Jump to content
Dogomania

kaganiec


pakao

Recommended Posts

każdy pies ma prawo sobie nie zyczyc głaskania...i jesli ktoś podchodzi mimo ostrzezeń to robi to na własną odpowiedzialność...polecam akcje z żółtą wstążką...moze to choc troszke pomoże...
inna sprawa to rzucanie sie na innego psa czy człowieka...
mój też sobie poburczy na psy...ale wystarczy słowo i zostaje mu tylko mruczenie pod nosem...choć czasem jak cos podleci to trzeba rudego za obroze czy szelki mocno przytrzymac...
nad psem trzeba panować i już...chodzi o zdrowie jego i nasze
tak naprawdę i pies lekki moze przeciągnac właściciela bo chodzi nie o masę a siłe czy moment zrywu...

Link to comment
Share on other sites

Temperament temperamentem ale pies musi być posłuszny, wiadomo, że z innym psem może być różnie ale nad psem trzeba potrafić zapanować a na człowieka pies niema prawa bezpodstawnie japy otworzyć.

[B]cysiek [/B]Ty masz psa z dysplazją, prawda? I chcesz go jeszcze utuczyć? Ja na Twoim miejscu odchudziła bym go jakieś 2-3kg.

Link to comment
Share on other sites

no niestety mieszkam na wsi, watpie żeby ktokolwiek słyszał co oznacza żółta wstążka. Moj pies nie rzuca się na ludzi, jak przechodzi człowiek to tylko "wącha powietrze", jak ktoś chciał wcześniej do niego "zagadać" to raczej szczekał i się odsuwał do tyłu. Ten golden podszedł do niego z pocieszną mordką i myrdającym ogonem, a hachinek na niego się po prostu rzucił z taką agresją jakiej jeszcze w życiu u niego nie widziałam, odciągnęłam go (było to bardzo trudne w tych warunkach atmosferycznych - taniec z psem na lodzie :roll:) stał spokojnie ale warczał dalej.. i wtedy własciciel goldena chciał go pogłaskać chyba zeby go uspokoić:-o wyciągając ręke przed sam pysk warczącego psa. No i było chap, naszczęście na moją "prośbę" odrazu puścił no ale wbił zęba.. Hachinek naprawde nie jest złym psem, ja sama jestem w szoku po dzisiejszym spacerze. jest posłuszny ale jak wylecze jego jeden (wydaje mi sie że ostatni) problem to on sobie wynajdzie drugi :P
Też ma czasem humorki, ostatnio zakumplował sie z dwoma husky (przez ogrodzenie) byłam w szoku jak się obwąchiwały i myrdały ogonami, dwa dni póżniej już warczał na nie :shake:

Link to comment
Share on other sites

jak dla mnie to facet sam sobie winien...nie wyciąga sie łap do obcych psów bez zgody właściciela...tym bardzie do zdenerwowanych akit...
a psa luzem puszczać nie powinien skoro ten sobie podbiega do kogo chce...nie lubie takich ludzi...mój pies moja przestrzeń...ja prowadzam na smyczy a tu mi jakiś pimpek wylatuje i słysze jak ktoś krzyczy "on nic nie zrobi"...i zaczynam wywód co zrobi mój :P
co nie zmienia faktu, ze warto wtedy mieć metodę na odwrócenie uwagi twojego psa...żeby jakiegoś nieszczęśnika nie zmieszał z błotem ;) ja rudego kilka razy za skórę miedzy szyją a polikiem złapałam...zaraz jego uwagę odwróciłam od psa :P

Link to comment
Share on other sites

ja w sumie mojęgo szarpie za skórę na karku (tak babka z hodowli poleciła) ale na niego to nawet nie działa, nawet obroża uzdowa na niego nie działa w takich chwilach ale gdybym miała tylko szynke przy sobie uhuh pewnie golden by nie istniał już dla niego ^^

