Jump to content
Dogomania

Omar za TM (*), Niko - MA DOM :)


andzia69

Recommended Posts

Fajnie to wygląda :) Niko się dobrze prezentuje.Co do rypnięcia wcale nie jest złe czasami skarcić siłowo choćby tak jak pisze DONnka o karceniu u p.Magdy.Pies musi wiedzieć kto rządzi i nijak to się ma do negatywnego szkolenia poprzez bicie.Bo temu jestem całkowicie przeciwny.Czasami ten tzw.  klaps ;) jest potrzebny .Po to jest kolczatka by w pewnych momentach jej użyć.Ja Bruna kilkakrotnie ustawiałem glebowaniem i zaciśnięciem kolczatki.Karciłem też plastikową butelką-działa ;)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Pasja, i Ty to piszesz ???

Z tego co wiem, to p. Magda szkoli raczej metodami pozytywnymi tzn. nagradza Niko, gdy zachowa się zgodnie z oczekiwaniami

Wtedy gdy zaatakował sprowadziła go do parteru i przytrzymała tak długo, aż zaczął popiskiwać

Jak go puściła, był już w bardzo pokojowym nastroju ;)

 

To jak najbardziej, mi chodziło o to, żeby móc to zrobić. Mówiąc wprost nie dalabym rady przydusić 40-50 kg psa. Nie ten wiek i nie ta siła. :)

Dlatego siły na zamiary.

 

Niko piękny i taki zapracowany :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Witam Wszystkich, którym dobro psa Niko leży na sercu.

Miałem okazję poznać tego psa przy okazji wizyty Nico w naszym ośrodku szkoleniowym, gdzie w sposób profesjonalny moja Mama będąca Międzynarodowym Sędzią Prób Pracy

http://www.gostar.katowice.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=50:magorzata-starkiewicz&catid=38:instruktorzy&Itemid=55 przeprowadziła test psychiki Nico poprzedzony moimi informacjami o jego przeszłości,uzyskanymi od Wiosny oraz kilkudziesięciominutowym wywiadem z włascicielami hoteliku gdzie pies jakiś czas przebywał.

Nico okazał sie psem o "zdrowej" psychice jednak wymagajacym bardzo doświadczonego przewodnika.............Tyle napisała Wiosna na wątku .

Pozostały czas to prawie 2 godziny rozmowy z Państwem , którzy Niko przywieżli. Szkloda , że nie pojawił się na wątku chociaż skrócony opis tej rozmowy. A właśnie w tej rozmowie Mama omówiła szczegółowo jego zachowanie i  przedstawiła zalecenia co do dalszych poczynań względem psiaka.

Jest to pies jakich nie znacie na co dzień - na ówczas okazał sie psem o mocnej psychice, ale jego przeszłość nauczyła go zachowań, które w swiecie ludzi dyskryminuja go do adopcji w najbardziej nawet kochającej rodzinie.

Czy ktoś z Was Szanowni Forumowicze miał kiedyś do czynienia z psem "samym dla siebie" , który absolutnie nie potrzebuje obecności człowieka do pełni szczęścia. A takich psów jest wiele, zwłaszcza z hodowli z wieloletnią tradycją, prowadzonych wyłącznie w kojcach z naciskiem na exterier. Nie znam pochodzenia Nico ale to pies w zbliżonym typie. Co do jego zachowań "agresywnych" to wynik wchodzenia z psem w kontreakcję. To pies, który utracił równowagę a pobyty w różnych miejscach spotęgowały jego niepożądane względem człowieka zachowania. Powinien otrzymac od ludzi spokój!!!

Oczywiście nie możemy go po prosu wypuścić w środku lasu. Jednak by uzyskac pożądaną równowage nalezy go zostawić w  "spokoju", nie absorbować treningiem, pozwolic sie wyciszyć. Idealna sytuacja to na przykład teren zakładu pracy, magazynów lub posejsa z jedną osobą, która nie bedzie nic absolutnie od tego psa chciała. Przyjdzie, zaciekawiony  sie przywitać - to dobrze, nie przyjdzie... to też dobrze. I tyle w temacie "spokoju".

Najlepszy byłby jakiś "dziadek" z domkiem .

Powiecie sytuacja utopijna - ale tego właśnie ten pies potrzebuje. Może nawet 1,5 roku będzie potrzebował. A Wy z całym szacunkiem chcecie go uszczęśliwić,  "odczulić" na siłę na różne sytuacje, w których skrzywdzony pies reaguje agresją,  by stał sie psem adopcyjnym. Ciągle nowe domy, nowe hoteliki, nowe behawiorystki, nowe metody - a gdzie spokój?

Nie znam p. Magdy, nie kwestionuję jej wiedzy, chociaż pierwszą rzeczą jaka bym zrobił na jej miejscu to zadzwoniłbym do ludzi, którzy go oceniali, zbierałbym informacje, tak jak ja zrobiłem poświęcając kilka godzin na rozmowy telefoniczne w sprawie Nico zanim do nas przyjechał . Takiego kontaktu nie było.

Kocham psy, ze szkoleniem psów mam do czynienia od 8 roku mojego życia. I uwierzcie mi wiele widziałem......... i w sporcie kynologicznym - dlatego mnie to nie pociąga, i w schroniskach, i w indywidualnych lekcjach, czy też przy ocenach potencjalnych rodzin adopcyjnych.

Od grubo ponad 20 lat prowadzę zajęcia ze szkolenia i ciagle się uczę, bo do nas trafiaja często psy " zepsute" przez pseudo szkoleniowców i pseudo behawiorystów czy też hodowców i weterynarzy  a każdy spieprzony  pies jest dla mnie wyzwaniem. Dlatego bardzo Was proszę z uwagi na bezpieczeństwo ewentualnej "rodziny adopcyjnej"  - dajcie temu zwierzakowi wreszcie "święty spokój". Prowadząc z nim ćwiczenia , nie wspominajac o "odczulaniu", "warunkowaniu" i cholera wie czym jeszcze, zrobicie Państwo piękna bombę z opóźnionym zapłonem. Każde wejście z Nico w kontreakcję, upodlanie go w kagańcu ( chociaż nie wiem czy to było przyduszanie na kolcach do ziemi - czy tylko położenie na boku i prostowanie ogona do wysokości ciała i oczekiwanie na zwiotczenie mięśni i relaks psychiki) nie przyniesie tego co pożądane. On okaże pokorę , zasymuluje rozluźnienie bo nauczył sie przyjmować ciosy tak  jak chłopcy z ulicy, z poprawczaka czy też więźniowie. Nico jest cholernie sprytny i umie oszukiwać  - bedzie wykonywał ćwiczenia, będzie poddawał sie woli osoby p. Magdy....i co dalej?  ... Komu tego psa przeznaczycie ? .... Kogo wystawicie na próbe?.....

