Jump to content
Dogomania

Który charakter trudniejszy - lękliwy czy dominant


Tree

Recommended Posts

Jakby pani przeczytała dokładnie to, co napisałam, to może rzuciłoby się pani w oczy, że pisałam o TOWARZYSTWIE wzajemnej adoracji, które się tutaj wypowiada, między innymi tak:
[I]"[COLOR=#000000]ja uważam, że psy wykazujące solidne zaburzenia behawioralne powinny być usypiane i tyle w tym temacie"

[/COLOR][/I][COLOR=#000000]No dalej, proszę o następny pokaz sarkazmu - to takie cool prawda? Bo przecież o to właśnie chodzi na dogo... [/COLOR]:roll:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 363
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

[quote name='evel']Coś Ci słabo idzie wyciąganie właściwych wniosków. Pozdróweczka![/QUOTE]

wyciągać wnioski to ja mogę z inteligentnych wypowiedzi, a nie z tego co to można przeczytać...
pisałam o idiotach, którzy wchodzą na dogo nie mając kompletnie żadnego doświadczenia z psami i szukają złotego środka;
na przykład taki gówniarz, który się ostatnio na dogo pytał jak nauczyć psa komendy "bierz go", informując, że chce sobie kupić psa i to jest pierwsza rzecz, której chce go nauczyć...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joven']robicie koło dupy ludziom, którzy pomagają psom - ruszają swoje cztery litery i po prostu chcą tym psom pomóc (prawie każdy pies w schronisku ma problemy behawioralne, przynajmniej przez kilka miesięcy po adopcji, więc wychodząc z założenia, że nie pomagamy tym problematycznym, nie mielibyśmy komu pomagać) - z tego co czytam tutaj wynika, że najlepiej wszystkie agresywne psy uśpić, bo zajmują miejsce "milusim" pieseczkom w schronach...a z ostatniego wpisu dorki wnioskuję, że zamiast pracować z psem - najlepiej mu wpier&*&^ jak ugryzie - bo NA PEWNO to poskutkuje następnym razem...
oczywiście rozumiem ironię i nie jestem w typie osoby, którą tak ironicznie opisałaś, ale pomyśl o tym, że na dogo wchodzą również idioci, którzy nigdy psa nie mieli, a może chcą, a może już mają i czytając takie bzdury, wychodzą z założenia, że skoro takie "cool" osoby wypowiadają się w ten sposób , to może faktycznie wpierd&**** psu jak szczeka jest dobrym rozwiązaniem, bo po co się cackać, a jak pies zaczyna sprawiać problemy, to od razu w worek i do rzeki, bo po co ma zajmować miejsce dobrym pieseczkom w schronisku....

no pomyślcie trochę zanim coś napiszecie, bo ręce opadają naprawdę...[/QUOTE]

Moje psy zawsze byly znajdami/schroniskowymi - aktualnie mam dwa psy, sa to moje czwarty i piaty pies. Od ponad pol roku jestem DT dla psow ze schroniska (predzej 2 szczeniaki z TOZu z mojego zadupia).
'Jakas' wiedze i doswiadczenie mam, moje psy zawsze byly uczone posluszenstwa i podstawowych komend pomimo ze tylko ostatni z psow poszedl na szkolenie bo przerosly mnie jego problemy z zachowaniem i ogole nastawienie na czlowieka.
Walczylismy 6 lat z zachowaniem psa ktory byl agresywny do domownikow (miala 8lat jak do nas trafila, 3 lata w schronie), ataki z nienacka, bez zadnych CSow - poprostu zrywala sie i leciala z zebami. Moim zdaniem z biegiem doswiadczen i wiedzy - nie bylo warto!
Wczoraj dostalam wiadomosc ze jeden z naszych starszych DT (suka okolo 7-10letnia) pogryzla wlascicielke, preszej kuzynke, startowala do meza i jest mega agresywna. Z suka ostro pracowalismy 'pozytywnymi' metodami, ale i korektami (zadne bicie itp., zwykle szarpniecie za smycz na obrozy w czasie wykazywania agresji na ludzie na spacerze). Codziennie po 2h pracy z suka, tyle milosci i pracy co wlozylismy w nia to chyba tylko w mojego czarnucha jeszcze...
Suka lekowa, agresywna - wydawalo sie ze wyszla na prosta, a ta znow wrocila do pkt wyjscia pomimo uczeszczania na szkolenie pozytywne!
Nie warto bylo suki wyciagac ze schroniska ... przez to cierpia 2 rodziny (my ktorzy pracowalismy z suka i oddalismy jej serce, oraz rodzina ktora adoptowala suke i oddali jej cale uczucie jakie mieli), do tego wolontariusze ktorzy byli posrednikami adopcji.

Wiem jak wolontariusze i organizacje w mojej okolicy dzialaja - ja sie odnosze do 1 organizacji ktora majac w grudniu chorego szczeniaka na parwo (ktory padl) mimo tego pcha nowe szczeniaki do tego samego pomieszczenia. Ktora dajac zwierzeta na DT nie oglasza ich i jeszcze z 'morda' wyskakuje ze to nasz obowiazek (obiecujac i zazekajac sie ze one wpadna zrobic zdjecia i ogloszenia).

Tak wiec nie opieram sie na jakies suchej teorii tylko na tym co mnie spotkalo, na tym co widzialam/slyszalam i na wlasnej skorze poczulam :angryy:. Czasem nie warto psa agresywnego i nie rokujacego wyciagac kiedy w ten czas mozna wyciagnac 2 inne.

Co do walenia psa po glowie - powodzenia, taki pies jeszcze bardziej sie zdenerwuje i wtedy 'intelidzent' bedzie sam sobie winien. Nawet pies w kagancu moze wyzadzic ogromna krzywde, zaleznie od rozmiarow - a wkurzony pies jeszcze wieksza!
Rola wlasciciela jest uczenie i szkolenie psa, ale jesli ma sie go od niedawna to i na szkolenie trzeba miec czas. Pies w 1 dzien nowych zasad sie nie naczy, nie nauczy sie zyc w spoleczenstwie i w swiecie zupelnie innym niz poznal do tej pory.

Link to comment
Share on other sites

Bo psy agresywne, o dużych zaburzeniach powinny być usypiane. Wiesz, na ile szacuje się ilość psów bezdomnych w PL? Mała podpowiedź - jest to liczba co najmniej sześciocyfrowa. Wiesz, jaki jest roczny przyrost tej liczby? Kilka - kilkanaście procent. Czy [B]obiektywnie[/B] rzecz ujmując, jest sens utrzymywać przy życiu psy maksymalnie niezrównoważone, które:
a) spędzą całe życie w schronie,
b) zostaną wydane do adopcji, gdzie będą terroryzować ludzi i/lub zwierzęta w swoim otoczeniu,
c) pójdą do adopcji, po czym zostaną wykopane z domu i wrócą do opcji a,
d) zostaną wyciągnięte do hotelu z behawiorystą, gdzie spędzą resztę życia, epizodycznie zaznając opcji b/c/a?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Bo psy agresywne, o dużych zaburzeniach powinny być usypiane. Wiesz, na ile szacuje się ilość psów bezdomnych w PL? Mała podpowiedź - jest to liczba co najmniej sześciocyfrowa. Wiesz, jaki jest roczny przyrost tej liczby? Kilka - kilkanaście procent. Czy [B]obiektywnie[/B] rzecz ujmując, jest sens utrzymywać przy życiu psy maksymalnie niezrównoważone, które:
a) spędzą całe życie w schronie,
b) zostaną wydane do adopcji, gdzie będą terroryzować ludzi i/lub zwierzęta w swoim otoczeniu,
c) pójdą do adopcji, po czym zostaną wykopane z domu i wrócą do opcji a,
d) zostaną wyciągnięte do hotelu z behawiorystą, gdzie spędzą resztę życia, epizodycznie zaznając opcji b/c/a?[/QUOTE]

Przykra prawda, do naszego schroniska w tym roku juz przewinelo sie: 379 psow. Dopiero mamy srodek marca, najwiecej psow 'odpada' na lato i na swieta :placz:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dorka1403']weź ty się zastanów nad tym co piszesz...i nie wkładaj innym w pyski to czego nie pisali...nie mam zamiaru z toba dyskutować bo szkoda mi na to czasu..dziękuję dowidzenia.[/QUOTE]


moje serce się raduje na tą wiadomość... :multi:

Jeśli chodzi o wpychanie ludziom do adopcji psów agresywnych w schroniskach - cóż, nie mogę nic na ten temat powiedzieć, bo nie byłam świadkiem takiej sytuacji, ale uważam, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, chyba, że przyszli właściciele wyraźnie sami tego chcą i sami chcą nad takim psem potem pracować.

Bardzo agresywne i niereformowalne psy są zgodnie z przepisami właśnie usypiane (takie są przepisy i praktyka).
Natomiast nie jestem zwolennikiem usypiania psa, bo ugryzł dziecko albo bo rzuca się na obcych wchodzących do ogrodu (obcych, czyli każdego oprócz "pana") - z takimi psami trzeba chociaż spróbować pracować, a jeśli już, to decyzja o eutanazji takich psów powinna być głęboko przemyślana przez specjalistów, którzy pracują z takimi psami i lekarzy weterynarii, a nie przez samozwańcze "miłośniczki" psów...

