Jump to content
Dogomania

jak budować relację z lękliwym psem?


czi_czi

Recommended Posts

Jak w temacie! Nagle zostałam właścicielką małego kundliszona. Waży to-to 6 kg i jest wyjątkowo zołzowatym psem. To pies mojego kuzyna, niestety ale chłopak miał poważy wypadek, na razie przebywa w klinice za granicą i nie wiadomo czy kiedykolwiek będzie mógł wziąc psa z powrotem. Jego najbliżsi chcieli psa oddać do schroniska, ale się zlitowałam mimo że wiem co to za mały oszołom.
Oszołom jest u mnie od 2 tygodni i jego zachowanie niezbyt mi się podoba

Do rzeczy: pies ma teraz 4 lata, jest wykastrowany, został wzięty ze schroniska jak miał 5 miesięcy i kuzyn od początku się na niego strasznie żalił. Wiem tylko z opowieści że pies zawsze był lękliwy, kuzyn korzystał z pomocy szkoleniowca dzięki czemu oszołom nadaje się teraz do życia w mieście. Wczesniej wszystkiego się bał i reagował silną agresją lękową. Udało się kuzynowi świetnie przepracować kontakty z innymi ludźmi. Pies na spacerze może iść bez smyczy i ładnie ignoruje wszystkich ludzi. Ma problem z gośćmi ale mi to w zasadzie nie przeszkadza bo gryźc nie próbuje tylko drze mordę. Ale to jest do wypracowania ;)

Gorzej jeśli chodzi o inne psy.
Wymienie w punktach:

1) Pies nie lubi innych psów. [B]NIGDY [/B]nie chciał się z nimi bawić, nawet jako szczeniak zaraz po wzięciu ze schroniska. Łatwo się nakręca, wpada w panikę, rzuca na innego psa. Nie toleruje jakiegokolwiek dotykania go przez innego psa (łapą/nosem/czymkolwiek innym)- od razu uderza w szczek, szczerzy zębiska, kłapie zębami, skacze na kark drugiego psa.
Nie toleruje obwąchiwania go przez inne psy, nie ma znaczenia czy to pies czy suka. Jako tako znosi witanie "en face", ale jeśli drugi pies mu się nie spodoba to od razu się rzuca. Po obwąchaniu drugiemu psa pyska od razu przystępuje do obwąchiwania tyłka, przy czym za nic nie pozwala obwąchać swojego. Odskakuje, pokazuje zęby, jak w ogóle nie ma cierpliwości to rzuca się na nowego znajomego z zębami i warczeniem.
Nigdy nie pogryzł żadnego psa do krwi, zdecydowanie więcej jest zamieszania i hałasu niż rzeczywistej walki.

2) Nie potrafi wymijać innych psów. To znaczy idzie na luźnej smyczy (kuzyn z nim to przećwiczył) koło nogi, ale cały zjeżony, wpatruje się w innego psa, robi taką przyczajkę ale cały czas idąc. Ma wtedy sterczący ostro ogon, uszy na ogół po sobie, łeb lekko pochylony tak że zrównuje sie z karkiem. Prowokuje w ten sposób mniej wyrozumiały czworonogi. Jednocześnie nie odpowiada w ogóle na rzucanie się mijanych na spacerze lękliwych psów. Nie czuje z ich strony zagrożenia, co najwyżej patrzy na takiego psa, ale bez tego intensywnego wgapiania się i bez stawiania sierści na karku.

3) Nie umie się witać z psami które są znacznie większych rozmiarów. Przywita się z jamniorem, yorkiem, taka górna granica to pies wielkości beagla/cocker spaniela. Większe sa wg niego złe i trzeba się przed nimi bronić. Ogon pod siebie, uszka też po sobie, odskakuje i łatwo wpada w panikę przy czym wybiera opcję "pokażę jaki jestem wielki". Większość psów po takim popisie odchodzi,a on wtedy chyłkiem za takim psem leci próbując mu obwąchać tyłek i odskakując jak się taki do niego odwróci. CSuje wtedy, a jak drugi pies postanowi jeszcze raz spróbować się przywitać to oszołom wpada w szał, zaczyna drzec mordę i kłapać zębami.

4) Pilnuje zabawek, kijków i innych dupereli. Jak sobie wkręci że jakaś szyszka jest jego to nie daj boże żeby inny pies się zbliżył. Bardzo lubi aportować, to jest wręcz fiksacja. Wczoraj równo 100 razy pod rząd rzucałam mu piłkę i w ogóle się tym nie zmęczył, wręcz był za bardzo pobudzony.

5) Ma faze na punkcie miski. Karmię na razie go osobno bo o ile nie widzi problemu w moim grzebaniu mu w misce o tyle obecnośc w tym samym pomieszczeniu innego psa (mojej suki) sprawia że pies żre z prędkością światła i rzuca się (tym razem już na prawdę na serio) gdy moja suka chociaż się poruszy.

