Jump to content
Dogomania

Który charakter trudniejszy - lękliwy czy dominant


Tree

Recommended Posts

[quote name='klaki91']ja uważam, że psy wykazujące solidne zaburzenia behawioralne powinny być usypiane i tyle w tym temacie. Co innego pies lękliwo-dominujący ktory "atakuje" poprzez szczekanie, warczenie i ogólnie robienie szopki, a co innego pies który atakuje i gryzie ludzi, dzieci, psy. Uważam, że na dogo popełnia się ogromny bład wyciągając ze schronu psy na prawdę problemowe, gdy tymczasem za te same pieniądze można by pomóc 3 innym, o wiele lepiej rokującym adopcyjnie psom.[/QUOTE]

Zgadzam się, oczywiście. Nie mówiąc o tym, że agresywny, nierokujący na adopcję czy poprawę pies, zajmuje miejsce innym psom. Był przypadek, że wyadoptowano asta, "cioteczki" zapewniały, że z nim wszystko ok, a pies już w dt miał odpały. Pogryzł nowego właściciela...
Tak samo, jak nie tolerujemy ludzi, którzy atakują innych na ulicach i grożą nożem swojej rodzinie, tak samo nie można tolerować psa, który atakuje i na serio gryzie nawet swoich właścicieli. Nawet w wilczym stadzie, osobnik agresywny jest odrzucany i izolowany ;)

Oczywiście, możemy wydawać fortunę na behawiorystę, ściągać szkoleniowców i włóczyć się po psich szkołach. Ale moim zdaniem, trzeba zadać sobie pytanie, czy warto? Na ile to zwierzę będzie szczęśliwe, na ile my będziemy szczęśliwi z nim? Na ile nam odpłaca innymi rzeczami, żeby było warto się męczyć? Mój pies był agresywny do innych psów strasznie, ale odpłacał tym, że uwielbiał się szkolić, w domu był przekochany, na mnie nigdy nie warczał itd. Dlatego warto było mi się męczyć z nim 1,5 roku, szkolić, przekonywać, organizować spotkania z psami itd, bo teraz jest super.
Ludzie, o których pisałam, wzięli z dobrego serca psa z ulicy. Pies, jak mu się coś nie podobało, gryzł do krwi. Zaczęli się go bać, np. pies wracał brudny do domu, ale nie wiedzieli jak go umyć, żeby się nie rzucił. Nie dawał nic w zamian - był po prostu nieobliczalnym psem z problemami. Uznali, że nie warto poświęcać pieniędzy i zdrowia dla obcego, powalonego psa. I ja się z tym zgadzam. Nawet jeżeli pies ma traumę z przeszłości, to nie jest usprawiedliwienie. Tak jak dziecko z patologicznej rodziny nie może rabować czy dźgać innych, bo było skrzywdzone.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 363
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

[quote name='zmierzchnica']Zgadzam się, oczywiście. Nie mówiąc o tym, że agresywny, nierokujący na adopcję czy poprawę pies, zajmuje miejsce innym psom. Był przypadek, że wyadoptowano asta, "cioteczki" zapewniały, że z nim wszystko ok, a pies już w dt miał odpały. Pogryzł nowego właściciela...
Tak samo, jak nie tolerujemy ludzi, którzy atakują innych na ulicach i grożą nożem swojej rodzinie, tak samo nie można tolerować psa, który atakuje i na serio gryzie nawet swoich właścicieli. Nawet w wilczym stadzie, osobnik agresywny jest odrzucany i izolowany ;)

Oczywiście, możemy wydawać fortunę na behawiorystę, ściągać szkoleniowców i włóczyć się po psich szkołach. Ale moim zdaniem, trzeba zadać sobie pytanie, czy warto? Na ile to zwierzę będzie szczęśliwe, na ile my będziemy szczęśliwi z nim? Na ile nam odpłaca innymi rzeczami, żeby było warto się męczyć? Mój pies był agresywny do innych psów strasznie, ale odpłacał tym, że uwielbiał się szkolić, w domu był przekochany, na mnie nigdy nie warczał itd. Dlatego warto było mi się męczyć z nim 1,5 roku, szkolić, przekonywać, organizować spotkania z psami itd, bo teraz jest super.
Ludzie, o których pisałam, wzięli z dobrego serca psa z ulicy. Pies, jak mu się coś nie podobało, gryzł do krwi. Zaczęli się go bać, np. pies wracał brudny do domu, ale nie wiedzieli jak go umyć, żeby się nie rzucił. Nie dawał nic w zamian - był po prostu nieobliczalnym psem z problemami. Uznali, że nie warto poświęcać pieniędzy i zdrowia dla obcego, powalonego psa. I ja się z tym zgadzam. Nawet jeżeli pies ma traumę z przeszłości, to nie jest usprawiedliwienie. Tak jak dziecko z patologicznej rodziny nie może rabować czy dźgać innych, bo było skrzywdzone.[/QUOTE]