Ja z kolei znałam kaukaza moich znajomych, który był ogromną "bestią", mieszkał w kojcu, miał dobrą opiekę (teraz zresztą jego ówczesna opiekunka jest weterynarzem z powołania), był agresywny wobec każdego kto nieproszony zbliżył się do niego - na przykład sąsiad lub gość. Natomiast wobec członków rodziny zachowywał się wręcz jak kanapowiec. Ja byłam gościem w ich domu, ale pies mnie do końca nie znał za dobrze, ale zawsze kiedy miałam z nim styczność pies się zachowywał łagodnie - nigdy mnie nie obszczekał. Dodam, że widziałam go może raz na dwa tygodnie. Pies, kochany,mimo swojej agresji wobec obcych, zmarł na skutek zawału serca (zbyt duży upał) w podeszłym dość wieku. Nikt go na szczęście nie uśpił, mimo wrażenia potwora i jego agresji.

Z kolei mam sąsiadkę, która sobie trzyma w domu - w bloku husky. Pies jest według niej agresywny. Trzyma go na smyczy, spacerek max dookoła bloku, pies parku na oczy nie widział (który jest 200m od bloku). Za każdym razem, jak sąsiadka widzi kogoś z innym psem, automatycznie szarpie swojego i zanim tamten w ogóle dostrzeże tego innego psa - sąsiadka się na niego pruje "nie rusz!".... osobiście nigdy nie zauważyłam w tym psie agresji...może z daleka lekkie podniecenie, jak widzi innego psiaka (połączone czasem z machaniem ogonem). Natomiast to co zauważyłam to panika psa w momencie reakcji tej kobiety....
wg niej pies jest mega agresywny i najlepiej się nie zbliżać....czyli wg w/w teorii...trzeba by go uśpić...? nie zgadzam się.

Żeby było porównanie, znam pewną osobę (starszą panią), która ma yorka...sunię. Kobieta nie wie nic odnośnie wychowania psa. Pies jest rozwydrzony, momentami agresywny. Kanapa jest jego, pani jest jego, miska jest jego, nie dotykaj nie zbliżaj się etc.... na spacerach rzuca się na wszystko i wszystkich...a pani nic...."Pysiu nie bądź taki głupiutki" ...to wszystko...ech

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joven']Jakby pani przeczytała dokładnie to, co napisałam, to może rzuciłoby się pani w oczy, że pisałam o TOWARZYSTWIE wzajemnej adoracji, które się tutaj wypowiada, między innymi tak:
[I]"[COLOR=#000000]ja uważam, że psy wykazujące solidne zaburzenia behawioralne powinny być usypiane i tyle w tym temacie"

[/COLOR][/I][COLOR=#000000]No dalej, proszę o następny pokaz sarkazmu - to takie cool prawda? Bo przecież o to właśnie chodzi na dogo... [/COLOR]:roll:[/QUOTE]



No ja na przykład uważam, że powinny być usypiane. I co z tego? Ty sobie możesz uważać ze nie, śmiało- ratuj dalej kompletnie nieadopcyjne psy, gdy tymczasem w schronie siedzi 100 innych, które poza agresją lękową na zupełnie odwracalnym stopniu i lękiem separacyjnym nie mają większych problemów.

Nikt tu nie napisał, ze trzeba usypiać każdego psa co to będzie śmiał kłapnąć mordą na człowieka czy psa, więc przestań wyolbrzymiać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']No ja na przykład uważam, że powinny być usypiane. I co z tego? Ty sobie możesz uważać ze nie, śmiało- ratuj dalej kompletnie nieadopcyjne psy, gdy tymczasem w schronie siedzi 100 innych, które poza agresją lękową na zupełnie odwracalnym stopniu i lękiem separacyjnym nie mają większych problemów.

Nikt tu nie napisał, ze trzeba usypiać każdego psa co to będzie śmiał kłapnąć mordą na człowieka czy psa, więc przestań wyolbrzymiać.[/QUOTE]

zgadzam się w 1000% procentach!

co do koleżanki, która się tak tu denerwuje na mnie..[B][I]."[COLOR=#000000]Natomiast nie jestem zwolennikiem usypiania psa, bo ugryzł dziecko albo bo rzuca się na obcych" [/COLOR][/I][/B][COLOR=#000000]masz dziecko? chyba nie...rozumiem, że gdyby pies pogryzł twoje dziecko lub nawet nie tyle pogryzł co rzucał się z pyskiem na twoją np. 2 letnią córeczkę bawiącą się na podłodze...to ty byś latała za psem z klikerem tak?
chora sytuacja wynikła już po sytuacji kiedy pies trzymany w piwnicy pogryzł dotkliwie 2 letniego chlopczyka oraz ugryzl jego tate ktory probowal odciagnac psa od dziecka-tak wiem jest dużo pytan..dlaczego pies w piwnicy, dlaczego dziecko poszlo z ojcem, czy dziecko nei zrobilo czegos co sie psu nei spodobalo..ale do cholery dlaczego ten pies trafil do adopcji?! dlaczego po miesiacu kiedy sprawa ucichla w mediach pies zostal wszedzie ogloszony...ze taki biedny ze zero przyszlosci i kto mu da kochajacy domek...rozumiem z ekolezanka byla by chetna przygarnac takiego psa?
i nie komentuj w taki sposob..bo evel i dziewczyny ktore sie tu wypowiadaja zajmuja sie adopcjami i prowadza dt wiec na pewno jakas wiedze i doswiadczenie posiadaja...[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dorka1403']zgadzam się w 1000% procentach!

co do koleżanki, która się tak tu denerwuje na mnie..[B][I]."[COLOR=#000000]Natomiast nie jestem zwolennikiem usypiania psa, bo ugryzł dziecko albo bo rzuca się na obcych" [/COLOR][/I][/B][COLOR=#000000]masz dziecko? chyba nie...rozumiem, że gdyby pies pogryzł twoje dziecko lub nawet nie tyle pogryzł co rzucał się z pyskiem na twoją np. 2 letnią córeczkę bawiącą się na podłodze...to ty byś latała za psem z klikerem tak?
chora sytuacja wynikła już po sytuacji kiedy pies trzymany w piwnicy pogryzł dotkliwie 2 letniego chlopczyka oraz ugryzl jego tate ktory probowal odciagnac psa od dziecka-tak wiem jest dużo pytan..dlaczego pies w piwnicy, dlaczego dziecko poszlo z ojcem, czy dziecko nei zrobilo czegos co sie psu nei spodobalo..ale do cholery dlaczego ten pies trafil do adopcji?! dlaczego po miesiacu kiedy sprawa ucichla w mediach pies zostal wszedzie ogloszony...ze taki biedny ze zero przyszlosci i kto mu da kochajacy domek...rozumiem z ekolezanka byla by chetna przygarnac takiego psa?
i nie komentuj w taki sposob..bo evel i dziewczyny ktore sie tu wypowiadaja zajmuja sie adopcjami i prowadza dt wiec na pewno jakas wiedze i doswiadczenie posiadaja...[/COLOR][/QUOTE]



Ludzie (zwłaszcza w dziale adopcje na dogomanii) niestety ale nie zdają sobie sprawy z tego, że są psy którym dziecko wcale nie musi nic zrobić żeby sprowokować ich atak. Są psy które po prostu dzieci nienawidzą i tyle. Im wystarczy że dziecko koło nich przejdzie. Nawet bez patrzenia, mówienia, podskakiwania, piszczenia i wykonywania innych czynności, które mogą być przez psa odebrane jako atak.
Kwestia socjalu, ogólnego braku wychowania, genów? Czy wszystkiego na raz- nie wiem, ale spotkałam kilka takich psów w swoim zyciu, nawet mój ś.p jamnik był tak agresywny do dzieci że szkoda słów, a się z nimi wychowywał i nie zaznał z ich strony cierpienia.


Miałam takiego agresora w sąsiedztwie, mimo wzmożonej uwagi ze strony właścicieli doszło do tragedii bo to tak na prawdę kwestia chwili. Dla mnie tego psa powinni byli uśpić na etapie jak ostro poharatał ich własne dziecko które po prostu się bawiło na podwórku. Ale tego nie zrobili- i oberwało się zupełnie przypadkowemu dziecku, które NIC psu nie zrobiło.

I znowu- co innego gdy pies przypuszcza tzw atak-straszak w kierunku dziecka, co innego jak niegroźnie chapnie, pokaze zęby czy nawet przewróci, a co innego jak bez większych oporów rozszarpuje dziecku rączkę, nogę czy masakruje twarz.