Postanowiłem napisać, bo od pewnego czasu wkurza mnie fakt "naprawiania" zwierząt przy pomocy metod sprzed 30 lat.

Aktualnie mam sytuacje kilkunastoletniego chłopaka pogryzionego przez owczarka tylko dlatego, ze uczestniczył w  zajęciach gdzie Pan Treser załozył psu kolce i kazał szarpać, po czym sam to robił bo dziecko za słabo dawało radę przymuszając psa do przyjecia pożądanej pozycji.

Konkluzja jest taka : pozwolic psu na swobodne poruszanie się po posesji i oczekiwanć na kontakt z jego strony. 

Mimo wszystko wierzę w Wasze dobre intencje....Pozdrawiam.

Robert Starkiewicz  -GOSTAR

http://www.gostar.katowice.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=53:robert-starkiewicz&catid=38:instruktorzy&Itemid=55

P.S.  jak był na teście to bardzo zaniepokoiła nas kondycja jego łapek:(

Link to comment
Share on other sites

No i tak funkcjonował w Bytomiu i pewno gdyby był jeden pan to pies nadal by tam mieszkał.

 

Panie Robercie pytanie: czy Niko ma szansę na adopcję? Na adopcję u osoby w firmie itp..... ze spokojem świętym i w dodatku z pojęciem człowieka ,który wie ,że pies w każdym momencie może "buchnąć"? Pytam ,bo nie wiem ....

 

Oczywiście z rypnięciem to żart.....nie jestem zwolenniczką bicia psów,dzieci....nic to nie daje,choć pies powinien znać swoje miejsce.

Link to comment
Share on other sites

Każdy na Dogo, albo zdecydowana większość ma jakies doświadczenia z psami. Większe, mniejsze. Ale ma. Gdyby nie mial to by go tu nei było, zapewne.

Jak większość ludzi, każdy uważa też, że ma rację i wie lepiej, lub najlepiej.

 

Absolutnie nie uważam się za jakąś wielką praktyczkę, behawiorystkę, czy w ogóle znawczynię psów.

Moje doświadczenia to może 40-50 psów. Nie więcej.

Nigdy nie zajmowałam się szkoleniem psów. Nie mam takich ambicji.

 

Natomiast jak chyba większość z Dogo trafiają się psy, o których kompletnie NIC nie wiemy. Pierwsze kilka dni, tygodni to są dni kiedy psa się poznaje. Nie ma właściciela. Nie ma "godzin" szkolenia. Jest pies. Duży, mały, obojętnie, którego należy poznać, wyczuć i starać się nauczyć poprawnych zachowań. Ocenić jego możliwości adopcyjne, widzieć do kogo może być adoptowany, a do kogo na 100% nie.

 

Nie wydaje mi się aby tyle osób, dziewczyn zajmujących się NIkiem, "na złość" robiło psu czy sobie i uniemożłiwiały mu adopcje poprzez usilowanie korekcji jego zachowań.

Dużym osiągnięciem będzie jak Niko nie będzie atakował osób w ruchu. Dla mnie bardzo dużym. Jedno zagrożenie zniknie lub będzie mniej prawdopodobne.

Drugim dużym byłoby gdyby nie atakował "nakręcał" się podczas zabaw, aportowania czy innych.

 

Gdybanie i proponowanie "samotnego" człowieka z dużym terenem (dodajmy szczelnie ogrodzonym, aby Niko nie stanowił zagrożenia) jest trochę nieuczciwe. Bo gdyby było takie miejsce i chętny taki człowiek, to Niko dostałby tę szansę. Ale go nie ma. A nie jest celem samym w sobie aby "zastał się" w hotelu czy ośrodku szkoleniowym i dochodził 1,5 roku do porozumienia z właścicielem. Bo to nie jego dom.

 

Co do "siłowych" konieczności. Uważam, że czasem nie ma wyjścia. I, niestety, w wypadkach kiedy to pies dąży do konfrontacji, ona albo nastąpi, albo będziemy zawsze się cofać przed psem. To moje całkowicie nieprofesjonalne, nie wyuczone na wielu kursach :) spostrzeżenie. Ale oparte choćby na moim ostatnim nabytku, który z tego powodu, między innymi, że atakował domowników, stracił poprzedni dom.

Link to comment
Share on other sites

Wulc-haus (czyli hotel robotniczy po ślonsku)  w Bytomiu nie był taki zły . Ale coś się tam spieprzyło :( . Co...tego nie wiem mozemy sie tylko domyślac.

Szansa na adopcję zawsze jest . Sam szukałem mu domu, ale... jak fajne warunki ..to ludzie do dupy i odwrotnie:(... trzeba szukac - nawet mój pozorant z Gostaru chciał go do stóżowania do mu swojego ojca, bo NIKO to fajny pies, ale często tam bywa więcej ludzi i on z dziećmi więc ferajna za duża.

Jak bedzie miał mało sytuacji "nieszablonowych" , "niezwykłych",  to jak najbardziej.

napisałem : 1 dziadek i Niko  i będzie dobrze , byle nie chciał go przytulac - bo tego może w pewnym momencie nie zdzierżyć.

Taki samiec i już. Co go tam jakiś chłop będzie głaskał :)

Nie "buchnie".

 

"...Pies powinien znać swoje miejsce..." ale prosze zauważyć , że nie zawsze cel uświęca środki.

Pozdrawiam

Robert

Link to comment
Share on other sites

Ostatnio była propozycia domu ze starszym Panem (50+ chyba) ....nie ,bo w ruchu zaatakował.....

 

Właśnie dlatego wykluczenie takich zachowań, moim zdaniem, byłoby wielkim osiągnięciem.

Bo starszy Pan też czasem musi podbiec do furtki, czy z ogrodu do telefonu, czy cokolwiek.

Musi używac grabi, łopaty, czy tam czego.

A to nie może powodować ataku.

Nikt nie będzei się poruszał cały czas powolnym posuwistym krokiem i zawsze z pustymi rekami.

Nie da się.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Każdy na Dogo, albo zdecydowana większość ma jakies doświadczenia z psami. Większe, mniejsze. Ale ma. Gdyby nie mial to by go tu nei było, zapewne.

Jak większość ludzi, każdy uważa też, że ma rację i wie lepiej, lub najlepiej.

