Jump to content
Dogomania

Galeria białasa argentyńskiego Bazyla :) Oraz Meli nieogara ;)


maciaszek

Recommended Posts

Oj tak, całe 2 kanapki mi zostawiła. Bo nie mogła ich dosięgnąć :P

A wczoraj robiła czajanę na kawałek ciasta. Jak weszłam do kuchni to już prawie jęzorem go dosięgnęła ;)

 

 Ozzy jak miał możliwość to stawał przy stole i jęzorem próbował liznąć :)

 

Melutka jest wybredna. To nie Bazylek, który pochłaniał wszystko. Oprócz cebuli, czosnku, sałaty i cytryny. Reszta była bardzo ok. A Melutka wielu rzeczy nie tknie. Ale za to - jako jedyny znany mi pies - nie ma nic przeciwko octowi :D Nie dość, że wącha jak gdyby nigdy nic, to jeszcze lizać chce...

 

Kiedyś jedliśmy obiad , była ryba opiekana w zalewie octowej , Ziutuś sępił , TZ dla kawału mu dał kawałek a ten zjadł i czekał na jeszcze ...tak był smakosz z niego , widać miziaki niektóre tak mają ;)

 

Nie jest tak źle. Choć przyznam, że na początku miałam momenty załamania.

I tak wiele problemów nas ominęło (odpukać). Jak czasem słyszę jakie przeboje ludzie mają z psami ze schroniska, to myślę, że Melka zbój i nieogar to naprawdę luzik ;)

 

jest cudowna

 

Pomidorek z podłogi, to i drogocenne kultury bakterii by zawierał :P

suplementy diety  ;)

Link to comment
Share on other sites

Mamy pod biurkiem ustawioną szafkę, taką z szufladami. Pomiędzy nią a biurkiem jest z jakieś 20-25 cm przerwy.

TZ, jak wczoraj wrócił z pracy, znalazł Melkę wciśniętą w tą szczelinę, częściowo zwisającą poza szafkę.

Gdy zapytałam jak się stamtąd wydostała, powiedział: "odsunąłem krzesło i wypadła" :D

Coś ją musiało przestraszyć. Bo tylko wtedy próbuje się wepchać w najmniejszą szczelinę...

A TZ mówił, że była wystraszona jak wrócił.

No i ciekawe jak długo tam siedziała, hmmm. I jak się tam wcisnęła ;)

 

Dzisiaj jest ze mną w pracy.

Powoli zaczyna jarzyć, że muszę tu siedzieć i nie ma żadnego plątania się.
Lezy na legowisku i podrzemuje.

Na popołudnie mamy twardego śmierdziela do obgryzania, dla zabicia czasu ;).

Link to comment
Share on other sites

Odkąd odszedł Bazyl nie mam serca do zdjęć... Do oglądania, na robionych przeze mnie fotkach, innych psów.

Ale powoli, powoli się to zmienia.  Dziś zrobiłam Melutce kilka zdjęć. Wrzucę niebawem (na dniach).

 Mela jest śliczna, czekamy na fotki....

 

a ja mam tyle niedodanych fot .....

przyjdzie kiedyś taki czas.....

Link to comment
Share on other sites

Fotki będą, ale muszę je z aparatu do kompa zrzucić, ciągle nie mam czasu albo zapominam...

 

 

Tęsknię za Bazylkiem.

Przychodzą takie momenty, gdy na ułamek sekundy przypomina mi się tak bardzo, tak mocno, jakbym Go przez tę chwilkę widziała. Jakby to On, a nie Mela, siedział wpatrzony w Tzta jedzącego jabłko.

Tak bardzo chciałabym wtedy poczuć Jego obecność - taką namacalną, przypomnieć sobie jak brzmiał Jego głos, usłyszeć Go jak się awanturuje o kawałek dla siebie, pogłaskać "w pamięci".

Ale nie potrafię. Bo te "przypomnienia" są takie ulotne. Jakby pojawił się na chwilę i znów Go nie było. Tylko dziura w sercu się odświeża. I ogromny smutek i jeszcze większa tęsknota.

