Jump to content
Dogomania

***Waldemarowy obłęd w ciapki czyli - Popyrtany Pointer Gallery ***


Majkowska

Recommended Posts

To jest właśnie to, że pointer/ wyżeł w centrum miasta to zło. ja mam labradory a poginam z nimi w deszczu,śniegu, gradzie na pola bo Brutus jest wyprany kompletnie z popędów i jego nie wybiegam niestety na piłeczce, on musi iść w pole i swoje km przejść po prostu. 

Link to comment
Share on other sites

Witojcie :)

 

Po pierwsiejsze to WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO z okazji Świąt (tylko do końca nie wiem jakkich, bo u nas naprzemiennie śnieg z deszczem )

 

 

To jest właśnie to, że pointer/ wyżeł w centrum miasta to zło. ja mam labradory a poginam z nimi w deszczu,śniegu, gradzie na pola bo Brutus jest wyprany kompletnie z popędów i jego nie wybiegam niestety na piłeczce, on musi iść w pole i swoje km przejść po prostu. 

Pisałam o tym kilka postów wcześniej, ale się powtórzę.
Półżartem pół serio, ale zaskoczę Cię że w CENTRUM miasta miał się lepiej niż teraz (tu gdzie mieszkamy), bo mieszkaliśmy w takim terenie że pod blokiem od razu pola z bażantami na życzenie ;) Tu można nazwać to obrzeżami ,a prawda taka że jest kicha, ale w takich układach w pole trzeba się pokwapić na zasadzie wpisania w harmonogramy wyjazdów trochę dalej.

Więc nie takie zło skończone jak się wielu wydaje ( a przeważnie są to tacy co w życiu nie mieli styczności z pointerem i mają różne swoje teorie na temat tego co pointer ma robić i jak szybko i często biegać), ale trzeba w to włożyć trochę czasu i pracy i się da.

Całkiem sporo  znanych mi osób czy nawet hodowców mieszka w mieście i z psami zwyczajnie dojeżdża i multum osób nie robi tego 24/24 tylko dajmy na to raz w tygodniu czy tam dwa nie robiąc przy tym krzywdy psom - więc wcale z tyłu tak nie zostaję hehe :D

 

 

A powinno się mieć pozytywne myślenie, bo negatywne wywołuje złe zdarzenia (podobno)

 

To w takim razie medal dla mnie, bo mam ostatnio jedną wielką kichę.

Cały tydzień w pracy, zrobione zero, za to awaria za awarią i porażka za porażką.

Wieczorami z Waldkiem podróżujemy na lotnisko i to jedyne moje wytchnienie w tym dniu, a i tak goni mnie sumienie że wszystko zostaje nieporobione a ja sobie poszłam...

Tu muszę podziękować ogromnie cioteczce za przepiękne ozdoby świąteczne i dodam że zlało nas śnieżysko mokre jak diabli, więc podróż była udana i przyjemna.

 

Melduję też że Warchlina zdrowa zarówno na żołądku jak i na umyśle, choć z tym drugim nie chcę krakać, ale ostatnimi czasy nie mamy ekscesów, więc stwierdziłam że echo echa już minęło ;)

Wczoraj tradycyjnie zakopywał się na lotnisku w asyscie biegających koleżanek, a jedyna mysz jaka wykopał uciekła mu między nogami.

Za to zające robią wysyp i pchają się morderczo w pyski psów - dziennie mamy jednego lub dwa wypadające spod biegających psich pysków , wczoraj był jeden i w najlepsze siedząc obok gapił się na to co psy wyprawiają, a przedwczoraj natomiast Wald nagonił jakiegoś samobójcę na stadko młodych piesków, co by stało się tak jak się ma stać, bo skoro on nie może to niech inni pogonią.

I tu oklaski bo nie puszcza się za nimi wcale nawet jesli inne pieski polecą, ale ja nadal w jego niegonienie nie wierzę, bo wiem że jak stwierdzę triumf to mi przyjdzie wrzeszczeć i gwizdać do zdarcia płuc.

Natomiast na wiosnę sensacją stały się koty jakby nie wiadome było że od nich dostaje się po pysku za samo istnienie, więc wypada się zbyt w nie nie wpatrywać.

