Jump to content
Dogomania

Pilny tymczas dla psów z Rumuni


ailema

Recommended Posts

  • Replies 455
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

z ludzkiego punktu widzenia na pewno, ale czy azor się z tym zgodzi? wiesz, twoja opinia jest stronnicza jak by nie patrzeć :-).

a poza tym - w takim razie wszystkie pieniądze wydawane systemowo na zwierzęta (choćby wynikające z obowiązków gmin), powinny być przesunięte na chore dzieci i domy spokojnej starości. na drogi, żłobki, biblioteki itd. najpierw potrzeby nasze, potem ich.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]"ale mimo to nikt nie postuluje (jeszcze) eutanazji bez zgody zainteresowanego, ze względu na trudną sytuację państwa."[/QUOTE]

Argument nietrafiony i to z dwóch powodów:

1. Ludzie to (jednak) nie psy

2. Taka eutanazja, choć nie systemowa, jeszcze nieoficjalna, de facto się dokonuje przez ograniczanie chorym dostępu do bardzo podstawowych nieraz usług medycznych co się dzieje w tej chwili nagminnie.

Ale uparcie wracam do meritum: jak to wszystko się ma do dowożenia psów do Polski... to znaczy, do oceny takich działań...? :p
Państwo jest niewydolne, z tym się wszyscy zgadzamy.

Opieka nad zwierzakami leży i kwiczy, głównie z uwagi na typową dla nas w tej chwili opcję realizowania małych, miejscowych interesików, działania na rzecz lokalnych koterii i prowadzenia własnej polityki przez wszystkie możliwe podmioty.
I akcja dowozu psów z Rumunii świetnie pokazała tę sytuację - niejako w pigułce.:lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Ty nadal nie rozumiesz o co mi chodzi. Co to ma być? alternatywa "parszywy schron albo szybka śmierć"? Nie. Kurde, nie , nie nie. Zamiast przyzwolenia na zabijanie walczmy o to, żeby nie miały racji bytu schroniska gdzie psy się zagryzają, głodują, zamarzają!!!!! I niech mi nikt nie mówi, że to kwestia braku kasy- w bezdomność ładowane są potworne pieniądze, to kwestia udupienia hycli, ludzi, którzy ciągną tą forsę dla siebie!!!![/QUOTE]
cóż, jeśli w schronie przystosowanym na 150psów znajduje się 400zwierzątek to taki schron nijak nie jest w stanie wyadoptować 250psów w krótkim czasie tak, żeby dla tych 150 stworzyć przyzwoite warunki, w których mogą czekać na właściciela. stąd potrzeba zabicia psów starych, chorych, agresywnych, po prostu nieadopcyjnych nie po to, żeby robić miejsce dla następnych bezdomniaków tylko po to, żeby te zwierzątka, które mają szansę znaleźć dom w lepszy sposób "wyeksponować".
a problem zagarniania kasy przez hyclów dla siebie można załatwić przez chipowanie. jeśli KAŻDY pies byłby zachipowany, dla chipów byłaby ogólnopolska baza danych to nie byłoby opcji: złapię Ciapka dzisiaj, dostanę za niego kasę, puszczę pieska za 3 dni do "nowego domu", a godzinę później przywiozę go ze sobą już jako Reksia.

Link to comment
Share on other sites

to "jednak" mnie dobija. tak to inny gatunek, ale co z tego, z punktu arbitralnego usypiania bo pies nie jest szczęśliwy w schronie?
eutanazja się dokonuje, wiadomo, ale własnie dlatego, ze system jest niewydolny (i chory). w systemie dzialajacym pozorna, wynikająca z braku opieki, i ta przymusowa - nie istnieją. o to sie rozchodzi. po co dążyć do niej? należy dążyc do rozwiązań sensownych, a nie tylko pozorujących działania.