Link to comment
Share on other sites

tu nie chodzi o szarpanie....bardziej o impuls...takie szczypniecie...cos mocno dzialajacego
z uzdową bym uważała bo mozna psu krzywde zrobić...
co do wagi...myslę, ze 40 kg samca jest ok....choć znam cięższe ;) Agappe moja mloda w wieku 6 miesiecy ma juz 21 kg...az sie boje co bedzie dalej ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]ja w sumie mojęgo szarpie za skórę na karku (tak babka z hodowli poleciła) ale na niego to nawet nie działa, nawet obroża uzdowa na niego nie działa w takich chwilach ale gdybym miała tylko szynke przy sobie uhuh pewnie golden by nie istniał już dla niego ^^[/COLOR][/QUOTE]

Nie zadziałało, bo to tak z "niczego" nie zadziała :). Wyobraź sobie sytuację, że Ty się kłócisz z sąsiadem i Twoje dziecko zwraca Ci uwagę... posłuchasz go...? To nie przejdzie ;)

[QUOTE][COLOR=#000000]tu nie chodzi o szarpanie....bardziej o impuls...takie szczypniecie...cos mocno dzialajacego[/COLOR][/QUOTE]

W skrócie wyrwanie psa z nieodpowiedniego stanu... wybicie go z niego, aby pokazać psu co i jak :).

Dokładnie, jak wyżej..., dorosły nie posłucha dziecka... A pies nie zwróci uwagi na kogoś kto jest mniej ważny do niego... A wręcz się może zbuntować, no bo jak to tak... żeby to zadziałało, to Pańcio musi nabrać charakterku - nie ma opcji na skróty :).

Dlatego... [QUOTE][COLOR=#000000][B]Obiecałem sobie że na wiosnę pójdziemy na szkolenie[/B]. Mój już jest w takim chyba wieku że nie lubi jak obcy go głaszczą. Ugryźć nie ugryzł nikogo ale warczy[/COLOR][/QUOTE]

ja osobiście uważam, że to nie rozwiąże problemu... na placu będzie ok, ale po tygodniu/dwóch tygodniach wróci to co było ;)

Akity są psami bardzo towarzyskimi ;) nieufność wynika z tego, że się nad psem nie panuje... Więc pies podejmowanie decyzji, czy komuś pozwoli się dotknąć, a konkretniej to zbliżyć na pewną odległość - bierze na swoje barki, nieuzasadnioną próbę obrony, świrowanie gdy wpuścimy listonosza do mieszkania itd itd. Druga sprawa, to że do Akity trzeba się pofatygować - w inny sposób, aby nas zaakceptowała... Trzeba mieć na uwadze, że ta rasa czyta ludzi jak z książki... Dlatego, aby zdobyć tzw "szacunek" trzeba się "postarać" ;)

Wychowanie, to fucha 24/7 niema zmiłuj... i niema opcji - dziś pozwolimy, a jutro odmówimy... albo w tę albo wew tę :).

Tak z ciekawości... ile Wasze Psiaki mają w kłębie... i ile ważyły, gdy miały lekko ponad dwa lata? Pamięta może ktoś? :)

Link to comment
Share on other sites

Czyli internet oszukuje:) Gdzie nie czytam to waga Akit dorosłego psa 40-45 kg. Ja rozumiem że każdy właściciel zachwala swojego i że jego ma najlepszą sylwetkę/wagę. Mój może jeszcze nie jest dorosłym psem bo dobija dopiero 24 miesięcy a nie mam porównania co do wagi i wyglądu. Musiałbym go postawić obok innych samców i wtedy bym porównał jego sylwetkę. Może trochę przesadziłem z tymi dodatkowymi kg ale poniżej tej wagi raczej nie powinien schodzić. O czym tu mówić każdy pies jest inny i ma własne uwarunkowania. A może mój tyle waży bo np ruchu ma dużo i ma dość dobrze wyrobione mięśnie (a mięśnie ważą więcej niż tkanka tłuszczowa). To tylko teza żeby nie było:).
Ktoś powyżej napisał że nie wyobraża sobie 7 dni w tyg psa na smyczy i tylko spacery. Takzę np u mnie smycz to linka 10 m i bieganie z psem wszędzie gdzie się da. Zakładam "strój roboczy" i z psem po wszystkich krzaczorach gdzie się da w parku.A i przeważnie raz dziennie wypatrzymy jakąś suczkę do zabawy z moją psiną.

