Jump to content
Dogomania

Stan zdrowia bardzo starych psów


Tree

Recommended Posts

Niepokolorowanka uśmiałam się przy tym stwierdzeniu „Masz mądrą sunię, która nie chce wpędzić swojej pańci do grobu ;)”

Czasem mam ochotę ją udusić ze złości, że nie chce jeść a 99% przypadków kiedy nie chce zdarza się rano, kiedy człowiek leci do pracy (niestety jeszcze nie wymyślili L4 na psa z cukrzycą, który nie chce jeść:) ). Ale jak czytam, że Ty wstajesz wcześniej, żeby ugotować psu świeże mięsko to jakoś ogarnęła mnie fala współczucia i  lepiej mi na sercu :D Też masz naprawdę ciężki chleb ze swoją księżniczką, i te ciągłe biegunki, tu chcesz jak najlepiej, dogadzasz a wychodzi jak zwykle.

Powiem Ci, że szacun za to, że tyle wypróbowałaś tyle pokarmów i jednocześnie reakcji na nie. Makarony, ryże, puszki, różnego rodzaju mięso itd. Trochę życie Cię do tego zmusiło a mnie nie, i szkoda bo z tego co piszesz być może mogłam postępować całkiem inaczej i wygodniej. Piszesz np. że na samym mięsie nie trzeba insuliny, osobiście na to nigdy nie wpadłam i nikt mi tego nie podopowiedział. Nie twierdzę, że u nas sprawdziłaby się ta metoda ale dlaczego by nie spróbować. Moglibyśmy wszyscy żyć nieco wygodniej, bez insuliny, bez hipoglikemii, która pojawiła się u nas nie raz i przede wszystkim bez rygorystycznego przestrzegania czasu bo od 3 lat godzina 19 to u mnie świętość, zrywałam się z każdej imprezy, spotkania, starałam się nie umawiać przed tą godziną z nikim, dopiero około 20 kiedy wszystko ogarnie. Dodam, nikt w domu pod tym względem nie pomógł, nikt nie podjął się podania zastrzyku psu…

Podobnie jest z ryżem, zawsze używałam białego, mam jeszcze trzy psy więc wszystkie dostawały to samo, a mogłam popróbować z innym rodzajem bo bywały wyniki u nas 300 i więcej, co prawda niekoniecznie przez ryż ale rzeczywiście można było uniknąć niektórych sytuacji. Uważam, że świetnie to sobie ogarnęłaś J

Niepokolorowanka jakiej insuliny używacie? My jesteśmy na Caninsulin, sama pobierasz Fidze krew w domu i sprawdzasz poziom glukozy?

Dobrze piszesz, że przy insulinie trzeba mieć wszystko zaplanowane a przecież nie zawsze się da. Doprowadzało mnie to nie raz do szału, a bo nie chce jeść, a bo muszę wyjść, a bo coś tam…itd.

Biegunek Wam nie zazdrościmy, z tym Kreonem się nie spotkałam.

Moja osłonowo na wątrobę dostaje Zentonil, na kaszel Thiocodin-więc regularnie jest na haju J Karsivan też dajemy, Propalin. Czytałam o tym Aktivait co pisze helli ale dla nas już zdecydowanie za późno na taki preparat.

 

Dziewczyny czy możecie zapytać w swoich lecznica czy nie mają na stanie Trocoxilu 30mg.?

Link to comment
Share on other sites

Delph, dzięki również za tę propozycję! Ja jakoś mało się orientuję w tym wszystkich psich suplementach, zamiennikach. Postaram się to wypróbować, jak tylko fundusze pozwolą.

marra no to dowaliłam z tym stwierdzeniem :D Doskonale Cię rozumiem. Teraz mam trochę "luźniej", ale przez prawie 2 lata codziennego podawania insuliny, również doświadczyłam tego, co Ty. Jednak bardzo mi przykro, że nie możesz liczyć na wsparcie rodziny przy podawaniu zastrzyków. Ja miałam i mam pomoc mamy, która przemogła swój strach przed igłą i w razie potrzeby zbadała cukier czy dała zastrzyk. Jednak to też mnie kosztowało dużo nerwów i stresu, bo musiałam najpierw siebie wyszkolić, a potem ją. Był czas, że zostawiałam jej instrukcję na całą stronę, co, jak i kiedy ma zrobić, a i tak do mnie dzwoniła, żeby się upewnić. Obie panikary jesteśmy :P W gotowaniu mięsa też pomaga ;)

