Jump to content
Dogomania

PatBull


Pani Profesor

Recommended Posts

A ja juz widywałam, w tym właśnie regularnie spotykam tego Brutusa z dziadkiem.
Plus psy bez kagańca albo małe pieski zajmujące co najmniej dwa siedzenia...
(z siedzeniami to już kolejna bajka, bo ja mam też obłęd jak ktoś sadza na siedzeniach siatki i pół autobusu mu stać, bo miejsce honorowe zajmuje kalafior i ziemniaki...)

Ale... przed podróżą się nie będę denerwować ;P

Link to comment
Share on other sites

Leda w zeszłym roku na majówce pod domkiem bawiła się z mixem Onka z którym nawet razem mieszkali pod jednym dachem ;) były spięcia ale tylko dlatego że nagle każdy kundel chciał być pogłaskany a onek jak to onek pierwszy zęby pokazał ;)

Ja spotkałam się z "luźnym" psem w komunikacji ... było to na szczęście z Sagatem :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Ja kiedyś jakoś z rozpędu wsiadłam z Zuzą bez kagańca do autobusu, kagan miałam w ręku i już go miałam suce wkładać, kiedy kierowca zaczął krzyczeć, że "gdzie ten pies ma kaganiec"... Co ciekawe jak następnego dnia jechał mikry koleś z przerośniętym, gigantycznym wręcz przy faceciku metr pięć w kapeluszu, bullowatym, to jakoś nikt się nawet nie zająknął a pies jeszcze się otrzepywał i walił w ludzi glutami na prawo i lewo :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Może tak być :roll: Mnie to w każdym razie masakrycznie brzydzi i chyba bym nie mogła mieć glutopsa :P Tak samo jak psa z brodą, brr! U kogoś - spoko, ale ta broda uśliniona, zamoczona, z resztkami jedzenia... Noł łej :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

ej, ten mój brodaty pies sieje mniejsze zniszczenie niż wiele nie-brodatych psów, serio.
nigdy w życiu mnie nie upaćkał jakoś mocno, czaaaasem mu kapnie jakaś ślina, ale glutów niet, po jedzeniu się wyciera łapami jak chomik (albo o meble :diabloti:), po piciu oblizuje i jest ok, pod tym względem to czyścioch. syf tak naprawdę wnosi tylko w futrze, a broda ma tylko taki minus, że się zlepia i kołtuni, a że mi się nie chce non-stop czesać,to taki chodzi :evil_lol:

dzisiejszy spacer - pod psim względem do dupy, pod towarzyskim ujdzie :diabloti: (żartuję, ciociu :loveu:). dojechałam na te Błonia i ku mojej rozpaczy, było relatywnie mało psiarzy - później okazało się, że to jednak dobrze...
...na starcie poznaliśmy parę psów bez przeszkód, był kwadratowy kundelpinczer, maluch z krecim ryjkiem, jakiś taki kudłaty, starszy piesek...wszystko super, nawet krecikowaty, mały samiec zaakceptowany, pogadałam z panią, Pat ładnie się posiłował, sielanka.

doszłam do Majkowskiej, Wald czmychnął, podkręcił Patryka do zabawy, puściłam go w kagańcu, zrobiły parę rund no i...pieseczek sakramencko położył sprawę.

zwiódł mnie tym początkowym spokojem, więc puściłam go luzem w kuble, najpierw obwąchał się z postawnym wyżłem, po czym po swojemu zaatakował, wyżeł się odgryzł i tyle z wojny, później nawet próbowały się bawić, ale jednak coś nie zagrało.
dalej było jeszcze w miarę, bo ładnie zaakceptował weimarkę, nawet coś tam razem pogmerały no i...polazł kopać krety :roll:

ostatnio tak ładnie sobie odpuścił, a tu proszę - znowu nos w dziurę, może dlatego, że Waldka nie było prawie widać w trawie, jak się zakopywał w pogoni za myszami i kretami... Pat na szczęście w kagańcu, ale widziałam, że coś upolował i intensywnie gniecie w trawie - nie zareagował na wołanie, więc po niego poszłam.