6) Z moją suką się jako tako dogadał choć nagrzmocił jej w ramach powitania bo chciała się z nim bawić i gwałtownie wykonała ukłon zachęcając go do zabawy. Rzucił się na nią od razu bez ceregieli :p
Teraz czasami chwilę się z nią pobawi w berka ale to są doslownie 4 sekundy zabawy po czym gdy suczka znajdzie się koło niego licząc na dalszą zabawę- oszołom ją atakuje.
Łapie czasami lekkie fazy typu rzucanie się na nią bo wchodzi po schodach szybciej od niego albo jak otwieram drzwi na balkon i ona wyjdzie pierwsza a nie on. Wczoraj przegiął- siedziałam na tarasie, on z mojej prawej strony, podeszła moja suka z lewej a on jej zwisł na gardle :shake: tu już sucz nie wytrzymała i pokazała mu zębiska, zrobiło się małe zamieszanie i nie wiem które odpuściło, podejrzewam że moja suka na moje głośne "NIE!" w każdym bądź razie to ona odeszła a nie on.
jest o mnie ostro zazdrosny


Co radzicie robić? oprócz skontaktowania się ze szkoleniowcem? w mojej okolicy średnio jeśli chodzi o dobrych trenerów, u kilku byłam z moją suką i są OK jeśli chodzi o wychowanie i szkolenie psa którego ma się od szczeniaka/psa bez większych problemów, ale wymiękają przy tych bardziej problemowych

Link to comment
Share on other sites

To ja się pod czepie pod twój wątek :p

Otóż mój Czakson nie potrafi (?). Bo to jest tak mijamy psa przywita się , jest super (buziaki, wąchaki itp.) , ale jeśli Pani/Pan nie pozwoli im się przywitać wtedy jest szczekanie , zachowuje się tak też kiedy pies idzie po drugiej stronie ulicy i nie ma możliwości przywitania się (jak małe to jeszcze zignoruje ale jak większe bydle to się rwie). Oczywiście to nie jest, że chce gryźć , tylko szczeka. Wtedy "zamyka się" w swoim świecie i trudno go z amoku wykręcić :shake:

Dodam, że zrobiliśmy postępy - kiedyś to by z psem się nie przywitał :razz:

Link to comment
Share on other sites

czi_czi ja tu widzę dominanta ostro podszytego lękiem, w dodatku zrąbany socjal od małego, pewnie efekt schronu, plus do tego niejako w naturze ma panikarza, ale takiego z hasłem "najlepszą obroną jest atak" na ryju.

Cięzko się z takimi psami pracuje. I raczej przyjacielem wszystkich psów to on nie bedzie nigdy. Przejrzyj sobie wątek [url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/239965-Kt%C3%B3ry-charakter-trudniejszy-l%C4%99kliwy-czy-dominant[/url]

tam sporo osób z podobnym problemem się wypowiedziało, kilka fajnych rad na pewno tez znajdziesz. No i fajnie by było gdyby ktoś obejrzał tego dziada małego. Bo pomimo, że opis dokładny, to i tak się wszystkiego nie uchwycić. No i co tu dużo mowić, najgorsza możliwa mieszanka jak dla mnie :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']czi_czi ja tu widzę dominanta ostro podszytego lękiem, w dodatku zrąbany socjal od małego, pewnie efekt schronu, plus do tego niejako w naturze ma panikarza, ale takiego z hasłem "najlepszą obroną jest atak" na ryju.

Cięzko się z takimi psami pracuje. I raczej przyjacielem wszystkich psów to on nie bedzie nigdy. Przejrzyj sobie wątek [URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/239965-Który-charakter-trudniejszy-lękliwy-czy-dominant[/URL]

tam sporo osób z podobnym problemem się wypowiedziało, kilka fajnych rad na pewno tez znajdziesz. No i fajnie by było gdyby ktoś obejrzał tego dziada małego. Bo pomimo, że opis dokładny, to i tak się wszystkiego nie uchwycić. No i co tu dużo mowić, najgorsza możliwa mieszanka jak dla mnie :roll:[/QUOTE]


To mnie pocieszyłaś :roll:

Oszołom dzisiaj bronił przed moją suką....pyłka który wleciał do mieszkania. Ręcę mi opadają. Ona biedna nie wiedziała o co mu chodzi, ja zreszta też na początku. Zaliczył wypad "na miejsce". Niezbyt wiem jak psy traktować, moja suka nie daje się póki co sprowokować ale widzę że jest już na skraju.
Na szczęście smakołyki mogę im dawać równocześnie ale pilnując żeby jeden był z jednej strony mojego ciała a drugi z drugiej. Oszołom w ogóle bardzo szybko się nakręca, nie radzi sobie zupełnie z emocjami

Na spacery chodzę z dwoma psami, liczę na to że może moja suka mu pokaże jak się powinien zachowywać.

Szkoda mi go, bo to na prawdę bystry pies, w mig się uczy, jest karny. Kuzyn sporo roboty zrobił za mnie. Tylko te psy :roll:

Link to comment
Share on other sites

No jest do ogarnięcia słowem. Skoro robi jakies tam postepy.
Ja bym gnojka małego brała na spacer samodzielnie, chociaz jeden, żeby się na nim skupić w pełni. Musztra, psie pompki, trochę go zmęczyć, potem spacer na kontakcie, fizjologia, i ta piłeczka, skoro fiksuje, to wykorzystaj to. Zrób z psów tło, tak na początek. Skoro jest zajarany na piłke to zrób z tego swoją karte przetargową.

A co do psa niepanującego nad emocjali, witam w klubie, ja mam sukę ciut większa-20kilka kg. I nam doradzili się bawić w crate games, doggie zen, jakkolwiek idiotycznie to brzmi. Wszystkie ćwiczenia na cierpliwość, myślenie, ale bez jarania się. Najlepiej w zupełnej ciszy, tylko gestami. I jej to bardzo pomogło w takim opanowaniu siebie i własnego ciała.

I ja bym jednak mimo wszystko faworyzowała Twoją sukę, w koncu jej teren, ona jest rezydentką, ona piersza żre, pierwsze dostaje smaka itd. No i tu nieoceniona jest własnie kennel klatka.

Ogólnie dużo można radzić, bo tak naprawde tutaj problem jest złożony, bo to i lęk i dominacja. I sto razy bardziej wole psa dominanta, agresora, bo z takim praca jest dużo łatwiejsza niż histerykiem. A mi się taki własnie, histeryczny-dominujacy i lękliwy pies w tego co piszesz, klaruje. :roll:

Link to comment
Share on other sites

No, masz rację- zacznę osobne spacery też. Wybieganie go najpierw, powrót po sukę i wspólny spacer.
Poczytam o crate games.

