Jump to content
Dogomania

Zostawianie psa pod sklepem...


chicken

Recommended Posts

[quote name='MagdaH']A widzicie, można dziecko wychować i nauczyć...podobnie jak psa...[/quote]
No można, ale co z tego, skoro gross rodziców tego nie robi. Robią to głównie ci, którzy sami mają psy. Jak ktoś nie ma, nie interesuje się tym, to mu czasem wyobraźni zabraknie. I czy to jest powód, żeby dziecko takiego rodzica narażać - a cóż ono winne?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='filodendron']M@d, a Ty jak już wrócisz z tej wyspy (zapomniałeś o prywatnym samolocie), to przywiązujesz i zostawiasz psa pod sklepem? :razz: Znając ton Twoich wypowiedzi, trochę zdziwiłabym się odpowiedzią twierdzącą, choć nie przewertowałam wątku od początku - może już się gdzieś do tego przyznałeś :)[/quote]

Nie zapomniałem o samolocie!
Po prostu jako żeglarz uznałem za oczywiste i nie warte dopisywania, że mając wyspę posiada się pełnomorski yaht (oczywiście żaglowy, nie motorowy :eviltong:)
BTW - podróż samolotem to dla psa stress, więc odpowiedzialny właściciel nawet na drugi kontynent powinien płynąć statkiem (prywatnym oczywiście, aby nie zagrażać i nie być zagrożonym przez współpasażerów...)

Co do zostawiania psa pod sklepem, to nie zostawiam bo jeżdżę samochodem i jak nie ma upału to pies na kilka minut zostaje z otwartymi szybami i miską wody (wcześniej chłodzę samochód klimą na max), albo ja z nim zostaję, otwieram tylne drzwi i z nim siedzę lub spaceruję, a żona robi zakupy.
Co nie zmienia mojej opinii, że zachowując rozsądek można psa pod sklepem na krótko zostawić.

Rozpatrując ten problem całościowo, a nie wyrywkowo tylko w kontekście psa, to jeżeli pies uwiązany do drzewa przy ulicy w mniemaniu rodziców stanowi zagrożenie dla puszczonego luzem [sic!] dziecka, to należało by odebrać im uprawnienia hodowlane :diabloti: bo metr dalej jest ruchliwa ulica i jeżeli puszczają samopas bez nadzoru dziecko w takiej sytuacji, to pies jest ich najmniejszym problemem, bo w większości przypadków nic się nie stanie, albo co najwyżej pies obszczeka lub przewróci dziecko, ale jak tego psa nawet tam nie będzie, to metr dalej dziecko bez opieki może zostać zmielone kołami pojazdów...
Ponadto dzieci też bywają np. uprowadzane, więc nie bardzo rozumiem dlaczego zostawienie psa bez nadzoru jest be, a puszczenie dziecka przy ruchliwej ulicy bez nadzoru (bo tylko wtedy samo może podejść do psa) jest OK (mimo, że może zostać pogryzione, porwane, potrącone przez rower, kopnięte przez wariata lub przejechane) :roll:

Może ja głupi jakiś jestem i tępy, ale tej figury logicznej jakoś nie ogarniam...
Gdzie są i co robią rodzice, że dziecko chodzi samopas bez nadzoru w tłumie ludzi pod sklepem, tuż koło pędzących pojazdów i ma możliwość podejść do np. przywiązanego na trawniku przy jezdni psa ???
Ktoś mi wytłumaczy ten fenomen?
No i o co wtedy pretensje do właściciela psa, który przywiązał psa do drzewa na trawniku? :roll:
Za takie zostawianie dziecka bez opieki grozi odpowiedzialność karna z powodu braku wypełnienia obowiązku opieki nad dzieckiem!!
Prawo nigdzie nie zabrania zostawienia uwiązanego psa w kagańcu, natomiast zabrania zaniechania nadzoru przez rodziców ...
Dobry prawnik nie tylko obroni w takiej sytuacji właściciela psa, ale jakby się dobrze przyłożył, to jeszcze można by próbować wydębić odszkodowanie za "drażnienie zwierząt", a może i za traumę przeżytą przez psa :eviltong: (to ostatnie to już żart, ale kto wie, może np. w USA by się udało :diabloti:)