Także moje/ nasze pisanie nie oddaje wszystkiego o czym myślimy.

Zawsze jak jesteśmy u rodziców na wiosce (rodzice mają duże ogrodzone podwórko) to Rasko jest wypuszczany. Po jakimś czasie staje na parapecie okna na dwóch łapach lub drapie w drzwi wejściowe żeby go wpuścić do domu.
Co do tresowania 24/7 to ja mam chyba za liberalne poglądy ku temu. Ale jestem tego świadomy i konsekwencji tego również, także prosze oszczędźcie mi wywodów odnoście w/w myśli:).

Link to comment
Share on other sites

a ja uważam, że szkolenie to właśnie fajne rozwiązanie...nie okłamujmy się większość z nas nie rodzi sie "przywódcami stada"
ja sobie szkolenie bardzo cenię...mój pies zresztą też...
miał kontakt z innymi psami, uczył sie z nimi przebywać... jak w innej sytuacji chciałbys tego dokonać Sayko? no chyba, że masz kilku znajomych z psami i mozesz na nich :ćwiczyć"-u nas takiego komfortu nie było. Poza tym od tego sa szkoleniowcy zeby Ci powiedzieć co masz robic a nie wróżyć co bedzie dla Ciebie i Twojego psa dobre...tak więc nierozsądne jest negowanie szkoleń.
nie ma opcji mieć kontroli nad psem cała dobę...po pierwsze pies kupe czasu przesypia...po drugie ludzie pracują, czasem też pies jest gdzieś zostawiany. Ja mam pewność, że mój nic nie wywinie jak idzie na spacer z moim tata, u którego zostaje jak mnie nie ma...

co do szczypania toz doświadczenia...nie robienia mu krzywdy, agresji, szarpania ale w takich sytuacjach trzeba próbować wszystkiego , no chyba, że dla Ciebie jedyną metoda jest mówienie do psa, ze sie jest jego szefem i sie panuje nad sytuacją więc ma sie chłopak opanować?? lepsze to niz kolczatka, któa ciężko uzyc umiejętnie. U mnie działa reprymnda :P ale kilka razy jak zauważyłam głuochotę Tanka próbowałam włąśnie tego...wystarczyło złapanie i pies od razu "wrócił do mnie"
młoda akita to duzy znak zapytania...jak mój skończył 3 lata to chyba dopiero wtedy odetchnęłam z myślą, że mnie już niewieloma rzeczami mnie zaskoczy...teraz mam powtórkę z rozrywki tyle, zę z sunia i z nią też pójdziemy na szkolenie i to już na szczeniaki, bo chce żeby miała kontakt z psami...nie musi ich kochac ale akceptować i reagowac na moje instrukcje, nie wiem czy jest lepsze rozwiazanie niż szkolenie szczególnie dla kogoś kto sam tego nie ogarnia...
Tano mając dwa lata był juz chyba blisko 40 kg i tak mu zostało do teraz...waha sie o jeden w górę lub w dół...a mierzyć go nie mierzyłam ;)

Edited by Kateczka
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kateczka']a ja uważam, zę szkolenie to włąśnie super rozwiązanie...nie okłamujmy się większość z nas nie rodzi sie "przywódcami stada"
ja sobie szkolenie bardzo cenię...mój pies zresztą też...
miał kontakt z innymi psami, uczył sie z nimi przebywać... jak w innej sytuacji chciałbys tego dokonać Sayko? no chyba, że masz kilku znajomych z psami i mozesz na nich :ćwiczyć"-u nas takiego komfortu brak. Poza tym od tego sa szkoleniowcy zeby Ci powiedzieć co masz robic a nie wróżyć co bedzie dla Ciebie i Twojego psa dobre...tak więc nierozsądne jest negowanie szkoleń.
niema opcji mieć kontroli nad psem cała dobę...po pierwsze pies kupe czasu przesypia...po drugie ludzie pracują, czasem też pies jest gdzieś zostawiany. Ja mam pewność, że mój nic nie wywinie jak idzie na spacer z moim tata, u którego zostaje jak mnie nie ma...

