Jump to content
Dogomania

Pilny tymczas dla psów z Rumuni


ailema

Recommended Posts

Najlepsze, że właśnie oszuści i dranie na ogól bez problemu zdobywają zwierzaki (vide: sprawa faceta mordującego koty we własnym mieszkaniu - wszystkie były adoptowane, ciągle miał wizyty p/a w domu, ta sytuacja dodatkowo go rajcowała :shake: ) - wiedzą co powiedzieć, jak się zaprezentować, żeby wzbudzić zaufanie.
Castingów nie przechodzą zwykli, poczciwi ludzie którzy np. ośmielą się mergnąć coś na temat nachodzenia ich w domu albo w ogóle wypowiedzą się jakoś "niepolitpoprawnie"

Myślę że czas zejść na ziemię - te wydumane nieraz kryteria byłyby O.K. w sytuacji gdy w Polsce zdarzałby się jeden zwierzak do adopcji na pięć lat i stała po niego kolejka chętnych kopiących się po kostkach i drapiących w walce o stworzonko. :lol:
Ale tak nie jest.

Problem w tym, że naprawdę w pewnym momencie do głosu dochodzi owo "ideolo" zamiast zdrowego rozsądku... :oops:

P.S. Ja tam zdaję sobie sprawę że nigdy nie przejdę wysublimowanych wymagań organizacji prozwierzęcych - choćby przez sam fakt posiadania niesterylizowanych suk i niekastrowanego samca w jednym domu. Co prawda od lat dwudziestu kilku takiego układu nigdy nie zdarzyło się żeby te suki rodziły, ale to wszak nieważne - jestem jednostką podejrzaną a priori.
Faktem jest tez, że przy wspomnieniu o wizycie przedadpocyjnej nóż mi się w kieszeni otwiera i ciśnie się na usta okrzyk: "psami wyszczuję!" :lol: - jakże adekwatny zresztą do całej sytuacji.:lol:
Może jestem przypadkiem beznadziejnym, ale wielu [I]zwykłych ludzieńków[/I] dość alergicznie reaguje na te czołgania przy próbie przygarnięcia zwierzaka - i niekoniecznie znaczy to że wytapiają z psów smalec w piwnicy.

[QUOTE]"Wizyty przedadopcyjne są konieczne."
[/QUOTE]
Tralala, dobranoc państwu...
Do licha cięzkiego, naprawdę trzeba oglądać ludziom mieszkanie i mówić im że papirus tam stoi?
Powiem tak: życie szkodzi. Kot moze zeżreć papirusa albo zachorować na raka wątroby. Moze też wypaść z okna, cóż... albo zakładamy że adoptujacy to nieodpowiedzialni debile, albo jednak przekazujemy im zwierzę i od tego momentu oni sa za nie odpowiedzialni.
Ja tam myślę, że nawet jeśli przed zeżarciem papirusa albo wypadnięciem z okna kotek sobie pomieszka miło przez czas jakiś we własnym mieszkaniu - i tak było warto.

Edited by Berek
Link to comment
Share on other sites

  • Replies 455
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

A po co miałby żreć papirusa? Walnie kupę do doniczki, nasika, dobrze zakopie i sami właściciele wyniosą zielsko z domu.
Ja też nie dostałam kota, bo ... miałam psy. Oczywiście na dogo jakiś czas temu sprawa została pociągnięta i wyszło, że pewnie się zagryzają a ja zwłoki potajemnie utylizuję.
Ta sama fundacja, zapomniawszy po roku, że się nie nadaję przywiozła mi 2 kotki i kilkanaście kociaków. Na tymczas. I wtedy już było OK.
Nikt nie łaził mi po domu jak ksiądz po kolędzie i nie pytał, czym karmię. Przyjechała zwykła karma i zwykły żwirek.
Wyszło na to, że na tymczasie wszystko jest super ale jako ds już nie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']Choćby na Dogo widać, co warte są wizyty przedadopcyjne. :shake: Jeśli już, to logiczniejsze wydają się być poadopcyjne - a i to zamiast pakować się ludziom do domów, można by się spotykać w publicznych miejscach i po prostu obejrzeć psa, jak się zachowuje i jak wygląda - i tyle. :cool1:[/QUOTE]

to przypadki skrajne, wystarczy spokojnie policzyć, choćby na oko i widac, że rzecz ma sens i bzdurne wywiady i przesłuchania to promil.

