Jump to content
Dogomania

Sos do suchej karmy??


pomóżpomagać

Recommended Posts

Moja psina jest zywiona na suchej karmie plus smaczki, jakas parówk - ze względu na wrazliwy żołądek nie wszystko przyjmuje. Od około tygodnia podaje jej do karmy CanVit a zę je tylko sucha karme mieszam jej z jogurtem, kefirem itp Karme z dodatkiem w tej postaci dostaje raz dziennie, ona kocha jogurt. Tylko, że od wczoraj pojawił sie problem z jedzeniem - tzn wczoraj niezbyt chetnie chciała jeść ale zjadła. A dzisiaj rano - patrzyła to na mnie to na michę i tak w kółko. Wziełam miske, dodałam łyżkę smietany i zjadła odrazu wszystko. Wydaje mi sie, że ona czeka na ten "dodatek". Czy u kogos pies tez tak ma? dodajecie im cos do suchej karmy? może mieszacie z czymś, np mokra karmą?
Bo podejrzewam, że sosu dla psa to nie ma co?:razz:

Link to comment
Share on other sites

Oczywiście, że jak przyzwyczaisz psa do dosmaczania, to będzie na to czekał - w końcu głupi nie jest ;)
Na tej samej zasadzie część psów, które dostanie parę razy gotowane jedzenie zaczyna strajkować przy suchej.
Twój wybór - albo przetrzymasz ją i odzwyczaisz od dosmaczania, albo zdecydujesz się dać jej tę odrobinę luksusu.
Dosmaczać możesz wszystkim, co pies lubi i co mu nie szkodzi - jogurtem, kefirem, odrobiną oliwy, oleju z puszki rybnej czy sosem własnym z puszki z tuńczyka, mokrą karmą rozprowadzoną w ciepłej wodzie, odrobiną wiórków żółtego sera, wywarem z mięsa i/lub warzyw. Możesz też sama przygotować sos mięsny i pomrozić małe porcje np, w kubeczkach po danonkach. W zasadzie wszystko, co jej żołądek toleruje a ona sama lubi.

Link to comment
Share on other sites

Myslę, że moje psisko zasługuje na taką odrobine luksusu ;) duzo roboty nie ma a jak jej lepiej smakuje to na zdrowie. Ten pomysł z tymi sosasmi to fajny jest, pewnie spróbuje jej taki podać i zobaczymy jak przyjmie. I tak toleruje tylko kiepską karmę a tak może uda się jej urozmaicić odrobinkę :)

Link to comment
Share on other sites

Mój niejadek dostaje suchą karmę wymieszaną z pasztetem drobiowym z puszki. Pasztet jest dobry bo okleja granulki. Mój grymaśnik jest mały, więc jego micha to 10dkg suchej karmy i mniej więcej łyżeczka od herbaty pasztetu.:lol: Od czasu do czasu, pasztet zastępuję kawałkiem obgotowanej wątróbki drobiowej, rozgniecionej widelcem i wymieszanej z suchym. Pomysł z pasztetem i wątróbką puściłam w obieg wśród znajomych psiarzy i kilka psów, które suchej karmy tknąć nie chciały, teraz wsuwają :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

