Jump to content
Dogomania

dorosły pies zaczął sikać w domu - podłoże lękowe, czy inne? proszę o ew. porady..


adrasta_z_miasta

Recommended Posts

Witam,

Jeżeli zakładam temat w złym dziale, proszę o skorygowanie ;-) Niestety trudno mi ustalić właściwe podłoże problemu, stąd problem z klasyfikacją tematu.

Ale do rzeczy.. Mamy dorosłego psa, w wieku bliżej nieokreślonym (szacowany wiek - od 5 do 7 lat, naprawdę trudno orzec), typ raczej owczarkowaty. Od jakiegoś czasu pies sika w domu pod naszą nieobecność, nawet jak wychodzimy dosłownie na 40 min, oraz w nocy. I nie mam pojęcia, jak to zachowanie interpretować, bo:

- jest on z nami od 3 lat i nigdy wcześniej tego nie robił, zawsze sygnalizuje chęć załatwienia swojej potrzeby;
- problem zaczął się dopiero po przeprowadzce do innego, większego mieszkania...

...ale też nie od razu. Może warto wspomnieć, że mieszkamy teraz w ścisłym centrum Wawy, więc całe mnóstwo niepokojących dźwięków rozlega się wokół, a on boi się wszelkiego rodzaju strzałów, fajerwerków, grzmotów; zawsze w weekendy wieczorno-nocne spacery są bardzo niespokojne (dużo pijanego bydła kręci nam się pod domem, wybaczcie określenie :roll:), ostatnio zaczął bać się też głośnych motocykli :/ W poprzednim mieszkaniu jednak było spokojniej. Inna sprawa - gdy do nas trafił, miałyśmy już dwa koty. Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że zaczął sikać niedługo po tym, jak pojawił się w domu trzeci kot i to taki, który wymaga bardzo dużo naszej uwagi - tzn. to taki typ, nie dość, że szczególnej troski, to jeszcze najchętniej nie opuszczałby nas na krok.. I pies jest chyba o niego zazdrosny, bo warczy na niego zawsze, gdy ten przychodzi podczas naszego (to jest - naszego i psa) czasu przytulania, zabawy, etc.

Nadal jednak nie jest dla nas oczywisty powód tego sikania, gdyż pies cierpiał na lęk separacyjny po trafieniu do nas - wył, gdy wychodziłyśmy z domu i drapał drzwi, ale nigdy nie nasikał. Potem to wycie zniknęło, zaczął spokojniej znosić rozstanie, myślałyśmy więc, że problem zniknął. Niestety, chyba jednak nie zniknął, lecz przybrał inną formę. Teraz może już nie wyje i nie drapie drzwi, ale nadal nie je, gdy jest sam, śpi w naszym "legowisku" i najpewniej przez cały czas tylko czeka na nasz powrót. Być może zaniedbałyśmy to zostawianie go samego, ale pracujemy w domu, więc bardzo rzadko jest sam, a przyznam szczerze, że gdy problem wycia zniknął, to skupiłyśmy się na innych problemach, jak skupianie jego uwagi na sobie, przywołanie, i inne rzeczy, z którymi miałyśmy i wciąż mamy problemy.

Nie rozumiem tylko tego sikania. Nie wiem, czy to sposób zwrócenia naszej uwagi, czy naprawdę to jest na tle lękowym? Nigdy nie został za to skarcony ani skrzyczany, ale nie będę ukrywać, że wkurzałyśmy się na początku. Badania moczu wyszły ok, w tzw. międzyczasie został wykastrowany i nie miało to żadnego wpływu na sikanie. Zawsze sika w jednym miejscu w dużym pokoju, gdzie ma legowisko. Przeniosłyśmy więc legowisko na to miejsce, gdzie zawsze sika; przeniosłyśmy się też ze spaniem do dużego pokoju, ograniczając mu przestrzeń do poruszania się w nocy i w istocie póki co poranki zawsze mamy bez niespodzianek (więc pewnie jest to jakiś klucz - chyba naprawdę czuje się "osierocony"), ale wczoraj został w domu sam dosłownie na 3h i po powrocie zastałyśmy... mokre legowisko.. i na dodatek położył się w tym legowisku, jakby mu to wcale nie przeszkadzało :roll: Innym razem zaś został sam na 40min. Gdy byłyśmy pod domem rozległ się w okolicy jakiś niezidentyfikowany huk (chyba z silnika), a po wejściu do domu zastałyśmy na podłodze świeżutką kałużę - więc może to jednak przez fobię? Dodam, że przy nas nigdy w domu nie nasikał. Nie jest to kwestia niewytrzymywania - jestem pewna na 100%. On zawsze wytrzymuje i jak wychodzimy gdzieś, to tuż przed wyjściem wyprowadzamy psa.