Ten "amstaff" czy co to tam było poszedł do adopcji? :crazyeye: nie słyszałam o tym

Link to comment
Share on other sites

Ja też mam problemowego psa ;( Jest u mnie w ramach domu tymczasowego.
Chodziłyśmy na szkolenie, a nasza wspólna przygoda zaczęła się od wizyty psiego psychologa.
Janka szybko się uczy, potrafi się ładnie skupić w trakcie nauki, ale czasem na spacerach jest koszmar. Podejrzewam, że nigdy nie była socjalizowana z psami, moja praca spowodowała, że zaczęła pozytywnie reagować na psy, że jest nimi zainteresowana nie tylko żeby się na nie drzeć, ale żeby się z nimi bawić.
Mimo iż sama wysyła super CSy, to czasem nie potrafi czytać języka innych psów. Ostatnio miała kontakt z młodą suczką boksera, która się kuliła i chowała za nogami właściciela, za to moja Janka ciągle ją straszyła, szczekała, chciała ode mnie odganiać. Po jakimś czasie młoda zauważyła, że mój pies nic nie może jej zrobić (chodzi w kagańcu), więc sama zaczęła ją prowokować. A to spotkanie miało nam pomóc w zwalczeniu jej strachu przed bokserami ;(
Nie wiem jak reagować na sytuacje, w któych traci nad sobą panowanie i zaczyna ujadać. Poradzicie coś?
Jest jeszcze jedna sprawa. Są dni, kiedy umie zignorować inne psy i przejść obojętnie przy ludziach i dzieciach, ale są sytuacje, kiedy coś jej się przestawi i tak się wystraszy, że w lęku potrafi złapać za nogawkę - przytrafiło się to z moim sąsiadem, który wnosił skrzynię z z zakupami do klatki. Od tego czasu łazi w kagańcu.
Staram się urozmaicić jej spacery, ale jest to ciężkie, właśnie ze względu na kaganiec. Przestała reagować na parówkę, a na cmokanie nasze skupienie już nie działa. Super za to motywuje ją patyk lub zabawka, ale do tego potrzebny jest "goły" pyszczek.
Myślicie, że uda się ją wyprowadzić na prostą?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='IZMADO']Ja też mam problemowego psa ;( Jest u mnie w ramach domu tymczasowego.
Chodziłyśmy na szkolenie, a nasza wspólna przygoda zaczęła się od wizyty psiego psychologa.
Janka szybko się uczy, potrafi się ładnie skupić w trakcie nauki, ale czasem na spacerach jest koszmar. Podejrzewam, że nigdy nie była socjalizowana z psami, moja praca spowodowała, że zaczęła pozytywnie reagować na psy, że jest nimi zainteresowana nie tylko żeby się na nie drzeć, ale żeby się z nimi bawić.
Mimo iż sama wysyła super CSy, to czasem nie potrafi czytać języka innych psów. Ostatnio miała kontakt z młodą suczką boksera, która się kuliła i chowała za nogami właściciela, za to moja Janka ciągle ją straszyła, szczekała, chciała ode mnie odganiać. Po jakimś czasie młoda zauważyła, że mój pies nic nie może jej zrobić (chodzi w kagańcu), więc sama zaczęła ją prowokować. A to spotkanie miało nam pomóc w zwalczeniu jej strachu przed bokserami ;(
Nie wiem jak reagować na sytuacje, w któych traci nad sobą panowanie i zaczyna ujadać. Poradzicie coś?
Jest jeszcze jedna sprawa. Są dni, kiedy umie zignorować inne psy i przejść obojętnie przy ludziach i dzieciach, ale są sytuacje, kiedy coś jej się przestawi i tak się wystraszy, że w lęku potrafi złapać za nogawkę - przytrafiło się to z moim sąsiadem, który wnosił skrzynię z z zakupami do klatki. Od tego czasu łazi w kagańcu.
Staram się urozmaicić jej spacery, ale jest to ciężkie, właśnie ze względu na kaganiec. Przestała reagować na parówkę, a na cmokanie nasze skupienie już nie działa. Super za to motywuje ją patyk lub zabawka, ale do tego potrzebny jest "goły" pyszczek.
Myślicie, że uda się ją wyprowadzić na prostą?[/QUOTE]

Ja mam psa dominanta ktory sie nakreca na psy, jak nie moze podejsc i przywitac zaczyna wpadac w scieklosc :shake:.
Wtedy jedyne co na niego dziala to podciagniecie go na obrozy do gory zeby 'musial' posadzic dupe - wtedy zaczyna cokolwiek do niego docierac. W przeciwnym wypadku nawet jak dostaje komende to, albo jej nie slyszy, albo robi na opak (rownaj idac tylem przy nodze i wywracajac dupskiem czlowieka...).
Przyznam ze uwielbiam polzaciskowe obroze. Nie robia krzywdy psu, a czasami na wielkie bydle to jedyna metoda (probowalismy wszystkiego, naprawde tyle sprzetu co mamy w domu na psa to chyba malo kto ma). Za to na zaciskowej obrozy moj pies predzej sie udusi, zamiast sie uspokoic to jeszcze bardziec ciagnie i sie denerwuje duszac jednoczesnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='IZMADO']Ja też mam problemowego psa ;( Jest u mnie w ramach domu tymczasowego.
Chodziłyśmy na szkolenie, a nasza wspólna przygoda zaczęła się od wizyty psiego psychologa.
Janka szybko się uczy, potrafi się ładnie skupić w trakcie nauki, ale czasem na spacerach jest koszmar. Podejrzewam, że nigdy nie była socjalizowana z psami, moja praca spowodowała, że zaczęła pozytywnie reagować na psy, że jest nimi zainteresowana nie tylko żeby się na nie drzeć, ale żeby się z nimi bawić.
Mimo iż sama wysyła super CSy, to czasem nie potrafi czytać języka innych psów. Ostatnio miała kontakt z młodą suczką boksera, która się kuliła i chowała za nogami właściciela, za to moja Janka ciągle ją straszyła, szczekała, chciała ode mnie odganiać. Po jakimś czasie młoda zauważyła, że mój pies nic nie może jej zrobić (chodzi w kagańcu), więc sama zaczęła ją prowokować. A to spotkanie miało nam pomóc w zwalczeniu jej strachu przed bokserami ;(
Nie wiem jak reagować na sytuacje, w któych traci nad sobą panowanie i zaczyna ujadać. Poradzicie coś?
Jest jeszcze jedna sprawa. Są dni, kiedy umie zignorować inne psy i przejść obojętnie przy ludziach i dzieciach, ale są sytuacje, kiedy coś jej się przestawi i tak się wystraszy, że w lęku potrafi złapać za nogawkę - przytrafiło się to z moim sąsiadem, który wnosił skrzynię z z zakupami do klatki. Od tego czasu łazi w kagańcu.
Staram się urozmaicić jej spacery, ale jest to ciężkie, właśnie ze względu na kaganiec. Przestała reagować na parówkę, a na cmokanie nasze skupienie już nie działa. Super za to motywuje ją patyk lub zabawka, ale do tego potrzebny jest "goły" pyszczek.
Myślicie, że uda się ją wyprowadzić na prostą?[/QUOTE]

Czyli ona przestała reagować na parówkę po założeniu kagańca? A była do niego stopniowo przyzwyczajana? Bo może kaganiec sprawia, że nie może się jeszcze bardziej skoncentrować.

Bardzo ważne jest, żeby na spacerach być pewnym siebie i konsekwentnym. Pies bardzo wyczuwa nastrój właściciela i jeśli np. zauważy, że jego pani jest niepewna, to będzie stawiał większy opór, bo sam też będzie się bardziej bał. Mi pomaga wyobrażanie sobie, że jestem przewodnikiem swojego psa, jestem w stanie go obronić. Wtedy łatwiej nad nim zapanować. A w chwilach, gdy zaczyna panikować, to zależy od sytuacji, ale zwykle każę mu usiąść gdzieś z boku. On wtedy przez dłuższy czas rozgląda się po otoczeniu, ale spokojnie siedzi. Po jakimś czasie patrzy mi w oczy, ja mu wtedy wysyłam CSy, chwalę go i ruszamy dalej. Ogólnie to jak zaczyna panikować, staram się kontrolować jego zachowanie i skupić jego uwagę na sobie.

Link to comment
Share on other sites

Kiedyś przygarnęliśmy psa ze schroniska... Strasznie się bał, być może w przeszłości nie miał zbyt dobrego traktowania. Nasze wyprowadzanie go z tego stanu trwało dobry rok. Zaczęliśmy od krótkich spacerów, w cichych i spokojnych miejscach, później stopniowo przyzwyczajał się do spacerowania po parkach, na koniec nie bał się nawet wycieczek przy ruchliwej ulicy. Do końca został lękliwy, ale dzięki naszej trosce jakoś udało mu się wyjść z tego wiecznego strachu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='romanerka']Kiedyś przygarnęliśmy psa ze schroniska... Strasznie się bał, być może w przeszłości nie miał zbyt dobrego traktowania. Nasze wyprowadzanie go z tego stanu trwało dobry rok. Zaczęliśmy od krótkich spacerów, w cichych i spokojnych miejscach, później stopniowo przyzwyczajał się do spacerowania po parkach, na koniec nie bał się nawet wycieczek przy ruchliwej ulicy. Do końca został lękliwy, ale dzięki naszej trosce jakoś udało mu się wyjść z tego wiecznego strachu.[/QUOTE]

Moja panicznie się bała ulicy, samochodów, nie było opcji żeby normalnie przeszła po chodniku koło mało ruchliwej jezdni,a co dopiero koło takiej o dużym natężeniu ruchu.