co do szczypania to tak sie skąłda, ze opisałam to z doswiadczenia bo w takich sytuacjach trzeba próbować wszystkiego , no chyba, że dla Ciebie jedyną metoda jest mówienie do psa, ze sie jest jego szefem i sie panuje nad sytuacją więc ma sie chłopak opanować?? lepsze to niz kolczatka, któa ciężko uzyc umiejętnie
młoda akita to duzy znak zapytania...jak mój skończył 3 lata to chyba dopiero wtedy odetchnęłam z myślą, że mnie już niewieloma rzeczami mnie zaskoczy...teraz mam powtórkę z rozrywki tyle, zę z sunia i z nią też pójdziemy na szkolenie i to już na szczeniaki, bo chce żeby miała kontakt z psami...nie musi ich kochac ale akceptować i reagowac na moje instrukcje, nie wiem czy jest lepsze rozwiazanie niż szkolenie szczególnie dla kogoś kto sam tego nie ogarnia...
Tano mając dwa lata był juz chyba blisko 40 kg i tak mu zostało do teraz...waha sie o jeden w górę lub w dół...a mierzyć go nie mierzyłam ;)[/QUOTE]

Ja miałem ten komfort że psa socjalizowałem (pozwalałem się bawić z innymi psami) od samego początku. Bawił się z różnymi typami psów z kim popadło. Przez pewien czas obwiniałem się że dysplazji dostał od nadmiernego obciążania jego stawów poprzez zabawy z dużymi psami. Na szczęście weterynarz chirurg wyprowadził mnie z błędu. Wszystko było dobrze dopóki pies nie podrósł i nie zaczął dojrzewać. na pewno się da wytresować tak mojego psa żeby przeszedł obojętnie obok innego samca. Tylko ja nie mam na to czasu i pieniędzy. A i siły po całym dniu/ tygodniu pracy brak. Na wiosnę spróbuję raz jeszcze szkolenia podstawowego a później zachowania na ulicy.

Link to comment
Share on other sites

chyba każdego spa da sie tego nauczyc...może nie chodzi o obojętność...bo to za duze wymaganie ale przynajmniej tolerancje tego, zę coś jest obok ;)
to jeszcze młody chłopak wszystko przed nim...a im wcześniej zaczniecie próbować eliminować niefajne zachowania tym lepiej. W psa trzeba niestety inwestowac...i czas i nie raz pieniadze, bo później może być kłopot. Duży agresywny pies to nic dobrego...nie mówie, zę Twoj taki bedzie ale lepiej zminimalizowac ryzyko
ja teraz próbuję nauczyć młodą zeby sie nie rzucała do zabawy na każdego psa...jest to tym trudniejsze, że w ręce poza nią mam jeszcze 40 kg rudego, który bardzo strzeże swojej "kobiety". Ułozenie psa kiedy jeden juz w domu jest i trzeba się nimi zajmować na raz jest dla mnie mega wyzwaniem...
troche zboczyliśmy z tematu ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]a ja uważam, że szkolenie to właśnie fajne rozwiązanie...nie okłamujmy się większość z nas nie rodzi sie "przywódcami stada"
ja sobie szkolenie bardzo cenię...mój pies zresztą też...
miał kontakt z innymi psami, uczył sie z nimi przebywać... jak w innej sytuacji chciałbys tego dokonać Sayko? no chyba, że masz kilku znajomych z psami i mozesz na nich :ćwiczyć"-u nas takiego komfortu nie było. Poza tym od tego sa szkoleniowcy zeby Ci powiedzieć co masz robic a nie wróżyć co bedzie dla Ciebie i Twojego psa dobre...tak więc nierozsądne jest negowanie szkoleń.
nie ma opcji mieć kontroli nad psem cała dobę...po pierwsze pies kupe czasu przesypia...po drugie ludzie pracują, czasem też pies jest gdzieś zostawiany. Ja mam pewność, że mój nic nie wywinie jak idzie na spacer z moim tata, u którego zostaje jak mnie nie ma...[/QUOTE]