a jak ma się to do psów rumuńskich - no cóz, tak nas dyskusja poprowadziła - zasadność czy brak przywózki jako asumpt do dyskusji o sytuacji bezdmonych zwierząt w polsce ;-).

to, co piszesz o interesikach to święta racja.
jak mowiłam, bez systemowych zmian nic się nie zmieni, nic zupelnie, a fundacje dalej będa li i jedynie gasić pożary. pisałam, że jakoś tam od nich oczekujemy działań strategicznych,a nie chwilówek i z tego punktu widzenia mam wątpliwości co do zasadności akcji.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']cóż, jeśli w schronie przystosowanym na 150psów znajduje się 400zwierzątek to taki schron nijak nie jest w stanie wyadoptować 250psów w krótkim czasie tak, żeby dla tych 150 stworzyć przyzwoite warunki, w których mogą czekać na właściciela. stąd potrzeba zabicia psów starych, chorych, agresywnych, po prostu nieadopcyjnych nie po to, żeby robić miejsce dla następnych bezdomniaków tylko po to, żeby te zwierzątka, które mają szansę znaleźć dom w lepszy sposób "wyeksponować".
a problem zagarniania kasy przez hyclów dla siebie można załatwić przez chipowanie. jeśli KAŻDY pies byłby zachipowany, dla chipów byłaby ogólnopolska baza danych to nie byłoby opcji: złapię Ciapka dzisiaj, dostanę za niego kasę, puszczę pieska za 3 dni do "nowego domu", a godzinę później przywiozę go ze sobą już jako Reksia.[/QUOTE]

I tu jest błąd w założeniu. Jak załatwisz te nadprogramowe 150 psów to za chwilę liczba się znów wyrówna i znów zabijesz i...
Mocne "nadpsienie" wynika najczęściej z tego że dane schronisko ma podpisaną umowe ze zbyt wieloma gminami jak na swoje możliwości, oraz ze słabej promocji adopcji. a więc problem nie leży w tych iluś psach, tylko w samym sposobie zarządzania schronem.
Zabijanie nie rozwiąże problemu, będzie prowadzić jedynie do dalszego zabijania....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Jak załatwisz te nadprogramowe 150 psów to za chwilę liczba się znów wyrówna i znów zabijesz i... [/QUOTE]
to jest błąd w założeniu. moje założenie nie polega na wybiciu 250 (na 150 to jest miejsce w schronie) po to, żeby następne 250 w ciągu miesiąca uzbierać tylko po to, żeby dla 150 były przyzwoite warunki. a w założeniu liczba 150 bezdomniaków ma po pierwsze się zmniejszać, a po drugie to nie mają być ciągle te same psy. jak dla mnie to schronisko ma być miejscem, gdzie przywozi się znalezione psy i stamtąd może je odebrać właściciel (nowy lub stary) lub pies chory, stary, agresywny, nieadopcyjny (o ile w wyznaczonym czasie nie zjawi się po niego właściciel) może zostać zabity. a póki co schrony w przeważającej większości są takim miejscem, gdzie wciska się jak największą liczbę psów na jak najmniejszej powierzchni, trzymając je całe życie w ciasnych klatkach bez własnego kąta a często i bez codziennej michy. i jeśli dla kogoś trzymanie psów w takich warunkach jest ludzkie to ja dziękuję za takie ludzkie podejście do zwierząt.

Link to comment
Share on other sites

Sama sobie przeczysz.....

Jeśłi założymy, ze schron ma miejsce tylko na 150 psów, to żeby osiągnąć taki stan, nie nalezy zabijać psów, tylko ograniczyć przyjęcia, a zarazem postawić na promocję adopcji i sterylizacji. Jeśli tak zrobi to zabijanie nie będzie potrzebne, jeśli nie- to bedzie tylko zabijało więcej i więcej.

