Jump to content
Dogomania

Spacery z psem w odludnych miejscach


Tree

Recommended Posts

Napisałam ten temat z ciekawości, jak sobie radzicie (kobiety) z wyprowadzaniem psów w odludnych miejscach? Może napiszę w punktach, żeby się nie pogubić ;) Ja mam z tym problem, ponieważ boję się gwałcicieli, mam małego psa, który mnie nie obroni i parki w moim mieście (oraz inne miejsca 'bliskie naturze') są zaniedbane i wręcz przyciągają nieciekawe towarzystwo... Do tego rodzice od dzieciństwa uczyli mnie, żeby nie ufać obcym i nie kręcić się w podejrzanych miejscach.

1. Ile macie psów, jakie są duże, jak wyglądają i jaki mają charakter? (duże, małe, ciemno umaszczone, nieufne, przyjazne)
2. Czy mieszkacie blisko miejsc spacerowych, czy raczej wszędzie macie daleko (wiadomo, że ktoś, kto mieszka przy dużym parku lub na przedmieściach łatwiej znajdzie fajne miejsce na spacery z psem i pracę z nim)? Gdzie wyprowadzacie psa, jeśli mieszkacie w centrum miasta lub z dala od zielonych miejsc?
3. Czy miejsca, gdzie wyprowadzacie psy są zadbane, czy wyglądają, jak idealna kryjówka na napad?
4. Czy nosicie ze sobą coś, co mogłoby Was w razie jakiejś sytuacji obronić? np. gaz pieprzowy, parasol...
5. O jakich godzinach wyprowadzacie psy w takie miejsca i czy chodzicie same czy w grupie?
6. Czy zdarzyła Wam się jakaś nieprzyjemna sytuacja w takim miejscu?

Link to comment
Share on other sites

1. Dwa nieco mniej niz 30 kg, czarne podpalane, przyjazne ale dobrze wychowane z duza doza instynktu samozachowawczego oraz przede wszystkim w pelni reagujace na moj nastroj czy samopoczucie w danym momencie.
2. Mieszkam tuz przy niewielkim parku, ktory w ogole nie jest oswietlony, ale bardzo rzadko wyprowadzam tam psy. Zwylke chodze za wal przeciwpowodziowy. Nie zdecydowalabym sie na posiadanie psa (a juz na pewno nie psa te rasy, ktora mam) mieszkajac w centrum miasta, w miejscu, gdzie pies nie ma sie gdzie wybiegac.
3. Wygladaja jak dzikie laki z licznymi zaroslami.
4. Nie, niczego nie nosze. Szczerze mowiac nie sadze, zeby ktos wybral mnie na swoja ofiare, kiedy ide z dwoma sporymi kundlami, ktore jak juz wspomnialam umieja sie zachowac jak pancia poczuje sie niepewnie mimo swoich niklych wlasciwosci obronnych.
5. Chodze roznie z psami, ale nie mam oporow, zeby isc z nimi na spacer jak jest ciemno, jesli o to chodzi w tym pytaniu. czasem chodzimy w grupie-mamy bardzo fajne towarzystwo spacerowe u nas na osiedlu, czasem z moim chlopakiem. ale najbardziel ubie chodzic sama.
6. Kilka razy ktos mnie zaczepil wlasnie w parku, ale nie wiem, czy cos faktycznie ode mnie chcial, bo ja w takiej sytuacji natychmiast gwizdze na psy, a moja starsza suka w takich sytuacjach sprawia wrazenie "uwazaj...mowie powaznie" i zwykle na tym konczy sie rozmowa.

Link to comment
Share on other sites

1. Wyprowadzam trzy psy: swojego ttb, pod moją opieką - alano espanol i labradorkę. Oba psy (labka to labka, ale też ma zęby) są posłuszne, ale wyglądem odstraszają. Mój rudy reaguje na mnie i pokazuje zęby jak jestem niezadowolona.
2. Mieszkam przy lesie i tam spaceruję. Jak bywam u teściów w mieście ciężko znaleźć miejsce do spacerów. Tam nie miałabym psa.
3. Las to las, normalny z dzikimi zwierzętami.
4. Nic nie noszę, moje psy i mi wystarczają.
5. Wychodzę rano sama, przeważnie nikogo nie spotykam. Popołudniu też zwykle sama, czasem z koleżanką. W weekendy chodzimy grupą psów i ludzi. Wieczorem spotykamy się grupą na takiej niby psiej łące.
6. Spotykałam się z przykrymi sytuacjami, ale raczej z niezbyt mądrymi właścicielami innych psów. Reaguję wtedy spokojnie i asertywnie.

Link to comment
Share on other sites

Chodzę na spacery z kurdupelkiem, co nawet 7 kg nie waży:lol: Ostatni spacer ok.godz 22. O tej porze na ulicy często żywego ducha nie ma. :shake: Chociaż to miasto prezydenckie to wsiowe obyczaje w nim panują:cool3: Człowieka ciężko spotkać, za to latają psy na noc spuszczane z łańcucha:mad: Niektóre są fajne, niektóre wręcz przeciwnie. Na te drugie zawsze mam w kieszeni gaz. Jednego gazem potraktowałam to teraz nas z daleka omija. Ze strony ludzi nigdy mnie nic złego nie spotkało.

