Jump to content
Dogomania

Komu nie sprzedalibyście/nie wyadoptowalibyście psa? - dyskusja o odpowiedzialności


zmierzchnica

Recommended Posts

  • Replies 1.1k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='motyleqq']oczywiście, że normalne. to ma znaczenie, czy dajesz zwierzę do domu, czy do bloku. tu chyba chodzi o kota, więc tym bardziej jest to ważne, bo możemy mieć do wydania kota który ma być niewychodzący, albo wręcz przeciwnie, takiego, co nie odnajduje się w bloku. możemy mieć psa, który nie powinien mieszkać w bloku, bo np nie jest w stanie chodzić po schodach.
[B]jeśli mieszkanie jest wynajmowane, chciałabym mieć pewność, że właściciel wie i zgodził się na zwierzę w swoim mieszkaniu, bo nie brakuje historii o treści 'muszę go oddać, bo właściciel się nie zgadza'.
[/B]
to są podstawowe pytania z ankiet przedadopcyjnych. nie spytałabym nikogo, ile zarabia, ale czy jest świadomy kosztów, jak najbardziej. zwłaszcza, jeśli ktoś bierze zwierzę po raz pierwszy w życiu. to, czy ktoś ma inne zwierzęta też jest bardzo ważne, bo może ten, którego chcemy wydać sprawia problemy w tym zakresie i należałoby wspólnie podjąć decyzję, czy jest sens takiej adopcji, czy adoptujący jest gotowy 'powalczyć' z zachowaniem. jeśli chodzi o koty, to czy na pewno jego własne zaakceptują nowego, bo u kotów bywa z tym bardzo różnie. a może ten, którego mamy, jest typowym samotnikiem.[/QUOTE]

To jest złudna pewność. Właściciel jednego mieszkania może się zgadzać, a następnego już nie. Część osób - odpowiedzialnych - poszuka po prostu innego mieszkania. A część będzie chciała oddać psa/kota, bo to zbytnie obciążenie. I teraz zachodzi pytanie - czy to oznacza, że ludziom z wynajmowanymi mieszkaniami nie należy oddać zwierząt do adopcji? Myslę, że większość osób, które znam, i które posiadają zwierzę, mieszkają w wynajmowanych mieszkaniach, więc to jako powód odmowy to dla mnie farsa. Każda adopcja jest ryzykiem. Nawet najlepsza wizyta przedadopcyjna może nie wyłapać pewnych niuansów, niezależnie, z jak dociekliwymi i nie na miejscu pytaniami wyjedzie robiący wizytę. Dlatego ja jestem za wizytą - taką normalną, jakie znam i jakie sama odbywałam, czyli pójście do kogoś, posiedzenie przy kawie, zabranie w miarę możliwosci zwierzaka, rozmowa, unaocznienie pewnych rzeczy. Nie muszę pytać o zarobki ani o to, czy ktoś sobie poradzi z utrzymaniem - po pierwsze widać to po stanie mieszkania, i danej osoby, po drugie - już podczas pierwszej rozmowy mówię o kosztach, które ja ponoszę i które trzeba będzie ponieść, a skoro u kogoś jest wizyta, to znaczy, że ktoś to zaakceptował. A po trzecie - ludzie są doskonałymi kłamcami, ale też mogą zdawać sobie sprawę z kosztów, i... ich nie ponosić. Bo to tylko zwierzę. Nie zawsze dadzą to odczuć podczas wizyty.

Gdy wydawałam swoich podopiecznych, droga wyglądała tak: kontakt mailowy/telefoniczny, opisanie warunków, ankieta przedadopcyjna. Dużo osób odpadało na ankiecie. Potem wizyta, którą robiłam albo ja, albo ktoś z danego miasta, kogo znałam i wiedziałam, ze nie będę musiała się za niego wstydzić, a jednocześnie mogę mu zaufać. Wizyta to delikatna sprawa, wchodzi się w czyjąś przestrzeń osobistą jako obca osoba, dlatego musi to być zrobione z taktem. Zwrotów nie miałam (tfu tfu tfu!), raz z łączonej adopcji (przeprowadzanej z kimś innym) wrócił jedynie pies, który poszedł do... dogomaniaczki, siedzącej też na wątku, mocno zaangażowanej, świadomej zachowania danego psa. I to potwierdza, że ludzie nie da się jednoznacznie ocenić ;)