Ciiiii bo zaraz niektorzy Cie zwinczuja i ukamieniuja, lub potraktuja jak wiedzme i spala na stosie.
Tak powaznie to zauwazylam na dogo i nie tylko (w niektorych tozach rowniez) ludzie dzialaja bez wyobrazni, bez wiekszego planu. Wyciagaja ze 'strasznych warunkow' (np kwarantanna) szczeniaki i pchaja do pomieszczenia gdzie dopiero co padl pies na parwo (a wiemy co to za swinsteo).
Inni wyciagaja psy agresywne i wciskaja ze pies jest cudowny, ze nadaje sie do wszystkiego poprostu chodzacy ideal :shake: lub ewidentnie w danej rasie (ktora ma latke) i wciskaja ze ten pies to kundel i niema nic wspolnego z ta rasa.
Czasem sie zastanawiam po co - po co wyciagac psa i skazywac go na smierc na parwo, po co wciskac ludzia slodkie klamstwa skoro pies wroci szybciej niz poszedl i jeszcze zdazy narozrabiac, po co wyadoptywac psa ludzia nieswiadomym rasy zeby pozniej wrocil juz jako dorosly.
Rowniez uwazam ze pies nierokujacy, agresywny i potrafiacy ugryzc czlowieka ktory go karmi i sie nim zajmuje - nie ma racji bytu (tak wiem brutalnie to brzmi).
Meczylismy sie 6 lat z psem ktory potrafil bez ostrzezenia zaatakowac nas/znajomych/obcych (chodzila w kagancu), ktorego leczylo sie 'na wszystko' bo 'musi miec jakies zaburzenie, bo musi ja cos bolec, bo pies nie atakuje bez powodu' (zdaniem wet.) - psa rasy ON w wieku 14lat uspilismy bo juz mu serce padalo i strasznie sie meczyl (nic sie nie dalo zrobic). Dzis uwazam ze pomimo iz byla ladna, pomimo ze raz na miesiac potrafila skrasc serce zdecydowanie nie bylo warto.
Dodam ze to zwierze jest juz ponad 3 lata za TM - jak ja bralismy nie bylo behawiorystow, a o szkoleniach 'pozytywnych' rozmawialo sie jak o magii.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']
Inni wyciagaja psy agresywne i wciskaja ze pies jest cudowny, ze nadaje sie do wszystkiego poprostu chodzacy ideal :shake: lub ewidentnie w danej rasie (ktora ma latke) i wciskaja ze ten pies to kundel i niema nic wspolnego z ta rasa.[/QUOTE]

Mnie to mocno dziwi. I irytuje fakt ciśnięcia po ludziach na wątkach poświęconych danemu psu. Bo się okazało, że ludzie nie są przekonani do kastracji, ale jednocześnie mieli już psy i pilnowali żeby się nie rozmnażały- od razu pojazd po nich, ze to pewnie rozmnażacze. Bo mieli czelność być zdziwieni, że pies wykazuje lęk separacyjny. Bo pies warczy na ich dziecko, więc na pewno dziecko go męczyło (to jest niemożliwe, żeby pies sam z siebie warczał na dziecko! gdzie tam). I tak dalej.

Link to comment
Share on other sites

[B]Maron86- [/B]zgadzam się całkowicie.

[quote name='klaki91']Mnie to mocno dziwi. I irytuje fakt ciśnięcia po ludziach na wątkach poświęconych danemu psu. Bo się okazało, że ludzie nie są przekonani do kastracji, ale jednocześnie mieli już psy i pilnowali żeby się nie rozmnażały- od razu pojazd po nich, ze to pewnie rozmnażacze. Bo mieli czelność być zdziwieni, że pies wykazuje lęk separacyjny. Bo pies warczy na ich dziecko, więc na pewno dziecko go męczyło (to jest niemożliwe, żeby pies sam z siebie warczał na dziecko! gdzie tam). I tak dalej.[/QUOTE]


Oj tak, bardzo się idealizuje teraz psy do adopcji. Jeśli rasa jest niepopularna, to pies jest mixem ale tyyyylko podobnym do rasy. A jeśli pies ma jakąś minimalną cechę rasowca, to od razu dostaje pokrewieństwo najbliższego stopnia z border collie, JRT, sheltie... I potem szukamy domu psu "w typie beagle'a", który do tejże rasy podobny jest w tym, że ma kłapnięte uszy :roll:
Wydaje mi się, że lepiej by było wyciągać ze schronisk psy rokujące na adopcję. Zwyczajnie więcej psów by się wtedy "przerobiło". Młode lub w średnim wieku, łagodne, bez fatalnych zaburzeń. Takie psy znajdują dom w miarę szybko, zwalniają miejsce w DT dla kolejnego. A weźmy starszego agresora, w dodatku np. z chorobą skóry. Zablokuje tymczas na co najmniej 4 miesiące, a potem trzeba go i tak wciskać, bo nikt nie chce takiego psa adoptować..

Chociaż rozumiem, że trudniej jest taką decyzję podjąć osobiście. Pojechać do schroniska i na tymczas wyciągnąć młodego i radosnego psa, kiedy tuż obok siedzi smutna bida, o której wszyscy mówią "agresywny". Także trudno mi źle oceniać takie osoby, ale na zdrowy rozsądek, nie opłaca się pomagać psom nierokującym... Bo potem te rokujące przez pobyt w schronisku też stają się nieadopcyjne.

