Jump to content
Dogomania

Pies, który łapał stopa... by ratować przyjaciela!


ajlii

Recommended Posts

Czytałam takie historie... ale nie myślałam nigdy że spotkam takie psy osobiście...

Wczoraj jedziemy z mężem po zakupy. Trasa przelotowa, wokół lasy i pola. Z daleka widzimy, że z pobocza wybiega co chwilę pies, wprost pod jadące samochody. Jakby próbował któreś zatrzymać. Auta zwalniają... ale nikt się nie zatrzymuje :/
Zjeżdzamy na pobocze. Pies wybiega i po chwili prowadzi nas na pobocze, w kierunku... psiej głowy. Ze ściśnietym sercem dajemy się Mu poprowadzić... trzeba sprawdzić. Uffff... jest żywy pies. Wpadł do rowu melioracyjnego i nie może się wydostać. Siedzi na zwłokach jeszcze innego zwierzęcia - małego psa? kota? - nie wiem, jest zamarzniety, a ja nie mam czym odkopać. Zresztą, trzeba ratować żywe. Pies w rowie siedzi i patrzy na nas z taką ufnością w oczach - jest dobrze, jest człowiek, pomoże... Wyciągamy go, a On... zaczyna lizać mnie po rękach. Podczas całej akcji drugi cały czas jest blisko - szturcha towarzysza nosem, liże po uszach, przytula się łbem do Niego. Do nas boi się podejść, warczy, straszy. Dopiero jak widzi że głaszczemy tego z rowu, pozwala sobie zapiąć smycz... Za kolegą wchodzi do auta.

Psy zabieramy ze sobą. Co mamy zrobić? Wokół pola i lasy. Wygląda jakby psy szły w kierunku zabudowań. Mój mąż idzie zapytać czy to ich psy... w jednym domu nikt nie otwiera, drugi wygląda na opuszczony.
Ten wyciągnięty z rowu ledwo chodzi - widać że czuje ból, powłóczy nogami. Obawiamy się, że został potrącony. Oba są strasznie zmarznięte, aż skostniałe... w końcu jest -8 stopni mrozu, a ile One tam siedziały?

W lecznicy chłopaki zostały od razu przyjęte i zbadane. Młodszy - owczarkowaty - ma ok. 2-3 lat. Zdrowy. Ma tylko ranę (rozcięcie) na mordce.
Starszy - wyżłowaty - ma conajmniej 8 lat. Na szczęście kości całe. Prawdpodobnie od dawna cierpi na zwyrodnienie stawów, a kilka (kilkanaście?) godzin na mrozie nasiliło objawy i pies strasznie cierpiał... Od razu dostaje leki. Ma też zmiany/narośla na mordce, trzeba się tym szybko zająć.
Chłopaki były też bardzo spragnione.
Od razu zabezpieczam je p/c pchłom - nie chcę mieć dodatkowych gości w domu... Bo przecież muszę gdzieś te psy zabrać, co nie?

No i w ten sposób mam dwie dodatkowe paszcze do wykarmienia. Przecież ich nie odwiozę do tego rowu. Ani do schroniska. Łącznie dobrze ponad 70 kg psa...

Napewno mają/miały jakiegoś właściciela. Nie są zabiedzone czy wychudzone. Mają takie same obroże. No i są ze sobą bardzo związane - nie opuszczają się nawet na chwilę, jeden bez drugiego nie wejdzie do innego pokoju. Nawet śpią tak by dotykać się choć łapami...
Ale siedziały tam na mrozie conajmniej kilka godzin. Strasznie śmierdzą. Chipa czy adresówki oczywiście nie ma. Do tego długi weekend, święta...
Przejrzałam wszystkie strony z info o zaginionych psach - ale tych nikt nie szuka...

