Jump to content
Dogomania

PatBull


Pani Profesor

Recommended Posts

tylko kuźwa, ja wiem, że z Patrykiem można cudownie spędzać czas, że sobie fajnie leży i odpoczywa, bawi się - tak będzie zaraz na grillu, na który jadę.. no ale sąsiedzi przez płot mają psa, takiego w typie norfolk terriera, taki sam charakterek i jak się spikną z Patem co jakiś czas,to drą na siebie ryje przez siatkę po 10-20 sekund i spokój na godzinę... i znowu drą mordy, a następnie spokój.
sąsiad - właściciel - się tak samo puka w łeb jak ja, więc chociaż tyle :D

Link to comment
Share on other sites

Frodo ma identycznie. Wydaje mi sie ze jest coraz lepiej, ostatnio zaczelam puszczac smycz jak widze ze nie unikne podejscia psa a jest naprzyklad wielki i po prostu boje sie ze zostane ugryziona, puszczam smycz jak sie przywitaja to ide w druga strone albo biegne i go wolam. Ostatnio tak uratowalam mu tylek bo podlecial do nas pozno w nocy wielki lab z urwana kolczatka ( jakby komus sie zerwal), oby dwa stanely i zaczely warczec sobie w pyski. Puscilam smycz i powoli jakby nic sie nie stalo zaczelam isc w strone bloku, chwile jeszcze powarczal ale zobaczyl ze mu znikam, wiec sobie darowal i przybiegl. Gdybym go wyedy trzymala na smyczy to bylaby katastrofa.
I o ile jest coraz lepiej to czasami zdarza sie pies ktorego tak nienawidzi ze nie mam pojecia co zrobic. Tak jest z psem mojej mamy sasiadki. Tamten to ciapa w dodatku 13 letnia, a Frodo odstaje wscieku jak go widzi albo nawet wyczuje ze szedl chwile przed nami tamta droga. Tragedia.
tez lubie ciagac ze soba wszedzie psa a Froda niestety nie moge, cale szczescie mam Blusika ktory podchodzi do zycia na luzie ;)

Link to comment
Share on other sites

U mnie też odejście od spiny działa.
Dawniej obruszałam sie ze co mi jakiś piesek dolatuje i szłam dalej, ale to powodowało tylko stres u mojego psa, więc pal sześć już lepiej niech staranuje tamtego drugiego, trochę zluzowałam, zluzował i pies ;)

Link to comment
Share on other sites

No u mnie tez nie zawsze sie to tak konczy. Ale Frodo zaczal fikac do psow bo go szarpalam na smyczy zeby odciagnac od psa i wiem ze jak czuje ze go na niej nie trzymam to zachowuje sie lepiej. Ostatnio i tak byla bojka i kotlowanina, ale zlapalam za smycz i odciagnelam. Przy okazji zdzierajac gardlo na cale osiedle i probujac utrzymac druga reka swirujacego Blusa tak zeby nie dolaczyl do kotlowaniny. Piekny to byl spacer :P

Link to comment
Share on other sites

A ja odpukać... nie mam problemów z agresją do psów u Dexa :) Jak jakiegoś spotyka i czuje, że wibruje mu z gardzioła to mówie mu łagodnie "spokóooj" a jak się zachowuj epoprawnie to chwale ciepłym miłym głosikiem. Zawsze podejdę na luzie i na razie sie sprawdza. Ale jak podbiegnie do jakiegoś psa, i koniecznie muszę go zabrać bo ktoś sobie nie życzy no to już bywa różnie... :/

Link to comment
Share on other sites

Ja kilkakrotnie Walda odholowałam od psa za ogon. Wprawdzie nie powinno się, ale jak chwycę za obrożę to koniec, za to ogon go mocno dezorientuje i obraca się całkiem rozproszony "aaaa coś mi zjada pupkę!" a ja wtedy go zabieram przejmująć przeciwnika na siebie.
Na szczęście Wald mało się stawia, a jego starcia z psami ograniczają się do majestatycznego stania w miejscu i kozaczenia. Gdyby pies się rzucił przy takiej próbie sił to on leży na plecach, gorzej z takimi ujadaczami i furiatami ale daje radę i jakoś się powstrzymuje ;)