Aaaa i jeszcze ważne i satysfakcjonujące - wczoraj znowu pięknie biegaliśmy w towarzystwie dzieci.

Tu ukłony w stronę matki że pozwoliła psa puścić i poinstruowała dziewczynki co mają robić gdyby je oszczekał, a także co robić żeby pieska nie irytowały. Było dobrze, Wald zachował się super , biegał grzecznie między nimi pomimo ich dzikich pisków, walk na patyki, wpadania na siebie , podskakiwania itd. Cieszy mnie to bo już obawiałam się że po tym jak oszczekał dziewczynkę na rolkach może zacząć znowu to robić, ale uznajmy to za eksces celem odreagowania echa ;)

 

A jak już o dzieciach... nie chce ktoś uroczej małej dziewczynki ?

Oddam i dopłacę.

Kiśka ostatnio jest nieznośna. Wykończy mnie to diablisko.

Wygaduje do mnie takie rzeczy że muszę się mocno gryźć w język żeby nie zostało mi zwrócone w najodpowiedniejszym momencie. Umie walczyć o swoje i jest cholernie uparta.

ZAczyna się wiek  wielkiego nie - a ja myślałam że to legendka i jak była grzeczna to tak będzie.

Guzik!

Na spacerach nie będzie chodzić za rękę, a jakbym tak złapała to nóżki robią się z gumy i siły ludzkiej nie ma żeby stanęła i poszła.

Siada sobie na chodniku i nie boi się być zostawiona, a jakby podszedł kto obcy to czaruje i już z nim lezie wrzeszcząc "dziendobly!".

Wszystko złapie, zbiera z ziemi, a jakby tak jej kazać oddać to pakuje do buzi i ucieka - a ja się śmiałam z mojej mamy jak mówiła że jej wiałam i nie mogła mnie dogonić...

Powtarza jak papuga ale swoje robi i przechytrza wszystkich. Jest niesamowita.

Wczoraj u babci porwała jakiegoś ozdobnego świątecznego farfocla i żeby jej nie odebrali wpakowała sobie do majtek... Wszystko dobrze tylko to coś było na kształt waty szklanej i nie minęła chwilka a już był płacz, zmiana ubranka i mycie.

Powinno nas być 40 osób żeby każdy zdążył odpocząć...

 

 

Link to comment
Share on other sites

gdyby moj pies Greta chodzil w pole raz w tygodniu czy nawet dwa to zniszczylby mi zycie.

No to w takim układzie Wald nie jest taki najgorszy pod tym względem ;)

 

 

Wam również Wszystkiego Najlepszego :) - Spóźnione ale zawsze :P

 

A dzięki dzięki i wzajemnie ( haha, to dopiero opóźnienie).

 

U mnie niestety ostatnio najlepszego nie ma nic.

Jakby odwrotnie...

W sobotę wróciłam z pracy z łamiącym kręgosłupem, położyłam się i już nie wstałam z łóżka.

2 dni wycięte z życiorysu, jakieś makabryczne boleści żołądka, a prócz węgla nie zjadłam żadnej innej potrawy świątecznej...

Nie wiem co ale podejrzewam znów że to stres (kto czyta ten pamięta że miałam różne tego typu ekscesy i badania na to wskazujące), bo chciałam za szybko rzucić się i nadrobić to co niemozliwe.

I przepadło.

Walda przez 2 dni spacerował mój tż i choć zadowolona byłam że poszedł na lotnisko to jest druga strona medalu : mój tż nie spuści psa ze smyczy.

Nie wiem co on tak zdziczał, bo przecież zawsze go puszczał i podniecał się że on tak nad psem panuje i pies mu chodzi przy nodze, a teraz nie bo nie i nie, pies mu zwieje, ucieknie , nie słucha itd.

Do psiarzy też nie pójdzie na wieczorne spotkanie na łąki, bo się nie będzie błaźnił - nie wiem czym , więc łazi z tym psem jak obłąkany i trzyma go przy nodze różne hece wyczyniając.