Link to comment
Share on other sites

1 Mam dwa psy 20 kg suka i prawie 40 kg labrador, suka czarna a labek biszkopcik. Suka na obcych szczeka, nie podchodzi raczej do ludzi, jest nieufna. Tumanek natomiast jeżeli szczeka to suce dla towarzystwa, do ludzi podbiega w celach miłosnych, na szczęście z racji wieku przestał skakać na ludzi z radości

2. Mieszkamy w środku średniego miasta, żeby psy spuścić ze smyczy jedziemy dupowozem jakieś 10 - 15 minut
3. My na bieganie jedziemy na pola, łąki gdzie jest bardzo mało ludzi, nie ma tam krzaków ani lasów, raczej nie sądzę żeby jacyś bandyci się czaili w trawie.
4. Ja się noszę z zamiarem kupna gazu pieprzowego, ale raczej jako obrona przed bezpańskimi psami niż przed ludźmi
5. Jeżeli jadę sama bez TŻ to gdy jest widno, po ciemku bym się bała ale nie czegoś konkretnego tylko ja ogólnie łatwo łapię schizy, boję się, że jakieś zombie na mnie po ciemku wypełzną
6. nie miałam nieprzyjemnych sytuacji, mimo, że kilka razy spotkała panów, którzy się raczyli alkoholem

Link to comment
Share on other sites

1. Mam czwórkę, wychodzę zwykle po dwa na spacery: dwie niewielkie sunie razem (obie ok 15 kg) i dwa średniaki, suka i pies, razem (oboje po 20 kg). Małe sunie są ciemne, ale nie odstraszają - choć jedna z nich umiałaby mnie obronić ;) Większe psiaki są jasne, Frotek wygląda jak maskotka niestety, ale Hera budzi respekt, bo ma "wilcze spojrzenie" - na szczęście!
2 i 3. Mam mnóstwo miejsc spacerowych, a większość jest potencjalnie bardzo niebezpieczna ;) Mieszkam w małym mieście, więc łatwo dojść np do jego końca i wyjść na pola czy do lasu. Mam też świetny, wielki park w okolicy i dwa opuszczone kamieniołomy :)
4. Nic nie noszę ze sobą, bo i tak jestem obładowana taśmami, smyczami, zabawkami, wodą i miską itd...
5. Sama najczęściej, czasem z mamą czy chłopakiem. No i różnie, rano spacer o 7.00, ostatni czasem o 19, czasem o 21...
6. Oj tak. Raz próbowałam zrobić zdjęcie rejestracji auta na terenie opuszczonych kamieniołomów, bo parka sobie radośnie wyrzucała śmieci (a jest tabliczka, że nie wolno!). Facet wyskoczył i zagroził mi, że "z tego lasu już nie wyjdę". Byłam z małymi suczkami, wystraszyłam się bardziej o nie - mi pewnie by się bał coś zrobić, ale wobec psów by nie miał skrupułów. Jakoś odeszłam szybko, koleś za mną nie biegł, szybko poszłam w stronę domów i dzwoniłam do chłopaka. Koleś pojechał za mną, ale widząc, że dzwonię zwątpił (pewnie się wystraszył, że na policję). Niestety zdjęcia rejestracji nie zrobiłam.
Innym razem, ten sam teren - idę sobie radośnie, kiedy zza górki wyszła grupa ludzi, wszyscy ubrani na czarno, jakieś 20 osób. Zwiałam gdzie pieprz rośnie, potem znalazłam w okolicy pentagram na ziemi narysowany. Jakaś sekta..
Tam też nie chodzę na weekendy dzięki naszym cudownym panom quadowcom, których serdecznie nie znoszę, bo raz by mnie mało nie zabili. Raz mało nie zeszłam na zawał, gdy mi wyszło kilku facetów z karabinami - bawili się w paintballa czy coś takiego...
Często mnie ktoś zaczepia, ale na dalsze wędrówki w ciemności wychodzę z Fro i Herą, a młoda jak się wydrze (ma głęboki, świdrujący i głośny szczek) to się durniom odechciewa. Zdarzało mi się wrzeszczeć, że dzwonię na policję, jak ktoś był nachalny ;)
Ostatnio byłam z małymi suczkami tam na dole kamieniołomu, gdzie nikogo zwykle nie ma. Nagle zrobiło się ciemno, już wracałam. Wyjechał zza rogu jeep, oślepił mnie światłami. Tam naprawdę nikt nie jeździ w nocy, więc się wystraszyłam, uciekłam jakby mnie kto gonił (suczki miały radosną przebieżkę ;)). Ogólnie to moja metoda - jak tylko widzę kogokolwiek w lesie czy na takim terenie to w nogi. Na razie nie żałuję ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']
6. Oj tak. Raz próbowałam zrobić zdjęcie rejestracji auta na terenie opuszczonych kamieniołomów, bo parka sobie radośnie wyrzucała śmieci (a jest tabliczka, że nie wolno!). Facet wyskoczył i zagroził mi, że "z tego lasu już nie wyjdę". Byłam z małymi suczkami, wystraszyłam się bardziej o nie - mi pewnie by się bał coś zrobić, ale wobec psów by nie miał skrupułów. Jakoś odeszłam szybko, koleś za mną nie biegł, szybko poszłam w stronę domów i dzwoniłam do chłopaka. Koleś pojechał za mną, ale widząc, że dzwonię zwątpił (pewnie się wystraszył, że na policję). Niestety zdjęcia rejestracji nie zrobiłam.
Innym razem, ten sam teren - idę sobie radośnie, kiedy zza górki wyszła grupa ludzi, wszyscy ubrani na czarno, jakieś 20 osób. Zwiałam gdzie pieprz rośnie, potem znalazłam w okolicy pentagram na ziemi narysowany. Jakaś sekta..
Tam też nie chodzę na weekendy dzięki naszym cudownym panom quadowcom, których serdecznie nie znoszę, bo raz by mnie mało nie zabili. Raz mało nie zeszłam na zawał, gdy mi wyszło kilku facetów z karabinami - bawili się w paintballa czy coś takiego...
Często mnie ktoś zaczepia, ale na dalsze wędrówki w ciemności wychodzę z Fro i Herą, a młoda jak się wydrze (ma głęboki, świdrujący i głośny szczek) to się durniom odechciewa. Zdarzało mi się wrzeszczeć, że dzwonię na policję, jak ktoś był nachalny ;)
Ostatnio byłam z małymi suczkami tam na dole kamieniołomu, gdzie nikogo zwykle nie ma. Nagle zrobiło się ciemno, już wracałam. Wyjechał zza rogu jeep, oślepił mnie światłami. Tam naprawdę nikt nie jeździ w nocy, więc się wystraszyłam, uciekłam jakby mnie kto gonił (suczki miały radosną przebieżkę ;)). Ogólnie to moja metoda - jak tylko widzę kogokolwiek w lesie czy na takim terenie to w nogi. Na razie nie żałuję ;)[/QUOTE]