A jesli zabijanie ma być lekiem na złe schrony to chyba zupełnie nie wiesz o czym mówisz. W schronach nastawionych na jednorazową opłatę za psa i tak się pozbywaja psów jak najszybciej (niekoniecznie usypianiem), a w tych nastawionych na ciągnięcie kasy "dniówkami" nie masz co liczyć na pozbycie się psów zeby nawet wyły w agonii, bo dopóki zyje to przynosi zysk.
Walczyć trzeba z nieuczciwymi (wobec zwierząt i wobez gmin) hyclami, walczyć o porawę warunków w schronach (i nie o zagęszczenie tu chodzi bynajmniej), o większy nadzór nad biznesem jakim jest hyclerka. Usmiercanie zwierząt nic a nic nie zmnie. A jeśli już to na gorsze.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn'].....

Jeśłi założymy, ze schron ma miejsce tylko na 150 psów, to żeby osiągnąć taki stan, nie nalezy zabijać psów, tylko ograniczyć przyjęcia[/QUOTE]

A niby jak? Wywiesić kartkę, że nieczynne, bo zamknięte i wszyscy chętni proszeni są o przywiązywanie psów w pobliskim lesie?

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]"Mocne "nadpsienie" wynika najczęściej z tego że dane schronisko ma podpisaną umowe ze zbyt wieloma gminami jak na swoje możliwości, oraz ze słabej promocji adopcji. a więc problem nie leży w tych iluś psach, tylko w samym sposobie zarządzania schronem"[/QUOTE]

Z przykrością muszę powiedzieć, że - nawet ostatnio - moje kontakty z bardzo znaną fundacją i prowadzonym przez nią przytuliskiem spowodowały że metrowym kijem nie dotknę się do pośredniczenia w adopcjach o ile podopieczny nie będzie u [I]zwykłego ludzia[/I], tylko u wolontariusza albo nie daj Boże "członka fundacji".
Ci mieli tak wyśrubowane normy, że doprawdy, ciężko było... a tak naprawdę to bzdura z tymi normami, tylko na pewnym etapie się ludziska uparli nie w imię dobra psa (ktore ich najmniej obchodziło, niestety) tylko żeby "przeczołgać" ludzieńków starajacych się o zwierzaka.
Ból - w pewnym momencie włącza się "ideolo" i żadnymi rozsądnymi argumentami nie przewalczysz.

BTW - ponieważ pies był jakoś tam "medialny" to jednocześnie ludzie z fundacji usiłowali rozpętać coś a'la nagonka w internecie, na szczęście udało się uciąć sprawę w zarodku oraz - drugi raz na szczęście - osoby uczestniczące w tym bezsensownym, trwającym wiele dni spektaklu miały na tyle mocne nerwy, że przetrwały i pies ostatecznie znalazł super-dom.
Rozumiem jednak zwykłych Kowalskich, że w połowie tych wygłupów wyczynianych nad nimi się im odechciewa. Idą na Alegratkę albo Tablicę i kupują psiaka skądinąd. :shake:

Toteż zgadzam się co do meritum, tak tak, zarządzanie schroniskami kuleje - ale bynajmniej nie mam na myśli tylko "pisz-pan-schronów" czy hyclerni, ino także placówki chlubiące się niebywałymi SOP-ami przy okazji procedur adopcyjnych itd.
:angryy:

Link to comment
Share on other sites

Adopcje kuleją i to tylko i wyłącznie przez ludzi pracujących w schronach/fundacjach :roll:

Jest tu na dogo dziewczyna, której fundacja nie chce dać psa, bo ten którego obecnie posiada, chodzi na kolczatce. No sorry, ale jeśli tak podchodzą do tego, żeby znaleźć psom domy, to ja się nie dziwię, że schrony są przepełnione :shake:
Jest też tu na dogo kobieta, której nie chcieli wyadoptować kotów, bo...bo koty miały wychodzić na podwórko i ma firanki w domu :mdleje:
Jeśli takie są kryteria do szukania domów dla psów/kotów, to 99% ludzi nie powinno mieć zwierząt, bo u każdego z nas znajdzie się "coś" co dyskwalifikuje nas jako opiekunów dla zwierząt ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek'](...)
Rozumiem jednak zwykłych Kowalskich, że w połowie tych wygłupów wyczynianych nad nimi się im odechciewa. Idą na Alegratkę albo Tablicę i kupują psiaka skądinąd. :shake:
:angryy:[/QUOTE]
No i ja też rozumiem. Bo bądź co bądź zwierzęta posiadają najczęściej ludzie...przeciętni. A przeciętny człek zapewni psu przyzwoity dom, ale już niekoniecznie będzie chciał się użerać z papierologią, wścibstwem, czasem chamstwem....On chce mieć psa/kota.
A niestety pieski/kotki adopcyjne nie mogą mieć zwyczajnego domu. One muszą mieć dom ekstra! ;)

ulvhedinn
Póki co to sama sobie przeczysz....załóżmy że "bezpieczny" stan schroniska to 150 psów i nie więcej. Więc powiedz mi łaskawie jak: sterylizacja plus adopcje mają pomóc teraz doraźnie na przybywające psy. One się pojawiają tu i teraz. I co? Schron ma odmówić?
Zresztą: jakie psy Ty chcesz sterylizować?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']
Jeśłi założymy, ze schron ma miejsce tylko na 150 psów, to żeby osiągnąć taki stan, nie nalezy zabijać psów, tylko ograniczyć przyjęcia, a zarazem postawić na promocję adopcji i sterylizacji. Jeśli tak zrobi to zabijanie nie będzie potrzebne, jeśli nie- to bedzie tylko zabijało więcej i więcej. [/QUOTE]
jeśli w schronie przystosowanym na 150 psów [B]jest[/B] 400zwierząt to o jakim nieprzyjmowaniu mowa? jeśli ktoś ma psa zostawić w schronie, a schron z dobroci serca w walce z bezdomnością zwierzaka nie przyjmie to tak czy tak ten pies zostanie wyrzucony gdzieś z samochodu albo przywiązany w lesie i w ostateczności trafi do schronu z rąk hycla.
i trzeba zmienić całość, a nie działać na zasadzie: schron się psa nie pozbędzie jak za niego płacą dniówki (stąd konieczność zapisu w ustawie, ile konkretny pies może w schronie siedzieć) albo schron się psa pozbędzie jak dostanie za niego kasę (tutaj konieczność chipowania każdego psa i rzetelne wpisywanie psiej historii na chipie, tak aby nie można było tak robić). i nie ja sobie zaprzeczam tylko Ty kompletnie nie czytasz ze zrozumieniem tego co piszę, bo na Twoje zarzuty odpowiedziałam w poprzednim poście.

Link to comment
Share on other sites

Mam raczej wrażenie, ze to rozmowa na zasadzie ja o zupie, ty o d..... ;)

Czyli co, schron ma w imię zasad przyjmowac psy jak leci, bez sensu? Zreszta ten akurat piesek z rejonu, ale od własciciela nie robi róznicy, różnicę robi, jesli schron (w imię najczęściej zarobku, bo czego) ma umowę ze zbyt wieloma gminami.
Dobra, jest 400 psów. Za ciasno. Ja mówię- ograniczyć przyjęcia. Czyli zweryfikować umowy - skoro się nagromadziło za dużo, to znaczy że jest za duzy obszar z którego zjeżdżają psy. Po ograniczeniu- będzie mniej psów przyjeżdżać. I skupić się na adopcjach. Efekt- liczba psów spadnie, nie gwałtownie, ale da się dojść do pożądanego poziomu.
ty mówisz- zabijać. Owszem, liczba psów spadnei szybko, ale. Bez ograniczenia liczby przyjęć i zwiększenia adopcji szybko wróci do tych powiedzmy 400. I znów zabijesz. I znów wzrośnie. I w koło Macieju.