W efekcie Wald  wczoraj dał popisik swoich umiejętności pt " muszę się uwolnić",aleśmy to ogarnęli w stopniu zadowalającym i dotarli w  eleganckie towarzystwo. Na widok swojego boksiego kumpla dostał rozmiękczenia umysłu i  rozpętał radosny wyścig, aż do momentu kiedy nie wpadł na swojego znienawidzonego labka.

Nie mam pojęcia co się tak na tego psa uwziął, ale prześladuje go maniakalnie i bezsensownie. Za to więc dostał ode mnie kagańczyk i kilka metrów sznurka i tak sobie gonił, w efekcie czego zeszło mu trochę powietrze więc leżał cierpiętniczo obok nas i już mu nawet było obojętnie że tamten goni mu nad głową.

Reszta biegania była już normalna, nawet pomimo że przyszedł nowy gończy i szukał wrażeń ale na tle tego labka wypadł blado więc co to za atrakcja.

W sumie jak dotąd bilans waldcynego wiosennego pobudzenia wychodzi dobrze, znów się powtórzę, ale chyba jednak faktycznie on się zestarzał :D

Tak samo jak i ja, bo zamiast witalności czuję się jak stare zdechłe próchno albo i gorzej.

To jest ten piękny czas kiedy z miłości do pracy trzeba wziąć urlop, więc decyzja już podjęta - tydzień na wsi jeszcze nikomu nie zaszkodził.

Interesuje mnie tylko który kierowca weźmie do autobusu Walducha i ile znów kursów będę musiała przepuścić na gadkę :

-" weźmie pan psa? Szczepiony, zdrowy, ułożony , spokojny, z rodowodem i ksiązeczką zdrowia, zapłacę za niego ile będzie trzeba"

-" NIE!"

 

No.

 

I nadal szukam dla kociska tymczasu i co gorsze nie mogę go znaleźć.

Cholera, obpisałam wszelkie możliwe osoby z organizacjami włącznie i nic...

To nie będzie proste , bo to dzikun, a nie słodki kociak któremu się poszuka nowego domku.

Ostatnio widzieliśmy go z daleka i wygląda jakby lepiej, ale znów mój tata zmartwił mnie że on ma na karku jakieś wygryzienia, że jest łysy i pogryziony...

Kurde.

Serio nikt nie chce starego dzikiego kotka?

Link to comment
Share on other sites

Spytaj mojej Amigi, może ona zechce kotka dzikiego, czy ułożonego, wsio rawno.

No ale żarty żartami - straszny problem z tym kiciusiem. Gdyby nie chorował, to pewnie jak wiele innych kotów dawałby sobie radę sam, ale chory biedak nie ma szans :(

Link to comment
Share on other sites

Z kotem już trochę lepiej.

Byłam u niego ostatnio i już całkiem inaczej : wyszedł do nas z krzaków i przeszedł się przed nami dumnie. Już nie pokurczony, czołgający się i zataczający, teraz widać że to piekny kot, tylko strasznie chudy i z bardzo brzydkim tłustym futrem pozdobionym ranami i strupami.

Natomiast pysk lepiej - "wyschnięty" tzn nie jest zalany katarem i nie chodzi z otwartym pyszczkiem charcząc.

Ogólnie cały wygląda jak inny kot - taki młody, z nutką orientalną, urzeka mnie coraz bardziej, nie powiem.

Mam zdjęcia, więc dodam jak tylko podłączę telefon , plus mam coś w zanadrzu z naszych biegań.

 

A u nas nadal kiszka.

Młoda się pochorowała.

Jednak mamy wirus grypy żołądkowej, bo zaraz po mnie zachorował tż, prawie że od razu Kiśka, a wczoraj mieli jechać na wieś i dziadek odwołał bo dzis przyszedł do nas też chory... Jadą jutro jak się podkurują. Płakać mi się chce że spędzę cały tydzień bez mojego dziecka, ale... zaplanowałam sobie już ten czas, wstyd się przyznać, ale piesek na tym skorzysta.

 

Piesek zresztą korzysta cały czas. Bestia.