Ale ja mieszkam w mieście, co prawda na przedmieściach, ale musiała się przyzwyczaić. Nie było opcji stopniowego wprowadzania różnych rozproszeń.

Tydzień walczyłam smaczkami robiąc metr po metrze w stronę chodnika, robiłam za fajne pośmiewisko dla ludzi, a efektów tyle co nic.

W końcu się wkurzyłam i na chama ją wlokłam koło ulicy codziennie na każdym spacerze, na sam jego koniec. Kilkadziesiąt sekund, potem czas zwiększałam i aureka! po tygodniu pies zaczął normalnie mijać samochody i normalnie szedł koło nogi zamiast rwać się we wszystkie strony z wytrzeszczem podkulonym ogonem i obłędem w oczach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Ja mam psa dominanta ktory sie nakreca na psy, jak nie moze podejsc i przywitac zaczyna wpadac w scieklosc :shake:.
Wtedy jedyne co na niego dziala to podciagniecie go na obrozy do gory zeby 'musial' posadzic dupe - wtedy zaczyna cokolwiek do niego docierac. W przeciwnym wypadku nawet jak dostaje komende to, albo jej nie slyszy, albo robi na opak (rownaj idac tylem przy nodze i wywracajac dupskiem czlowieka...).[/QUOTE]

Ja nie umiem nazwać swojego psa, nie wiem jakim jest typem, za to wiem, że tez potrafi się nakręcić na inne psy. Dziś mijałyśmy psiaka, który nic sobie z nas nie robił, a Janka strasznie się podekscytowała udałam, że ja tego psiaka nie widziałam, powiedziałam jej tylko "dość" i nie zmieniając tempa szłam dalej.
Tak w ogóle, to to moje "dość" wprowadziłam już chwilę temu, żeby ukrócić to, co akurat robi, a ja tego nie toleruję. Zazwyczaj nam działa ;)
Chyba spróbuję Twoje metody z obrożą (tez mam półzacisk), bo rzeczywiście w emocjach kompletnie mnie nie słucha.

[quote name='Tree']Czyli ona przestała reagować na parówkę po założeniu kagańca? A była do niego stopniowo przyzwyczajana? Bo może kaganiec sprawia, że nie może się jeszcze bardziej skoncentrować.

Bardzo ważne jest, żeby na spacerach być pewnym siebie i konsekwentnym. Pies bardzo wyczuwa nastrój właściciela i jeśli np. zauważy, że jego pani jest niepewna, to będzie stawiał większy opór, bo sam też będzie się bardziej bał. Mi pomaga wyobrażanie sobie, że jestem przewodnikiem swojego psa, jestem w stanie go obronić. Wtedy łatwiej nad nim zapanować. A w chwilach, gdy zaczyna panikować, to zależy od sytuacji, ale zwykle każę mu usiąść gdzieś z boku. On wtedy przez dłuższy czas rozgląda się po otoczeniu, ale spokojnie siedzi. Po jakimś czasie patrzy mi w oczy, ja mu wtedy wysyłam CSy, chwalę go i ruszamy dalej. Ogólnie to jak zaczyna panikować, staram się kontrolować jego zachowanie i skupić jego uwagę na sobie.[/QUOTE]

Odkąd Janka ma fizjologa, reaguje bardzo fajnie. Zachowuje się jak prawdziwa Janka, przyjmuje smaki, wącha i niucha, no i bawi się z psami. Jednak ostatnio mam problem z jej skupieniem. Ponieważ bardzo przejęłam się tym, że przez większość swojego życia Janka chodziła na kolczatce i ciągle na smyczy, to staram się zorganizować je spacery tak, by ciągle poznawała nowe rzeczy. Łazimy na pole, na którym biega, bo energii ma bardzo dużo, staram się hartować jej komendy na ławkach, pod ławkami, na karuzeli, kamykach itp.
Mimo iż fajnie się z nią pracuje, to jak się zafiksuje - nie umiem sobie z nią poradzić.
Nasze szkolenie bardzo psują nam podbiegacze, może to wina własnie takiego psiaka, że ostatnio nam tak kiepsko idzie socjalizacja? A było już tak fajnie! Widziałam, że cieszy się widząc psy i że zachęca je do zabawy. Z psami to mamy taki problem:
1. Jeśli się na "dzień dobry" źle nastawi, to koniec. Nie ważne jak pies jest przyjaźnie nastawiony, albo jak przestraszony - ona będzie jazgotać i go odpędzać.
2. Ma dość silny instynkt terytorialny, kiedy jestem w domu a ona usłyszy nowe głosy na klatce, od razu burczy i często leci z jazgotem pod drzwi.
3. Jeśli podbiega do mnie pies, którego nie znamy (lub nie znamy dobrze, czyli długo), ona od razu go przepędza. Oczywiście z jazgotem.
4. Jeśli spotykamy psy takie jak ona (czyli łatwo się ekscytujące i denerwujące) ona też się nastawia, chce lecieć do takiego psa, wręcz zębami na wierzchu.

Żeby nie przedstawić psa w złym świetle - udało mi się ją nauczyć, że goście w naszym domu to bardzo fajna sprawa. teraz uczymy się zapoznawania z listonoszem i innymi kurierami, którzy przychodzą tylko na chwilę.
Mamy paru psich znajomych, są to psy, które właściwie ignorują Jankę.

Ale nie wiem co robić, bo psy to jedna rzecz, a ludzie to druga.
Ma czasem dziwne sytuacje, że się czegoś przestraszy i może capnąć.
Póki co, wydaje mi się, że boi się ludzi, którzy coś niosą (mój nieszczęsny sąsiad z zakupami w skrzynce, jakiś pan z wielkim kwiatkiem w doniczce - na niego to tylko szczekała, a wcale nie był blisko nas).

Zauważam te problemy, ale nie wiem jak z nimi walczyć.
A zależy mi na moim spokoju i bezpieczeństwu innych ludzi i psów. Tym bardziej, że w wakacje wybieram się na obóz, gdzie będzie dość dużo młodzieży, nowych zapachów i spanie w namiocie.
Janka jest na lekach uspokajających, zalecenie psiego psychologa, ale nie wiem czy ją wyciszają. ogólnie jej zachowanie jest dużo lepsze niż kiedy przyszła do mnie 4 miesiące temu, ale niestety, bywa nieobliczalna i to mnie przeraża.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='IZMADO']Ja nie umiem nazwać swojego psa, nie wiem jakim jest typem, za to wiem, że tez potrafi się nakręcić na inne psy. Dziś mijałyśmy psiaka, który nic sobie z nas nie robił, a Janka strasznie się podekscytowała udałam, że ja tego psiaka nie widziałam, powiedziałam jej tylko "dość" i nie zmieniając tempa szłam dalej.
Tak w ogóle, to to moje "dość" wprowadziłam już chwilę temu, żeby ukrócić to, co akurat robi, a ja tego nie toleruję. Zazwyczaj nam działa ;)
Chyba spróbuję Twoje metody z obrożą (tez mam półzacisk), bo rzeczywiście w emocjach kompletnie mnie nie słucha.



Odkąd Janka ma fizjologa, reaguje bardzo fajnie. Zachowuje się jak prawdziwa Janka, przyjmuje smaki, wącha i niucha, no i bawi się z psami. Jednak ostatnio mam problem z jej skupieniem. Ponieważ bardzo przejęłam się tym, że przez większość swojego życia Janka chodziła na kolczatce i ciągle na smyczy, to staram się zorganizować je spacery tak, by ciągle poznawała nowe rzeczy. Łazimy na pole, na którym biega, bo energii ma bardzo dużo, staram się hartować jej komendy na ławkach, pod ławkami, na karuzeli, kamykach itp.
Mimo iż fajnie się z nią pracuje, to jak się zafiksuje - nie umiem sobie z nią poradzić.
Nasze szkolenie bardzo psują nam podbiegacze, może to wina własnie takiego psiaka, że ostatnio nam tak kiepsko idzie socjalizacja? A było już tak fajnie! Widziałam, że cieszy się widząc psy i że zachęca je do zabawy. Z psami to mamy taki problem:
1. Jeśli się na "dzień dobry" źle nastawi, to koniec. Nie ważne jak pies jest przyjaźnie nastawiony, albo jak przestraszony - ona będzie jazgotać i go odpędzać.
2. Ma dość silny instynkt terytorialny, kiedy jestem w domu a ona usłyszy nowe głosy na klatce, od razu burczy i często leci z jazgotem pod drzwi.
3. Jeśli podbiega do mnie pies, którego nie znamy (lub nie znamy dobrze, czyli długo), ona od razu go przepędza. Oczywiście z jazgotem.
4. Jeśli spotykamy psy takie jak ona (czyli łatwo się ekscytujące i denerwujące) ona też się nastawia, chce lecieć do takiego psa, wręcz zębami na wierzchu.