 

Absolutnie nie uważam się za jakąś wielką praktyczkę, behawiorystkę, czy w ogóle znawczynię psów.

Moje doświadczenia to może 40-50 psów. Nie więcej.

Nigdy nie zajmowałam się szkoleniem psów. Nie mam takich ambicji.

 

Natomiast jak chyba większość z Dogo trafiają się psy, o których kompletnie NIC nie wiemy. Pierwsze kilka dni, tygodni to są dni kiedy psa się poznaje. Nie ma właściciela. Nie ma "godzin" szkolenia. Jest pies. Duży, mały, obojętnie, którego należy poznać, wyczuć i starać się nauczyć poprawnych zachowań. Ocenić jego możliwości adopcyjne, widzieć do kogo może być adoptowany, a do kogo na 100% nie.

 

Nie wydaje mi się aby tyle osób, dziewczyn zajmujących się NIkiem, "na złość" robiło psu czy sobie i uniemożłiwiały mu adopcje poprzez usilowanie korekcji jego zachowań.

Dużym osiągnięciem będzie jak Niko nie będzie atakował osób w ruchu. Dla mnie bardzo dużym. Jedno zagrożenie zniknie lub będzie mniej prawdopodobne.

Drugim dużym byłoby gdyby nie atakował "nakręcał" się podczas zabaw, aportowania czy innych.

 

Gdybanie i proponowanie "samotnego" człowieka z dużym terenem (dodajmy szczelnie ogrodzonym, aby Niko nie stanowił zagrożenia) jest trochę nieuczciwe. Bo gdyby było takie miejsce i chętny taki człowiek, to Niko dostałby tę szansę. Ale go nie ma. A nie jest celem samym w sobie aby "zastał się" w hotelu czy ośrodku szkoleniowym i dochodził 1,5 roku do porozumienia z właścicielem. Bo to nie jego dom.

 

Co do "siłowych" konieczności. Uważam, że czasem nie ma wyjścia. I, niestety, w wypadkach kiedy to pies dąży do konfrontacji, ona albo nastąpi, albo będziemy zawsze się cofać przed psem. To moje całkowicie nieprofesjonalne, nie wyuczone na wielu kursach :) spostrzeżenie. Ale oparte choćby na moim ostatnim nabytku, który z tego powodu, między innymi, że atakował domowników, stracił poprzedni dom.

"Każdy na Dogo, albo zdecydowana większość ma jakies doświadczenia z psami. Większe, mniejsze. Ale ma. Gdyby nie mial to by go tu nei było, zapewne.

Jak większość ludzi, każdy uważa też, że ma rację i wie lepiej, lub najlepiej."

nc

"Absolutnie nie uważam się za jakąś wielką praktyczkę, behawiorystkę, czy w ogóle znawczynię psów.

Moje doświadczenia to może 40-50 psów. Nie więcej.

Nigdy nie zajmowałam się szkoleniem psów. Nie mam takich ambicji."

nc

"Natomiast jak chyba większość z Dogo trafiają się psy, o których kompletnie NIC nie wiemy. Pierwsze kilka dni, tygodni to są dni kiedy psa się poznaje. Nie ma właściciela. Nie ma "godzin" szkolenia. Jest pies. Duży, mały, obojętnie, którego należy poznać, wyczuć i starać się nauczyć poprawnych zachowań. Ocenić jego możliwości adopcyjne, widzieć do kogo może być adoptowany, a do kogo na 100% nie."

nc

"Nie wydaje mi się aby tyle osób, dziewczyn zajmujących się NIkiem, "na złość" robiło psu czy sobie i uniemożłiwiały mu adopcje poprzez usilowanie korekcji jego zachowań"

Tu nie ma co korygować... to jest taki pies i tyle czy Wam sie to podoba czy nie :(

 

"Dużym osiągnięciem będzie jak Niko nie będzie atakował osób w ruchu. Dla mnie bardzo dużym. Jedno zagrożenie zniknie lub będzie mniej prawdopodobne.

Drugim dużym byłoby gdyby nie atakował "nakręcał" się podczas zabaw, aportowania czy innych."

Kochana Pani , ależ to jest właśnie dobry aporter i tego nie zmienimy, ba... nawet można to wykorzystac za jakiś bliżej nieokreślony czas.

Nie da sie wyrugować genotypu - fenotyp owszem!

p.s. Miałem takiego psa, którego hodowca za extra opłatą sprzedał jako psa specjalnie dla dzieci - na widok gryzaka sikał pod siebie ... przepraszam, sikał mi po oczach bo leżał na plecach .

jak przycisnąłem gościa to wymusił zeznania na hodowcy: Trening Pana hodowcy : ...Co szczeniak podjął do pyszczka to dostawał ostry wpierdol.

 

"Gdybanie i proponowanie "samotnego" człowieka z dużym terenem (dodajmy szczelnie ogrodzonym, aby Niko nie stanowił zagrożenia) jest trochę nieuczciwe. Bo gdyby było takie miejsce i chętny taki człowiek, to Niko dostałby tę szansę. Ale go nie ma.

Jest uczciwe jak najbardziej wobec tego psa  - zniszczonego przez ludzi ...a duzo nie brakowałe by taką sznse jak Pani pisze Niko by dostał.

 

A nie jest celem samym w sobie aby "zastał się" w hotelu czy ośrodku szkoleniowym i dochodził 1,5 roku do porozumienia z właścicielem. Bo to nie jego dom."

Ale to właśnie napisałem , dziekuję za zrozumienie.

 

"Co do "siłowych" konieczności. Uważam, że czasem nie ma wyjścia. I, niestety, w wypadkach kiedy to pies dąży do konfrontacji, ona albo nastąpi, albo będziemy zawsze się cofać przed psem. To moje całkowicie nieprofesjonalne, nie wyuczone na wielu kursach :) spostrzeżenie. Ale oparte choćby na moim ostatnim nabytku, który z tego powodu, między innymi, że atakował domowników, stracił poprzedni dom"

Aj widzę , że Pani szkolenie psów kojarzy sie jakoś nieciekawie, a to błąd bo,  przynajmniej u nas, wychowujemy na zajęciach ludzi !!! , którzy w nowych okolicznosciach poznaja swojego psa na nowo.

Nico nie dążył do konfrontacji  -to ludzie ją spowodowali  - to ludzie muszą odkrecic ...ale na pewno nie kolejną KONFRONTACJĄ !!! Są inne metody ...i to całkiem przyzwoite wzgledem psa.

Pozdrawiam .