A ja jestem przeciwniczką dosmaczania. Po prostu wyrabia się u psa nawyk, że coś jeszcze dodamy i później powstaje problem, gdy chcemy, żeby pies zjadł normalną, niedosmaczoną porcję. Wybieram psom jak najlepiej zbilansowane karmy i zauważyłam, że jak tylko zaczynam coś kombinować, zaraz mam tego efekty - sierść się sypie, problemy żołądkowe itp. Suplementy i dodatki daję oddzielnie.
Uznaję tylko takie dodatki do karmy, o ile ich podawanie jest uzasadnione, a nie tylko "dla smaku":
oleje rybne, inne oleje/oliwy z NNKT, suplementy (na stawy, bagienko, algi itp. wskazane dla danego osobnika), woda. Ewentualnie skłaniałabym się jeszcze w kierunku np. jogurtu, byle bez cukru.
Z tego co wymieniłyście, nie podawałabym psu regularnie (zaznaczam - regularnie - oszołomem nie jestem i moje psy próbowały tych produktów, ale nie dorzucałabym tego do karmy - gdybym miała tyle czasu na zabawę w karmę suchą plus kombinacje to wolałabym podać im coś bardziej wartościowego ;-) ):
smietany (skład)
oleju z puszki rybnej czy sosem własnym z puszki z tuńczyka (sól, minimalna ilość jest potrzebna, ale to przesada, w samej karmie często jest jej za dużo)
mokrą karmą rozprowadzoną w ciepłej wodzie (moje by po takim mixie pogoniło, ale pewnie samo w sobie szkodliwe nie jest)
odrobiną wiórków żółtego sera (słone i najczęściej koło sera nie leżało, chyba że masz taki "prawdziwy" ;-) )
wywarem z mięsa i/lub warzyw (podobno nie można psom podawać wywarów, szukam nadal przyczyny i uzasadnienia takich twierdzeń, jak ktoś znajdzie, dajcie znać, bo mam teraz psa, który musi przyjmować dużo płynów i fajnie byłoby móc mu podać wywar)
sos z obiadu (j.w. plus ewentualne przyprawy, śmietana itp)
pasztetem drobiowym z puszki (jeżeli ludzki to kiepsko - przyprawy, dużo soli, baaardzo kiepskie mięsopodobne coś, chyba że inwestujesz w jakiś rarytas :smile: )
wątróbki drobiowej (ok, byle nie za często, max raz na tydzień/dwa i nie dużo)

Link to comment
Share on other sites

A myslałam, że to tylko u mnie tak jest :D
Ja pasztetu też bym nie podawała właśnie ze względu na przyprawy a poza tym ona ma 3 posiłki dziennie po 300g jeden więc bym chyba na pasztet nie zarobiła :D ale czasami dostaje kawałeczek tak pokryjomu... :) Bejsi nie ma dobrej karmy bo toleruje tylko Purine, Dostaje preparat na stawy i z tego powodu "dosmaczmy" narazie dostawała kefir i jogurt ale w sumie nie wiem czy z cukrem. nie zwróciłam uwagi. Myśle właśnie wyprobowac te sosy swojej roboty bo przynajmniej będe wiedziała co tam dodaje. Co do sierści to to fakt, że lekka zmiana prowadzi do problemów. U nas pies dostawał witaminy z Dolforsa było super - teraz je canvit na stawy z witaminami i sierść taka sobie. Niby sie błyszczy ale jest twarda i w sumie niemiła w dotyku :/
A np jakbym tak troszke polała wodą z parówek i drobno pokrojonymi parówkami? albo pomieszała z serem białym?

Link to comment
Share on other sites

Ser biały jest ok. Natomiast parówek sama nie jem, dziecku nie daję i psu też nie ;)
A pasztet dla psa, tak samo jak sos mięsny, można zrobić samemu, bez przypraw. Nie jest to nic trudnego - wystarczy ugotować mięso, trochę wątróbki razem z marchewką, pietruszką, przemielić przez drobne oczka maszynki do mięsa albo zmiksować blenderem, dodać ciut oleju, ew. jajko, zmieszać. I pomrozić (ew. zapasteryzować, ale to trzeba robić przez trzy dni po godzinie codziennie).
Z sosem mięsnym jest mniej roboty.

Nigdy nie słyszałam, żeby wywary miały jakieś szkodliwe działanie. Może ktoś miał na myśli zwykłe, ludzkie rosoły - z solą, pieprzem, przyprawą maggi? Przygotowane dla psa to tylko woda z wygotowanymi z warzyw witaminami, tłuszczem i zdenaturyzowanym białkiem z mięsa. Gotując dla psa zawsze je wykorzystuję gotując w nich ryż czy płatki owsiane.
Psu nic nie jest. Ale mojemu też nigdy nic nie było, gdy dosmaczałam suchą rozprowadzoną w wodzie puszką animondy (oczywiście to była ilość rzędu 2-3 łyżki na miskę karmy) - nie jest szczególnie wrażliwy, jak trzeba do zje kotleta smażonego w panierce z resztką ziemniaków i też będzie dobrze.