Niezłe przygody ;) zwłaszcza z tą sektą, jak z horroru!
Metoda ucieczki brzmi mądrze ;p Ja niestety często panikuję, nawet jak widzę grupę podrostków idącą ulicą, to niechętnie przechodzę obok ;)

Link to comment
Share on other sites

Mieszkam w pobliżu dużego terenu spacerowego, miejscami mocno zarośniętego, niezbyt przyjemnego wieczorami i nocą. Wiem, że dochodzi tam do napadów - mój lekarz został tam okradziony i pobity, gdy późnym wieczorem wracał do domu, ja sama niejeden raz widziałam porzuconą i wypatroszoną damską torebkę. W dzień jest tam całkiem fajnie - jest ścieżka rowerowa, więc i rowerzyści, rolkarze a także spacerowicze, mamy/babcie z dziećmi. W dzień pojawia się też straż miejska czy policja. Więc korzystam z tego terenu w dzień. Wieczorem ostatni spacer jest ok. 23 i zwykle zajmuje się tym mój mąż. Jeśli go nie ma i ja sama muszę wyjść, to idę w drugą stronę - na oświetlone osiedle, w kierunku ulic, na których i późnym wieczorem jest spory ruch.
Mam małego psa (10 kg), więc raczej na niego nie mogę liczyć - choćby się starał, niewiele zdziała jakby co.

Link to comment
Share on other sites

1. Małe czarne 2 kilo, jak jest ciemno, ktoś idzie podejrzanie zataczając się to szczeka
2. W pobliżu nie ma nigdzie parków, byly pola ale teraz tam bloki pobudowali, psa zabieram na ogrodzone boisko bo nogi i tam się bawimy (na boisku nikt nie gra bo wokół pełno orlików) albo kawałek dalej na pola
3.Pola są okropne pełno pijaków pod wieczór, wiec tam tylko w dzien spacerujemy, w wakacje spotkałam tam nagiego faceta, który chodził i se robił... coś.
4. Nie nosze nic
5. Chodze sama, w dzien lub rano, wieczorami nie chociaż ostatnio pies mnie wyciągnął o 3 nad ranem na taki spacer i czułam się duzo bezpieczniej niż jakbym szła np o 21 :)
6. Punkt 3 :P

Link to comment
Share on other sites

o matko, ale macie. ja b. często chodzę z psami nawet w nocy, o pierwszej czy drugiej, późnym wieczorem chodzę do parku, nawet na odludna łąkę, gdzie nie ma lamp.
ale w tym oparku sa ludzie, tzn młodzież piwna, psiarze - może nie tłumy, oczywiście jest raczej pustawo, ale tak czy siak nie czuję się niebezpiecznie.

mam dwa psy ok 8kg, mój tymczas jest odważniejszy od aleksandra wielkiego i napoleona razem wziętych. owszem, obroniłby mnie, tzn starał się, ale podejrzewam, ze jeden kop i po sprawie...

ale jakos się nie boję, choć oczywiście czasami, jak obejrzę horror, to sie boję....