odciągnęłam za obrożę no i...pieseczek znowu pokazał swoje prawdziwe oblicze :shake: z dziką furią kłapał zębami (w chopo, czyli niegroźnie), dostałam po ręku kagańcem ze trzy razy i zanim zdążyłam go za to skarcić, to sam się wyłożył i pokazał brzuch na zasadzie "PRZEPRASZAM!!!"...powoli zaczynam mieć wrażenie, że on to robi naprawdę odruchowo i bezwolnie :shake: bo tak jak sam się nakręcił, żeby mnie przegonić, tak sam się uspokoił i sam się skarcił, zanim zdążyłam go wywalić czy trzepnąć.

bodziec polowania jest tak silny, że znowu w nim wywołał potwora, ale to nie usprawiedliwienie, bo gdyby nie miał kubła,to zrobiłby mi dziury - to wyglądało brzydko, tak jak jego ataki przy poprzednich próbach udaremnienia polowania. dodam, że się nie cykałam, wzięłam pewnym ruchem za obrożę i odciągnęłam od zdobyczy która zdążyła już zwiać do nory, więc to nie tak, że poczuł słabość, bo ja się go nie boję (a już na pewno nie w chopo). na moje oko to instynktowne i bardzo, ale to bardzo emocjonalne i intensywne, widać, że chce mnie szybko odgonić, a zanim do mnie dotarło co zrobił, to już leżał ulegle i pokazywał brzuch ze złożonymi uszami.

czuję więc, że jeszcze nie wszystko w tym psie zostało naprawione i to, że w miarę nam idzie z innymi psami jeszcze nie świadczy o niczym.

żywa, mała zdobycz jest ważniejsza od wszystkiego innego.
to tak silny bodziec, że wyzwala w nim momentalny agresor w kierunku całego świata, ale pocieszeniem jest to, że sam się ukarał (tzn. wiedział, że przeskrobał) i wywalił brzuchem do góry- rzadko osiągam taką uległość, więc tym bardziej mnie to zdziwiło, sam zajarzył, że przegiął.

po tej akcji już był w miarę grzeczny, ale przy próbie zapoznania przyatakował małego kundelka (którego baba mijając nas drugi raz nie zabrała do siebie, tylko puściła w stronę Patryka, więc został pogoniony drugi raz, o, ignorancjo...) ale pozostał mi jakiś niesmak wynikający z jego durnego zachowania i zepsuł mi humor i ochotę na łażenie po Błoniach.

dziś statystyka wypadła więc kiepsko, może dlatego, że zazwyczaj towarzyszy mi tż, a przy nim Pat jest spokojniejszy, niż kiedy jestem tylko ja. pocieszające jest zaś, że ładnie jechał autobusem w obie strony- w drodze powrotnej położył się nawet, a łeb umieścił na bucie starszego pana siedzącego koło mnie :D zanim zdążyłam się zorientować, to pan już go głaskał i nie miał nic przeciwko, więc tak przejechał na dziadkowym lakierku całą drogę :cool3:


oznajmiam również, że Waldemar jest najukochańszy na świecie i ma najpiękniejszy zadarty nosek :loveu: a w żebraniu wali Patryka na łeb - nie wiem kto go tak rozpuścił (:D) ale zjedzenie kebaba przy Waldusiowym spojrzeniu graniczyło z cudem, tym bardziej, że pchał mi nos prosto w jedzenie i merdał ogonkiem - i weź tu takiej Wartkuni nie daj :(

Link to comment
Share on other sites

Zapędy psa polującego bardzo trudno wyeliminować...ja trzy lata z tym walczę i chociaż jeżeli się zorientuję w porę, że coś wywąchał, to jest odwoływalny. Jeśli nie zdążę go odwołać to leci głuchy za tropem/zwierzątkiem i wraca za kilka minut przeszczęśliwy :mad: jednak jest zachowanie w stosunku nadal jest niefajnie (nawet jeśli to odruch) :shake: trzymam kciuki za dalszą pracę w tym temacie

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dioranne']Nie narzekaj... Młody jak chce wyżulić choć jeden smakowity kąsek z obiadu to staje na dwóch łapach, przednie i łeb kładzie mi na nodze, do tego suodkie oczka i się gapi... :shake::diabloti:[/QUOTE]

Patryk okrutnie żebrał, ale kiedyś - teraz wie, że nie wolno i mam ubaw po pachy kiedy coś jem i spojrzę znad talerza na psa, a on w sekundę odwraca łeb z wywalonymi oczami pt. "nie patrzyłem!", za chwilę jem i znowu się odwrócę, a Pat ponownie łeb w drugą stronę :D strasznie mnie to śmieszy. Waldek za to żebrał tak..całym sobą :loveu: no i durna ciocia oddała trochę mięska :diabloti: ciocia może rozpuszczać :diabloti: a btw, Majkowska, mówiłam, że dokończę kebaba jak wrócę? właśnie to zrobiłam :D