Link to comment
Share on other sites

Witam, jestem tu nowa i razem z narzeczonym adoptowaliśmy psa. Uważam że to bardziej ludzkie od kupowania. Mimo to, tak jak w sklepie "była włascielka" opowiadała mi same wspaniałe rzeczy na temat psa. Jak to ona bardzo kocha Borysa i w ogóle i w szczególe... okazało się że pies jest bez książeczki a wetwerynarza widział w snach (dodam że jak go od niej zabieraliśmy to miał ok 8 miesięcy). Wtedy sie we mnie zagotowało. Robiła wszytsko żeby pies pojechał z nami (a niby tak go kochała). U weterynarza okazało się że pies ma problemy jelitowe. Stwierdził że jako szczeniak musiał być źle karmiony. Kupienie "rasowego labradora" kosztuje mniej niż my wydaliśmy na leczenie i zaległe szczepienia. Teraz ma 2 lata i zdarzają mu sie nawroty choroby. Uważam że uratowałam tego psa, poprzednia właścicielka traktowała go jak rzecz która sie popsuła i mozliwe że by go "wypuściała na wolność" albo oddała do schroniska. Tam by go uśpili, poniewaz pies ma swoje wady. Mimo wszystko zrobiłabym to jeszcze raz bo bardzo kochamy naszego kundla ;*

Link to comment
Share on other sites

[quote name='BlaBla:)']Witam, jestem tu nowa i razem z narzeczonym adoptowaliśmy psa. Uważam że to bardziej ludzkie od kupowania. Mimo to, tak jak w sklepie "była włascielka" opowiadała mi same wspaniałe rzeczy na temat psa. Jak to ona bardzo kocha Borysa i w ogóle i w szczególe... okazało się że pies jest bez książeczki a wetwerynarza widział w snach (dodam że jak go od niej zabieraliśmy to miał ok 8 miesięcy). Wtedy sie we mnie zagotowało. Robiła wszytsko żeby pies pojechał z nami (a niby tak go kochała). U weterynarza okazało się że pies ma problemy jelitowe. Stwierdził że jako szczeniak musiał być źle karmiony. Kupienie "rasowego labradora" kosztuje mniej niż my wydaliśmy na leczenie i zaległe szczepienia. Teraz ma 2 lata i zdarzają mu sie nawroty choroby. Uważam że uratowałam tego psa, poprzednia właścicielka traktowała go jak rzecz która sie popsuła i mozliwe że by go "wypuściała na wolność" albo oddała do schroniska. Tam by go uśpili, poniewaz pies ma swoje wady. Mimo wszystko zrobiłabym to jeszcze raz bo bardzo kochamy naszego kundla ;*[/QUOTE]

To jest inna sytuacja, jesli adoptowaliscie psa (co innego kupno z pseudo ktorego osobiscie nie popieram).
Ja adoptowalam psa w typie mastifa tybetanskiego ze schroniska, pieniadze na psa rodowodowego byly odlozone jednak postanowilismy wpierw rozgladnac sie za psem w typie.
Pies rowniez ma problemy zoladkowo- jelitowe, najgorsza karma jaka moze jesc to royal canin jednak zazwyczaj jest na karmie Acana Pacifical, albo na Orijen 6Fresh Fish. Wykarmienie takiego psa, taka karma poprostu pozera wszystko z kieszeni - jednak rowniez uwazam ze naprawde warto.
Tym bardziej ze okazalo sie iz moj pies wyczuwa kiedy spada mi cukier (nie mam cukrzycy, tylko co jakis czas nagle spadki cukru bez powodu...) i zaczyna biegac po domu i piszczec alarmujac reszte rodziny. Rowniez pokazal swoj charakter i odwage godna rasy broniac mnie przed napadem (tyle krwi w zyciu nie widzialam, na szczescie byla to krew gryzionego faceta z nozem).
Tak jak napisala zmierzchnica - jesli pies daje cos w zamian i da sie z nim pracowac/wypracowac odpowiednie zachowania to nie wazna jest cena. Wypracowalismy z malym wiekszosc niepozadanych zachowan i naprawde on daje z siebie wszystko tak samo my :)
Gorzej jak by moj pies nie stracil zachowan ktore mial gdy trafil do nas: podgryzanie/gryzienie (zaleznie od sytuacji), naskakiwanie (wykastrowany, a mimo to probowal wszystko gwalcic - dzis stara sie tylko samce gwalcic, taka proba sil), niszczenie, szczekanie, ignorowanie ludzi w 100%, szczekanie, bieganie od okna do okna na dzwiek psow, tratowanie ludzi. Wtedy chyba bym sie zdecydowala na szukanie psu nowego domu...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']To jest inna sytuacja, jesli adoptowaliscie psa (co innego kupno z pseudo ktorego osobiscie nie popieram).
Ja adoptowalam psa w typie mastifa tybetanskiego ze schroniska, pieniadze na psa rodowodowego byly odlozone jednak postanowilismy wpierw rozgladnac sie za psem w typie.
Pies rowniez ma problemy zoladkowo- jelitowe, najgorsza karma jaka moze jesc to royal canin jednak zazwyczaj jest na karmie Acana Pacifical, albo na Orijen 6Fresh Fish. Wykarmienie takiego psa, taka karma poprostu pozera wszystko z kieszeni - jednak rowniez uwazam ze naprawde warto.
Tym bardziej ze okazalo sie iz moj pies wyczuwa kiedy spada mi cukier (nie mam cukrzycy, tylko co jakis czas nagle spadki cukru bez powodu...) i zaczyna biegac po domu i piszczec alarmujac reszte rodziny. Rowniez pokazal swoj charakter i odwage godna rasy broniac mnie przed napadem (tyle krwi w zyciu nie widzialam, na szczescie byla to krew gryzionego faceta z nozem).
Tak jak napisala zmierzchnica - jesli pies daje cos w zamian i da sie z nim pracowac/wypracowac odpowiednie zachowania to nie wazna jest cena. Wypracowalismy z malym wiekszosc niepozadanych zachowan i naprawde on daje z siebie wszystko tak samo my :)
Gorzej jak by moj pies nie stracil zachowan ktore mial gdy trafil do nas: podgryzanie/gryzienie (zaleznie od sytuacji), naskakiwanie (wykastrowany, a mimo to probowal wszystko gwalcic - dzis stara sie tylko samce gwalcic, taka proba sil), niszczenie, szczekanie, ignorowanie ludzi w 100%, szczekanie, bieganie od okna do okna na dzwiek psow, tratowanie ludzi. Wtedy chyba bym sie zdecydowala na szukanie psu nowego domu...[/QUOTE]