moim zdaniem kluczowa jest postawa, jaką się przybiera na takich nocnych spacerach. słyszysz szelest z tyłu - to się do cholery obejrzyj. potencjalnemu gnojkowi wysyłasz sygnał "nie boje się, kontroluję swoją przestrzeń". idą jakieś łebki - nie odwracaj głowy, obrzuć ich wzrokiem (ale nie uporczywie) - też z tego samego powodu.
ktoś do ciebie podchodzi, chce ognia, spytać o godzinę, a jest mega ciemno i pusto - głosno poproś, zeby się zatrzymał. możesz nawet powiedziec, że pies w nocy atakuje, możesz pwoiedzieć co chcesz, ale powiedz jedno - prosze się zatrzymać tam, gdzie pan stoi (daleko od ciebie, a nie 1 metr), zaraz sprawdzę która godzina.
będziesz miec jasność, jakie ma facet intencje. jak sie nie zatrzyma - nie masz wątpliwości co do intencji. wtedy w jaja drania :-)

jedyna sytuacja, w której nie mamy szans się obronić, to napastnik z nożem. cała reszta jest do ogarnięcia. ale postawa - najwazniesza - wyklucza z kręgu potencjalnycb ofiar. przewage ma się taka, ze świadomie wiemy, jakie zachowanie mówi napastnikowi, że dana osoba nadaje się do napaści, więc świadomie takiej postawy trzeba unikać. napastnik jest jak zwierzątko, nie wie, dlaczego atakuje jedną osobę, a innej odpuści, więc da się nabrac na nasz teatrzyk - bac sie mozna, byle pokazywać co innego.

Edited by sleepingbyday
Link to comment
Share on other sites

1.mały kundel 12kg coś jak czekoladowy border collie, do obcych podchodzący z umiarkowaną rezerwą
2.małe miasteczko pod warszawą, lasek jakieś 10 min od domu parczek tez w takiej odległości tylko w drugą stronę. Preferujemy las.
3. Lasek jak lasek, drzewa i ścieżki na obrzeżach dwie piaszczyste "drogi" po których czasem przejedzie samochód (tak z raz na jeden spacer :P)
4. Zastanawiam się nad noszeniem gazu w sumie ze względu na mojego chłopaka bo to on się denerwuje. Gdy miałam poprzedniego psa (sznaucer olbrzym) nic nie nosiłam.
5. Pies wychodzi różnie jak jest bardzo późno trzymam się takiej małej drogi wzdłuż lasku która jest oświetlona. Wychodzę sama. Spotykam dość często w lasku miejscowych pijaczków, grzecznie się witamy czasem pogłaszczą psa i idziemy dalej.
6.Nie miałam. Ewentualnie jakaś scesja z pijaczkiem żeby nie wyciagał łap do psa jak ten się ewidentnie go boi... ale to w biały dzień niedaleko sklepu.

I tak jak moja przedmówczyni uważam że osoby nie pewne i strachliwe sa bardziej narażone na zaczepki bo wydają się łatwą i bezbronną ofiarą co nie znaczy że należy prowokować los. Czy to z dużym czy z małym psem nie wchodziłam gdzieś gdzie nie było latarni i nie widziałam co się dzieje dookoła ale i nie oglądam się strachliwie na każdego z puszką z piwem. Też mi się zdarzyło wypić piwo w parku latem ze znajomymi (i psem ) :)

Link to comment
Share on other sites

Zgodzę się ze sleepingbyday, najważniejsze to nie pokazywać, że jest się potencjalną ofiarą. Jeśli widzę kogoś daleko w lesie to zwieję, jeśli nagle mi grupka ludzi wyjdzie, a ja jestem z 50-200 m od nich, odejdę szybkim krokiem. Ale jeżeli ktoś się napatoczy bezpośrednio, nie mogę go uniknąć, to zwykle lustruję go wzrokiem z góry na dół, chwilę zatrzymuję się na oczach i odwracam wzrok - zazwyczaj to działa. Tak samo na pijaków, na nachalnych facetów, ludzi, którzy chcą mnie opieprzyć za sam fakt posiadania psów.. Chyba że trafimy na psychopatę, ale to się raczej codziennie nie zdarza. Nie odpowiadam na pytania, zaczepki, prowokacje.

Mam nadzieję, że prawdziwie niebezpieczna sytuacja mi się nie zdarzy... Najzabawniejszą sytuację miałam jedną: wychodzę z lasu na teren opuszczonego kamieniołomu. Nagle widzę, na brzegu trójka facetów. Wystraszyłam się, ale cóż, oni mieli lepsze miny, bo byli zajęci... Sikaniem z brzegu klifu na dół :evil_lol: Ten kamieniołom ma kilkadziesiąt metrów głębokości, pewnie uznali to za zabawne. W każdym razie na mój widok przestali być rozbawieni :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Jest wiele sytuacji, w których nie mamy szans się obronić, niestety.
Osobiście jednak uważam, że rozsądniej jest - w miarę możliwości oczywiście - ograniczać ryzyko. Przynajmniej statystykę ma się wtedy po swojej stronie ;)
Jak to mówią - "nie wywołuj wilka z lasu" :)[/QUOTE]

nie, no jasne, nabuzowany dres na amfie noża nie potrzebuje... czy tam szkła, szklanej butelki, wszystko jedno.