Link to comment
Share on other sites

Tyle że Pat chyba nie robi spin - przynajmniej ja nie widziałam - on raczej od razu przechodzi do konkretu.
Zresztą, takie napięcia między psami ja traktuję jako próba negocjacji, takie " nie chcę się chyba na ciebie rzucić, ale nie wiem co zrobić". Przeważnie może i lepiej się tam nie wtryniać tylko właśnie odejść na zasadzie pokazania psu co z tym fantem zrobić - olać.
U Pata nie widziałam takiego napięcia, nie w każdym razie bez smyczy, bo na smyczy wygląda to z mojego punktu widzenia tak że Pat się wita i w momencie kiedy PP stwierdza że coś niehalo to zaczyna odciągać i on się wtedy rzuca - i czy ja wiem czy bym się go przestraszyła, raczej jest kąśliwy, ale wygląda trochę tak jakby kąsał a nie chciał bo wlaściwie co innego ma zrobić. Mnie ogólnie Pat śmieszy trochę z tymi atakami, bo to taki mały przyczajony tygrys, zaczaję się i kąsnę go w tyłek :lol: Na smyczy trochę inaczej, ale to już opisała PP :D Zresztą, ja tylko jestem obserwatorem pobocznym i w dodatku bardzi pozytywnie nastawionym do tego furiata :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Majkowska, uwierz, że na co dzień to jest koszmar, kiedy nie można przejść obok, a te witanie to również loteria z resztą duuuużo razy uznawałam, że panikuję, niech się sobie przywita - czy napnę tą smycz czy nie - i tak się rzuci, tyle że przy skróconej minimalizuję ryzyko zrobienia krzywdy drugiemu psu...

...opowiem Wam wczorajszy dzień :roll: bo mam już wrażenie, że to jakiś pierd*lony Monty Python... pojechałam z Patem do znajomych, gdzie miała być Neska - koleżanka wie, że Pat jest uciążliwy i agresywny, ale zapewniła że spoko, niech przyjedzie, będą sami ludzie no i Neska, którą kocha.

jedziemy, pukamy..otwiera nam shar-pei :roll: szwagra kolegi... matko jedyna, Patryk piana na mordzie (przypomnę, że wczoraj się pienił cały dzień, miał potworny nastrój i syndrom tykającej bomby, ledwo się wyluzował, a tu shar-peika...), ta suka to samo, bo jest typowym shar-peiem który nie ma zamiaru odpuścić.

w kagańcu zrobiliśmy próbę zapoznania w ogrodzie - nic z tego, suka z zębami jeszcze gorzej niż Patryk, w efekcie szwagier musiał jechać do domu ją odwieźć... oczywiście się WŚCIEKŁAM, że nikt mnie nie poinformował że planują psiarski spęd w większej ilości.. nawet Neska nie załagodziła sytuacji, Patryk nie przejmuje nastroju od innego psa niestety.

szwagier pojechał z tą suką w cholerę, wrócił bez niej, gadaliśmy o psach... nie lubię tego człowieka ogólnie :cool3: bo jest zarozumiały i zbyt pewny siebie, ale to nieważne - w każdym razie paplał mi o milanowaniu (jest zakochany w zaklinaczu) i że jego suka tylko dzięki tym metodom może funkcjonować w społeczeństwie, bo ma trochę nasrane w głowie.

ja oczywiście zła i wściekła, Patryk został wymęczony przez wszystkich znajdujących się imprezowiczów ;) i został idolem publiczności, ganiał, nosił piłkę, robił sztuczki, co się nażarł z grilla, to jego :diabloti:

kiedy już napięcie opadło, Patryk znowu wrócił do formy i radośnie sobie skakał z Neską, rozległo się pukanie do drzwi... i weszli znajomi z półroczną labradorką:placz::placz::placz:

ja już autentycznie byłam u kresu wytrzymałości, pojechać do domu nie pojadę,bo byłam uzależniona od koleżanki-kierowcy, Pat oczywiście z ryjcem, najmniejszych szans na zapoznanie nie było... próbowaliśmy WSZYSTKIEGO, włącznie z "puść, niech się ustawią" - skończyło się tak że labka uciekała ze skowytem przerażona a Patryk ją gonił i darł ryja, tak się ustawiły :roll: (miał chopo, 100% zabezpieczony, zapięty ciasno, ryzyko żadne).

trwało to z godzinę, w końcu uznałam, że przywiążę Patryka do płotu,bo nie idzie wytrzymać, ludzie się denerwują na te wrzaski i darcie ryja, tak więc piesek skończył uwiązany u płotu z kagańcem na mordzie, a obok bawiła się w najlepsze labka z Neską.. myślałam że może mu przejdzie po jakimś czasie (tak jak np. gnojenie Waldka mu się znudziło), ale bez szans - labka co jakiś czas podlatywała z nadzieją na zapoznanie i dostawała atakiem od Patryka - ZERO szans na zawieszenie broni.

...i nagle do akcji wkroczył szwagier kolegi - ten zarozumiały, od shar-peiki :cool3: uznałam, że pal licho, mam już Patryka w dupie, gorzej nie będzie i dziś już nic mnie bardziej nie zdołuje... odpiął go od tego płotu, puścił...