Nie neguję szkoleń jako tako... już tłumaczę ;), znam kilka akit które "były problemowe" czyli standardowo sapały do niemal każdego psa. Część z nich na placu poprawiło swoje zachowanie, jednakże... właściciel z racji "niekonsekwencji", "ciućkania" oraz innych tego typu spraw, które sprawiają że ludzie łapią się na "ładne oczka"- czyli przekupnego charakteru - w oczach psa - słabego i niestabilnego charakteru przewodnika sprawia, że pies w spornych sytuacjach robi to co uważa za słuszne.

Każdy wie, że Akity to takie psiaki które "w domu" i "przy swoich" czyli rodzinie/przyjaciołach oraz psach/kotach/papugach potrafią się zachować nienagannie i pozwolą sobie na dużo - do tego wystarczy podstawowa wiedza z zakresu wychowywania psa. Dziecko z rodziny jest wstanie zrobić psu niemal wszystko i on nawet nie ma zwyczaju protestować - ma wielka cierpliwość, ale dla swoich:). Co się jednak dzieje, gdy pojawia sie bodziec z zewnątrz...? Pies z potulnego miśka, którym jest przy "swoich" zmienia zachowanie na rzecz tego, że chce dorwać drugiego psa w parku/za ogrodzeniem i to osobnika, który paja do niego sympatią i ciekawością... to w zdecydowanej większości dla obcego kończy się atakiem naszego psa. To samo dzieje się, gdy przykładowo siedzimy/idziemy i ktoś powiedzmy nas zaczepi... zapyta o drogę, albo podejdzie bezdomny aby wyciągnąć 2 zł... Pies się zmienia i staje się "czujny" czasami jednak przesadnie czujny... obszczeka, szuka na siłę kontaktu wzrokowego z takim osobnikiem... w skrócie jego mowa ciała się zmienia. - To bardzo powszechnie można spotkać u Akit, które są źle prowadzone - a człowiek żyje niestety w iluzji tego, że skoro jego pies jest kochany w domu, to jest ułożony... to wielka iluzja. Ale spotykamy także i takie Akity, które są bardzo "wylewne" w uczuciach... zachowują się nienagannie wobec ludzi w tym obcych jak i psów, które są przyjazne - ja spotkałem takiego psa, i uwierzyłem że doprowadzenie "samca" do takiego poziomu jest możliwe, ale wymaga to wieeelllle pracy od nas - to dotyczy tego o czym mówię - fucha 24/7. Bądźmy szczerzy... gdy idzie na nas chodnikiem "dominujący pies" szukający zaczepki to Akita zareaguje na jego zachowanie... gdyż kitki praktycznie nie ulegają inny psom, których nie znają - w znajomym stadzie, w którym psy się znają od "łebka" są w stanie zaakceptować przewodnictwo innego samca z mocniejszym charakterem, jednak w innych sytuacjach jest to niezwykle trudne i kończy się próbą sił.

Dwa lata temu nie wiedziałem praktycznie nic o tym jak wychować Akitę... Zostałem dwukrotnie ugryziony w tzw "spornej sytuacji" gdy próbowałem zmusić do wykonania komendy rudego przy spotkaniu z psem, którego dosłownie "nienawidzi" bo miał z nim starcie, a dwa nie ma okazji nawet "potrenować" bo widza się raz na ruski rok- chodzi o labradora, który go kiedyś zaatakował. Miało to miejsce, gdy pies był ułożony na tyle że postanowiłem dać mu nieco luzu... no i mi się dostało :P Dzisiaj pies chodzi niemal jak w zegarku, ale wiem ile mnie to kosztuje pracy, aby było lepiej niż "przyzwoicie". Nie od razu Rzym zbudowano ;) A ja nie będę owijał w bawełnę że nie popełniałem z psem błędów - mimo wiedzy :P

Trafiła mi się niezamierzenie akita, która od początku chciała w domu postawić na swoim i sobie wszystkich w około poustawiać - i to nie jest kwestia "mój jest trudniejszy" bo już w miocie pies prezentował osobliwe zachowania.