BTW - wielokrotnie siedząc z psem na murku pod sklepem spotykałem beztroskie mamusie nie tylko nie reagujące na prośby o zabranie dziecka, ale wręcz zachęcające malucha "ooooo popatrz jaki piękny piesek" na co maluch biegł radośnie do mojego Sznupka mini, który był ładny, ale histeryczny i jak dzieciak podbiegał, to rozdzierał japę...
No i wtedy (mimo wcześniejszego zignorowania prośby) dopiero był "wrzask", że pies jest agresywny i niebezpieczny (8 kilo :eviltong:)...
To co mam go trzymać na rękach nad głową, żeby paniusia mogła gadać przez komórkę i nie musiała pilnować potomstwa ???
8 kilo może i utrzymam, ale teraz mam 2 psy, z czego jeden 35 kilo i nie dam rady trzymać nad głową ..., a dzieci dalej podbiegają ...
Pies nawet w kagańcu i na smyczy może choćby niechcący zrobić krzywdę (np. przewracając z radości i chęci polizania).
Więc (wiem, nie zaczyna się od "więc"... :D) może jednak odrobina myślenia i współpracy by była jednak wskazana, a nie "puszczę dziecko bez nadzoru, a inni niech się martwią" ...
Hmmm???

Link to comment
Share on other sites

Ale pojęcie dziecka nie kończy się w wieku 5, 6, 7 lat a rodzice nie mają obowiązku śledzić swoich nastoletnich dzieci. Po osiedlu samodzielnie chodzą dzieci 10-13-letnie i te to dopiero miewają dzikie pomysły. Nie no, ja znowu taka święta zawsze nie byłam. Kiedyś zdarzało mi się zostawiać psa na takie właśnie krótkie 5 minut. Do czasu gdy - po dosłownie dwuminutowych zakupach w aptece, podczas których byłam przekonana że pomiędzy wyliczaniem pieniędzy i odbieraniem paragonu obserwuję przechodniów, a raczej ich brak, ponad przyklejonymi do szyb reklamami - zastałam psa w objęciach chłopca, 10-12 lat. Nie mam pojęcia jak on się do niego dostał niezauważony - chyba podczołgał się na czworakach. Dzieci miewają dziwne pomysły nawet gdy już są całkiem duże i biegają po osiedlu bez rodziców. Może wtedy nawet dziwniejsze. I w sumie nie chodzi o to, kto, przed czym i kogo wybroni, tylko o to, żeby nie było takiej potrzeby. Kaganiec to jest pewne wyjście, jeśli ktoś się nie boi, że psu stanie się coś złego (bo ktoś bezkarnie będzie mu mógł wkładać patyk do oka, albo inny ktoś podejdzie z agresywnym psem).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Ale pojęcie dziecka nie kończy się w wieku 5, 6, 7 lat a rodzice nie mają obowiązku śledzić swoich nastoletnich dzieci. Po osiedlu samodzielnie chodzą dzieci 10-13-letnie i te to dopiero miewają dzikie pomysły. Nie no, ja znowu taka święta zawsze nie byłam. Kiedyś zdarzało mi się zostawiać psa na takie właśnie krótkie 5 minut. Do czasu gdy - po dosłownie dwuminutowych zakupach w aptece, podczas których byłam przekonana że pomiędzy wyliczaniem pieniędzy i odbieraniem paragonu obserwuję przechodniów, a raczej ich brak, ponad przyklejonymi do szyb reklamami - zastałam psa w objęciach chłopca, 10-12 lat. Nie mam pojęcia jak on się do niego dostał niezauważony - chyba podczołgał się na czworakach. Dzieci miewają dziwne pomysły nawet gdy już są całkiem duże i biegają po osiedlu bez rodziców. Może wtedy nawet dziwniejsze. I w sumie nie chodzi o to, kto, przed czym i kogo wybroni, tylko o to, żeby nie było takiej potrzeby. Kaganiec to jest pewne wyjście, jeśli ktoś się nie boi, że psu stanie się coś złego (bo ktoś bezkarnie będzie mu mógł wkładać patyk do oka, albo inny ktoś podejdzie z agresywnym psem).[/quote]


Jak się nie będzie zostawiało nigdzie psa samego to nie będzie żadnego ryzyka :shake:

Link to comment
Share on other sites

Wy mi nie tłumaczcie co potrafią dzieci, ja to jeszcze pamiętam ... :diabloti:
Nie o tym mowa...
Za [B]wychowanie[/B] dzieci poruszających się po ulicy bez nadzoru odpowiadają rodzice.
Jeżeli nie wpoją im, że nie wbiega się na jezdnię w miejscach niedozwolonych, to ich wina, a rozwiązaniem jest NAUCZENIE dzieci odpowiedniego zachowania, a nie wstrzymanie ruchu pojazdów w terenie zabudowanym!
Jeżeli rodzic nie nauczy takiego dziecka, aby nie pchało gwoździa do kontaktu w szkole, to jego wina, a nie szkoły, że nie zabetonowała kontaktów itd itp.
To samo z psem! Trzeba uczyć podstaw bezpiecznej interakcji, a nie izolować!
Dzieci/nastolatki mają szalone pomysły ([B]WIEM[/B]! sam taki bylem!), ale za to [U][B]nie można winić wszystkich dookoła![/B][/U]
W młodości miałem różne niebezpieczne pomysły i nieraz mogłem odnieść obrażenia lub zginąć, ale to była by TYLKO MOJA WINA, a nie innych!
Mogłem spaść z drzewa na które właziłem (to co ADM ma wyciąć drzewa?), jako nastolatek opracowałem w 10 piętrowym bloku, metodę obejścia zabezpieczeń windy i jeździłem kilka razy na jej dachu (zlikwidować windy?),
konstruowałem materiały pirotechniczne z różnych dostępnych składników (zdelegalizować sodę, cukier, nadmanganian potasu, glicerynę itd? - bo może urwać rączki, albo wypalić oczka...??).
BTW - 2 z tych składników połączone w odpowiedniej proporcji zapalają się same ... :diabloti:
Z ładunków od "korkowca", rurki stalowej, kulek od łożyska konstruowaliśmy "samopały" o zasięgu ok 300 m. mogące zabić... i kto nas mógł powstrzymać??
Po kilku mniej udanych "projektach" w starym mieszkaniu zostały w suficie dziury zalepione plasteliną i zamalowane na biało "korektorem", których rodzice nigdy nie odkryli ..
O większych i bardziej dewastatorskich projektach nie wspomnę, bo nie będę dawał w net instrukcji i podsuwał pomysłów... To tylko próbki tego o czym rodzice zwykle nie mają pojęcia co robią w czasie wolnym ich dzieci i co drzemie w ich szufladach w postaci pozornie nieszkodliwych przedmiotów ...
Tylko CO Z TEGO?
Nie jest to wina osób trzecich, że dzieci/nastolatki robią "głupoty".
Zadaniem rodziców jest wpoić przynajmniej zasady i ostrzec o konsekwencjach (zasady ruchu drogowego, skutki porażeń elektrycznych, zasady postępowania ze zwierzętami, obchodzenie się z kuchnią, wrzątkiem etc....). Jeżeli dziecko nie usłucha, to jego wina, ale jeżeli rodzic nie nauczy, to wina rodzica, a nie producenta kuchni, kierowcy, elektrowni, czy właściciela PRZYWIĄZANEGO psa...

UPDATE:
[quote name='dOgLoV']Jak się nie będzie zostawiało nigdzie psa samego to nie będzie żadnego ryzyka :shake:[/quote]

Dlaczego ograniczać się do psa?
Zabronić rowerów, ruchu samochodowego, wyłączyć prąd, nie gotować wrzątku, wyłączyć gaz, ściąć drzewa, budować budynki tylko parterowe, zdelegalizować noże kuchenne itd ...
Wtedy niczego dziecka rodzic nie będzie musiał uczyć a i tak będzie bezpieczne :diabloti: (wreszcie z czystym sumieniem można będzie oglądać TV nie zawracając sobie głowy jakimś tam wychowywaniem)
Mnie rodzice poświęcili swój czas przeznaczony na TV i nauczyli jak się zachowywać wobec psa (a także samochodów, elektryczności itd) i jakoś przez ponad 40 lat żaden "krwiożerczy bydlak" mnie nie zjadł :diabloti:
A większość życia przeżyłem w czasach gdy nie było szkółek dla psów, behawiorystów, psy biegały bez smyczy i kagańca... Dziwne nie?
dzięki tym naukom, nawet jak robiłem "głupoty" to starałem się zachować ostrożność, świadom ryzyka ...
Może dzięki temu wszystkie te "głupoty" przeżyłem ...