F. już od 1,5 roku jest na Levemirze, to ludzka insulina. Brała też Caninsulin i Lente-wos (wycofana). U nas Caninsulin się nie sprawdził. Trzeba było dawać zastrzyki co 8 godzin, czyli trzy razy na dobę przy trzech posiłkach. Był też problem z tym, że cukier zbyt szybko opadał i zbyt szybko się podnosił i kilka innych. Lente-wos była naprawdę dobra, ale wycofano. Levemir jest bardzo silna. Przynajmniej na F. tak mocno działała od początku. Podawanie należy zacząć od minimalnych ilości. Bardzo wydajna. Jedna ampułka, która kosztuje 40-50zł u nas przy codziennych zastrzykach starczała na 5 miesięcy (trzymana w lodówce). Wystarczałaby na dłużej, ale przestawała już działać.

Poziom cukru mierze glukometrem. Najpierw ucho nakłuwałam igłą, ale to mi nie wychodziło, miała ranki, więc przerzuciłam się na nakłuwacz dołączony do zestawu. Figa się go nie boi, mimo że wydaje dość głośny klik. Wszystko trwa dosłownie 30 sekund . Najlepiej, gdy ucho jest ciepłe, bo wtedy krew po nakłuciu szybko się pojawia.

Wiesz, marra, ja też bym nic nie zmieniała i nie szukała różnych rozwiązań, gdyby mnie co jakiś czas sytuacja nie zmuszała. Jak coś działa, to nie trzeba tego zmieniać i na siłę ulepszać.  U nas jednak ciągle pod górkę. Na szczęście zawsze się znajdzie jakieś wyjście ;)

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

nie wiem co w Polsce weterynarz moze podac -  koncowy etap zycia mojej staruszki byl zagranica,

stare psy maja demencje (jak ludzie),  mozg obumiera, + mikroudary (skrzepy w naczyniach)

najlepsze pewno sa naturalne antyoksydanty (warzywa i owoce- zob. ludzka dieta)  Omega 3 (tran), wit B, C, E,

 czy weterynarze podaja (ludzkie) leki na altzheimera zwierzakom, chyba nie u nas

 

Link to comment
Share on other sites

Fakt, nie trzeba zmieniać jeśli coś działa ale z drugiej strony można było sobie ułatwić życie. Trudno czasu nie cofniemy, ta moja sunia to i tak jest ewenement, cud że żyje tak długo biorąc pod uwagę, że umierała już ze cztery razy. Bardzo dużo przeszliśmy różnych weterynarzy i każdy doskonale ją pamięta i dziwi się nieustannie, jedna pani stwierdziła, że to terminator :)

My jesteśmy na Caninsulinie i zgadza się, bywa że powoduje spadki i wzrosty ale ta insulina taka jest, bo jest długodziałająca więc siłą rzeczy kiedy przypada szczyt działania może cukier spaść. Moja jest dosyć wrażliwa nawet na połówki jednostki więc aktualnie dostaje 6j. wieczorem i 5,5 rano. Jeśli dostawała rano i wieczorem po 6j. to już było za dużo.

Przyznam szczerze, że ja też nie panikuję jeśli jest cukier około 150-200. Dla mnie to nie jest wcale zły wynik, zauważyłam że przy wyższym cukrze Bobek czuje się lepiej niż przy niższym, jest wtedy ospała i „zawieszona”. Teraz już demencja jest daleko posunięta więc ogólnie jest zawieszona ale wcześniej było ok.

Ja pobieram krew bezpośrednio z żyły, z uszu jakoś nie potrafię, ona za bardzo panikuje.

Jeśli chodzi o rodzinę to u mnie zero wsparcia, nawet czasem słyszę „ale wrócisz na 19 dać Bobkowi zastrzyk?” – no i co? No wrócę oczywiście bo ten pies to dla mnie wszystko :)

Z drugiej strony nawet jeśli rodzice nie pomagają to wiem, że są w domu, wiem że do niej zaglądają, wyprowadzą ją o odpowiedniej porze (bo z nią to już jest etap że wszystko pod godziną-jak coś jest inaczej to się denerwuje). Nie zauważają oczywiście szczegółów, które ja zauważam zaraz jak na nią spojrzę :)

Ogólnie jak tak czytam Ciebie niepokolorowanka to myślę sobie, że może mogło być u nas inaczej, lepiej…

Link to comment
Share on other sites

Gabryjella, jeśli brainactive choć trochę może spowolnić proces degeneracji układu nerwowego, to ja jestem za. Mówi się, że lepiej zapobiegać niż leczyć. To pewnie trochę tak, jak z podawaniem szczeniakom dużych ras preparatów na stawy, albo psom starszym, czegoś osłonowego na wątrobę.

