Jump to content
Dogomania

Wybór maści psa- sprawa kontrowersyjna?


Aletheia

Recommended Posts

bzdury pleciecie. "do pasjonatow"...serio znam mnostwo pasjonatow rasy, ktorzy dana rase maja od lat czesto wiecej niz wy zyjecie na tym wspanialym swiecie i szukaja szczeniat tanszych, bo maja gdzies wystawy itd. chca mniec po prostu psa danej rasy. i w niektorych rasach znalezienie takiego szczeniaka jest niemozliwe, bo wszystko jest "wybitne".

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 121
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

taaa sportowe i uzytkowe hodowle niektorych ras w polsce i na swiece daja na maxa mierne eksterierowo psy i na serio nie ma co bulic tyle kasy, bo cena jest wywindowana na maxa.

powiem tyle: po prost widac, ze niektorzy nigdy nie mieli rasowego psa, nie sa w ogole zorientowani jak dziala polskie srodowisko kynologiczne i jak bardzo bywa ono zalosne. do bolu.

na dogo HODOWCA to jest nie wiadomo kto. a polska hodowla psow rasowych to jest zgodnie z regulaminem zkwp hodowla amatorska. i bardzo, bardzo czesto psy rozmnazane sa przez ludzi, ktorzy po prostu maja chec. zeby sobie cos rozmnozyc. bez pojecia o genetyce, fizjologii itd. a wszystko, co sie rodzi jest "wybitne":))))
aaaa i hodowca nie zarabia:))) szczegolnie jak kryje wlasna ske 5 razy pod rzad wlasnym samcem, a szczeniaki sprzedaje po 3000 frajerom, ktorzy sadza, ze kupuja cos wybitnego i unikalnego:))))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']taaa sportowe i uzytkowe hodowle niektorych ras w polsce i na swiece daja na maxa mierne eksterierowo psy i na serio nie ma co bulic tyle kasy, bo cena jest wywindowana na maxa.

powiem tyle: po prost widac, ze niektorzy nigdy nie mieli rasowego psa, nie sa w ogole zorientowani jak dziala polskie srodowisko kynologiczne i jak bardzo bywa ono zalosne. do bolu.

na dogo HODOWCA to jest nie wiadomo kto. a polska hodowla psow rasowych to jest zgodnie z regulaminem zkwp hodowla amatorska. i bardzo, bardzo czesto psy rozmnazane sa przez ludzi, ktorzy po prostu maja chec. zeby sobie cos rozmnozyc. bez pojecia o genetyce, fizjologii itd. a wszystko, co sie rodzi jest "wybitne":))))
aaaa i hodowca nie zarabia:)))[B] szczegolnie jak kryje wlasna ske 5 razy pod rzad wlasnym samcem, a szczeniaki sprzedaje po 3000 frajerom, ktorzy sadza, ze kupuja cos wybitnego i unikalnego[/B]:))))[/QUOTE]

O to, dokładnie to samo myślę

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Instant'][B]Twój tok rozumowania zakłada, że wszyscy hodowcy danej rasy mają ustaloną jedną cenę - ale tak nie jest.[/B] Wahania cenowe w przypadku szczeniaków występują między hodowlami a nawet między poszczególnymi miotami w jednej hodowli. I ktoś, kto nie jest w stanie wydać na szczeniaka, załóżmy, 5 tyś. złotych, będzie szukał hodowli (też z ZKwP), która te szczeniaki sprzedaje w granicach 2-2,5 tyś - a w wielu przypadkach jest w stanie taką znaleźć.

Masz naprawdę bardzo ciekawy tok rozumowania :) (Posłużę się tu hiperbolą, w żadnym wypadku nikogo nie porównuję!) I według niego takie stwierdzenie jest prawdziwe -[B] "złodzieje byli od zawsze, no to ja nie rozumiem, dlaczego ludzie jeszcze na nich narzekają, przecież wiadomo, że są!". [/B]
Obama zauważyła, że szczeniaki z dobrej hodowli (więc widełki cen to ile? 2,5-4 tyś. złotych?) są drogie w porównaniu do zarobków przeciętnego obywatela. Nie powiedziała, że dany obywatel nie może sobie oszczędzać na psa rok, podała prosty fakt: w niektórych wypadkach koszt szczeniaka to cała wypłata z miesiąca, dwóch czy trzech.