Potrzebuję pomocy! Nie wiem jak będzie... Mam już 5 swoich psów (w tym 3 chore, na lekach i specjalistycznej karmie), BDT dla szczurów. Utrzymanie kolejnych dwóch dużych psów jest ponad moje siły i możliwości finansowe.
Chłopaki wymagają i karmy, i suplementów wspomagających odporność (mogą się rozłożyć po tym przemarznięciu). Szczepień. Odrobaczenia. Wyżłowaty z rowu wymaga leczenia - stawy, narośle na mordce...

Nie wiem jak to będzie... ale wiem jedno - nie mogłam ich tam zostawić...


Chłopcy dostali tymczasowe imiona: Barton (owczarkowaty) i Atos (wyżłowaty).
Są bardzo sympatyczni, świetnie dogadują się z innymi psami i ludźmi. Wyżłowaty Atos to przylepa i oaza spokoju. Barton (owczarkowaty) po początkowym straszeniu, okazał się chodzącą radością. Zaprasza do wszystkich do zabawy, tuli się, daje buziaczki. Jest bardzo silny i taki jeszcze dzieciak z Niego.
Jak się ogrzały, wyspały w cieple, na miękkich kocach to okazało się że znają dom i potrafią zachować czystość. Umieją chodzić na smyczy. Są kompletnie domowe i nawet wiedzą gdzie jest kuchnia i jak żebrać o coś dobrego...


Barton (owczarkowaty) i Atos (wyżłowaty)

[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-KDW7Pi5TxhI/UNV4tjp3nEI/AAAAAAAACP4/hdlP6aU2DA4/s640/CAM00264.jpg[/IMG]


Narazie tyle zdjęć i chwilo nie będzie wiecej - nie proście mnie o to... nie mam jak i kiedy. Muszę pracować, zająć się swoimi zwierzakami i tymi dodatkowymi. I jeszcze za chwilę świeta. Jak będę miała możliwość, to napewno zrobię im porządne fotki...

Edited by ajlii
Link to comment
Share on other sites

  • Replies 248
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

ROZLICZENIE

Ponieważ właściciele psów zwrócili wszystkie koszta wpisane na forum - wszelkie wpłaty pozostawiam do decyzji darczynów.

[B] Wpłaty:[/B]
400 zł - Aida - pozostawiowe moim podopiecznym
20 zł - Wiedźma - pozostawione moim podopiecznym
30 zł - Paula_t - wpłata przekazana na Amisia-Sokoła
50 zł - Poker - pozostawione moim podopiecznym
50 zł - Maruda666 (akonto bazarku)
30 zł - Satrina - pozostawione moim podopiecznym
100 zł - Cantadorra - wpłata przekazana na Amisia-Sokoła
50 zł - Agusiazet - pozostawione moim podopiecznym
50 zł - Bjuta - pozostawione moim podopiecznym
20 zł - Katarzyna09 -wpłata przekazana na Amisia-Sokoła

wpłaty łącznie: 800 zł

Przekazane na Amisia-Sokoła - 150 zł
Przekazane na Suzankę i Amisia-Sokoła - 50 zł (wpłata akonto bazarku)
Pozostawione na moich podopiecznych - 550 zł

Edited by ajlii
Link to comment
Share on other sites

Piękna i smutna opowieść ze szczęśliwym finałem . Całe szczęście że tamtędy jechaliście .
Pomóc nie mogę ale podeślę innym , niech też uronią łezkę i może nie tylko :)
Mam taką parkę kocią . On szukał pomocy dla niej bo przez wrośnięte pazurki nie mogła chodzic .
Sam był bardziej chory sfilcowany i wychudzony ale walczył dla niej .