[quote name='heksa82']Zapędy psa polującego bardzo trudno wyeliminować...ja trzy lata z tym walczę i chociaż jeżeli się zorientuję w porę, że coś wywąchał, to jest odwoływalny. Jeśli nie zdążę go odwołać to leci głuchy za tropem/zwierzątkiem i wraca za kilka minut przeszczęśliwy :mad: jednak jest zachowanie w stosunku nadal jest niefajnie (nawet jeśli to odruch) :shake: trzymam kciuki za dalszą pracę w tym temacie[/QUOTE]



ja go [I]czasem [/I]jestem w stanie odwołać, ale rzadko mamy akcje pt. "wyskoczył zając", więc na szczęście nigdy się nic nie stało, niedawno pisałam, że odwołałam od pogoni właśnie za uszatym i jest ok. gorzej, że dziś to był research w trawie i przecież nie zabronię wąchać, szukać i gmerać - sądziłam, że odpuścił sobie nory na Błoniach,bo ostatnio nawet nie zwrócił uwagi, a tu niespodzianka- dziś były atrakcyjne, no i coś dorwał...tzn. nie dorwał, po prostu wywąchał - przez chopo nic nie zrobi, a tak naprawdę nie chodzi tu już o tego kreta czy nornicę a o to, jak się w stosunku do mnie zachował.

dodam, że tż-ta też tak gania, inne psy, KAŻDEGO, kto próbuje mu udaremnić polowanie - zdziwiłam się jednak i traktuję to jako plus, że sam sobie wymierzył sprawiedliwość, czyli spodziewał się i wiedział, że za taki wyskok dostanie w łeb...nie dostał, bo się ułożył w pozycji biednego szczeniątka i w zasadzie nie było za co karać po fakcie.

tak czy srak, nie mam pojęcia jak to przepracować, odwołać to jeszcze pół biedy, ale odwieść od pomysłu jak już się wkręci... na chwilę obecną - niewykonalne :shake:

dodam, że łatwiej go odciągnąć od psa, od kradzieży żarcia ze stołu, od pobiegnięcia w jakąś stronę, niż od polowania na małe zwierzątka..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']
obwąchał się z postawnym wyżłem[/QUOTE]
Rozłożyłaś mnie na łopatki tym :lol:
Ten wyżeł był chyba jeszcze mniej postawny niż Wald :D
Za to kozaczny, owszem, mam jego zdjęcie jak stoi z ogonem w kosmosie, sierścią na rodezjana i się uśmiecha do Waldka :D


Co do kłapnięcia to zauwazyliśmy z T to samo - Pat ukąsił i na plecy, ale tak jakby rozgrywał spektakl pt ugryzłem, ona mnie teraz musi wgnieść w ziemię to się sam przewrócę, a potem posram ją i pójdę dalej.
Mechaniczne i idealne :D

A myśmy z kolei w autobusie mieli sytuację pt : wysiadamy, w jednej ręce mam psa, drugą pomagam tż znosić wózek, a tu pies mi nie idzie... Jakaś laska go zaczęła sobie głaskać jak swojego zatrzymując, już ją bym wnet spierdzieliła gdyby się nie okazało że drzwi się zamykają i bym drugą katastrofę autobusową zaliczyła...

No i na przystanku " ojezusie popatrz się, ten pies pije z buletki!!!!".
Bo to sarna porzucona przez matkę jest :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Nie widziałam akcji, więc nie mogę nic powiedzieć na pewno, ale jeśli Pat miał w życiu okres prawdziwego głodu i ma zapisane we łbie, że trzeba polować, żeby przeżyć, to mogą się zdarzać takie akcje..:shake: Był wtedy na tym spacerze głodny?
Ja z Chibi miałam to przez 5 lat (!), a wzięłam ją jako 4 miesięcznego szczylka. Jako dzieciak doznała głodu, żarła pokrzywy, byle przeżyć. Jedzenie, szczególnie jak była głodna, to był punkt zapalny na linii Chibi-człowiek i dopiero teraz (ma 6 lat) zaczęła odpuszczać i przestała pilnować żarcia. Wyobraź sobie słodziutkiego szczeniaczka, który akurat pilnuje kilku kulek karmy i na titanie reaguje skokiem do twarzy z zębami na wierzchu :loveu:
Frotek też tak miał, stawiał mi się, gdy akurat na spacerze był głodny, a znalazł np opakowanie po parówkach. Teraz wystarczy jedno słowo, żeby puścił, kiedyś na mnie szczerzył w takim momencie zęby :roll:

Dlatego jeśli faktycznie on sobie nie wymyślił, że to dobra metoda - najpierw gryzę, potem przepraszam i dostaję co chcę - tylko ma taki bezwarunkowy odruch, to może go zmienić po prostu czas. Pies będzie z wiekiem mniej ostry, jednocześnie będzie Ci coraz bardziej ufał i takie zachowania powinny minąć. A przynajmniej tak było u mnie ;)

Link to comment
Share on other sites

Majkowska, wg. mnie ten wyżeł był dużo większy od Waldka i miał co najmniej dwa razy taką klatę jak Wald :cool3: ale w sumie jestem ślepa, więc wiesz... może fotki coś wyklarują :cool3:

a Zmierzchnico, co do pytania - Pat jest [I]zawsze [/I]głodny, był po śniadaniu, drugą porcję dostaje koło 18, więc teoretycznie nie na czczo, ale wiesz... nigdy za dużo. poluje jednak niezależnie od głodu, myślę, że gdyby zeżarł chwilę wcześniej, to byłoby to samo.

zapolował z nudów, ostatnie wyjście na Błonia było ciekawsze, więcej psów, więcej zabaw, przede wszystkim [I]piłeczka[/I], a dziś tego zabrakło, bo się wszyscy spinaliśmy i było nerwowo, Pat poszukał sobie swojej rozrywki i znalazł...jeśli faktycznie ma tak jak Chi przez kolejne parę lat świrować, to wolę go już dziś udusić :diabloti:,bo nie może tak być, że mnie kąsa jeśli chcę go odwieść od pomysłu.

jako usprawiedliwienie dodam, że teraz to wyłącznie polowanie sprawia nam problemy w odciąganiu, nawet żarcie rzuca, kiedy mu każę- jeszcze nie zawsze, ale jednak potrafi odejść od miski na wyraźne polecenie. tu zaznaczę że wiem, że to "bez sensu" (tak, tak, pies dostał, to jego), ale dla mnie to doskonały trening- nigdy nie zostaje z niczym, jeśli oleje miskę albo da mi zabrać, to dostaje coś 2x lepszego, niż jadł (np. rybę albo coś innego mocno pachnącego) i po chwili może znów wrócić do żarcia.

niestety, w ekscytacji nie działa i efekty są takie, jak widać...czyli mój własny, osobisty pies kłapie gębą na lewo i prawo, bo pańcia odciągnęła od kreciej norki... :shake: Majkowska, jeśli to nawet było aktorstwo, to i tak sukces, że Pat ma w ogóle gdzieś w mózgu info, że robi źle - wg. mnie to sukces, bo kiedyś trudno mu było przekazać, że sobie tego nie życzę - teraz chociaż widać, że sam rozumie, może następnym krokiem będzie "posłucham jej"...


...idę spać, napisałam dziś 30 stron swojej osobistej magisterki :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

ok, to ja dalej spamuję :evil_lol:

wczoraj Patryk zachowywał się ładnie, nocą puściłam go luzem na osiedlu i ładnie zawracał, pilnował się mnie, później przylazł na mizianie i generalnie nie widać po nim, żeby miał zamiar świrować, widocznie wczoraj był "zły dzień".

dziś spotkaliśmy nasze osiedlowe koleżanki - dobermankę i husky/collie, którą Patryk uwielbia (bo wygląda jak Neska :D). dobermanka jest dorastająca i trochę miesza jej się w głowie, niezbyt lubi inne psy i szczeka - właścicielka mówi, że to ze strachu i faktycznie wg. mnie tak jest.

co ciekawe - Patryk kocha tą sukę niby-collie, dobermankę raczej olewa (też jej się trochę boi), a dzisiaj ładnie szły koło siebie i Pat nie reagował na zaczepki suki, która co jakiś czas ma jakiś zawias w mózgu i zaczyna ujadać Patrykowi prosto w ucho, odpędza.
Pat patrzył na nią jak na wariata i nie dał się sprowokować ;) jestem z niego dumna.