"Lekiem" jest nadzór nad schronami, porządne rozliczanie z GOSPODARNOŚCI. I jedyne z czym się zgadzam w całej rozciągłości- chipowanie, wraz z porządną bazą danych i nadzorem nad schronami, żeby rzetelnie sprawdzały chipy (oraz tatuaże).

Faustus- sterylki to "lek długofalowy". Reszta- doraźne.

Berek, no niestety- czasem bywaja idiotyzmy, z lepszych przykładów to Paluch, który potrafi robić kłopoty przy adopcji, takze wolontariuszom, także przy adopcji psów "nieadopcyjnych", np starych czy chorych. Albo Przyborówko/Rusiec-to JEST patologia, bardzo poważna.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='magdabroy']Adopcje kuleją i to tylko i wyłącznie przez ludzi pracujących w schronach/fundacjach :roll:

Jest tu na dogo dziewczyna, której fundacja nie chce dać psa, bo ten którego obecnie posiada, chodzi na kolczatce. No sorry, ale jeśli tak podchodzą do tego, żeby znaleźć psom domy, to ja się nie dziwię, że schrony są przepełnione :shake:
Jest też tu na dogo kobieta, której nie chcieli wyadoptować kotów, bo...bo koty miały wychodzić na podwórko i ma firanki w domu :mdleje:
Jeśli takie są kryteria do szukania domów dla psów/kotów, to 99% ludzi nie powinno mieć zwierząt, bo u każdego z nas znajdzie się "coś" co dyskwalifikuje nas jako opiekunów dla zwierząt ;)[/QUOTE]
Czyli najlepiej jakby pieski siedziały w domu na kanapie i pachniały calymi dniami, a koty co? zamknięte w pokoju z materacami na ścianach?? Jak takie są kryteria do szukania domów dla psów to faktycznie nie dziwię się, że większość ludzi woli kupić za 300zł na allegro, przynajmniej nikt nad nimi do końca życia psa nie wisi i nie pisze codziennie z prośbą o nowe fotki pieska - czy aby na pewno żyje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']i znów sytuacje graniczne są opisane jako reguła... ech....[/QUOTE]

Ale takie sytuacje zniechęcają kolejne osoby do adopcji, niestety :roll:

Sama mam adoptowanego kota z prywatnego schroniska. Jak tego kota "zabraknie" i jakiś schron/fundacja będzie mi robił "pod górkę", to pójdę i kupię kota w hodowli. A ten ze schronu zamiast mieć dom i człowieka do kochania, będzie dalej kwitł w schronie :/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Mam raczej wrażenie, ze to rozmowa na zasadzie ja o zupie, ty o d..... ;)

Czyli co, schron ma w imię zasad przyjmowac psy jak leci, bez sensu? Zreszta ten akurat piesek z rejonu, ale od własciciela nie robi róznicy, różnicę robi, jesli schron (w imię najczęściej zarobku, bo czego) ma umowę ze zbyt wieloma gminami.
Dobra, jest 400 psów. Za ciasno. Ja mówię- ograniczyć przyjęcia. Czyli zweryfikować umowy - skoro się nagromadziło za dużo, to znaczy że jest za duzy obszar z którego zjeżdżają psy. Po ograniczeniu- będzie mniej psów przyjeżdżać. I skupić się na adopcjach. Efekt- liczba psów spadnie, nie gwałtownie, ale da się dojść do pożądanego poziomu.
ty mówisz- zabijać. Owszem, liczba psów spadnei szybko, ale. Bez ograniczenia liczby przyjęć i zwiększenia adopcji szybko wróci do tych powiedzmy 400. I znów zabijesz. I znów wzrośnie. I w koło Macieju. [/QUOTE]
wyadoptować nieadpocyjne psy? ja mówię cały czas o zabijaniu takich psów, a nie takich, które mają REALNE szanse na dom (tak, wiem że są ludzie którzy specjalne wyciągają chore czy stare psy). i wtedy te 150 psów będzie miało normalne warunki i zapewnioną codzienną michę.