[B]Rozwiązaniem jest nauczanie zachowania wobec psa, a nie izolacja.
Bo nawet przy najlepszej izolacji, kiedyś, gdzieś, coś "pójdzie nie tak" (Prawo Murphy'ego) i wtedy brak świadomości co trzeba robić i tak może skończyć się tragedią ...
To jakby zamiast uczyć pływać dziecko, rodzic unikał wody - dla mnie to idiotyczne rozwiązanie ... (i kończy się podawanymi w prasie utonięciami ...)
[/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kendo-lee']Tak,wiem co ma:diabloti:Ale kradzież to już ryzyko wlaściciela psa,jeśli się decyduje zostawić go gdzieś bez opieki.:roll:Wtedy może mieć pretensję tylko do siebie.[/quote]
Właśnie w tym problem, że nie mają pretensji do siebie ;) Wszystko niesie za sobą jakieś ryzyko, ale to już "problem" każdego.
Mój pies jest niebezpieczny, mogę go puścić bez nadzoru i to będzie moje ryzyko, tak samo jak pretensje mogłabym mieć tylko do siebie, jeśli kogoś pogryzie.
Przecież nie powiem "głupi, po co wyłaził z domu jak mój piesek jest na spacerze" :diabloti:
Każdy, komu ukradziono psa spod sklepu mówił, że to był moment - przecięcie smyczy i wrzucenie psa do samochodu. Myślę, że jeśli nawet ktoś zobaczy co się dzieje, będzie mógł zaledwie wybiec ze sklepu i pomachać ręką na pożegnanie pieskowi.
Co do skuteczności działań policji i ich chęci w poszukiwaniach.. :diabloti: wiadomo.

Link to comment
Share on other sites

M@d, niby coś w tym jest, ale analogie trochę naciągane. Każdy rodzic ma do czynienia z samochodami, gazem, kontaktami, drzewami itd., itp. Nie każdy z psami. Wiem, że trudno w to uwierzyć :cool3: ale naprawdę są ludzie, których ten temat w ogóle nie interesuje, nie chcą mieć z nimi nic do czynienia, nie odczuwają potrzeby zdobywania jakiejkolwiek wiedzy na ten temat. Akcja z uczeniem dzieci "żółwika" itp. jest w powijakach, a to, co zaprezentowała dogoterapeutka w dobrej wierze zaproszona na zajęcia przez szkołę mojej córki, było żenujące.
Mimo wszystko, gdy dziecko wybiega z kolegami na podwórko, choć jest rozsądne jak na swój wiek i uczulane na różne niebezpieczeństwa - liczę na jakąś interakcję ze strony innych osób. Na to, że kierowcy samochodów też mają oczy, na to, że jakiś miły starszy pan rzuci się z laską na dzieciaki, gdy wpadnie im do głowy pomysł wspinaczki niebezpiecznie wysoko na drzewo, na zniecierpliwionych sąsiadów, gdy przyjdzie dzieciom do głowy wożenie się windą tam i z powrotem. Liczę też na to, że jeśli jakiś popaprany rówieśnik pchnie ją w kierunku jakiegoś psa, to ten pies będzie z właścicielem. To nie o to chodzi, że moje dziecko jest jakieś problemowe - nie, jest normalne. Tylko moja pesymistyczna wyobraźnia pracuje na takich obrotach, że ciężko przechodzę etap "wyfruwania z gniazda" ;)
Nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć, jak zachowa się człowiek idący z przeciwka w stosunku do naszego psa - jest możliwe, że zachowa się kompletnie irracjonalnie albo wręcz prowokacyjnie (proszę poczytać wątek Dorobelli w dziale prawnym). Ale będąc przy psie, mamy przynajmniej szansę na skuteczną interwencję, a jak jesteśmy wtedy przy ladzie, to d... blada.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='G&R']Gdy widzę psa przywiązanego przed sklepem, aż się we mnie gotuje:angryy:.
Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że taka rozłąka z pupilem w obcym miejscu jest wielkim stresem:shake:.[/quote]
Nie zauważyłam aby moje psy były zestresowane.:diabloti:Już widzę jaką nerwicę mają psy,których właściciel zostawia je u psiego fryzjera na godzinę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kendo-lee']Nie zauważyłam aby moje psy były zestresowane.:diabloti:Już widzę jaką nerwicę mają psy,których właściciel zostawia je u psiego fryzjera na godzinę.[/quote]
:crazyeye::crazyeye::crazyeye:A gdzie się zostawia???!!! Bo u naszej groomerki właściciel przychodzi z psem i PRZEBYWA w czasie strzyżenia czy tam ondulowania. Wiem, że niektórzy groomerzy celowo wypraszają właścicieli, bo fundują psu środek uspokajający i pies nie sprawia problemów (piszę o groomerce gdzie poszła moja siostra z Tofkiem, pies po pierwszej i jedynej wizycie nie mógł ustać na nogach, zataczał się, potem w domu wymioty:shake:, mało nie zszedł).

