Jump to content
Dogomania

Białystok - wątek zbiorczy, mamy przepełnione DT...


Guest monia3a

Recommended Posts

[quote name='jolasek']Tolek2 odszedł. Dorota trzymaj się, zrobiłaś dla niego wszystko co mogłaś.[/QUOTE]O matko
[*], dobrze, że miał kilka cudownych miesięcy z kochaną Pańcią. Dorotka, wiem, że Ci ciężko, trudno w takiej chwili coś powiedzieć...
Toelczku, wróciły wspomnienia chwili, gdy Cię zobaczyłam:(, dobre dusze [B]jolasek i simera[/B] nie dały Ci marznąć pod tym balkonem i pojechałeś do ciepłego domku. Ale smutny poranek:(.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vicky62']Dziwne to ogłoszenie z BO...
[COLOR=black][B]kupie cale mioty szczeniat[/B][/COLOR]
[URL]http://www.bialystokonline.pl/ogloszenia.php?catid=24&id=1999247&strona=1[/URL][/QUOTE]

Pewnie na handel za granicę :-([/QUOTE] Toż to pseudo z okolic Łap.Lubią molosy,ale i innymi się interesują.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bbgm']Pewnie na handel za granicę :-([/QUOTE] Toż to pseudo z okolic Łap.Lubią molosy,ale i innymi się interesują.[/QUOTE]

o tym samym pomyślałam lub może na doświadczenia idą maluchy :( mam nadzieję,że nikt im nie sprzedaje szczeniąt

Link to comment
Share on other sites

W pobliskim domu ( Krupniki ) obok mojej działki mieszka starsza, schorowana Pani, nie ma rodziny tylko czasem do niej przychodzą panie z opieki, ma w domu małą suczkę, myślę że waży ona około 3-4 kg i ma 16 lat, Pani nie chodzi, porusza się na wózku i nie daje rady już z opieką nad psem. Chcą ją wysłać do domu starców ale co z psem, może macie jakieś pomysły??
Wiem, że nie jest to najlepsze rozwiązanie ale zastanawiam się nad humanitarnym uśpieniem. Można to zrobić ??

Link to comment
Share on other sites

Masz może więcej informacji na temat stanu suczki, zdrowia, zdjęcie. Pomyślimy i zobaczymy co będzie dla psa najlepsze.

Słuchajcie jest ważna sprawa, pilnie potrzebuję na jutro auta do przewozu 2 psich bud od monia3a. Budy należą do TOZu i są potrzebne psom m.in. Łajce i Azorowi, które już mają kojec ale nie mają budy. Jeśli tych bud jutro nie zabiorę monia3a zagroziła, że je komuś odda. Pomóżcie tym biednym psom bo je jakiś pech prześladuje, najpierw wywalili je z Produkcyjnej, teraz trzeba je zabrać z kolejnego miejsca a nie ma dla nich ciepłej budy :(

Link to comment
Share on other sites

Guest monia3a

Do przewiezienia jest jedna buda, dość spora jak dla owczarka niem lub większego psiaka. Nie musi być to duży samochód wystarczy większa przyczepka.
Wcale nie zagroziłam, że oddam tylko stwierdziłam fakt, że skoro jedna z nich nie jest wykorzystywana a jest jeden biedny psiak bez budy a idzie zima to oddam.
Tyle mam do powiedzenia w tym temacie.

Link to comment
Share on other sites

Monika dość! Wystarczy tego pogrywania. Nie będę brała udziału w twojej grze. Nie umiesz pożegnać się z klasą twój problem. I nie wciskaj mi tu biednego psa, którego nie widziałaś, bo mam twojego smsa. Jeżeli myślisz, że pozwolę ci cokolwiek zawłaszczyć to się mylisz. Jeżeli ktoś coś podarował TOZowi to jest to rzecz należąca do TOZu nie do ciebie. Psy nie mają bud a ty masz nadzieję je nadal trzymać na swoim podwórku?
Po raz kolejny mówię: nie będziesz dysponować czymś co do ciebie nie należy. Pismo z wezwaniem do zwrotu przedmiotów należących do TOZu otrzymałaś, termin minął.

