Jump to content
Dogomania

*** KLUSIA (Łezka) z Radys (po 113 dniach w dt) już w DS - dziękujemy za wsparcie!


inka33

Recommended Posts

[quote name='Mattilu']Moge tylko z daleka wspierac mysla serdeczna Was obie. Robisz wszystko dobrze, starasz sie jak mozesz i to wystarczy. Mizianki delikatne da Klusi.[/QUOTE]
Dzięki...

Boję się trochę tej nocy jakoś... :nerwy:
Nie udało mi się na razie dodzwonić do lecznicy podpytać.
No i tak mnie tą obserwacją objawów przeponowych nakręcili, że już nic nie wiem...

Przysypiając, od czasu do czasu znienacka robi takie miotnięcie, próbując dostać się jęzorkiem do boku, że już nie wiem w końcu, czy ją to boli czy nie... :( No i ten sposób oddychania obserwuję, nasłuchuję, że już głupieje od tego. :shake:
Chyba jednak powinnam iść spać...

Pocieszające jest, że Klusia sama ułożyła się na posłaniu (tylko z drobniutką pomocą), bo wcześniejsze kładzenie się, o którym mówiłam, to było na podłodze (może mniej wygodnie, ale za to stabilniej, przewidywalniej, że tak powiem). No i wcześniej bez problemu wylizała z kieliszeczka probiotyk, pospacarowała, sioo zrobiła, wylizała antybiotyk z innego kieliszeczka i trzęsąc uchami pochłonęła porcję zblenderowanego rosołku. :)

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 499
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Gusiaczek']beznadziejnie chora Ovolinka, syn w szpitalu ...
to był horror :shake:
rozumiem Waszą sytuację ...
Inka, będzie dobrze, a Ty nie bierz na siebie wszystkich grzechów świata ...[/QUOTE]

Wszystkich nie biorę... chyba...
Po prostu przerosła mnie ta sytuacja.

Dziękuję za słowa otuchy, za dobre myśli za Klusię. :Rose:

Za kilkanaście minut idziemy do wetki na zastrzyki i płukanie (mam nadzieję).
Oby... oby nie bylo gorzej niż wczoraj wieczorem. :modla:
I jeszcze ten chole*ny deszcz pada...!
Kluśka w domu się nie załatwi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='inka33']Wszystkich nie biorę... chyba...
Po prostu przerosła mnie ta sytuacja.

Dziękuję za słowa otuchy, za dobre myśli za Klusię. :Rose:

Za kilkanaście minut idziemy do wetki na zastrzyki i płukanie (mam nadzieję).
Oby... oby nie bylo gorzej niż wczoraj wieczorem. :modla:
I jeszcze ten chole*ny deszcz pada...!
[B]Kluśka w domu się nie załatwi.[/B][/QUOTE]
to chyba akurat dobrze ;)

co do przemywania ran
od razu napisze, że nie miałam styczności z psem po pogryzieniu
ale takie np zapuszczanie kropli do uszu Zorce robiliśmy siłą
jak byłam sama to trzymalam ją nawet nogami
Bronka do obcinania pazurów trzymały 3 os
a Prodzika wzieliśmy na smaki
jak sobie nie dawał kołtuna przy ranie wyciąć to Grem dawał mu kawałeczki sera a ja ciełam ;)

może we dwie osoby np z tztem dacie rade?

Link to comment
Share on other sites

Tak Klusiny bok wyglądał w środę (28.08.) po południu... :(

[URL]https://py26sw.sn2.livefilestore.com/y2pNLXPI0oyuCLfAsGN8z2vKvX2YXxN-yMABo1BC65xJSqQnMO3aNiOktVb9BgFSS3GRoWfisBnEOOB3prU20npgSnvYMZN-ZEKWHeYX4478X9i0Qx7REGGr2XV8Mpoo6G4/KLUSIA-rany-ok-17tej-28-08-2013.JPG?psid=1[/URL]

Ciężko tu stwierdzić, co jest pokrwawione z wierzchu, a co jest siniakiem...
Zdjęcie marne, bo nie swoim aparatem robiłam, a i Klusia nie lubi zdjęć, więc musiałam szybko.

Natomiast dzisiaj już po wizycie u wetki, czyli po wczorajszym usunięciu martwicy i dzisiejszym płukaniu jest tak:

[URL]https://py26sw.sn2.livefilestore.com/y2pc4SVx208kuBc28C6RaPQKjinQcV0fpcqoAFxI8HO7x__WfxOIjZQneGSQrZYMY4GdbECgFwhsijjuvLmeGtIi14qf-wfDABgo_UZ3e7VDMmNxKwJyzGfkTF15KzFz2H9/KLUSIA-rany-ok12tej-01-09-2013.JPG?psid=1[/URL]

Poza dziwna (niemal jak rasowiec na wystawie!), bo Asia trzymała Klusię za klosz, żeby za bardzo się nie ruszała.
Mam jeszcze zdjęcie bardziej w zbliżeniu, ale jest ciut poruszone, więc nie jestem pewna, czy lepiej widać niż na tym...