Link to comment
Share on other sites

dla mnie pytanie o miejsce zamieszkania, metraz itd sa zupelnie normalne i sama tez bym je zadala sprzedajac komus szczeniaka.
przede wszystkim dlatego, ze mam rase o specyficznych ptrzebach i sporych gabarytach i po prostu absolutnie nie sprzedalabym szczeniaka do jednopokojowego mieszkania, gdzie mieszka wiecej niz jedna osoba lub tez do blokowiska w centrum miasta, gdzie w poblizu nie ma rozsadnego terenu, gdzie psa mozna spuscic ze smyczy.
uwazam, ze w pierszym przypadku dla szczeniaka byloby to srednio komfortowe i bepieczne wpadac w sciany i potykac sie o meble, a w drugim...no niestety, ale spacery na sznurku po miejskich skwerkach to jest dla psa mysliwskiego cos, co powinno podlegac pod znecanie sie nad zwierzetami.

ja sama zostalam zapytana o warunki mieszkaniowe, a nawet poproszona o zdjecia. strasznie wtedy martwilismy sie ta sprawa-chata do remontu, moze hodowczyni pomysli, ze to nie to, bo mielismy naprawde mocno po studencku w chacie. ale wyslalismy wszystko: chate, ogrod, foty z miejsca, gdzie chodzimy na spacery-tego najblizej domu itd.
i nie bylo to dla nas problemem, ze zostalismy o to poproszeni.


wiele na dogomanii pisze sie o tym, ze dom to tylko miejsce odpoczynku itd, ale jednak jest to miejsce, w ktorym spedza sie sporo czasu i pies (jesli oczywiscie nie nalezy do rasy, ktora woli siedziec na dworze) rowniez spedza w domu tego czasu troche i ja np. nie chcialabym, zeby szczeniak, ktorego wyhodowalam mieszkal w warunkach, ktore nie beda mi sie wydawaly dla niego odpowiednie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']dla mnie pytanie o miejsce zamieszkania, metraz itd sa zupelnie normalne i sama tez bym je zadala sprzedajac komus szczeniaka.
[/QUOTE]

Przy szczeniaku, szczególnie dużej, wymagającej rasy, jeszcze imporcie z drugiego końca Europy, takie pytanie jest do przyjęcia i zrozumiałe. Ale przy króliku miniaturce? ;) Bo co, w kawalerce 2-kilowy królik będzie się męczył?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Nikogo znajomego też nie zamierzam na adopcję królika namawiać, bo popękaliby ze śmiechu, gdyby ktoś przy adopcji 2-kilowego zwierzaka wypytywał ich o metraż mieszkania/domu.[/QUOTE]moim zdaniem te pytania (w przypadku krolikow) wcale nie sa bezzasadne. Krolik, jesli ma byc wiekszosc czasu w klatce, musi ja miec wystarczajaco dużą. A i tak trzeba go codziennie na pare godzin wypuszczac. Krolik zyjacy w klatce sie nudzi wiec kiedy go wypuscisz musisz mu zapewnic odpowiednie "rozrywki". W innym wypadku masz murowane pogyzione kable/meble/sprzety/wszystko co bedzie w zasiegu pyszczka krolika.
Ja mialam bezklatkowego krolika i gdy zaczelam wynajmowac mieszkanie szukalam takiego, ktorego wlasciciel zaakceptuje mojego futrzaka.
:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Przy szczeniaku, szczególnie dużej, wymagającej rasy, jeszcze imporcie z drugiego końca Europy, takie pytanie jest do przyjęcia i zrozumiałe. Ale przy króliku miniaturce? ;) Bo co, w kawalerce 2-kilowy królik będzie się męczył?[/QUOTE]

moim zdaniem jest nie tylo "do przyjecia". jest zupelnie normalne.

jesli zas chodzi o krolika...byc moze to dziwne, ale niezbyt wyobrazam sobie krolika w kawalerce. chyba ze rolik ten ciagle by siedzial w klatce, co nie stanowi zbyt zajebistych warunkow zycia dla krolika. kuuurde...kawalerka to jeden pokoj. gdzie tu miejsce na paletajaceo sie pod nogami krolika?