marra, też uważam, że lepszy cukier trochę wyższy niż za niski. Również zauważyłam, że cukrzyk lepiej się wtedy czuje, niż gdyby miał te normalne 80. U nas jednak max 150. Przy 160-200 Figa już zaczyna więcej pić i być "żarłoczna", przy czym to nie jest taki normalny głód. Ale każdy psiak na pewno odczuwa to inaczej. Podziwiam, że potrafisz pobrać krew z żyły. Serio. Dla mnie to byłoby nie do zrobienia. Od razu miałabym trzęsiawkę :P

Przykro to pisać, ale już myślałam kilka razy nad tym czy nie uśpić F. :( Cóż, nie jestem z tego dumna, ale takie myśli pojawiają się wtedy, gdy ona ma jakiś taki totalnie ciężki dzień a mnie tak trudno na to patrzeć. Ciągle zastanawiam się, gdzie jest ta granica. Bo w przypadku poważnej nieuleczalnej choroby, jak nowotwór, to wiadomo, że śmierć przynosi ulgę w cierpieniu. Ale co w przypadku demencji? Wiecie, kiedy naprawdę zrozumiałam, że F. ma już poważne problemy z główką? Gdy przestała reagować na inne psy. Najbardziej byłam w szoku, gdy podeszła do niej wielka suka, zaczęła ją obwąchiwać, a F. w ogóle nie zareagowała, w ogóle! Zachowywała się tak, jakby obok nie było żadnego psa. A normalnie to by podkuliła ogon i próbowała uciec, a gdyby pies nie odpuszczał, to by rzucała się na niego z zębami. Teraz już jest tak z każdym obcym psem. Jedynie niewielką reakcję przejawia, jak poczuje swoją ulubioną koleżankę, macha wtedy nieśmiało ogonem :(  Czytałam kilka artykułów o niewidomych psach, bo F. już pół roku temu straciła wzrok całkowicie. Tylko, że to co wyczytałam nie przekłada się na naszą sytuację. Powodem jest ta cholerna demencja, wiem to. Choćby to, że ciągle się obija o wszystko. Nie uczy się, co gdzie stoi, chociaż mieszka tutaj już 16 lat i zawsze wszystko było tak samo ustawione. Jak napotka na dziurę, to pcha się w nią, zamiast się wycofać. Czasami nawet nie alarmuje, że weszła w jakiś kąt, a sama nie potrafi się obrócić :( Starałam się większość takich miejsc czymś pozatykać, ale ona i tak się pcha. Na podłodze nie może stać miska z wodą, bo F. w nią wejdzie i rozleje wodę. Nawet miska na stojaku nie zdała egzaminu, bo w nią wchodziła. Rozwiązałam ten problem w taki sposób, że nalewamy wodę do małej miseczki po serku i ten kto jest w domu ma F. podsuwać tę miseczkę z wodą co jakiś czas pod pyszczek. Jeżeli ktoś zapomni, to F. da znać w ten sposób, że będzie się kręcić. Tym kręceniem się daje znać o kilku rzeczach: "chce mi się siku", "chce mi się kupę", "chce mi się jeść", "chce mi się pić", "szukam Cię". I tak trzeba kombinować, co to ona chce powiedzieć :(  Poza tym F. od zawsze była przyzwyczajona do wylegiwania się na kanapach, fotelach i spania w łóżku. Jednak już nie wskoczy sama tak wysoko i trzeba ją za każdym razem podnosić. Najlepiej też znosić na dół, bo inaczej zrobi wielkie "bum" na podłogę. Jestem przyzwyczajona do tego, że w nocy budzę się kilka razy, by sprawdzić co robi F. Czasami ma gorszą noc i próbuje zejść z łóżka (śpi ze mną), przemieszcza się po pokoju obijając o wszystko. Trzeba wstać, położyć ją z powrotem na łóżko i trochę pomiziać, żeby się uspokoiła albo dać wody, albo wyjść na pole. Jeszcze chyba nigdy tak źle nie spałam, jak przez ostatnie kilka miesięcy. Do łóżka też sikała jakoś nad ranem, ale Propalin pomógł. Ponad to, jak już wcześniej pisałam, F. nie ma już normalnych spacerów, bo już się nie da z nią spacerować :( Na rękach zanoszona na trawnik, robi sii, robi kuu, trochę powęszy (ale jak na nią, to niewiele, a było to kiedyś jej ulubione zajęcie, oprócz jedzenia i miziania), a potem chce na ręce z powrotem. Oczywiście musi być na smyczy, bo inaczej zupełnie się gubi. Bardzo się cieszyłam, że grudzień był u nas wiosenny wręcz, bo mogłyśmy posiedzieć na polu na ławce, mogła poleżeć na trawie. Mam nadzieję, że jeszcze doczeka wiosny, słońca, ciepła i zielonej soczystej trawy. F. ogólnie przez większość życia była psem lękowym, ale ze mną mogła jechać wszędzie, miała swoje ulubione wycieczki. A teraz staram się jej nie brać w nowe miejsca, bo widzę, że ją to bardzo stresuje. Spina się, bo nie rozumie, gdzie jest, nie poznaje zapachów. Najbezpieczniej czuje się w domu i na podwórku obok naszego bloku. Mogłabym tak jeszcze wymieniać, co się zmieniło. Oczywiście są też te dobre momenty. Cieszę się, gdy F. ma apetyt, nawet jeśli trochę wybrzydza ;) Ciesze się, gdy sama przejdzie po prostej 20 metrów, zamiast kręcić się w kółko. Ciesze się, gdy zaczyna szczekać (co kiedyś doprowadzało mnie do szaleństwa, była największym szczekaczem, jakiego nosiła ziemia ;)), bo wiem, że wtedy próbuje nawiązać kontakt ze światem. Cieszę się i wzruszam, gdy wtula się we mnie i zupełnie rozluźnia, jakby mówiła "dobrze, że tutaj ze mną jesteś". I właśnie dlatego oddalam tę ostateczną decyzję. Jeszcze potrafię sprawić, żeby czuła się lepiej niż gorzej.

