Jump to content
Dogomania

*** KLUSIA (Łezka) z Radys (po 113 dniach w dt) już w DS - dziękujemy za wsparcie!


inka33

Recommended Posts

  • Replies 499
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='inka33']Kochani, jadę dziś do W-wy! :multi:

Trudno, trochę Kluchę pomęczę, nic na to nie poradzę... :(
Mam tylko nadzieję, że ta podróż jej nie zaszkodzi nijak... :(
Ale tutaj ciężko mi choćby do weta się dostać, wszędzie daleko...

Generalnie Klucha nie czuje się jakoś bardzo źle, wychodzi na krótkie spacerki fizjologiczne, pije, ma apetyt.
Ma stan podgorączkowy i na pewno ją boli, zwłaszcza sama czynność kładzenia się...

Chciałam wszystko opisać dokładnie, z zastosowanym leczeniem itd. ale nie mam jakoś do tego głowy, przepraszam...

Czy uważacie, że jeżeli Rivanolem nie daję rady jej domowo przemywać nawet, nie mówiąc już o przepłukiwaniu strzykawką, to ten Octanisept (czy jak mu tam) zastąpi skutecznie Rivanol?
Zapomniałam o to zapytać tutejszą wetkę... :(

Wczoraj u wetki, przy przemywaniu, czyszczeniu ze strupków i płukaniu miałam Klusię kilkakrotnie na głowie, niezależnie od tego, czy trzymałam ja sama, czy we dwie z Olusią... :huh:
Więc jak niby mam coś podobnego zrobić w domu...? Przepraszam, nie umiem, choć Klucha duża nie jest i waży nie tak znowu dużo...

Żeby choć trochę zapobiec tworzeniu się strupków, dotykam gazikiem do samej kropelki tak, żeby wsiąkła, bez dotykania rany.
Jak uda mi się to zrobić tak, żeby Klusia nie zauważyła "czegoś" w mojej ręce, to nawet nie piśnie, nie drgnie i jest ok.
Gdy jednak zauważy, że tylko próbuję zbliżyć rękę z tej strony, podrywa się z wrzaskiem okropnym...

Podpowiedzcie mi coś proszę, bo naprawdę nie wiem, co w tej sytuacji mogę dla niej jeszcze zrobić...[/QUOTE]

Koniecznie trzeba podać zastrzyk (weci wiedzą jaki), dodatkowo dostawaliśmy kilka "do domu". I konieczne przemywanie rivanolem strzykawką. Pod powierzchnia skóry robi się kieszeń z bakteriami. Polewanie po wierzchu nic nie da - należy wypłukać spod skory.
Bardzo szybko robi się zakażenie.
Nie wiadomo jeszcze na co chorował agresor.

Tym bardziej trzeba odwiedzić lekarza i znaleźć metodę na wypłukanie ran. najlepiej jest na dwie osoby i psa trzymanego kolanem na ziemi.
W takim przypadku nie ma zmiłuj się. Najwyżej połączy was więź krwi.

TZmestudio

Link to comment
Share on other sites

Tak na siłę to ciężko - ale jak ona tak panikuje (wiem coś o tym.. :crazyeye:) to może jak zaśnie ..... naszykuj tą strzykawkę z rywanolem i jak będzie zaspana to może się uda ..... Ten octanisept jest psikany więc to też może pomóc ale jest dość drogi w porównaniu z rywanolem. Będę trzymała kciuki ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Poprawna']No super wątek Inka ;)[/QUOTE]
Dzięki! :grins:

[quote name='malagos']Aleś wącisko przeogromne stworzyła!
cholernie boję się ran po pogryzieniu.........[/QUOTE]
Wiem... :glaszcze:
Ja też... ale staram się nie rozmyślać o tym, nie nakręcać się dodatkowo...