Tak strasznie mi Go brak :(

Minęło 10 miesięcy, a ja już tyle zapomniałam...Straszne...

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...


A kiedy jakieś zdjęcia będą????

 

A dzisiaj :D

Wreszcie zrzuciłam do kompa.

 

Melutka malutka pozdrawia :)

 

086%252520-%252520Kopia.JPG

 

087%252520-%252520Kopia.JPG

 

088%252520-%252520Kopia.JPG

 

 

Dziewczynka robi postępy.

Zaskoczyła już, że wychodzę i wracam. I od 2 dni nie robi dramatów, gdy opuszczam mieszkanie, tylko grzecznie siada koło TZta i patrzy,

Nie boi się już blendera :D

Coraz rzadziej sika w domu (pewnie w złą godzinę to wypowiedziałam ;)).

Uczy się ładnie różnych rzeczy, na suchą karmę ;) Przychodzenia na zawołanie, siadania, niezżerania świnstw albo ich wypluwania, grzecznego jechania w windzie z innymi ludźmi (a nie skakania na nich, rycia się do wyjścia, itp.).

 

Nadal jednak nie wysika się nigdzie indziej niż w okolicach naszego bloku.

 

Ale jest kochana :)

Ostatnio znowu sporo mnie nie ma w domu. Jak wróciłam w sobotę, to przez 2 godziny chodziła za mną krok w krok, stękając od czasu do czasu - tak bardzo chciała, żebym już siadła na łóżku, żeby mogła wskoczyć i się przytulić. Maleńka moja stęskniona...

 

Postaram się pisać jakoś więcej. I może zjdęć więcej wrzucać. Ale na razie niczego nie obiecuję, bo życie czas kradni okrutnie...

 

A na koniec nasze papryki balkonowe.

 

083.JPG

 

085.JPG

Link to comment
Share on other sites

Fotki będą, ale muszę je z aparatu do kompa zrzucić, ciągle nie mam czasu albo zapominam...

 

 

Tęsknię za Bazylkiem.

Przychodzą takie momenty, gdy na ułamek sekundy przypomina mi się tak bardzo, tak mocno, jakbym Go przez tę chwilkę widziała. Jakby to On, a nie Mela, siedział wpatrzony w Tzta jedzącego jabłko.

Tak bardzo chciałabym wtedy poczuć Jego obecność - taką namacalną, przypomnieć sobie jak brzmiał Jego głos, usłyszeć Go jak się awanturuje o kawałek dla siebie, pogłaskać "w pamięci".

Ale nie potrafię. Bo te "przypomnienia" są takie ulotne. Jakby pojawił się na chwilę i znów Go nie było. Tylko dziura w sercu się odświeża. I ogromny smutek i jeszcze większa tęsknota.

Tak strasznie mi Go brak :(

Minęło 10 miesięcy, a ja już tyle zapomniałam...Straszne...

 

i w takim momencie łzy mi płyną strumieniami :(

 

 

Melcia jest sliczna i tak pięknie się wdzięczy do Ciebie , miziątko malutkie

Link to comment
Share on other sites

Melcia to dr Jekyll i mr Hyde.

Z jednej strony przylepka i urocza, wdzięczna istotka. Z drugiej zbój, nieogar i uparciuch.

Nie umiem znaleźć na nią sposobu...

Nagradzanie działa na krótką metę. Potem robi to co trzeba ale tylko za nagrodę. Albo próbuje wymuszać smakołyki skacząc na mnie (oczywiście nie dostaje). Albo rozumie nagradzanie po swojemu ;) Np. gdy nagradzałam ją za porzucanie znalezionych świństw - gdy na komendę "fe" nie podejmowała paskudztwa albo je wypluwała i przybiegała do mnie -  to po 2 dniach skończyło się tym, że teraz cały czas łazi z nosem przy ziemi, jak znajdzie jakiegoś śmierdziela to szybko go wciąga i przybiega do mnie zadowolona. Chyba skumała, że dostaje nagordy za to, że coś znajdzie, a kompletnie nie połączyła tego z wypluwaniem bądź nie podejmowaniem świństw. Albo nie chciała tego połączyć i ma dwa w jednym - zeżre świństwo i jeszcze liczy na nagrodę :D

Karcić (podniesionym głosem) się jej nie da, bo jest przerażona. Rozpłaszcza się na ziemi. Chodzi skulona. A nawet potrafi się posikać ze strachu :( A przy tym, mimo lęku, uparcie próbuje osiągnąć cel.

