ulana Posted November 30, 2012 Author Share Posted November 30, 2012 Witaj [B]ania15. [/B]Dzięki :) Co do wulkanu energii, to różnie bywa. Często jest to wyyygasły wulkan... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tekla64 Posted November 30, 2012 Share Posted November 30, 2012 ale za to jaki piekny tyn wulkan!!!! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ulana Posted December 1, 2012 Author Share Posted December 1, 2012 Za oknem wczoraj taki dzień był smętny, że zatęskniłam za latem... Nie tak dawno WZ i Tekla pokazywały pracę boberków, więc i ja dołączę się do tego modnego tematu. To wakacje sprzed 2 lat. Zibi mial rok i pływał z nami pierwszy raz. Nad jeziorem Bełdany zastaliśmy takie oto ślady prób bobrzej działalności. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Saththa Posted December 2, 2012 Share Posted December 2, 2012 wszędzie bobry :eek2: Ale Zibi fajny;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malawaszka Posted December 2, 2012 Share Posted December 2, 2012 hahaha nooo jakaś plaga - a jak u nas się pojawiły to ja myślałam, że to taki ewenement :D haha a u mnie też by rolki papieru nie przetrwały w całości :D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wilczy zew Posted December 3, 2012 Share Posted December 3, 2012 [quote name='Saththa']wszędzie bobry :eek2: [/QUOTE] zaraz wszędzie,przeca u Ciebie nie ma :D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Saththa Posted December 4, 2012 Share Posted December 4, 2012 [quote name='wilczy zew']zaraz wszędzie,przeca u Ciebie nie ma :D[/QUOTE] A jestes pewna? :razz: Pewnie gdzies sa skubane ale ja sie po lasach, łąkach polach przy wodach nie szlajam;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ulana Posted December 4, 2012 Author Share Posted December 4, 2012 (edited) Otóż i u mnie są bobry już na miejscu i nigdzie na Mazury jeździć nie muszę, żeby ich pracę oglądać. :) [URL]http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/5,34862,12520277,Bobry_harcuja_w_plytkiej_Wisle__Zobacz_zdjecia.html?i=0[/URL] - to właściwa moja strona Wisły i w dodatku niedaleko, jeździmy tam rowerami i z burkiem czasem na dłuższe spacery. [URL]http://www.nasza-wisla.com.pl/?mode=news&nid=108[/URL] - to o ich pierwszych krokach w mieście i rezerwacie wyspowym na południu Wawy (to piękne okolice nawiasem mówiąc) Ale mamy jeszcze innego trochę bobra pod samą Wawą - i też strona moja Wisły ;) O takiego - [URL]http://www.bobr-tluszcz.pl/viewpage.php?page_id=1[/URL] Także [B]bobrów ci u nas dostatek[/B] ;) Edited December 4, 2012 by ulana Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tekla64 Posted December 4, 2012 Share Posted December 4, 2012 no to juz nikt nie jest orginalny hihihi dawaj swego Zibiego po renowacji i nie tylko w ogole dawaj bo jakos sie ociagasz Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ulana Posted December 4, 2012 Author Share Posted December 4, 2012 Zaokrętowanie czyli pierwsze chwile razem Pierwsze dwa tygodnie po przybyciu Zibiego do nowego – naszego – domku można by określić jako etap slalomowy. Byłam wtedy w domu, żeby czuwać nad maluszkiem – no, miał już co prawda trzy i pół miesiąca, ale to przecież kruszynka jest. :) Owa kruszynka w postaci czarnego kudłacza pilnowała się mnie przez cały czas. Szłam z jednego końca domu w drugi, a za mną tup, tup, tup...Było to bardzo przyjemne i moje serce mamuśki topniało z dnia na dzień, ale... Zibulec miał taką dziwną przypadłość „podchodzenia pod nogi”. Nie rozdeptać go to czasem była wielka sztuka! I to jest pierwszy rodzaj slalomu, który trenowałam głównie ja, jako