Robert

Link to comment
Share on other sites

Każdy na Dogo, albo zdecydowana większość ma jakies doświadczenia z psami. Większe, mniejsze. Ale ma. Gdyby nie mial to by go tu nei było, zapewne.

Jak większość ludzi, każdy uważa też, że ma rację i wie lepiej, lub najlepiej.

 

Absolutnie nie uważam się za jakąś wielką praktyczkę, behawiorystkę, czy w ogóle znawczynię psów.

Moje doświadczenia to może 40-50 psów. Nie więcej.

Nigdy nie zajmowałam się szkoleniem psów. Nie mam takich ambicji.

 

Natomiast jak chyba większość z Dogo trafiają się psy, o których kompletnie NIC nie wiemy. Pierwsze kilka dni, tygodni to są dni kiedy psa się poznaje. Nie ma właściciela. Nie ma "godzin" szkolenia. Jest pies. Duży, mały, obojętnie, którego należy poznać, wyczuć i starać się nauczyć poprawnych zachowań. Ocenić jego możliwości adopcyjne, widzieć do kogo może być adoptowany, a do kogo na 100% nie.

 

Nie wydaje mi się aby tyle osób, dziewczyn zajmujących się NIkiem, "na złość" robiło psu czy sobie i uniemożłiwiały mu adopcje poprzez usilowanie korekcji jego zachowań.

Dużym osiągnięciem będzie jak Niko nie będzie atakował osób w ruchu. Dla mnie bardzo dużym. Jedno zagrożenie zniknie lub będzie mniej prawdopodobne.

Drugim dużym byłoby gdyby nie atakował "nakręcał" się podczas zabaw, aportowania czy innych.

 

Gdybanie i proponowanie "samotnego" człowieka z dużym terenem (dodajmy szczelnie ogrodzonym, aby Niko nie stanowił zagrożenia) jest trochę nieuczciwe. Bo gdyby było takie miejsce i chętny taki człowiek, to Niko dostałby tę szansę. Ale go nie ma. A nie jest celem samym w sobie aby "zastał się" w hotelu czy ośrodku szkoleniowym i dochodził 1,5 roku do porozumienia z właścicielem. Bo to nie jego dom.

 

Co do "siłowych" konieczności. Uważam, że czasem nie ma wyjścia. I, niestety, w wypadkach kiedy to pies dąży do konfrontacji, ona albo nastąpi, albo będziemy zawsze się cofać przed psem. To moje całkowicie nieprofesjonalne, nie wyuczone na wielu kursach :) spostrzeżenie. Ale oparte choćby na moim ostatnim nabytku, który z tego powodu, między innymi, że atakował domowników, stracił poprzedni dom.

"Każdy na Dogo, albo zdecydowana większość ma jakies doświadczenia z psami. Większe, mniejsze. Ale ma. Gdyby nie mial to by go tu nei było, zapewne.

Jak większość ludzi, każdy uważa też, że ma rację i wie lepiej, lub najlepiej."

nc

"Absolutnie nie uważam się za jakąś wielką praktyczkę, behawiorystkę, czy w ogóle znawczynię psów.

Moje doświadczenia to może 40-50 psów. Nie więcej.

Nigdy nie zajmowałam się szkoleniem psów. Nie mam takich ambicji."

nc

"Natomiast jak chyba większość z Dogo trafiają się psy, o których kompletnie NIC nie wiemy. Pierwsze kilka dni, tygodni to są dni kiedy psa się poznaje. Nie ma właściciela. Nie ma "godzin" szkolenia. Jest pies. Duży, mały, obojętnie, którego należy poznać, wyczuć i starać się nauczyć poprawnych zachowań. Ocenić jego możliwości adopcyjne, widzieć do kogo może być adoptowany, a do kogo na 100% nie."

nc

"Nie wydaje mi się aby tyle osób, dziewczyn zajmujących się NIkiem, "na złość" robiło psu czy sobie i uniemożłiwiały mu adopcje poprzez usilowanie korekcji jego zachowań"

Tu nie ma co korygować... to jest taki pies i tyle czy Wam sie to podoba czy nie :(

 

"Dużym osiągnięciem będzie jak Niko nie będzie atakował osób w ruchu. Dla mnie bardzo dużym. Jedno zagrożenie zniknie lub będzie mniej prawdopodobne.

Drugim dużym byłoby gdyby nie atakował "nakręcał" się podczas zabaw, aportowania czy innych."

Kochana Pani , ależ to jest właśnie dobry aporter i tego nie zmienimy, ba... nawet można to wykorzystac za jakiś bliżej nieokreślony czas.

Nie da sie wyrugować genotypu - fenotyp owszem!

p.s. Miałem takiego psa, którego hodowca za extra opłatą sprzedał jako psa specjalnie dla dzieci - na widok gryzaka sikał pod siebie ... przepraszam, sikał mi po oczach bo leżał na plecach .

jak przycisnąłem gościa to wymusił zeznania na hodowcy: Trening Pana hodowcy : ...Co szczeniak podjął do pyszczka to dostawał ostry wpierdol.

 

"Gdybanie i proponowanie "samotnego" człowieka z dużym terenem (dodajmy szczelnie ogrodzonym, aby Niko nie stanowił zagrożenia) jest trochę nieuczciwe. Bo gdyby było takie miejsce i chętny taki człowiek, to Niko dostałby tę szansę. Ale go nie ma.

Jest uczciwe jak najbardziej wobec tego psa  - zniszczonego przez ludzi ...a duzo nie brakowałe by taką sznse jak Pani pisze Niko by dostał.

 

A nie jest celem samym w sobie aby "zastał się" w hotelu czy ośrodku szkoleniowym i dochodził 1,5 roku do porozumienia z właścicielem. Bo to nie jego dom."

Ale to właśnie napisałem , dziekuję za zrozumienie.

 

"Co do "siłowych" konieczności. Uważam, że czasem nie ma wyjścia. I, niestety, w wypadkach kiedy to pies dąży do konfrontacji, ona albo nastąpi, albo będziemy zawsze się cofać przed psem. To moje całkowicie nieprofesjonalne, nie wyuczone na wielu kursach :) spostrzeżenie. Ale oparte choćby na moim ostatnim nabytku, który z tego powodu, między innymi, że atakował domowników, stracił poprzedni dom"

Aj widzę , że Pani szkolenie psów kojarzy sie jakoś nieciekawie, a to błąd bo,  przynajmniej u nas, wychowujemy na zajęciach ludzi !!! , którzy w nowych okolicznosciach poznaja swojego psa na nowo.