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję że zajrzeliśmy do chłopaków... Są strasznie fajni, ale cóż... to duże psy i wymagające opieki.
Wczoraj bez namysłu zagnęłam ich z ulicy. Dziś przyszła refleksja - za to kupię karmę? Za co zapłacę za leczenie? Mieszkam w małym mieście, z każdą "piedołą" musze jechać do lecznicy w Łodzi - paliwo, bilety na bus. Albo mam jakiś kryzys, albo dociera do mnie co sobie wziełam na głowę zgarniając ich wczoraj z tego pobocza.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jaanka']Mają ogłoszenia ?
Może ktoś jednak ich szuka .[/QUOTE]

Dziś przejrzałam wszystkie miejsca, gdzie można dawać ogłoszenia o zagnionych psach - nikt ich nie szuka :(

Czekam napewno chwilę (pewnie ok. dwóch tygodni), bo może to jednak psy zgubione. Choć Atos ledwo chodzi.... cięko uwierzyć by sam zawędrował w te okolice.
Potem będe szukać domów - raczej oddzielnie, bo kiepsko widzę wspólną adopcję dwóch dużych psów, w tym jednego staruszka...

Link to comment
Share on other sites

Tez sie zryczalam:placz: ,matenko kochana ,az mi gesior lazil po plecach .Jak pies potrafi byc madry i ratowac swego przyjaciela:crazyeye: .Dopiero po Nowym Roku bede mogla podeslac jakis grosik .Tak sobie mysle ,ze pewnie jakis debil robil sobie porzadki swiateczne i wywalil psy na bruk:-( .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ajlii']...
Wczoraj bez namysłu zagnęłam ich z ulicy. Dziś przyszła refleksja - za co kupię karmę? ...[/QUOTE]
Ajlii- pamiętam, że zakupiłaś dla Su od razu 2 worki karmy w promocji a na pewno jeden jeszcze nie otwarty czeka- proszę weź ten worek dla tych dwóch Muszkieterów i niech jedzą na zdrowie! To będzie ode mnie taki mały prezent choinkowy dla nich obu - OK?

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję że jesteście u Atosa i Bartona... to dużo dla mnie znaczy :)

Ogłoszenia zrobię, może się zdarzy cud i ktoś je odnajdzie.

Narazie chłopaki są u mnie na DT. Nie chcę deklarować że zostaną do chwili adopcji, bo wszystko zależy czy podołam fizycznie. To jednak dwa duże psy, w tym Barton doprowadza mnie do rozpaczy swoją energią, siłą i chęcią do zabawy.
Marzę o BDT dla nich, ale wiem jaka jest rzeczywistość...
Nie szukam PDT czy hotelu, bo wiem że nie dam rady ich tam utrzymać. Deklaracje zawsze się wykruszają. A ja też nie chcę nikogo stawiać w takiej sytuacji, że nie otrzyma wynagrodzenia za swoją pracę.
Narazie DT mają u mnie... Oboje z mężem pracujemy zawodowo z psami. Mój mąż zajmuje się fizjoterapią, więc i Atos sie załapie.
Tylko prosze o pomoc z karmą i leczeniem... Do wczoraj miałam 5 psów na utrzymaniu, teraz jeść woła już 7...
Obawiam się co będzie z leczeniem, szczególnie Atosa - już jest na lekach ze względu na problemy ze stawami. Przeraża mnie wizja dodatkowych dojazdów do lecznicy w Łodzi, każda taka wycieczka to min. 30 zł na paliwo lub nie wiele mniej za bilety na bus i tramwaj (ale wtedy nie mogę zabrać psa).
Prościej je było wczoraj odwieźć do schroniska, ale nie mogłam :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bea100']Ajlii- pamiętam, że zakupiłaś dla Su od razu 2 worki karmy w promocji a na pewno jeden jeszcze nie otwarty czeka- proszę weź ten worek dla tych dwóch Muszkieterów i niech jedzą na zdrowie! To będzie ode mnie taki mały prezent choinkowy dla nich obu - OK?[/QUOTE]

Bea kochana, dziękuję Ci serdecznie... ale nie mogę przyjąć tej karmy...
Masz dwa psiaki na swoim utrzymaniu - Suzankę i Karo. Nie mogę wziąć karmy od jednego bezdomniaka, by nakarmić drugiego. Szczególnie że one mają tylko Ciebie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...