dużo znaczy, tylko trzeba mu przy jedzeniu pomagać, bo wykręcona na bok głowa, nie pozwala normalnie wyjadać z miski
 
Bibi wyjada to co zostało po Kacprowej kolacji a Kacper popija po jedzeniu
 
[url=http://www.fotosik.pl]cb1fa4797dc97896med.jpg[/URL]
 
[url=http://www.fotosik.pl]59f44cbe540e3bc7med.jpg[/URL]
 
 
Brakuje mi pomysłu na silne obtarcia a właściwie juz rany w pachwinach u Flory, pieluchy są niby miękkie, gumki mają delikatne, zapinam je luźno i nie mają prawa obcierac skóry a mimo wszystko robią się Florze obtarcia, najgorsze, ze czym jej nie popsikam albo zasypie, to ona wszystko dokładnie za chwilę wylizuje. Opatrunku na to nie zrobie, bo miejsce fatalne - nie do zabandażowania, inna sprawa, że Flora pewnie wszystko z siebie zdejmie, tak jak wyjmuje spod zadu podkłady i szatkuje na kawałeczki. Za pieluchy sie nigdy nie brała, ale zaczęła...wygryza pieluche tam gdzie ją dosięga, tyle, że dosięga niewiele a podkłady fruwają w strzępach.
Link to comment
Share on other sites

 
Czy ktoś pamieta Olę z czasu, kiedy pojawiła się w schronisku?
Jaka ona była? - czy trafiła jako dzikuskowaty, milczący/nie wydający głosu gryzoń , 
czy to lata spędzone za kratami sprawiły, że uciekła w swój własny, zamknięty świat?

 

 

 

Olcia na początku była na geriatrii więc chyba APSA powinna wiedzieć. Ale z tego co wiem to ona zawsze taka była.

Link to comment
Share on other sites

 

Nie byłam dla niej domem jakiego potrzebowała,

 lepszym niż schronisko i lepszym niż żaden, ale nie takim jaki powinna mieć  :(
 

 

Kasiu, zabraniam Ci tak mówić, byłaś lepszym domem, niż niejeden. A już na pewno niż ten, z którego ją wyrzucono. To nie był w ogóle dom, skoro Olcia wylądowała w schronisku.  

Link to comment
Share on other sites

Olcia zawsze była dzikuseczką, ale może gdyby wcześniej ja adoptowano, jakoś by się otworzyła w przyjaznym domu. Schronisko NIGDY nie pomaga psychicznie, w to nie uwierzę.

Owszem, pomaga, jeżeli pies trafia do niego z jeszcze gorszych warunków. Kilka takich psów poznałam, które w schronisku odżywały psychicznie (np. ten owczar ważący przy przyjęciu pół owczarka i cały w odleżynach). Strach pomyśleć, jakie życie miały wcześniej :(

Zdarzają się też psy, które uciekają z domów i same wracają pod schronisko, bo lepszego życia nie znają.

 

Olcia wg numeru trafiła do schroniska w 2007 roku. Poznałam ją w 2011, kiedy pojawiła się w geriatrium. Od początku była dzikawa, pierwszy spacer to było gonienie psa, żeby go złapać na lasso ze smyczy. Potem było łatwiej, w końcu nawet przestała uciekać, dawała do siebie podejść. Opiekunka mogła ją normalnie zapiąć na smycz, ja do tego nie doszłam. Miałam wrażenie, że gdyby ją adoptować wtedy, w tym 2011, to mogłaby się oswoić na tyle, żeby się przystosować do życia w domu. Na tym zdjęciu (z grudnia 2011) to była najbardziej kontaktowa wersja Olci, jaką poznałam - spojrzała wtedy wprost na człowieka.

Ale ogólnie było po niej widać, że nigdy nie poznała smyczy jako czegoś pozytywnego i że wcześniej nie poznała człowieka jako czegoś pozytywnego, najwyżej jako element otoczenia. Może kiedyś żyła gdzieś obok ludzi, bo całkiem dzika nie była, ale nie w domu i na pewno nie pościeli. To nie był pies zamknięty w sobie, to był dzikusek, który nigdy nie miał normalnego domu.