Nico nie dążył do konfrontacji  -to ludzie ją spowodowali  - to ludzie muszą odkrecic ...ale na pewno nie kolejną KONFRONTACJĄ !!! Są inne metody ...i to całkiem przyzwoite wzgledem psa.

Pozdrawiam .

Robert

Link to comment
Share on other sites

Właśnie dlatego wykluczenie takich zachowań, moim zdaniem, byłoby wielkim osiągnięciem.

Bo starszy Pan też czasem musi podbiec do furtki, czy z ogrodu do telefonu, czy cokolwiek.

Musi używac grabi, łopaty, czy tam czego.

A to nie może powodować ataku.

Nikt nie będzei się poruszał cały czas powolnym posuwistym krokiem i zawsze z pustymi rekami.

Nie da się.

Ale to nie tak.......od razu hurra do dziadka i będzie dobrze. Pies ma sie wyciszyć, nawet w obszernym kojcu ze spokojnym spacerem bez biegania.

Nie znajdziecie Państwo recepty od ręki ....."czary mary" i po krzyku.

To musi potrwać.

Ja bym sie tego nie podjał.  Bo nie mam aktualnie warunków ani też czasu.

Mieli trochę chęci ludzie z hoteliku nad ,czy pod Opolem,  poinstruowani przez nas...ale to chyba jednak bardziej  zarobkowa działalność jest więc z braku miejsca pies wylądował w małym pomieszczeniu czy jakoś tam.

Link to comment
Share on other sites

"Każdy na Dogo, albo zdecydowana większość ma jakies doświadczenia z psami. Większe, mniejsze. Ale ma. Gdyby nie mial to by go tu nei było, zapewne.

Jak większość ludzi, każdy uważa też, że ma rację i wie lepiej, lub najlepiej."

nc

"Absolutnie nie uważam się za jakąś wielką praktyczkę, behawiorystkę, czy w ogóle znawczynię psów.

Moje doświadczenia to może 40-50 psów. Nie więcej.

Nigdy nie zajmowałam się szkoleniem psów. Nie mam takich ambicji."

nc - nie wiem co znaczy nc

"Natomiast jak chyba większość z Dogo trafiają się psy, o których kompletnie NIC nie wiemy. Pierwsze kilka dni, tygodni to są dni kiedy psa się poznaje. Nie ma właściciela. Nie ma "godzin" szkolenia. Jest pies. Duży, mały, obojętnie, którego należy poznać, wyczuć i starać się nauczyć poprawnych zachowań. Ocenić jego możliwości adopcyjne, widzieć do kogo może być adoptowany, a do kogo na 100% nie."

nc

"Nie wydaje mi się aby tyle osób, dziewczyn zajmujących się NIkiem, "na złość" robiło psu czy sobie i uniemożłiwiały mu adopcje poprzez usilowanie korekcji jego zachowań"

Tu nie ma co korygować... to jest taki pies i tyle czy Wam sie to podoba czy nie :( - mamy inne zdanie i uważam, że nie jest normalne kiedy pies rzuca się na osobę biegnacą.

 

"Dużym osiągnięciem będzie jak Niko nie będzie atakował osób w ruchu. Dla mnie bardzo dużym. Jedno zagrożenie zniknie lub będzie mniej prawdopodobne.

Drugim dużym byłoby gdyby nie atakował "nakręcał" się podczas zabaw, aportowania czy innych."

Kochana Pani , ależ to jest właśnie dobry aporter i tego nie zmienimy, ba... nawet można to wykorzystac za jakiś bliżej nieokreślony czas.

Nie da sie wyrugować genotypu - fenotyp owszem!

p.s. Miałem takiego psa, którego hodowca za extra opłatą sprzedał jako psa specjalnie dla dzieci - na widok gryzaka sikał pod siebie ... przepraszam, sikał mi po oczach bo leżał na plecach .

jak przycisnąłem gościa to wymusił zeznania na hodowcy: Trening Pana hodowcy : ...Co szczeniak podjął do pyszczka to dostawał ostry wpierdol. - chyba Pan nie zrozumiał, Niko rzuca się przy zabawie na człowieka - nakręca się za bardzo. Większość ON b. chętnie aportuje, ale nie kontynuuje zabawy rzucając sie na człowieka.

 

"Gdybanie i proponowanie "samotnego" człowieka z dużym terenem (dodajmy szczelnie ogrodzonym, aby Niko nie stanowił zagrożenia) jest trochę nieuczciwe. Bo gdyby było takie miejsce i chętny taki człowiek, to Niko dostałby tę szansę. Ale go nie ma.

Jest uczciwe jak najbardziej wobec tego psa  - zniszczonego przez ludzi ...a duzo nie brakowałe by taką sznse jak Pani pisze Niko by dostał. - Ale nie dostał. Nieuczciwe jest to cao Pan zarzuca opiekunkom Niko, że tej szansy mu nie dają. To mainipulacja. Bo takiego domu NIE MA w tej chwili.

 

A nie jest celem samym w sobie aby "zastał się" w hotelu czy ośrodku szkoleniowym i dochodził 1,5 roku do porozumienia z właścicielem. Bo to nie jego dom."

Ale to właśnie napisałem , dziekuję za zrozumienie. - proponuje Pan zostawienie Niko "samemu sobie" - w tej chili jest w hotelu, więc rozumiem, że to wskazania do Hotelu, te 1,5 roku :)

 

"Co do "siłowych" konieczności. Uważam, że czasem nie ma wyjścia. I, niestety, w wypadkach kiedy to pies dąży do konfrontacji, ona albo nastąpi, albo będziemy zawsze się cofać przed psem. To moje całkowicie nieprofesjonalne, nie wyuczone na wielu kursach :) spostrzeżenie. Ale oparte choćby na moim ostatnim nabytku, który z tego powodu, między innymi, że atakował domowników, stracił poprzedni dom"

Aj widzę , że Pani szkolenie psów kojarzy sie jakoś nieciekawie, a to błąd bo,  przynajmniej u nas, wychowujemy na zajęciach ludzi !!! , którzy w nowych okolicznosciach poznaja swojego psa na nowo. - prosze czytać ze zrozumieniem, ja nie szkolę psów. I nie poznaję swojego psa na nowo, ja "cudzego" psa wyrzucocengo ze względu na agresję, PRZYSTOSOWAŁAM do życia w stadzie psa i kotów i ludzi. Owszem, z JEDNĄ ostrą konfrontacją.

Nico nie dążył do konfrontacji  -to ludzie ją spowodowali  - to ludzie muszą odkrecic ...ale na pewno nie kolejną KONFRONTACJĄ !!! Są inne metody ...i to całkiem przyzwoite wzgledem psa.