Żeby nie przedstawić psa w złym świetle - udało mi się ją nauczyć, że goście w naszym domu to bardzo fajna sprawa. teraz uczymy się zapoznawania z listonoszem i innymi kurierami, którzy przychodzą tylko na chwilę.
Mamy paru psich znajomych, są to psy, które właściwie ignorują Jankę.

Ale nie wiem co robić, bo psy to jedna rzecz, a ludzie to druga.
Ma czasem dziwne sytuacje, że się czegoś przestraszy i może capnąć.
Póki co, wydaje mi się, że boi się ludzi, którzy coś niosą (mój nieszczęsny sąsiad z zakupami w skrzynce, jakiś pan z wielkim kwiatkiem w doniczce - na niego to tylko szczekała, a wcale nie był blisko nas).

Zauważam te problemy, ale nie wiem jak z nimi walczyć.
A zależy mi na moim spokoju i bezpieczeństwu innych ludzi i psów. Tym bardziej, że w wakacje wybieram się na obóz, gdzie będzie dość dużo młodzieży, nowych zapachów i spanie w namiocie.
Janka jest na lekach uspokajających, zalecenie psiego psychologa, ale nie wiem czy ją wyciszają. ogólnie jej zachowanie jest dużo lepsze niż kiedy przyszła do mnie 4 miesiące temu, ale niestety, bywa nieobliczalna i to mnie przeraża.[/QUOTE]



Ja ogólnie jestem zdania, że lepiej jednak zapłacić za te kilka godzin spędzonych ze szkoleniowcem (ale nie na placu- trzeba znaleźć kogoś kto normalnie z wami na spacer wyjdzie, popatrzy na psa, dopasuje do niego metodę) niż samemu po omacku próbować różnych metod.


Widzę jak było u mnie- sporo rzeczy wyprostowałam sama, ale duuużo czytałam, radziłam się mądrzejszych ode mnie. Koniec końców trafił nam się duży regres i postanowiłam że jednak zainwestuję w szkoleniowca. Miesiąc starczył żeby mi pokazać jak mam się zachowywać, jak reagować na zachowania mojego psa i teraz jest o niebo lepiej. A był na prawdę dramat czasami.

Dużo zwalałam właśnie na zaczepiających nas ludzi, skaczące i goniące nas dzieci, nieszczęsne podbiegające na spacerach psy- owszem, one potrafią sporo napsuć, ale przynajmniej w moim przypadku więcej psułam ja łapiąc niepotrzebną spinę i nie opieprzając solidnie mojej suki gdy ośmieliła się wystartować z jazgotem np. do przyjaźnie nastawionego do niej psa. Bałam się przede wszystkim, że mocniejsze szarpnięcie smyczą czy podniesienie głosu, a nawet trzepnięcie jej przez łeb (ale to mi się raz zdarzyło :diabloti:) zniszczy jej zaufanie do mnie. A póki co efekt jest odwrotny....

Trzeba metodę dostosować do psa. U jednego lepiej się sprawdzi stosowanie klikera, u innego umiejętnie użyta awersja, a jeszcze u innego balansowanie między wszystkimi. Problem w tym, że tylko na prawdę doświadczona osoba jest w stanie to ocenić, a próbując na własną rekę mozna niechcacy wiecej napsuć niż naprawić

Link to comment
Share on other sites

[B]IZMADO[/B] - jakbym czytała o swoim psie, tylko był nieco mniej jazgotliwy. Dokładnie - ogromna chęć do pracy, żywiołowość i łatwe nakręcanie się - zarówno na pracę, zabawę, jak i inne psy. Obawiam się, że to tak działa - impulsywny pies jest fajny do pracy i trudny, jeżeli ma problem z socjalem.

Jeżeli chodzi o suczkę boksera, to sam kontakt i poznanie psa jeszcze Twojej suki nie odczuli. Najpierw naucz ją, że może spokojnie koło psa spacerować, ćwiczyć, uczyć się różnych rzeczy - niech nauczy się luzować. A potem przyjdzie czas na zapoznawanie się i wąchanie. Nie dopuść do nakręcania się suki na inne psy, a jeśli już to zrobi, przerwij to jak najszybciej i skup psa na sobie. Jeżeli szczekała i warczała na tą bokserkę, to od razu był sygnał, że ta sytuacja była dla niej jeszcze za trudna. Takie coś tylko utrwali sukę w przekonaniu, że musi obcego psa odgonić.

Mam wrażenie, ale to tylko wrażenie, bo was nie znam i nie widziałam, że Twoja psica nie jest do końca przekonana o Twoim... hm, "przywództwie". Nie lubię tego słowa, ale do tego to się sprowadza. Uważa, że musi bronić Ciebie i siebie, domu, mieszkania itd. Nie do końca nad nią panujesz. Ale mnie to w ogóle nie dziwi! Jesteście razem 4 miesiące, to [B]baaaardzo malutko. [/B]Praca nad moim psem zajęła mi około półtorej roku, tak, żeby być go pewną i spuszczać bez problemu w obecności innych, nawet obcych psów. Dlatego spokojnie, dacie sobie radę, jesteś odpowiedzialna i pracujesz z nią. Musisz dać jej i sobie czas.

Cóż, co ja bym zrobiła... Zamieniła psiego psychologa na szkoleniowca, takiego porządnego, który miał doświadczenie z psami trudnymi. No i podbiegacze, faktycznie psują pracę strasznie. Staraj się unikać takich sytuacji jak ognia, a jeśli jakiś pies do was leci - rzuć mu butelkę pełną wody pod łapy. Większość psów się wystraszy. To ciężka sytuacja, niestety, odpowiedzialność za psy w naszym kraju leży i kwiczy...

No i niepokoi mnie to chwytanie ludzi. Przede wszystkim zajęłabym się tą sprawą. Poproś znajomych, by nosili jakieś pudła i inne rzeczy w obecności Twojej suni, kiedy Ty z odpowiedniej odległości nagradzasz ją za spokój.

Jesteś pewna, że obóz z psem to dobry pomysł? Nie będziesz w stanie kontrolować wszystkiego non stop. A podpity młodziak chcący pogłaskać psa, który warczy, żeby pokazać, jaki jest odważny - żadna nowość... Ludzie, którzy będą nosić prowiant, namioty, mnóstwo osób robiących różne dziwne dla psa rzeczy. Nie wiem, czy będą to dla Ciebie wakacje, czy ciągły stres, że pies kogoś chapnie. Ja swoje psy zabieram ze sobą, wiem jakie to fajne :) Ale trzeba najpierw popracować na tyle nad psem, żeby to była przyjemność. Nie mówiąc o tym, że na pole namiotowe mnóstwo ludzi zabiera psy, i duża część z nich biega luzem bez nadzoru.
Może zamiast namiotu pomyśl o wynajęciu domku albo pokoju? Wychodząc z namiotu możesz od razu napotkać psa, dziecko, grupę młodzieży i takie tam. Postawę masz skuloną, musisz się z namiotu wygrzebać ;) To nie sprzyja utrzymaniu i kontroli nad psem.
Ale oczywiście, jeśli czujesz się na siłach - to jasne! Musisz sama wiedzieć, na ile panujesz nad psem, czy będziesz w stanie wszystko przewidzieć, żeby to były wakacje, a nie koszmar.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica'][B]IZMADO[/B] - jakbym czytała o swoim psie, tylko był nieco mniej jazgotliwy. Dokładnie - ogromna chęć do pracy, żywiołowość i łatwe nakręcanie się - zarówno na pracę, zabawę, jak i inne psy. Obawiam się, że to tak działa - impulsywny pies jest fajny do pracy i trudny, jeżeli ma problem z socjalem.

Jeżeli chodzi o suczkę boksera, to sam kontakt i poznanie psa jeszcze Twojej suki nie odczuli. Najpierw naucz ją, że może spokojnie koło psa spacerować, ćwiczyć, uczyć się różnych rzeczy - niech nauczy się luzować. A potem przyjdzie czas na zapoznawanie się i wąchanie. Nie dopuść do nakręcania się suki na inne psy, a jeśli już to zrobi, przerwij to jak najszybciej i skup psa na sobie. Jeżeli szczekała i warczała na tą bokserkę, to od razu był sygnał, że ta sytuacja była dla niej jeszcze za trudna. Takie coś tylko utrwali sukę w przekonaniu, że musi obcego psa odgonić.

Mam wrażenie, ale to tylko wrażenie, bo was nie znam i nie widziałam, że Twoja psica nie jest do końca przekonana o Twoim... hm, "przywództwie". Nie lubię tego słowa, ale do tego to się sprowadza. Uważa, że musi bronić Ciebie i siebie, domu, mieszkania itd. Nie do końca nad nią panujesz. Ale mnie to w ogóle nie dziwi! Jesteście razem 4 miesiące, to [B]baaaardzo malutko. [/B]Praca nad moim psem zajęła mi około półtorej roku, tak, żeby być go pewną i spuszczać bez problemu w obecności innych, nawet obcych psów. Dlatego spokojnie, dacie sobie radę, jesteś odpowiedzialna i pracujesz z nią. Musisz dać jej i sobie czas.