Wcześniej, przed przeniesieniem się ze spaniem do dużego pokoju, często kręcił się w nocy, zmieniał miejsca, etc., a teraz zauważyłam, że jak jesteśmy obok, to przesypia całą noc w jednym miejscu, góra dwóch.

Nie znamy za bardzo jego przeszłości. Wiemy jedynie, że znaleziono go w lesie, potem wziął go ktoś, kto kompletnie się nim nie zajmował. Gdy do nas trafił był depresyjny, nie potrafił się bawić, tylko bardzo dużo się przytulał. Jestem przekonana, że nikt nigdy nie bawił się z nim, bo po prostu on nie wiedział, do czego służą zabawki, nie wiedział, co się robi z patykiem, nie wiedział, co to smycz, no, dziki pies po prostu. Teraz już nie mamy z tym problemu, za to nadal nie potrafi się bawić z innymi psami, przy czym jest wyjątkowo niekonfliktowy w stosunku do nich. Bardzo za to lgnie do ludzi, jest nad wyraz przyjazny i niestety gdy kogoś mocno lubi, to przestaje zwracać na nas jakąkolwiek uwagę - długo trwa uspokajanie go przy kimś takim.

Dodatkowo ostatnio w domu panuje, hmm, nerwowa atmosfera z powodów niezwiązanych z psem. Niestety, obie jesteśmy dość emocjonalne i zaczynam się obawiać, czy to aby nie wpływa negatywnie na jego samopoczucie :roll: Bo w stosunku do niego staramy się być cierpliwie i wyrozumiałe, nie wkurzamy się na niego, ale wkurzamy się PRZY NIM na inne rzeczy.

Nie wydaje mi się, aby było nas stać finansowo na klatkę dla psa tej wielkości (35kg), dlatego wpadłam na pomysł, aby zamykać go w małym pokoju na czas naszego wyjścia i tam go nagradzać za siedzenie, zostawiać mu zabawki, nasze ubrania może.. A podłogę posłać podkładami. Czy to jest pomysł do przyjęcia, czy też może mu się źle kojarzyć takie zamknięcie? Bo on sam w pokoju, a na zewnątrz koty, które tak na marginesie, mogą dobijać się do niego (kocur czasem sam otwiera sobie drzwi skacząc na klamkę). Musimy coś zrobić, bo teraz pracujemy w domu, ale niebawem może się to zmienić - może być tak, że jednak zacznie regularnie zostawać sam na jakąś część dnia. Chciałybyśmy, żeby czuł się bezpiecznie w domu i zależy nam na zrozumieniu, dlaczego tak się zachowuje, a nie inaczej, tylko naprawdę nie wiem, gdzie szukać klucza.

Będę wdzięczna za każde spostrzeżenia, porady, czy kontakt do sprawdzonego behawiorysty w Warszawie, choć przed tym ostatnim mam niejakie obawy - mam ograniczone środki finansowe i jeśli już mam je zainwestować w kogoś, to niech to będzie ktoś wart tych pieniędzy.

Link to comment
Share on other sites

Mi się wydaje, że pies jest zestresowany, co wynika też z jego opisu. Zamykanie w mniejszym pomieszczeniu to dobry pomysł, tylko ważne by psu kojarzył się z azylem. Kłótnie też mogą źle wpływać na niego, bo psy bardzo przeżywają złe nastroje właścicieli. Dobrze by było przy nim unikać konfliktów. Można by też popracować nad tym, by pies był bardziej pewny siebie, czyli np. szkolenie, chwalenie za zachowywanie się spokojnie. Jeśli pies źle znosi zostawanie samemu, nie można się z nim zbyt żywiołowo witać ani żegnać. Po powrocie do domu trzeba go niestety ignorować dopóki się nie uspokoi, a po uspokojeniu się dopiero pogłaskać. Czy on lubi gryzaki albo zabawki typu kong? Mogłyby go zająć na czas nieobecności. A co do tego popuszczania w domu to nie jestem pewna jaki jest powód, myślę, że to przez stres. Można też pomyśleć o psich feromonach, zapewnić psu długi spacer przed wyjściem, żeby był spokojniejszy.

Link to comment
Share on other sites

Gryzaki nie zajmują go pod naszą nieobecność. Wtedy, jak obsikał legowisko, dostał przed wyjściem konga ze żwaczem w środku i pewnie przez chwilę go tam rozpracowywał, zjadł co miał do zjedzenia, a potem czekał... Zwykłymi zabawkami (takimi bez jedzenia, bo jedzenie jest tym, co go najbardziej motywuje do życia w ogóle ;)) w ogóle się wówczas nie zajmuje - czeka na nas i dopiero po naszym powrocie "odżywa". Długie spacery przed wyjściem też nie bardzo pomagają. Mam wrażenie, że jak jest sam, to nic innego dla niego się nie liczy - ani żarcie, ani to, że jest zmęczony. A jako azyl to on traktuje łazienkę, tam zawsze idzie, gdy boi się burzy albo fajerwerków, więc może zaczniemy go nagradzać za przebywanie samemu w łazience i ewentualnie tam zamykać - tylko, czy to nie będzie dla niego potwierdzenie tego, że JEST się czego bać? Skoro zawsze tam się chowa, jak panikuje?