My mamy z nim takie problemy... jak jest sam w mieszkaniu to zjada i wydrapuje w szale wszytsko co spotka na swojej drodze np. drzwi wejściowe. Na dużą większość większych psów skacze z zębami ale sa takie z którymi się potrafi bawić. Do windy sąsiedzi boją się wejść bo jak wyczuje u człowieka strach to staje na tylnych łapach i "kłapie dziobem" dlatego jest w kagańcu... ale znajmomi przychodzą bez problemu a i córka 6 lat robi z nim co chce. Nigdy ale to nigdy mi to że mam z nim problemy... pies jest członkiem rodziny a ja jako człowiek przygarnełam go i zobowiązałam się nim opiekowac.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='BlaBla:)']My mamy z nim takie problemy... jak jest sam w mieszkaniu to zjada i wydrapuje w szale wszytsko co spotka na swojej drodze np. drzwi wejściowe. Na dużą większość większych psów skacze z zębami ale sa takie z którymi się potrafi bawić. Do windy sąsiedzi boją się wejść bo jak wyczuje u człowieka strach to staje na tylnych łapach i "kłapie dziobem" dlatego jest w kagańcu... ale znajmomi przychodzą bez problemu a i córka 6 lat robi z nim co chce. Nigdy ale to nigdy mi to że mam z nim problemy... pies jest członkiem rodziny a ja jako człowiek przygarnełam go i zobowiązałam się nim opiekowac.[/QUOTE]

Moje psy tez sa czlonkami rodziny, pracuje sie z nimi i 'nad nimi' (tak samo sami pracujemy nad wlasnym zachowaniem w stosunku do psow itp). Nikt nie mowil ze bedzie lekko i wszem i wobec wiadomo ze trzeba sie zgrac. Co do pogryzania/gryzienia - ten pies gryzl nas + kazdego kto mu nie pasowal, a naprawde dostac takimi zebami do krwii boli....
Jednak nie oszukujmy sie niektore psy poprostu nienadaja sie do jednych rodzin, natomiast z innymi swietnie sie zgrywaja.
Moj sasiad ma psa ktory zostaje 8h dziennie w domu i wyje, caly czas szczeka i wyje - wychodza z nim 'az' przed blok, pies jest agresywny do inny 4-lapow. Zapewne w innej rodzinie bylby wspanialym psem, niebyl by trakowany jako 'dziecko' (fakt pies potrzebuje regol i zasad jak dzieci, jednak co sie dzieje z dzieckiem ktore niema obowiazkow, nie wie co mu wolno?). Niebyl by chwalony jaki to 'on odwazny' bo probuje atakowac 50+kg psa (maly maltanczyk...).
Czasem trzeba sie poprostu zastanowic co jest lepsze dla samego psa.

PS. Co do niszczenia, mozna zastosowac duza klatke kennelowa (wytrzymala) pies sie tez wyciszy pod nieobecnosc. Mam taki 'przypadek' na DT - wycie + niszczenie, po zastosowaniu kennela pies zaczyna sie uspakajac, nie wyje tak (kilka dni pracy) oraz tylko czasem atakuje kraty (na poczatku z wsciekloscia potrafil caly czas gryzc je).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='BlaBla:)']Witam, jestem tu nowa i razem z narzeczonym adoptowaliśmy psa. Uważam że to bardziej ludzkie od kupowania. Mimo to, tak jak w sklepie "była włascielka" opowiadała mi same wspaniałe rzeczy na temat psa. Jak to ona bardzo kocha Borysa i w ogóle i w szczególe... okazało się że pies jest bez książeczki a wetwerynarza widział w snach (dodam że jak go od niej zabieraliśmy to miał ok 8 miesięcy). Wtedy sie we mnie zagotowało. Robiła wszytsko żeby pies pojechał z nami (a niby tak go kochała). U weterynarza okazało się że pies ma problemy jelitowe. Stwierdził że jako szczeniak musiał być źle karmiony. Kupienie "rasowego labradora" kosztuje mniej niż my wydaliśmy na leczenie i zaległe szczepienia. Teraz ma 2 lata i zdarzają mu sie nawroty choroby. Uważam że uratowałam tego psa, poprzednia właścicielka traktowała go jak rzecz która sie popsuła i mozliwe że by go "wypuściała na wolność" albo oddała do schroniska. Tam by go uśpili, poniewaz pies ma swoje wady. Mimo wszystko zrobiłabym to jeszcze raz bo bardzo kochamy naszego kundla ;*[/QUOTE]

Ale adoptowaliście psa z domu tymczasowego? Czy po prostu przejęliście psa od właścicielki, która chciała się zwierzaka pozbyć? Bo to zupełnie inna sprawa i nie nazwałabym tego "adopcją". Kobieta oddała psa, a wy go wzięliście. Adopcja to przygarnięcie zwierzaka za pomocą organizacji lub osoby, która psa ratuje ze schroniska lub ulicy. Podczas adopcji podpisuje się umowę adopcyjną.