[quote name='TZmestudio']Koniecznie trzeba podać zastrzyk (weci wiedzą jaki), dodatkowo dostawaliśmy kilka "do domu". I konieczne przemywanie rivanolem strzykawką. Pod powierzchnia skóry robi się kieszeń z bakteriami. Polewanie po wierzchu nic nie da - należy wypłukać spod skory.
Bardzo szybko robi się zakażenie.
Nie wiadomo jeszcze na co chorował agresor.

Tym bardziej trzeba odwiedzić lekarza i znaleźć metodę na wypłukanie ran. najlepiej jest na dwie osoby i psa trzymanego kolanem na ziemi.
W takim przypadku nie ma zmiłuj się. Najwyżej połączy was więź krwi.

TZmestudio[/QUOTE]

[B]27.08[/B] Klucha dostała ok. 1,5h po pogryzieniu:
[I] (podaję z informacjami o działaniu z netu - sama nie wszystko rozumiem) [/I]
- Bioketan [I](anestetyk - uspokojenie bez zwiotczenia mięśni szkieletowych)[/I] - przez szok, adrenalinę itd. zadziałało w zasadzie dopiero po wszelkich zabiegach i na szczęście szybko "przeszło", bez komplikacji typu wymioty, drgawki, kłopoty z wypróżnieniem
- Xylapan [I](sedacja, analgezja i zwiotczenie mięśni w celu "poskromienia" zwierzęcia, ułatwienia przeprowadzenia badania)[/I] - efekt j.w.
- Betamox [I](amoxycylina - antybiotyk - leczenie i zapobieganie infekcjom bakteryjnym, 48h działanie)[/I] - mam nadzieję, że skuteczny
- Biovetalgin [I](metamizol - odpowiednik Pyralginy - p/bólowy, dodatkowo p/gorączkowy i p/zapalny)[/I] - mam nadzieję, że skuteczny
- Jodoform [I](proszek na otwarte rany - antyseptyczny, bakteriobójczy i przeciwzapalny) [/I]- część zostaje na długo, część się szybko osypuje lub spływa razem z krwią
- no i na "osłodę" :p kołnierz
Tyle mam w wypisie. Rany były czymś płukane, zdaje mi się, że nadmanganianem potasu (jak rozumiem, w wypisie pod pozycją toaleta rany).

[B]28.08[/B] po konsultacji telefonicznej z wetką dostała wieczorem:
- pół tabletki Pyralginy (p/bólowo) - moim zdaniem czuła się po niej lepiej, efektów ubocznych nie zauważyłlam
- ciut przemyliśmy jej Rivanolem, bardziej to było polanie...

[B]29.08[/B]
[U]rano[/U]
- dostała znów pół tabletki Pyralginy
[U]wieczorem[/U] (wizyta u wetki - cytuję wypis)
- toaleta rany, przepłukanie (tu na pewno nadmanganian potasu był), oderwanie zasklepień
- Biovetalgin
- Betamox
- Jodoform
- brak wysięku ropnego w ranach, siniak i duża bolesność, 39,5*C
Nie chciała dawać znów usypiacza... bo to jednak "ryzykowna zabawa", za mały odstęp czasowy dla biednego organizmu.

[B]Zalecenia[/B] (ustne)
- nadal podawać po pół tabl. Pyralginy rano i wieczorem (dostaje)
- przemywać Rivanolem ( :oops: )
- od dziś (najpóźniej wieczorem) Augmentin (recepta wykupiona, dostanie)
- osłonowo coś typu Lakcid (kupiłam compli Flora)
- jedzenie półpłynne (tzn. to było zalecenie z 27.08 i nie dopytałam wczoraj do kiedy, ale dowiem się jutro)
- kolejna kontrola 30.08

[B]Jutro[/B] pójdziemy do naszego weta (lub jego zmienniczki), do którego nie mam powodu nie mieć zaufania i zobaczymy, czy zaproponuje jakieś rozwiązanie "domowe", czy u nich będziemy płukać itd.

Uff. Chyba wszystko...