[B]Tylko czy hodowcy tak bardzo windują ceny?[/B] Jasne, są i takie wypadki, nie będę zaprzeczać. Ale odchowanie miotu to nie jest bułka z masłem, pochłania czas, energię i... pieniądze. A z wielu stron dochodzą wieści o świetnych hodowcach, którzy mogliby być wzorem do naśladowania dla tych innych, którym bardziej zależy na tym, żeby pies miał kochający, mądry dom, niż na kilkuset złotych więcej za szczeniaka. Rozkładają na raty, przetrzymują szczeniaki dłużej, jeśli przyszły właściciel nie ma możliwości ich odebrania, służą radą, pomocą. Więc nie demonizujmy.

Dla przeciętnego Kowalskiego pies z pseudo jest drogi.[/QUOTE]



Wyobraź sobie, że zdaję sobie sprawę z przekroju cen rasowych szczeniaków, interesuję się tym nie od wczoraj :D i gdybym chciała peta, to naprawdę wiedziałabym, jak za niego nie przepłacić.

Odnośnie tego wniosku ze złodziejem, to muszę przyznać, że to wciąż doskonały przykład :D bo tak, uważam,że głupia demagogia pt. "jak to nienawidzę złodziei" jest jałowa, tak samo jak to, że w autobusach latem śmierdzi, rowerzyści przeszkadzają na drodze,a szczeniaki z ZK są drogie. To coś na modłę "pogadam, jak nie mam o czym", można narzekać, ale w istocie rzeczy - ciężko to zmienić :)

Poza tym, odnośnie windowania cen, to powtórzę po raz n-ty - podstawą jest research i jeżeli ktoś da się nabić w balona i kupi przeciętnego szczeniaka za 3-4tys., to wina nie tylko chciwego hodowcy, ale też człowieka z przeświadczeniem, że "za porządne trzeba zapłacić". I jak dla mnie,to wielu Kowalskich się właśnie na to nabiera. Że 'prawdziwe, to drogie'.
Mój szacowny ojciec, kynologiczna wiedza żadna, rzucił cenę 3tys. jako tą, którą uznał za prawdopodobną za beagla-peta, który jest w rodzinie, "bo to myśliwski". Pies kosztował tysiaka.
Ale ojciec wyznaje też zasadę "pies to musi zjeść", a co to oznacza, to widziałam po tym, jak mi spasł zwierzaka dając porcję co najmniej trzydniową jako obiad :) tak więc populistycznie pies rasowy = drogi. A to, co oznacza "drogi", zależy od zasobności portfela, choć myślę, że i cena 800zł podchodzi pod "drogi" w obliczu psów za przysłowiowe 'co łaska'.

Znam poza tym wiele osób, dla których podejrzana jest cena np. 500zł za labradora. Tak po prostu - bo słyszeli, że niektóre kosztują np. 3 tysie. I mówię po raz kolejny o Kowalskich, którzy nie czują różnicy między szczeniakiem wystawowym, a petem. Wspomniany wyżej tata - i jestem tego pewna, a jest człowiekiem bardzo 'typowym' - nie kupiłby takiego psa z pseudo, bo byłby podejrzanie 'za tani'. Tylko dlatego, że słyszał, że są o wiele droższe. Wypośrodkowałby cenę - zupełnie jak rodzina od beagla. Trafił do nich pet, ale z rodowodem, choć byli w pseudo, ale szczeniaki kosztowały bodajże 3 stówki.

Naprawdę sądzicie, że ktoś z ulicy kupuje szczeniaka za - powiedzmy - 3tys.zł, wiedząc, że będzie to kanapowiec?