Pozdrawiam .

Robert

Panie Robercie - widać z tego co Pan pisze, że Pan wie najlepiej. Zawsze i bezwzględnie. Nawet jak zaliczył Pan porazki szkoleniowe, wyrzucił już Pan je z pamięci.

Nie będę przedłużać tej dyskusji, zwłaszcza, że nie jestem osobą decyzyjną w sprawie Niko,

Link to comment
Share on other sites

 

"Każdy na Dogo, albo zdecydowana większość ma jakies doświadczenia z psami. Większe, mniejsze. Ale ma. Gdyby nie mial to by go tu nei było, zapewne.

Jak większość ludzi, każdy uważa też, że ma rację i wie lepiej, lub najlepiej."

nc

"Absolutnie nie uważam się za jakąś wielką praktyczkę, behawiorystkę, czy w ogóle znawczynię psów.

Moje doświadczenia to może 40-50 psów. Nie więcej.

Nigdy nie zajmowałam się szkoleniem psów. Nie mam takich ambicji."

nc - nie wiem co znaczy nc

"Natomiast jak chyba większość z Dogo trafiają się psy, o których kompletnie NIC nie wiemy. Pierwsze kilka dni, tygodni to są dni kiedy psa się poznaje. Nie ma właściciela. Nie ma "godzin" szkolenia. Jest pies. Duży, mały, obojętnie, którego należy poznać, wyczuć i starać się nauczyć poprawnych zachowań. Ocenić jego możliwości adopcyjne, widzieć do kogo może być adoptowany, a do kogo na 100% nie."

nc

"Nie wydaje mi się aby tyle osób, dziewczyn zajmujących się NIkiem, "na złość" robiło psu czy sobie i uniemożłiwiały mu adopcje poprzez usilowanie korekcji jego zachowań"

Tu nie ma co korygować... to jest taki pies i tyle czy Wam sie to podoba czy nie :( - mamy inne zdanie i uważam, że nie jest normalne kiedy pies rzuca się na osobę biegnacą.

 

"Dużym osiągnięciem będzie jak Niko nie będzie atakował osób w ruchu. Dla mnie bardzo dużym. Jedno zagrożenie zniknie lub będzie mniej prawdopodobne.

Drugim dużym byłoby gdyby nie atakował "nakręcał" się podczas zabaw, aportowania czy innych."

Kochana Pani , ależ to jest właśnie dobry aporter i tego nie zmienimy, ba... nawet można to wykorzystac za jakiś bliżej nieokreślony czas.

Nie da sie wyrugować genotypu - fenotyp owszem!

p.s. Miałem takiego psa, którego hodowca za extra opłatą sprzedał jako psa specjalnie dla dzieci - na widok gryzaka sikał pod siebie ... przepraszam, sikał mi po oczach bo leżał na plecach .

jak przycisnąłem gościa to wymusił zeznania na hodowcy: Trening Pana hodowcy : ...Co szczeniak podjął do pyszczka to dostawał ostry wpierdol. - chyba Pan nie zrozumiał, Niko rzuca się przy zabawie na człowieka - nakręca się za bardzo. Większość ON b. chętnie aportuje, ale nie kontynuuje zabawy rzucając sie na człowieka.

 

"Gdybanie i proponowanie "samotnego" człowieka z dużym terenem (dodajmy szczelnie ogrodzonym, aby Niko nie stanowił zagrożenia) jest trochę nieuczciwe. Bo gdyby było takie miejsce i chętny taki człowiek, to Niko dostałby tę szansę. Ale go nie ma.

Jest uczciwe jak najbardziej wobec tego psa  - zniszczonego przez ludzi ...a duzo nie brakowałe by taką sznse jak Pani pisze Niko by dostał. - Ale nie dostał. Nieuczciwe jest to cao Pan zarzuca opiekunkom Niko, że tej szansy mu nie dają. To mainipulacja. Bo takiego domu NIE MA w tej chwili.

 

A nie jest celem samym w sobie aby "zastał się" w hotelu czy ośrodku szkoleniowym i dochodził 1,5 roku do porozumienia z właścicielem. Bo to nie jego dom."

Ale to właśnie napisałem , dziekuję za zrozumienie. - proponuje Pan zostawienie Niko "samemu sobie" - w tej chili jest w hotelu, więc rozumiem, że to wskazania do Hotelu, te 1,5 roku :)

 

"Co do "siłowych" konieczności. Uważam, że czasem nie ma wyjścia. I, niestety, w wypadkach kiedy to pies dąży do konfrontacji, ona albo nastąpi, albo będziemy zawsze się cofać przed psem. To moje całkowicie nieprofesjonalne, nie wyuczone na wielu kursach :) spostrzeżenie. Ale oparte choćby na moim ostatnim nabytku, który z tego powodu, między innymi, że atakował domowników, stracił poprzedni dom"

Aj widzę , że Pani szkolenie psów kojarzy sie jakoś nieciekawie, a to błąd bo,  przynajmniej u nas, wychowujemy na zajęciach ludzi !!! , którzy w nowych okolicznosciach poznaja swojego psa na nowo. - prosze czytać ze zrozumieniem, ja nie szkolę psów. I nie poznaję swojego psa na nowo, ja "cudzego" psa wyrzucocengo ze względu na agresję, PRZYSTOSOWAŁAM do życia w stadzie psa i kotów i ludzi. Owszem, z JEDNĄ ostrą konfrontacją.

Nico nie dążył do konfrontacji  -to ludzie ją spowodowali  - to ludzie muszą odkrecic ...ale na pewno nie kolejną KONFRONTACJĄ !!! Są inne metody ...i to całkiem przyzwoite wzgledem psa.

Pozdrawiam .

Robert

Panie Robercie - widać z tego co Pan pisze, że Pan wie najlepiej. Zawsze i bezwzględnie. Nawet jak zaliczył Pan porazki szkoleniowe, wyrzucił już Pan je z pamięci.

Nie będę przedłużać tej dyskusji, zwłaszcza, że nie jestem osobą decyzyjną w sprawie Niko,

 

Kochana Pani ,

Napisałem, bo chciałem uchronić kolejna osobę od pogryzienia a psa od eutanazji.

Przykro mi ale ,przy obecnej Pani demagogicznej postawie, również nie widze dalszej podstawy do merytorycznej dyskusji :(

Z Panią zwłaszcza.