Link to comment
Share on other sites

Filodendron, dzisiaj miły starszy pan z laską wieje na widok młodzieży, bo jak się odezwie to mu tą laskę na łbie połamią...

W Polsce jest ok. 12 milionów samochodów osobowych i ok. 8 milionów psów!
Co oznacza, ze na każdą statystyczną rodzinę typu 2+2 przypada prawie 1 pies ... (niewiele mniej niż samochodów...)
Jeżeli przy takiej masowości występowania psów jakiś rodzic (szczególnie w dobie internetu) nie chce zapoznać się z problemem (bo to go "nie obchodzi") to cóż można rzec poza propozycją wprowadzenia uprawnień hodowlanych dla ludzi i odbierania ich co poniektórym?
Rozsądny rodzic tłumaczy dziecku, żeby rozglądało się nawet na pasach, bo kierowca może się zagapić, skąd więc przypuszczenie, że dziecka nie trzeba uczyć obcowania z psami i że świat jest idealny i jakiś zakaz wszystko załatwi?
Czy pies nie może się podkopać, zostać wypuszczony przez nieuważnego człowieka, urwać się ze smyczy, lub zostać puszczony luzem przez jakiegoś menela?
A co z psami bezdomnymi nie mającymi właściciela?!
Założenie "ja nie muszę uczyć, niech inni uważają" jest czymś takim jak mówienie "biegaj śmiało na pasach, niech kierowca uważa")...
To jest poważny błąd w rozumowaniu!
Nawet trzymany na smyczy i pilnowany pies może podbiegającemu dziecku zrobić krzywdę.
Nikt nie ma oczu dookoła głowy, ani nie monitoruje non stop przestrzeni wokół siebie aby być gotowym zawsze zareagować gdyby jakieś beztroskie dziecko nie podeszło za blisko!
Rozmawiamy z innymi ludźmi, korzystamy z komórek, kupujemy coś w kiosku itd. w każdej takiej sytuacji tracimy psa z oczu. Skoro więc mamy go na smyczy, czy choćby uwiązanego do słupka, tak aby SAM nie mógł podejść, to mamy prawo oczekiwać, że dziecko będzie albo kontrolowane, albo nauczone, ze nie należy do obcego psa podchodzić (czego w przypadku obcego człowieka rodzice uczą i jakoś ich obchodzi, to że obcy człowiek może zrobić krzywdę dziecku... Czemu więc brakuje im wyobraźni aby tego samego uczyć w przypadku psa?
Czy pies jest mądrzejszy, albo lepszy, albo bardziej opanowany od człowieka??
Zwalanie swoich zaniedbań na innych nie jest rozwiązaniem, a tylko brakiem wyobraźni, bo to nie kierowca ma cały czas uważać, czy w dowolnym miejscu nie wypadnie dziecko i nie szkoła ma zalepiać kontakty itd, tylko rodzic nauczyć dziecko wszystkiego o świecie i jego zagrożeniach...
Przy takim podejściu to można tylko dać nakaz wożenia psa po chodniku w kontenerze transportowym na kółkach za gęstą metalową siatką ...
Wtedy będzie COOL!

Update:
U większości groomerów psa się zostawia samego, żeby był spokojniejszy nie mając oparcia we właścicielu, a nie żeby truć go chemią. Miałaś pecha. JA nigdy nie spotkałem się z sytuacją aby bez mojej wiedzy i zgody podawano coś psu, a mam psa, który zdemolował kilka salonów groomerskich i zawsze mnie pytano czy się wynoszę czy usypiamy. Zanim trafiłem do Lutomskich, gdzie po pół godzinie odbieram "trzeźwego" i radosnego psa, kilka razy był usypiany do strzyżenia i za każdym razem musiałem podpisać zgodę i zwolnienie kliniki z odpowiedzialności za skutki narkozy ...
Tylko idiota lub "samobójca" podaje chemię bez takiego papierka ...