Dziś dla przykładu gonił sobie po osiedlu bez smyczy bo zawiesiłam rozum i przyzwoitość i dobrze chyba zrobiłam, bo aż dwa pieski na niego skoczyły ... Paranoja, biorę go za obrożę i omijamy a kundel leci za nami i się przyczaja, wreszcie skoczył z zębami, więc puściłam Walda, a on zamiast pokazać swoje oblicze pełne mordu odsunął się i poleciał w krzaki siurać...

Poklaskuję mu na to  i pokazuję że jestem zadowolona z takiego rozwiązania, ale szczerze trochę te pieseczki przeginają.

Wald ostatnio pokojowy, bardzo mnie to cieszy, choć to nie do końca taki pokój, a raczej umiejętnośc wybrnięcia z bagna które się narobiło :D

Ze 2 dni temu byliśmy odkrywać nowy wybieg - wpadliśmy na parkę haszczaków. Suka dominująca więc od razu dała Waldowi lekcję, natomiast z psem sobie burczały ustępując sobie wzajemnie, ale po tym nastapił całkowity sojusz i nawet  goniły się z jeszcze dwoma samcami. Fajnie, Wald w nowym terenie nawet poszalał, nie to co na znanych wybiegach. Nawet zachował sie dobrze w stosunku do rottka, który przyszedł z dość dziwnymi ludźmi (zero odezwania sie, poprostu otwarli bramkę nie pytając o nic i poszli siedzieć z psem na ławce) patrzącymi z siekierą w oczach i szemrających sobie na ucho o psach, pomimo że był tam punkt zapalny w postaci patyka (kazałam go Waldkowi zostawić żeby nie było spięć, a dziewczynka go wzięła i rzuciła swojemu psu w naszą stronę...). Ogólnie uwielbiam rzucanie czegoś swojemu psu w stadzie jednocześnie nie zycząc sobie żeby inne psy po to biegły.

A natomiast dzień wcześniej kolejne ekscesy - napadł nas jakiś wiejski łańcuchowiec i gonił za Waldem po polu próbując go złapać. Teoretycznie miał kaganiec, jakiś kawałek ceratki, w którym uchylał pysk, ale samo to że wypadła na nas wielka czarna masa i szykowała się do ataku, było lekko niepokojące. Wolałam więc zachować się brzydko i puścić psa zamiast poczekać aż babeczka gnająca hen z daleka go złapie na sznur... Jeszcze bardziej mnie utwierdziło to że właściwie ta babeczka go nie była w stanie złapać a jej podejście powodowało że atakował i uciekał jeszcze dalej, więc darła się w niebogłosy, a ja z nią przyspieszając Walda i nadając mu kierunek :D Wygonił się chyba biedaczek jak nigdy.

Wald za to niewygoniony, choć nadużywamy lekko pogody i ciągle gdzieś jesteśmy. Wczoraj dał ciała na lotnisku i żeby sobie pobiegać wpitolił się za siatkę na zaorane pole... Nie wiem kiedy to zrobił, ale odwołałam , więc natychmiast się odwrócił i... strzelił radośnie w siatkę. Zamiast się nawrócić i poczekać to zrobił to raz jeszcze z miną " oooo nie muszę się stąd wydostać, może się przerwie", więc tak się miotał aż nie wskazałam mu tego miejsca którym przelazł. Kurde, czemu wszystkie inne pieski się przemieszczają jakoś normalnie , tak że wiadomo gdzie są, a ten 2 sekundy i już 30 km dalej :D
Potem jeszcze zatrzymaliśmy się na dysk i byłoby cudownie gdyby mój tz nie szedł na nockę do pracy, więc jak tylko spojrzałam na zegarek to do domu lecieliśmy z wywieszonymi jęzorami.

W sumie natchnęło mnie to na nowo do biegania (nieee, spokojnie, nie będę biegać :P) i właśnie sobie marzę o nowych szelkach...

Link to comment
Share on other sites

hej

Kurcze kiepsko z tym domem dla kocura.Popytam.Ja bym chciała ale u mnie nie ma szans niestety a koty uwielbiam :(

A Ty odpuść na razie Waldowi-będzie rozpuszczony pies ;) a zajmij się zdrowiem

Nic nie odpuść, pogoda jest taka że nie ma odpuszczania ;)

 

 

A żeby smutno nie było to przyniosłam jedną fotkę Walda  o wielkiej nieforemnej głowie :

albdu.jpg

Znów biedny więziony bez biegania, tym razem w samochodzie.