Link to comment
Share on other sites

Dla mniej "zaawansowanych" staruszków, takich całkiem sprawnych, profilaktycznie kupuję Geriativet. Ma mniej składników na demencję, ale za to szerszy zakres ogólny, np. ochrona stawów, serca, wzroku. Też fajnie działa.

Przy widocznych problemach z układem nerwowym spowodowanych wiekiem do akcji wchodzą moi lekarze. Witaminy z grupy B, odpowiedniki Nootropilu itd. itp. Są sposoby :)

 

Link to comment
Share on other sites

Delph, no proszę, okazuje się, że jest całkiem sporo preparatów pomocnych przy tego typu problemach.

helli, dzięki, że wstawiłaś link do tej strony, na pewno sobie poczytam. Na razie oglądnęłam tylko filmik z Cricket i mogę powiedzieć, że u nas jest bardzo podobnie.

Naszła mnie jeszcze taka refleksja, że niewiele się mówi u nas o tym, że zaawansowany wiek psa łączy się z występowaniem zaburzeń poznawczych, demencją; o tym jak sobie z tym procesem radzić i jak próbować go spowolnić. Myślę, że większość weterynarzy też traktuje ten temat bez należytej uwagi. Zwykle przeciętnemu człowiekowi starość u psów kojarzy się tylko z niedomaganiami fizycznymi i najzwyczajniejszym spadkiem aktywności. Życie psów będzie się wydłużać coraz bardziej, więc ten temat będzie coraz bardziej widoczny.

Link to comment
Share on other sites

A ja znowu przychodzę po poradę :) W ramach przypomnienia mam 17 -letnią jamniczkę z zaawansowaną demencją, która kompletnie nie panuje nad swoimi potrzebami fizjologicznymi. Od kilku lat w domu kładzione były podkłady Seni, ale przestały zdawać egzamin, gdyż Finka przestała w nie celować i bardzo często sikała obok podkładu, co skutkowało tym, że mocz dostawał się pod pieluchę.. Zapaszek można sobie tylko wyobrazić :] 

Kilka dni temu stwierdziłam, że już tego dość, bo sprzątanie kilka razy dziennie ociekającej moczem pieluchy mnie zwyczajnie męczy i czas wymyślić coś innego. Kupiłam pieluchy. Pampersy dla niemowlaków, wycinam dziurę na ogon i niestety... Nawet zapięte bardzo ciasno zsuwają się z tyłka. Dlatego wymyśliłam, żeby oprócz pieluchy zakładać Fince kubrak posterylizacyjny i w ten sposób pielucha się trzyma, ale zastanawiam się czy nie ma jeszcze jakiegoś innego sposobu na to, żeby pielucha zostawała na swoim miejscu?