Pat z automatu poleciał gnoić sukę, a co zrobił ten gość? ZMILANOWAŁ GO :cool3:, samą postawą i szybkim krokiem sprawił, że Patryk się wywalił na plecy...pokazał brzuch... zrobił dokładnie to, co przy szkoleniowcu.

i uwaga - wierzcie, albo nie - nie zapięliśmy go już ani razu do tego płotu... a ten szwagier nawet go nie dotknął... dźgnął tylko raz w żebra, jak Patryk się odgryzał za sterczenie nad nim, ale to wszystko - mój kochany pieseczek skapitulował i ignorował labradorkę, a później - uwaga - NAWET SIĘ Z NIĄ POGONIŁ!

biegał w zasadzie z Neską, a szczylka albo ignorował, albo ewentualnie warknięciem odpędzał kiedy mała na niego właziła, bronił swojej przestrzeni osobistej, ale odpieprzył się i przestał ją gnoić i na nią polować...

popełniliśmy tylko jeden błąd, kiedy zdjęłam kaganiec żeby mogły się pobawić szarpakiem, bo mała ładnie ciągnęła i było w porządku, tylko że ta zabawa nakręciła Patryka za mocno no i niestety się rzucił, ale ten znajomy znowu wkroczył do akcji, Pat się znowu wyłożył ulegle i wszystko wróciło do normy... miał chopo już do końca imprezy na wszelki wypadek, a małą tylko pogonił kiedy natarczywie podchodziła, to nie była agresja, to było 'upomnienie starszego wujka'...


ciotki, co Wy na to? ten gość bez ogródek mówi, że leje swoją shar-peikę kiedy cwaniakuje, ma małe dziecko (roczną córeczkę) i shar-peika RAZ na nią warknęła.. mówi że dostała w łeb i więcej nie spróbowała. ten pies jest naprawdę twardzielem, to dominująca i bezkompromisowa sucz i znajomy mówi, że nie zaryzykuje klikania i titania, skoro ma roczne dziecko a sucz próbuje przejąć władzę kiedy tylko się jej odpuści.

ja, niestety, miałam naoczny dowód po raz kolejny, że te 'gnojenie' (podkreślam, że kolega Patryka NIE DOTKNĄŁ) dało efekt, postawił mu granicę, ochrzanił dobitnie i to tak, że Patryk WIEDZIAŁ za co dostał zjebkę... wychodzi na to, że jestem nieudolna i mój całkowity brak respektu u psa się nie zmieni.

moje spojrzenie tylko coś daje kiedy Patryk żebra, kiedy włazi na fotel po cichaczu, kiedy jest złapany na gorącym uczynku na czymś oczywistym - z psami NIE MA opcji, że go uspokoję, mogę sobie podejść, nawet go szarpać - NIC, zero efektu.
tutaj mi obcy facet - z doświadczeniem z oglądania telewizji :roll: - ustawił Patryka w sekundę tak, że można było go puścić... szczeniaka nikt mu nie kazał kochać, miał się po prostu odwalić, no i się odwalił.. nie potrafię z własnego psa spuścić ciśnienia, a robi to przypadkowa osoba kierując się instynktem (i programem milana :roll:)


nie mam już sił powoli na niego :-( dziś rano wyszłam na spacer z twardym nastawieniem, że się nie pierdzielę, jak wyskoczy, to go gnoję doszczętnie, pal licho co pomyślą ludzie wokół, no i się skończyło tak, że pierwszy zakręt, mijamy staffika, atak darcia ryja i szarpania na smyczy takiego, że nie mogłam nic zrobić...

przez te sytuacje mamy teraz dwa tygodnie darcia mordy, dopóki mu nie przejdzie nakręcenie....................

Link to comment
Share on other sites

aha, coś jeszcze - uprzedzę komentarz, że jestem "za miękka" - ja NAPRAWDĘ twardo go prowadzę, nie popuszczam na żadnej płaszczyźnie, stosuję wszystko, co powinnam - zero żarcia bez sztuczki, nic za darmo, miska nie istnieje póki nie padnie "proszę", nie włazi na kanapę, zero zabawy bez chwili komend i musztry, żadnego popuszczania na co dzień.

każdy wyskok jest karany, każde warknięcie = ochrzan, jak warczy przy kongu, to mu zabieram, ochrzan jest non stop i naprawdę nie jestem "dobrą mamusią" która rozpuszcza pieska. naprawdę ustawiam go kiedy trzeba i wyznaczonych granic przestrzegam, a mimo to - nie ma tego respektu, który uzyskał obcy chłop w 10 sekund... aha, dodam jeszcze, że tylko mężczyźni go są w stanie tak ustawić, moja Izka (którą kocha najbardziej na ziemi) też nie może nic wyegzekwować "postawą", mimo że za nią Patryk skoczyłby w ogień i ewidentnie ją szanuje... inne dziewczyny z imprezy też nie były w stanie nic zrobić, a próbowały (pozwoliłam eksperymentować, bo miałam go jawnie dość - koleżanka podchodziła z nim na smyczy do szczylka, a góóóówno, nic z tego) - dopiero kolega z brutalnym podejściem coś zdziałał, a i tak go NIE dotknął, to nie była przemoc fizyczna, to była prezentacja siły... ja tą siłę w sobie czuję i nie boję się psa, nie jest mi go już szkoda (bo wiem, że to dla dobra psa i reszty psów z tego świata), a i tak Patryk ode mnie tego nie czuje.

mam wrażenie, że w tej materii już się nic nie zmieni, ile można pracować bez efektów!!