Link to comment
Share on other sites

Skoro kawalerka jest dla królika za mała, to rozumiem, że psy też nie powinny mieszkać w kawalerkach? :evil_lol: Bo jak sama zauważyłaś, pies oprócz spacerów też się porusza, i gdzie tu w kawalerce miejsce na pałętającego się pod nogami psa, skoro dla królika go nie ma? :) Sorry, to naprawdę trąca paranoją... Duża klatka plus kilka godzin wybiegu dziennie na 30-40 m kw to kiepskie warunki dla królika?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Skoro kawalerka jest dla królika za mała, to rozumiem, że psy też nie powinny mieszkać w kawalerkach? :evil_lol: Bo jak sama zauważyłaś, pies oprócz spacerów też się porusza, i gdzie tu w kawalerce miejsce na pałętającego się pod nogami psa, skoro dla królika go nie ma? :) Sorry, to naprawdę trąca paranoją... Duża klatka plus kilka godzin wybiegu dziennie na 30-40 m kw to kiepskie warunki dla królika?[/QUOTE]

no wlasnie: miejsca za duzo dla psa nie ma. stad pytania hodowcow o warunki mieszaniowe.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']moim zdaniem jest nie tylo "do przyjecia". jest zupelnie normalne.

jesli zas chodzi o krolika...byc moze to dziwne, ale niezbyt wyobrazam sobie krolika w kawalerce. chyba ze rolik ten ciagle by siedzial w klatce, co nie stanowi zbyt zajebistych warunkow zycia dla krolika. kuuurde...kawalerka to jeden pokoj. gdzie tu miejsce na paletajaceo sie pod nogami krolika?[/QUOTE]
ja mieszkam w kawalerce, jeden pokój, który ma dobre 20m2. Mam aktualnie dwa średnie psy, stoją dwie klatki dla nich(70 i 90), mam miejsce na wszystko co człowiekowi i psom potrzebne, a na środku wystarczająco dużo powierzchni żeby np. sobie poćwiczyć, albo poćwiczyć coś z psem do frisbee i go nie uszkodzić ;) ale nie, sam królik by się nie zmieścił :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Unbelievable']ja mieszkam w kawalerce, jeden pokój, który ma dobre 20m2. Mam aktualnie dwa średnie psy, stoją dwie klatki dla nich(70 i 90), mam miejsce na wszystko co człowiekowi i psom potrzebne, a na środku wystarczająco dużo powierzchni żeby np. sobie poćwiczyć, albo poćwiczyć coś z psem do frisbee i go nie uszkodzić ;) ale nie, sam królik by się nie zmieścił :evil_lol:[/QUOTE]

szczerze mowiac to wisi mi ten krolik.
ale sama bym sie nigdy nie zdecydowala na krolika w takich warunkach, bo po prostu sadze, ze to przeginka.

Link to comment
Share on other sites

tyle że królik spędza w zasadzie całe życie w tym mieszkaniu, a pies idzie spuścić parę na spacerze ;) z Etną jakoś mieściłam się w mieszkaniu, które całe miało 20m kwadratowych :cool3: nie pałętała się pod nogami, poza spacerami spała na łóżku, a w pewnym momencie zmieściliśmy nawet dla niej klatkę :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Skoro kawalerka jest dla królika za mała, to rozumiem, że psy też nie powinny mieszkać w kawalerkach? :evil_lol: Bo jak sama zauważyłaś, pies oprócz spacerów też się porusza, i gdzie tu w kawalerce miejsce na pałętającego się pod nogami psa, skoro dla królika go nie ma? :) Sorry, to naprawdę trąca paranoją... Duża klatka plus kilka godzin wybiegu dziennie na 30-40 m kw to kiepskie warunki dla królika?[/QUOTE]

Ja tam uważam, że nie można wziąć królika, jeśli nie masz co najmniej trzech pokoi, w tym jednego specjalnie dla zwierzaka. Z psami tym bardziej, każdy pies powinien mieć swój spory pokój, gdzie może się w spokoju zamknąć i pomedytować, spać, żuć kanapę i tak dalej. Do innych warunków w życiu bym nie wydała żywego zwierzęcia.

:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

to jest troche tak, ze ja sie nie ma, co sie lubi...

wiecie ja tez bym mogla pisac o tym, ze z 3 psami jest wspaniale w mieszkaniu itd., ale mimo ze moje psy maja mnostwo ruchu, moje mieszkanie nie jest klitka i do tego mamy ogrod, nie moge sie juz doczekac emigracji na wioche. i w pelni rozumiem ludzi, ktorzy dla swoich podopiecznych wybieraja jak najlepsze domy. bo badzmy szczerzy: gniedzenie sie w klitce w kilka osob, psow, krolikow czy co tam jeszcze, to nie sa optymalne warunki dla nikogo.

ja to sobie wyobrazam np. kapiej moich kundli w mikro lazieneczce-mimo ze kapia sie bardzo grzecznie, sa przyzwyczajone, nawal futra po goomingu itd...komfort mieszkania dla mnie jest super wazny i dlatego przyznaje: moglabym nie oddac psa do kawalerki.

do tego jeszcze jeden kontrowersyjny warunek-mlodzi, niesamodzielni finansowo ludzie nawet jesli sa pelnoletni...oj,jesli by wbili po sa bez rodzicow, to lipa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Ja tam uważam, że nie można wziąć królika, jeśli nie masz co najmniej trzech pokoi, w tym jednego specjalnie dla zwierzaka. Z psami tym bardziej, każdy pies powinien mieć swój spory pokój, gdzie może się w spokoju zamknąć i pomedytować, spać, żuć kanapę i tak dalej. Do innych warunków w życiu bym nie wydała żywego zwierzęcia.

:evil_lol:[/QUOTE]

w chacie hodowcow ronji i grety jest osobny pooj dla psow, gdzie maja swoja kanape i to nie ze jedna, fotel, osobne wyjscie na ogrod i jest to naprawd duzy pokoj, nie jakas komorka. dodatkowo maja pokoik dla suki odchowujacej szczenieta oraz osobna lazienke, gdzie kapia psy.

i przyznam szczerze, ze tez bym tak chciala.

ale jak juz pisalam..."jak sie nie ma, co sie lubi..."

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']w chacie hodowcow ronji i grety jest osobny pooj dla psow, gdzie maja swoja kanape i to nie ze jedna, fotel, osobne wyjscie na ogrod i jest to naprawd duzy pokoj, nie jakas komorka. dodatkowo maja pokoik dla suki odchowujacej szczenieta oraz osobna lazienke, gdzie kapia psy.

i przyznam szczerze, ze tez bym tak chciala.

ale jak juz pisalam..."jak sie nie ma, co sie lubi..."[/QUOTE]

Oj, ja to bym mogła napisać elaborat o tym, czego bym chciała :diabloti: Każdy pies mógłby swój apartament mieć :loveu: Ale przyznam, że dla mnie, osoby adoptującej psy po przejściach, takie wymagania co do metrażu i nie-wynajmowania są z sufitu zupełnie. Chyba wszystkie psy byśmy musieli pousypiać albo stłoczyć w schronach, gdybyśmy ze względu na wielkość mieszkania czy fakt wynajmowania mieli psów nie wydawać.

Zresztą, teraz mamy naprawdę niewielkie wymagania, a adopcji po prostu nie ma u nas od pół roku :roll: Kilka psów kwitnie w DT, zero chętnych, zero telefonów. Jak ktoś chce psa, bierze ze schroniska. Chyba się ludzie naczytali o DT, ich wymaganiach i wymogach fundacji i już nie chcą takich psów...:roll: Może dlatego takie jakieś wymogi są dla mnie mocno przesadzone ;) Hodowcy pewnie mają trochę łatwiej, bo jednak rasowe psy się kupuje i ludzie, którzy je chcą, są zwykle troszkę bardziej dziani i troszkę bardziej świadomi. Można przebierać w domach. A u nas nawet nie ma domów do odrzucenia dla bezdomniaków.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Hodowcy pewnie mają trochę łatwiej, bo jednak rasowe psy się kupuje i ludzie, którzy je chcą, są zwykle troszkę bardziej dziani i troszkę bardziej świadomi. Można przebierać w domach. A u nas nawet nie ma domów do odrzucenia dla bezdomniaków.[/QUOTE]

Już wcześniej chciałam to napisać, ale zaraz by mnie ktoś zjechał, że dyskryminuję kundelki :diabloti:
No niestety, taka jest brutalna prawda, jak hodowca ma kolejkę chętnych na kilka miotów do przodu, to w chętnych może przebierać jak w ulęgałkach, i na ludzi z kawalerką zrobić "pfff, bez jaj".
Natomiast kiedy pies ma alternatywę "kojec w schronie/hoteliku" albo "kochająca młoda para w kawalerce", która lubi i ma gdzie spacerować (a nawet i niekoniecznie, jeśli pies jest mało aktywny), wybór powinien być oczywisty.