zresztą, jakie "pakowac sie ludziom do domów"? bez jaj, opisujecie jakies przegięte sytuacje, a nie widzicie zwyczajnego sensu w takiej normalnej rozmowie na wizycie. zazwyczaj przed wizytą mówie ludziom, że nie zaglądamy do portfela, tylko dom jest naturalnym miejscem na spokojną rozmowe o psie. bo chcę, zeby im z tym psem było dobrze, znam go, więc z naszej, fundacyjnej strony chodzi o upewnienie się, ze np domatorzy nie dostaną psa za bardzo energicznego itd. wszystko przedstawiam jako chęć wsparcia dla nich - bo w efekcie tak jest - i dobrze rokuje dla psa. nie wypytuje ich o to, czy będą psa trzymać przywiązanego do kaloryfera i że nie wolno karmic czapi, bo to [I]przestępstwo[/I], tylko luźno rozmawiamy, np. o poprzednich zwierzętach - nie zadaję bezpośrednio wielu pytań. z opowieści o azorku dostaje wszystkie info, ktore chcę - bez formy przesłuchania. zdarzyło się nawet, że pod wpływem rozmowy ludzie zrezygnowali z adopcji w ogole. i byli zadowoleni z rozmowy! spotkałam tę babke kilka lat później, już mieli psa, zupelnie innego w typie, już byli na niego gotowi (dziecko dorosło, mieszkanie na większe zmienili). to tak dla przykłądu.

[quote name='iwona1979']Kotka szukałam przez portale z ogłoszeniami, .......
-ile ma pani lat?
-jak często wychodzi pani z domu?
-czy często pani imprezuje?
-czy pani pali?
-co je pani pies?
-czy pies jest kastrowany?
-a dlaczego karma pani psa ma tylko 30% mięsa w składzie?
-a czym karmią swoje koty pani rodzice?
-ach, i te koty to wychodzą sobie z domu, tak? (ewidentne niezadowolenie w głosie)
-bo wie pani, to jest kot prawie RASOWY, musimy się upewnić, że pani nie założy jakiejś pseudohodowli
-ach, wciąż jest pani studentką? A co z kotem, jak będzie pani zmieniać mieszkanie? (chyba nie uwierzyła, kiedy jej powiedziałam, że mam już swoje własne mieszkanie).
Dodatkowo zapowiedziała nie jedną, a dwie lub trzy niezapowiedziane wizyty. I to chyba nie spodobało mi się najbardziej.

Tu już mnie szlag trafił, odpowiedziałam jej od razu, że nie zamierzam czekać dwóch tygodni na jej ewentualną decyzję, [B]bo chcę zaadoptować kota, a nie członka brytyjskiej rodziny królewskiej [/B]i w takim razie proszę żeby mnie od razu wykreśliła z grona potencjalnych kandydatów, bo nie interesują mnie żadne castingi.

Tak niedawno mi ta historyjka w oko wpadla.[/QUOTE]

oplułam ekran :-) :-) :-).

ale pamietajcie, że zwierzeta "specjalnej troski" (i nie mówię o tym przypadku), wymagają konkretnych opiekunów, więc i konkretnej PA.

[quote name='ulvhedinn']Beatrx, takie własnie sprawiasz wrażeni.
I nie, nie uważam, żeby przebywanie w dobrze zarządzanym schronisku było dla psa męką, a jeśli schronisko jest źle zarządzane to trzeba to zmienić, a nie zaijać psa.

-------------------------------------------

Wizyty przedadopcyjne są konieczne. Przy czym tak naprawdę doświadczona osoba więcej wyczyta z kontekstu, luźnej rozmowy, niz z konkretnych odpowiedzi na pytania, chociaż te są też niezbędne. Ja osobiście traktuję wizytę także jako okazję nie tylko do sprawdzenia domu, ale też do rozwiania wątpliwości adoptujacego, ale także do zwrócenia uwagi na mogące wystąpić problemy - typu "kurcze ma Pani papirusa; niestety polecam albo umieszczenie go w miejscu niedostępnym dla kotów, albo trzeba się liczyc z pożarciem go przez kota", uświadomieniem, że okna uchylne to śmiertelna pułapka, że przy małym psie trzeba zabezpieczyć balkon, jeśli ma tylko rzadkie szczeble; pokazuję strony w necie warte zapamiętania i przeczytania, nie wymagam dokładnie jaką karme ma jeść kot, ale uświadamiam, czemu warto dać taką lepszą (plus spis polecanych karm) itd. I jakoś nie spotkałam się z niemiłym przyjęciem, zazwyczaj jestem zapraszana bez niczego na niejedną wizytę poadopcyjną. Z wieloma domkami i to nie tylko "moich" zwierząt mam bardzo fajne znajomości przez wiele lat.