Link to comment
Share on other sites

M@d, nie wiem, dlaczego niektórym rodzicom brakuje wyobraźni, ale jest to fakt, z którym trudno dyskutować. Podobnym brakiem wyobraźni wykazują się niektórzy posiadacze psów, zostawiając je pod sklepem, bo tylko nieliczni robią to z głową - reszta zostawia gdzie popadnie, często uniemożliwiając wejście do sklepu bez kontaktu z psem. Nie mówiąc o tych, co zostawiają całkiem bez uwięzi - bo jest na to przyzwolenie, bo inni dają przykład. Skoro amstaf stoi przywiązany do drzewa, to inny człowiek z mózgu chlupotem zostawia goldka bez smyczy i bez kagańca, no bo skoro amstaf może tak, to goldek może jeszcze lepiej. I trudno się dziwić, że ludzi to wkurza tak w jednym, jak i w drugim przypadku - bo tak działa generalizowanie.
Żadna mała, nowa wspólnota mieszkaniowa nie wpadnie na pomysł, żeby uchwalić zakaz posiadania samochodów lub wprowadzić od nich dodatkowe opłaty na rzeczy wspólnoty, natomiast co do psów, zwłaszcza dużych - to już się podobno zdarza. W najlepiej pojętym interesie psiarzy jest pilnowanie własnych psów zawsze i wszędzie - w przeciwnym razie takich pomysłowych wspólnot zacznie przybywać. Psy na osiedlach to jest problem, nie tylko pod sklepami - widać wszyscy Dogomaniacy (którzy notabene mocno podbijają tę statystykę rodzina 2+2 = prawie jeden pies) siedzą w internecie, a na zewnątrz zostaje ta nieuświadomiona siermięga i robi nam gębę. Dla mnie jest oczywiste, że przez liczną grupę osób (poważnie zasilaną przez nieupsionych rodziców - a to silne lobby) psy są nielubiane, i równie oczywiste jest, że właściciele psów ciężko pracują na to, żeby tak właśnie było - statystycznie rzecz ujmując, skoro już jesteśmy przy tym temacie.

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem wiele takich sytuacji to ludzkie lenistwo, nieprawidłowo dobrana rasa bo przecież pies danej rasy, jest w modzie, znajomi mają, na imprezach rozmawiają to co? my nie będziemy gorsi, też kupimy.
Później wychodzą takie kwaitki...
Ale słuchajcie, co tam sklep i nieodpowiedzialnie uwiązane psy, to "małe piwo". Na wystawach psów to dopiero widać ludzką bezmyślność (oczywiście nie u wszystkich), ludzi wiadomo dużo, psów nie mniej, różne sytuacje mają miejsca, zwłaszcza te co mogą zestresować psa, a wiadomo wtedy nie da sie przewidzieć jego reakcji/interpretacji. Spacerują sobie na długich smyczach między innymi ludźmi, między innymi psami, oglądają sobie wyposażenie straganów, a psy sobie rozglądają się ciągną do tego co ich interesuje, a to wiadomo 2m smycz - nieszczęście gotowe, brak świadomości ludzi "pod sklepem" az tak mnie nie dziwi ale na wystawach... szok.
Dla przykładu, idzie mój znajomy ze swoim Dobermanem, dużym pięknym dorosłym psem, bardzo poprawnym psychicznie, Dobek, przy nodze na smyczy 0,5m, ja idę za nimi (strasznie ciasno - tłok wręcz) po lewej stronie siedzi sobie pan z brzuchem na kolanach przed nim leży Alaskan Malamut piękny dorosły pies, smycz najmniej 2m, Alaskan wstał obwąchać przechodzącego Dobka, nagle otwiera pysk i chce go złapać, a Dobek jak to Dobek, zanim Alaskan zdążył otworzyć do końca pysk to zdążył się obrócić i na Alaskana... i tylko dzięki szybkości i przytomności umysłu znajomego nie doszło do starcia dwóch silnych psów, złapał Dobka na ręce i wepchnął się z nim w tłum ludzi, Alaskan się rwał, a jego pancio zanim zdążył podnieść się i zareagować to Alaskan już dawno szukał na napiętej smyczy Dobka w tłumie ludzi, później jego koment, wiadomo "głupi Doberman" na jego nieszczęście ja byłem z tyłu i powiedziałem że głupi i nieodpowiedzialny to jest on, wierzcie mi na pewno nie wiedział o co chodzi.
Tak jest właśnie tam, gdzie ludzie na psach powinni się znać, przykre. Dlatego wogóle nie dziwie się ludziom którzy nie mają psów, boją się ich, że maja właśnie takie podejście. Ja swojego staram się tak prowadzić, żeby nikomu nawet w najmniejszym stopniu nie przeszkadzać, bo to że ja kocham psy nie znaczy że wszyscy muszą i szanuję tych którzy mają inną opinię o psach niż ja.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kendo-lee']Nie zauważyłam aby moje psy były zestresowane.:diabloti:Już widzę jaką nerwicę mają psy,których właściciel zostawia je u psiego fryzjera na godzinę.[/quote]