@Niepokolorowanka
No cóż, to jakbym czytała o mojej Fince. Też bardzo zaawansowana demencja. Głucha, ślepa, niedowład tylnych nóg... Mam wrażenie, że życie przelatuje jej już gdzieś obok. Natomiast nie jest na nic chora fizycznie ciężko, nie ma raka, niewydolności narządowej itp. więc "obawiam się", że żaden wet i tak by jej nie uśpił, bo przecież nie cierpi fizycznie. Pewnie spojrzał by się na mnie jak za bezduszną paniusię i zaproponował pełną gamę badań, żeby udowodnić jakiego zdrowego mam psa, wydałabym 300 zł i została z tym co mam. Starości badaniami się nie cofnie. Dlatego do weta nawet nie pojechałam... A ja się zaczynam zastanawiać czy nie lepiej dać psu odejść gdy właśnie jeszcze nie cierpi fizycznie, ale przecież wiadomo, że mu się nie poprawi... Czekać tylko i wyłącznie na to, aż zachoruje i zacznie cierpieć jeszcze fizycznie wydaje mi się właśnie nie fair... A tak to wygląda. 

 

Link to comment
Share on other sites

Pokombinuj z rozmiarami i miejscem na ogon. Jak to nic nie da, to mocuje się pieluchę do szelek po prostu. Majtki na pieluchę i do szelek. Uwaga na higienę i odparzenia , przy pieluchach często się zdarzają, więc obowiązkowo zasypka i inne akcesoria dla niemowląt :) Inaczej zaczną Was infekcje nękać. Moim zdaniem mniej roboty przy podkładach, ale co kto woli. Możesz podpytać np. tutaj opiekunkę o szczegóły: https://www.facebook.com/events/1476710425919905/

Link to comment
Share on other sites

O 5.02.2016o19:36, gosia2e napisał:

Mieliśmy cudownego psa, najlepszy przyjaciel rodziny. Wierny pies. Ale strasznie cierpial i trzeba było go uśpić. Czasem lepiej ukoić czyjeś cierpienia śmiercią...choc to strasznie ciężkie :(

Bardzo mi przykro gosia2e. Przy "strasznym cierpieniu" również bym się nie wahała ulżyć psu w ten sposób. To znaczy byłoby to dla mnie zapewne traumatyczne przeżycie, bo ogólnie jestem nadwrażliwym człowiekiem oraz jestem bardzo emocjonalnie związana ze swoim psem. Przytulam wirtualnie.

2 godziny temu, Amber napisał:

@Niepokolorowanka
No cóż, to jakbym czytała o mojej Fince. Też bardzo zaawansowana demencja. Głucha, ślepa, niedowład tylnych nóg... Mam wrażenie, że życie przelatuje jej już gdzieś obok. Natomiast nie jest na nic chora fizycznie ciężko, nie ma raka, niewydolności narządowej itp. więc "obawiam się", że żaden wet i tak by jej nie uśpił, bo przecież nie cierpi fizycznie. Pewnie spojrzał by się na mnie jak za bezduszną paniusię i zaproponował pełną gamę badań, żeby udowodnić jakiego zdrowego mam psa, wydałabym 300 zł i została z tym co mam. Starości badaniami się nie cofnie. Dlatego do weta nawet nie pojechałam... A ja się zaczynam zastanawiać czy nie lepiej dać psu odejść gdy właśnie jeszcze nie cierpi fizycznie, ale przecież wiadomo, że mu się nie poprawi... Czekać tylko i wyłącznie na to, aż zachoruje i zacznie cierpieć jeszcze fizycznie wydaje mi się właśnie nie fair... A tak to wygląda. 

 

Idealnie to ujęłaś Amber: "a ja zaczynam się zastanawiać czy nie lepiej dać psu odejść gdy właśnie jeszcze nie cierpi fizycznie, ale przecież wiadomo, że mu się nie poprawi". Moja ma prawie 16,5 roku. Boje się, że niedługo będzie tak jak u was, czyli nietrzymanie potrzeb fizjologicznych i zaawansowane problemy z poruszaniem. Wszystko przed nami brrr Nie znam się na pieluszkowych pieskach, ale gdzieś czytałam, jak zakładać poprawnie pieluchę i jak ją dobrać. Zaraz poszukam i tutaj skopiuje. Może się przyda.

Link to comment
Share on other sites

Na wątku Krakowskich Zwierzaków w dziale Akcje, AgaG napisała instrukcję. Wklejam poniżej.