Link to comment
Share on other sites

No ja Ci powiem tyle, ze jak wzielam Froda to szukalam sposobu zeby jak najbardziej pozytywnie itd bo mi za cholere nie ufal, ale to nie dawalo takich efektow jakbym chciala. Wkoncu nie wytrzymalam i przy kolejnej probie gonienia kota czy warczenia jak kaze mu zejsc z lozka dostal w leb. I sie skonczylo...
Dalej staram sie pozytywnie, ale przestalam wierzyc ze na kazdego psa to dziala.
Wydaje mi sie ze nasze psy maja i cos z terriera i ze sznupa, w dodatku byly zle prowadzone albo wogole za szczeniaka i niestety czasami sa sytuacje ze nie mialam wyjscia i jedyna droga bylo mu walnac w leb.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']każdy wyskok jest karany, każde warknięcie = ochrzan, jak warczy przy kongu, to mu zabieram, ochrzan jest non stop i naprawdę nie jestem "dobrą mamusią" która rozpuszcza pieska[/QUOTE]
Może właśnie każesz go zbyt często i dlatego Twój ochrzan nie robi na nim żadnego wrażenia? ;)

A próbowałaś ignorować te jego wyskoki do psów? Obcy pies na horyzoncie = szybka korekta, zdecydowane "nie wolno" i ominięcie psa bez zatrzymywania się? ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='katasza1']No ja Ci powiem tyle, ze jak wzielam Froda to szukalam sposobu zeby jak najbardziej pozytywnie itd bo mi za cholere nie ufal, ale to nie dawalo takich efektow jakbym chciala. Wkoncu nie wytrzymalam i przy kolejnej probie gonienia kota czy warczenia jak kaze mu zejsc z lozka dostal w leb. I sie skonczylo...
Dalej staram sie pozytywnie, ale przestalam wierzyc ze na kazdego psa to dziala.
Wydaje mi sie ze nasze psy maja i cos z terriera i ze sznupa, w dodatku byly zle prowadzone albo wogole za szczeniaka i niestety czasami sa sytuacje ze nie mialam wyjscia i jedyna droga bylo mu walnac w leb.[/QUOTE]


ja jestem pewna, że każdy inny pies po takiej ilości pracy byłby aniołkiem wyćwiczonym do perfekcji. widzę to po innych psach z którymi okresowo coś robię, np. z Neską czy tż-towym labkiem. Patryk to twardziel, ale nie w kwestii dominacji, tylko w kwestii zakucia łba.

[quote name='BBeta']Może właśnie każesz go zbyt często i dlatego Twój ochrzan nie robi na nim żadnego wrażenia? ;)

A próbowałaś ignorować te jego wyskoki do psów? Obcy pies na horyzoncie = szybka korekta, zdecydowane "nie wolno" i ominięcie psa bez zatrzymywania się? ;)[/QUOTE]

tak właśnie moja droga czasem jest, jak najbardziej - mijanie wychodzi, jak mówię, w 50%, to loteria.
jeśli już minie,to właśnie w ten sposób jak piszesz, to mam opracowane w miarę, mi bardziej chodzi o sytuacje typu zapoznawanie (nie musi lubić, ma TOLEROWAĆ i koniec! wiem, że potrafi, bo to udowodnił!) i nie nakręcanie się jak idiota...

...a dzisiaj, uwaga, nowe wyzwanie - jedziemy do kolegi, który ma psa. muszę zabrać Patryka koniecznie, bo zostajemy pewnie na noc, więc musi jechać, a kolega ma tam psa, którego w ostateczności może zamknąć w kojcu, jeśli będzie boruta.
to duży, pewny siebie (ale nie agresywny) samiec, spróbujemy.

Link to comment
Share on other sites

Wiesz co, no może i fakt, że ja go nie znam z takiej strony demona nie do opanowania, a może ja zwyczajnie (nauczona też trochę Amorem, schroniskiem i innymi delikwentami) nie widzę aż takiego poziomu morderczej furii .Wg mnie wszelkie próby zapoznania powinniście przeprowadzać NIE W OGRODZIE i nie na terenie jednego psa (bez względu na to czy to był jego ogród czy tylko w nim bywał -był tam pierwszy) włażąc z drugim który się rzuci. Jak widzisz ze wkurzającym Waldkiem spacery rozładowywujące dużo dały, bo psy wreszcie się zaakceptowały.Zawsze dobrze jest iśc na spacer i najlepiej zapoznać się na neutralnym gruncie, najpierw z daleka, potem przybliżać się.Przywiązaniem go do płotu przed dwoma bawiącymi się psami wyeskalowałaś jego frustrację chyba do granic. Tego nie wytrzymałby nawet spokojny pies.TRochę do dupy że wszyscy w koło go ustawiają, a Ty nie ogarniasz przejścia obok psów. Gadki o laniu psa jako metodzie wychowania nie skomentuję, chyba że faktycznie weź sobie jakiegoś pręta na spacer i obij go dokładnie żeby się wychował jak to takie słuszne, tylko czemu przejęłaś metodę gnojenia, a ona nie działa? Jak daleko chcesz się w tym posuwać, skoro robisz dobrze,ostro i konkretnie a nie skutkuje wcale żadnym dlugotrwałym efektem?Choć dla mnie to milanowanie to i tak jakaś postawa, której u Ciebie nie widzę. RZucić psem o ziemię bo trzeba czy szarpnąć, nie jest trudno,ale trzeba mieć też emocje, a jak ostatnio patrzałam jak go "gnoisz" to było takie o, przerzucenie na bok, łaps za skórę według scenariusza , przypchnięcie do ziemi, jakaś komenda spokój... Ale nie widać po Tobie jakiejś nie wiem, determinacji, złosci na niego, pewności że bijesz bo nie chcesz żeby sie tak zachowywał sory, ale wydaje mi się że to nie Twoja bajka, sama z tym nie podołasz, bo jeśli gnoisz to i musisz chwalić kiedy jest dobrze, a nie tylko wyznawać zasadę agresji , bo sama mówisz że Pat jest psem miękkim, zgłoś się do tego szkoleniowca, myślę że wam pomoże, nawet jeśli klikając.