 

P.S. nc znaczy no comment

 

...a na porażkach to sie uczę jak napisałem wcześniej całe swoje 44 letnie życie !!! I wcale ich nie wyrzuciłem z pamieci,... tylko w wiekszości były to porazki bardzo bolesne dla osoby wrażliwej... wynikajace z bezsilności wobec ludzi, którzy właśnie uważając, że pies ma słuchac, dokonali krzywd wzgledem zwierząt nie dla wszystkich możliwych do wyobrażenia.

Mimo wszystko wierzę w dobre Pani intencje!

Pozdrawiam Robert

Link to comment
Share on other sites

Kochana Pani ,

Napisałem, bo chciałem uchronić kolejna osobę od pogryzienia a psa od eutanazji.

Przykro mi ale ,przy obecnej Pani demagogicznej postawie, również nie widze dalszej podstawy do merytorycznej dyskusji :(

Z Panią zwłaszcza.

 

P.S. nc znaczy no comment

 

...a na porażkach to sie uczę jak napisałem wcześniej całe swoje 44 letnie życie !!! I wcale ich nie wyrzuciłem z pamieci,... tylko w wiekszości były to porazki bardzo bolesne dla osoby wrażliwej... wynikajace z bezsilności wobec ludzi, którzy właśnie uważając, że pies ma słuchac, dokonali krzywd wzgledem zwierząt nie dla wszystkich możliwych do wyobrażenia.

Mimo wszystko wierzę w dobre Pani intencje!

Pozdrawiam Robert

 

Ja nie rozumiem, dlaczego Pan mnie obraża?

Ja psami bezdomnymi zajmuję się za darmo, w wolnym czasie, zupełnie bezinteresownie ponad lat 20.

I nie widzę powodu aby mnie obrażać na publicznym forum wątpiąc w moje dobre intencje.

Link to comment
Share on other sites

I dzięki takim finałom dyskusji właśnie, nigdy nie będzie prawdziwej pomocy udzielonej zwierzętom tej pomocy potrzebującym.

Przynajmniej na forum, w którym osobiste frustracje i animozje personalne znajdują ujście na ekranie komputera a cierpią na tym zwierzęta.

 

p.s. ja pomagam też za darmo i trochę dłużej :) a czasu wolnego nie mam :(

nie wątpiłem w Pani dobre intencje, tylko nie wolno swoich jakiś tam osobistych czy prywatnych niepowodzeń odreagowywać w sprawach, w których poniekad jest się adwokatem

cytuję:

"Panie Robercie - widać z tego co Pan pisze, że Pan wie najlepiej. Zawsze i bezwzględnie. Nawet jak zaliczył Pan porazki szkoleniowe, wyrzucił już Pan je z pamięci.

Nie będę przedłużać tej dyskusji, zwłaszcza, że nie jestem osobą decyzyjną w sprawie Niko, "

 

 

.

Link to comment
Share on other sites

I dzięki takim finałom dyskusji właśnie, nigdy nie będzie prawdziwej pomocy udzielonej zwierzętom tej pomocy potrzebującym.

Przynajmniej na forum, w którym osobiste frustracje i animozje personalne znajdują ujście na ekranie komputera a cierpią na tym zwierzęta.

 

p.s. ja pomagam też za darmo i trochę dłużej :) a czasu wolnego nie mam :(

nie wątpiłem w Pani dobre intencje, tylko nie wolno swoich jakiś tam osobistych czy prywatnych niepowodzeń odreagowywać w sprawach, w których poniekad jest się adwokatem

cytuję:

"Panie Robercie - widać z tego co Pan pisze, że Pan wie najlepiej. Zawsze i bezwzględnie. Nawet jak zaliczył Pan porazki szkoleniowe, wyrzucił już Pan je z pamięci.

Nie będę przedłużać tej dyskusji, zwłaszcza, że nie jestem osobą decyzyjną w sprawie Niko, "

 

 

.

 

Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Pan schodzi na sfery "osobiste" :)

I skąd jakakolwilek wiedza i "osobistych czy prywatnych niepowodzeniach" ? Zwłaszcza moich?

To zaskakująca puenta.

I jakże nieprofesjonalna Panie Robercie, taka ... babska ;)

Link to comment
Share on other sites

Ale to nie tak.......od razu hurra do dziadka i będzie dobrze. Pies ma sie wyciszyć, nawet w obszernym kojcu ze spokojnym spacerem bez biegania.

Nie znajdziecie Państwo recepty od ręki ....."czary mary" i po krzyku.

To musi potrwać.

Ja bym sie tego nie podjał.  Bo nie mam aktualnie warunków ani też czasu.

Mieli trochę chęci ludzie z hoteliku nad ,czy pod Opolem,  poinstruowani przez nas...ale to chyba jednak bardziej  zarobkowa działalność jest więc z braku miejsca pies wylądował w małym pomieszczeniu czy jakoś tam.

 

I jeszcze taka drobna dygresja, zupełnie nie ma temat ...

 

Miałam kiedyś cioteczną babcię, już ś.p., która zawsze wiedziała wszystko i najlepiej.

Któregoś razu, jak owa ciocia się rozwodziła nas jakąś czynnością, moja babcia jej mówi "Luniu, najlepiej zrób to sama", na to Ciocia "Ja nie umiem zrobić, ale wiem jak trzeba" :)

Link to comment
Share on other sites

 

"Absolutnie nie uważam się za jakąś wielką praktyczkę, behawiorystkę, czy w ogóle znawczynię psów."
 
Moja św. pamięci babcia Gustla powtarzała, że jak się na czymś nie znasz, to nie zabieraj głosu.

 

To publiczne forum, przypominam.

A powyższy tekst, nawet nie jest już niegrzeczny, tylko pospolicie chamski.

Człowiek, który nie potrafi sie opanować w tak prozaicznych sprawach, NIE może być dobrym szkoleniowcem, czy przewodnikiem dla psa/psów.
Link to comment
Share on other sites

  

To publiczne forum, przypominam.

A powyższy tekst, nawet nie jest już niegrzeczny, tylko pospolicie chamski.

Człowiek, który nie potrafi sie opanować w tak prozaicznych sprawach, NIE może być dobrym szkoleniowcem, czy przewodnikiem dla psa/psów.

 

 

mar.gajko, to byłam ja, żona. Nie trafiłaś.

 

mar.gajko może podważac publicznie opinie sędziny prób pracy, mimo że "Absolutnie nie uważam się za jakąś wielką praktyczkę, behawiorystkę, czy w ogóle znawczynię psów."

Może zarzucać nieuczciwość i manipulacje, może obrażać, prześmiewać i zwracać wszystkim uwagę.