[B]Ja się nie boję "więzi krwi" z Kluchą[/B] (pomijając, że i tak mnie dziabnęła przy okazji prób obrony przed agresorem, chociaz w zasadzie bardziej drasnęła i uderzyła zębami, niż ugryzła - mam minimalne zadrapanie i sporego siniaka).
[B]Boję się zrobienia jej większej krzywdy, gdy się tak wyrywa, że przez brak wprawy więcej zaszkodzę, niż pomogę.[/B]

[quote name='ania75']Tak na siłę to ciężko - ale jak ona tak panikuje (wiem coś o tym.. :crazyeye:) to może jak zaśnie ..... naszykuj tą strzykawkę z rywanolem i jak będzie zaspana to może się uda ..... Ten octanisept jest psikany więc to też może pomóc ale jest dość drogi w porównaniu z rywanolem. Będę trzymała kciuki ;)[/QUOTE]
Pytałam dziś - za 50ml prawie 28zł...

Edited by inka33
Link to comment
Share on other sites

W tym problem, ze rany po pogryzieniu się zasklepiły, a pod strupem dzieją się okropne rzeczy - po naciśnięciu trysnęła ropa. To wszystko dlatego, że na zębach psa jest kamień i bakterie, i to powoduje komplikacje. Mam nadzieję, ze chirurg, u którego teraz są dziewczyny, otworzy i wypłucze te ropne kieszenie. Dobrze że rany są dość nisko, nie tak jak u naszej Dalii na grzbiecie...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bonsai']Odpowiednikiem octaniseptu jest manusan - dużo, dużo tańszy.[/QUOTE]
W przyp. Klusi Octanisept czy Manusan pogorszyły by sprawę, bo one przyspieszają gojenie, zasklepiają rany, a o to nam nie chodzi.
Te środki nadają się do ran powierzchownych, bez dziur, wtedy bardzo dobrze się spisują. Konsultowałam dziś z wetką sens ich użycia.

[quote name='Gusiaczek']I jak Kluchęncjo ?[/QUOTE]
Nie za dobrze... :(
Ale jest nadzieja na poprawę. :kciuki:

[quote name='Ellig']Lena ja tak na szybko, musisz przemywac suni rany, to jest bardzo wazne!
Trzymajcie się![/QUOTE]
Ellig, ale ja nie umiem tego zrobić...! :bigcry: :bigcry: :bigcry:

[quote name='mestudio']Inka z Kluchą pojechały do weta, proszono mnie o przekazanie takiej info.

Osobiście przerobiliśmy taką sprawę na dzikim psiaku, fajnie było z tym płukaniem ran w środku...[/QUOTE]
Dzięki za napisanie info.
Co masz na myśli dokładniej z tym dzikim psiakiem...?

[quote name='malagos']W tym problem, ze rany po pogryzieniu się zasklepiły, a pod strupem dzieją się okropne rzeczy - po naciśnięciu trysnęła ropa. To wszystko dlatego, że na zębach psa jest kamień i bakterie, i to powoduje komplikacje. Mam nadzieję, ze chirurg, u którego teraz są dziewczyny, otworzy i wypłucze te ropne kieszenie. Dobrze że rany są dość nisko, nie tak jak u naszej Dalii na grzbiecie...[/QUOTE]
Wszystko wypłukane, zaraz opiszę szczegóły.

[quote name='Olusia88']czekamy na info po wizycie u weta . [B]Inka [/B]nie dzwoniłam już wczoraj ale padłam po powrocie z pracy przy piątku kiepsko z moją kondycją.
Mizianki dla dzielnej Klusi[/QUOTE]
Nie ma sprawy.
Ogromne dzięki za pomoc transportową! :Rose:
Bez Ciebie byłoby duuużooo trudniej, gorzej...

[quote name='Czorcik']rozmawiałam z inką, niestety rany się paskudzą i bolą, trzeba było podać narkozę żeby porządnie wyczyścić.