Link to comment
Share on other sites

Mi właśnie chodziło o to że za szczeniaka z nijakim rodowodem i żądają naprawdę sporej ceny. gdyby były hodowla psów z naprawdę fajnym charakterem, przebadane ale ani to ładne ani popędami sportowymi czy innymi. I niech takie psy idą za 500-1000 zł. Bo dać 200 za "papier" dla kowalskiego lepiej brzmi niż 2000.

A ja mówię o hodowlach gdzie ilość chętnych zawsze przekracza ilość szczeniąt bo są to super mioty bo fajnych zdrowych rodzicach. Więc nie mam nic przeciwko dużym ceną bo ekonomia mówi jeżeli na produkt ekskluzywny jest większa podaż to i cena rośnie. No dobra może pasjonaci to złe słowo.

a_niusia pytanie tylko które psy są dobre eksterierowo? bo mnie przerażają np. bordery na wystawach gdzie pies wygląda na niedźwiedź a futrem obdzieliłby 3 psy. Niech mi ktoś powie że ten pies spełniłby się w oryginalnej pracy i ma szatę nie wymagającą dużej pielęgnacji...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']no wlasnie: to skutek wspanialych dzialan hodowlanych majacych na celu polepszanie rasy...powstaja brzydkie psy "do pracy", "workingi" i wystawowe kukly bez typowych dla rasy popedow.[/QUOTE]

Będąc szczera to mi si akurat te brzydkie psy podobają. Taki krótkowłosy, długonogi marlaczek to ideał:loveu:
Jak zobaczysz wzór bordera to włos np. jest albo krótki albo pół długi a u nas wystawy wygrywają długowłose psy. Naprawdę to te brzydaki mają dużo bliżej do wzorca niż kukły ale niestety z takimi bisów nie wygrasz.

Mam wrażenie że IDS są najbardziej podobne do wzorca.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dance_macabre']Będąc szczera to mi si akurat te brzydkie psy podobają. Taki krótkowłosy, długonogi marlaczek to ideał:loveu:
Jak zobaczysz wzór bordera to włos np. jest albo krótki albo pół długi a u nas wystawy wygrywają długowłose psy. Naprawdę to te brzydaki mają dużo bliżej do wzorca niż kukły ale niestety z takimi bisów nie wygrasz.

Mam wrażenie że IDS są najbardziej podobne do wzorca.[/QUOTE]

spoko, ale to serio nie ma nic do rzeczy, co sie tobie podoba, bo na ksztaltowanie rasy masz wplyw zerowy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']no wlasnie: to skutek wspanialych dzialan hodowlanych majacych na celu polepszanie rasy...powstaja brzydkie psy "do pracy", "workingi" i wystawowe kukly bez typowych dla rasy popedow.[/QUOTE]

I tak według mnie zostanie, bo wybujałe popędy są bardzo często kłopotliwe dla osób nastawionych typowo na wystawy, a wiele cech przesadnie eksponowanych i pożądanych na wystawach jest sprzecznych z celami hodowlanymi w przypadku psa typowo użytkowego/sportowego ;) To, że "szołowy" border ma trochę za dużo kłaków do pracy na pastwisku to akurat mało wyrazisty przykład.
Psów wypośrodkowanych pomiędzy liniami show i sport nie ma w wielu rasach kto hodować i przede wszystkim dla kogo.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']I tak według mnie zostanie, bo wybujałe popędy są bardzo często kłopotliwe dla osób nastawionych typowo na wystawy, a wiele cech przesadnie eksponowanych i pożądanych na wystawach jest sprzecznych z celami hodowlanymi w przypadku psa typowo użytkowego/sportowego ;) To, że "szołowy" border ma trochę za dużo kłaków do pracy na pastwisku to akurat mało wyrazisty przykład.
Psów wypośrodkowanych pomiędzy liniami show i sport nie ma w wielu rasach kto hodować i przede wszystkim dla kogo.[/QUOTE]

na sczescie nadal sa obowiazkowe proby pracy w niektorych rasach i nawet pies typowo wstawowy nie moze byc tylko wystawowa kukielka, aby uzyskac prawa hodowlane. ja bede sie trzymac gr 7 fci, gdzie dual championy wcale nie sa rzadkoscia.