Ale nie chodzi o to żeby dobrze się czuł, wystarczy że dobrze wygląda ;)

 

Więcej fotek będzie jak dosiądę do obrabiania, bo komórka ma to do siebie że trzeba je poprawiać...

Póki co zajmuję się głównie fotami młodej i kota, a Wald jest w następnej kolejności.

No i brak mi czasu,do wszystkiego doszedł jeszcze kocur i regularnie podawanie mu antybiotyku żeby nie charczał i nie chodził zaklejony własnymi glutami.

 

A kot...

lubię go coraz bardziej i coraz mocniej się z nim zżywam i ekscytuję się tym że się lepiej czuje.

Niebezpiecznie zanika między nami dystans,  wreszcie go pogłaskam i okaże się że jednak mogę mieć kota w domu...

 

kjgg.jpg

 

kotorr.jpg

 

ksksks.jpg

 

lalala.jpg

Link to comment
Share on other sites

Ten kot jest cudny.

Zobaczymy czy leki go postawią na nogi, już jest troche lepiej, odzyskał swój właściwy kształt, nie jest pokulony i cierpiący.

Choć coraz bardziej wątpię że to rodzina Inki (brat jej matki).

Tamten to był dzikus,nie dawał się nawet karmicielce dotknąć pomimo że go karmiła od lat, a ten zaczyna nam już ufać.

I to jest najbardziej rozczulające w tym wszystkim - że nas poznaje, że wie że mu krzywdy nie zrobimy i chodzi za nami juz z takim spokojem, nie ma tych oczu wytrzeszczonych ani ciała spiętego do ucieczki... No piękne i wzruszające.

Już dziś nawet nie bał się goniącej i piszczącej obok niego Kingi.

Nie akceptuje jedynie tylko Waldka i z wzajemnością, ale staram się unikać brania kundliska tam, bo ani to miłe ani przyjemne ciągle go nadzorować.

 

Wald ma swoją część dnia i wykorzystuje ją w pełni.Szaleje jak dziki ale przy tym rozum go nie opuszcza i to mnie cieszy.

Dziś mieliśmy dzień polowy, więc zgonił się jak wariat, zupełnie nie reagując na upał. Teoretycznie - bo widać już było po nim że już dość i zaczął kombinować jakieś lewe stójki i węszenia.Tylko że kiedy inne psy już padają po krzakach on ciągle biega ani nie stając na kupsko czy siku, a dopiero w domu widać że mam trupa.

Muszę go pochwalić znów za zwierzynę - pokuszony kilkakrotnie przez zajączki i zero reakcji, a sarna nie istniała. Nie mogę w to uwierzyć, tyle nerwów o gonienie i nagle cyk i spokój. Ogólnie jakiś taki...grzeczny...

Nie wiem, mówiłam już to że on się zestarzał ? :D

 

Mam z milion fotek z zaległością chyba roczną, ale...nie chce mi się i nie mam siły.

Link to comment
Share on other sites

Heheh to dodam że mam jeszcze więcej, ale idę z tym do dziadków obrabiać, bo tam przynajmniej jest normalny komp, a ja mam jeszcze w cholerę grafiki porobić.

A foty jeszcze doszły dzisiejsze, ale nie ma jakichś rewelacji.

Wald dzisiaj nie żyje, a ja resztkami sił zasuwam do kota żeby mu wcisnąć lekarstwo. Miałam brac Franka ale ciocia znowu stwierdziła że pogoda nie dla niego....

 

Z gonieniem to zależy od psa, ale po pierwsze ćwiczenie i sie musi udać choćby nie wiem jak ciężko było. Osobiście lekko nie wierzę trochę w psy których nie da się opanować przed gonieniem, co widać na przykładach gdzie psy z cholernym instynktem jednak mają to wypracowane.