Niestety koszty leczenia są coraz większe:(

potrzebne będzie wsparcie, przelałam 50 zł ( nie dam rady już więcej ).[/QUOTE]
[quote name='Mattilu']Inka, w przyszlym tygodniu przesle 50 zl. Trzymajcie sie![/QUOTE]
Czorcik, Mattilu, ogromnie dziękuję! :Rose:
Jak tylko zrobię rozliczenie, to dopiszę.

Link to comment
Share on other sites

Nie tam żebym moralizowała, ale...
Inka, gdyby Kluska szła koło Ciebie byłoby bezpieczniej i dla Ciebie i dla niej.
Klusia szła ponad metr przed Tobą, a przy takiej odległości psa od siebie nie jesteś w stanie szybko zareagować. A sytuacje bywają różne.....
To Ty psa prowadzisz a nie pies Ciebie, więc nie powinien maszerować przed Tobą tylko obok:-)
Zawsze jak są zakręty, skręty, krzaki wystające dobrze jest wyobrazić sobie, że nie wiadomo na co czy na kogo się wyjdzie, lub kto wejdzie na mnie, i psa wtedy trzeba trzymać króciutko a dziecko mieć przy sobie, bo np może gnać szalony rowerzysta i dramat.

Moja Fredzia była też ugryziona, ranka była mała, od razu do lecznicy jechaliśmy.
Oprócz zastrzyków a antybiotykiem dostałam maść, którą ze dwa razy dziennie wciskałam jej pod skórę na tą ranę, żeby się nie zasklepiała.
I raz też jak była ugryziona mądra wetka jej zaszyła, ale zostawiła za mały otwór, zasklepiło się szybko, ale zbierało w środku. I też jej coś tam wstrzykiwałam, żeby się wypłukiwało.
Trzymam kciuki, żeby dziewczynka się zagoiła i żeby nie cierpiała.

Link to comment
Share on other sites

Teraz konkrety...

Poszłam dzis rano do naszego weta (była akurat wetka zmienniczka, ale to w sumie bez znaczenia).
Streściłam, co i jak i poprosiłam o "toaletę rany" i ew. konieczne zastrzyki.
Gdy tylko nacisnęła (nawet nie bardzo mocno) dolną części ran, trysnęła ropa, duuużooo ropy... :placz:
Decyzja - ona nic tu nie pomoże, konieczna jest wizyta u chirurga...
Dobrze, że poszłam z nią na czczo, miała dostać jeść dopiero po...

Wróciłam do domu, zjadłam ciut i pojechaliśmy do A-Z WETu na Zamiejską, tam gdzie u dr Koperskiego był operowany Kajtun.

Pani wetka przez chwilę przymierzała się z wetem do czyszczenia tego na żywca, żeby uniknąć kolejnej narkozy.
Jednak szybko oceniła sytuację i zdecydowała, że jednak narkoza, bo będą mogli zrobić wszystko dokładniej i bez stresu, bólu...

Klusia na starannie oczyszczone rany, włącznie z usunięciem większości martwych tkanek, przepłukane roztworem jodopowidonu.

W tej chwili wyglada to tak, że w górnej części na ubytek w skórze ok. 1cm² (obok tego jest zostawiona część martwej skóry, która wydaje się być cienką warstwą, która w pewnym sensie robi za opatrunek i powinna sama powoli się usuwać - odpadać jak zwykły strupek) i kilka mniejszych (po usunięciu martwicy) oraz takie podwójne zadraśnięcie zasklepione. Te miejsca wg wetki nie są podcieknięte, nie mają kieszeni, czyli powinny się w miarę ładnie goić.

Dolna część ran jest w kiepskim stanie. Są to dwie dziury, nie bardzo duże, gdzie również była usunięta martwa tkanka, a pod nimi kieszeń, w której właśnie było dziś tyle ropy. W tym wszystkim o tyle jest dobrze, że kieszeń jest pod obiema ranami i jak wlewa się płyn jedną, to on wypływa drugą, dzięki czemu jest lepiej to czyścić. Teraz co jakiś czas z obu tych dziurej się sączy, więc się jeszcze nie zasklepiły.