Instrukcja dobierania i zakładania pieluch u psa

I. ROZMIAR
- w przypadku psów niewielkich do 8-10 kilo zwykle wystarczają dziecięce pampersy, ale nie należy się sugerowac wagą dziecka na opakowaniu. Zawsze kupujemy większe. I tak np. u psa 5 kilowego stosuję pampersy nr 4, a u psa 10 kilowego jamnikowatego samca musze stosować pampersy dla dorosłych semi rozmiar s (dostepne w supermarketach nie tylko w aptece np. w auchanie onok pieluch)
- u samców należy dobierać pieluchy dużo większe i na tyle długie, by o kilka centymetrw na długość przykryły prącie psa, w innej sytuacji, podczas ruchów pielucha się przesunie i si wyląduje na podłodze)

II.AKCESORIA: oprócz pieluchy przygotować: średniej szerokości gumkę do majtek, szelki typu guard założone baaardzo lużno, tak by po podwiązaniu pieluchy nie uciskały psa. Są już dostępne koszulki dla psów podtrzymujące pampersy na stronie admirał ale niestety jeszcze dostawa do mnie Ne doszła, wiec nie wiem, jak się spradzają.


II. PRZYGOTOWANIE PAMPERSA:
Pampers złożony fabrycznie na dwie części, rozkładamy (obojętnie dziecinny czy dla dorosłych) układamy na kolenie od strony gdzie nie ma lepiącej taśmy z klejem. W odległości około 1/3 od brzegu tej połówki pampersa robimy nacięcie nożyczkami, którego długosć musimy dostosować do grubości ogona psa. Nacięcie powinno być takie, że ogon przechodzi swobodnie, ale jednocześnie cały obszar pod ogonem jest schowany.Dziurę zamiast nacięcia można robić tylko wówczas gdy pies trzyma kał. Jeśli nie trzyma dziura oczywiście się nie sprawdzi 

W odległości około 4 cm od nacięcia powyżej niego robimy z dwóch stron małe dziurki, przez które będziemy przewlekać gumkę do majtek służącą jako podwiązanie pampersa do szelek..
W przypadku samców trzeba czasami zrobić jeszcze dwa dodatkowe podwiązania z boku pampersa, jeśli psu pampers bardzo się przesuwa, lub jeśli usiłuje go sobie ściągać). Suczkę jest łatwiej skutecznie zabezpieczyć pampersem.
III.
ZAKŁADANIE PAMPERSA: stajemy przodem do psa, najlepiej przytrzymac go kolanami, łydkami), przewlekamy ogon przez nacięcie w pampersie, prowadzimy drugą część pieluchy (tę z tasmą klejącą) pod brzuchem psa i przeylepiamy do górnej części pampersa. Pielucha powinna dobrze przylegać, żadnego luzu, bo wszystko spadnie. Następnie przewlekamy gumkę od majtek przez obie dziurki jakie zrobiliśmy w pampersie i podwiązujemy oba końce gumki do szelek na grzbiecie – najlepiej do miejsca, gdzie dopina się zwykle smycz.
Bardzo ważne jest aby brzeg pieluchy pozbawiony warstwy chłonnej wywinąć do środka bo jeśli tego nie zrobimy przez taki brzeg siki psa będą przeciekać na podłogę.

 

Link to comment
Share on other sites

a leki na nietrzymanie moczu probowalyscie?

propalin dal bdb rezultaty ('neurologiczny') - wysterylizowane suki ; jest tez incurin (inne dzialanie- 'hormonalny')

nawet bez pieluch moja psinka miala infekcje, moze poprzez ogolne oslabienie, bo mocz po propalinie (2x, potem 3x dziennie) trzymala

co do kup- to robila i we snie,  rzadko na spacerze

polozylam gumolit i przestalam sie przejmowac, gorzej gdy je zakopywala pod legowiskiem :)

Link to comment
Share on other sites

O 7.02.2016o20:22, Amber napisał:

A ja znowu przychodzę po poradę :) W ramach przypomnienia mam 17 -letnią jamniczkę z zaawansowaną demencją, która kompletnie nie panuje nad swoimi potrzebami fizjologicznymi. Od kilku lat w domu kładzione były podkłady Seni, ale przestały zdawać egzamin, gdyż Finka przestała w nie celować i bardzo często sikała obok podkładu, co skutkowało tym, że mocz dostawał się pod pieluchę.. Zapaszek można sobie tylko wyobrazić :] 

Kilka dni temu stwierdziłam, że już tego dość, bo sprzątanie kilka razy dziennie ociekającej moczem pieluchy mnie zwyczajnie męczy i czas wymyślić coś innego. Kupiłam pieluchy. Pampersy dla niemowlaków, wycinam dziurę na ogon i niestety... Nawet zapięte bardzo ciasno zsuwają się z tyłka. Dlatego wymyśliłam, żeby oprócz pieluchy zakładać Fince kubrak posterylizacyjny i w ten sposób pielucha się trzyma, ale zastanawiam się czy nie ma jeszcze jakiegoś innego sposobu na to, żeby pielucha zostawała na swoim miejscu?