Na sierść możesz spróbować podać pokrzywę. Suszoną pokrzywę mieli się na drobny pył w młynku do kawy i podaje dwa razy dziennie po pół łyżeczki (tyle daję na psa 10 kg). W zielniku piszą, że dobra dla zwierząt futerkowych aby poprawić szatę. No i żółtko. Olej z łososia też jest fajny.

Link to comment
Share on other sites

O właśnie, jeszcze biały ser (uwaga na twaróg z cukrem i dodatkami) i żółtko jajka. Ja podaję surowe. Tylko tego też nie można codziennie, powiedzmy że dla średniej wielkości psa jedno jajko na tydzień.
Ogólnie problem z dosmaczaniem jest taki, że jak już zaczniemy, to trzeba to ciągnąć. I mimo że wydaje nam się, że tego jest mało, bo tylko "dla smaku", to przy podawaniu 2-3 razy dziennie non-stop robią się z tego jednak znaczące ilości. Gdybyśmy mówili o okazyjnym podawaniu, to nawet takie parówki by jakoś przeszły, ja np. czasami stosuję do szkolenia, bo łatwo z nich zrobić smaczki. Ale jak przesadzę, to oczywiście mam efekt w postaci psiej niestrawności ;)
Moja suka ukradła kilka razy cały bochenek chleba i zeżarła, raz nawet małą torebeczkę kawy, parę książek. Żyje, mówi się trudno. Wszystkie próbowały też różnych dziwnych rzeczy z mojego stołu, bardziej dla mojej uciechy niż ich potrzeb ;) Ale z wprowadzeniem czegoś na stałe już jestem ostrożniejsza.

edit: A właśnie, co do tych sosów z puszek rybnych, Evanger's ma bardzo fajną puchę z makrelą w sosie. Znajomym na dosmaczanie sprawdza się znakomicie, pies dałby się za to pokroić, a to niejadek. Tylko - no właśnie - bez tego nie zje, stoi nad miską i czeka na dodatek :)

Rozglądam się za artykułami o tej szkodliwości wywarów mięsnych, słyszałam to już od hodowców i czytałam w książkach kynologicznych, niestety bez uzasadnienia. Może chodzi o coś takiego? : [URL]http://www.igya.pl/przeglad-diet/ciekawostki-zywieniowe/612-roso-czy-warzywa.html[/URL]

Edited by Delph
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Delph']
Rozglądam się za artykułami o tej szkodliwości wywarów mięsnych, słyszałam to już od hodowców i czytałam w książkach kynologicznych, niestety bez uzasadnienia. Może chodzi o coś takiego? : [URL]http://www.igya.pl/przeglad-diet/ciekawostki-zywieniowe/612-roso-czy-warzywa.html[/URL][/QUOTE]
To taki prowegański artykuł i nie wiem, czy to można odnieść do mięsożercy. Człowiek co innego, ale pies powinien mieć system pokarmowy (teoretycznie) znacznie lepiej przystosowany do trawienia pochodnych mięsa.
Wielu hodowców poleca przecież tzw. galarety z kurzych łapek czy skrzydeł, właśnie na stawy - a czymże one są jeśli nie wywarem z kości i mięsa? I to skondensowanym.
Metale ciężkie to osobny problem - są nie tylko w wywarach. Wiele osób karmi barfem, to jest mięso/kości surowe, więc nic się z niego nie wypłukało do wywaru. Metale ciężkie są też w warzywach. Kwestia źródła żywności - problem ogólny, dotyczy ludzi i zwierząt - nie sądzę, żeby do produkcji suchych karm używano wygotowanego mięsa. Raczej się je odparowuje a metale ciężkie i antybiotyki nie odparują razem z wodą.
Ale nie wiem, jak to jest naprawdę. Babcia mówiła, że rosół jest zdrowy ;)
Myślę, że to zależy z jakiego mięsa się go robi.
Jeśli mięso zawiera metale ciężkie czy antybiotyki to na pewno część z nich wypłucze się podczas gotowania, ale wypłuczą się także kolagen, minerały i witaminy.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Chuda jest od urodzenia, zapadnięte boki miała zawsze ale apetyt też. Duzo jadła ale nie tyła.
Ją mimo zabezpieczeń ciagle coś dziabało, ostatniego "pasażera" wyciągłam ponad tydzień temu.
Ugotowałam jej dzisiaj troche ryżu, niby coś tam podziubała, za 5 podejściem zjadła.
Ale jest nowy fakt...
Wyszło przypadkiem że jak my z męzem jestesmy w pracy to mimo zakazu Bejsi jest wpuszczana na górę do rodziców i tam zajada to mięsko, to pieroga, to jakies owoce, rosołki, kocia karmę... Dodam że ma zakaz jedzenia roznych rzeczy od pani wet bo to zawsze skutkuje biegunką:/