Dziennie mam w mieszkaniu tak koło 10 spięć między psami. Przed chwilą gnojek nie chciał wpuścić do pokoju mojej suki. Bo ja tu siedzę :roll: uczę się dopiero sygnałów przez niego wysyłanych, może bede w pore reagować i stopować go przed atakiem.
Ale bronienie mnie to nic w porównaniu do bronienia mojego męża, jak siedzi w duzym pokoju z nim to wystarczy że oszołom usłyszy że suka idzie w drugim pokoju i od razu rzuca się w kierunki drzwi z warczeniem.

Jak wychodzę to siedzą w osobnych pokojach bo boję się że sucz straci cierpliwośc a jak chapnie go na serio to będzie po maluchu


Ta....ja nawet w tym temacie który podrzuciłaś chyba o nim kiedyś napisałam. Że tragiczny pies i sobie nie wyobrażam takiego mieć, że to jakiś koszmar a nie przyjemność z posiadania zwierza w domu. No i trafił do mnie :roll:

Link to comment
Share on other sites

No to nie pozwalajcie mu na takie pilnowanie, Nie i juz. Korekta, wywalić na zostań na legowisku (lub klatce) i tyle. Im dłużej bedzie sobie na to pozwalał bym gorzej bedzie z oduczeniem.
No i serio pomyślcie nad klatką. Ułatwi wam życie, a jemu tez pomoże.

A create games jest całkiem fajny wątek w dziale wychowanie ( nie chce mi się szukać :P ) I zasadniczo ja bym przy każdym takim ataku zafundowała mu glebę. Ale to wiesz-ja używająca awersji- i niekoniecznie się to sprawdzi u Ciebie. NA mojego agresora gleba od czasu do czasu działała bardzo uspokajająco.

No i może ktoś mądrzejszy się wypowie, bo ze mnie to autorytet jak z koziej doopy trąbka :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']No to nie pozwalajcie mu na takie pilnowanie, Nie i juz. Korekta, wywalić na zostań na legowisku (lub klatce) i tyle. Im dłużej bedzie sobie na to pozwalał bym gorzej bedzie z oduczeniem.
No i serio pomyślcie nad klatką. Ułatwi wam życie, a jemu tez pomoże.

A create games jest całkiem fajny wątek w dziale wychowanie ( nie chce mi się szukać :P ) I zasadniczo ja bym przy każdym takim ataku zafundowała mu glebę. Ale to wiesz-ja używająca awersji- i niekoniecznie się to sprawdzi u Ciebie. NA mojego agresora gleba od czasu do czasu działała bardzo uspokajająco.

No i może ktoś mądrzejszy się wypowie, bo ze mnie to autorytet jak z koziej doopy trąbka :evil_lol:[/QUOTE]

On klatkę ma :) i broni jej jak żarcia, suka nie może przejść 2 metry od niej

Dobrze że chociaż nie ma fazy na punkcie pilnowania zasobów przed ludźmi, bo wtedy by było chyba wszystko co najgorsze skumulowane :roll:

dzisiaj cały dzień w domu jestem i się psiskom przyglądam, oszołom jest bardzo karny, na jedno FE od razu przestaje i przeprasza za całe swoje życie ale większych efektów po tych dwóch tygodniach niestety nie ma, wręcz żrą się jeszcze bardziej bo na początku tak niczego nie pilnował jak teraz. Najgorsze chyba będzie przewidywanie co tym razem stanowi jego "zdobycz". Zabawki pozabierane żeby nie prowokować ale kurde nie wyniose mebli z domu- dzisiaj bronił tego pyłka, potem stwierdził że dywan należy do niego, później z kolei jak się moja suka zbliżyła do mojego telefonu to też na nią się rzucił. Kuźwa no co za pies :evil_lol: już mi się chce ryczeć

ale robię tak jak piszesz- za każdym razem jest ostre FE i wysyłam go do klatki. Moze za jakis czas załapie ocb

Link to comment
Share on other sites

to bedziecie miec wesoło. Takie obsesyjne pilnowanie i to w gruncie rzeczy nie wiadomo czego, to cięzki kawałek orzecha do zgryzienia. Poszukajcie dobrego speca od trudnych przypadków, może wam coś podpowie. Prawde mówiąc sama chętnie poczytam kogoś mądrzejszego w tej kwestii :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='czi_czi']No, masz rację- zacznę osobne spacery też. Wybieganie go najpierw, powrót po sukę i wspólny spacer.
Poczytam o crate games.[/QUOTE]
Oba pomysły dobre, a nawet bardzo dobre :)

[quote name='czi_czi']Dziennie mam w mieszkaniu tak koło 10 spięć między psami. Przed chwilą gnojek nie chciał wpuścić do pokoju mojej suki. Bo ja tu siedzę :roll: uczę się dopiero sygnałów przez niego wysyłanych, może bede w pore reagować i stopować go przed atakiem.[/QUOTE]
Powiem tak: są dwie szkoły:
- jedna: nie dopuszczać do spięć - czyli czytać psie sygnały i reagować zanim - w tej szkole podoba mi się to, że to człowiek jasno ustala granice, co psom wolno co nie
- druga: nie ingerować dopóki się krew nie poleje - też lubię tę szkołę, bo psy są mistrzami świata w unikaniu konfliktów.