@Niepokolorowanka
No cóż, to jakbym czytała o mojej Fince. Też bardzo zaawansowana demencja. Głucha, ślepa, niedowład tylnych nóg... Mam wrażenie, że życie przelatuje jej już gdzieś obok. Natomiast nie jest na nic chora fizycznie ciężko, nie ma raka, niewydolności narządowej itp. więc "obawiam się", że żaden wet i tak by jej nie uśpił, bo przecież nie cierpi fizycznie. Pewnie spojrzał by się na mnie jak za bezduszną paniusię i zaproponował pełną gamę badań, żeby udowodnić jakiego zdrowego mam psa, wydałabym 300 zł i została z tym co mam. Starości badaniami się nie cofnie. Dlatego do weta nawet nie pojechałam... A ja się zaczynam zastanawiać czy nie lepiej dać psu odejść gdy właśnie jeszcze nie cierpi fizycznie, ale przecież wiadomo, że mu się nie poprawi... Czekać tylko i wyłącznie na to, aż zachoruje i zacznie cierpieć jeszcze fizycznie wydaje mi się właśnie nie fair... A tak to wygląda. 

 

Na pierwszej stronie tego wątku wkleiłam moje porady odnośnie pampersów dla psów, bo wiele osób mnie o to pytało widzac na watkach moje staruszki w pampersach. Ja zawsze podwiązuję je troczkami do bardzo luźno załozonych szelek. to jest gwarancja higieny.

 

ps. o już widzę, ze ktoś wleił info tam zamieszczone. :) Powodzenia życzę w batalii, by psiakowi było wygodnie a w domu czysto. Wbrew pozorom to jest możliwe nawet u psów zupełnie niepanujacych nad zwieraczami 

 

Link to comment
Share on other sites

Gabryjella z lecznicy wieści mam takie, że Trocoxilu nie ma, nie znamy przyczyny. Ja we wrześniu wykupiłam wszystkie trzydziestki z pobliskiej kliniki, sztuk 3, ale niestety starczyło nam to tylko do grudnia. Aktualnie nie mamy już nic. Przez jakiś czas były dostępne w hurtowniach jeszcze 60 i później 80mg, chcieliśmy dzielić ale wyczytaliśmy, że przy podziale Trocoxilu producent nie gwarantuje,że substancja czynna jest równo rozprowadzona więc się bałam.

Niepokolorowanka ja też często zastanawiam się czy to nie już, czy jej nie ulżyć ale tak jak piszesz z ciężką chorobą jest inaczej niż z demencją. Decyzja jest o wiele trudniejsza do podjęcia, tym bardziej że po kilku dniach stan ulega lekkiej poprawie i człowiek zawsze tą nadzieję ma, że będzie lepiej.

Ze wzrokiem u mojej suni było odwrotnie niż u Twojej Figi, najpierw powoli traciła wzrok a później demencja się pogłębiała. Na szczęście zdążyła nauczyć się w miarę na pamięć układu mieszkania. Bałam się bardzo bo w tym czasie robiliśmy gruntowny remont mieszkania, włącznie ze zmianą całego układu, bardzo się bałam że nie da sobie z tym rady ale poradziła sobie bardzo dobrze. Niestety ten remont trwa aż do dziś więc co chwile gdzieś jakiś mebel przestawiony, drabina stoi czy jakieś wiadro z farbą, ale Bobek nie ma tendencji do wchodzenia „na siłę” w przedmioty, jeśli w coś stuknie natychmiast się wycofuje i szuka innej drogi. A poza tym przesypia spokojnie większość dnia i oby tak zostało jak najdłużej, uwielbiam na nią patrzeć wtedy. Jest taka spokojna i wydaje się zadowolona, że ma swoje ulubione legowisko i więcej do szczęścia jej nie potrzeba.

Chodzeniem po mieszkania jak u Was też sygnalizuje różne potrzeby i też zgadujemy o co chodzi, potrafi nawet dać znać, że cukier za bardzo spadł. Jedno szczęście, że nie kładzie się wtedy i nie zasypia bo mogłaby już się nie obudzić(a ja cieszyłabym się, ze tak słodko śpi…). Wręcz przeciwnie, robi się bardzo nerwowa i szuka kontaktu.

Nieprzespane noce, temat rzeka. Szczerze to ja mam niespokojny sen już od prawie dwóch lat! Dlatego, że miałam tymczasy staruszki które dawały mi w kość. Temat jest tak rozległy, że musiałabym elaborat napisać.