Myślałyśmy o psich feromonach, czymś w rodzaju psiego Feliway'a, tylko jakoś nie mogę znaleźć konkretniejszych informacji na ten temat. Wiem, że on się stresuje, tylko nie wiem, jak jeszcze możemy mu pomóc. Poszukam szkoleń, tylko kurde, w tej dziedzinie też mam ograniczone zaufanie do ludzi oraz ich kompetencji :/ Większość szkół teraz funkcjonuje pod szyldem tzw. pozytywnego szkolenia, a mnie to nie do końca przekonuje; paradoksalnie owo sformułowanie budzi we mnie skojarzenia raczej negatywne ;) Ot, nie bardzo wiem, czego szukać.

Link to comment
Share on other sites

Wiesz co, jestem w trakcie lektury ksiażki autorstwa Turid Rugaas "Sygnały uspokajające. Jak psy unikają konfliktów". Myślę, ze może warto, zebyście ją przeczytały, może pomoze Wam odczytać, co psa stresuje? Tak podrzucam pomysł, bo nic wiecej nie przychodzi mi teraz do głowy.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Dzięki, książka już jest zamówiona ;)
Łazienka niestety nie do końca spełnia swoje zadanie. Tzn., wydawało się, że tak, ale ostatnim razem po powrocie zastałam podrapane drzwi - został zaledwie na 1h. Nasze podejrzenia nie rokują najlepiej - otóż wydaje mi się, że jak jest cicho, to on spokojnie czeka; gorzej, gdy słyszy głosy na klatce. Nasz pies bardzo kocha sąsiadów (z wzajemnością zresztą) i jak tylko słyszy ich za drzwiami, to lekko świruje, czasem chce do nich wyjść, czasem tylko nasłuchuje. Sąsiadka kiedyś nam się przyznała, że czasem mówi do niego przez drzwi, jak wie, że nikogo nie ma w domu, żeby go uspokoić <ściana po stokroć> Chyba już teraz tego nie robi, ale tak naprawdę wystarczy, że sąsiedzi będą na tej klatce i będą rozmawiali, niekoniecznie z nim, żeby się podekscytował.
W każdym razie, od ostatnich moich postów nigdzie nie nasikał. Raz obudziłyśmy się w nocy i przyłapałyśmy go w dziwnej pozycji, jakby szykował się na siku właśnie - natychmiastowa reakcja "nie wolno" i od razu spacer. Ostatnio prawie cały czas z nami jest, albo leży nam na kolanach, albo przy nas, albo po prostu leży i na nas patrzy (stale.. - to normalne?), albo domaga się zabawy; właściwie nie ma chwili bez psa. Nie ignorujemy go, żeby się nie czuł odrzucony, tylko, kurde, czy aby na pewno tędy droga? :roll:

Link to comment
Share on other sites

On chyba się czuje zagrożony, ewentualnie uważa, ze Wam coś grozi i musi Was strzec. Może poszukajcie informacji, jak psa nauczyć relaksu, bo tego można nauczyć. Nie wiem, czy do tego nie była by wskazana klatka kenelowa lub jakiś wydzielony pokój z legowiskiem. Chodzi o to, by pies miał miejsce, gdzie może odpocząć, gdzie czuje się bezpieczny i wie, że tam jest zwolniony z obowiązków.

Link to comment
Share on other sites

Miałam podobny problem z moją sunią. Wyprowadzona na dwór, przed samym naszym wyjściem, potrafiła nasikać, podczas gdy nas nie było pół godziny. W tym czasie zjadła jeszcze stół, szafkę, dywan i wiele innych rzeczy. To też był taki pies, który musiał być ciągle przy właścicielu. Kładł sie spać w tym pomieszczeniu, w którym siedział człowiek. Jak byłam w łazience, sunia siedziała przed drzwiami. Spać to tylko w tym pokoju, co my. Jak sie wyrzuciło ją za drzwi płakała. Moja mama nie pracuje, więc ciagle w domu ktoś był. Problem zaczynał się, gdy ktoś wychodził i pies zostawał sam. Rozwiazanie problemu nasunęło się samo. Sunia jest też psem, który nie lubi większości ludzi. To agresja lękowa, ale jednak agresja. Więc, gdy ktoś do nas przychodził, to zamykana była w łazience i zwykle dostawała coś do jedzenia, jakies świńskie ucho itp. I tak sobie siedziała i jadła, a my mieliśmy spokój, bo nie była zainteresowana ani gośćmi ani nami. Później zaczęliśmy ją tam zamykać w ciągu dnia. Na początku po pół godziny, później na dłuższe momenty. W momencie gdy ją wypuszczaliśmy, nie cieszyliśmy się do niej, po prostu otwieraliśmy drzwi. Sunia czasem wychodziła od razu, czasem jeszcze tam spała. Przyzwyczaiła się do siedzenia tam, i po prostu zaczęliśmy ją zamykać w łazience, gdy wychodziliśmy z domu, na początku jeszcze ze smakołykami, później już nie. Obecnie jesteśmy na etapie, że sunia zostaje sama, już nie zamknięta, gdy wychodzimy i nie niszczy już i nie posikuje. Życzę powodzenia :)