Ona nawet zdanie stanowczo wypowiedziane niskim męskim głosem (ale ani trochę podniesionym) odbiera jako karcenie jej i się boi...
Ignorować ją też ciężko. Bo nie tylko jest przestarzona, ale próbuje za wszelką cenę "przeprosić" - łasi się, koniecznie próbuje dostać się do twarzy (wtulić w policzek, dotknąć nosem oka), włazi na człowieka, skacze. A gdy niczego nie osiągnie, odsuwa się przestraszona i przez najbliższych kilka godzin boi się człowieka. NIe jakoś dramatycznie, ale widać, ze się boi.

 

2 dni temu zlała się na dywan. Ewidentnie złośliwie.
Jedliśmy obiad. Zaczęła sępić. Odesłałam ją, żeby się położyła. Poszła. Ale jak skończyliśmy jeść i TZ wyniósł talerze do kuchni, to pobiegła tam, zaczęłam włazić na blat, jęczeć. Powiedziałam, że nie wolno. Przybiegła do pokoju zaczęła się kręcić w miejscu, w którym zdarza jej się sikać. Powiedziałam, że nie wolno, pogroziłam palcem. Przybiegła do mnie, zaczęła się łasić. Po czym poszła, rozkraczyła się i patrząc mi w oczy nalała ogromną kałużę. Krzyknęłam, że nie wolno, fe. Uciekła na łóżko. Chciałam ją zeń zgonić, przestraszyła się, posikała ze strachu i uciekła rozpłaszczona, jakbym ją co najmniej 5 razy dziennie regularnie tłukła :(

 

Widać, że była ostro karcona i bita. Widać, że nie miała szansy na zsocjalizowanie się dobre, i z psami i z ludźmi. Wygląda na to, że większość życia spędziła w kojcu i nikt jej niczego nie uczył. Prawie niczego. Potrafi tylko siadać i wie, że jak się ją ubiera to powinna siąść (choć różnie jej to wychodzi...). To taki mały dziki piesek, który dopiero poznaje zasady panującer w życiu i za cholerę nie umie się w tym odnaleźć. Albo nie chce, gdy upór bierze górę.

 

Nie wiem jak do niej dotrzeć. A przecież trzeba ją nauczyć różnych rzeczy.

Nie wiem jak opanować jej nadpobudliwość w momentach, gdy czegoś chce. Ona czasami wie, że czegoś jej nie wolno, że np. powinna siedzieć, ale jest jak pobudzony szczeniak, który siada, wstaje, siada, skacze, siada, znowu wstaje i skacze i tak w kółko. Ciężko jej się wtedy skupić, opanować, wyciszyć. No i do tego jej upór nie pomaga. Jak czegoś chce to musi to mieć i już :P

Nie wiem jak ją karcić, żeby zrozumiała, że pewnych rzeczy stanowczo nie wolno robić.

Nie wiem jak nauczyć ją sikać w miejscach innych niż koło naszego bloku. A trzeba to jakoś zrobić, bo to naprawdę jest ogromny problem. W końcu nie będziemy całe życie przywiązani do naszego bloku ;)

I jeszcze kilku innych rzeczy nie wiem.

Trudny egzemplarz nam się trafił, a ze mnie marny szkoleniowiec...