Link to comment
Share on other sites

Hmmm ... piszę tutaj, bo temat Lewisa znikł. Może został przeniesiony do tego wątku, nie wiem i nie mam za bardzo czasu sprawdzać. Do rzeczy jednak.
21.10.2011 Lewis definitywnie rozstał się z jajkami :(. Zoperowano też oko, ale niestety nic to nie dało. Po dwóch dniach gruczoł ponownie wywaliło na zewnątrz :(. Tegoż dnia został też zaczipowany. Oko odzie do poprawy, ale to za jakiś czas dopiero. Poza tym ma jakieś grudki na wewnetrznych stronach powiek, które będą ścierane.
Lewis generalnie jest wesołym rozrabiaka. Uwielbia bawić się z dziećmi i vice versa. Wczoraj (po miesiącu pobytu u nas) spuściłem go pierwszy raz ze smyczy. Szalał biegał, ale trzymał na się na odległość wzroku. Jak tylko widział, że się oddalam, pędził w moją stronę. Psina panicznie boi się jazdy samochodem. Jak jedziemy do weta, jest przerażony, do wózka trzeba go wkładać na siłę. Podczas spacerów omija szerokim łukiem vany, kombiaki i terenówki. Może jakiś psychiczny uraz, czort wie. Chociaż zauważam, że chyba jest odrobinę lepiej. Ładnie podszkolił chodzenie na smyczy (nie ciągnie), to do ideału jeszcze daleko.
Generalnie zyje nam się bardzo fajnie. Lewis wniósł do nas naprawdę wiele radości, bo ten pies to w zasadzie jedna, człapiąca, wielka radość (szczególnie jak biegnie po łące i wszystko mu fruwa we wszystkie strony) :lol:.
Pozdrawiamy, a jak Gosia będzie miała chwile, podeśle foty. Tak, tak pisał to viking, mąż vikingowej :cool1:

P.s.
Sorki, jeżeli wpisałem nie tu gdzie trzeba, ale nie znalazłem odpowiedniego wątku. Jak by co, proszę o łagodny wymiar kary.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='vikingowa']Hmmm ... piszę tutaj, bo temat Lewisa znikł. Może został przeniesiony do tego wątku, nie wiem i nie mam za bardzo czasu sprawdzać. Do rzeczy jednak.
21.10.2011 Lewis definitywnie rozstał się z jajkami :(. Zoperowano też oko, ale niestety nic to nie dało. Po dwóch dniach gruczoł ponownie wywaliło na zewnątrz :(. Tegoż dnia został też zaczipowany. Oko odzie do poprawy, ale to za jakiś czas dopiero. Poza tym ma jakieś grudki na wewnetrznych stronach powiek, które będą ścierane.
Lewis generalnie jest wesołym rozrabiaka. Uwielbia bawić się z dziećmi i vice versa. Wczoraj (po miesiącu pobytu u nas) spuściłem go pierwszy raz ze smyczy. Szalał biegał, ale trzymał na się na odległość wzroku. Jak tylko widział, że się oddalam, pędził w moją stronę. Psina panicznie boi się jazdy samochodem. Jak jedziemy do weta, jest przerażony, do wózka trzeba go wkładać na siłę. Podczas spacerów omija szerokim łukiem vany, kombiaki i terenówki. Może jakiś psychiczny uraz, czort wie. Chociaż zauważam, że chyba jest odrobinę lepiej. Ładnie podszkolił chodzenie na smyczy (nie ciągnie), to do ideału jeszcze daleko.
Generalnie zyje nam się bardzo fajnie. Lewis wniósł do nas naprawdę wiele radości, bo ten pies to w zasadzie jedna, człapiąca, wielka radość (szczególnie jak biegnie po łące i wszystko mu fruwa we wszystkie strony) :lol:.
Pozdrawiamy, a jak Gosia będzie miała chwile, podeśle foty. Tak, tak pisał to viking, mąż vikingowej :cool1:

P.s.
Sorki, jeżeli wpisałem nie tu gdzie trzeba, ale nie znalazłem odpowiedniego wątku. Jak by co, proszę o łagodny wymiar kary.[/QUOTE]
Psy w samochodzie zachowują się podobnie :lol:. Muszą się przyzwyczaić. Faktem jest, że jeżeli jedzie przeważnie do lekarza, to kojarzy sobie że czeka go to najgorsze: ból i obcy ludzie którzy wykombinują coś żeby go skrzywdzić. Proponuję położyć do samochodu smaczną niespodziankę i pojechać z Lewisem w przyjemne miejsca. Załapie, że to nie koniecznie musi być to najgorsze.

Link to comment
Share on other sites

Ze smaczną niespodzianką w samochodzie może być problem. Lewis jak jedzie "haftuje piękne makatki". Samochód się wietrzy przez kilka dni po takiej podróży. Szelma robi to tak, że jego wewnętrzna zawartość ląduje poza podścółką, na tapicerce :angryy:. Jednak to fakt, ze jazda może mu się kojarzyć tylko z wetem. Problem w tym, ze my nie musimy nigdzie jeździć z psem. Łąki, las - wszystko w zasiegu spaceru. W ostatecznosci pozostaje podwórko. Staramy się w miarę możliwości nie narażać go na stres.

Link to comment
Share on other sites

Skoro przestrzeń blisko, to tym bardziej warto z Lewisem podjechać kawałeczek i pokazać że to dla jego dobra. Potem długi spacer i szaleństwo. Moje psy zachowywały się identycznie. Początkowo wymioty i wielki niepokój. Potem Bruno już nie wymiotował ale jeszcze dość długo się ślinił. Teraz bez problemu wskakuje sam do samochodu. Maja natomiast wierci się niespokojnie, ale ona nie może się doczekać bo wie, że jedzie do lasu. Niestety, być może Lewis ma chorobę lokomocyjną. Odpowiednio wcześnie podane leki, zapobiegają wymiotom.

Link to comment
Share on other sites

Słuchajcie kochane cioteczki, może ktoś ma namiar na niedrogi dom tymczasowy płatny albo hotelik albo ludzi którzy za opłątą przetrzymają na jaikiś czas psią rodzinkę.Najlepiej na Podlasiu, bo chodzi o ograniczenie kosztów. Przyjazna , milusia mama i jej trzy córeczki. Sytuacja tragiczna, sunia wyrzucona , dolazła jakoś na teren pobliskiej budowy i się tam oszczeniła na gołej ziemi. Robotnicy nie robią krzywdy psom ale tez nikt nie chce pomóc. Trochę dokarmiają matke ale złym jedzeniem. Sunia przyjazna , dogaduje sie z psami i sukami . Przetrenowałam na swoich psach , a córeczki 4 tygodniowe, śliczne. Płaczą bo im zimno jest.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='vikingowa']Ze smaczną niespodzianką w samochodzie może być problem. Lewis jak jedzie "haftuje piękne makatki". Samochód się wietrzy przez kilka dni po takiej podróży. Szelma robi to tak, że jego wewnętrzna zawartość ląduje poza podścółką, na tapicerce :angryy:. Jednak to fakt, ze jazda może mu się kojarzyć tylko z wetem. Problem w tym, ze my nie musimy nigdzie jeździć z psem. Łąki, las - wszystko w zasiegu spaceru. W ostatecznosci pozostaje podwórko. Staramy się w miarę możliwości nie narażać go na stres.[/QUOTE]
Jaka by nie była przyczyna, polecam też matę. Łatwa do umycia. Przykrywa przednie siedzenia, podłogę i oparcia.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...