Może i tego nie widać gołym okiem, ale wystarczy się dobrze przyjrzeć. Pupil wpatrujący się z podkulonym ogonem w wejście do sklepu, popiskujący czy nadmiernie śliniący się...
Z moim Ruterem zawsze ktoś zostaje (czy u fryzjera, czy przed sklepem). Choć psiak nie pierwszy raz już był strzyżony, wciąż kombinuje, jakby się tu wywinąć;).

Link to comment
Share on other sites

I dlatego tym bardziej, że świat nie jest idealny i sporo ludzi jest nieodpowiedzialnych (tak kierowców, elektryków, rodziców jak i właścicieli psów) należy wychowywać młodzież tak aby pies nie był dla niej "terra incognita" ...
Kilka razy w życiu miałem nieprzyjemne sytuacje z obcymi psami, jednakże zawsze zastygnięcie w bezruchu, stanięcie bokiem etc jakoś pozwalało rozładować sytuację ...
Czasem wystarczy trochę niewiedzy, paniczne wymachiwanie ... i nieszczęście gotowe ...

Link to comment
Share on other sites

black_spirit chwała Ci za ostatnie zdanie ;) mam takie samo podejście.

[quote name='filodendron']Pewnie już widzieliście ten wątek red nose pitt bulla, który został ukradziony spod sklepu? To tak a'propos tego, żeby niekoniecznie sugerować się rasą. Widać niektórzy cwaniacy mają jednak chęć podejść bliżej, nawet jeśli to nie yorczek.[/quote]
Jakoś mnie to nie dziwi... Do mojego próbują podchodzić :roll: już kiedyś opisywałam jak mamusia zachęcała córeczkę, żeby podeszła pogłaskać pieska, bo "tak ładnie się patrzy".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='M@d']I dlatego tym bardziej, że świat nie jest idealny i sporo ludzi jest nieodpowiedzialnych (tak kierowców, elektryków, rodziców jak i właścicieli psów) należy wychowywać młodzież tak aby pies nie był dla niej "terra incognita" ...[/quote]
Ja tam jestem zdania, że trzeba działać tu i teraz, minimalizować ryzyko gdzie się da, nie liczyć na zbyt wiele ze strony bliźnich, liczyć na siebie, zamiast czekać aż dorośnie ente pokolenie - bo się można nie doczekać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Ja tam jestem zdania, że trzeba działać tu i teraz, minimalizować ryzyko gdzie się da, nie liczyć na zbyt wiele ze strony bliźnich, liczyć na siebie, zamiast czekać aż dorośnie ente pokolenie - bo się można nie doczekać.[/quote]

Święta racja !!!!

Link to comment
Share on other sites

Widzę, że mamy różne podejścia...
Wg. mnie SZYBCIEJ to było by nauczyć własne dzieci , KILKU podstawowych zasad (czy nawet zorganizować "pogadankę" w szkole np. w ramach godziny wychowawczej) niż dostosować cały świat do ich niewiedzy (włącznie z nauczeniem pijanych dresów, żeby nie puszczali swojego bullteriera luzem ...)
No ale może Wasza metoda jest lepsza, próbujcie...

Tylko, zeby te zakazy i nakazy działały lepiej niż te ze smyczą, bo dzisiaj SM łoi mandaty staruszkom z bezzębnym jamnikiem, ale omija szerokim łukiem dresów z rotkiem...

Ja pozostanę przy swoim i wszystkim dzieciom i rodzicom w moim zasięgu staram się wytłumaczyć podstawy pokojowej koegzystencji z psem ..

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...