Nam to zajęło prawie 3 lata żebym była pewna że nie puści się galopem w takich sytacjach jak mamy teraz na wiosnę - galopuje a spod nóg wypadają mu zające, albo zrywają się sarny. A to się dzieje bez przerwy i wszędzie. I powiem że ostatnio się uśmiałam, bo Wald wpadł na zająca i chyba obydwaj nie mogli się zdecydować który biegnie w którą stronę, więc krażyli sobie niemrawo, Wald był wyraźnie skołowany ale nie poszedł za zającem tylko prościutko do mnie, usiadł koło nogi i ...zaczął wyć.

Teraz jest kicha bo wszystko wylazło i nawet na lotnisku się roi od tego, jak biegamy to co chwila odzywa się bażant na polu obok, a Wald głupi nie jest i wie że można tam kumpli wciągnąć -wtedy odpowiedzialnośc jest zbiorowa i nie ma że tylko on niegrzeczny wyrwał się w chaszcze :D

Ale wystarczy że mu pomacham paluchem w powietrzu i wie że jednak nie warto. Mało tego, widzę że często przy akcjach zbiorowych hamuję też inne psy i ratuję im tyłki kiedy np wypada sarna a właściciele stoją jak dupy i patrzą na goniące ją psy ( jak mnie to wpienia!). No i nieraz moim gwizdkiem uratowałam świat przed zagładą - całkiem niedawno pod moim blokiem wołałam nim kilkumiesięczną borderkę która zwiała dziecku na jezdnię i pędziła tak wraz ze smyczą.

Osobiście polecam gwizdek, warowanie na gwizdek, zmiany kierunku, to ratuje wiele sytuacji i daje pewność jak pies jest gdzieś dalej. Nie przekazuje emocji a przy tym jest tak wspaniale dźwięczny że wybija z transu.

Link to comment
Share on other sites

gdyby moj pies Greta chodzil w pole raz w tygodniu czy nawet dwa to zniszczylby mi zycie.

 

Tak się zastanawiam jak to jest z tymi Gordonami, bo co niektóre widziałam i w porównaniu do innych wyżłów jakoś nie wydają się, aż takimi "nadpsami". :P Wiadomo są różne osobniki, nie można wkładać wszystkich do jednego wora, no ale..

 

Ostatnio spotkałam się z ogłoszeniem opieki nad gordonem codziennie od 7 do 16.. ale to miałyby być dwa spacery i opieka nad psem w domu..o polach jakoś nie wspomnieli.

 

A dzięki dzięki i wzajemnie ( haha, to dopiero opóźnienie).

 

Zapłon mam okropny.

Na jakimś dogowątku widziałam, że rozwinęła się dyskusja o gwizdkach. Gratki dla Walda i waszej pracy za opanowanie przy zwierzynie :)

Link to comment
Share on other sites

Tak się zastanawiam jak to jest z tymi Gordonami, bo co niektóre widziałam i w porównaniu do innych wyżłów jakoś nie wydają się, aż takimi "nadpsami". :P Wiadomo są różne osobniki, nie można wkładać wszystkich do jednego wora, no ale..

 

Ostatnio spotkałam się z ogłoszeniem opieki nad gordonem codziennie od 7 do 16.. ale to miałyby być dwa spacery i opieka nad psem w domu..o polach jakoś nie wspomnieli.

 

 

Zapłon mam okropny.

Na jakimś dogowątku widziałam, że rozwinęła się dyskusja o gwizdkach. Gratki dla Walda i waszej pracy za opanowanie przy zwierzynie :)

 

Gordony akurat przy pointerach wydają mi się nieco flegmatyczne także bym nie robiła aż takiego znaku równości między nimi ;)

Ale przez to są chyba nieco grzeczniejsze i łatwiejsze w opanowaniu, więc więcej ludzi je ma ot tak bo się podobają.

Znam całkiem sporo gordonów w tym w Krk, które nie chodzą w pola, a jak chodzą to uważają to za to samo co i trawnik pod blokiem, i wcale nie są nadpsami przez to, nie dewastują, są ułożone i autentycznie grzeczne. Niestety dużo z tych psów to też gordony wystawowe, które sobie nie mogą niszczyć sierści bo by kiepsko wyglądały na ringu...

Są tez wśród tego psy które prowadzą fajny sportowy tryb i tez nie mają kontaktu z polem, ale np rowerowanie czy tropienie itd.