Nie byłem na żadnym szkoleniu - mieszkamy na wsi za miastem i w przeważającej większości właściciele nie panują na swoimi pupilami na tyle, żebym wgl myślał o próbie spoufalania się... szukam takich psów niestety praktycznie ze świecą i zdarza się, że daleko od domu odbywając regularne spacery.

Wszystkiego nauczyłem się sam kierując się tym co działa - Cesar Millan u mnie działa, sprawdziłem i stosuję z powodzeniem - de facto nie polega to na braku kontaktu z psem, stanami lekowymi czy kopaniem psa po żebrach - trzeba sobie zdać sprawę, że "narzędzia", które oglądamy w tv nie dadzą nam tego o czym mówi Millan - tą filozofie pracy z psem trzeba po prostu zrozumieć - wtedy okazuje się, że jednak działa i daje efekty, a pies o dziwo ma dalej "fan" i chce chętnie współpracować.

Praca z psem 24/7 czyli bycie przewodnikiem zawsze i wszędzie nie oznacza fizyczną kontrolę nad psem... Też chodzę do pracy w weekendy na uczelnię i pies siedzi sam w domu... jak mnie nie ma, to siostra - znacznie młodsza przyprowadza często obce dla psa koleżanki... Ja nie mam nad tym kontroli, ale pies wie "co jest pięć" i nie świruje... a to są dzieci. To tak działa ;).

[QUOTE]co do szczypania toz doświadczenia...nie robienia mu krzywdy, agresji, szarpania ale w takich sytuacjach trzeba próbować wszystkiego , no chyba, że dla Ciebie jedyną metoda jest mówienie do psa, ze sie jest jego szefem i sie panuje nad sytuacją więc ma sie chłopak opanować?? lepsze to niz kolczatka, któa ciężko uzyc umiejętnie. U mnie działa reprymnda :P ale kilka razy jak zauważyłam głuochotę Tanka próbowałam włąśnie tego...wystarczyło złapanie i pies od razu "wrócił do mnie"
młoda akita to duzy znak zapytania...jak mój skończył 3 lata to chyba dopiero wtedy odetchnęłam z myślą, że mnie już niewieloma rzeczami mnie zaskoczy...teraz mam powtórkę z rozrywki tyle, zę z sunia i z nią też pójdziemy na szkolenie i to już na szczeniaki, bo chce żeby miała kontakt z psami...nie musi ich kochac ale akceptować i reagowac na moje instrukcje, nie wiem czy jest lepsze rozwiazanie niż szkolenie szczególnie dla kogoś kto sam tego nie ogarnia...
Tano mając dwa lata był juz chyba blisko 40 kg i tak mu zostało do teraz...waha sie o jeden w górę lub w dół...a mierzyć go nie mierzyłam ;-)[/QUOTE]

Nie, nie... ;) To nie tak... korygowanie psa - na zasadzie próbować wszystkiego może mieć de facto zgubne konsekwencje. Korekta ma być bodźcem, który nie bedzie mylony z niczym innym... Nie może być mowy o sytuacji w której Ty "szczypiesz" psa - korygując go, podczas gdy przykładowo w zabawie podszczypujesz mu tyłek dla zabawy, łapiesz za fafle aby go wytarmosić itd itd - rozumiesz do czego zmierzam... :) To bardzo częsty błąd, bo w momencie gdy Tobie się wydaje że psa korygujesz, on może to zrozumieć na odwrót... Korekta ma być dla psa bodźcem zrozumiałym - to samo z korektą słowną. Jak mówisz psu "eeejj" czyli nie rób tak, a w chwilach relaksu w domu... mówisz do Tanka "ejjj" misiek rusz się z kanapy, bo gnieciesz mi nogi - to to też nie przejdzie ;). To nie dotyczy Ciebie, chciałem po prostu rozwinąć to co miałęm na myśli.