Co do "rasowców"... kto ogłaszał takiego, to wie, jakie oszołomy się zgłaszają..... czasem można mieć dość ;)[/QUOTE]

oczywiście, ze papirus jest ważny, jak każdy objaw zainteresowania, kwestią pozostaje, czy wydasz niegrzeczny i nie na miejscu rozkaz, czy podzielisz się problemem - że np. twój kot zeżarł itd.... Ważne jest też zapewnienie, że w razie potrzeby staramy się pomagać w kłopotach ze zwierzęciem itd.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Beatrx, takie własnie sprawiasz wrażeni.
I nie, nie uważam, żeby przebywanie w dobrze zarządzanym schronisku było dla psa męką, a jeśli schronisko jest źle zarządzane to trzeba to zmienić, a nie zaijać psa. [/QUOTE]
nawet najlepiej zarządzane schronisko się nie rozrośnie i karma do niego nie spadnie z nieba.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']
Faktem jest tez, że przy wspomnieniu o wizycie przedadpocyjnej nóż mi się w kieszeni otwiera i ciśnie się na usta okrzyk: "psami wyszczuję!" :lol: - jakże adekwatny zresztą do całej sytuacji.:lol:
Może jestem przypadkiem beznadziejnym, ale wielu [I]zwykłych ludzieńków[/I] dość alergicznie reaguje na te czołgania przy próbie przygarnięcia zwierzaka - i niekoniecznie znaczy to że wytapiają z psów smalec w piwnicy.


Tralala, dobranoc państwu...
Do licha cięzkiego, naprawdę trzeba oglądać ludziom mieszkanie i mówić im że papirus tam stoi?
Powiem tak: życie szkodzi. Kot moze zeżreć papirusa albo zachorować na raka wątroby. Moze też wypaść z okna, cóż... albo zakładamy że adoptujacy to nieodpowiedzialni debile, albo jednak przekazujemy im zwierzę i od tego momentu oni sa za nie odpowiedzialni.
Ja tam myślę, że nawet jeśli przed zeżarciem papirusa albo wypadnięciem z okna kotek sobie pomieszka miło przez czas jakiś we własnym mieszkaniu - i tak było warto.[/QUOTE] przepraszam ale chyba nie bardzo wiesz co to znaczy wizyta przed adopcyjna ,wrzucasz tak jakby wszystkich do jednego worka, zależy kto robi taką wizytę i jak do tego podchodzi , czy jest to fanatyk czy człowiek który chce dobrać jak najlepszego psa do rodziny żeby psie nie wróciło z powrotem . Są osoby które przeginają ale to nie znaczy że wszyscy robią tak samo , taka wizyta to zwykłe wypicie wspólnie kawki i bardzo miła rozmowa tak bynajmniej powinno być .Jeżeli chodzi o papirusa to tak ,jak najbardziej trzeba powiedzieć że'' u mnie w domu też stał ale już został zjedzony '' ja znam to zwierze i mogę najwięcej o nim powiedzieć właśnie na takiej wizycie ,bardzo miłe znajomości mam do dzisiaj , ludzie dzwonią do mnie dzielą się wrażeniami i dziękuję za psiaka , żaden jeszcze nie wrócił. Przyjeżdżają do mnie żeby zobaczyć przed adopcją psa i zawsze są mile ugoszczeni , to też jak by wizyta prawda ? nikt mi kątów nie przegląda siedzimy pijemy kawę , rozmawiamy i miło spędzamy czas. Nie wydam psa który jest u mnie dwa , trzy miesiące lub dłużej bez wizyty to jest proste jak konstrukcja cepa .

