Jump to content
Dogomania

Galeria białasa argentyńskiego Bazyla :) Oraz Meli nieogara ;)


maciaszek

Recommended Posts

uspokój się Kasiu, wszystko musi być dobrze. Twojej winy, ze czekałaś nie ma żadnej, czasami ręce opadają po prostu nawet na dobrych wetów, to tez tylko ludzie i pewni chcieli dobrze. Z drugiej strony przynajmniej Bazyli miał masowany często brzuszek i na pewno mu było miło!

Link to comment
Share on other sites

Maciaszku, będzie dobrze - może i nawet lepiej, że nie poszła do jelit bo z żołądka jest szansa na wyciągnięcie a z jelit co ? - trzymam kciuki za jutro :happy1:

A z drugiej strony aż dziw bierze, że tyle czasu w żołądku siedzi a białas ma się świetnie - aż strach pomyśleć co nasze psy mają w żołądkach :crazyeye:

Link to comment
Share on other sites

Dzięki, że jesteście!


Ja już na nogach. Bazyl leki dostał.

Żołądek podchodzi mi do gardła.
Nerwy.
Poza tym czuje się podle. Wczoraj wieczorem białas tak bardzo i długo czekał na kolację :shake:. Patrzył na mnie nic nie rozumiejąc, zwłaszcza że jedzenie to dla niego coś szalenie ważnego... Potem tak sobie słodko spał, niczego nie świadomy. A teraz też nie rozumie co się dzieje, dlaczego pani wstaje o takiej porze, czego od niego chce i patrzy na mnie tymi zaspanymi oczkami. A ja mu taki los zgotowałam... :-(.

Za godzinę jedziemy.
Odezwę się jak będę przy kompie.
Trzymajcie kciuki.

Link to comment
Share on other sites

Kasiu - coby się udało wszystko!
Klinika w Chorzowie Batorym jest według mnie świetna.
Moją Miśkę uratowali wtedy na samym początku jej pobytu u nas, pamiętasz?
Tam z nią jeżdziliśmy na kroplówki. I dzwoniliśmy o 4 rano.
I operację ogona też tam miała, z Reksiem jeżdzimy tam od prawie pięciu lat, był tam kastrowany.
Doktora Fabisza i doktora Stefanka a także doktor Ewelinę Pałys polecam z całego serca.


Wiem, że nerwy są i trudno, żeby było inaczej.
Łzy...sporo ich tam wypłakałam.
Za to jak już będzie po wszystkim - odetchniecie.

Myślę o Was ciepło.
Kciuki ściskam.
Czekam na wieści.

Link to comment
Share on other sites

Kasiu trzymam kciuki bardzo mocno zaciśnięte!

Na pewno Bazylkowi ulży i Wam również... psy bardzo dobrze odbierają nasze emocje i na pewno Bazylek tez jest już zmęczony Twoim długotrwałym stresem, więc zabieg dla Was wszystkich jest wskazany... mam nadzieję, że skończy się bez operacji i że Bazyl bez problemu się wybudzi a jak już dojdzie do siebie, to odetchniecie z ulgą WSZYSCY :)

przesyłam głaski i uściski dla Was :glaszcze::calus:

Link to comment
Share on other sites

Wrażenia mam takie pół na pół.
Przyjęła nas jakaś pani, nie wiem czy lekarka czy pielęgniarka. Zapytała ile Bazyl waży, dała do wypełnienia zgodę na zabieg i chciała od razu zabrać białasa. I już, po sprawie... Ani rozmowy z lekarzem, ani nic :roll:. Oczywiście powiedzieliśmy, że chcemy z wetem porozmawiać, żeby zapytać o to i owo, przekazać kilka ważnych informacji.
W karcie-zgodzie do wypełnienia musiałam podpisać, że zostałam poinformowana jak będzie wyglądał zabiegi na czym polega, iż w trakcie mogą być podane psu jakieś dodatkowe leki i że zostałam poinformowana z jakim ryzykiem zabieg się wiąże. Od początku do końca naszej wizyty nikt nie bąknął na ten temat ani słowem... a chyba powinni, prawda?
Wet rozmawiałam z nami bardzo krótko i dość zdawkowo (ale tu akurat odniosłam wrażenie, że ma taki sposób bycia, dość zasadniczy) i widać było, że mu się spieszy i chce nas "zbyć". Nie za bardzo wnikał w to, co białasowi dolega, jeśli chodzi o serce, skupił się jeno na zdaniu "nie ma przeciwskazań do narkozy". Nie zaproponowali, że do nas zadzwonią jak będzie po zabiegu albo żebyśmy my zadzwonili ok. tej i tej godziny. Zadzwonić chcieli dopiero wtedy, gdy Bazyl będzie zupełnie wybudzony i do zabrania. A przecież my tu w nerwach... chcielibyśmy wiedzieć czy skończyło się na endoskopii czy Bazylek się wybudza.
Cała nasza rozmowa-wizyta trwała z 5 minut góra, wet kazał pielęgniarce zabrać białasa. Baliśmy, że jak będzie świadomy to będzie dramat. Że będzie płakał, szczekał, darł japę, że się zestresuje. A ten, o dziwo, poszedł z panią bez żadnego problemu, nawet się nie obejrzał :roll:. Widać było, że jest zestresowany i "spięty", ale żadnych scen i dramatów. Co prawda jak wychodziliśmy to słyszeliśmy jak zaszczekał, ale to tylko raz.
Nie podważam kompetencji weta, być może jest specem w tym co robi (taką mam nadzieję), ale podejście do właścicieli nie bardzo mi się spodobało. To zawsze są nerwowe chwile i miło by było, gdyby ktoś na spokojnie wytłumaczył co i jak, co będzie się działo, co dalej. Gdyby na spokojnie posłuchał o co się martwimy, na co pies choruje, co źle znosi.
Uspokoiło mnie to, że narkoza będzie wziewna i że przed premedykacją Bazyl dostanie atropinę na osłonę serca.

Czekamy.
W nerwach...

Jak wróciliśmy do domu to jakoś tak dziwnie. Pusto, cicho...

Niechże oni już dzwonią!

Link to comment
Share on other sites

Najgorsze dla mnie jest zawsze oddanie psa i zostawienie go ....
Na szczęście jak ostatnio Miśkę zostawiałam to najpierw jej podali uspokajacz i pozwolili przy niej posiedzieć,
dopiero jak się zrobiła senna, to wetka ją zabrała na rączki i ...ja spłakana do mamy, i czekałam też na telefon.

Kasiu - wiem jakie nerwy znosisz.
Trzymaj się.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Jasza']Najgorsze dla mnie jest zawsze oddanie psa i zostawienie go ....
Na szczęście jak ostatnio Miśkę zostawiałam to najpierw jej podali uspokajacz i pozwolili przy niej posiedzieć,
dopiero jak się zrobiła senna, to wetka ją zabrała na rączki.[/QUOTE]
No ja też myślałam, że tak będzie. Tak było, jak 5 lat temu, jak miał operację.
Ale teraz chyba chodziło o tą atropinę. Ona podana miała być jako pierwsza, potem pół godziny przerwy i dopiero premedykacja.

Link to comment
Share on other sites

Nie wytrzymałam, zadzwoniłam.
Odebrała jakaś miła pani, ale nic się nie dowiedziałam, bo pani nie może wejść na salę operacyjną i sprawdzić.
Powiedziała żeby czekać.
Do 15.00, aaaaa :roll:.
Że pan doktor zadzwoni na pewno.
Wnoszę z tego, że oni dopiero jak zakończą wszystkie zabiegi, to hurtem obdzwaniają właścicieli.
Jak powiedziałam, że myśmy prosili, żeby zadzwonił po zakończonym zabiegu to odrzekła, że doktor na pewno zadzwoni.
Skoro nie zadzwonił to znaczy, że zabieg trwa?! Czyli jednak operacja?!
A może białas już po gastroskopii udanej się wybudza, a oni zadzwonią później?
Bo myślę, że jakby działo się coś złego to by zadzwonili wcześniej...
Kurcze, ta niewiedza mnie wykończy...
:placz:

Link to comment
Share on other sites

:glaszcze: ..wiem jak się strasznie ciężko czeka ..... ale czekamy razem z tobą na dobre wieści :kciuki:



W sierpniu też tak czekałam ... pisałam o tym , Ozzy dostał do ogryzania cielęcego gnata , TZ miał mu zabrać jak zgryzie te ,,kulki -końcówki,, ale nie zdążył , Ozzy pochłonął całą i zrobił mu się zator w jelitach .U nas kazali czekać , a pomimo podawanych srodków nie pomagało , więc to był piątek , w Rybniku pani nas chciała zapisać na wtorek :roll: , nasz wet na urlopie , znikąd wsparcia ..więc telefon do Gliwic , akcja na CITO ...we wtorek , pakowałabym Ozzyego , gdybym czekała ....
Ja byłam z Ozzym w Klinice w Gliwicach na Toszeckiej , wiem , ze jak wszędzie wśród jednych cieszy się złą wśród innych dobrą opinią , ale ja odebrałam ich postępowanie tam bardzo pozytywnie

Link to comment
Share on other sites

Kasiu, do mnie nigdy wcześniej nie dzwonili...
Ja zawsze wydzwaniałam a i tak nie wytrzymałam i po Miśkę pojechałam już chyba przed drugą....
Lepiej mi było czekać w poczekalni.
Zresztą Stefanek może nie dzwonić, bo już ma następnych pacjentów, albo następną operację.
Tam mają naprawdę młyn.

Będzie dobrze!

Link to comment
Share on other sites

Zadzwonili :multi: :multi: :multi:.
WSZYSTKO W PORZĄDKU :multi: :multi: :multi:
Aż się poryczałam ze szczęścia.
:cunao::cunao::cunao::cunao:
Bazy oddał skarpetę, ale nie dobrowolnie ;).
Udało się ją wyciągnąć endoskopem, obyło się bez operacji :multi::multi::multi:.
Ależ jesteśmy szczęśliwi :laola:.

Za godzinkę go odbieramy. Maleńki mój :loveu::loveu:.

Dziękujemy wszystkim za trzymanie kciuków, za ciepłe słowa, za wsparcie :loveu: :loveu: :loveu:. Bardzo! :Rose::Rose::Rose:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Jasza']Oczy wytrzyjcie!
Choć u Stefanka znowu łzy polecą, jak Bazyla przytulisz![/QUOTE]
Już otarte. Gotowe do jazdy ;). Chusteczki na łzy wzruszenia w lecznicy gotowe :).


[B]Alicjo[/B], przejść z Ozzym nie zazdroszczę :shake:. Dobrze, że pojechaliście szybciej do innej lecznicy, ufff.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Jasza']Czyli Bazylek ma tylko małą dziurkęw brzuchu?
Nie było potrzeby go ciąć, dobrze zrozumiałam?
To bez szwów się obyło?[/QUOTE]Tak, bez szwów. Wyciągnęli skarpetę endoskopem, czyli rurką wpuszczoną przez przełyk do żołądka (a w rurce kamera, która pomogła skarpetę namierzyć i szczypce, które ją wyciągnęły).
A Ty myślałaś chyba o laparoskopii :).

[quote name='Alicja']Bazylek :bigcool: Jedź teraz ostrożnie po chłopaka i wymiziaj :loveu:[/QUOTE]Tak, zaraz jedziemy. Spokojnie, bezpiecznie i z tysiącem buziaków dla białaska :loveu:.

Wrócę potem z konkretniejszymi wieściami od weta.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...