Link to comment
Share on other sites

 

mar.gajko, to byłam ja, żona. Nie trafiłaś.
 
mar.gajko może podważac publicznie opinie sędziny prób pracy, mimo że "Absolutnie nie uważam się za jakąś wielką praktyczkę, behawiorystkę, czy w ogóle znawczynię psów."
Może zarzucać nieuczciwość i manipulacje, może obrażać, prześmiewać i zwracać wszystkim uwagę.

 

ŻONO, jeżeli pisze Pani teksty podszywając się pod męża, trudno.
Ponadto przypominam, że wg Regulaminu Dogo, jeżeli dwie osoby korzystają, z jakich przyczyn, z jednego konta, mają OBOWIĄZEK podpisywać się pod postami :)

Rozumiem, że dyskusja z Państwem jest niemożliwa.
Inne zdanie to, coś czego nie jesteście Państwo w stanie przyjąć.
Rodzi się agresja i chamstwo, chyba głownie Pani.

Ponieważ Dziewczyny od Niko maja pewnie dosyć tej wymiany poglądów, z mojej strony kończę.
Cokolwiek Pani/Pan czy Państwo razem byście nie napisali.

Pozdrawiam serdecznie.
Link to comment
Share on other sites

   

ŻONO, jeżeli pisze Pani teksty podszywając się pod męża, trudno.
Ponadto przypominam, że wg Regulaminu Dogo, jeżeli dwie osoby korzystają, z jakich przyczyn, z jednego konta, mają OBOWIĄZEK podpisywać się pod postami :)

Rozumiem, że dyskusja z Państwem jest niemożliwa.
Inne zdanie to, coś czego nie jesteście Państwo w stanie przyjąć.
Rodzi się agresja i chamstwo, chyba głownie Pani.

Ponieważ Dziewczyny od Niko maja pewnie dosyć tej wymiany poglądów, z mojej strony kończę.
Cokolwiek Pani/Pan czy Państwo razem byście nie napisali.

Pozdrawiam serdecznie.

 

 

tak, mąż podpisywał się pod postami.

 

"Ponieważ Dziewczyny od Niko maja pewnie dosyć tej wymiany poglądów, z mojej strony kończę."- mar.gajko wie najlepiej, jak zawsze ,wszędzie i bezwzględnie.

Link to comment
Share on other sites

Ja zacytuję, to co najważniejsze

 

"Dlatego bardzo Was proszę z uwagi na bezpieczeństwo ewentualnej "rodziny adopcyjnej"  - dajcie temu zwierzakowi wreszcie "święty spokój". Prowadząc z nim ćwiczenia , nie wspominajac o "odczulaniu", "warunkowaniu" i cholera wie czym jeszcze, zrobicie Państwo piękna bombę z opóźnionym zapłonem. Każde wejście z Nico w kontreakcję, upodlanie go w kagańcu ( chociaż nie wiem czy to było przyduszanie na kolcach do ziemi - czy tylko położenie na boku i prostowanie ogona do wysokości ciała i oczekiwanie na zwiotczenie mięśni i relaks psychiki) nie przyniesie tego co pożądane. On okaże pokorę , zasymuluje rozluźnienie bo nauczył sie przyjmować ciosy tak  jak chłopcy z ulicy, z poprawczaka czy też więźniowie. Nico jest cholernie sprytny i umie oszukiwać  - bedzie wykonywał ćwiczenia, będzie poddawał sie woli osoby p. Magdy....i co dalej?  ... Komu tego psa przeznaczycie ? .... Kogo wystawicie na próbe?....."

Link to comment
Share on other sites

Łomatko

 

Wychodzi na to, ze cokolwiek by sie nie dzialo w temacie Niko, to jest zle...

 

Pies "sie wyciszal" w poprzednim miejscu az za bardzo, przez wiele miesiecy pozbawiony bodzcow w malej klitce bez okien, z opisu dziewczyn na tyle malej, ze ledwo sie w niej obracal... Kiedy musial sie zalatwiac, robil to na materac, bo poza nim nie bylo dosc miejsca na przyjecie odpowiedniej postawy..Wlosy stanely mi deba, kiedy sie o tym dowiedzialam, bo z matematyki wynikalo, ze przy dobrych wiatrach (czytaj dwoch dwugodzinnych spacerach) pies spedza w tym "pomieszczeniu gospodarczym " 20 godzin na dobe. W mojej interpretacji : 20 godzin wiezienia dziennie... Za co taka kara? Dla mnie gorsza niz smierc...

 

Ja tego nie widzialam na wlasne oczy, ale opis uruchomil we mnie takie poklady wspolczucia, ze naciskalam bardzo, aby Nikolca stamtad zabierac.

 

Gdzie mialysmy go zabrac?

 

Byl oglaszany, z ogloszen nikt sensowny sie nie zglosil, p.Beata, ktora wydawala nam sie idealna pod kazdym wzgledem, zrezygnowala...

 

Gdzie mialysmy go zabrac?

 

Ile mial tam tkwic w tym "pomieszczeniu gospodarczym" ? Do zaniku miesni na skutek niemoznosci poruszania sie?

 

Gdzie mialysmy go zabrac?

 

Zadna z nas nie ma odpowiednich warunkow, mieszkamy w blokach i mamy swoje psy.

 

Inny hotelik okazal sie jedyna alternatywa.

Bylo kilka pomyslow, z realizacja ograniczona dostepnymi miejscami a takze mozliwosciami finansowymi.

 

P. Magda ma dobre opinie, bardzo ja polecala Eleonora z FB, ktora nieustannie i wciaz ratuje owczarki w potrzebie.

Zostaly jej przekazane wszystkie info, lacznie z opinia z Gostaru, ktora zamiescilam i w "evencie" na FB, ale nie wyobrazam sobie, bysmy mieli ja pouczac, jak ma pracowac z Niko. Mialysmy dzwonic do p. Magdy i narzucac jej strategie dzialania? Czy ktorykolwiek szkoleniowiec moglby na to zareagowac inaczej niz : "skoro wiesz lepiej, to po co sie do mnie zwracasz?"...

 

Szkoda, ze sam Niko nie moze sie wypowiedziec w swojej sprawie.

Mnie ulzylo, ze cos sie w jego zyciu dzieje, nie tkwi juz w bezruchu.  Bo nie znam zadnego psa, ktory moglby byc szczesliwy w poprzednim miejscu... Sama wolalabym sie powiesic, niz tkwic w klaustofobicznym pomieszczeniu czekajac na dom, ktorego moze nie doczekam sie nigdy... Nie wiem, czy Niko az tak bardzo rozni sie ode mnie w tej kwestii

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...