Link to comment
Share on other sites

A pamiętasz jak Ci pisałam o ZANIM i ZAMIAST? może zacznij to stosować?

Ciężko poradzić cokolwiek przez neta, nie widząc Was. A jakiś inny szkoleniowiec?


Majkowska dobrze pisze, polać jej :) Zwłaszcza o przywiązaniu psa do płota, gdy inne się bawią... I zapoznawać psa tak jak pisała.
Pat chyba sam nie wie, jak powinien się zachowywać.

Link to comment
Share on other sites

Profesorka, już pisałam ... ty nie jesteś miękka tylko nie wiesz jak zabrać się do Pata ;) (mam to samo)
nasze psy to histerycy z trudną przeszłością być może nie nauczone manier (moja a 100 % żyła sama dla siebie) a my złym prowadzeniem utrwaliłyśmy to zachowanie. To jest moje zdanie :) na100 takich przypadków 98 wyszłoby przy konkretnym prowadzeniu na psy idealne, wiadomo pies psu nie równy

Link to comment
Share on other sites

Tez sie zgadzam z Majkowska chyba.

Co do mojego poprzedniego postu to chyba dalo sie zauwazyc ze nikogo nie namawiam, tylko stwierdzam fakt, ze ja tak zrobilam ( w ciagu 1,5 roku chyba trzy razy) i to byla jedyna rzecz jaka zadzialala ( potem pytalam trenerki i ona mi mowila co by zrobila...robilam to wtedy i wogole na niego nie dzialalo).
Frodo mnie nauczyl, ze nie ma jednej metody. Mam dwa psy i do obydwoch musze podchodzic inaczej.
I zapewniam, ze Frodo mi ufa, jestesmy ze soba zwiazani na maksa i wogole sie mnie nie boi, wiec uprzedzam ze pacniecie mojego psa w czolo, nie sprawilo ze sika pod siebie jak chce go poglaskac :P

Aha, i nie, nie uwazam ze to jest zajebista metoda i nie polecam takich zachowan. Kazdy zna swojego psa najlepiej i wie co robic, zazwyczaj. Ja tak zrobilam bo czulam sie bezsilna, a z tej bezsilnosci wyszlo cos co zadzialalo. Zadnej wiecej filozofi.

Link to comment
Share on other sites

Ja Waldkiem też miotnąć dobrze potrafię, huknąć czy strzelić go nawet porządnie, ale jak to robię to robię dlatego że jestem zła i robię to rzadko, ale jak już mu pokazuję szał to wie że przelewek nie ma, pion musi być. Inna sprawa że on się mojej złości samej w siebie boi - jak ciągnie na smyczy i tylko parsknę coby się jakoś opanować we wk... to od razu zwalnia, nie muszę nic mówić, ani nic robić, spojrzę krzywo i już mamy wyjaśnione. Ale czy by dało mi coś np jakbym w momencie napięcia smyczy za każdym razem go glebiła w ramach kary i podkreślenia żę sobie draniu nie życzę i to ja rządzę ?Chyba z ciekawości aż spróbuję :DTylko druga sprawa - skoro to dobry sposób to czemu te miliony szarpnięć nie pomogły mu się nauczyć chodzić na smyczy?Żarty żartami, ale w każdym szkoleniu powinno być chyba tyle samo ostrości co łagodności. To nie tak też że trzeba tiutiać, ale chyba nauczenie psa kontaktu nie polega na zglebieniu go jak się rozszczeka, a pokazaniu że tak jest ok a tak jest źle. Wieeeem, łatwo mi mówić, ale tak mi się zdaje ;)