Zaraz napiszę info od wetki...

Edited by inka33
porządki... ;)
Link to comment
Share on other sites

[quote name='3 x']to chyba akurat dobrze ;)

co do przemywania ran
od razu napisze, że nie miałam styczności z psem po pogryzieniu
ale takie np zapuszczanie kropli do uszu Zorce robiliśmy siłą
jak byłam sama to trzymalam ją nawet nogami
Bronka do obcinania pazurów trzymały 3 os
a Prodzika wzieliśmy na smaki
jak sobie nie dawał kołtuna przy ranie wyciąć to Grem dawał mu kawałeczki sera a ja ciełam ;)

może we dwie osoby np z tztem dacie rade?[/QUOTE]
Już z TŻem próbowaliśmy w Otwocku... :shake:

Wiesz, co innego jest trzymać nogami nawet wielkiego, ale [U]bez ran[/U] psa, żeby zakroplić uszy, czy obciąć pazury - wtedy siłą i tyle.
Ale nie wyobrażam sobie wkładania w ranę końcówki strzykawki i wlewania w ranę płynu wyrywającemu się psu...
U wetki trzymamy ją we dwie osoby, a wetka płucze, ale nawet tam, na stole jest to upiornie trudne.
No, a przecież wetka ma doświadczenie, wprawę i nie robi jej się przy tym słabo...

[B]Bardzo chętnie przyjmę Twoją pomoc[/B], jeżeli jesteś w stanie codziennie wieczorem przez kilka najbliższych dni przychodzić do Klusi... :modla:


PS.
Że się nie załatwi w domu, to o tyle niedobrze, szczególnie! w czasie lub po deszczu, że teraz, z otwartymi ranami musi wejść na trawnik...


[quote name='Ellig']Inka swietnie sobie radzisz , najwazniejsze jest to ,ze caly czas kotrolujesz stan kluski i chodzisz z nia do wet. Wazne jest tez to ,ze od razu otrzymala fachowa pomoc, bedzie dobrze Dziewczyno![/QUOTE]
Dziękuję... :calus:
Jest mi bardzo przykro, że nie mogę zrobić więcej... :(

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj ta rana wyglada duzo lepiej ale nie mozna przestawac ani na moment leczenia, jak sami sobie nie radzicie to trzeba chodzic do weterynarza, nie ma wyjscia.
[url]https://py26sw.sn2.livefilestore.com/y2pc4SVx208kuBc28C6RaPQKjinQcV0fpcqoAFxI8HO7x__WfxOIjZQneGSQrZYMY4GdbECgFwhsijjuvLmeGtIi14qf-wfDABgo_UZ3e7VDMmNxKwJyzGfkTF15KzFz2H9/KLUSIA-rany-ok12tej-01-09-2013.JPG?psid=1[/url]

Link to comment
Share on other sites

Na tym drugim zdjęciu wygląda dużo lepiej .... myślę, że leczenie działa i nie trzeba tego zmieniać - bez wyrzutów chodź do lekarza na przemywanie ran (ja robiłam to sama, ale psa kładłam sobie na kolanach a on cierpliwie i spokojnie znosił wszystkie zabiegi jakby czuł, że chcę mu pomóc). Tak jak piszesz też nie wyobrażam sobie przytrzymywanie np. kolanem szarpiącego i wyrywającego się psa z takimi ranami. A tak przy okazji jeśli jest jakaś szansa na odnalezienie właścicielki amstafki to trzeba zrobić wszystko, żeby do niej dotrzeć - koszty veta są przecież nie małe a taka "kara finansowa" może nauczyłaby panią odpowiedzialności - czasami to działa lepiej niż powoływanie się na rozsądek. No i w ten sposób można uchronić inne psiny przed takimi atakami. Trzymajcie się obie, miziaki dla Klusi

Link to comment
Share on other sites

Wizyta dzisiejsza u wetki:

- antybiotyk LincoSpectin
- p/bólowo i p/zapalnie Metacam
- płukanie ran roztworem... (?)
- dodatkowe płukanie antybiotykiem Metronidazol

Wygląda to oczywiście lepiej niż wczoraj rano, ale wygląda w ocenie wetki jednak źle.
(Bo w mojej - pies z dziurami w skórze wygląda [U]masakrycznie[/U]!)

