Jump to content
Dogomania

Potrzebna POMOC. Ala pomagała zawsze, teraz czas na nas


Recommended Posts

  • Replies 232
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

  • 2 weeks later...

Alu, i jak mama, jak psiaki?

Trochę się wyprostowało?

Po trzech tygodniach,w ubiegły poniedziałek Mama wróciła ze szpitala.Na ile lekarze byli w stanie na tyle Ją podleczyli.Niestety z nerkami sobie nie mogli poradzić i nadal ma złe wyniki a do tego jest opuchnięta.Może w domu Jej stan się polepszy :( W poniedziałek odebrałam Mamę a we wtorek zawiozłam męża do szpiatala,miał wyznaczony termin na kolejną operację.Jak się okazało za pierwszym razem nie usunęli mu wszystkiego i musiał przejść następną operację.Wyniki histopatologiczne po pierwszej operacji wyszły nie za dobre,więc mąż załamał się psychicznie.Jest już po drugiej operacji i w poniedziałek przywiozłam Go do domu.

Przepraszam  że moje milczenie trwało  tak długo ale jak zwykle.musiałam się dwoić,troić...ciągle brakowało mi czasu i usypiałam na stojąco.

Jak widzisz Mariolko , zamiast się cokolwiek wyprostować to jeszcze bardziej się wszystko zakręciło...

Psiaki cieszą się z ocieplenia a przez to że więcej przebywają na polu zrobiły się mniej drażliwe.Wieczorem padają ze zmęczenia :)

 

 

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • 6 months later...

TOLA [*]  1.11.2015

 

 

 

 

 

[attachment=18833:IMG_2562.JPG]

 

 

[attachment=18834:IMG_2505.JPG]

 

 

[attachment=18835:IMG_2631.JPG]

 

 

 

                                                                                                                                                                                                                                                                                                 

[attachment=18836:IMG_2462.JPG]regenboograinbow.gif[attachment=18837:IMG_2599.JPG]

Link to comment
Share on other sites

W styczniu minęłoby 10 lat jak adoptowaliśmy Tolcię z Krakowskiego Schroniska.Miała około 12 lat jak zmarła.Zawsze była indywidualistką,chodziła własnymi ścieżkami,uwielbiała zimę i kąpiele w puszystym śniegu.Z zachowania przypominała trochę kota nawet łapki myła sobie tak jak kot.Jak przywieźliśmy ją do domu to zajęła sobie parapet w oknie i to było Jej miejsce, w ciągu dnia.Na mięciutkim posłaniu obserwowała co dzieje się na zewnątrz i gdy tylko Ktoś pojawił się na horyzoncie nie omieszkała poinformować wszystkich głośnym szczekaniem .Okno jes teraz puste...bo jak Tolci nie ma to pozostałe psy wychodzą tam niechętnie.

Choroba Tolci spadła na nas jak grom z jasnego nieba ponieważ zawsze była bardzo "żywa",aktywna ,miała apetyt i nie miała żadnych objawów.