Osobiście stosuję mix powyższych. Czyli jeśli widzę po psach, że napięcie rośnie mówię "NIE" i proponuję inne zachowanie np. na miejsce, waruj, przynieś - tak żeby zwiększyć dystans i żeby psy znalazły się w bespiecznych pozycjach w miarę z dala od siebie. Ale ja to NIE mówię w zasadzie w ostatniej chwili zanim się poleje krew (no bo moje psy są razem już 5 lat, więc spinek jest mało i ja dokładnie wiem, kiedy mogą się zdarzyć i jak bardzo).
Żeby móc tak robić trzeba mieć psy, które posłuchają (u mnie jeden posłucha, drugi w 8 przypadkach na 10 posłucha, w pozostałych może być konieczne złapanie za obrożę)


[quote name='czi_czi']
Ale bronienie mnie to nic w porównaniu do bronienia mojego męża, jak siedzi w duzym pokoju z nim to wystarczy że oszołom usłyszy że suka idzie w drugim pokoju i od razu rzuca się w kierunki drzwi z warczeniem.[/QUOTE]
My ten temat ćwiczyliśmy na początku wspólnego bytowania psów odnośnie kanapy/łóżka/posłanka i klatki. Reagowaliśmy prosto - warczysz łobuzie, to nie ma leżenia na kanapie/łóżku/posłanku/w klatce - niepotrzebne skreślić i jegomość słyszał komendę zejdź/wyjdź i miał wskazane inne miejsce na przemyślenie tematu. Żelazna konsekwencja, cierpliwość, bo ćwiczenie trwało dobre 2-3 tygodnie i problem się skończył.


[quote name='czi_czi']
Jak wychodzę to siedzą w osobnych pokojach bo boję się że sucz straci cierpliwośc a jak chapnie go na serio to będzie po maluchu.[/QUOTE]
Też bym tak robiła :)

Jeśli chodzi o bronienie zasobów, to ćwiczenie z podawaniem smaków "równolegle" jest dobrym pomysłem, tylko pójdź 2 kroki dalej:
1. smak jest nie za darmo, tylko za wykonanie zadania (siad/waruj, podaj łapę, co tam jeszcze potrafią)
2. są smaki, które się żuje wspólnie - ucho królika, kurza łapka, kawałeczek żwacza suszonego - oba psy dostają to do żucia, ale to pozostaje trzymane przez Ciebie. Jeśli mały warczy mówisz "NIE" odsuwasz od niego smaka każesz wykonać ćwiczenie stacjonarne (siad/waruj) i wracasz do żucia. Jeśli NIE nie pomaga małego odstawiasz bez emocji do klatki, wracasz do suczki i żujecie sobie dalej jakby nigdy nic... W przypływie dobrego humoru operację możesz po chwili (20-30 sekund) powtórzyć - czyli dać małemu szansę pożuć z Wami, ale jak skusi, to jego problem...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']I zasadniczo ja bym przy każdym takim ataku zafundowała mu glebę. Ale to wiesz-ja używająca awersji- i niekoniecznie się to sprawdzi u Ciebie. NA mojego agresora gleba od czasu do czasu działała bardzo uspokajająco.
[/QUOTE]
To akurat nie jest dobry pomysł. Przy psie pobudliwym człowiek powinien być mega spokojny, zrównoważony i przewidywalny dla całego psiego towarzystwa. Tzw. alpha -roll który ma imitować to co robią sobie wzajemnie psy czy wilki bardzo trudno jest wykonać człowiekowi. Nam brakuje wyczucia i spójności komunikatów (kontroli nad ciałem po prostu).
I apropos faworyzowania jednego z psów - w tym psim stadzie nie ma ustalonego układu między psami (dlatego też dochodzi do spinek). W układach wielopsowych relacje nie są tak proste, jak hierarchia - mam to na przykładzie psów własnych i tymczasów, które u nas bywały. Max generalnie może sobie na więcej pozwolić - Kora mu ustąpi miejsca na kanapie i odda smaka, ale już nie każdą zabawkę. Co ciekawe to ona inicjuje zabawy, chociaż on nie zawsze przyjmuje jej zaproszenia. A jak się pojawiał tymczas, to Max rządził tak, że wystarczyło, żeby spojrzał na Korę i tymczasa, żeby się towarzystwo uspokoiło i poukładało na posłaniach zamiast bawić się albo kłócić... My oba psy traktujemy indywidualnie. Nie faworyzujemy żadnego z nich - każde kochamy inaczej, ale ćwiczymy z nimi i bawimy się czasem jednocześnie, a czasem po kolei i ta kolejność jest różna. Jedzą z jednego stojaka, a gryzaki dostają razem, czasem na jednym posłaniu (a zaczynaliśmy od karmienia w osobnych pomieszczeniach, walk do krwi o klatkę i zabawki).

Link to comment
Share on other sites

gerta, widzę że masz spore doświadczenie :) super, na pewno skorzystam z pomysłów

a wiecie może jak reagować na jego wrzaski gdy inny pies chce go obwąchiwać? czy pozwalać mu na tą histerię? co robić jak to on innego psa obwąchuje?

Link to comment
Share on other sites

Gerta, u mojego agesora to był taki time-out, on ochłonał w tym czasie, spuścił parę, odzyskiwał świadomość, że tak powiem. Równie dobrze mogłby to byc siad, waruj czy cokolwiek innego. Na niego taka gleba działała kojąco. Ja tam już nie wnikam co to miało imitować, u nas po prostu lezenie na boku, psa uspokajało. Na mojego działało, ale to wcale nie znaczy, że na inne tez zadziała. Dlatego ja się tutaj tylko dziele swoimi doświadczeniami, co sama podkreślam, nie wiem co bym zrobiła z takim psem jakiego ma czi_czi.