Link to comment
Share on other sites

No niestety w mojej rasie, szczególnie w Polsce nie jest tak różowo. Wystarczy spojrzeć na samą długość kufy. We wzorcu stoi "stop zaznaczony, kufa krótka". A co ta "krótka kufa" oznacza dla różnych hodowców to inna sprawa - można spotkać zarówno psy, którym robi się przy oczach zakładka jak buldożkom, stop jest tak zaznaczony, że aż wypukły, a oczy powoli zaczynają wyłazić z orbitm a można spotkać psy o kufie dużo dłuższej, ale nadal krótszej niż typowa mezocefaliczna (a więc w sumie krótkiej - wzorcowej, zbliżonej do pierwszych psów w rasie) i stopie, który jest zaznaczony, ale nie mocno zaznaczony. Które z tych psów są sprawniejsze i zdrowsze, nie trzeba chyba mówić; pytanie teraz czy ten drugi typ jest po prostu "użytkową pokraką", jak stwierdziłoby wielu właścicieli psów typowo wystawowych ;)
Może gdyby w mojej rasie były jakieś próby pracy, to byłby jakiś odsiew psów niesprawnych fizycznie, mało wydolnych - no ale prób pracy nie ma, przynajmniej w Polsce.
Można się kusić o wyhodowanie czegoś pośrodku, tylko po co, dla kogo, skoro nie dla osób nastawionych na wystawy, bo takie zwierzaki raczej nie będą wygrywać plus będą bardzo wymagające ruchowo, ani dla osób idących w sport, skoro będą mniej sprawne od tych "pitbulowatych" w typie ;)

Link to comment
Share on other sites

powtorze: to jest wlasnie "dzialanie dla dobra rasy".


kiedy ja kupowalam moja druga suke to sie nasluchalam, ze "futro do ziemi", ze te psy "nic soba nie reprezentuja uzytkowo", ze "domieszali do nich afgana" i innnych tego typu *******. tyle ze jak sie zerknie w jej rodowod, to wiekszosc psow to sa psy z certyfikatem uzytkowosci. pokazuja sie na konkursach odpowiednich dla rasy, maja odpowiednie osiagniecia na polu mimo ze sa dlugowlose, piekne i sa zwyciezcami swiata, europy i wystawy westminister.
takie wystawowe kukly, ale jakos workingi.

w polsce? ze swieca szukac. a gadania bylo duzo.
tak wiec ja uwazam, ze sie da. i nie sadze, ze ludzie chca psy wyzute z intstynktow.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']tak, znam wiele osob, ktore kupilo psa za 3-4 tyski i jest to pies domowy.[/QUOTE]