W połowie października nagle nie mogła wyskoczyć na fotel,problemem było zejście po schodach, zostawiła całe śniadanie(u Niej niespotykane),troche powiększył śię Jej brzuch ,więc pojechałam z Nią do weterynarza.Po zrobieniu USG okazało się że ma dużego guza na śledzionie,był to dla mnie szok.Vet zaproponował operację zaznaczając że rokowania są beznadziejne.Oczywiście zgodziłam się na operację bo trzeba walczyć do końca.Tak więc 20.10.2015r odbyła się operacja i wycięto Tolci śledzionę gdzie był częściowo pęknięty duży guz i pełno małych guzków.Nigdzie więcej gołym okiem nie stwierdzono żadnych zmian i guzów co mnie ogromnie(jak widać za wcześnie)ucieszyło.Po operacji z każdym dniem czuła się coraz lepiej,jadła z apetytem.Ponieważ źle tolerowała antybiotyk doustnie to codziennie chodziłam z Nią na zastrzyk więc była pod stałą kontrolą lekarską.Blizna pięknie się goiła na 5.11 byłam zarejstrowana do wyjęcia szwów.31.10 w sobotę Tolcia biegała,szczekała z ogromnym apetytem zjadła kolację.Dostała ostatni zastrzyk i lekarka była zachwycona Jej stanem.O godzinie 23 biegała jeszcze po ogrodzie ,zawsze wychodziła sama wcześnie rano i jako ostatnia.W niedzielę rano zrobiła się słaba,nie chciała chodzić powiększył się jej brzuch,wygladała tak jak przed operacją.W pierwszej chwili myśleliśmy że za dużo zjadła,bo wcześniej dawałam Jej tylko połowę porcji ale zaczęła robić się coraz słabsza ,dziąsła zaczęły blednąć więc pojechałam do lecznicy gdzie był dyżur.Okazało się że w brzuchu jest krew - krwotok wewnętrzny i konieczna szybka operacja .Przyjechał chirurg i przystąpił do operacji.Jak Ją rozciął to w przewodzie pokarmowym usunął dużego guza który pękł i spowodował krwotok,bo dokładnym oglądnięciu i nacięciu wątroby znalazł cały wysyp małych guzków...Powiedział że wątroby usunąć nie może,więc muszę zadecydować.Czy zaszyć Ją i wybudzić a za kilka dni będzie to samo czy Jej nie wybudzać.Nie mogłam skazywać Tolci na mękę i z ciężkim sercem i ogromnym bólem musiałam wybrać drugą opcję.Wytłumaczył mi Vet że to był bardzo złośliwy rak.W czasie pierwszej operacji guzki na wątrobie mogły być niewidoczne ale po osłabieniu narkozą zaczęły rosnąć w zastraszającym tempie i wystarczyło tylko 10 dni aby dały znać o sobie. 

W domu żałoba,psy są smutne nawet nie chce się Im szczekać.Co przyjadę autem to z wielką nadzieją w oczach czekają że wyjmę z samochodu Tolcię.Pech chciał że przez kilka dni codziennie musiałam gdzieś wyjeżdżać.Tak więc wszystkim nam jest bardzo ciężko pogodzić się z odejściem Toluni...

Mnie szczególnie ciężko bo mam fatalny charakter i odkąd tylko dowiedziałam się o guzie na śledzionie to doszukuję się przyczyny i obwiniam się o wszystko...

Link to comment
Share on other sites

Nie obwiniaj się o nic - zrobiłaś wszystko co można było a kiedy już suni nie można było pomóc, podjęłaś słuszną decyzję.

Pustka w domu i w sercu będzie długo. Ale potem pamięta się to, co było dobre.

Serdecznie Cię przytulam.

Jolantino,

dziękuję za odwiedziny i słowa otuchy...

Link to comment
Share on other sites

Alu, ja też Cię przytulam. Tak jak napisała Jolantina, nie obwiniaj się, to nic nie daje, a zrobiłaś wszystko to, co było możliwe. Trzymaj się kochana, choć wiem, że jest to bardzo trudne   :(.

Dano,

Tobie również dziękuję za przybycie i wsparcie duchowe... 

Link to comment
Share on other sites

Niestety wszystkie moje psy są coraz starsze,najmłodsze Vera i Niko kończą jutro(a właściwie to dzisiaj,bo już jest 11),  9 lat.Aż trudno uwierzyć że to już tyle lat minęło od ich narodzin.Czas pędzi nieubłaganie.

Najstarsza jest Sofi ma 18 lat, u nas jest od siedmiu .To o Nią obawiałam się najbardziej dlatego nawet by mi przez myśl nie przeszło ze Tola zachoruje i w takim tempie odejdzie.

Po fali tegorocznych upałów Sofi poczuła się źle.Była słaba,miała problemy z chodzeniem ,utrzymaniem  równowagi,przestała jeść i wymiotowała żółcią.Ponieważ od lat leczona jest na serce pomyślałm że jej stan się pogorszył i zawiozłam ją do kardiologa.Po zbadaniu Vet stwierdziła,że to nie od serca i zrobiła jej USG,które wykazało guza na wątrobie.Guz uciskał żołądek dlatego były wymioty.Sofi od kilku lat z powodu poważnej choroby serca i jego fatalnego stanu,nie może mieć operacji ponieważ nie przeżyłaby narkozy.Dlatego dostała tylko leki na wątrbę i jedzenie muszę dzielić na kilka małych porcji.Dowiedziałam się od lekarki że Sofi odkąd tylko bierze leki weterynryjne na serce to powinna równocześnie dostawać coś na wątrobę..Niestety nikt mi tego wcześniej nie powiedział a ja nie miałam pojęcia że leki te mogą powodować raka wątroby...