odwracac się trzeba, ale nie bojaźliwie i nie zawsze, tylko np. na jakiś odgłos. i to koniecznie! jak głośniej się zaśmieje ktoś z mijanej przed chwila grupy, to jasne, że nie ma takiej potrzeby. najważniejsze, to grać brak strachu, postawą, ruchami.
odkąd trzęsąc się z nerwów, ze co ja najlepszego robię, objechałam z góry na dół jednego lokalnego recydywistę, a on dyszkantem zaczął mi odpowiadać: tak psze pani, dobrze psze pani,to wiem, ze ich napędza jedno - nie ich odwaga, ale nasz strach - kiedy udajemy, że nic się nie dzieje, jesli sie dzieje. nawet, jeśli to zaszeleści krzak za nami.
w gruncie rzeczy każdy taki typek to tchórz.
inna sprawa cisi psychopaci, ale ci nie wystepują w przyrodzie tak często, jak zwykłe buraki.

Link to comment
Share on other sites

Ekhm... No to teraz ja:)

1. Obecnie mam 2 psy (obydwa w typie rasy): psa wyżła niemieckiego i (od miesiąca) sunię weimara, ważą razem jakieś 60kg;). Zara z racji wieku (wet określił ją na jakieś 1,5 roku max) jest jeszcze z wyglądu ciapą i do wszystkich nastawiona przyjaźnie, Sajan ma 5 lat i już niejednokrotnie pokazał, że byłby w stanie mnie obronić, aczkolwiek ogólnie do ludzi nastawiony jest przyjaźnie.

2. Mieszkam na obrzeżach miasta, więc mam tutaj kilka tras spacerowych (spacery ok. 2 godzinne wychodzą), wszystkie są na polach, łąkach i wśród krzaków. Teraz, gdy wcześnie robi się ciemno, zazwyczaj wybieram jedną trasę: prowadzącą wzdłuż torów kolejowych (tu część trasy jest w miarę oświetlona), potem biegnie wzdłuż rzeki (i tu już oświetlenia brak), nie muszę dodawać, że wszędzie pola i krzaki:evil_lol:.

3. Zdecydowanie to drugie;).

4. Uważam tak jak większość wypowiadających się: myślę, że obecność dwóch sporych psów jest teoretycznie odstraszająca; moje psy w ciemnościach raczej trzymają się blisko mnie (chyba wyczuwają atmosferę;)). Natomiast mimo wszystko jestem wyposażona w gaz pieprzowy i latarkę (bo jak trochę sobie poświecę drogę, to jest mi raźniej:eviltong:). Gaz pieprzowy wyciągam i trzymam w ręce jak idę przez miejsca mocno zakrzaczone i nieoświetlone.

5. W tygodniu pracuję 6.30-16.00 (czasem 17.00) - od razu uprzedzę zarzuty, że nie powinnam mieć psów: mój TZ o 13.00 kończy pracę w przychodni, wychodzi z psami na min. godzinę i potem leci do pacjentów; potem wracam ja i lecę na następny spacer - więc najwcześniej jest to godzina 16-ta z minutami (i tak już ciemno). W weekendy oczywiście to inna bajka;) - wtedy szalejemy w lesie i na innych przeestrzeniach.

6. Tfu tfu - narazie nie i oby tak zostało:).

Link to comment
Share on other sites

Przed Filusiem, prawie 11 lat miałam boksera.Lord
[*] był dużym, pięknie zbudowanym psem, budził respekt swoim wyglądem:lol: Chodziliśmy w odludne miejsce (nieużywane tory kolejowe poprzedzielane łąką i krzakami). Na długiej lince, ćwiczyliśmy aportowanie i szukanie zguby. Pewnego razu, z tych krzaków Lord wypłoszył nagusieńką parę:diabloti: Zaczął szczekać i chciał ich gonić:evil_lol: Jak oni uciekali, a jakie wyzwiska w moim kierunku poleciały:cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Tree']Napisałam ten temat z ciekawości, jak sobie radzicie (kobiety) z wyprowadzaniem psów w odludnych miejscach? Może napiszę w punktach, żeby się nie pogubić ;) Ja mam z tym problem, ponieważ boję się gwałcicieli, mam małego psa, który mnie nie obroni i parki w moim mieście (oraz inne miejsca 'bliskie naturze') są zaniedbane i wręcz przyciągają nieciekawe towarzystwo... Do tego rodzice od dzieciństwa uczyli mnie, żeby nie ufać obcym i nie kręcić się w podejrzanych miejscach.