Dokładnie tak! Mnie przede wszystkim irytuje hipokryzja hodowców. To, że oni biedni są, że to tyle kosztuje, żarcie, wystawy, weterynarz...
Sorry ale jakby to się im nie opłacało to by tego nie robili. I tu uważam należy spojrzeć na hodowle psów w nieco bardziej racjonalny sposób: aż tak bardzo nie różni się od hodowli świń, krów czy koni. Tu i tu w pewnym momencie chodzi o pieniądze. A że chodzi o najlepszego przyjaciele człowieka to dodatkowo włączają się emocje, które często nie pozwalają spojrzeć trzeźwo na sytuację. I aby jasne było: nie zaglądam im do portfela, ich sprawa, ich zaradność. Niech zarabiają ku chwale Urzędu Skarbowego ;)
Natomiast jak a_niusia wspomniała (i jeszcze ktoś) na dogo panuje jakieś przekonanie, że każdy psiarz ma wiedzę, login na dogo, stos książek o psach plus trenuje ze swoim zwierzakiem co najmniej posłuszeństwo. Niestety przeciętny "konsument" dorobku hodowcy psów taki nie jest i pewnie nigdy nie będzie. I nie ma co się dziwić, ani ganić. Tak funkcjonuje społeczeństwo: zawsze są dwa marginesy. Z jednej w tym temacie powiedzmy niech będą Ci oświeceni ;) dogomaniacy plus pokrewni, a z drugiej ludzie którzy nigdy żywego zwierzęcia mieć nie powinni. Środek najszerszy i to właśnie oni są grupą docelową dla większości handlarzy/hodowców/pseudo. Zwłaszcza przy popularnych rasach. Bo chcąc nie chcąc to ile kosztuje szczeniak w dużej mierze zależy od rynku, czyli popularności. A w to wkomponowują się takie rzeczy jak chociażby....filmy gdzie grają psy.
Starczy spojrzeć na przeciętną cenę za labradora. Jest na poziomie przeciętnej ceny za jamnika chociażby. I raczej nikt mi nie powie, że ich utrzymania kosztuje tak samo ;) I każdy z nas tutaj raczej wie czemu tak jest. Trudno wyjść na spacer z psem i nie minąć kogoś na spacerze z labkiem (czy też czymś labkopodobnym). Rynek się przesycił, a hodowli jest cała masa. Co oznacza że cena musi pójść w dół. Teraz przyszła pora na bordery, aussie.
Mimo że trochę się rozpisałem to i tak napisane bardzo ogólnikowo ;)

A co do tematu aby nie było, że totalny spam: dla mnie sprawa prosta. Póki jestem na etapie zakupu szczeniaka to mam do niego stosunek...nijaki. Tak samo jest mi bliski szczeniak czarno-biały, brazowo-biały, czy merle. Więc jako że to moje pieniądze to mam sobie prawo wybrać za nie to co chcę. I nic tego nie zmienia, ze to żywe stworzenie. W ten sposób myśląc to w zasadzie obojętne powinno być powinno czy ja sobie kupię doga, czy jamnika. Przecież to pies i to pies ;) Sytuacja zmienia się kiedy wejdę w bliższe relacje z tym zakupionym szczeniakiem.

Link to comment
Share on other sites

A mnie strasznie irytuje wrzucanie wszystkich do jednego worka. Ja wierzę, że nie wszyscy hodowcy robią to dla kasy cześć to są prawdziwi pasjonaci.
W chwili obecnej mam 11 szczeniąt w domu, jak ludzie pytają się o cenę to szybko mnożną sobie ją razy 11 i widać normalnie $ w ich oczach, jak w kreskówkach. Tylko zapominają o kosztach, które są dla nich dużym zaskoczeniem. Oprócz kosztów, no ciężko jest wycenić ile warta jest wiedza, zaangażowanie, odpowiednia socjalizacja, żywienie etc.
O ile na miocie wychodzi się na plus, jest to przychód. Jak natomiast zaczęłoby się rozliczać hodowlę w całości, czyli koszty zakupu psów, koszty żywienia, opieki, wystawy, szkolenia groomerzy, kosmetyki itp, to nagle może się okazać że ten spory przychód tych wydatków nie pokrywa.
Ja jestem daleka od wliczania swoich psów w koszta, bo są to przede wszystkim moje kochane psy. I tak by jadły to samo, i tak by jeździły na szkolenie etc. Ale nie wszyscy mają takie podejście, bo są ludzie dla których hodowla to pełnoetatowe zajęcie.

Link to comment
Share on other sites

Nie, nie dałabym. Tyle, ze ja mam tylko jednego reproduktora i jedną sukę hodowlaną. No i hoduje rasę niepopularną co powoduje, że gdybym miała jeszcze jedną sukę hodowlaną to dla szczeniąt z dwóch miotów mogłabym mieć problem na nowe domy.

A wracając do głównego tematu, to nie przyjmuje zamówień na kolory. Jedynie na płeć. Przyszłe rodziny są powiadomione, że szczenięta sa przypisywane do poszczególnych domów po ukończeniu 7 tygodnia życia.