Dostała dziś antybiotyk Linco-Spectin, który mamy kontunuować co najmniej 5-7 dni. Nie ma go w tabletkach, wyłącznie w zastrzykach, ale jest silny i powinien sobie poradzić. Dodatkowo mam podawać już wykupiony Augmentin (w zawiesienie), bo ma on inny zakres działania (na inne mikroby) i będzie uzupełnieniem tamtego. Oczywiście do tego osłona (kupiłam wczoraj specyfik CompliFlora).
Równolegle ma dostawać, minimum 3-4 dni ... (sorki, nie wiem w tym momencie, która to nazwa z wypisu) lek p/bólowy, który jednocześnie jest p/zapalny. Pyralginę na razie odstawiamy, być może wrócimy do niej jeszcze po tym p/bólowym w zastrzykach.
No i oczywiście - płukanie tej kieszeni... Będę to musiała robić u weta...

Temperatura 39,6*C, osłuchowo bez zmian.
Pilna obserwacja, w razie złego samopoczucie (pogorszenia) - wizyta w lecznicy.
Ryzyko konieczności opracowania chirurgicznego rany.

Nie zaobserwowałam (dotychczas) objawów duszności, które wskazywałyby na pękniętą przeponę, ale należy ją starannie obserwować pod tym kątem.
Ew. problem może się ujawnić w ciągu kilku dni, a równie dobrze za pół roku... Na dziś nie ma wskazania do badań pod tym kątem, ale można podjąc decyzję o zbadaniu profilaktycznym (nawet w przypadku, gdy nadal nie wystąpią niepokojące objawy) po wygojeniu skóry. Z tym, że wiadomo - koszty...

Samopoczucie Klusiowe:
Wybudzała się ok. godziny jeszcze w lecznicy, obudził ją bardziej dopiero zapach uwielbianego smaczka - oczywiście tylko mogła go wąchać i lizać zaciśnięty w moich palcach, mało mi paznokci nie obgryzła! ;p Po jeszcze chwili dała radę wstać. Ponieważ ma też zalecenie, żeby jednak w miarę możliwości chodziła po trochu - poruszanie sie skóry i mięśni pomaga oczyszczać rany - na przystanek trochę dreptała, trochę na rękach ją niosłam, jak przystawała zmęczona, ale nawet się nie chwiała, nie miała dziwnych odruchów.
W domu polizała troszkę wody, położyłam ją i pospała ok. 3 godzin. Potem wstała i zaczęła się wiercić, więc poszłyśmy na spacerek kilka minut i było sioo.
Po powrocie napiła się więcej wody, pokręciła sie za mną, sama nie wiedziała, czy chce dreptać czy leżeć, wstawała, chcia la, żeby ją kłaść i tak w kółko.
Uspokoiła się, jak usiadłam do kompa i nawet zdecydowała się sama położyć! Najpierw tak ostrożnie "ukłoniła się" jak zaczepki do zabawy i delikatnie posadziła doopkę. Po jakimś czasie położyła się na boczek, potem znowu na brzucho się przekręciła, więc chyba p/bólowy działa. :]
Trochę próbuje sięgać do boku, do tej dolnej części. Wydaje mi się, że w momentach, kiedy mocniej jej wycieka. Oczywiście jęzor nie sięga, ale za próbując się lizać dotyka tego kloszem... :[ Staram się pilnować, i zdążyć złapać za klosz, ale nie w 100% mi się to udaje...

Wieczorem (nooo, niedługo już) jeszcze raz z nią wyjdę, a potem będzie mogła dostać troszkę papkowatego gotowanego i Augmentin.
Zobaczymy, jak nam minie noc... :nerwy:

Potem, jutro albo pojutrze, wstawię zdjęcia lub skany wypisów, paragonów itd.