Piszesz, że Twoja Figa uspokaja się kiedy ją głaszczesz…przytulasz…a moja niestety stała się taka, że rzadko kiedy przychodzi, nie za bardzo chce być głaskana a kiedy ja to robię postoi chwilę i zaraz wstaje i idzie sobie. Chyba to mnie najbardziej boli, że tak mnie traktuje. Chociaż niewykluczone, że kojarzy mnie głównie z zastrzykami, tabletkami itd.

Oprócz Bobka to teraz jeszcze z moim owczarkiem też nie jest najlepiej, coraz bardziej dokuczają mu tylnie łapy. Zwyczajnie go nie słuchają. Metodą prób i błędów udało się stwierdzić, że to problem z kręgosłupem, prawdopodobnie złe przewodzenie w rdzeniu kręgowym + neurologiczne objawy. Smutne ale ma już też swoje lata…około miesiąca temu zdecydowałam się na blokadę do kręgosłupa (wstrzyknięcie sterydu w przestrzeń międzykręgową). Po pierwszym podaniu efekt był nawet znaczny. Mniej się przewracał a kiedy już upadł żwawiej i szybciej się zbierał, był stabilniejszy, bardziej energiczny, weselszy, chętny do zabawy, zdecydowanie wyżej nosił ogon i energiczniej nim machał…ucieszyliśmy się z wetem z efektu, którego nawet on się nie spodziewał. Zalecane było powtórzyć  zabieg po dwóch tygodniach, powtórzyliśmy ale efektu już nie było praktycznie żadnego. Teraz już wszystko wróciło do normy, smutne, że poprawa była na tak krótko. Zobaczymy po miesiącu czy zdecydujemy się podać kolejną dawkę.

Link to comment
Share on other sites

Amber, słyszałam kiedyś, że artroflex bardzo fajnie  - przy okazji swojego działania podstawowego - u starsuszków pomaga na nietrzymanie moczu.

incurin i propalin są to hormony na popuszczanie posterylkowe, w żadnym razie bym nie dawała psu nietrzymającemu moczu z  powodu wieku. hormony to kafary.

ale ja tu przyszłam w innej sprawie. mam możliwość załatwienia tomografii komputerowej za darmo  dla zwierzaków ze wskazaniami. Badanie w warszawie, w najblliższym tygodniu. Jakby co, piszcie pw.

Link to comment
Share on other sites

O 20.02.2016o12:07, sleepingbyday napisał:

Amber, słyszałam kiedyś, że artroflex bardzo fajnie  - przy okazji swojego działania podstawowego - u starsuszków pomaga na nietrzymanie moczu.

incurin i propalin są to hormony na popuszczanie posterylkowe, w żadnym razie bym nie dawała psu nietrzymającemu moczu z  powodu wieku. hormony to kafary.

ale ja tu przyszłam w innej sprawie. mam możliwość załatwienia tomografii komputerowej za darmo  dla zwierzaków ze wskazaniami. Badanie w warszawie, w najblliższym tygodniu. Jakby co, piszcie pw.

Szkoda, ze tak daleko...

 

Link to comment
Share on other sites

44 minut temu, helli napisał:

-i u wysterylizowanych suk - (dziala jakos na ukl nerwowy, kt kontroluje te miesnie cewki, nie wiem czemu tylko w wysterylizowanych- inne nie popuszczaja?)

a samce popuszczaja?

Mój Ciapek popuszcza, zaczął niestety po kastracji, nie wiem może i przed też popuszczał ale nie jestem w stanie tego stwierdzić. Kilka razy otwierała mu się rana pokastracyjna, nawet po 2-3 miesiącach od całkowitego zagojenia. Dlaczego zaczął popuszczać? nie wiemy, pytałam wielu wetów o to i żaden mi nie odpowiedział nic konkretnego. Dostaje też propalin w nieco większej dawce niż powinien (dawka dostosowana do jego wagi nie przynosiła efektu) i jest lepiej ale popuszczanie nie jest całkowicie wyeliminowane. Podawanie sprawiło tylko że posikuje mniej. O ile u suki odstawienie propalinu sprawia że wytrzymuje bez popuszczania miesiąc do dwóch o tyle u Ciapka po dwóch dniach zaczyna się popuszczanie. I nie wiemy dlaczego tak jest.

Co do suk niesterylizowanych i popuszczających to chyba rzadko się to zdarza a jeśli już to spowodowane jest bardziej zapaleniem cewki moczowej, zapaleniem pęcherza, problemem z nerkami...więc leczenie jest całkowicie inne, propalin na nic się zda w takich przypadkach.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...