Cóż, co ja bym zrobiła... Zamieniła psiego psychologa na szkoleniowca, takiego porządnego, który miał doświadczenie z psami trudnymi. No i podbiegacze, faktycznie psują pracę strasznie. Staraj się unikać takich sytuacji jak ognia, a jeśli jakiś pies do was leci - rzuć mu butelkę pełną wody pod łapy. Większość psów się wystraszy. To ciężka sytuacja, niestety, odpowiedzialność za psy w naszym kraju leży i kwiczy...

No i niepokoi mnie to chwytanie ludzi. Przede wszystkim zajęłabym się tą sprawą. Poproś znajomych, by nosili jakieś pudła i inne rzeczy w obecności Twojej suni, kiedy Ty z odpowiedniej odległości nagradzasz ją za spokój.

Jesteś pewna, że obóz z psem to dobry pomysł? Nie będziesz w stanie kontrolować wszystkiego non stop. A podpity młodziak chcący pogłaskać psa, który warczy, żeby pokazać, jaki jest odważny - żadna nowość... Ludzie, którzy będą nosić prowiant, namioty, mnóstwo osób robiących różne dziwne dla psa rzeczy. Nie wiem, czy będą to dla Ciebie wakacje, czy ciągły stres, że pies kogoś chapnie. Ja swoje psy zabieram ze sobą, wiem jakie to fajne :) Ale trzeba najpierw popracować na tyle nad psem, żeby to była przyjemność. Nie mówiąc o tym, że na pole namiotowe mnóstwo ludzi zabiera psy, i duża część z nich biega luzem bez nadzoru.
Może zamiast namiotu pomyśl o wynajęciu domku albo pokoju? Wychodząc z namiotu możesz od razu napotkać psa, dziecko, grupę młodzieży i takie tam. Postawę masz skuloną, musisz się z namiotu wygrzebać ;) To nie sprzyja utrzymaniu i kontroli nad psem.
Ale oczywiście, jeśli czujesz się na siłach - to jasne! Musisz sama wiedzieć, na ile panujesz nad psem, czy będziesz w stanie wszystko przewidzieć, żeby to były wakacje, a nie koszmar.[/QUOTE]

Bardzo dziękuję Ci za Twoja wypowiedź.
Zgadzam się z większością, tylko muszę jeszcze nakreślić pewne sytuacje.

Jestem z Janką po skończonym szkoleniu z posłuszeństwa, zajęcia odbywały się na terenie, gdzie spotykałam tez tego psiego psychologa, który u nas był.
Ta pani mówiła, że widzi jakie Janka robi postępy, że jest zaskoczona jak w tak krótkim czasie może się zmienić psiak. Oczywiście wiem, że to zasługa tego, że non-stop "katuję" Jankę ćwiczeniami, że prawie w każdej sytuacji coś robimy, że nie ma nic za darmo i tak dalej.

Sytuacja z małą bokserka tez odbywała się na terenie szkolenia, pod okiem naszego tresera. Ja myślę, że Janka była już uprzedzona do tego miejsca, że każdy nowy pies wyzwalał w niej agresję lękową, bo gdy byliśmy sami lub pojawiał się psiak - luzak i zlewacz, Janka pracowała naprawdę super. Nawet kiedy spotkania przenosiły się na łąkę, Janka nie umiała się fajnie skupić, bo był z nami pies z tego terenu szkolenia. Póki zwierzaki sobie hasały, było cudownie! jak tylko stawaliśmy, włączała jej się obrona pańci i przeganianie tamtego psa.
Wiem, że ona może nadal nie czuć się pewnie w moim otoczeniu i dlatego mnie broni, ale ja staram się jej ZAWSZE dać jasno do zrozumienia, że nie życzę sobie tego zachowania.

Staram się nauczyć ja ignorowania psów, ale ostatnio własnie strasznie się na nie nakręca. Nie umie nawet zrobić siadu, więc chyba popróbuje tego szarpnięcia smyczą, żeby zwróciła na mnie uwagę.

Jeśli chodzi o obóz pod namiotami - to obóz harcerski ;) więc namioty będą duże (jak wojskowe) i nie będzie tam podpitej młodzieży. jak tylko zrobi się cieplej, to będę spacerowała z Janką przy przedszkolu, żeby osłuchała się z krzykami dzieci, chcę z nią też pójść na dworzec, żeby zaznajamiała się z tłumem.
Ale rzeczywiście - noszenie materacy, namiotów, bagaży, może wyzwolić w niej lęki i chęć ataku. Dlatego zastanawiam się, czy nie kupić klatki kennelowej, w której po prostu bym ją zamykała na czas właśnie takich niezręcznych sytuacji, czy posiłków.
Będę tam komendantką, więc mogę sobie pozwolić na wzięcie psa i mieszkanie poza obozem, czyli nie z dzieciakami. Z tego co wiem, będzie tam jeszcze jeden pies, ale mam plan żeby go wcześniej poznać i żeby Janka polubiła go na tyle, żeby nie czuła wobec niego konkurencji i zagrożenia. Co o tym sądzicie?

Janka na każdym spacerze nosi kaganiec, oczywiście mam już dość tych spojrzeń i szeptów "jaki biedny piesek" albo pytań "to on taki agresywny?". Kompletnie to olewam, ba, nawet czasem sobie chwalę, jeśli jacyś psiarze nas omijają ;)
Odwiedziłam ostatnio moją rodzinę, która ma 4 psy. Janka cały pobyt w gościach siedziała w kagańcu. I dobrze. Bo pic mogła, smaki dostawała, ale przynajmniej nikogo nie ugryzła, a kilka razy się zasadziła na wujka. No i na ich psy, jeśli podeszły zbyt blisko. Za to na spacerze było super, cała piątka wyglądała jak dwukolorowa (wszystkie psiaki były tak samo umaszczone) ławica :) Bardzo fajnie się dogadywały.

Ja jestem ogromnie cierpliwą osobą, staram się moje emocje trzymać na wodzy, szczególnie w obecności psa. Pomaga mi długi wydech. Ale wierzcie mi (na pewno uwierzycie, bo same też to przeżywałyście) że moja cierpliwość czasem jest bardzo na granicy. Nie chciałabym przekroczyć tej cienkiej linii i się poddać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='IZMADO']Bardzo dziękuję Ci za Twoja wypowiedź.
Zgadzam się z większością, tylko muszę jeszcze nakreślić pewne sytuacje.

Jestem z Janką po skończonym szkoleniu z posłuszeństwa, zajęcia odbywały się na terenie, gdzie spotykałam tez tego psiego psychologa, który u nas był.
Ta pani mówiła, że widzi jakie Janka robi postępy, że jest zaskoczona jak w tak krótkim czasie może się zmienić psiak. Oczywiście wiem, że to zasługa tego, że non-stop "katuję" Jankę ćwiczeniami, że prawie w każdej sytuacji coś robimy, że nie ma nic za darmo i tak dalej.

Sytuacja z małą bokserka tez odbywała się na terenie szkolenia, pod okiem naszego tresera. Ja myślę, że Janka była już uprzedzona do tego miejsca, że każdy nowy pies wyzwalał w niej agresję lękową, bo gdy byliśmy sami lub pojawiał się psiak - luzak i zlewacz, Janka pracowała naprawdę super. Nawet kiedy spotkania przenosiły się na łąkę, Janka nie umiała się fajnie skupić, bo był z nami pies z tego terenu szkolenia. Póki zwierzaki sobie hasały, było cudownie! jak tylko stawaliśmy, włączała jej się obrona pańci i przeganianie tamtego psa.
Wiem, że ona może nadal nie czuć się pewnie w moim otoczeniu i dlatego mnie broni, ale ja staram się jej ZAWSZE dać jasno do zrozumienia, że nie życzę sobie tego zachowania.

Staram się nauczyć ja ignorowania psów, ale ostatnio własnie strasznie się na nie nakręca. Nie umie nawet zrobić siadu, więc chyba popróbuje tego szarpnięcia smyczą, żeby zwróciła na mnie uwagę.

Jeśli chodzi o obóz pod namiotami - to obóz harcerski ;) więc namioty będą duże (jak wojskowe) i nie będzie tam podpitej młodzieży. jak tylko zrobi się cieplej, to będę spacerowała z Janką przy przedszkolu, żeby osłuchała się z krzykami dzieci, chcę z nią też pójść na dworzec, żeby zaznajamiała się z tłumem.
Ale rzeczywiście - noszenie materacy, namiotów, bagaży, może wyzwolić w niej lęki i chęć ataku. Dlatego zastanawiam się, czy nie kupić klatki kennelowej, w której po prostu bym ją zamykała na czas właśnie takich niezręcznych sytuacji, czy posiłków.
Będę tam komendantką, więc mogę sobie pozwolić na wzięcie psa i mieszkanie poza obozem, czyli nie z dzieciakami. Z tego co wiem, będzie tam jeszcze jeden pies, ale mam plan żeby go wcześniej poznać i żeby Janka polubiła go na tyle, żeby nie czuła wobec niego konkurencji i zagrożenia. Co o tym sądzicie?

