Jump to content
Dogomania

Whippet do (prawie) wszystkiego


Gezowa

Recommended Posts

:lol: Kotka ostatnio zaczęła podnosić na niego łapę, nawet kilka razy machnęła jakby chciała podrapać i to skutecznie zniechęciło młodego do dalszego zaczepiania. Trochę zdziwiony był :razz: On jest po prostu teraz zbyt żywy na zabawy z naszym kotem. Jak przyjdzie po męczącym spacerze to jest okej, bo nie wariuje, to samo zaraz po przebudzeniu, albo jak idzie spać.

Link to comment
Share on other sites

[B]Gezowa [/B], to i tak masz spokój, bo u mnie to jest wieczna gonitwa, Mozart ( kot) niby sześcioletni, ale "bawi się", łapą też dostaje Elvis od niego parędziesiąt razy dziennie, na szczęście bez pazurów :) Nic go nie jest w stanie zniechęcić, kot na niego syczy, pokazuje zęby , a Elvis dalej by się bawił. A najśmieszniej jest jak Mozart śpi, Elvis po cichu podchodzi układa się koło niego i wtula się w wielkie cielsko kocura :p po 3 minutach, Mozart się budzi, patrzy , że jakiś wszarz się ułożył i odchodzi zniesmaczony, że jakiś plebs się do niego przyczepił :cool1:

Link to comment
Share on other sites

Ja właśnie zawsze zazdroszczę jak widzę zdjęcia kotów i chartów wtulonych w siebie. Moja kotka raczej łapką tylko macha w celu odstraszenia, ale bez pazurów. Na początku było jak mówisz: kot syczał, jeżył się, warczył jak nadchodząca burza, a pies nic sobie z tego nie robił i dalej skakał, szczekał i machał ogonem. Właśnie to machnięcie łapą trochę go zdziwiło i odpuścił. Musi się jeszcze sporo nauczyć jak żyć z takim kotem. Rano zawsze jak kicię widzi to jest wąchanie, kot nie protestuje, bo odbywa się to bez gwałtownych ruchów; spokojnie. Później następuje wystraszenie kotki, ona zwiewa, a ten ją goni, bo przecież "ucieka i chce się z nim bawić!" :lol: Ale widać postępy nie tyle u psa, co u kota właśnie. Na początku była trochę skołowana, nie wiedziała co to za stwór, a zawsze była jedynym zwierzakiem w domu (no, prawie zawsze, bo na początku trafiła jeszcze na okres, w którym miałam spanielkę, staruszkę taką i z nią nie było problemu, bo zawsze ładnie się witały). Pies śpi u mnie w pokoju, więc kotka automatycznie omijała to pomieszczenie przez pierwsze dni. Później zaglądała, a teraz normalnie wchodzi, często wskakuje na łóżko jak pies śpi i go obwąchuje :) Nawet potrafi zasnąć u mnie, ale na parapecie, bo wie, że tam młody jej nie dosięgnie, czyli jeszcze z rezerwą do niego podchodzi, ale ona jest właśnie takim typem, że potrzebuje czasu. Do mnie też przyzwyczajała się jakieś kilkanaście tygodni.
Ale ostatnio z kotki zrobiła się taka "amazonka" :lol: Wypuszczamy ją tylko do ogrodu, ona rzadko kiedy przeskakuje płot, chociaż ma taką możliwość. Zawsze uciekała przed innymi kotami, a kilka dni temu była sytuacja, że wyszła z ogrodu po to, żeby przepędzić intruza, który pojawił się w zasięgu wzroku... :razz: Do bójki nie doszło na szczęście, dziadek był świadkiem, więc ją "odwołał" jakkolwiek to brzmi w przypadku kota :lol: Uwielbiam ją właśnie za to, że potrafi przyjść na zawołanie. Nie zawsze, bo to wciąż niezależny kot, ale w 70% przychodzi :D Często zamiast miauczeć to wydaje z siebie dziwne dźwięki, przypominające szczekanie, więc się śmiejemy, że to faktycznie pies w kocim ciele :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze tak przed-spacerowo. Pożyczyłam aparat z jako takim stabilizatorem, więc może uda mi się wychwycić gówniarza w biegu :D Zobaczymy.

[IMG]http://img.liczniki.org/20120827/P8310584-1346082141.jpg[/IMG]

[IMG]http://img.liczniki.org/20120827/P8310586-1346082141.jpg[/IMG]

[IMG]http://img.liczniki.org/20120827/P8310585-1346082141.jpg[/IMG]
:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

... jednak potrzebuję lustrzanki :lol: Zdjęć jest co najmniej 40, a tylko 3 nadają się do publikacji, bo nie są aż tak rozmazane.