a myślisz, że pies, który nie wylądował w schronie, bo schron odmówił przyjęcia nie nazywa się bezdomnym? i co z nim trzeba zrobić? hycel ma go sobie wozić w samochodzie czy ma latać po ulicach i zginąć np. pod kołami samochodu, pociągu, zagryziony albo zakatowany przez człowieka? a nawet jak nie zginie to ma cierpieć głód, strach, brak swojego miejsca, być narażonym na deszcz, śnieg, mróz? i niech to dla przykładu będzie piesek w typie labradora, grzeczny, od szczyla socjalizowany i szkolony, tylko niestety pańciostwo w trybie natychmiastowym musi wyjechać z kraju i nie ma czasu znaleźć psu domu na własną rękę. wiezie psa do schronu, a w schronie mówią, ze psów maja nadmiar i nie przyjmują. pańciostwo na szybko wynalazło budę na wsi u kogoś z dalekiej rodziny, tam psa odwiozło i obiecało za karmę płacić, a daleka rodzina psa przegoniła i kasę dla siebie zabiera. lepiej żeby w schronie siedział pies, który realnie atakuje ludzi albo taki, któremu przez chorobę do końca życia zostało jeszcze z pół roku męczarni czy lepiej żeby było tam miejsce właśnie dla tego psiaka? który ma REALNE szanse na znalezienie domu, a co za tym idzie na zmniejszenie bezdomności?

i jeszcze raz powtórzę: mówię o zabijaniu psów, które do adopcji nie trafią, więc argument: nie przyjmować więcej psów do schronu tylko wyadoptowywać te co są nijak się ma do tego co piszę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='magdabroy']Ale takie sytuacje zniechęcają kolejne osoby do adopcji, niestety :roll:

Sama mam adoptowanego kota z prywatnego schroniska. Jak tego kota "zabraknie" i jakiś schron/fundacja będzie mi robił "pod górkę", to pójdę i kupię kota w hodowli. A ten ze schronu zamiast mieć dom i człowieka do kochania, będzie dalej kwitł w schronie :/[/QUOTE]


zdecydowanie więcej jest takich, ktorzy nie mieli problemu z adopcją. a nawet takich, ktorzy nie rozumieli tego calego zamieszania z wizytą PA, ale spokojne tłumaczenie i miłe spotkanie ich przekonało.

Link to comment
Share on other sites

Beatrx, czy Ty kiedykolwiek realnie zajmowałaś sie wolontariatem w schronie? Bo łagodnie mówiąc.... bredzisz. Psów naprawdę nieadopcyjnych- agresywnych, bardzo ciężko chorych, wybitnie starych jest mało. Bardzo mało. większość psów jakie trafiaja do schronu to normalne psy, w wieku młodym do średniego, sporadycznie zdarzają się psy agresywne do innych (szczególnie, że nawet te akty agresji, jakie się zdarzają sa wynikiem stresu i nieumiejętnego doboru psów), jeszcze rzadziej- do ludzi. Czyli musiałabyś rozszerzyć kryteria selekcji- czy pies w wieku 8 lat, zdrowy to już staruszek do ubicia? A może pies subiektywnie brzydki? Wystraszony? Czarny? (czarne psy sa znacznie mniej adopcyjne).


I cały czas nie łapiesz o co chodzi. O ograniczenie obszaru z którego zwozi się psy, a zarazem wymaganie od gmin realizacji zadań, co w konsekwencji wymusi na gminach albo stworzenie sieci mniejszych, nowych schronów, albo robudowę istniejących. I poki się nie zreorganizuje systemu schronów, to całość można o kant du.y potłuc. Przy czym ja jestem zwolennikiem raczej mniejszych, lokalnych schronów, a nie ogromnych molochów w rodzaju Palucha.
To nie chodzi o to, żeby nagle nie przyjmować psów z obszaru "podpadającego", tylko stopniowo ograniczać obszar do mozliwego do ogarnięcia przez dany schron.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']zdecydowanie więcej jest takich, ktorzy nie mieli problemu z adopcją. a nawet takich, ktorzy nie rozumieli tego calego zamieszania z wizytą PA, ale spokojne tłumaczenie i miłe spotkanie ich przekonało.[/QUOTE]