1. Ile macie psów, jakie są duże, jak wyglądają i jaki mają charakter? (duże, małe, ciemno umaszczone, nieufne, przyjazne)
2. Czy mieszkacie blisko miejsc spacerowych, czy raczej wszędzie macie daleko (wiadomo, że ktoś, kto mieszka przy dużym parku lub na przedmieściach łatwiej znajdzie fajne miejsce na spacery z psem i pracę z nim)? Gdzie wyprowadzacie psa, jeśli mieszkacie w centrum miasta lub z dala od zielonych miejsc?
3. Czy miejsca, gdzie wyprowadzacie psy są zadbane, czy wyglądają, jak idealna kryjówka na napad?
4. Czy nosicie ze sobą coś, co mogłoby Was w razie jakiejś sytuacji obronić? np. gaz pieprzowy, parasol...
5. O jakich godzinach wyprowadzacie psy w takie miejsca i czy chodzicie same czy w grupie?
6. Czy zdarzyła Wam się jakaś nieprzyjemna sytuacja w takim miejscu?[/QUOTE]

1. Mam czwórkę, ale jeden to jeszcze szczeniak ;) Docelowo będą: dwa duże (30kg i więcej) oraz dwa małe (10-15kg).

2. Jako, że studiuję, opiszę dwie sytuacje:
- mój dom rodzinny stoi na przedmieściach niewielkiego miasta, dookoła las, las, las i jeszcze raz las (blisko)
- Kraków, niedaleko centrum, miejsca spacerowe to parki, błonia itp. (blisko)

3. - dom rodzinny: różnie, bo ja często zaszywam się tak głęboko w lesie, gdzie nikt poza leśnikami nie dochodzi, ale bywam też w bardziej cywilizowanych miejscach, gdzie jest ogólnie rzecz biorąc "menelnia". W dodatku mam niedaleko domu ośrodek wypoczynkowy, gdzie często odbywają się różne imprezy, festyny, więc sporo pijanych osób się tam kręci itp.
- w Krakowie jest raczej w porządku, żuliki w parku niegroźne ;)

4. Nie, nic nie noszę.

5. dom rodzinny: Zwykle wychodzę w dzień i to w dodatku z chłopakiem, ale zdarzało mi się iść samej z psami na spacer (również do lasu) po północy.
Kraków: Pierwszy spacer w okolicach 9-10 rano, drugi i trzeci różnie (13-18 ), a ostatni zwykle o północy, a czasem później.

6. dom rodzinny: Zdarzały się dziwne sytuacje - kiedy wyszłam na spacer po północy do lasu, a potem wracałam obok wspomnianego ośrodka wypoczynkowego. Miałam ze sobą dwa psy - Bastę (62cm, 30kg) i Łatiego (ok. 40cm, 11kg) i zaczepiło mnie dwóch podchmielonych chłopaków ;) Nawet się nie zbliżyli, bo Basta ich "ofukała" - szczęście w nieszczęściu, że jest taka nieufna w stosunku do obcych. Chłopcy długo ze mną dyskutowali (chcieli pożyczyć na chwilę telefon...), ale nie podeszli bliżej, niż na 1,5m bo bali się Basty patrzącej na nich "wilkiem" :D

Kraków: nigdy nic nieprzyjemnego mi się nie zdarzyło, ale jak wychodziłam po północy z samą Nitką (40cm, 14kg) to unikałam ciemnych alejek. Jak miałam okazję mieć w Krakowie Bastę to z kolei nie bałam się iść choćby w najciemniejszy zakątek miasta. I sądzę, że już nie będę się bać, bo młody rośnie jak na drożdżach... a do wariatki z wilkiem na smyczy raczej nikt podchodzić nie będzie próbował ;)

Zdarzało się i tak, że wychodziłam z całą trójką na raz - sam "tłum" jaki robią psy, sprawia, że ludzie boją się podejść.

Link to comment
Share on other sites

1. jeden pies, owczarek niemiecki, czarno podpalany, dobrze wychowany, obojętny w stosunku do obcych.
2. mieszkam przy lesie, ale tam wychodzę tylko rano, następne spacery odbywają się "na mieście", z tym że czasem zachodzę do parku, nie ma znaczenia pora dnia, czy jest ciemno czy nie. czasem wychodzimy na pola, na mało uczęszczane drogi i tym podobne.
3. tam, gdzie głównie wyprowadzam psa praktycznie nikogo nie ma, bo staram się unikać miejsc uczęszczanych przez ludzi (duży pies puszczony luzem mógłby komuś przeszkadzać). a park, do którego czasem chodzimy jest w miarę zadbany, ostatnio nawet i monitoring przy placu zabaw na środku parku umieścili.
4. nie noszę. smycz ma ciężki karabińczyk i w razie czego mogłabym się nim wspomóc, ale przedmiotów typowo do obrony nie noszę.
5. rano 7-8, wieczorem 19.30-20.00 do 21.00-22.00. praktycznie zawsze wychodzę sama, czasem rano jakiegoś znajomego psiarza w lesie spotkamy.
6. 3 razy gonił mnie jakiś mężczyzna, nie wiem z jakim zamiarem, bo zwiałam. ogólnie raczej są zaczepki przyjazne, w stylu "ja/ciocia/wujek/babcia/sąsiad mieli takiego psa i on bardzo mądry jest", chwalenie psa, zagadanie "o pogodzie".
chociaż sądzę, ze jakbym miała małego psa to w niektóre miejsca bym nie chodziła, bo bym się bała.