Link to comment
Share on other sites

No akurat ten nieszczęsny papirus to był w kontekście "żeby się ludziska nie zdziwili, ze im kociej zeżarł ukochanego kwiatka"- informuję, że papirusy są ulubioną przekąską kotów (bezszkodową, najwyżej haftują zielskiem po wsiech), no nie znam domu w którym uchował się papirus przy kotach ;) i to nie jest tak, ze wrzeszczę, żeby wywalac kwiatki, ale informuję ze np ten czy tamten jest trujący, że śliski balkon bez zabezpieczen JEST groźny, że kot wcale nie spada na cztery łay itd. Na spokojnie bez agresji. I co ciekawe większość ludzi z nawet zadowoleniem przyjmuje takie info, bo kurcze nie wiedzieli a dzieki informacjom sa w stanie zapobiec nieszczęściu.

I lepiej tak, a nie potem kolejny płacz "gdybyśmy tylko wiedzieli".

Natomiast owszem, nie oddam zwierzaka do domu w którym uparcie ignoruje się zasady bezpieczeństwa, np pozwalając kotu łazić po niezbezpieczonym balkonie "bo tak".I wiecie, to się jednak zazwyczaj daje wyłapać.
Popatrzcie na to od strony fundacji/DT- wkładamy w zwierzaki swój czas, kasę, emocje, miłość- to nie sa kolejne numerki do odkliknięcia, tylko nasi przyjaciele, którzy nam ufają i zależy nam na bezpiecznym dla nich domu.

I tak, chcę zobaczyć dom na własne oczy.

I o ja cię kurcze, niemożliwe!!!!! Mam adopcje. No normalnie niesamowite. :eviltong:

edit. A z sytuacji skrajnych, to np wizyta p/a, babeczka przez telefon fajnie pięknie, szczeniak, tak, jest dziecko, ale ma czas, marzy o zwierzatku, brzmiała całkiem sensownie. W realu- dójka wyjących namolnych, kompletnie nieogarnitych dzieci, a w kuchni... dwie mikroskopijne klateczki jedna na drugiej, w jednej królik, w drugiej świnka. Oba zaniedbane, klatki skrajnie brudne i o wiele za ciasne, brak ściółki, brak właściwego pokarmu......

Link to comment
Share on other sites

[quote name='magdabroy']Ale takie sytuacje zniechęcają kolejne osoby do adopcji, niestety :roll:Sama mam adoptowanego kota z prywatnego schroniska. Jak tego kota "zabraknie" i jakiś schron/fundacja będzie mi robił "pod górkę", to pójdę i kupię kota w hodowli. A ten ze schronu zamiast mieć dom i człowieka do kochania, będzie dalej kwitł w schronie :/[/QUOTE]Zawsze możesz sprowadzić sobie z Rumunii. :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gdarin']Boisz się wizyty poadopcyjnej obywateli rumuńskich? :P[/QUOTE]

Nie, nie umiem mówić po rumuńsku, więc jak dogadam się z psem :evil_lol:

A tak na poważnie, to mam swoje zdanie na temat adopcji z innego kraju ;) Ale nawet nie będę pisać co o tym myślę, bo się rozpęta piekło :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='magdabroy']Nie, nie umiem mówić po rumuńsku, więc jak dogadam się z psem :evil_lol:A tak na poważnie, to mam swoje zdanie na temat adopcji z innego kraju ;) Ale nawet nie będę pisać co o tym myślę, bo się rozpęta piekło :diabloti:[/QUOTE]Czemu masz nie napisać? Taka jest funkcja forum, że możemy napisać to co uważamy. Jak polskie bezdomne psy trafiają do Niemiec, Szwecji itd. to nikt na Dogo się nie czepia adoptujących czemu ściągają psie bidy akurat z Polski zamiast poszukać jakichś u siebie. A jak ktoś np. z Krakowa ściąga psa ze Szczecina czy Białegostoku to też wspaniale, szuka się też pomocy we transporcie. A też by mógł znaleźć coś bliżej. No a jak ktoś ma ochotę pomóc tym rumuńskim? Może nie jest to racjonalne zważywszy na ogromne koszty związane z ich ratowaniem przy jednoczesnym braku funduszy na ratowanie polskich zwierzaków w potrzebie, ale większość działań doytyczących bezdomnych psów nie jest racjonalna, co i w tym wątku zostało poruszone na przykładzie polityki państwa dotyczącej psów, przetrzymywanych często w okropnych warunkach w przepelnionych schroniskach.