Jeżeli kobieta miała psa, nie poradziła sobie z chorobą zwierzaka i go oddała, to trudno się dziwić, że wciskała wam go na siłę. Nie liczyłabym na uczciwość osób, które mają psa od szczeniaka i nagle go oddają, mimo że "tak go kochają". Jeżeli chcesz adoptować psa - naprawdę adoptować, a nie po prostu wziąć od kogoś - to następnym razem zrób to za pomocą jakiejś fundacji. Jest to bezpieczniejsze, a zwykle gdy pojawiają się problemy, osoby z fundacji będą starały się pomóc. Osoba prywatna ma to w nosie, cieszy się pewnie, że ma problem z głowy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Ale adoptowaliście psa z domu tymczasowego? Czy po prostu przejęliście psa od właścicielki, która chciała się zwierzaka pozbyć? Bo to zupełnie inna sprawa i nie nazwałabym tego "adopcją". Kobieta oddała psa, a wy go wzięliście. Adopcja to przygarnięcie zwierzaka za pomocą organizacji lub osoby, która psa ratuje ze schroniska lub ulicy. Podczas adopcji podpisuje się umowę adopcyjną.

Jeżeli kobieta miała psa, nie poradziła sobie z chorobą zwierzaka i go oddała, to trudno się dziwić, że wciskała wam go na siłę. Nie liczyłabym na uczciwość osób, które mają psa od szczeniaka i nagle go oddają, mimo że "tak go kochają". Jeżeli chcesz adoptować psa - naprawdę adoptować, a nie po prostu wziąć od kogoś - to następnym razem zrób to za pomocą jakiejś fundacji. Jest to bezpieczniejsze, a zwykle gdy pojawiają się problemy, osoby z fundacji będą starały się pomóc. Osoba prywatna ma to w nosie, cieszy się pewnie, że ma problem z głowy.[/QUOTE]

To chyba zalezy od czlowieka i jego sumienia, spotkalam sie z tym ze organizacja wciskala psa jako: spokojnego, grzecznego, poslusznego, lubiacego wszystkich i wszystko - a jak co do czego pies z zebami lecial na 3lapach na mojego, gdzie moj go ignorowal bo byl zajety czym innym (suka obok :razz:).
Jak szukalismy domu prywatnie dla naszej ONki zawsze mowilismy prawde, w sumie nigdy jej nie oddalismy bo nadawala sie do doroslych i stanowczych ludzi, bez dzieci (pies nieobliczalny), wylacznie na domek z ogrodem (sikal po domu, prawdopodobnie zla sterylka + cale zycie na podworku).
Tak wiec naprawde to zalezy od ludzi, ja nie mialabym sumienia sklamaac odnosnie psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Moje psy tez sa czlonkami rodziny, pracuje sie z nimi i 'nad nimi' (tak samo sami pracujemy nad wlasnym zachowaniem w stosunku do psow itp). Nikt nie mowil ze bedzie lekko i wszem i wobec wiadomo ze trzeba sie zgrac. Co do pogryzania/gryzienia - ten pies gryzl nas + kazdego kto mu nie pasowal, a naprawde dostac takimi zebami do krwii boli....
Jednak nie oszukujmy sie niektore psy poprostu nienadaja sie do jednych rodzin, natomiast z innymi swietnie sie zgrywaja.
Moj sasiad ma psa ktory zostaje 8h dziennie w domu i wyje, caly czas szczeka i wyje - wychodza z nim 'az' przed blok, pies jest agresywny do inny 4-lapow. Zapewne w innej rodzinie bylby wspanialym psem, niebyl by trakowany jako 'dziecko' (fakt pies potrzebuje regol i zasad jak dzieci, jednak co sie dzieje z dzieckiem ktore niema obowiazkow, nie wie co mu wolno?). Niebyl by chwalony jaki to 'on odwazny' bo probuje atakowac 50+kg psa (maly maltanczyk...).
Czasem trzeba sie poprostu zastanowic co jest lepsze dla samego psa.

PS. Co do niszczenia, mozna zastosowac duza klatke kennelowa (wytrzymala) pies sie tez wyciszy pod nieobecnosc. Mam taki 'przypadek' na DT - wycie + niszczenie, po zastosowaniu kennela pies zaczyna sie uspakajac, nie wyje tak (kilka dni pracy) oraz tylko czasem atakuje kraty (na poczatku z wsciekloscia potrafil caly czas gryzc je).[/QUOTE]

Co do dyscyplinowania psa to ja jestem ten "zły glina" a narzeczony jest "dobry glina", np. skakanie na gości w drzwiach... Ja jestem w stanie utrzymać go z dala bez słów do momentu gdy gość ściągnie kurtkę i buty bo potem jak juz mu pozwole podejśc to i tak skacze :/ Narzcezony natomiast uwielbia gdy Borys wita go w ten sposób i lirze... Co do klatki to myslę nad nią tylko że mam wątpliwości czy to pomoże...boje się tego że brak przymocowania takiej klatki spowoduje że Borys będzie się razem z nią wywracał na boki i w ten sposób zrobi sobie krzywdę. Gryzienie prętów?...Potrafił zjeść drzwi pokojowe do połowy że mu krew z dziąseł leciała i wydrapać dziurę w drewnianej podłodze i ścianie z cegieł że pościerał pazury do zera i mu krew leciała...ledwie chodził :/ to wszystko dlatego że został sam na 4h. Na chwile obecną jesteśmy na etapie zostawiania psa na jakies 10 min samego w trakcie posiłku a wtedy on przerywa jedzenie, biega po meszkaniu-meblach, dobiera sie do śmieci i wciska nos w drzwi wejściowe bo słychac jak węszy pod nimi. Gdy wracam, wita mnie grzeczniej bo go ignoruje, więc wraca do miski a Ja mam obchód po mieszkaniu... i liczę straty.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Ale adoptowaliście psa z domu tymczasowego? Czy po prostu przejęliście psa od właścicielki, która chciała się zwierzaka pozbyć? Bo to zupełnie inna sprawa i nie nazwałabym tego "adopcją". Kobieta oddała psa, a wy go wzięliście. Adopcja to przygarnięcie zwierzaka za pomocą organizacji lub osoby, która psa ratuje ze schroniska lub ulicy. Podczas adopcji podpisuje się umowę adopcyjną.