Na moją mega pobudliwa młodsza sukę gleba działa dokładnie tak samo, uspokaja, pies się relaksuje, także, albo ze mnie taki doskonały "zaklinacz psów" albo faktycznie ta pozycja sama w sobie psa zmusza do wrzucenia na luz.
Chociaż to była zawsze ostateczność, jezeli wszystkie inne opcje zawodziły ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']Gerta, u mojego agesora to był taki time-out, on ochłonał w tym czasie, spuścił parę, odzyskiwał świadomość, że tak powiem. Równie dobrze mogłby to byc siad, waruj czy cokolwiek innego. Na niego taka gleba działała kojąco. Ja tam już nie wnikam co to miało imitować, u nas po prostu lezenie na boku, psa uspokajało. Na mojego działało, ale to wcale nie znaczy, że na inne tez zadziała. Dlatego ja się tutaj tylko dziele swoimi doświadczeniami, co sama podkreślam, nie wiem co bym zrobiła z takim psem jakiego ma czi_czi.

Na moją mega pobudliwa młodsza sukę gleba działa dokładnie tak samo, uspokaja, pies się relaksuje, także, albo ze mnie taki doskonały "zaklinacz psów" albo faktycznie ta pozycja sama w sobie psa zmusza do wrzucenia na luz.
Chociaż to była zawsze ostateczność, jezeli wszystkie inne opcje zawodziły ;)[/QUOTE]

Asiak_kasia ja swoje psy oba nauczyłam komendy Boczek, bo faktycznie pies w pozycji na boku łatwiej się uspokaja. Ale gdy przyjmują tę pozycję na komendę, a nie z powodu tego, że ja je do tej pozycji przymuszę, to dużo łatwiej osiągnąć efekt :)
Poza tym z moją suką akurat w sytuacji "amoku" próby dotknięcia kończyły się... pogryzieniami. Ale ona jest wyjątkowym przypadkiem ;) Psów nie odpracowaliśmy do końca, ale mieszkamy w miejscu, w którym mała rzadko wpada na obce psy, więc trudno. Ważne, że ludzi już nie gryzie ze strachu :multi: Dla niej time-outem było zastosowanie poduszki, którą przynosiła na rozkaz, gdy przychodzili goście i widać było, że pies się stresuje. Zamiast gryźć ludzi po rękach do krwi memłała sobie poduchę. Do dziś jest tak, że gdy w domu robi się tłum, to Korka przynosi poduszkę i memła, chociaż nikt jej o to nie prosi. No i od paru ładnych lat nie ugryzła nikogo, a większość gości wita ją głaskaniem :)

Link to comment
Share on other sites

No ja swojego psa na początku faktycznie na glebę wywalałam, potem sam już się kładł, na wskazanie gestem. Suka ma to do siebie, że ona przeprasza, że żyje i jak się "zapomni" to tez samodzielnie taka pozycję przybiera. Chociaż na początku parę razy jej pomogłam w tym :diabloti:

Także u nas to nie jest tak jak u Czarka Milana, ze on to robi siła. Jakoś się pieskom tak utarło w głowce, że to jest pozycja "lez grzecznie i oddychaj glęboko" także ja bym się tu nie doszukiwała dominacji nad psem, czy innych tego typu akcji, po prostu zauważyłam, ze w takiej pozycji szybciej im mózg wraca na miejsce. I to wykorzystałam ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='czi_czi']a wiecie może jak reagować na jego wrzaski gdy inny pies chce go obwąchiwać? czy pozwalać mu na tą histerię? co robić jak to on innego psa obwąchuje?[/QUOTE]
Czi_czi, ja z moją suką mam tak, że przy powitaniu z obcym psem muszę jej podpowiadać jak się ma zachować. Mamy komendę "grzecznie", która znaczy z grubsza tyle, co "nie pokazuj zębów od razu". W większości przypadków działa, ale... nagrodą w jej przypadku jest pochwała i możliwość odejścia od strasznego psa lub - jeśli po przywitaniu pies nie okaże się straszny bardzo - możliwość zabawy.
Gdy Kora reagowała histerycznie na psy (zdarza się jej nadal) to mieliśmy dwie strategie - albo skupialiśmy jej uwagę i odchodziliśmy od psa bez powitania, albo ignorowaliśmy jej histerię (tylko jeśli pies był poza zasięgiem jej zębów i był mega zrównoważony) i czekaliśmy aż sama się uspokoi lub odejdzie (oczywiście wtedy nagroda - słowna lub zabawa). Przy czym brnęliśmy konsekwentnie w jedną z tych strategii - czyli jak zaczęliśmy skupiać uwagę i nie szło, to odchodziliśmy dalej i próbowaliśmy skupić uwagę, aż wyszło. A jeśli zdecydowaliśmy się przeczekać, to... czekaliśmy czasem dobre 5-10 minut. Zwykle psu na dłużej nie starcza pary.

Jak Twój pies obwąchuje innego to pilnuj, żeby broń Boże nie napiąć smyczy. Możesz spokojnym głosem chwalić go jeśli robi to "grzecznie". I reagować NIE lub wydaniem komendy na spokój, gdy zobaczysz najmniejszy zwiastun rosnącego napięcia. Poruszaj się powoli, a jeśli pies ma szanse zobaczyć Twoją twarz - możesz ziewać i oblizywać powietrze. Wbrew pozorom to działa :D

Na psach klientów stosowałam też nagradzanie smakołykami za zachowanie spokoju przy obwąchiwaniu, ale Twój zdaje się broni żarcia, więc raczej bym nie ryzykowała ;)