Janka na każdym spacerze nosi kaganiec, oczywiście mam już dość tych spojrzeń i szeptów "jaki biedny piesek" albo pytań "to on taki agresywny?". Kompletnie to olewam, ba, nawet czasem sobie chwalę, jeśli jacyś psiarze nas omijają ;)
Odwiedziłam ostatnio moją rodzinę, która ma 4 psy. Janka cały pobyt w gościach siedziała w kagańcu. I dobrze. Bo pic mogła, smaki dostawała, ale przynajmniej nikogo nie ugryzła, a kilka razy się zasadziła na wujka. No i na ich psy, jeśli podeszły zbyt blisko. Za to na spacerze było super, cała piątka wyglądała jak dwukolorowa (wszystkie psiaki były tak samo umaszczone) ławica :) Bardzo fajnie się dogadywały.

Ja jestem ogromnie cierpliwą osobą, staram się moje emocje trzymać na wodzy, szczególnie w obecności psa. Pomaga mi długi wydech. Ale wierzcie mi (na pewno uwierzycie, bo same też to przeżywałyście) że moja cierpliwość czasem jest bardzo na granicy. Nie chciałabym przekroczyć tej cienkiej linii i się poddać.[/QUOTE]

U mojego szarpanie nic nie daje, ma gruby kark i jest naprawde malo wrazliwy na jakiekolwiek zewnetrzne bodzce. Byl na szkoleniu i z poczatku tylko kantar pomagal bo
"pies, pies! patrz tam jest pies... szybko rusz sie!"
Majac okolo pol roku juz wazyl 30kg wiec sile mial i doskonale sobie z tego zdawal sprawe :shake: .
U niego z koncentracja jest naprawde kiepsko i pomimo codziennych cwiczen malo co sie poprawilo - ktos go tak super socjalizowal ze ludzi od startu uwazal za cos zbednego, wrecz nachalnego intruza.
Najlepsza metoda na takiego psa (wedlug mnie) ktory nie przyjmuje smakow (mieso gotowane/smazone/kazdego rodzaju podroby/przysmaki) jest niestety metoda kliker + awersja. Zwraca uwage = kliker, ma mnie gdzies i szarzuje przywitac sie z obcym psem = staje w miejscu podciagam na maxa smycz do gory i czekam az usiadze (zadnych komend nie wydaje bo nie ma sensu, on poprostu gluchnie).
Jak sie staralam mowic glosniej, szarpac, przekupiac to nie dosc ze tracilam nerwy to jeszcze wygladalo to jak 'zaklinanie sciany' - ona tez nie slyszy i nie rozumie.

Dodam ze stosuje metode podciagniecia za smycz od jakis 3 miesiecy - pies teraz jest naprawde spokojniejszy, nawet widzac najwiekszego wroga (spaniela ktory go ugryzl w ucho jak byl maly :mad:) sam zaczyna siadac i czekac. Oczywiscie inny pies nie moze podejsc blizej niz na dlugosc jego smyczy (ok 2m), ale jednak predzej wystarczylo ze widzial ps 50m dalej i juz bylo "JUHU PIES!". Baa tak sie wyczulilam na psy ze predzej na nie reagowalam (brzdek lisetki przy obrozy) niz moj pies :-o.

@@EDIT:
Klatka kennelowa to skarb w trudnych sytuacjach i pies moze tez sie w niej wyciszyc i czuc bezpiecznie :).
Moj pies na obcym terenie sie wyciszyl i uspokoil, w miescie chodzi poddenerwowany faktem ze inne psy do niego nie podchodza - a na wsi tak fajnie sie dogadywal.
Co do ludzi - ja musze uwazac jak jest ciemno, wtedy pies wpada w tryb obronny jednak teraz chodzi w kagancu fizjologicznym i tez moge miec wyrabane (i pies sie jak by uspokoil ze go nie pilnuje na kazdym kroku).
Bardzo dobry pomysl zeby psiaka przyzwyczaic do dzwiekow ktorych nie zna lub nie lubi :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']U mojego szarpanie nic nie daje, ma gruby kark i jest naprawde malo wrazliwy na jakiekolwiek zewnetrzne bodzce. Byl na szkoleniu i z poczatku tylko kantar pomagal bo
"pies, pies! patrz tam jest pies... szybko rusz sie!"
Majac okolo pol roku juz wazyl 30kg wiec sile mial i doskonale sobie z tego zdawal sprawe :shake: .
U niego z koncentracja jest naprawde kiepsko i pomimo codziennych cwiczen malo co sie poprawilo - ktos go tak super socjalizowal ze ludzi od startu uwazal za cos zbednego, wrecz nachalnego intruza.
Najlepsza metoda na takiego psa (wedlug mnie) ktory nie przyjmuje smakow (mieso gotowane/smazone/kazdego rodzaju podroby/przysmaki) jest niestety metoda kliker + awersja. Zwraca uwage = kliker, ma mnie gdzies i szarzuje przywitac sie z obcym psem = staje w miejscu podciagam na maxa smycz do gory i czekam az usiadze (zadnych komend nie wydaje bo nie ma sensu, on poprostu gluchnie).
Jak sie staralam mowic glosniej, szarpac, przekupiac to nie dosc ze tracilam nerwy to jeszcze wygladalo to jak 'zaklinanie sciany' - ona tez nie slyszy i nie rozumie.

Dodam ze stosuje metode podciagniecia za smycz od jakis 3 miesiecy - pies teraz jest naprawde spokojniejszy, nawet widzac najwiekszego wroga (spaniela ktory go ugryzl w ucho jak byl maly :mad:) sam zaczyna siadac i czekac. Oczywiscie inny pies nie moze podejsc blizej niz na dlugosc jego smyczy (ok 2m), ale jednak predzej wystarczylo ze widzial ps 50m dalej i juz bylo "JUHU PIES!". Baa tak sie wyczulilam na psy ze predzej na nie reagowalam (brzdek lisetki przy obrozy) niz moj pies :-o.

@@EDIT:
Klatka kennelowa to skarb w trudnych sytuacjach i pies moze tez sie w niej wyciszyc i czuc bezpiecznie :).
Moj pies na obcym terenie sie wyciszyl i uspokoil, w miescie chodzi poddenerwowany faktem ze inne psy do niego nie podchodza - a na wsi tak fajnie sie dogadywal.
Co do ludzi - ja musze uwazac jak jest ciemno, wtedy pies wpada w tryb obronny jednak teraz chodzi w kagancu fizjologicznym i tez moge miec wyrabane (i pies sie jak by uspokoil ze go nie pilnuje na kazdym kroku).
Bardzo dobry pomysl zeby psiaka przyzwyczaic do dzwiekow ktorych nie zna lub nie lubi :)[/QUOTE]

To moja suka jest jednak mniej problemowa :lol:

Schroniskowiec- żre na potęgę, za smaki zrobi wszystko i nigdy nie musiałam jej nawet przegłodzić, do tego jest mega łupowa i jak się ją nakręci na piłkę to nic innego dla niej nie istnieje.

Inna sprawa że zajęło mi to prawie 2 lata, a i tak nie jestem zachwycona bo różnie jej idzie chodzenie na luźnej smyczy przy nodze gdy mijamy innego psa. Plus dalej prowokuje niechęć ze strony innych psów swoją postawą ciała (ale to głównie moja wina, musiałam jej niechcący zafundować swoim zachowaniem agresję smyczową w lekkiej postaci).

No i nie mam co liczyć na to że ona się z jakimkolwiek psem pobawi :roll: księżniczka, z plebsem się nie zadaje :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Najlepsza metoda na takiego psa (wedlug mnie) ktory nie przyjmuje smakow (mieso gotowane/smazone/kazdego rodzaju podroby/przysmaki) jest niestety metoda kliker + awersja. Zwraca uwage = kliker, ma mnie gdzies i szarzuje przywitac sie z obcym psem = staje w miejscu podciagam na maxa smycz do gory i czekam az usiadze (zadnych komend nie wydaje bo nie ma sensu, on poprostu gluchnie).
Jak sie staralam mowic glosniej, szarpac, przekupiac to nie dosc ze tracilam nerwy to jeszcze wygladalo to jak 'zaklinanie sciany' - ona tez nie slyszy i nie rozumie.

Dodam ze stosuje metode podciagniecia za smycz od jakis 3 miesiecy - pies teraz jest naprawde spokojniejszy, nawet widzac najwiekszego wroga (spaniela ktory go ugryzl w ucho jak byl maly :mad:) sam zaczyna siadac i czekac. Oczywiscie inny pies nie moze podejsc blizej niz na dlugosc jego smyczy (ok 2m), ale jednak predzej wystarczylo ze widzial ps 50m dalej i juz bylo "JUHU PIES!". Baa tak sie wyczulilam na psy ze predzej na nie reagowalam (brzdek lisetki przy obrozy) niz moj pies :-o.