Jeżeli kobieta miała psa, nie poradziła sobie z chorobą zwierzaka i go oddała, to trudno się dziwić, że wciskała wam go na siłę. Nie liczyłabym na uczciwość osób, które mają psa od szczeniaka i nagle go oddają, mimo że "tak go kochają". Jeżeli chcesz adoptować psa - naprawdę adoptować, a nie po prostu wziąć od kogoś - to następnym razem zrób to za pomocą jakiejś fundacji. Jest to bezpieczniejsze, a zwykle gdy pojawiają się problemy, osoby z fundacji będą starały się pomóc. Osoba prywatna ma to w nosie, cieszy się pewnie, że ma problem z głowy.[/QUOTE]

Źle się wyraziłam, przejelismy psa. Ja od razu wiedziałam że kłamie bo w ogłoszeniu pisała inen powody oddania psa i potem na miejscu mówiła co innego. Jeszcze jej małe dzieci zdradziły że robi "wielkie śmierdzące kupy" a gdy poprzedni właściciele wyszli za ogrodzenie działki by nas przywitać to Borys wciskał łeb w dziure pod ogrodzeniem by tylko jego państwo móc ciągle widzieć. Ewidentnie było wiadomo że maja z nim problemy mimo że mówili inaczej ale będąc juz tam na miejscu i widząc tego psiaka musiałm go zabrać bo bałam sie że przy nich źle skończy... więc wiedzieliśmy na co sie piszemy (przypuszczaliśmy).

Link to comment
Share on other sites

Dobrze dobrana klatka sprawia to ze pies nie moze sie 'nakrecac', ale do takiego kennelu trzeba psa przyzwyczaic zeby kojazyl ja z legowiskiem/nora/azylem - my z naszym DT nie mielismy takiego komfortu i czasu bo zaraz po przekroczeniu progu wystartowal nam na psa ktory stwierdzil 'wojna to wojna'... Ehhh a na podworku jeszcze maly rudas chcial sie bawic :shake:.
Klatki sa dosc ciezkie, ocynkowane nawet i kilkanascie kg wazy + jest naprawde stabilny. Sa tak zrobione ze pies nie wcisnie zebow zeby kraty gryzc, nie przepchnie rowniez lapy - jedyne co moze zrobic to starac sie 2 dolne prety wygiac lub jak to zrobil nasz 'zlozyc' ja do srodka (jest na zaczepy) - jednak po 1 'zlozeniu' klatki zalozylismy w 'slabszych' miejscach kludeczki nie duze ale wytrzymale. Po 5 dniach treningu (zostawiamy na max 30-40minut) pies tylko popiskuje, czasem lapa probuje starych metod skladania. Jednak juz nie z agresja i wsciekloscia, raczek takie 'a moze jednak sie uda'.
Widze ze masz labradora w awatarze wiec przypuszczam ze o niego chodzi, z tego co wiem to w tej klatce ktora stoi u mnie byl ogromny samiec ONka z lekiem separacyjnym. Uszkodzil klatke poprzez ... wygiecie lekkie 2 dolnych pretow, co w sumie i tak mu nie pomoglo wyjsc :cool3:.
Jesli pies bedzie 'drapac' to na dole jest metalowa kuweta, nasz DT tez probowal drapac jednak sie slizga i nic mu z tego nie wychodzi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Dobrze dobrana klatka sprawia to ze pies nie moze sie 'nakrecac', ale do takiego kennelu trzeba psa przyzwyczaic zeby kojazyl ja z legowiskiem/nora/azylem - my z naszym DT nie mielismy takiego komfortu i czasu bo zaraz po przekroczeniu progu wystartowal nam na psa ktory stwierdzil 'wojna to wojna'... Ehhh a na podworku jeszcze maly rudas chcial sie bawic :shake:.
Klatki sa dosc ciezkie, ocynkowane nawet i kilkanascie kg wazy + jest naprawde stabilny. Sa tak zrobione ze pies nie wcisnie zebow zeby kraty gryzc, nie przepchnie rowniez lapy - jedyne co moze zrobic to starac sie 2 dolne prety wygiac lub jak to zrobil nasz 'zlozyc' ja do srodka (jest na zaczepy) - jednak po 1 'zlozeniu' klatki zalozylismy w 'slabszych' miejscach kludeczki nie duze ale wytrzymale. Po 5 dniach treningu (zostawiamy na max 30-40minut) pies tylko popiskuje, czasem lapa probuje starych metod skladania. Jednak juz nie z agresja i wsciekloscia, raczek takie 'a moze jednak sie uda'.
Widze ze masz labradora w awatarze wiec przypuszczam ze o niego chodzi, z tego co wiem to w tej klatce ktora stoi u mnie byl ogromny samiec ONka z lekiem separacyjnym. Uszkodzil klatke poprzez ... wygiecie lekkie 2 dolnych pretow, co w sumie i tak mu nie pomoglo wyjsc :cool3:.
Jesli pies bedzie 'drapac' to na dole jest metalowa kuweta, nasz DT tez probowal drapac jednak sie slizga i nic mu z tego nie wychodzi.[/QUOTE]

Tak chodzi o tego BlaBla łobuza :) ok 25kg, może faktycznie to dobry pomysł... musze sie nad tym poważnie zastanowić. Dzieki za podpowiedź.