Z polujących mam kilka znajomych, ale też te psy nie są jakieś opętane manią - potrafią siedzieć w domu i nie nosi ich mimo że chodzą np tylko raz w tygodniu w pole.

Demonizowanie psów to specjalnośc dogomanii - ahh pokażmy jakie nasze pieski są trudne to wyjdziemy dobrze w necie, owczarek nie wytrzyma w domu bo pasterski i musi mieć stado owiec, wyżeł nie nadaje się bo mysliwski, labradory mają adhd a teriery mają taki charakter że tylko 2 osoby na świecie mogą je mieć ;)

 

Co do ogłoszenia...

Osobiście gdybym zatrudniła kogoś na czas mojej pracy to tez bym mu zabroniła puszczania mojego psa w pole. Wolałabym wrócić i zasuwać sama niż myśleć czy mam jeszcze psa czy też nie... To są zbyt nieobliczalne bestie.

Jak mieszkałam pod Wawelem jeszcze to tam znajoma mi brała Waldka czasem z wyżełką, ale nigdy nie pozwoliłam jej go puscić. Lina, szelki, jogging, ale nie odpinać smyczy - a dziewczyna była taka że o psach pojęcie miała, mimo to nie pozwalałam go odpinać i ryzykować że coś się stanie.

Dawno temu sama bym znajomym zgubiła pointera  ( jeszcze Wald nie istniał, nawet nie było takich planów hodowlanych )pomimo

że pies był posłuszny i chodziłam z nim długo i miałam nieco wypracowane a ona mi kazała go właśnie puszczać żeby się wyszalał.

Raz na wystawie zgubiłabym dwa - puściłam za bramką żeby wysiurały się, a tu sprzed pysków zerwał się zając, więc one (Wald i jego wujek) pognały za nim w siną dal. Na szczęście wróciły, ale teraz już nie ufam nikomu, nawet samej sobie :P

 

 

 

Gwizdek to super sprawa, w dodatku pozwala w wielu sytuacjach zachować dyskrecję - czasem jak chodzę z kimś w teren to aż mi głupio jak pies poleci a on wrzeszczy za nim aż ludzie z domu wygladają.

Tym bardziej krytyczna sytuacja jak pies faktycznie coś goni i wrzaskiem tylko się zwraca na siebie uwagę w najmniej stosownym momencie , a tym naraża się też psa.

Mój tż ma dziką skłonnośc do wrzasku i robi to twierdząc że on psa dyscyplinuje. Tylko że pies go dalej nie słucha, a on zamiast zagwizdać robi z siebie durnia łamiac swój wizerunek.

Dziś wzięłam go w pole i nie będę kłamać - załamał mnie. Wald już na wstępie zgubił obrożę, przeleciał tylko po krzakach, więc pewnie została a szukanie nic nie dało bo to ciemna zieleń więc zniknęla w trawie. Zapiął więc Walda na pętlę ze smyczy i puścił przodem na całą długość. Kaszlaco-wyjący tak gnał, a tż za nim potykając się o bruzdy ziemi... Wreszcie opieprzyłam go i dostałam psa i już nie chciał z nim mieć nic wspólnego, a mnie zależało właśnie żeby trochę z nim poćwiczył a nie bał się bez przerwy że im się coś nie uda...

 

Ogólnie dzisiejsze bieganie było kiepskie, na samym początku najstarsza suczka wpadła nam do wody razem z Waldem, tyle że on się wykaraskał, a tamta została na drugim brzegu i musieliśmy ją ratować. Psy się zdenerwowały tym i już bieganie nie było takie jak miało być. W dodatku szybko zmęczyły się bo upał jak cholera połączony z porwistym wiatrem, więc trzeba było zakończyć szybciej.