Ta dolna rana była lekko zaropiała, stąd decyzja o płukaniu antybiotykiem, który ma jednocześnie działanie takie, że zapobiega zasklepianiu kieszeni, a właściwie nie dopuszcza do przyrastania skóry to tkanek pod spodem (kurcze, nie umiem tego dokładnie powtórzyć...).

Ten "opatrunek fizjologiczny" zostawiony w górnej części zaczyna odchodzić i rzeczywiście ten odstający kawałek wygląda na dość cienki - jak grubszy strupek, a nie na całą grubość skóry. Ta rana też była przepłukana, bardziej z wierzchu, bo stricte kieszeni tam nie ma, ale się ciut sączy - chyba dół tej rany, gdzie była usunięta martwica, "opatrunek" jest powyżej tego usuniętego. (Rety, czy ja to piszę logicznie...?!)

Zdaniem wetki, niestety istnieje realna groźba, że skóra na tej dolnej kieszeni może zmartwieć i odpaść w całości (po kawałku?)
Sama skóra to jeszcze nic, ale [B]wtedy grozi ogólne zakażenie organizmu...[/B] :bigcry:
Czyli co - pobyt w klinice...?!?!


Pani wetka poradziła też spróbować (parę godzin po wizycie) [B]zrobić okład z sody[/B].
Gdyby się udało, to kilka razy dziennie - do pewnego stopnia zastąpiłoby to płukanie Rivanolem.
Jednak odradzałaby raczej robienie tego "po trupach", bo taki stres kilka razy dziennie też nie byłby dobry...

Duża gaza kupiona, sodę mamy, spróbujemy. :nerwy:

Jakieś rady, co do sposobu...?
Pomocne dłonie...?

Może jak uspokoi się trochę po porannym stresie i p/bólowy zacznie porządniej działać, to może jakoś podstępem się uda...?
Choć licha to nadzieja bardzo... :shake:

Link to comment
Share on other sites

Melduję się na wątku Kluchy, życząc przede wszystkim Klusi szybiego powrotu do formy bez komplikacji, a [B]ince33[/B] odporności psychicznej (pod każdym względem).
Co do odpowiedzialności - [B]inka33[/B] jest jedną z najbardziej odpowiedzialnych i rzetelnych osób, jakie znam (internetowo i osobiście). Byłam świadkiem ataku tzw psa rasy groźnej. Z całym szacunkiem, ale jeśli takie bydlę nie jest w kagańcu i nie podlega kontroli odpowiedzialnego i wystarczająco silnego właściciela, to metr różnicy w długości smyczy napadniętego psa nic nie pomoże. Prędkość i siła agresora połączona z brakiem kontroli i wyobraźni jego właściciela jest olbrzymim zagrożeniem. Tyle na temat odpowiedzialności, nie wspominam o braku kagańca i kontroli ze strony pani amstaffa, oraz o jej postawie w trakcie wydarzenia i po nim.

Kombinuję drobną akcję pomocową dla Was.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Czorcik']a ja znam osobiście za równo Awit jak i Inkę :D i wiem że Awit na pewno nie chciała w żaden sposób dokuczyć ince.

A Ty inka rób dalej tak jak robisz dzieciaku :D[/QUOTE]

[B]Czorcik[/B], pewnie że nie chodzi o żadne dokuczanie :) Mam na myśli jedynie to, że w pewnych sytuacjach układ sił jest baaardzo nierówny.

Link to comment
Share on other sites

:-(:-(..Klusenko o matuniu:placz::glaszcze::glaszcze:ile bolu bidunia wycierpiała:shake:...inko trzymajcie się mocniutenko , Twoja uwaga i spokoj , opieka -wiele pomoga , już będzie coraz lzej- zobaczysz . Kluseczko cudna zdrowiej z każdym dniem :iloveyou::iloveyou:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mattilu']Inka, nie martw sie na zapas. Na razie plucz i okladaj, zobaczymy co bedzie dalej. Z tego co pamietam, to nie masz namiarow na ta kobiete od amstafki, wiec nie masz mozliwosci upomniec sie o zwrot kosztow leczenia, prawda?[/QUOTE]
Niestety nie mam... :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Awit']Nie tam żebym moralizowała, ale...
Inka, gdyby Kluska szła koło Ciebie byłoby bezpieczniej i dla Ciebie i dla niej.
Klusia szła ponad metr przed Tobą, a przy takiej odległości psa od siebie nie jesteś w stanie szybko zareagować. A sytuacje bywają różne.....
To Ty psa prowadzisz a nie pies Ciebie, więc nie powinien maszerować przed Tobą tylko obok:-)
Zawsze jak są zakręty, skręty, krzaki wystające dobrze jest wyobrazić sobie, że nie wiadomo na co czy na kogo się wyjdzie, lub kto wejdzie na mnie, i psa wtedy trzeba trzymać króciutko a dziecko mieć przy sobie, bo np może gnać szalony rowerzysta i dramat.