Link to comment
Share on other sites

Biedna psinka .... dobrze, że je i chodzi na spacerki .... myślę, że antybiotyki zrobią swoje i teraz będzie już lepiej. Inko chciałam ci podziękować za to co dla niej robisz i życzę dużo siły - trzymajcie się obie :loveu: i czekamy na zdjęcia koniecznie .... Nie umiem wstawić cytatów ale chciałam się odnieść do tego co napisała awit - pewnie masz rację - pies powinien itd.... tylko chyba nie da przewidzieć wszystkiego.... takie rzeczy się po prostu zdarzają i będą zdarzać dopóki właściciele agresorów nie zmienią swego podejścia (a wiemy, że wielu z nich robi to celowo) pozdrawiam ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Awit']Nie tam żebym moralizowała, ale...
Inka, gdyby Kluska szła koło Ciebie byłoby bezpieczniej i dla Ciebie i dla niej.
Klusia szła ponad metr przed Tobą, a przy takiej odległości psa od siebie nie jesteś w stanie szybko zareagować. A sytuacje bywają różne.....
To Ty psa prowadzisz a nie pies Ciebie, więc nie powinien maszerować przed Tobą tylko obok:-)
Zawsze jak są zakręty, skręty, krzaki wystające dobrze jest wyobrazić sobie, że nie wiadomo na co czy na kogo się wyjdzie, lub kto wejdzie na mnie, i psa wtedy trzeba trzymać króciutko a dziecko mieć przy sobie, bo np może gnać szalony rowerzysta i dramat.

Moja Fredzia była też ugryziona, ranka była mała, od razu do lecznicy jechaliśmy.
Oprócz zastrzyków a antybiotykiem dostałam maść, którą ze dwa razy dziennie wciskałam jej pod skórę na tą ranę, żeby się nie zasklepiała.
I raz też jak była ugryziona mądra wetka jej zaszyła, ale zostawiła za mały otwór, zasklepiło się szybko, ale zbierało w środku. I też jej coś tam wstrzykiwałam, żeby się wypłukiwało.
Trzymam kciuki, żeby dziewczynka się zagoiła i żeby nie cierpiała.[/QUOTE]

Awit, ja prowadze psa, a nie pies mnie. Zachowuję ostrożność. prowadzę ją przy nodze, gdzie trzeba. Po osiedlu zazwyczaj chodzimy na zwykłej smyczy. W parku pozwalam jej biegać na całej długości smyczy wyciąganej (8 czy 10 m) w miejscach, gdzie (wg mojej oceny) jest bezpiecznie. Nie pozwalam jej podchodzić do każdego człowieka czy psa wedle jej chęci powąchania, przywitania się. Pozwalam do psów znanych, nie groźnych, do ludzi, którzy na to pozwalają i chcą ją pomiziać, gdy ich o to zaczepia. Zatrzymuje ja przy nodze (komendą i krótkim trzymaniem smyczy) przed jezdnią itp. Nie uważam, żebym zachowywała się skrajnie nieodpowiedzialnie.

Sto razy usiłowałam odtworzyć sytuację z momentu przed pogryzieniem... Nie wiem, jak to się stało... Wydaje mi się, że jeszcze nie zdążyłam całkiem wyjść przez bramę parkową, gdy pojawił się ten pies i Klucha weszła wprost pod jej zęby... Może ta kobieta za szybko szła, może pies ją pociągnął...? To był moment... Nie umiem tego wytłumaczyć, przypomnieć sobie szczegółów... Przepraszam, nie umiem! :shake:
Przecież w tamtym miejscu sprawdzam najpierw, czy nie jedzie rower (których w Otwocku jest dużo) itp.
Dlatego sama tego nie rozumiem... Sekundy... :(

Jeżeli uważasz, że ja jestem winna, odpowiedzialna za tą sytuację, za pogryzienie Kluchy, jej ból, wszystkie koszty, to proszę, powiedz to wprost.