Link to comment
Share on other sites

Prosze :)
Taka klatka w sumie wyjdzie taniej niz kupno np nowych drzwi ;), tylko prosze pamietac zeby kupowac ocynkowana - te 'czarne' na allegro to jakis szajs, latwo sie gna i samemu mozna latwo ja zniszczyc (polecam wylacznie spokojnym psom ktore nie niszcza).
Taka stoi u mnie w pokoju, a w niej tymczasowicz:
[url]http://www.czterylapki.pl/pies/akcesoria/transportery_klatki_i_kojce/klatka_dla_psa_dog_v,p215483715[/url]
Widac po drutach ze klatka ma juz swoje lata :), ja kludki zalozylam w 4 miejscach z przodu na tych 'lacznikach' (z tylu nie bylo potrzeby w naszym wypadku bo pies gna za czlowiekiem, nie wpadl na pomysl ze z tylu gdzie sciana mozna zrobic to samo :eviltong:).
Warto rowniez przy kilku pierwszych probach zostawiania psa zrobic nagranie na pc, ja laptopem nagralam bo mam wbudowany mikrofon i kamerke :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Prosze :)
Taka klatka w sumie wyjdzie taniej niz kupno np nowych drzwi ;), tylko prosze pamietac zeby kupowac ocynkowana - te 'czarne' na allegro to jakis szajs, latwo sie gna i samemu mozna latwo ja zniszczyc (polecam wylacznie spokojnym psom ktore nie niszcza).
Taka stoi u mnie w pokoju, a w niej tymczasowicz:
[URL]http://www.czterylapki.pl/pies/akcesoria/transportery_klatki_i_kojce/klatka_dla_psa_dog_v,p215483715[/URL]
Widac po drutach ze klatka ma juz swoje lata :), ja kludki zalozylam w 4 miejscach z przodu na tych 'lacznikach' (z tylu nie bylo potrzeby w naszym wypadku bo pies gna za czlowiekiem, nie wpadl na pomysl ze z tylu gdzie sciana mozna zrobic to samo :eviltong:).
Warto rowniez przy kilku pierwszych probach zostawiania psa zrobic nagranie na pc, ja laptopem nagralam bo mam wbudowany mikrofon i kamerke :)[/QUOTE]

Te szkody co narobił to "pikuś" bo to na starym mieszkaniu. Teraz mieszkamy w nowym aktualnie remontowanym i szkoda będzie gdyby to wszystko zniszczył jak skończymy. Co do klatki to myslałam właśnie o ocynkowanej bo zastanawiam się nad stawianiem jej czasami na balkonie... on kocha balkon :) słońca z tej strony brak jedynie deszcz więc jakis pokrowiec by sie przydał. Chwilowo i tam brak gotówki trzebabędzie odkładać na nią ale może gdzieś się akurat dorobi trochę pieniążków :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='BlaBla:)']Te szkody co narobił to "pikuś" bo to na starym mieszkaniu. Teraz mieszkamy w nowym aktualnie remontowanym i szkoda będzie gdyby to wszystko zniszczył jak skończymy. Co do klatki to myslałam właśnie o ocynkowanej bo zastanawiam się nad stawianiem jej czasami na balkonie... on kocha balkon :) słońca z tej strony brak jedynie deszcz więc jakis pokrowiec by sie przydał. Chwilowo i tam brak gotówki trzebabędzie odkładać na nią ale może gdzieś się akurat dorobi trochę pieniążków :)[/QUOTE]

Zycze jak najlepiej :). Szczesliwy wlasciciel to szczesliwy pies :D (taka wyznaje zasade).
Moj psiak tez kocha balkon, ale nic z tego... tylko pod nadzorem moze wychodzic bo by glupol za psami z 2 pietra wyskoczyl, on chyba nie wie co to strach :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='BlaBla:)']My mamy z nim takie problemy... jak jest sam w mieszkaniu to zjada i wydrapuje w szale wszytsko co spotka na swojej drodze np. drzwi wejściowe. Na dużą większość większych psów skacze z zębami ale sa takie z którymi się potrafi bawić. [B]Do windy sąsiedzi boją się wejść bo jak wyczuje u człowieka strach to staje na tylnych łapach i "kłapie dziobem" dlatego jest w kagańcu[/B]... ale znajmomi przychodzą bez problemu a i córka 6 lat robi z nim co chce. Nigdy ale to nigdy mi to że mam z nim problemy... pies jest członkiem rodziny a ja jako człowiek przygarnełam go i zobowiązałam się nim opiekowac.[/QUOTE]

Rany boskie. Wasz pies potrzebuje szkolenia. NATYCHMIAST. Już pal sześć lęk separacyjny (na dogo znajdziesz duuuużo informacji na temat pracy nad tym problemem) ale kłapanie ludziom zębami przed twarzą? Z całym szacunkiem, ale zdzieliłabym tego Twojego psa przez łeb jakby mi zrobił coś takiego, aż by się nogami nakrył. Są pewne granice, których przekraczać nie wypada. Dziwię się, że nikt jeszcze nie zgłosił na policję, że macie agresywnego psa, nad którym nie panujecie (bo pies skaczący po ludziach raczej nie jest pod kontrolą właściciela).