Link to comment
Share on other sites

PP, jakby mnie ktoś przywiazał do płotu i miałabym patrzeć , jak się bawi jakaś flądra, której oczy miałam ochotę wydrapać. To bym przy tym płocie obmyślała plan, jak zamordować flądrę. Wiem ,że sytuacja była do dupy, tu ludzie przyleźli na grilla czas miło spędzic, Twój pies drze mordę i niefajna sytuacja. Jedyne czego się chce w takiej chwili to uciszyć bestię. teraz jestem mądrala, bo nie wiem, co bym sama zrobiła. Jednak po czasie byłabym mądrala:D Ja po raz kolejny powtórzę DZWOŃ BABO DO PANA J. Obierzcie jakiś kierunek działań i zobaczysz , co i i jak.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']Majkowska, uwierz, że na co dzień to jest koszmar, kiedy nie można przejść obok, a te witanie to również loteria z resztą duuuużo razy uznawałam, że panikuję, niech się sobie przywita - czy napnę tą smycz czy nie - i tak się rzuci, tyle że przy skróconej minimalizuję ryzyko zrobienia krzywdy drugiemu psu...

...opowiem Wam wczorajszy dzień :roll: bo mam już wrażenie, że to jakiś pierd*lony Monty Python... pojechałam z Patem do znajomych, gdzie miała być Neska - koleżanka wie, że Pat jest uciążliwy i agresywny, ale zapewniła że spoko, niech przyjedzie, będą sami ludzie no i Neska, którą kocha.

jedziemy, pukamy..otwiera nam shar-pei :roll: szwagra kolegi... matko jedyna, Patryk piana na mordzie (przypomnę, że wczoraj się pienił cały dzień, miał potworny nastrój i syndrom tykającej bomby, ledwo się wyluzował, a tu shar-peika...), ta suka to samo, bo jest typowym shar-peiem który nie ma zamiaru odpuścić.

w kagańcu zrobiliśmy próbę zapoznania w ogrodzie - nic z tego, suka z zębami jeszcze gorzej niż Patryk, w efekcie szwagier musiał jechać do domu ją odwieźć... oczywiście się WŚCIEKŁAM, że nikt mnie nie poinformował że planują psiarski spęd w większej ilości.. nawet Neska nie załagodziła sytuacji, Patryk nie przejmuje nastroju od innego psa niestety.

szwagier pojechał z tą suką w cholerę, wrócił bez niej, gadaliśmy o psach... nie lubię tego człowieka ogólnie :cool3: bo jest zarozumiały i zbyt pewny siebie, ale to nieważne - w każdym razie paplał mi o milanowaniu (jest zakochany w zaklinaczu) i że jego suka tylko dzięki tym metodom może funkcjonować w społeczeństwie, bo ma trochę nasrane w głowie.

ja oczywiście zła i wściekła, Patryk został wymęczony przez wszystkich znajdujących się imprezowiczów ;) i został idolem publiczności, ganiał, nosił piłkę, robił sztuczki, co się nażarł z grilla, to jego :diabloti:

kiedy już napięcie opadło, Patryk znowu wrócił do formy i radośnie sobie skakał z Neską, rozległo się pukanie do drzwi... i weszli znajomi z półroczną labradorką:placz::placz::placz:

ja już autentycznie byłam u kresu wytrzymałości, pojechać do domu nie pojadę,bo byłam uzależniona od koleżanki-kierowcy, Pat oczywiście z ryjcem, najmniejszych szans na zapoznanie nie było... próbowaliśmy WSZYSTKIEGO, włącznie z "puść, niech się ustawią" - skończyło się tak że labka uciekała ze skowytem przerażona a Patryk ją gonił i darł ryja, tak się ustawiły :roll: (miał chopo, 100% zabezpieczony, zapięty ciasno, ryzyko żadne).

trwało to z godzinę, w końcu uznałam, że przywiążę Patryka do płotu,bo nie idzie wytrzymać, ludzie się denerwują na te wrzaski i darcie ryja, tak więc piesek skończył uwiązany u płotu z kagańcem na mordzie, a obok bawiła się w najlepsze labka z Neską.. myślałam że może mu przejdzie po jakimś czasie (tak jak np. gnojenie Waldka mu się znudziło), ale bez szans - labka co jakiś czas podlatywała z nadzieją na zapoznanie i dostawała atakiem od Patryka - ZERO szans na zawieszenie broni.

...i nagle do akcji wkroczył szwagier kolegi - ten zarozumiały, od shar-peiki :cool3: uznałam, że pal licho, mam już Patryka w dupie, gorzej nie będzie i dziś już nic mnie bardziej nie zdołuje... odpiął go od tego płotu, puścił...