Link to comment
Share on other sites

Pies sztuk 1, samiec, mały biały terier ważący w porywach do 8kg :cool3: Charakter upartej wrednej cholery ale posłuszny. Jestem pewna, że w sytuacji zagrożenia usiłowałby mnie bronić ale wiadomo, że nie dałby rady.

Mieszkam czasem w mieście a momentami pod miastemu rodziców. Warszawa i okolice. Pod miastem na krótkie spacery poranne i wieczorne łazimy po osiedlu a na dłuższe chodzimy na takie duuuże łąki-ugory za osiedlami, pod lasem. W Warszawie mam mały park pod nosem i duży park 10 minut tramwajem.

Te łąki pod miastem nie są specjalnie zadbane, co prawda budują tam się nowe osiedla domków (pewnie za 10 lat łączki znikną całkiem) i jest jakaś cywilizacja ale są też krzaki i ustronne kąty w których czasem bytują bezdomni/menele/dresy. Omijam te miejsca i chodzę z psem po otwartej przestrzeni w niedużej odległości od domów, żeby widzieć czy nie zbliża się nikt podejrzany. Bardziej niż o siebie boję się tam o swojego dzielnego psa bo niestety ludzie spuszczają tam ze smyczy często niezbyt posłuszne psy i nie umieją odwołać a ja nie wiem jakie zamiary ma dany pies, zdarzają się agresory. Wiadomo, że mój pokurcz z żadnym dużym psem nie ma po prostu szansy więc to jest mój najgorszy problem w tamtym miejscu.. Obok jest las ale tam zupełnie nie chodzę bo po prostu się boję. Chyba , że idę z kimś, to mniej.
Parki w mieście jak parki - do małego chodzę zwykle wieczorami jak już nie ma dzieciaków, jest oświetlony i ogrodzony i wśród cywilizacji, raczej się tam nie boję. Do dużego chodzę za dnia i też się tam raczej nie boję - nigdy nic złego mnie tam nie spotkało, zwykle jest sporo ludzi - z psami, biegaczy, matek z dziećmi itd. Nie zapuszczam się w ciche kąty tylko rzucam psu piłkę na jakimś większym kawałku zieleni.

Raczej nie noszę ze sobą nic do obrony.. Rozważam zakup gazu pieprzowego (głównie na psy w obronie swojego) ale jeszcze się waham.

Co do nieprzyjemnych sytuacji - nigdy nie zdarzyło mi się, żeby jakiś człowiek mnie zaczepił, zwykle jak kogoś widzę i mam jakieś podejrzenia to po prostu zmieniam kierunek spaceru, unikam miejsc gdzie mogą się trafić podejrzane typy. Tak jak mówiłam, bardziej boję się na spacerach o psa niż o siebie bo masa jest idiotów z agresorami - i takie sytuacje, że musiałam bronić swojego wielce dzielnego terriera, zdarzyły mi się kilka(naście?) razy...

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#000000]
[/COLOR] Mamy 2 psy, które mieszkają z nami (seter irlandzki- adoptowany, szczeka i się jeży, weimarka- pies obronny, bardzo nieufna, mocno szczeka na ludzi) i 2 które mieszkają u rodziców (duży szwajcarski pies pasterski- ciele malowane ale wielki, i jamnik szorstkowłosy miniaturowy- cięty i szczekliwy).
[COLOR=#000000] Mieszkamy na obrzeżach miasta, ale już mi się znudziły tereny pod blokiem. Jeżdżę terenówką w poszukiwaniu nowych miejsc na spacery. Generalnie szukam takich miejsc gdzie nie znajdę [U]nikogo.[/U] Czyli miejsca potencjalnie niebezpieczne.
[/COLOR] Na spacery 8/10 chodzę sama, szczerze mówiąc nawet jak kogoś spotykam (dziad z reklamówą, rolnik, myśliwi, raz spotkałam grupę "metali") to żadne z nich nie odważyłoby się do mnie podejść, ja przeważnie jak widzę kogoś na horyzoncie to próbuje przywołać psy zanim kogoś zobaczą. Generalnie widok niezbyt dużej osoby ze sforą psów na smyczach nie zachęca do podchodzenia :evil_lol:
[COLOR=#000000] Chodzę o wszystkich porach dnia i nocy (jak są nocne problemy żołądkowe). Generalnie nie sądzie, żeby coś mi się mogło stać. Nie noszę nigdy niczego. Moje psy nigdy nikogo nie ugryzły, ale nie daję gwarancji że tego nie zrobią. Jak ktoś chce głaskać, albo podejść to mówię, żeby nie podchodzić bo psy gryzą. Jak jakaś pijaczyna jest bardziej upierdliwa to wtedy przeważnie weimarka zaczyna szczekać [/COLOR]:cool3: i odchodzą.
Nie ma co wpadać w paranoje albo oglądać kanały typu DISCOVERYinvestigation bo wtedy potencjalnego przestępce będziemy widzieć za każdym krzakiem- jak moja znajoma z dobermanką (której nota bene wszyscy się boją) :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