Moja Fredzia była też ugryziona, ranka była mała, od razu do lecznicy jechaliśmy.
Oprócz zastrzyków a antybiotykiem dostałam maść, którą ze dwa razy dziennie wciskałam jej pod skórę na tą ranę, żeby się nie zasklepiała.
I raz też jak była ugryziona mądra wetka jej zaszyła, ale zostawiła za mały otwór, zasklepiło się szybko, ale zbierało w środku. I też jej coś tam wstrzykiwałam, żeby się wypłukiwało.
Trzymam kciuki, żeby dziewczynka się zagoiła i żeby nie cierpiała.[/QUOTE]
Sama siebie zacytowałam, ponieważ nie chcę żadnych dopowiedzeń, przypisywania mi słów niewypowiedzianych przeze mnie.
Nie padło z mojej strony ani jedno słowo krytykujące czy oceniające w negatywny sposób sytuację z pogryzieniem, nie napisałam słowa o jakiejkolwiek nieodpowiedzialności Inki.
1sze moje zdania to tylko porada poparta własnym doświadczeniem.
I pisałam nie po to, aby wpędzać Ciebie Inka w jeszcze większe poczucie winy, tylko zwyczajnie napisałam to co akurat miałam na myśli. Bo u mnie też jak się wychodzi w 1 miejscu są wielkie krzaki i nic nie widać. I ktoś może przeczytać, i dzięki temu czegoś złego uniknie.
Wiem Inka, i naprawdę rozumiem, że fatalnie się czujesz.
Ale nawet jakby ta amstafka przechodziła obok was, też byś miała poczucie winy, że Kluska nie szła np po Twojej drugiej stronie.
Po takich zdarzeniach tak się normalny człowiek czuje, czyli pojawia się poczucie winy.
Mi np kiedyś rowerzysta przejechał szczeniaka, to były sekundy, przeżyła na szczęście.
I teraz jestem "trochę" wyczulona na takie sprawy.

Te rany są takie duże, nie sądziłam, że aż takie.
Biedna jest.
Wg mnie, jeśli nie umiesz, nie czujesz się na siłach płukać sama to powinnaś chodzić do wetki, tym bardziej, że nie wyglądają dobrze.
Jak przestaną ropieć, i już napatrzysz się na te płukanie, zapewne sama sobie dalej poradzisz z płukaniem, a teraz chyba nawet dobrze, żeby na bieżąco oglądał je wet.

Moje pogryzienia były malutkie w porównaniu do tych.
Zagoiły się ładnie.
Oby Klusce ropieć przestały, to będzie już dobrze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zebrazebra'][B]Czorcik[/B], pewnie że nie chodzi o żadne dokuczanie :) Mam na myśli jedynie to, że w pewnych sytuacjach układ sił jest baaardzo nierówny.[/QUOTE]

wiem, ( Ciebie tez znam osobiście :diabloti: )

a teraz tak na poważnie, rozmawiałam z Inka wielokrotnie w ciągu ostatnich dni i uwazam że nie ponosi winy za to zdażenie, takie sytuacje się zdarzają, weszły na siebie zza rogu nie mogąc się widzieć.
winę w moim odczuciu ponosi osoba , która ma psa , który jest w stanie wyrządzić dużą krzywdę innemu zwierzakowi a był nieodpowiednio zabezpieczony.
Nawet gdyby inka trzymała psa przy nodze, tamten mogł się szarpnąć.
Byłam świadkioem takiego zdarzenia u mnie na osiedlu, amstaff przeciągnał swoją panią przez pół trawnika żeby zaatakować małego psa, tez był niezabezpieczony.

Link to comment
Share on other sites

Przyszło mi do głowy,
czy ktoś widział tą sytuację z pogryzieniem, jakiś sąsiad, osoba z parku, ktoś znany z widzenia?
A najbliższy wet nie zna amstafki chodzącej do niego?
A może tak by rozlepić w okolicy kilka ogłoszeń, że pilnie poszukuje się właścicieli takiego psa i opisać amstafkę, może ktoś da do niej kontakt...

Bo wiecie, tak naprawdę, to nie wiadomo czy ona była szczepiona na wściekliznę.
I jeszcze pomyślałam, o zgłoszeniu na policję?
A może ta baba ma już na koncie jakieś pogryzienie amstafki i mają to zanotowane?
Dzielnicowy może by też kojarzył?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...