Link to comment
Share on other sites

Maciaszku, Koks tez jest nadpobudliwy. Chodziłam na szkolenia. Dwa różne, ale metody podobne. Kazali karmic tylko z reki , najpierw na dworze. Bo tam sie najbardziej nakrecal. Dzialalo, do momentu aż go cos bardziej nie zaciekawilo. Wtedy miałam przestać i następne karmienie następnego dnia. Byly dni ze dzialalo, ale jak nie miałam nic w ręce to nie. Jak nie byl glodny -tez nie.
Jak byl maly i nie gryzl, to wszyscy brali go na kolana. Teraz tez chce. Co co go wtedy brali juz mniej chetnie. Nie da sobie powiedziec, ze nie wolno. Jak go TZ kiedys wyniósł z pokoju i zamknal drzwi, to narobil mu wielka kupę przed drzwiami. Złośliwie, bo byl na spacerze, a w domu nie robił wtedy od 3 lat. Co najmniej...
Ja , niestety, poleglam...Mimo, ze mam go od 8 tyg zycia,nigdy go nikt nie bil, nie ma żadnych traumatycznych przeżyć. On jak się nakręci , to sie drapie w wymiotuje na zmianę. Szkolenie nauczylo mnie radzić sobie z jego agresja, w pewnym sensie. Z nadpobudliwoscia- wcale. Mysle , ze moze z czasem....ale on ma juz 7 lat i nic mu nie mija.

Link to comment
Share on other sites

Aniu, dziękuję :)

Jak Ty dajesz sobie radę z Koksem, to ja z Melutką muszę sobie dać ;)

 

 

maciaszku, mąż powiedział "same błędy". Tłumaczył mi, ale ja mało pojetna jestem.

Może rozmowa z nim pomoże 606 909 910

 

Same błędy? Aaaaa....

;)

A kiedy mogę zadzwonić? W sensie w jakich godzinach? I na co mam się powołać (żeby wiedział  kto do niego dzwoni :) )?

Link to comment
Share on other sites

Aniu, dziękuję :)

Jak Ty dajesz sobie radę z Koksem, to ja z Melutką muszę sobie dać ;)

 

 

 

Same błędy? Aaaaa....

;)

A kiedy mogę zadzwonić? W sensie w jakich godzinach? I na co mam się powołać (żeby wiedział  kto do niego dzwoni :) )?

 

maciaszku, wieczorami, aż do bardzo późnych godzin. Mam nadzieję, że nie obraziłaś się o te błędy. Ja czytam Robertowi posty, a on tłumaczy mi na bieżąco, co nalezy robić. Ja nie jestem w stanie tego powtórzyć.

Powołaj się na dogomanię, psa gończego, panią, która robi zdjęcia psom w schronisku lub na mnie.

Link to comment
Share on other sites

Zbliża się listopad...

Coraz częściej przypomina mi się Bazylek,

Jak chorował, jak odchodził :(

Jaki był cudowny, kochany.

Znowu boli. Coraz mocniej.

Boję się tego co przyjdzie...

Tęsknię.

:(

 

---------------------

 

Na szczęście mam Melutkę malutką.

Zbója. Śmieciojada. Złośliwą sikającą (albo wręcz przeciwnie) małpę. Nieogara skaczącego po czym się da - po ludziach, meblach, ścianach. Żarłoka, który by z kuchni nie wychodził (czasem potrafi tam siedzieć - sama, po ciemku, długo - i czekać na cud ;) ). Uparciucha i roztrzepańca.

Przytulaka, który chodzi za mną po mieszkaniu i piszczy - tak bardzo bardzo chce, żebym usiadła/położyła się, bo wtedy może się we mnie wtulić i mlaskać z zadowolenia. Machacza ogonowego, wiecznie zadowolonego. Mordkę uśmiechniętą, która wita mnie gdy się budzę i gdy do domu przychodzę. Zwierzynkę, która cieszy się ze wszystkiego i wszystkich.

 

 

Melutka ziewająca.

 

092%252520-%252520Kopia.JPG

 

I patrząca, tym swoim za serce łapiącym spojrzeniem ;)

 

091%252520-%252520Kopia.JPG

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...