cdn...jutro 

Link to comment
Share on other sites

c.d

Sofi całkowicie straciła słuch i coraz słabiej widzi ale mimo to, świetnie sobie radzi.Apetyt Jej dopisuje i cały czas jest"głodna" Musimy tylko ciągle na Nią uważać,bo od czasu do czasu traci przytomność i gdyby się Jej nie pomogło to pewnie by się już nie obudziła.Zdarza się to w czasie snu lub podczas spaceru i do końca nie wiadomo jaka jest przyczyna.Może to być od zawężonej tchawicy lub od chwilowego niedotlenienia.Takie ataki nasiliły się ostatnio jak było duże skażenie powietrza...Jest to okropne ale jak do tej pory zawsze Ktoś wtedy przy Niej był.

 

Niko bardzo źle znosił tegoroczne upały a od  połowy sierpnia zaczął czuć się coraz gorzej.Zrobił się słaby,nie mógł chodzić a kontakt z Nim był coraz mniejszy.Byliśmy przerażeni,bo już Werę muszę wyprowadzać na szaliku a tu doszedł jeszcze On.Waży 31 kg to jest co dźwigać.Zawiozłam Go do ortopedy bo wydawało się że to problemy ze stawami.Po zbadaniu lekarz stwierdził problemy neurologiczne.Przez trzy tygodnie Niko dostawał różne sterydy ale niestety urósł Mu tylko wielki brzuch a problemy jak były tak zostały.Nie pomogła też seria Nivalinu,poprawiło się tylko czucie głębokie.Wtedy doszłam do wniosku że przyczyną muszą być leki na padaczkę.Niko schudł 4 kg więc pomyślałam że mogą być za mocne.Skonsultowałam się z neurologiem i pozmniejszał mu dawki. Po kilku dniach Niko zaczął chodzić bez przewracania się jest bardzo zainteresowany całym światem,uczestniczy normalnie w życiu.Redukcję leków wprowadzamy stopniowo,co dwa tygodnie.Jak jest O.K to znowu nastepuje zmiana.Jeszcze ma mieć po raz kolejny zmniejszony Bromek potasu o połowę ale pogoda jest tak zmienna że chwilowo się wstrzymałam .Aż się boję myśleć czy wytrzyma takie zmiany bez ataków....ale nie ma wyjścia i trzeba próbować.

Link to comment
Share on other sites

Cofając się od sierpnia wstecz, był to okres który dzieliłam na opiekę nad psami,pracę i wizyty w szpitalu.Do tej pory Mąż przeszedł cztery operacje i mam nadzieję że jak pójdzie znowu na badania kontrolne to nie będzie musiał mieć następnej.

Najgorszym i najsmutniejszym okresem dla mnie był kwiecień.Dwa tygodnie po powrocie ze szpitala ,drugiego dnia Świąt Wielkanocnych w nocy,zmarła moja Mama.Wydawało się że będzie dobrze,bo pierwszy tydzień po powrocie czuła się nieźle i potem nastąpiło załamanie...Podobno taki jest efekt sterydów które aplikują w szpitalu,że pacjent wydaje się być w coraz lepszym stanie a potem jak przestają działać nastepuje koniec.Wszystkimi sprawami musiałam zająć się sama,ponieważ tylko ja zostałam w Polsce.Na dodatek Mąż zaczął się czuć coraz gorzej i znowu trafił do szpitala z silną anemią.Nawet nie mógł być na pogrzebie, bo w szpitalu  spędził trzy tygodnie a przez pierwsze trzy dni przetaczano mu krew.

Żeby było ciekawiej to po Mamie został pies.Ma 14 lat,Collie Border i niestety ani On ani moje psiaki nie byliby w stanie się zaakceptować.Problem wyrósł mi okropny bo nie wiedziałam co z tym biednym psiakiem zrobić.Rodzina wiadomo zainteresowana sprzedażą domu,pieniędzmi a pies...? Udało mi się wyperswadować chwilowo sprzedaż domu i pies został,opiekują się Nim lokatorzy.Jeżdżę jak tylko mogę najczęściej do Niego.Też było w maju i czerwcu trochę  problemów z Lakim bo tak ma na imię.Jak zwykle Nikt nic nie widzi tylko ja muszę zauważyć i zobaczyłam ,że jest jakiś dziwny.Po dokładnych oględzinach stwierdziłam że coś Mu rośnie pod ogonem i zawiozłam go do Weta.Diagnoza -rak odbytnicy...Po raz kolejny w krótkim czasie doznałam szoku ale trzeba było jak najprędzej działać Dostał serię leków(na raka piersi u kobiet)i operacja.Ogromnie się bałam jak to zniesie bo przecież nie jest już młodym psem(choć wygląda kilka lat młodziej) i co będzie dalej.Operacja się udała,przeżył narkozę i jak na razie jest nieźle ale trzeba być przygotowanym na wszystko.