Link to comment
Share on other sites

Z tego co czytam na wydarzeniu planują następne, po co nie mam pojęcia, ale już swoje wątpliwości powielać nie będę, wyraziłam się aż za jasno. Bo trzeba gdzieś tą zebraną kasę przeznaczyć, nie? A to szczon samolotem do Polski przylecieć miał, a to na hotelik dla kolejnych... bo z ponad 50 domów co były na wydarzeniu zrobiło się raptem kilkanaście ...
Jak zwykle gdy sprawa cichnie...


Co do wizyt PA - gdzieś pisałam, że gdybym miała adoptować psa to tylko bezpośrednio ze schroniska. Bo jestem świadoma, że jakbym trafiła na co po niektóre dogomaniaczki, to szybko wylądowałabym na Czarnych Kwiatkach. Głównie dlatego że w moim domu rodzinnym pies nie ma wstępu do części mieszkalnej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='stzw'][URL]https://www.facebook.com/events/545680422153291/[/URL]
[URL]https://www.facebook.com/events/220578958106770/[/URL]

teraz zbiera OTOZ Animals. Mondo Cane już się "nazbierało".[/QUOTE]
Tia...
Widzę, że granie na emocjach ciąg dalszy. Zaczęły się wycofywać osoby deklarujące DS więc "jedziemy" newsami co bardziej drastycznych scen.
Plus...ciekawostka udostępnili link do głosowania w sprawie poparcie lub braku poparcia dla ustawy o usypianiu psów. Na samym początku (zakładam, że wtedy kiedy link nie wyciekł poza Rumunie) wyniki były 50/50. I oczywiście zachęcanie do klikania z ich strony. Ale...nawet obecnie po fejsbukowej akcji jest 60/40. I tylko mnie zastanawia...jakbym był z tych co to lubią się na bezpańskim psie wyładować to bym kliknął, że usypiania psów nie popieram ;) Prawda?

[COLOR=#3E3E3E]ulvhedinn
[/COLOR][URL]http://www.prognostic.pl/-/liczba-psow-i-kotow-w-polskich-schroniskach[/URL] dość ciekawy link. Warto dodać, że szacowana liczba bezdomniaków nie uwzględnia psów na DT.
Super że masz adopcje. Naprawdę super. Doceniam taką działalność: tyle, że to kropla w morzu, nawet licząc wszystkie działające w temacie adopcji osoby.
I odnośnie wizyt i wymagań przy adopcji...to o czym już pisałem. Czasem trzeba wyłączyć emocje i zwyczajnie pomyśleć. Dla mnie lepiej jeśli 10 bezdomnych znajdzie średni dom, niż świetny dom miałoby znaleźć tylko 5 bezdomnych. Zwłaszcza że na to konto pozostaje w tragicznych warunkach kolejna 5 w schronie.
Tak trochę żartobliwie ;) jakbym chciał to pewnie znalazłbym z 10 sposobów w jaki mój pies może zginać śmiercią tragiczną u mnie w domu. O zgrozo...w kuchni mam dość śliskie płytki, w sumie bez problemu przez balkon wyskoczy, może też wyrwać kontakt (przecież to fajna zabawka w sumie) i ulec porażeniu prądem.... Kurde...chyba nie powinienem mieć psa.... ;)

Link to comment
Share on other sites

Polskie są nuuudne, bo polskie, mało medialne, poza tym "nic im nie grozi" (poza parwo, nosówką, zagryzieniem, zamraznięciem, śmiercią głodową, ugotowaniem żywcem w klatce itd. - nudaaaa). Jak na polskich psach zarobić? Bardzo mi przykro, ale choćby organizacje startujące na ratunek psom z Rumunii były najwybitniejszymi w Polsce, dla mnie właśnie przegrywają, są jak dzieci, które obok swojej piaskownicy znalazły drugą, fajniejszą, z większą ilością zabawek, rzuciły więc swoje w kąt i pognały tam przenosić zabawki na swój teren. Najpierw zajmijmy się naszymi, lokalnymi problemami, a potem cudzymi. Można pomagać innym, jak się ma u siebie porządek. Jak mój mąż - u nas remontu nie skończył, ale pomaga w remoncie babci, bo ma dobre serce i widzi, ze trzeba pomóć. Efekt? Ani babcia nie ma gdzie mieszkać, ani my. Wszyscy zostają z ręką w nocniku.