Na dobicie wzięłam go jeszcze na działkę (tak, nudzi mi się za moim dzieckiem!) gdzie podaliśmy kotkowi kolejną tabletkę, a potem jak już obrobiłam zdjęcia to poleźliśmy na lotnisko, bo już stęskniłam się za naszym psim stadkiem,ale...nikt nie przyszedł :(

 

Za to mam zdjęcia :

ssslls.jpg

 

waldkd.jpg

 

aksjs.jpg

 

DSC04580.JPG

Link to comment
Share on other sites

No właśnie myślałam, że jednak demonizowanie.. Uważam, że Wald na zdjęciach ma więcej korby niż Gordony jakie widzę na żywo :P

 

Ja też bym nikomu psa nie dawała w pole puścić, chodziło mi o to, że w ogóle nie ogłosili żeby cokolwiek z tym psem robić poza wysiuraniem go i patrzeniem w oczy.. a chyba by nie zaszkodziło.

 

Gwizdek fajny, ale u mnie coraz więcej jest gwiżdżących na wzór swojego darcia ryja, zrobiło się to jakieś popularne a pies od samego początku ma na gwizdek przychodzić, bo to się przecież dzieje samoczynnie.. już mnie to do szału doprowadza. Pies robi siku gwizdddd - ehe zarazzz.. gwiiizdd oo fajny dzieciak.. gwiiizdd - dooobraaa... patrz siury do obwąchania! gwiiizzdd... i za X razem pies trupta a tam jak się trafi jeden smakołyk to i dobrze, przy czym wchodzą z tym gwizdaniem w stado psów i ludzi. Naprawdę są lepsze miejsca do nauki.. noo nauki to dużo powiedziane.

 

Dawaj zdjęcia! :D

Link to comment
Share on other sites

No właśnie myślałam, że jednak demonizowanie.. Uważam, że Wald na zdjęciach ma więcej korby niż Gordony jakie widzę na żywo :P

 

Ja też bym nikomu psa nie dawała w pole puścić, chodziło mi o to, że w ogóle nie ogłosili żeby cokolwiek z tym psem robić poza wysiuraniem go i patrzeniem w oczy.. a chyba by nie zaszkodziło.

 

Gwizdek fajny, ale u mnie coraz więcej jest gwiżdżących na wzór swojego darcia ryja, zrobiło się to jakieś popularne a pies od samego początku ma na gwizdek przychodzić, bo to się przecież dzieje samoczynnie.. już mnie to do szału doprowadza. Pies robi siku gwizdddd - ehe zarazzz.. gwiiizdd oo fajny dzieciak.. gwiiizdd - dooobraaa... patrz siury do obwąchania! gwiiizzdd... i za X razem pies trupta a tam jak się trafi jeden smakołyk to i dobrze, przy czym wchodzą z tym gwizdaniem w stado psów i ludzi. Naprawdę są lepsze miejsca do nauki.. noo nauki to dużo powiedziane.

 

Dawaj zdjęcia! :D

Wald ma tyle korby co 50 innych psów ;) Bo to mutant jest :D

 

Nie wiem czy by nie zaszkodziło - dla mnie "inne rzeczy" to już jest płaszczyzna własciciela.

Ktoś może mi psa odsikać i przejść się z nim ale po co mi ma pchać swoją dobrą intencję w szkolenie mojego psa jak ja sobie to zrobię po swojemu.

Szczególnie że uczenie takiego pieska to już jest coś specyficznego, więc nie każdy jeden chętny do odsikiwania się do tego nadaje.

 

Serio widzisz tak duzo ludzi z gwizdkiem?

U mnie to sporadycznie ktoś mówi że jego pies też reaguje, ale nawet przeważnie ludzie nie noszą, no chyba ze mają psy myśliwskie.

 

 

 

No a nie dałam zdjęć?

Jeszcze mam coś nacykane kocie, ale to już nie dziś.

Link to comment
Share on other sites

Pardon, skołowana jestem dzisiaj..

 

Wiadomo, tylko to też nie było kierowane do jakiegoś zwykłego przeciętnego Kowalskiego :)

 

No tutaj głównie gwiżdżą bo kupili sobie jamnika, wyżła, gończego, ale chyba dostali w pakiecie do wyprawki i nie wiedzieli co z tym zrobić :P

 

Zdjęcia pierwsza klasa, że mu się mordka nie rozmazuje w takim biegu to naprawdę trzeba umieć cyknąć, ale przedostatnia sama mordka najpiękniejsza :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...