Jump to content
Dogomania

Problem z transportem - ataki histerii


Gezowa

Recommended Posts

Na wstępie zaznaczę, że mój problem nie dotyczy psa, bo ten świetnie znosi podróże na dzień dzisiejszy, ale kota. Sporo osób na dogo ma nie tylko psy, ale i inne zwierzaki, więc postanowiłam, że tutaj zacznę szukać porad. Z psem poszło łatwo, ale kot... to inna sprawa.
Kotka została zabrana ze schroniska w wieku około 2 miesięcy. Z góry było mówione, że ma krzywicę i koci katar, ale nie jest to ważne. Analizowałam dokładnie całe 5 lat jakie u nas jest i do teraz nie mogę dojść dlaczego bidulka się wszystkiego boi. Może nie tyle "boi", bo jest w stanie przyzwyczaić się do nowych rzeczy, ale do wszystkiego od początku podchodzi z dystansem, ostrożnie bada, wącha, więc to jednak trochę trwa. Do mnie przyzwyczajała się jakieś 3 miesiące, a teraz, po 5 latach przychodzi na zawołanie jak piesek i łasi się, domaga pieszczot ze swoim uroczym pomrukiem. Boi się gwałtownych ruchów przez co u nas spokój z psem jest tylko jak jest pod kontrolą (na smyczy), leży, albo śpi, bo mały jest zbyt żywy. Zastanawia mnie czy jej strach ma związek z moją kuzynką, która jako dzieciak goniła ją po całym mieszkaniu, często kiedy dorwała futrzaka w swoje łapy to męczyła, ciągnęła za uszy, czy ogon, a jak odezwałam się słowem to wychodziłam na tą złą, bo dziecku zabraniam... :roll:

Problem, który chcę poruszyć dotyczy podróży. Jeszcze dłuższy czas przed kupieniem psa chciałam jechać z futrzastą do weterynarza na ogólne badania, czy jest zdrowa, ewentualnie obcięcie pazurów (które ostatecznie obcięłam sama... ale byłam przy tym mokra ze strachu, że ją skaleczę... :/), więc sprowadziłam transporter, powrzucałam jej smaki do środka, bo oczywiście musiała obadać co to za wynalazek (NIGDY wcześniej nie była na kontroli z tego względu, że do czasu kupna psa i moich wywodów, moja rodzina po prostu inaczej podchodziła do kontrolnych wizyt u weta :roll:), wchodziła, była zamykana na chwilę i tak co jakiś czas próbowałam ją zaznajomić z pudłem. Nadszedł czas wizyty u weta, więc pakuję bidę do pudła i hop w samochód. Do weta niecałe 10 minut, więc niby szybko, ale... nawet nie byliśmy w połowie drogi jak kotka dostała histerii. Dyszała, miauczała, rzucała się. Myślałam, że to przez pudło, że się nie przyzwyczaiła, a że była na szelkach to wyjęłam ją i trzymałam na kolanach. Niewiele to dało, kompletnie mnie ignorowała, teraz liczyło się auto, które ją przerażało. Kręciła się, dyszała, miauczała jakby ją kto ze skóry obdzierał i ostatecznie - powiem brzydko - "osrała" mnie. Podejrzewam, że ze stresu. Wizytę sobie odpuściłam.

Moje pytanie brzmi - co robić? Co jak coś jej się stanie i będę musiała szybko zachrzaniać do weta, a będzie ciężko, bo podróż ją dobije, skoro ona tak panikuje? Momentami miałam wrażenie, że zaraz zejdzie w tym aucie ze stresu... Aż mi jej było żal.
Nadal mam przyzwyczajać ją do transportera i auta, ale stopniowo? Bo przyznam, że wizyta u weta była tak jakby "na gwałt", a sama wspominałam, że kicia potrzebuje czasu, aby coś zaakceptować. Myślę po prostu czy próbować podobnej taktyki jak z psami?

Z góry dziękuję za odpowiedzi :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...