Choćby na Dogo widać, co warte są wizyty przedadopcyjne. :shake: Jeśli już, to logiczniejsze wydają się być poadopcyjne - a i to zamiast pakować się ludziom do domów, można by się spotykać w publicznych miejscach i po prostu obejrzeć psa, jak się zachowuje i jak wygląda - i tyle. :cool1:

Link to comment
Share on other sites

nie, nie zajmowałam się i bajki piszę na podstawie wydumanych wyobrażeń i stereotypów krążących na temat schronisk:cool1:

nowe, nazwijmy je kameralne schrony na mniejszą ilość psów jak najbardziej, bo im mniej psiaków w schronie tym większe szanse na adopcje i lepsze warunki dla trzymanych tam psów. tylko co zrobić z takim Paluchem chociażby? bezdomniaków przybywa i niestety na sprawę trzeba spojrzeć chłodnym okiem i dać szansę części psów, a części skrócić mękę (no chyba, że uważasz takie schroniskowe warunki za dobre dla psa). a można zawsze zaczekać, aż sytuacja będzie jeszcze gorsza i władza będzie zmuszona działać właśnie poprzez "likwidację problemu", czyli zabijanie psów, tylko cierpieniem przypłaci to o wiele więcej psich istnień.

Link to comment
Share on other sites

Kotka szukałam przez portale z ogłoszeniami, na stronach przeróżnych fundacji oraz w schronisku, z którego zresztą w końcu go wzięłam. Generalnie, wymogiem było to, żeby miał do trzech miesięcy i był czarny lub czarno biały. Nic więcej, toteż ofert znalazłam dość sporo. W tym kocicę, oferowaną do adopcji przez fundację. Co znamienne, owa kotka miała domieszkę jakiegoś długowłosego kota, wyróżniała się spośród innych kociaków i faktycznie była ładna. Zadzwoniłam, zapytałam, a kiedy pani po drugiej stronie zaczęła zadawać swoje pytania, poczułam się co najmniej jak na przesłuchaniu.Nie miało znaczenia, że od dzieciństwa w moim domu zawsze był albo pies, albo kot, chwilami nawet kilka kotów. I że żadnemu z nich włos z ogona nigdy nie spadł, były kastrowane, kochane i dopieszczane. Że jestem na tyle świadoma, żeby samemu zadeklarować zabezpieczenie balkonu i okien, żeby nie dawać kotu i psu marketowych badziewnych karm i że wiem, że koty i psy nie tolerują krowiego mleka, oraz że sama zadeklarowałam, że kotka zostanie wysterylizowana. Oczywiście, wiedziałam że w takiej sytuacji konieczne będzie podpisanie umowy adopcyjnej oraz prawdopodobnie jedna wizyta kogoś od nich u mnie w domu. Ale oprócz tego, pani dość napastliwym tonem strzelała pytaniami takimi jak na przykład:

-ile ma pani lat?
-jak często wychodzi pani z domu?
-czy często pani imprezuje?
-czy pani pali?
-co je pani pies?
-czy pies jest kastrowany?
-a dlaczego karma pani psa ma tylko 30% mięsa w składzie?
-a czym karmią swoje koty pani rodzice?
-ach, i te koty to wychodzą sobie z domu, tak? (ewidentne niezadowolenie w głosie)
-bo wie pani, to jest kot prawie RASOWY, musimy się upewnić, że pani nie założy jakiejś pseudohodowli
-ach, wciąż jest pani studentką? A co z kotem, jak będzie pani zmieniać mieszkanie? (chyba nie uwierzyła, kiedy jej powiedziałam, że mam już swoje własne mieszkanie).
Dodatkowo zapowiedziała nie jedną, a dwie lub trzy niezapowiedziane wizyty. I to chyba nie spodobało mi się najbardziej.