Link to comment
Share on other sites

[B]Rosiczka[/B], ano właśnie..każdy mnoży tylko cenę x ilość szczeniąt...praktycznie nikt nie liczy,ile trzeba w te szczenięta - mówiąc brzydko - zainwestować...my jeszcze mamy czterech chłopaków 3,5 miesięcznych + sunia, która w październiku jedzie do Anglii...do wszystkich kosztów, muszę doliczyć jeszcze nową sofę,bo dotychczasowa nadaje się do wyrzucenia...cóż, tak to jest jak się mieszka z psami ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']powtorze: to jest wlasnie "dzialanie dla dobra rasy".


kiedy ja kupowalam moja druga suke to sie nasluchalam, ze "futro do ziemi", ze te psy "nic soba nie reprezentuja uzytkowo", ze "domieszali do nich afgana" i innnych tego typu *******. tyle ze jak sie zerknie w jej rodowod, to wiekszosc psow to sa psy z certyfikatem uzytkowosci. pokazuja sie na konkursach odpowiednich dla rasy, maja odpowiednie osiagniecia na polu mimo ze sa dlugowlose, piekne i sa zwyciezcami swiata, europy i wystawy westminister.
takie wystawowe kukly, ale jakos workingi.

w polsce? ze swieca szukac. a gadania bylo duzo.
tak wiec ja uwazam, ze sie da. i nie sadze, ze ludzie chca psy wyzute z intstynktow.[/QUOTE]

I tu jest duża różnica między rasami, o których mówimy - Ty o sierści i instynktach, a ja też o budowie i wydolności.
A co do mojej rasy - tak, ogromna większość nabywców w Polsce chce staffiki wyzute z instynktów ;) Wystarczy spojrzeć, ilu właścicieli staffików jest w szoku, że dojrzewający samiec TTB nie chce się bawić w parku z gromadką piesków jak golden retriever. A wielki czynny sport ze staffikiem to dla nich spacer na łączkę, a w weekend latem nad rzeczkę ;)

[quote name='Faustus']Dokładnie tak! Mnie przede wszystkim irytuje hipokryzja hodowców. To, że oni biedni są, że to tyle kosztuje, żarcie, wystawy, weterynarz...
Sorry ale jakby to się im nie opłacało to by tego nie robili. I tu uważam należy spojrzeć na hodowle psów w nieco bardziej racjonalny sposób: aż tak bardzo nie różni się od hodowli świń, krów czy koni. Tu i tu w pewnym momencie chodzi o pieniądze. A że chodzi o najlepszego przyjaciele człowieka to dodatkowo włączają się emocje, które często nie pozwalają spojrzeć trzeźwo na sytuację. I aby jasne było: nie zaglądam im do portfela, ich sprawa, ich zaradność. Niech zarabiają ku chwale Urzędu Skarbowego ;-)
[/QUOTE]

Dopóki dobro psów na tym nie cierpi - dla mnie hodowcy mogą sobie zarabiać na tym nawet kokosy i budować wille z basenami. Tylko proszę o namiar na takiego hodowcę, żebym mogła zasięgnąć rady, jak wyjść na te kokosy z niekończących się jak dotąd inwestycji :evil_lol:
Tu działają prawa rynku. Masa hodowców owszem, coś na psach zarabia, niektórzy nawet z tego żyją, ale w niektórych rasach po prostu nie da się wyjść na plus, przy kosztach utrzymania dużej rasy, małym popycie i co za tym idzie, niskiej cenie szczeniaków. A ktoś jednak te rasy hoduje - no właśnie, pasjonaci. I po tym można odróżnić pasjonata rasy od hodowcy-dorobkiewicza. Pasjonat stanie na głowie i dołoży do hodowli z domowego budżetu, żeby pozostać przy swojej rasie i robić coś dla niej. Ktoś, kto chce po prostu hodować i mieć z tego parę groszy - zmieni rasę na bardziej opłacalną :diabloti:
A wysokie ceny... A kto kształtuje cenę, jak nie nabywcy? Jak są łosie, którzy chcą kupić bardzo takie sobie szczenię w cenie świetnego importu z drugiego końca Europy - to zawsze znajdzie się ktoś, kto im tak psa sprzeda :p

Co do koloru - dla osoby chcącej psa do hodowli, dużo ważniejsza jest budowa, zdrowie i psychika psa, niż to czy będzie akurat czarny czy pręgowany (chyba że dane umaszczenie jest powiązane z jakimiś cechami/problemami zdrowotnymi). Natomiast dla kogoś, kto chce po prostu psa danej rasy, i widzi mu się taki, a nie inny kolor, będzie to istotna cecha. I nie ma co się oburzać o takie pytanie.