a sunia husky-collie jest przekochana :loveu: rozdaje buziaki, przywaliła mi łapą żeby wymusić dalsze mizianie, jest ciepła i przewspaniała, kolejny dowód na to, że są w schronie wspaniałe i kochane psy :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='magdabroy']Tak Ci się tylko wydaje :eviltong:[/QUOTE]

i to najważniejsze :evil_lol:

[quote name='Pani Profesor']nie łudź się nawet :diabloti: choć w sumie Wasze galerie to są absolutnie nie do nadrobienia dla normalnego człowieka, u mnie jeszcze da radę na chama :D[/QUOTE]

bo u nas w galeriach nikt normalny by nie wysiedział :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']Majkowska, wg. mnie ten wyżeł był dużo większy od Waldka i miał co najmniej dwa razy taką klatę jak Wald :cool3: ale w sumie jestem ślepa, więc wiesz... może fotki coś wyklarują :cool3:

a Zmierzchnico, co do pytania - Pat jest [I]zawsze [/I]głodny, był po śniadaniu, drugą porcję dostaje koło 18, więc teoretycznie nie na czczo, ale wiesz... nigdy za dużo. poluje jednak niezależnie od głodu, myślę, że gdyby zeżarł chwilę wcześniej, to byłoby to samo.

zapolował z nudów, ostatnie wyjście na Błonia było ciekawsze, więcej psów, więcej zabaw, przede wszystkim [I]piłeczka[/I], a dziś tego zabrakło, bo się wszyscy spinaliśmy i było nerwowo, Pat poszukał sobie swojej rozrywki i znalazł...jeśli faktycznie ma tak jak Chi przez kolejne parę lat świrować, to wolę go już dziś udusić :diabloti:,bo nie może tak być, że mnie kąsa jeśli chcę go odwieść od pomysłu.

jako usprawiedliwienie dodam, że teraz to wyłącznie polowanie sprawia nam problemy w odciąganiu, nawet żarcie rzuca, kiedy mu każę- jeszcze nie zawsze, ale jednak potrafi odejść od miski na wyraźne polecenie. tu zaznaczę że wiem, że to "bez sensu" (tak, tak, pies dostał, to jego), ale dla mnie to doskonały trening- nigdy nie zostaje z niczym, jeśli oleje miskę albo da mi zabrać, to dostaje coś 2x lepszego, niż jadł (np. rybę albo coś innego mocno pachnącego) i po chwili może znów wrócić do żarcia.

niestety, w ekscytacji nie działa i efekty są takie, jak widać...czyli mój własny, osobisty pies kłapie gębą na lewo i prawo, bo pańcia odciągnęła od kreciej norki... :shake: Majkowska, jeśli to nawet było aktorstwo, to i tak sukces, że Pat ma w ogóle gdzieś w mózgu info, że robi źle - wg. mnie to sukces, bo kiedyś trudno mu było przekazać, że sobie tego nie życzę - teraz chociaż widać, że sam rozumie, może następnym krokiem będzie "posłucham jej"...


...idę spać, napisałam dziś 30 stron swojej osobistej magisterki :diabloti:[/QUOTE]

I w ten sposób wzbudziłaś w mnie poczucie winy, bo moja magisterka nawet jeszcze nie zdążyła się narodzić, a ja za każdym razem, kiedy mam się do niej zabierać... Jakoś magicznie trafiam tutaj :evil_lol:

Jasne, że nie może Cię kąsać, w sumie chciałam Cię pocieszyć, że to powinno minąć w miarę nabywania przez psa zaufania do Ciebie ;) Może w terenach, gdzie poluje, puszczaj go z krótką smyczą przypiętą do obroży, żeby go odwieść od polowania bez narażania się na ugryzienie?
Ja tam nadal myślę, że jesteście na dobrej drodze do porozumienia, jeszcze będziesz się nudzić z grzecznym psem, zobaczysz :cool3:

Kurcze, ta husko-collie to musi być całkiem ładny pies, nie? ;) Ale charakter trudno mi sobie wyobrazić ;)

Link to comment
Share on other sites

krótka smycz jest ok, ale wiesz, on poluje raz na ruski rok i na pewno akurat wtedy nie przypnę tej krótkiej... :D

a co do suki, to faktycznie jest śliczna, wygląda mniej więcej tak (to mix husky/collie z google): [IMG]http://www.collie.org/sites/default/files/styles/large/public/available_photos/11.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...