Link to comment
Share on other sites

O, nerwowy histeryk się trafił :diabloti:
Jak jest teraz ze smakołykami, jesteś w stanie posadzić oba psy po obu stronach Ciebie i dawać smakołyki? Wbrew pozorom to nie jest takie proste, trzeba obserwować małego i nie dopuścić do wpatrywania się, spinania na sukę. W ogóle obserwuj go cały czas, trzeba reagować zanim wyskoczy z wrzaskiem, bo jak już to zrobi to jest za późno.
Pochowaj zabawki, miski, klatkę też bym sobie darowała przy tak kontrolującym psie. Dużo dają spacery równoległe, jeżeli Twoja suka jest socjalna, to pozwalaj jej się witać na spacerach z psami, a mały niech z odległości obserwuje sytuację, pomoże to w jego przyszłych kontaktach. Na razie nie rzucaj go na głęboką wodę, bo psiak i tak jest mega zestresowany, a macie dużo do przerobienia.
Podstawowa sprawa - trzeba mu wybić z głowy to ciągłe kontrolowanie sytuacji. To nie jest dla niego zdrowe, wprowadza ciągłe napięcie i psiak nie wytrzymuje. Twoja sunia też nie czuje się komfortowo. Ja robię w takich przypadkach tak:
Jeżeli są spięcia przy przechodzeniu przez drzwi, wyprzedzaniu itp. mały powinien zawsze iść za suką. Pilnuj tego za wszelką cenę, ma mu się wbić w umysł podążanie za nią, a nie przepychanki i wyścigi. Stopuj i odwracaj uwagę, gdy się nakręca, jak widzisz, że prze do przodu i robi zawody - przyhamuj jeszcze bardziej, zwiększ odstęp od suki. Nie czekaj aż ją dziabnie, już sama chęć przepychania, wyprzedzania, wpatrywanie się wymagają przyhamowania.
W domu postaraj się, żebyś prawie zawsze była na linii pomiędzy psami. Tzn. jeżeli np. siedzisz na kanapie, mały jest przed Tobą u Twoich stóp, a z naprzeciwka wyjdzie suka, to masz wyskok gwarantowany. Niech maluch będzie za Tobą, masz większe możliwości manewru i stopowania go, a on też wie, gdzie jego miejsce i ma mniejszą skłonność do wyskoku.
Żadnego włażenia na łóżka, fotele, kanapy. Najczęściej z "piętra" takie maluchy nabierają odwagi i próbują sił. Jeżeli Twoja sunia jest absolutnie karna i uległa w stosunku do psa, może wchodzić gdzie jej się podoba, ale jeżeli się zetną - szlaban na przywileje dla obojga.
Karm na razie oddzielnie, później z daleka tyłem do siebie i stój między nimi.
Smakołyki rozdawaj też gdy są po obu Twoich stronach, bokiem do siebie, nigdy frontalnie i nie na wyciągnięcie pyska, bo to kusi ;)
Przy jakimkolwiek przejawie chęci kontrolowania czegokolwiek natychmiast reaguj (gdy się spina, a nie gdy już wyskoczy) i pokazuj mu, że to Twój przedmiot i sama potrafisz o niego zadbać. Zabierz np. pyłek czy telefon i sprowokuj postawą i przesuwaniem się w jego stronę, żeby się odsunął, wycofał. Ma to zrobić wyraźnie i odpuścić, przestać się spinać. Jeżeli łapie o co chodzi możesz odsyłać go do innego pokoju za każdym razem, gdy wchodzi w tryb pilnowania.
Rzucanie nim o glebę nie jest dobrym pomysłem, bo on jest histerykiem, przerażonym i niestabilnym. Potrzebny mu jest spokój i stabilizacja, poczucie bezpieczeństwa, żeby odpuścił. Miałam sukę, którą trzeba było "zrelaksować" ;), ale ona nie miała w sobie nawet cienia strachu. To co opisujesz, to inna sytuacja. Co nie zmienia faktu, że musisz być stanowcza i konsekwentna, generalnie przez najbliższe dni psiak powinien robić tylko to, co mu każesz i nie pozwalaj na żadną inicjatywę z jego strony, bo najwyraźniej większość pomysłów ma głupich.
Ale, jeżeli zdarzy się cud i na przykład zejdzie z drogi suce, ustąpi jej w czymś, wyluzuje się zauważalnie - natychmiast nagradzaj, musi też wiedzieć, czego oczekujesz, skoro nie wolno pilnować to co w takim razie ma robić? Pokaż mu zachowania pożądane, właśnie łażenie za suką, leżenie spokojne (możesz wprowadzić masaże relaksacyjne przy suce itp.), wspólne dawanie smakołyków, spacery.
Daj mu czas i uzbrój się w cierpliwość. Coś za dużo napisałam, nie umiem tego streścić :roll:

Link to comment
Share on other sites

Bardzo dziękuję za wszystkie rady :)

zastanawiam się właśnie jak z tą klatką, maluch bardzo jej broni ale jednocześnie ma fajnie wypracowane zachowanie gdy coś go przestraszy/wkurzy -jak na przykład słychać jakieś krzyki/huki to zamiast się drzec raz burknie i ucieka do klatki i się uspokaja

zaczęłam już trochę przewidywać co może wziąć w swoje władztwo mały gnojek, ale dzisiaj znowu odwalił, tym razem kartony które stały w przedpokoju :roll:

ja i TŻ możemy wszystko mu zabrać, możemy grzebać ręką w misce, zabierać zabawki. Jak się pojawia blisko moja suka czy jakikolwiek inny pies to mu się załącza chojrak, ma też jakiegoś schiza bo jedzenie wsuwa z prędkością światła wtedy, serio- nigdy nie widziałam tak szybko jedzącego psa. Pewnie efekt schroniska?


na spacerach dalej tragedia, nie umie się witać, ma co prawda kilku psich znajomych w postaci okolicznych jamników i yorków ale też na zasadzie szybkiego obwąchania pyska/dupy (byle nie jego!) i od razu idzie dalej. Jak jakiś pies zasuwa za nim to jest atakowany.