Link to comment
Share on other sites

Kiedy słyszę, że hodowca zarabia na wystawach bądź też szczeniętach to mnie krew zalewa. Mimo, że hodowcą nie jestem. ;) Oczywiście nie można wszystkich pakować do jednego worka, jak już wspomniała [B]Rosiczka[/B], bo niektórych nie obchodzi dobra dieta, badania na choroby genetyczne itd. Uważam, że właśnie po tym można wybrać odpowiedzialnego hodowcę, pasjonata, który swoim psom oddaje całe swoje serce.
Podstawy utrzymania psów hodowlanych w doskonałym stanie stanie to już nie mały wydatek - prawidłowe żywienie, badania, wizyty u weterynarza, opłaty za wystawy. Do tego dochodzą koszty samego miotu: krycie, poród (kojec, materace itd.), odchów. Oprócz tego wyprawki dla przyszłych właścicieli, a czasami zakup nowych mebli. A $, które zostaną zaraz zostaną wydane na kolejną wystawę, worek karmy bądź też wizytę u weta. Mówię tu oczywiście o prawdziwym pasjonacie, o którym wspominałam wcześniej. A wiedza, doświadczenie i serce - tego nie da się opłacić.
[SIZE=1][B]Martens[/B] - Nico zachowuje się już znacznie lepiej, dziękuję za rady! :)[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dioranne']Kiedy słyszę, że hodowca zarabia na wystawach bądź też szczeniętach to mnie krew zalewa. Mimo, że hodowcą nie jestem. ;) Oczywiście nie można wszystkich pakować do jednego worka, jak już wspomniała [B]Rosiczka[/B], bo niektórych nie obchodzi dobra dieta, badania na choroby genetyczne itd. Uważam, że właśnie po tym można wybrać odpowiedzialnego hodowcę, pasjonata, który swoim psom oddaje całe swoje serce.
Podstawy utrzymania psów hodowlanych w doskonałym stanie stanie to już nie mały wydatek - prawidłowe żywienie, badania, wizyty u weterynarza, opłaty za wystawy. Do tego dochodzą koszty samego miotu: krycie, poród (kojec, materace itd.), odchów. Oprócz tego wyprawki dla przyszłych właścicieli, a czasami zakup nowych mebli. A $, które zostaną zaraz zostaną wydane na kolejną wystawę, worek karmy bądź też wizytę u weta. Mówię tu oczywiście o prawdziwym pasjonacie, o którym wspominałam wcześniej. A wiedza, doświadczenie i serce - tego nie da się opłacić.
[SIZE=1][B]Martens[/B] - Nico zachowuje się już znacznie lepiej, dziękuję za rady! :)[/SIZE][/QUOTE]


ilu jest takich hodowców

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']ej dobra...strata tata u dupy organki jak mawial moj stary. na pewno hodowca, ktory 5 razy pod rzad rok po roku kryje jedna suke tym samym wlasnym samcem (a czasem nawet i dwie suki) robi to z pasji do rasy i wcale na tym nie zarabia:))))[/QUOTE]

Chyba mylisz hodowcę z pseudohodowcą. Osobiście jakoś nie znam hodowców, którzy robią biznes na psach. Jak się człowiek postara o dobrego reproduktora, do którego czesto trzeba pojechać ponad 1000 km, odchowa na poziomie szczeniaki, często czekając dużej niż standartowe 8 tygodni na dobrych włascicieli, to raczej oscyluje to w pobliżu zera, a nie jakiś finansowych kokosów.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...