I dalej mówiła i pytała, chyba z 10 minut. Aż w końcu powiedziała, że ona teraz będzie przez dwa tygodnie zbierać telefony od ludzi, przy każdym zapisywać swoje uwagi i jak wybierze tego najlepszego opiekuna, to da znać.

Tu już mnie szlag trafił, odpowiedziałam jej od razu, że nie zamierzam czekać dwóch tygodni na jej ewentualną decyzję, bo chcę zaadoptować kota, a nie członka brytyjskiej rodziny królewskiej i w takim razie proszę żeby mnie od razu wykreśliła z grona potencjalnych kandydatów, bo nie interesują mnie żadne castingi.

Pani burknęła, rozłączyła się, a dziś rano obudził mnie telefon, że ci, co zostali wytypowani, nie przeszli przez pierwszą wizytę, i może jednak ja bym kotka chciała?
No a niesmak po tej rozmowie czuję do dziś, wiem, że tutaj chodzi o dobro zwierzęcia, że niektórzy ludzie są nieodpowiedzialni, maltretują zwierzęta i nie dbają o ich bezpieczeństwo, ale tak na dobrą sprawę, fundacja nie da rady tego sprawdzić. Bo co z tego, że ja powiem pani, że mój kot zażera się Taste of the wild, że będę go nosić na atłasowej podusi i podawać żarcie w szczerozłotych miseczkach, skoro w praktyce kiedy zachoruje, nie pójdę z nim do weterynarza, albo zwyczajnie będę się nad nim znęcać? Że np. przez miesiąc będę mieć w domu idealny ład i porządek, ale po trzeciej wizycie kot będzie np. zamykany w śmierdzącej klatce. Nie da rady tego sprawdzić, a takie podejście do człowieka, który chce pokochać zwierzę, naprawdę zniechęca.

Tak niedawno mi ta historyjka w oko wpadla.

Link to comment
Share on other sites

Beatrx, takie własnie sprawiasz wrażeni.
I nie, nie uważam, żeby przebywanie w dobrze zarządzanym schronisku było dla psa męką, a jeśli schronisko jest źle zarządzane to trzeba to zmienić, a nie zaijać psa.

-------------------------------------------

Wizyty przedadopcyjne są konieczne. Przy czym tak naprawdę doświadczona osoba więcej wyczyta z kontekstu, luźnej rozmowy, niz z konkretnych odpowiedzi na pytania, chociaż te są też niezbędne. Ja osobiście traktuję wizytę także jako okazję nie tylko do sprawdzenia domu, ale też do rozwiania wątpliwości adoptujacego, ale także do zwrócenia uwagi na mogące wystąpić problemy - typu "kurcze ma Pani papirusa; niestety polecam albo umieszczenie go w miejscu niedostępnym dla kotów, albo trzeba się liczyc z pożarciem go przez kota", uświadomieniem, że okna uchylne to śmiertelna pułapka, że przy małym psie trzeba zabezpieczyć balkon, jeśli ma tylko rzadkie szczeble; pokazuję strony w necie warte zapamiętania i przeczytania, nie wymagam dokładnie jaką karme ma jeść kot, ale uświadamiam, czemu warto dać taką lepszą (plus spis polecanych karm) itd. I jakoś nie spotkałam się z niemiłym przyjęciem, zazwyczaj jestem zapraszana bez niczego na niejedną wizytę poadopcyjną. Z wieloma domkami i to nie tylko "moich" zwierząt mam bardzo fajne znajomości przez wiele lat.


Co do "rasowców"... kto ogłaszał takiego, to wie, jakie oszołomy się zgłaszają..... czasem można mieć dość ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...