Jak więc widzicie przez kilka ostatnich miesięcy życie mnie nie rozpieszczało i był to dla mnie bardzo trudny i smutny okres.

Ciężko mi było o tym wszystkim pisać i może czas który upłynął jakoś złagodził mój ból aż w końcu mogłam podzielić się z Wami moimi problemami.

 

 

Link to comment
Share on other sites

Alu, dużo jak na jedną osobę. Bardzo dużo.

Nawet nie bardzo wiem co napisać.

Jesteś silną osobą. Jakoś to musisz przetrwać.

 

Myślałam o Tobie często, jak nic nie pisałaś, i tak myślałam, że nie masz sił. Że życie Cię przydusiło.

Kiedyś napisałam długi post i jak go sprawdzałam to mi go wcięło.Byłam wściekła bo się naprodukowałam i nic z tego nie wyszło a ponieważ był środek nocy nie miałam siły pisać od nowa.

Potem tak mnie zablokowało że dopiero niedawno  odezwałam się .

Ostatnie trzy dni nie były za ciekawe.Niko zaczął odczuwać zmianę pogody , zrobił się nieznośny a wczoraj po 6 rano dostał atak.Do wieczora zachowywał się podejrzanie więc było ryzyko powtórki.Na szczęśie odpukać jak do tej pory ,jest spokój.Jak już pisałam ma zmniejszone dawki leków i miałam mu po raz kolejny zmniejszyć Bromek Potasu,ale bałam się zmian w pogodzie i na razie się wstrzymałam.Bardzo się boję jago reakcji na takie redukcje.Do tej pory wszystko było O.K .

Sofi też źle zareagowała na pogodę i kilka razy w nocy się dusiła...

 

A jak Mariolko czują się Twoje psiaki ?

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

 


 

Zulcia umarła 27 czerwca.

 

Franek w miarę. Ma "tylko" kamienie w pęcherzu.

Kociaki OK, najstarszy 19-letni mój Rasik umarł 8 września.

Ogromnie mi przykro z powodu śmierci Twoich ukochanych zwierzaków ale niestety nie mamy na to wpływu...pozostaje tylko smutek,żal i poczucie bezsilności.Jedynym pocieszeniem jest to że Ich życie choć tak krótkie było dobre i szęśliwe .Teraz trzeba dać dużo serca i poświęcić jak najwięcej czasu tym ,które pozostały aby potem człowiek nie żałował,że był ciągle w biegu...

Co było przyczyną śmierci Zulci ?Rasik na coś chorował czy zmarł z powodu wieku?Franiu bierze jakieś leki na kamienie?

Ile masz kotów ?

 

Znowu mnie nie było przez pewien czas ale nawet nie miałam kiedy usiąść do komputera.Znajoma musiała wyjechać za granicę na pogrzeb i błagała mnie  abym Ją zastąpiła w pracy.Nie bardzo mi to odpowiadało,ponieważ to praca na noce i pewnie w innych okolicznościach nie zgodziłabym się na to. Niestety ale w mojej sytuacji każdy grosz się liczy.Dwie operacje ,leczenie i leki Toli kosztowały mnie prawie 1600zł .Długi zamiast maleć znowu wzrosły ale mimo to nie podjęłabym innej decyzji jak tylko próba ratowania Jej.Żyję z długami ale mam czyste sumienie że zrobiłam wszystko co było w "mojej mocy"...

Był to bardzo ciężki tydzień bo prawie bez snu do tego Sofi zrobiła się bardzo słaba,wymiotowała po mimo zachłanności na jedzenie nawet nie chciała zjeść lekarstwa zapakowanego w mięso.Myślałam że po mału nas opuszcza,bo nie miała siły nawet stać tylko zataczała się i przewracała.Na szczęście trochę się Jej poprawiło z czego się ogromnie cieszę.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...