że za nikim innym tak nie biegał. Drugi rodzaj mega slalomu super specjalnego trenowaliśmy w nocy i rano. ;) Chyba już wiecie o czym mówię? Co prawda maluch przyjechał już przyuczony do czystości, ale ze stresu cofnął się jakby w czasie. Jeziora i góry urozmaicały monotonny krajobraz równin podłogowych. Gazeta była notorycznie ignorowana. Dość szybko jednak wrócił do rozpaczliwych pisków pod drzwiami i składania darów naturze. Nieco dłużej pozostały slalomy poranne (czy może raczej ponocne). Etap drugi to etap kapciowy. Wojtek chodził wówczas do szkoły o różnych dziwnych porach, tak więc kiedy się budziłam Zibi był już po spacerku z panem, a nierzadko i po śniadanku. Pełen niecierpliwości czekał kiedy w końcu wstanę z łóżka, a jak tylko dostrzegł większe nieco ruchy ręką czy nogą czaił się i nagle kradł kapeć wprost sprzed mojego nosa. Zawsze ten sam – prawy. Uciekał z nim w paszczy pełen werwy, jakby chciał powiedzieć: „No wstawaj wreszcie! Zobacz jaki piękny dzień! Czekają nas znów zabawy, żarełko, gryzaczki, mizianko! Czy to nie cudowne?! No rusz się, rusz! Ja czekam na ciebie!” Zrywałam się więc z łóżka i udając straszliwe oburzenie gnałam w jednym bucie rycząc przeraźliwie: „Zibi, łobuzie! Oddawaj mój kapeć, złodzieju!” Stukałam lewym kapciem w podłogę, mord miałam w oczach, a szlafrok i włosy rozwiane jak najgorsza wiedźma, ale widocznie nie byłam dość przekonująca, bo niezmiennie witał mnie pod stołem, gryzący z zapałem moje cenne obuwie psiak i jego radośnie machający ogon. „Zibi.” - mówiłam przeciągle, a on chował się nieco głębiej, ogon zaczynał machać jeszcze szybciej (jak to było możliwe?), a tyłeczek usiłował podnieść się w górę, żebym nie miała wątpliwości, że on tylko dla żartu uczy się tej demolki. Do dziś uwielbia ganiać się ze mną i zawsze ucieka pod ten sam stół. To były wspaniałe poranki i ,wierzcie mi, gdyby tak zechciał cofnąć się czas, mogłabym nawet stracić jeszcze jeden kapeć. :) Oczywiście możliwe są też inne podziały tych pierwszych wspólnych tygodni według odpowiednich kryteriów np. biegania z linką 10 metrową i bez, pod- i nakanapowy, walk wężowych i wronich, pilnowania się i pilnowania nas… O tym, że cały ten czas można by określić krótko czasem gównojada wolę nie pamiętać. ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Fides79 Posted December 4, 2012 Share Posted December 4, 2012 super opowiastka, szczególnie ta część kapciowa :lol::lol: [url]http://images33.fotosik.pl/488/4cdc5f8eeab52f4cmed.jpg[/url] jaki dzielny pies obronny, sam pokonał takiego wielkiego węża ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Saththa Posted December 4, 2012 Share Posted December 4, 2012 Tez mi sie bardzo podoba ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wilczy zew Posted December 4, 2012 Share Posted December 4, 2012 piknie piszesz :loveu: nie przerywaj sobie ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tekla64 Posted December 5, 2012 Share Posted December 5, 2012 no prosze odpowiednia mobilizacja i jednak masz co pisac hihihi jakbym znowu sie przeniosla w szczeniece momenty moich psow Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ulana Posted December 5, 2012 Author Share Posted December 5, 2012 Cieszę się, że Was nie zanudzam. :) [QUOTE]nie przerywaj sobie ;-)[/QUOTE] Chętnie bym nie przerywała, ale to proza życia mnie zmusza... [QUOTE]no prosze odpowiednia mobilizacja i jednak masz co pisac hihihi[/QUOTE] A mobilizuj, mobilizuj. A fotek z przerywania Zibcia nie mam, bo tam nie było wielkiej metamorfozy jedynie początki mojej nauki. :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tekla64 Posted December 5, 2012 Share Posted December 5, 2012 to dawaj te co masz z wystaw tyz a co , niech go w calosci poznamy hihihi Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wilczy zew Posted December 5, 2012 Share Posted December 5, 2012 popieeeeeram!! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ulana Posted December 5, 2012 Author Share Posted December 5, 2012 Wiecie, problem tkwi w tym, że właściwie to ja nie mam wielu dobrych zdjęć Zibcia. Jak do nas dotarł to jeszcze nie miałam cyfrowego sprzętu tylko Wojtka automacik. O zdjęciach z wystaw to już nie chcę mówić, bo ja zajęta byłam psem, a pstrykał mój małżonek, a on ma specyficzne podejście do ładnego zdjęcia psa. Kiedyś tak ładnie sie wystawiał, więc mąż pstryknął synka, a psu obciachał nogi. :) Także zdjęć na miarę Doginki to raczej nie będzie. Ale coś wygrzebię na pewno, przy okazji robiąc porządek w plikach. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malawaszka Posted December 5, 2012 Share Posted December 5, 2012 hahaha dobre dobre :lol: ale zastanawia mnie jedno - to cud jakiś! etap gównojada mu minął???? :mdleje: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tekla64 Posted December 5, 2012 Share Posted December 5, 2012 cale szczescie nie wszyscy jestesmy fotografami i choc czes z nas ma takie zdjecia jakie ma wazne coby bylo na co popatrzec a na pikne zdjecia to mozna chodzic po galeriach innych hihihi przynajmniej ja tak robie Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Saththa Posted December 5, 2012 Share Posted December 5, 2012 ja tez heeh :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ulana Posted December 5, 2012 Author Share Posted December 5, 2012 [quote name='malawaszka']hahaha dobre dobre :lol: ale zastanawia mnie jedno - to cud jakiś! etap gównojada mu minął???? :mdleje:[/QUOTE] Można by powiedzieć, że tak. Byli z Wojtkiem na kursie posłuszeństwa i tam nauczył się reagować na magiczne słowo 'fuj'. Qoopek nie je, ale jak jest jakaś kusząca resztka zzieleniałej kiełbaski to czemu nie. Kto wie co by zrobil bez nas obok. [quote name='Tekla64']cale szczescie nie wszyscy jestesmy fotografami i choc czes z nas ma takie zdjecia jakie ma wazne coby bylo na co popatrzec a na pikne zdjecia to mozna chodzic po galeriach innych hihihi przynajmniej ja tak robie[/QUOTE] [quote name='Saththa']ja tez heeh :)[/QUOTE] No to ja się dołączam w takim razie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Saththa Posted December 5, 2012 Share Posted December 5, 2012 [quote name='ulana']Można by powiedzieć, że tak. Byli z Wojtkiem na kursie posłuszeństwa i tam nauczył się reagować na magiczne słowo 'fuj'. Qoopek nie je, ale jak jest jakaś kusząca resztka zzieleniałej kiełbaski to czemu nie. Kto wie co by zrobil bez nas obok. [/QUOTE] Lepsza zzieleniała kiełbaska niz stary makaron wywalony w lesie. Z doświadczenia wiem;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Fides79 Posted December 5, 2012 Share Posted December 5, 2012 [quote name='Saththa']Lepsza zzieleniała kiełbaska niz stary makaron wywalony w lesie. Z doświadczenia wiem;)[/QUOTE] albo tarzanie się w qupkach w strugach deszczu hi hi hi ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Saththa Posted December 5, 2012 Share Posted December 5, 2012 [quote name='Fides79']albo tarzanie się w qupkach w strugach deszczu hi hi hi ;)[/QUOTE] Taaak od zezarcia makaronu w lesie wole zyby sie juz wytarzał w ludzkiej kupie ehhhhhhhh Po przysmaku z makaronu wyladowaliśmy na antybiotyku i prawie spałam na trawie rpzez domem w nocy ehh Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.