Pat z automatu poleciał gnoić sukę, a co zrobił ten gość? ZMILANOWAŁ GO :cool3:, samą postawą i szybkim krokiem sprawił, że Patryk się wywalił na plecy...pokazał brzuch... zrobił dokładnie to, co przy szkoleniowcu.

i uwaga - wierzcie, albo nie - nie zapięliśmy go już ani razu do tego płotu... a ten szwagier nawet go nie dotknął... dźgnął tylko raz w żebra, jak Patryk się odgryzał za sterczenie nad nim, ale to wszystko - mój kochany pieseczek skapitulował i ignorował labradorkę, a później - uwaga - NAWET SIĘ Z NIĄ POGONIŁ!

biegał w zasadzie z Neską, a szczylka albo ignorował, albo ewentualnie warknięciem odpędzał kiedy mała na niego właziła, bronił swojej przestrzeni osobistej, ale odpieprzył się i przestał ją gnoić i na nią polować...

popełniliśmy tylko jeden błąd, kiedy zdjęłam kaganiec żeby mogły się pobawić szarpakiem, bo mała ładnie ciągnęła i było w porządku, tylko że ta zabawa nakręciła Patryka za mocno no i niestety się rzucił, ale ten znajomy znowu wkroczył do akcji, Pat się znowu wyłożył ulegle i wszystko wróciło do normy... miał chopo już do końca imprezy na wszelki wypadek, a małą tylko pogonił kiedy natarczywie podchodziła, to nie była agresja, to było 'upomnienie starszego wujka'...


ciotki, co Wy na to? ten gość bez ogródek mówi, że leje swoją shar-peikę kiedy cwaniakuje, ma małe dziecko (roczną córeczkę) i shar-peika RAZ na nią warknęła.. mówi że dostała w łeb i więcej nie spróbowała. ten pies jest naprawdę twardzielem, to dominująca i bezkompromisowa sucz i znajomy mówi, że nie zaryzykuje klikania i titania, skoro ma roczne dziecko a sucz próbuje przejąć władzę kiedy tylko się jej odpuści.

ja, niestety, miałam naoczny dowód po raz kolejny, że te 'gnojenie' (podkreślam, że kolega Patryka NIE DOTKNĄŁ) dało efekt, postawił mu granicę, ochrzanił dobitnie i to tak, że Patryk WIEDZIAŁ za co dostał zjebkę... wychodzi na to, że jestem nieudolna i mój całkowity brak respektu u psa się nie zmieni.

moje spojrzenie tylko coś daje kiedy Patryk żebra, kiedy włazi na fotel po cichaczu, kiedy jest złapany na gorącym uczynku na czymś oczywistym - z psami NIE MA opcji, że go uspokoję, mogę sobie podejść, nawet go szarpać - NIC, zero efektu.
tutaj mi obcy facet - z doświadczeniem z oglądania telewizji :roll: - ustawił Patryka w sekundę tak, że można było go puścić... szczeniaka nikt mu nie kazał kochać, miał się po prostu odwalić, no i się odwalił.. nie potrafię z własnego psa spuścić ciśnienia, a robi to przypadkowa osoba kierując się instynktem (i programem milana :roll:)


nie mam już sił powoli na niego :-( dziś rano wyszłam na spacer z twardym nastawieniem, że się nie pierdzielę, jak wyskoczy, to go gnoję doszczętnie, pal licho co pomyślą ludzie wokół, no i się skończyło tak, że pierwszy zakręt, mijamy staffika, atak darcia ryja i szarpania na smyczy takiego, że nie mogłam nic zrobić...

przez te sytuacje mamy teraz dwa tygodnie darcia mordy, dopóki mu nie przejdzie nakręcenie....................[/QUOTE]


Weź poprawkę na to, że Ty z Patem jesteś na codzień. Nie wiesz czy ten facet by sobie tak świetnie radził, gdyby miał Patryka 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. To, że szkoleniowiec i ten facet sobie poradzili moim zdaniem bardziej wynika ze zdezorientowania Twojego psa i tego, że nie zna tych ludzi, więc nie wie jeszcze na ile może sobie pozwolić.
Z kolei co do tego znajomego od share peia- pierwsze co rzuciło mi się w oczy to to, że gdyby facet rzeczywiście tak sobie świetnie radził to nie musiałby suki do domu odwozić ;) więc podejdź z mocnym dystansem do tego co mówił i robił.


Z tego co piszesz wynika, że Pat doskonale wie, że ma Cię na każde kiwnięcie królewskiej łapy i pewnie wynika to z błędów popełnionych zaraz po wzięciu go ze schroniska. Najprawdopodobniej inaczej zachowywałby się, gdyby od razu miał wprowadzone określone zasady i wojskową musztrę ;) ale nie ma co gdybać, trzeba zacisnąć zęby i przede wszystkim popracować nad sobą, a dopiero potem nad psem.

Dla pocieszenia dodam, że moja zołza co mnie chapnęła w rękę i dostała po mordzie urąbała ostatnio szkoleniowca, który chciał ją usadzić na miejscu, żeby nie łapała spiny na jego psa :roll: na mnie już z zębami w ogóle nie wyskakuje, na moje psy też nie, ale mamy problem z innymi spotykanymi na spacerach, więc postanowiłam zatrudnić kogoś z większą wiedzą od mojej. Facet chciał wobec niej zastosować coś w rodzaju Millana, bo kujnął ją w bok i kazał siąść, suka siadła i go złapała za rękę :roll: gość mnie zdemotywował kompletnie, bo powiedział, że mam psa, który przekierowuje agresję i żebym mocno się zastanowiła czy to dobry pomysł trzymać taką bestię w domu, w którym za kilka miesięcy pojawi się dziecko :roll:

Link to comment
Share on other sites

mi się wydaje, że to wynika z tego, że Pat już nauczył się, że może sobie z Tobą pozwolić i trudno jest to teraz zmienić, mimo że robisz co możesz. może być też tak jak mówi BBeta, że to na nim nie robi już wrażenia, zwłaszcza w tak dużych emocjach.

na podwórku to i Etna potrafi się rzucić na psa. to nie jest miejsce na zapoznawanie psów. nie jednego psa wprowadzałam do swojego stada i nic tak dobrze nie robi jak wspólny spacer z dala od domu.

w czwartek mieliśmy grilla. Timi i Etna byli normalnie na podwórku. jeden kolega postanowił bez konsultacji ze mną pójść po swojego psa :diabloti: niestety Timiego musiałam zamknąć do klatki, bo próbowali się bić o Etnę ;)

Timiemu bardzo poukładała w życiu samokontrola. po prostu łatwiej mu się myśli ;)

Link to comment
Share on other sites

a mi się wydaje że on jest lekko skołowany i chyba sam nie wie po co atakuje.Jak się na niego patrzy od boku to taki fajny piesek. Nie jest zły, pieniacz taki o, szczerze to go podejrzewam o to że jakby mu tak faktycznie się pozwolić zapoznać (nie na zasadzie nakręcenia go na psa i odpięcia smyczy,a zwykłym kontakcie bez ingerencji) z tymi psami to byłoby dużo momentów że by wymiękł i odpuścił ujadanie. Zawsze namawiałam PP na spacery z innymi psami, chodziłyśmy i nie było jeszcze pogryzień smiertelnych w roli PAta, czyli - da się ;) Właśnie, w temacie - PP, błonia dzisiaj? ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']
ciotki, co Wy na to? ten gość bez ogródek mówi, że leje swoją shar-peikę kiedy cwaniakuje, ma małe dziecko (roczną córeczkę) i shar-peika RAZ na nią warknęła.. mówi że dostała w łeb i więcej nie spróbowała. ten pies jest naprawdę twardzielem, to dominująca i bezkompromisowa sucz i znajomy mówi, że nie zaryzykuje klikania i titania, skoro ma roczne dziecko a sucz próbuje przejąć władzę kiedy tylko się jej odpuści.

ja, niestety, miałam naoczny dowód po raz kolejny, że te 'gnojenie' (podkreślam, że kolega Patryka NIE DOTKNĄŁ) dało efekt, postawił mu granicę, ochrzanił dobitnie i to tak, że Patryk WIEDZIAŁ za co dostał zjebkę... wychodzi na to, że jestem nieudolna i mój całkowity brak respektu u psa się nie zmieni.

moje spojrzenie tylko coś daje kiedy Patryk żebra, kiedy włazi na fotel po cichaczu, kiedy jest złapany na gorącym uczynku na czymś oczywistym - z psami NIE MA opcji, że go uspokoję, mogę sobie podejść, nawet go szarpać - NIC, zero efektu.
tutaj mi obcy facet - z doświadczeniem z oglądania telewizji :roll: - ustawił Patryka w sekundę tak, że można było go puścić... szczeniaka nikt mu nie kazał kochać, miał się po prostu odwalić, no i się odwalił.. nie potrafię z własnego psa spuścić ciśnienia, a robi to przypadkowa osoba kierując się instynktem (i programem milana :roll:)


nie mam już sił powoli na niego :-( dziś rano wyszłam na spacer z twardym nastawieniem, że się nie pierdzielę, jak wyskoczy, to go gnoję doszczętnie, pal licho co pomyślą ludzie wokół, no i się skończyło tak, że pierwszy zakręt, mijamy staffika, atak darcia ryja i szarpania na smyczy takiego, że nie mogłam nic zrobić...

przez te sytuacje mamy teraz dwa tygodnie darcia mordy, dopóki mu nie przejdzie nakręcenie....................[/QUOTE]
ja bym mu przywaliła , nie że masz go skatować,nie wiem dlaczego Ty się z nim cackasz...pies musi mieć konkretny sygnał, że tego nie akceptujemy, w stadzie w sforze dostałby wpi*****l od samca alfa gdyby fikał nie tak jak należy, w stadzie ludzkim to Ty musiz mu pokazać, że nie akceptujesz takich wyskoków do innych psów. A jak Ty stoisz i czekasz aż piesek sam się uspokoi to wiesz co się dzieje? Samonagradzanie... załóż mu kolce za uszami, jak fika to porządne szarpnięcie, do tego komenda jakaś nie wolno i tyle. zbyt długo nad nim ciumkasz...aż mówię, że stanie się coś nieprzyjemnego jak np innego psa boleśnie pogryzie...

Brutus też mi kiedyś potrafił na smyczy fiknąć do psów, dostał w łeb raz drugi trzeci i przestał, teraz dogada się z większością samców , którzy są normalnie nastawieni...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...