@@EDIT:
Klatka kennelowa to skarb w trudnych sytuacjach i pies moze tez sie w niej wyciszyc i czuc bezpiecznie :).
Moj pies na obcym terenie sie wyciszyl i uspokoil, w miescie chodzi poddenerwowany faktem ze inne psy do niego nie podchodza - a na wsi tak fajnie sie dogadywal.
Co do ludzi - ja musze uwazac jak jest ciemno, wtedy pies wpada w tryb obronny jednak teraz chodzi w kagancu fizjologicznym i tez moge miec wyrabane (i pies sie jak by uspokoil ze go nie pilnuje na kazdym kroku).
Bardzo dobry pomysl zeby psiaka przyzwyczaic do dzwiekow ktorych nie zna lub nie lubi :)[/QUOTE]

A wiecie, że moja suka boi się dźwięku klikera? Próbowałam przekonać ją również do kapsla od frugo, długopisu... Ale niestety, przy każdej próbie się kuliła i wysyłała CSy.

Czy to szarpnięcie smyczą może zadziałać w przypadku, gdy pies ma agresję smyczową? Boję się, że u mojej suki się coś nawarstwi, bo zauważyłam, że jak wita się z psem a ja mówię "chodź" i staram się ją odciągnąć, to ona od razu drze japę i staje słupka. Dlatego zazwyczaj po prostu puszczam smycz :P A szczególnie wtedy, kiedy nie widzę właściciela psa, który do nas podbiegł. W Większości przypadków reaguje dużo lepiej jak nawet odejdę, bo wtedy może sama zdecydować, czy się rzucić na tego okropnego psa, czy popędzić za mną. Chociaż w jej przypadku nawet jak bym miała nie wiadomo jakie smaki i zabawki, otoczenie często ze mną wygrywa ;(

Jestem podbudowana tym, co piszesz o klatce kennelowej - zacznę się więc rozglądać za czymś dla nas.

[quote name='klaki91']No i nie mam co liczyć na to że ona się z jakimkolwiek psem pobawi :roll: księżniczka, z plebsem się nie zadaje :diabloti:[/QUOTE]

Właśnie wróciłyśmy ze spaceru, na którym spotkałyśmy Stefana (jakiś miks goldena), z którym ze 2 razy się już spotkaliśmy i z którym Janka się bawiła... wręcz szalała jak dzika. I wiecie co? Od razu go poznała a jej radość była tak ogromna, że miałam wrażenie, że zaczyna się w sobie kulić po to, żeby wybuchnąć z taką mocą jak fajerwerki w Sylwestra ;) Fajnie było! Wybiegała się, poniuchała, poćwiczyłyśmy przywoływanie (które w jednym momencie popsuł nam osiedlowy śmietnik pełen superaśnych zapachów, ale po dłuższym oczekiwaniu ładnie do mnie przybiegła).
Lubię takie chwile, bardzo napawają optymizmem i umożliwiają chwilowe rozluźnienie :P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']To moja suka jest jednak mniej problemowa :lol:

Schroniskowiec- żre na potęgę, za smaki zrobi wszystko i nigdy nie musiałam jej nawet przegłodzić, do tego jest mega łupowa i jak się ją nakręci na piłkę to nic innego dla niej nie istnieje.

Inna sprawa że zajęło mi to prawie 2 lata, a i tak nie jestem zachwycona bo różnie jej idzie chodzenie na luźnej smyczy przy nodze gdy mijamy innego psa. Plus dalej prowokuje niechęć ze strony innych psów swoją postawą ciała (ale to głównie moja wina, musiałam jej niechcący zafundować swoim zachowaniem agresję smyczową w lekkiej postaci).

No i nie mam co liczyć na to że ona się z jakimkolwiek psem pobawi :roll: księżniczka, z plebsem się nie zadaje :diabloti:[/QUOTE]

A gdzie tam, moj pies na szkolenie musial chodzic po 2dniowej glodowce - inaczej wszystko, nawet wiejacy wiatr byl ciekawszy od zarcia/odemnie/od zabawek.... Zabawek - haha. Nie zdajemy kursu PT bo moj pies stwierdzil ze aportowac to moge sobie sama, bo to nudne i glupie biegac za pilka co innego za psami no to przeciez nie jest glupie. Szczegolnie jak sie znajdzie jakas fajna suczynka (pies kastrowany :mad:) wtedy to mozna i wojne z innym samcem wszczac o nia i sie popisac jaki to on nie jest oh i ah...

IZMADO
Kliker stosuje sie opcjonalnie bo szybciej sie nim kliknie i wychwyci 'dobre zachowanie' niz chwalac slownie - ale mozna i slowo wprowadzic zamiast klikera skoro wywoluje lek :)
Co do agresji smyczowej - przerabialam z Szamanem. U nas zadzialal kaganiec na morde (zeby smyczy nie przegryzl) i doprowadzenie 'cwiczenia' do konca. U nas to byla bardziej popisowa 'ogarnij sie kobieto i tak zrobie co chce'.
Ja sobie moglam mowic, jak do sciany - priorytet pies/suka/sarenka (w lesie)!
U nas witanie jest 'lepsze' bo jak juz moj pies jakiegos zaakceptuje to leci do niego zawsze sie witac. Taki 'przyjaciel' musial by zrobic ogromna zdaniem mojego psa krzywde (np spaniel go ugryzl w ucho, sznaucer sredni nawarczal i 'sie sadzil') zeby stac sie wrogiem. Na nie szczescie dla mojego psa nie ma psow 'obojetnych' takie nie istnieja :shake:. Dla niego pies jest przyjaciel :loveu: albo wrog nr1 :lmaa:.
O przywolywaniu go moge zapomniec - codziennie cwiczymy przywolywanie i jak jest na lince przychodzi, jak jest spuszczony tez no chyba ze zobaczy cos ciekawszego (o co naprawde nie trudno :placz:).

Mam wrazenie ze miedzy naszymi psami jest znaczaca roznica. Moj to 100% dominant ktory nie odda podworka bez walki, ktory psa musi zdominowac i ktory niczego sie nie boi (no chyba ze mnie z kapciem w rece jak przecholuje, chociaz i wtedy jest 'dyskusja' czy napewno musi cos zrobic bo taki kapec to latwo ukrasc).
Natomiast twoj pies (z opisow) jest lekowy.
Aczkolwiek mialam psa lekowego na DT i trzeba bylo postepowac z nia podobnie, nie zwazac na to ze pies najlepiej to by sie zapadl pod ziemie. Chociaz tez nie stawialam przed psem jakies straszne zadania, tylko normalne zycie w malym miescie i dostosowanie sie do tego.

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem najlepszy byłby szkoleniowiec. NIE PLAC, tylko normalny spacer z wami. Szkoleniowiec dobierze ci tez odpowiednie psy do resocjalizacji suczki.


I broń boże żadnego szarpania smyczą gdy ona się wita z innym psem nawet jesli nie jest zbyt przychylnie nastawiona. Nie rób tego sama bo to prosty krok do powiększenia problemów.



Nie wiem jak u was wygląda kwestia łupowości psa- u mojej bardzo pomogło zrobienie z niej mega łupowego psa i przekierowywanie zainteresowania psem gdy widziałam że zaczyna łapać spinę na piłkę/szarpak.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']I broń boże żadnego szarpania smyczą gdy ona się wita z innym psem nawet jesli nie jest zbyt przychylnie nastawiona. Nie rób tego sama bo to prosty krok do powiększenia problemów.

Nie wiem jak u was wygląda kwestia łupowości psa- u mojej bardzo pomogło zrobienie z niej mega łupowego psa i przekierowywanie zainteresowania psem gdy widziałam że zaczyna łapać spinę na piłkę/szarpak.[/QUOTE]

Caly czas pisze ze mi nie o szarpanie chodzi tylko o 'zmuszenie' psa do posadzenia dupy na ziemie i spokojne czekanie az sie bedzie mogl przywitac. To jest lekkie naciagniecie smyczy do gory na obrozy polzaciskowej - nie szarpanie.
Nie kzady pies jest nastawiony na zarcie czy zabawki, niektore wola 'otoczenie' i wszystko jest ciekawsze od nas/zabawek/jedzenia.
IZMADO pisze ze:
[QUOTE]Chociaż w jej przypadku nawet jak bym miała nie wiadomo jakie smaki i zabawki, otoczenie często ze mną wygrywa ;( [/QUOTE]
Po co czekac na nieszczescie, kiedys moze spotkac takiego psa (biegajacego luzem bez pana/albo z panem ktory ma wyrabane na to co sie dzieje) ze to jej pies bedzie musial wykazac inicjatywe spokoju...
U mnie jest tak, ze to ja musze uwazac zeby moj paskud nie zezarl innego. Wszystkie w okolicy duze samce zdominawal swoim jestestwem, a maly plujacy sie mi psa nie zezre (zanim sie przebije przez grube futro, zdazy zostac pozarty).

Jeszcze odniose sie do do szkolenia. U mnie na zadupia ciezko o indywidualne szkolenie z psem pomimo ze szczecin niedaleko (nie wiem jak u IZMADO, Lodz jest wieksza to i pewnie mozliwosci wiecej). Dla mnie to dobry pomysl, pod warunkiem ze psy by sie zmienialy za kazdym razem jak juz suczka sie do nich przyzwyczai.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...