Nie napinam smyczy, zresztą ją puszczam na wszelki wypadek żeby w ogóle nie nakombinować- bo psy zaczynają się krecić wokół siebie i boję się że może wyniknąć jakaś słaba sytuacja

Link to comment
Share on other sites

Mój pies też jest typem "Nie, nie możesz powąchać podłogi, bo jest MOJA!" i jak musiała zamieszkać okresowo z innym psem, to oczywiście robiła sceny. Pomogło klikanie (jest silnie na kliker uwarunkowana) i w zasadzie po paru powtórzeniach już mogły oba psy przechodzić jednocześnie w drzwiach i ten drugi mógł sobie wąchać, co tam sobie chciał (oczywiście poza miskami i jej własnymi zabawkami). Nie wiem, czy to ma szansę się sprawdzić na dłuższą metę, bo u mnie to był tylko kilkunastodniowy obóz, ale może warto popróbować.
I z doświadczenia własnego wiem, że wszyscy ludzie wokół psa muszą wyluzować. Jak jest spina, to się nie rzucamy, nie krzyczymy, nie robimy zbiegowiska, tylko rozdzielamy szybko, ale na spokojnie. Podniesiony głos tylko dodatkowo pobudza, więc ja bym ograniczyła w ogóle mówienie w takich sytuacjach. A na mojego psa, jak się na przykład wydrze na sąsiadów chodzących po korytarzu (mają dzieci, które ją wiecznie rozdrażniają wołaniem do niej), lepiej działa ciche "chodź tu na chwilkę" niż głośne "DOŚĆ!", i podobną zależność widzę w innych sytuacjach.

Link to comment
Share on other sites

No niestety ale sytuacja póki co nie ulega żadnej poprawie. Raczej działam na zasadzie uprzedzania jego ataku ale to mnie już wykańcza bo muszę mieć oczy dookoła głowy i myślec szybciej od tego małego pojebańca :] klatkę wykopałam do innego pokoju, tak żeby miał cześciowy widok na korytarz w domu a jednocześnie żeby było to miejsce w miarę osłonięte i bezpieczne dla niego.

Strasznie jazgocze na gości, ale to wyraźnie strach, biedak nie wie sam jak ma się zachować. Dawanie żarcia przez obcych nie pomaga, żre ale drze przy tym pysk jakby ktoś go ze skóry obdzierał. Wystarczy że ktoś coś głośniej powie, machnie ręką czy się zasmieje i pies wpada w histerię, zaczyna szczekać, doskakiwac i odskakiwać. Odsyłam go wtedy do klatki- więc idzie ale drze morde dalej tyle że z niej. Ma tak beznadziejnie doniosły piskliwy głos że mozna ogłuchnąć.

Wytrzymałam 20 minut ciągłego jazgotu z klatki, zawołałam go, znowu wyskoczył z mordą do gości, nie wytrzymałam, wydarłam się na niego, dostał klapsa i poszedł z powrotem do klatki. I o dziwo przestał szczekać już do końca wizyty.

Nie wiem czy go opieprzać za te chamskie wyskakiwanie z morda do innych psów na spacerach podczas powitania. Póki co opieprzam tylko te wyjątkowo przesadzone w moim odczuciu reakcje, ale nie wiem co z innymi.

Link to comment
Share on other sites

A jak relacje z suką?
Nie powinnam się wypowiadać przez net nie widząc psa w takiej sytuacji, ale jak już się decydujesz na opieprzanie, to musisz być konsekwentna. Nie może być opieprz tylko jak już nie wyrobisz, musisz działać za każdym razem w danej sytuacji. Inaczej pies dostanie już kompletnego świra, bo nie dość, że jest bardzo niepewny siebie i zaniepokojony wizytą gości, to jeszcze nie będzie wiedział czy i kiedy zbierze od Ciebie opierdziel. Więc albo z tego zrezygnuj, albo żelazna konsekwencja i ostoja spokoju. Inaczej pogorszysz. A nie można go np. odseparować na moment wprowadzania gości, wypuścić jak już się wszyscy rozsiądą, a w razie wyskoku wylot do innego pokoju? Albo wziąć na smycz i nagradzaniem, przekierowaniem i ewentualnie korygowaniem jakoś go nakierować, żeby się ogarnął? Dzikus biedny :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Delph']A jak relacje z suką?
Nie powinnam się wypowiadać przez net nie widząc psa w takiej sytuacji, ale jak już się decydujesz na opieprzanie, to musisz być konsekwentna. Nie może być opieprz tylko jak już nie wyrobisz, musisz działać za każdym razem w danej sytuacji. Inaczej pies dostanie już kompletnego świra, bo nie dość, że jest bardzo niepewny siebie i zaniepokojony wizytą gości, to jeszcze nie będzie wiedział czy i kiedy zbierze od Ciebie opierdziel. Więc albo z tego zrezygnuj, albo żelazna konsekwencja i ostoja spokoju. Inaczej pogorszysz. A nie można go np. odseparować na moment wprowadzania gości, wypuścić jak już się wszyscy rozsiądą, a w razie wyskoku wylot do innego pokoju? Albo wziąć na smycz i nagradzaniem, przekierowaniem i ewentualnie korygowaniem jakoś go nakierować, żeby się ogarnął? Dzikus biedny :shake:[/QUOTE]


Próbowałam go odseparowac ale darł ryja, czekałam aż przestanie żeby go wypuścić- nie przestawał przez równe 15 minut więcej nie miałam siły czekać bo nas zagłuszał tym swoim świdrującym szczekiem.
On sam nie wie czemu szczeka, tak przynajmniej to odbieram. Bo podchodzi, obwąchuje, jest mocno rozemocjonowany, drze się, kręci, merda ogonem (jak zadowolony pies) potem nagle wywala do góry brzuchem, chce być głaskany, jak ktoś go miznie to pozwala, cieszy się ale dalej się drze. Nie gryzie i nie ma takich zapędów, jak się wystraszy to odskakuje. Tyle że przy wszystkim musi drzeć ryja. Kompletny brak panowania nad emocjami.