Ja się i tak obwiniam o to. (Właścicielkę tamtego psa oczywiście również, a nawet bardziej!)
Że to się stało, że nie zdążyłam zauważyć amstafa, że nie zdążyłam Klusi zatrzymać.
Że nie umiem jej płukać ran. Że nie mam sama pieniędzy na jej leczenie. itd.

Słuchajcie, jeżeli uważacie, że jest lepsze rozwiązanie, że jest ktoś, któ mógły się Kluchą zająć przynajmniej przez te kilka dni, że to będzie lepsze dla niej, dla jej zdrowia czy zmniejszy koszty, czy nawet że nie jestem odpowiednim dt dla niej, bo może nie umiem się nią wystarczająco dobrze zająć, zadbać o jej bezpieczeństwo, zdrowie i życie - to nic mi nie pozostanie, jak z pokorą to przyjąć do wiadomości i zgodzić się na rozwiązanie najlepsze dla Kluchy, bo uważam, że to jest ważniejsze niż moje jakieś emocje.

Tylko nie chcę żadmych "ąę", żadnych "podchodów" i tym podobnych nieszczerości.
Staram się, jak mogę, więc przynajmniej na uczciwość zasługuję.
Nie jestem pierwszym lepszym bezmózgowcem!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mestudio']Na FB Ola i Jola napisały,że mają Kluchę pod finansową opieką, i że pogryzienie Kluchy to dla nich kolejne nieprzewidziane wydatki, czy zamierzają sfinansować jej leczenie?[/QUOTE]
Do tej pory finansują, ale proszą o wsparcie - tu i na fb.
Wszystko, co wpłynie do mnie, rozliczę skrupulatnie.
Za to, co do nich, nie jestem w stanie odpowiadać.

Link to comment
Share on other sites

No właśnie - bałam się, że słowa Awit nie pomogą Ci w tej trudnej dla ciebie chwili ... Inko to co robisz dla Klusi jest wielkie a to jak o niej piszesz, opisujesz nam dokładnie co się dzieje, co robisz - jest dowodem na to, że psina nie mogła trafić lepiej.... Nie znam was osobiście ale takie rzeczy się po prostu czuje. Masz wielkie serce i nie daj sobie wmówić nic innego.... Ja ci z całego serca dziękuję za to co robisz dla Klusi

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ziutka']jestem i ja u Klusi[/QUOTE]
Dziękuję!

[quote name='ania75']No właśnie - bałam się, że słowa Awit nie pomogą Ci w tej trudnej dla ciebie chwili ... Inko to co robisz dla Klusi jest wielkie a to jak o niej piszesz, opisujesz nam dokładnie co się dzieje, co robisz - jest dowodem na to, że psina nie mogła trafić lepiej.... Nie znam was osobiście ale takie rzeczy się po prostu czuje. Masz wielkie serce i nie daj sobie wmówić nic innego.... Ja ci z całego serca dziękuję za to co robisz dla Klusi[/QUOTE]
Samo serce to mimo wszystko jednak trochę za mało, by właściwie opiekować się psem.
I nie mogę mieć pretensji czy żalu, że ktoś mnie ocenia krytycznie.

Ale dziękuję za wsparcie.

Teraz spadam, bo idziemy na spacerek, potem żarełko i antybiotyk.

Klusia jest teraz stosunkowo wesoła i dość żwawa, nawet sama się kładzie.
Jednak chyba momentami ją boli. Albo może tylko drażni cieknięcie, nie wiem...

Myślę, że po powrocie zadzwonię do lecznicy (czynnna 24h) i zapytam, czy jednak jej nie podać dodatkowo Pyralginy, tudzież w momencie jakich objawów zdecydować o podaniu. Nie chcę, by cierpiała, ale nie chcę jej też zaszkodzic np. żołądkowo.

Przyszło mi jeszcze do głowy, że [B]może ktoś mógłby mi pokazać, jak w warunkach domowych skutecznie i w bezpieczny dla Kluchy sposób jej to jednak płukać[/B]. W tym momencie nie mam najbledszego pojęcia, jak bym mogła tego "dokonać"... :(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...