psy - jak widać w avatarze, dwie suki po 35 kg
Ja - jak nie widać, 30-tka 50 kg. Idziemy jak najdalej od ludzi, w pola. Psy biegają - jedna luz, druga flexi (na zmianę) ze względu na ryzyko pogoni za zwierzyną. Do tej pory miałam tylko jedną "sytuację" - wyszedł na mnie z krzaków "pan Adam" jak go natura stworzyła. Ale ja już, wybaczcie, nie jednego nagiego faceta widziałam i wrażenia na mnie nie zrobił. A żem mocna psychicznie jest, to wiedziałam, że nie mogę mu pokazać, że mi serducho drgnęło bo mnie zaskoczył, więc przeszłam obok jakby nigdy nic. Więcej pana Adama nie spotkałam, a chodzę w to samo miejsce już dwa lata.
Myślę, że najważniejsze to być pewną siebie. A jako zabezpieczenie wziąć ze sobą dwa psy, które świńską głowę pożerają w godzinę i tylko zęby zostawiają:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#3E3E3E][I]

[/I][/COLOR][I]1. mam trzy suczki - kundelek (10kg) - bojaźliwa, kundelek - czarny podpalany (kolory dobermana, zresztą śmieję się, że to taki niedorobiony dobek;) 16kg) - "lepiej nie podchodź" i wyżeł (no to już spore psisko) - przyjacielska do ludzi ale wiem, że obronić potrafi.
2. mieszkam na obrzeżach miasta...więc lasy i łąki.
3. są to przede wszystkim lasy... więc tam zawsze trzeba uważać.
4. nie noszę nic, ale smyczą też można przyłożyć ;)
5. Chodzę zawsze z dwoma a później z jedną. Najpierw z małą sunią i średnią. Nie boją się bo moja średnia suczka należy do gatunku twierdzącego, że jak ktoś obcy idzie to trza obszczekać a z racji swojej postury i umaszczenia budzi duży respekt. Poza tym ma niesamowity instynkt obrończy i z nią mogę wszędzie i o każdej porze.
Wyżlica jest przyjaźnie nastawiona do ludzi... ale parokrotnie już się zdarzyło, że jak spacerowałyśmy po ciemku.... na dużą odległość wyczuła, że ktoś idzie... i ostrzegawczo robiła takie jak ja to nazywam "wof". Więc wiem, że raczej nikt by do nas za blisko nie podszedł. Poza tym jak już tu pare osób pisało, duży pies zawsze budzi respekt.
6. Na szczęście nie. I oby tak zostało. Bo ja bojaźliwa jestem ;)
[/I][COLOR=#3E3E3E][I]
[/I][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

1.Jeden, średni (27 kg), czarny-podpalany owczarkowaty kundel. Bardzo nieufny-szczeka,jeży się.
2. Mieszkam bardzo blisko wałów przeciwpowodziowych, niedaleko mam też dwa parki.
3.Chodzę na teren za wałami-krzaki, łąki.Teren nie jest oświetlony,
4.Nic nie noszę.
5.Prawie zawsze chodzę sama, na łąki nie zapuszczam się jak jest już ciemno-chodzę tam wczesnym popołudniem na długi spacer, reszta spacerów na osiedlu.
6. Na szczęście nie.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE=makot'a;20085150]
Kraków: nigdy nic nieprzyjemnego mi się nie zdarzyło, ale jak wychodziłam po północy z samą Nitką (40cm, 14kg) to unikałam ciemnych alejek. Jak miałam okazję mieć w Krakowie Bastę to z kolei nie bałam się iść choćby w najciemniejszy zakątek miasta. I sądzę, że już nie będę się bać, bo młody rośnie jak na drożdżach... [B]a do wariatki z wilkiem na smyczy raczej nikt podchodzić nie będzie próbował ;)[/B]

Zdarzało się i tak, że wychodziłam z całą trójką na raz - sam "tłum" jaki robią psy, sprawia, że ludzie boją się podejść.[/QUOTE]

ale możesz spotkać taką drugą wariatkę[mnie] która będzie pytać 'można pogłaskać?':diabloti:
wiec nie czuj się taka bezpieczna:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

1. Jeden, w typie Labradora, biszkoptowy,kocha wszystkich a tzw. "Pijaczki" to najlepsi kumple.
2. Pod blokiem park ale tam spacery awaryjne,za dużo bezpańskich psów oraz za dużo ludzkich kup po wyżej wspomnianych "Pijaczkach". Na spacery krótkie chodzimy na tzw starą budowę lub "za garaże" koło torów kolejowych.
Na dłuższe spacery do lasu/ jeśli pogoda"na mokro" to trasą wzdłuż drogi na strefie ekon, lub nad Odrę.
3.Budowa- krzaki trawa, "za garażami" jak nazwa wskazuje 2 ciągi garaży pomiędzy nimi trochę trawy oraz tory kolejowe, las jak las drzewa, krzaki,polana,tory. Nad Odrą Łąka.
4. Pałka teleskopowa i gaz , ale noszę to na psy nie na ludzi.
5. Różnie najwcześniej 6.30 najpóźniej 20.00 jesli chodzę sama 21.00 jeśli z TŻ-em.
6.Od strony ludzi nie zazwyczaj "zagadują" w sprawie psa, gorzej z bezpańskimi psami..

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...