Link to comment
Share on other sites

stzw, to są cały czas te same wydarzenia i ta sama zbiórka, no ale fajniej jest doszukiwać się kto tez by może wyłudza forsę, no nie? O ja jaka fajna afera!!!!

Tak, tak, Sybelku, te nasze polskie pieski są takie beznadziejne nudne i głupie, no już na pewno żadnemu nie pomożemy, ojejejje..... :eviltong:

Faustus, a ja widzisz mam swoje "minimum" adopcyjne, no kurcze taka wredna jestem. I nie, nie są to złote miski, ani łoże z baldachimem, ale proste dopasowanie domu do psa. I tak są domy które nie dostaną tego KONKRETNEGO psa, ale moge im polecić inne psy. I są domy, które ode mnie żadnego zwierzaka nie dostaną, bo to co robią je dyskwalifikuje. Bo ciekawostka, zależy mi na tym, żeby a)pies był szczęśliwy; b)ludzie byli zadowoleni z adopcji, c) adopcja była udana i "trwała".

Link to comment
Share on other sites

Ulv, problem w tym, że bardzo często osoby zajmujące się adopcjami trochę zaczynają za bardzo wierzyć we własną nieomylność. Oczywiście nie mówimy o obecnych :lol: - taka ogólna uwaga.

A co do psów z Rumunii - powtórzę pytanie - po co...? Po co w ogóle ta akcja?
:oops:

Link to comment
Share on other sites

Ja już na którymś wątku opowiadałam, jak robiłam PA dla psa, który od dawna zalegał. Dom był bardzo dobry, ale zwyczajny, i panienki odmówiły wydania psa, bo miał posłanie mieć w przedpokoju. Tragedia! Bez kanapy nie ma adopcji! A pies zalegał w [B]P[/B]DT.
Nie wiem, jak się losy potoczyły, bo szlag jasny mnie trafił i wypadłam z tematu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Ja już na którymś wątku opowiadałam, jak robiłam PA dla psa, który od dawna zalegał. Dom był bardzo dobry, ale zwyczajny, i panienki odmówiły wydania psa, bo miał posłanie mieć w przedpokoju. Tragedia! Bez kanapy nie ma adopcji! A pies zalegał w [B]P[/B]DT.
Nie wiem, jak się losy potoczyły, bo szlag jasny mnie trafił i wypadłam z tematu.[/QUOTE]

Taa nam nie chcieli dać do adopcji psa bo nie mamy domku jednorodzinnemu. Pies w sumie wylądował na łańcuchu, a my adoptowaliśmy psa skąd indziej. Teraz nasz biedny piesek się strasznie męczy chodząc minimum 3x dziennie na dwór, mając dostęp całodobowo do wody, dostając jeść 2x dziennie rybne chrupki, mając za sobą szkolenie PT. Gdzie tamten w sumie nawet nie wiem jak skończył będąc na tym łańcuchu bo przecież chcieli do pilnowania... No ale oni mieli domek, a my tylko mieszkanie :roll:
Zadziwia mnie niektórych podejście.
Mnie tylko interesuje czy znają psychikę danej rasy (jeśli pies w typie), czy wiedzą jak żywić, czy w razie problemów są skłonni pracować z psem, czy pies dla nich ma być 'dzieckiem' czy członkiem rodziny.

Link to comment
Share on other sites

Wiecie co , kiedyś gdzieś to pisałam, ale powtórzę dla mnie te całe pa i po pa to czysta kpina i denerwowanie zwykłych miłośników psów czy kotów. Powiem tak jeśli będzie nadal tak jak jest to adopcji będzie mało , a psy będą zalegać w dt albo w schronach, a wiecie kto zyska? Zyskają psy i koty z dziwnych żrudeł. Ja osobiście bardzo bym nie chciała być przepytywana jak bym była czemuś winna. Jak czytam przykładowe ankiety to aż mnie ściska. Przez takie papierki i ambicje tracą zwierzaki.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...