Nie interesują go wtedy kongi, kosteczki, żujki, nawet mu kurcze kość obgotowałam i dałam do klatki to się nią nie przejął

Pewnie to kwestia czasu, do mnie często ktoś przychodzi i na szczęście są to psiolubni ludzie to się poćwiczy ;) w końcu dopiero 3 wizyty obcych ludzi za nami


Z suką sobie schodzą z drogi, tzn ona bardziej mu. Staram się nie ingerować ich w relacje, dopiero jak widzę że gnojek chce zrobić wyskok (a już wiem jak się do tego zbiera) to go chamuję FE + daję komendę "leżeć" i lekką głosową pochwałę

Z tymi obcymi psami jest tak, że za każdym razem jak wyskoczy z mordą podczas zwykłego obwąchiwania pysków to zbiera opieprz. Nie wiem z kolei jak reagować gdy zjawi się jakiś podbiegacz który mu wsadza nos w tyłek. Wtedy oszołom też wyskakuje z zębami ale wydaje mi się to być dośc uzasadnioną reakcją :) choć moja suka czegoś takiego nie przejawia

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[quote name='Merenwen']
I z doświadczenia własnego wiem, że wszyscy ludzie wokół psa muszą wyluzować. Jak jest spina, to się nie rzucamy, nie krzyczymy, nie robimy zbiegowiska, tylko rozdzielamy szybko, ale na spokojnie. Podniesiony głos tylko dodatkowo pobudza, więc ja bym ograniczyła w ogóle mówienie w takich sytuacjach. A na mojego psa, jak się na przykład wydrze na sąsiadów chodzących po korytarzu (mają dzieci, które ją wiecznie rozdrażniają wołaniem do niej), lepiej działa ciche "chodź tu na chwilkę" niż głośne "DOŚĆ!", i podobną zależność widzę w innych sytuacjach.[/QUOTE]

Na mojego lękowego psa super działa korekta i właśnie donośne "dość" lub "nie" lub "nie wolno". Wszelkie przejawy mojej dobroci i chęci odwrócenia jej uwagi skończyły się tylko wzmocnieniem jej agresji lękowej. odkąd wprowadziłam korekty, pies potrafi się szybciej uspokoić, wyciszyć, a że widzę ile ją to kosztuje, to zawsze w nagrodę ma szarpaczek.


[quote name='czi_czi']
Wytrzymałam 20 minut ciągłego jazgotu z klatki, zawołałam go, znowu wyskoczył z mordą do gości, nie wytrzymałam, wydarłam się na niego, dostał klapsa i poszedł z powrotem do klatki. I o dziwo przestał szczekać już do końca wizyty.

Nie wiem czy go opieprzać za te chamskie wyskakiwanie z morda do innych psów na spacerach podczas powitania. Póki co opieprzam tylko te wyjątkowo przesadzone w moim odczuciu reakcje, ale nie wiem co z innymi.[/QUOTE]

Ja wprowadziłam korektę na każde niepożądane zachowanie. Mam lękliwego, sfiksowanego psa, który potrafi się ta nakręcić, że tylko mocna korekta połączona z głosową komendą do niego dotrze. I nieważne dla mnie jest to, czy mój pies został sprowokowany latającym luzem yorkiem, czy spojrzeniem innego burka wychodzącego z klatki. Nie życzę sobie wyskoków i już.

Podziwiam Cię za pracę jaką wkładasz w socjalizację tego psa. Z własnego doświadczenia wiem, że nie jest to łatwe, że trzeba ciągle być czujnym i reagować szybciej niż pies. Ja mam to szczęście, że mój pies nie broni swoich zasobów. Ale czasem daje mi tak popalić, że aż muszę wyjść z domu.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

[quote name='IZMADO']


Ja wprowadziłam korektę na każde niepożądane zachowanie. Mam lękliwego, sfiksowanego psa, który potrafi się ta nakręcić, że tylko mocna korekta połączona z głosową komendą do niego dotrze. I nieważne dla mnie jest to, czy mój pies został sprowokowany latającym luzem yorkiem, czy spojrzeniem innego burka wychodzącego z klatki. Nie życzę sobie wyskoków i już.
[/QUOTE]


A karcisz ją też w bezpośrednim kontakcie w innym psem?

Korekta za darcie mordy/wyskoczenie do innego psa który koło nas przechodzi jest dla mnie oczywista. Zastanawia mnie tylko co w sytuacji gdy mój pies się z jakimś wita i coś mu się nie spodoba w tym drugim i wtedy do niego wyskakuje.

Czy korekta fizyczna w tej sytuacji jest jednak niezbyt dobrym posunięciem bo doprowadzić może do pogłębienia agresji smyczowej?




Moje psy się dogadały, już się nie tłuką. Raz suka spuściła małemu niezły łomot (mnie nie było, TŻ nie zareagował bo stwierdził, że oszołom na prawdę przegiał) , bez krwi ale trochę poturbowany był i się obraził na kilka dni.

Chodzą już razem na spacery, oszołom sporo się od suki uczy, ale dalej woli zachować dystans jeśli chdzi o obce psy i mam wrażenie że mu w ogóle kontakty z nimi nie są potrzebne do szczęścia.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...