Link to comment
Share on other sites

Ech.. Dzięki, dziewczyny ;) Może faktycznie on czuje czające się gdzieś zagrożenie, skoro pańcie są wiecznie nerwowe i niespokojne. Wychodzi na to, że cała nasza trójka musi nauczyć się relaksować :roll: Poczytam, bo sama widzę, że za mało tak naprawdę wiem, żeby zrozumieć jego zachowanie. Klatka też już do nas jedzie, bo to chyba jednak lepsza opcja niż łazienka/pokój - mniej przestrzeni do nakręcania się, no i nie możemy pozwolić sobie na więcej zniszczeń (drzwi), przynajmniej na miarę możliwości. Ponadto wrócimy do szkolenia i może uda nam się psychicznie zrównoważyć tego naszego psa. Może priorytetem powinno być przekonanie go, że może na nas całkowicie polegać, bo mam wrażenie, że jeśli dodatkowo mamy problem z posłuszeństwem u niego (tzn. może bardziej z zapanowaniem nad nim, gdy jest podekscytowany), to on tego poczucia wcale nie ma :/

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Sytuacja powoli zaczyna się klarować. Od 3 tygodni mieszkamy w nowym miejscu, do którego nie docierają żadne hałasy z centrum miasta ;) Pies wyraźnie się uspokoił, na spacerach już nie panikuje (może raz się zdarzyło) i normalnie zostaje czasami sam w domu. Sypiał w klatce, ale ponieważ był spokojniejszy, to przestałyśmy go w niej zamykać na noc. Aż do wczoraj wszystko było ok, ale dziś w nocy nasikał i wydaje mi się, że spostrzegłam ważną zależność. Otóż wczoraj nie było nas w domu kilka godzin, wróciłyśmy padnięte i nie było takiej siły, która zaciągnęłaby nas do zabawy z nim, więc niestety zignorowałyśmy jego zaczepki :( Po ostatnim spacerze domagał się znów zainteresowania, ale już naprawdę byłyśmy nieprzytomne i po prostu poszłyśmy spać. Chciał wpakować się do nas na łóżko, ale nie dostał pozwolenia (zazwyczaj jednak nie śpimy z nim, bo on lubi się rozpychać i złości się, jak nie ma miejsca tam, gdzie on chce, żeby było ;)) i poszedł do klatki. Około czwartej obudziłam się i usłyszałam, jak się kręci i po chwili zaczyna sikać.. Wychodzi więc na to, że jest to kwestia zwrócenia na siebie uwagi oraz niestety pobudzenia, które nie zostało przez nas rozładowanie w ciągu dnia. Będę jednak wdzięczna za wszelkie inne spostrzeżenia, bo naprawdę zależy mi na tym, aby jak najlepiej zrozumieć, co nim kieruje. Po przeczytaniu książki o sygnałach uspokajających i tak nasza więź zyskała na jakości, i lepiej się z nim porozumiewamy, ale to jeszcze nie jest to, czego bym oczekiwała ;)

Dodatkowo mam pytanie - otóż gdy usłyszałam, że sika, nie zareagowałam w żaden sposób. Czy słusznie? Nie powinnam przypadkiem go słownie skarcić? Wyszłam po prostu z założenia, że każda forma zwrócenia na niego uwagi w tej chwili będzie potwierdzeniem, że sika w słusznej sprawie - a tego chcę uniknąć. Nie wiem tylko, czy dobrze zrobiłam, a w przyszłości wolałabym już nie popełniać błędów. Jak to więc jest przy sikaniu z powodu problemów behawioralnych? Karcić czy nie?

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Jestem naprawdę pod wrażeniem, pozwoliłam sobie wkleić ten wątek osobie która obecnie na forum o psiakach z dolnośląskiego potrzebuje podobnej pomocy z psiakiem, no może ma lekko mnie samozaparcia niż "adrasta z miasta" ale z pewnością dobrze że szuka pomocy na dogo... pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...