Link to comment
Share on other sites

tak przy okazji wspomnę (może ktoś podłapie), że czasem zalewam porcję suchej karmy kleikiem z siemienia lnianego lub lnu mielonego...świetnie działa na trawienie i wszelkie bąki i bardzo dobrze na włos :) a kleik z siemienia wet zalecił przy każdym antybiotyku osłonowo

Link to comment
Share on other sites

Glut z siemienia nie zaszkodzi.
Oprócz tego osobiście spróbowałabym z jakimś probiotykiem, choćby ze żwaczami, żeby "podrasować" florę bakteryjną przewodu pokarmowego.
No chyba że wet ma konkretną koncepcje, skąd te biegunki. Bo taki argument, że biegunka jest skutkiem jedzenia "różnych rzeczy" jakoś mało mnie przekonuje. (Przy całej świadomości, że są psy z wyjątkowo wrażliwym układem pokarmowym. Jednak część z nich, jest tak wrażliwa, ponieważ nie miała szans "wytrenować" sobie tego układu pokarmowego.)

Link to comment
Share on other sites

Siemię lniane nie ma nic wspólnego z CanVitem. Tak samo jak oba wspomniane z probiotykami. Możesz podawać je zupełnie niezależnie od siebie.
Canvit swoją drogą, siemię swoją, do tego probiotyk - zamiast jogurtu np. BioProtect. Żwacze suszone bądź surowe wspomniane przez [B]filodendron[/B] też super pomysł, jak nie będziesz mogła znieść zapachu to przynajmniej w formie tabletek - Rumen Tabs. Albo nadpsute surowe mięsko, jeżeli wolisz zdrowszą i bardziej odważną wersję ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron'] Bo taki argument, że biegunka jest skutkiem jedzenia "różnych rzeczy" jakoś mało mnie przekonuje. (Przy całej świadomości, że są psy z wyjątkowo wrażliwym układem pokarmowym. Jednak część z nich, jest tak wrażliwa, ponieważ nie miała szans "wytrenować" sobie tego układu pokarmowego.)[/QUOTE]
No własnie tez tak mysleliśmy ale jednak chyba wyszło na to że ma wrażliwy żołądek. Biegunka i czasem wymioty pojawiały się w momencie kiedy np podalismy jej odrobinke innej karmy. Tolerowała tylko Purinę z priobiotykiem właśnie, Royal biegunka, Bosch biegunka, Brit biegunka, Acana biegunka... ryż biegunka... jadła karmę suchą, parówki, jabłko i marchewke. Była lepiej pilnowana niż nie jedno dziecko i zawsze w momencie gdy coś sie jej podało innego niz to co tolerowała skutkowało rozluźnieniem stolca i biegunką:/
Wet podawał granulki (nie pamiętam nazwy) i teraz np zmianę karmy przeszła super, ostatnio zaryzykowaliśmy z żwaczami - zero biegunki tak samo kość wędzona. Jest o niebo lepiej, pomału odstawiamy granulki i własnie mamy w zamiarze zacząć po odstawieniu podawać probiotyk. Dzisiaj juz jadła super, dostała karmę rano (jeszcze Purina zmieszana z Arionem ale to tylko chwilowe bo przejdziemy prawdopodobnie na boscha) wyjadła oczywiśćie Ariona ale Purine póżniej dokończyła. Na drugi posiłek ugotowałam jej makaron z mięsem i marchewką wcinała że aż miło. Chyba woli makaron od ryżu. Jak dostarcza nam karmę planuje zacząc ją podlewac sosikami własnej produkcji jak tutaj było proponowane. Ale mam pytanie ile tego sieminia jej podac i jak często?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...