40 kg...? To ja nie wiem... Mój to w taki razie "skóra i kości" bo wagowo nie dobił do 35kg, a wzrost w kłębie to około 68 cm (plus minus możliwy margines błędu)... Je normalnie rano wi wieczór, bo jego dieta polega na gotowaniu żarcia w postaci ryżu, kaszy z warzywami na szyjach idyczych, kurzych łapkach, wątróbce, żołądkach itd itd. Czasem dostanie kość wołową czy jakieś mięsko... jajko i od czasu do czasu karma. Nie wygląda jak skóra przyklejona do kręgosłupa... nie ma takiej ilości ruchu jak psy biegające w zaprzęgach, więc nie wiem... ;)

Link to comment
Share on other sites

ja mIllana nie znosze...to pic na wode na moje oko..i sie sporo naczytałam o szkodach jakie wyrządził psiakom...nawet tym z programów...
ale to moje odczucia...
każdy powinien znaleźć coś dla siebie...ja teraz szukam sposobu na małą zaraze ;)
rudy ma jakieś 69 wzrostu...ale to ciezko zmierzyć...w obwodzie ma 80, u nas tylko suche

Link to comment
Share on other sites

To co w telewizji, to wiadomo - ma się sprzedawać i ma przynosić zyski i jest to namiastka całej pracy z psem. To co się tam widuje to "narzędzia" wiele trzeba szukać samemu jak dojść do takiego luzu itd itd. To się przede wszystkim opiera na pracy z samym sobą, a nie de facto z psem... Jak już się pracuje, to nie koniecznie się psa wali kuksańcem nogą po żebrach... są także inne sposoby. Pies reaguje na mowę ciała... to jego język, a nasza postawa, przekonania na temat rasy - czyli to co nam siedzi w głowie, że "pies jest dla niektórych genetycznie agresywny" bo to wpływa na to jak sie zachowujemy...

Trzeba się zastanowić, co jest dla nas atrakcyjne... Atrakcyjny jest ten, kto potrafi wyrażać emocje ;) Pies nie podda się woli kogoś, kto nie potrafi panować nad swoimi emocjami i nad ich wyrażaniem... nad wywoływaniem danej emocji w sobie na życzenie, to trzeba przepracować sam ze sobą. Pewność siebie nie jest cechą genetyczną - to umiejętność "nabyta"... tak jak nieśmiałość, tego wszystkiego można się bez problemu nauczyć, tylko trzeba chcieć. Jak się dana osoba tego nauczy, to nie jest dla psa "nudna" a dla innych ludzi "nie gada nudów" najnormalniej w świecie "nudów" tylko jest atrakcyjna - czuje się chęć podążania za taką osobą i spoufalania - pies wobec nas reaguje tak samo. Właśnie dlatego o niektórych się mówi, że psy się do niego kleją i że taka osoba ma "rękę do psów" to jest nic innego jak to o czym mówię ;)

Link to comment
Share on other sites

No to mój Kaban jest nadmiar wyrośnięty. Wczoraj go mierzyłem i w kłębie ma ok 68-70cm. O obwodzie zapomniałem.
Ja to od razu sprostuję żeby nie było, że się mądrze. Mam "Akitę" taką a nie inną. Mój pies nie ma rodowodu, także jest w typie Akity a nie rodowodową Akita. Jednym się pocieszam, że pewnego razu spotkałem osobę która działała w wystawach Akit i chyba się zna na rzeczy:) Powiedziała że rodzice byli dobrze skojarzeni i szczenie niczym nie różni się od tych z rodowodami. W sumie w tej chwili nie "jara" mnie czy to Akita czy nie (zazwyczaj jest to husky lub malamut - tak na ulicy ludzie go rozpoznają). Najważniejsze że jest, bo bez niego chałupa nie była by taka sama:)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...