Ja nie wiem jakie wy macie wyobrażenia o kawalerkach, mieszkałam 3 lata w kawalerce z dwoma psami i królikiem. Zmieściła mi się klatka dla królika długości 90 cm, tej samej długości klatka jednego psa, i duże posłanie drugiego psa. Miałam jeden bardzo duży pokój, wszystko ustawione pod zwierzaki, i jeszcze było w domu full miejsca, żeby szczeniak czy królik się pobawił. Plus blisko świetne tereny spacerowe. Trochę mnie śmieszy, że ktoś by mnie wtedy mógł zdyskwalifikować jako odpowiedniego właściciela psa czy królika z uwagi na suche słowo "kawalerka" ;)

Link to comment
Share on other sites

ja mam takie wyobrazenie, ze nigdy w zyciu nie chcialabym tak mieszkac i nigdy nie zdecydowalabym sie na tyle zwierzat na tak malej powierzchni.
to nie chodzi o to, co sie komu miesci, ale tez o to jak to wyglada itd.

i dlatego patrze na to tak, a nie inaczej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']szczerze mowiac to wisi mi ten krolik.
ale sama bym sie nigdy nie zdecydowala na krolika w takich warunkach, bo po prostu sadze, ze to przeginka.[/QUOTE]
u mnie to akurat nie jest na zasadzie "wcisnę" tylko "spokojnie jest miejsce" i wcale nie uważam, że to przeginka
[quote name='motyleqq']tyle że królik spędza w zasadzie całe życie w tym mieszkaniu, a pies idzie spuścić parę na spacerze ;) z Etną jakoś mieściłam się w mieszkaniu, które całe miało 20m kwadratowych :cool3: nie pałętała się pod nogami, poza spacerami spała na łóżku, a w pewnym momencie zmieściliśmy nawet dla niej klatkę :evil_lol:[/QUOTE]
ale królik nie potrzebuje wysiłku fizycznego, tylko miejsca do nie-siedzenia w klatce całe życie. Kiedyś miałam królika, biegał sobie u mnie po pokoju i myślę, że nie cierpiał z powodu tego, że miał tylko 9m2 ;)

Link to comment
Share on other sites

Gdybym ja mogła sobie wybierać, gdzie chciałabym mieszkać, to byłaby to 30-hektarowa częściowo zalesiona hacjenda blisko morza :diabloti: niestety mam pecha i rodzina nie chce mi takiej sprezentować, a mnie na nią nie stać. I raczej nie będzie nigdy stać, jak dalej będę wydawać na zwierzęta tyle, ile wydaję :evil_lol: Tak więc kwestia kto gdzie by nigdy w życiu nie chciał mieszkać, a gdzie chciał, to takie trochę licytowanie się zamkami na lodzie.

A estetyka mieszkania, to czy kogoś kłuje w oczy że w salonie i w sypialni mam po sporej klatce, i że nie mam osobnego kibla do kąpania psów, akurat najmniej mnie obchodzi; myślę że zwierzęta też.

Link to comment
Share on other sites

no mnie np. klata w saloni by przeszkadzala.


oczywiscie, ze nie zawsze mozna sobie wybrac, gdzie kto chcialby mieszkac. jednak o liczbie zwierzat, ktora mamy w chacie to juz jak najbardziej mozemy zdecydowac. i jak ktos nie ma warunkow, to ich brac nie powinien i tyle.

Link to comment
Share on other sites

Tyle, ze kawalerka kawalerce nierówna, moj brat mieszka w kawalerce, która ma 56m2-czyli więcej niz niejedno 2 pokojowe mieszkanie. dumnie się to "studiem" nazywa :razz:

I co tu dużo kryć posiadanie chaty, ogrodu i dużego metrażu jest wygodniejsze przy psach-szczególnie w ilości 2-3 i więcej. I mnie wcale nie dziwi pytanie o wielkość mieszkania, bo o ile z małym buldożkiem mieszkanie na jednym pokoju jest całkiem wykonalne, o tyle kaukaza na takich "salonach" to już słabo widzie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...