Psy, które miały dom, pamiętają i błyskawicznie się na nowo przystosowują. Po Baryle świetnie widać, że była psem domowym

Także Kasiu, Twój dom był najlepszym, jaki Ola kiedykolwiek miała.

Szkoda tylko, że nie dłużej.

Link to comment
Share on other sites

Owszem, pomaga, jeżeli pies trafia do niego z jeszcze gorszych warunków. Kilka takich psów poznałam, które w schronisku odżywały psychicznie (np. ten owczar ważący przy przyjęciu pół owczarka i cały w odleżynach). Strach pomyśleć, jakie życie miały wcześniej :(

Zdarzają się też psy, które uciekają z domów i same wracają pod schronisko, bo lepszego życia nie znają.

 

Właściwie to wszystkie psy, które lądują w schronisku, miały marny dom (bo z dobrego się nie wychodzi), oprócz tych, co oddawane są przez miłosierną rodzinkę po śmierci opiekuna lub się zgubią naprawdę.

Ja bardziej miałam na myśli to, że pies powinien mieć "swojego pana", bo wydaje mi się, że tak przez wieki został ukształtowany: jest szczęśliwy i spokojny, gdy ktoś się nim zajmuje. A w schronisku tego, z oczywistych powodów, zapewnić nie można. Widzę to  po branych ze schronu nawet tych najstarszych i najbardziej chorych; chodzą za człowiekiem krok w krok i podtykają pyski pod rękę do głaskania, do kontaktu fizycznego. Nawet Lupusik, on chyba był moim najciężej chorym psem i w związku z tym najmniej, wydawałoby się kontaktowym, układał się zawsze tak, żeby mieć mnie na oku. Taka ich natura, być może czasem zostaje wypaczona. Ja myślę, że Olcia przeszła dużo złego przed schroniskiem, są domy, które po prostu maltretują i niszczą psa psychicznie, chociaż wydają się "normalnymi" domami.

 

Na pewno, APSA, znasz się lepiej niż ja, mi trafiają się same "dobre psy", jak mówi moja siostra, więc nie mam dużego porównania.

Link to comment
Share on other sites

Owszem, pomaga, jeżeli pies trafia do niego z jeszcze gorszych warunków. Kilka takich psów poznałam, które w schronisku odżywały psychicznie (np. ten owczar ważący przy przyjęciu pół owczarka i cały w odleżynach). Strach pomyśleć, jakie życie miały wcześniej :(

Zdarzają się też psy, które uciekają z domów i same wracają pod schronisko, bo lepszego życia nie znają.

 

Olcia wg numeru trafiła do schroniska w 2007 roku. Poznałam ją w 2011, kiedy pojawiła się w geriatrium. Od początku była dzikawa, pierwszy spacer to było gonienie psa, żeby go złapać na lasso ze smyczy. Potem było łatwiej, w końcu nawet przestała uciekać, dawała do siebie podejść. Opiekunka mogła ją normalnie zapiąć na smycz, ja do tego nie doszłam. Miałam wrażenie, że gdyby ją adoptować wtedy, w tym 2011, to mogłaby się oswoić na tyle, żeby się przystosować do życia w domu. Na tym zdjęciu (z grudnia 2011) to była najbardziej kontaktowa wersja Olci, jaką poznałam - spojrzała wtedy wprost na człowieka.

Ale ogólnie było po niej widać, że nigdy nie poznała smyczy jako czegoś pozytywnego i że wcześniej nie poznała człowieka jako czegoś pozytywnego, najwyżej jako element otoczenia. Może kiedyś żyła gdzieś obok ludzi, bo całkiem dzika nie była, ale nie w domu i na pewno nie pościeli. To nie był pies zamknięty w sobie, to był dzikusek, który nigdy nie miał normalnego domu.

Psy, które miały dom, pamiętają i błyskawicznie się na nowo przystosowują. Po Baryle świetnie widać, że była psem domowym

Także Kasiu, Twój dom był najlepszym, jaki Ola kiedykolwiek miała.

Szkoda tylko, że nie dłużej.

 

Dziękuje za wszystko co napisałyście, to dla mnie bardzo ważne.

 

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...