Link to comment
Share on other sites

Dziwi mnie wasza ironia i sarkazm...zauważyłam, że na dogo pojawiły się jakieś towarzystwa wzajemnej adoracji, walczące o to, kto ma rację i zajmujące się forsowaniem swojego "widzimisię" tego jednego jedynego dobrego, zamiast skupieniu się na faktach i faktycznych poruszanych tematach i problemach...trochę to zaczęło przypominać blogowanie nastoletnich "mądral"...

robicie koło dupy ludziom, którzy pomagają psom - ruszają swoje cztery litery i po prostu chcą tym psom pomóc (prawie każdy pies w schronisku ma problemy behawioralne, przynajmniej przez kilka miesięcy po adopcji, więc wychodząc z założenia, że nie pomagamy tym problematycznym, nie mielibyśmy komu pomagać) - z tego co czytam tutaj wynika, że najlepiej wszystkie agresywne psy uśpić, bo zajmują miejsce "milusim" pieseczkom w schronach...a z ostatniego wpisu dorki wnioskuję, że zamiast pracować z psem - najlepiej mu wpier&*&^ jak ugryzie - bo NA PEWNO to poskutkuje następnym razem...
oczywiście rozumiem ironię i nie jestem w typie osoby, którą tak ironicznie opisałaś, ale pomyśl o tym, że na dogo wchodzą również idioci, którzy nigdy psa nie mieli, a może chcą, a może już mają i czytając takie bzdury, wychodzą z założenia, że skoro takie "cool" osoby wypowiadają się w ten sposób , to może faktycznie wpierd&**** psu jak szczeka jest dobrym rozwiązaniem, bo po co się cackać, a jak pies zaczyna sprawiać problemy, to od razu w worek i do rzeki, bo po co ma zajmować miejsce dobrym pieseczkom w schronisku....

no pomyślcie trochę zanim coś napiszecie, bo ręce opadają naprawdę...
tak dla informacji, to nie jest lincz z mojej strony , tylko opis tego , co myślę na temat waszych wpisów; każdy ma prawo do własnej opinii - jasne zgadzam się - ale zanim tą opinią zaczniemy "wzbogacać" i "obdarowywać" innych, przemyślmy jaki to może mieć skutek...

a wracając do tematu, ostatnio doszłam do wniosku, że pies uległy, który zdaje się całym swoim zachowaniem przekonywać wszystkie inne psy naokoło, że jest na końcu łańcucha pokarmowego (nie zjedz mnie proszę, pobaw się ze mną), może na swoim terytorium zachowywać się jak samiec alfa i bronić swojej pani z narażeniem życia :) mój maluch dosłownie podgryzał z wściekłością wielkiego goldena, u mnie w domu, broniąc mnie siedzącą na kanapie - jak golden chciał do mnie podejść (zresztą tak samo bronił ukradzionej goldenowi wielkiej kości;))
[attachment=2329:9825.attach]

Link to comment
Share on other sites

nie no fakt..jak by mój pies rzucał się na innych to bym czekała aż się uspokoi, ładnie usiądzie, zacznie mnie słuchać i wtedy kliknęłabym klikerem i dała mu smaczka niuniając i ciumkając do niego z zachwytem...weź ty też rozprawek nie pisz skoro to nei do ciebie kierowałam mój post-matka teresa z kalkuty wszechwiedząca się znalazła-evel ma rację w tym co napisała a mój post był żartem skierowanym do EVEL-kóry ona doskonale zapewne rozumie

Link to comment
Share on other sites

bardzo mnie raduje fakt, że się tak doskonale panie rozumieją ... :) z łaski swojej proszę o nie obrażanie mnie - to chyba nie ten poziom (a może?)
rozumiem z pani wpisu, że jak by się pani pies rzucił na kogoś, to by pani go bez namysłu uśpiła (albo może by go pani uśpiła po uprzednim wpierdo*&%%$$, i sprawiła sobie miłego pieseczka )tak? tak wywnioskowałam z pani wpisów. to gratuluję naprawdę....
ja na przykład bym się zastanowiła dlaczego mój pies rzuca się na inne, a przede wszystkim bym mu to uniemożliwiła, a jako, że nie jestem znawcą psiej psychologii, pewnie bym wydała te kilkaset złotych na dobrego szkoleniowca...i dopiero po wyczerpaniu wszystkich możliwych środków i pomysłów, zastanowiłabym się czy co z nim zrobić...
ale rozumiem, że to mnie czyni w pani oczach mięczakiem i beznadziejnym obrońcą zwierząt ... LOL

Link to comment
Share on other sites

a przepraszam bardzo gdzie ja napisałam, że uśpiłabym psa? :roll: ..proszę mi zamieścić tu cytat bo aż się uplułam ze śmiechu po przeczytaniu tego zdania. Jakąż ludzie mają wybujałą fantazję..a już najbardziej mnie śmieszy kiedy wkładają mi w usta coś czego nigdy nie powiedziałam....
lol->kojarzy mi się z moją 13 letnią bratanicą...to takie trendy :razz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joven']robicie koło dupy ludziom, którzy pomagają psom - ruszają swoje cztery litery i po prostu chcą tym psom pomóc (prawie każdy pies w schronisku ma problemy behawioralne, przynajmniej przez kilka miesięcy po adopcji, więc wychodząc z założenia, że nie pomagamy tym problematycznym, nie mielibyśmy komu pomagać) - z tego co czytam tutaj wynika, że najlepiej wszystkie agresywne psy uśpić, bo zajmują miejsce "milusim" pieseczkom w schronach...a z ostatniego wpisu dorki wnioskuję, że zamiast pracować z psem - najlepiej mu wpier&*&^ jak ugryzie - bo NA PEWNO to poskutkuje następnym razem...
[/QUOTE]

Coś Ci słabo idzie wyciąganie właściwych wniosków. Pozdróweczka!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...