[IMG]http://img.liczniki.org/20120827/P8310595-1346090021.jpg[/IMG]
wygląda jakby miał szufladę, a nie szczenę :razz:
[IMG]http://img.liczniki.org/20120827/4-1346089694.jpg[/IMG]

[IMG]http://img.liczniki.org/20120827/5-1346089694.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Przez te uszy :lol:
Kiedyś pisałam, że boi się szczekania, ale teraz jest obojętny, po prostu bardziej się pilnuje jak słyszy szczekającego psa i woli trzymać się bliżej mnie. W stosunku do obcych psów... to zależy. Zanim podejdą - jest ciekawski, ogląda się za nimi, macha ogonem. Zauważyłam, że na wstępie zawsze przyjmuje uległą postawę, widzianą okiem psa, bo przecież whippety często noszą ogon między łapami, nie wspominając już o położonych uszach - wygląda jakby się wiecznie bał i okazywał uległość przez co czasami dochodzi do sprzeczek, ale niezbyt poważnych... Szczeniaka ciotki początkowo się bał, ale kiepsko wychodzą im teraz zabawy, bo młody przez brak podszerstka i bujnego włosa jest po prostu cały pokaleczony. DON nie zdaje sobie jeszcze sprawy z własnej siły i wygląda to tak jak wygląda... Na udzie ma okropną szramę, ok 7cm. :shake: Odróżniam zabawę, nawet brutalną od żarcia się na poważnie, ale dzisiaj było dość... dziwnie. DONek chwycił młodego za skórę na karku i ciągnął w swoją stronę. Ten zaczął piszczeć i wyrywać się, a DON zero reakcji, ciągnął dalej. Darcie było niesamowite. To dało mi do myślenia, bo z tego co wiem, po pisku towarzysza zabaw powinna nastąpić pauza, albo puszczenie go po prostu... Poruszając ten temat przejdę przy okazji do kolejnego, bo DONek ma rodowód, ale nie rzuciłam na niego okiem... nie wiem czy to hodowla zarejestrowana w ZKwP, czy w klubie, jakich teraz pełno byle tylko oszukać ustawę... Ale facet trzymał trzy duże DONy w bagażniku od auta, a na pytanie wujka "czy one ciągle tu siedzą?", odpowiedział: "ale panie, ja z nimi wychodzę na długi spacer, 3h aż!". We łbie mi się to nie mieści. Hodowla w bloku... A i owszem, sporo hodowli swoje początki ma w blokowiskach, podobnie jak ta, z której mam mojego młodego. P. Iwona ma bodajże dwa psy, dwa whippety - matkę i córkę. Córka miała teraz swój pierwszy miot i szczeniaki już wszystkie rozeszły się do domów. Młode jak młode - dużo bałaganią, ale były trzymane wszystkie W DOMU. W przypadku MŁODYCH DONów - na balkonie, co dało się szybko odczuć, kiedy Dakar dyszał w każdym pomieszczeniu, bo było mu zbyt gorąco (nawet w deszczowe dni!). Nie wiem czy ciotka dała się nabrać, bo jeśli tak, to dała blisko 2 tysiące za psa w typie. Na jej miejscu bym zrezygnowała po wypytaniu tego faceta i zobaczeniu w jakich warunkach są trzymane psy... prawie jak rozpłodówka... :/

A może przesadzam...?

W każdym razie dzwonię dzisiaj koło 18 i zapisujemy młodego do przedszkola, bo u mnie mało jest okazów w okolicy do dobrej socjalizacji. Przyda nam się. No i w "szkolenie" wliczone są też przeszkody z agi, więc powinno być fajnie :)

Link to comment
Share on other sites

No, a więc to z tym Panem będziemy miały przyjemność spacerować. :)

Co do warunków hodowli z której przybył owy DONek... Masakryczne, już lepsza i to o wiele byłaby zwyczajna kennelówa gdzie psy trzymane są w kojcach na sianie.

Psie przedszkole to podobno świetna sprawa, czasem po uczestnictwie w czymś takim dostaje się zniżki na szkolenie PT, przynajmniej kiedyś gdzies widziałam taka oferte a pewnie da się to jakos ugadać.

Link to comment
Share on other sites

Czy "przyjemność" to się okaże... :cool3: Nie no, młody potrafi dokazywać i psocić, ale na obcym terenie zachowuje się raczej grzecznie :)

Wydaje mi się, że ciotka za bardzo chciała mieć tego psa, żeby zrezygnować w ostatniej chwili... Mimo wszystko na jej miejscu bym olała sprawę, pożegnała ładnie pana "hodoffce" i kasę zatrzymała. Podobno to był ostatni szczeniak, inne już zarezerwowane... ciekawe czy inni właściciele też zaliczą "zonka" jak zobaczą warunki, w jakich przyszło żyć malcom oraz dorosłym psom... Nie mam nic przeciwko hodowlom w blokach, o ile psy mają warunki; tzn. są spełnione ich codzienne potrzeby. Pani z innej hodowli - borzojów - też mi opowiadała, że znała kilka hodowców chartów rosyjskich, którzy swoje początki mieli właśnie w blokowiskach. Borzoj jest przecież jednym z największych psów, a skoro udało się żyć jakoś z takimi bydlakami (to pieszczotliwe określenie :loveu:) i zapewnić im stosowne warunki (akurat to sprinterzy, więc spacer byłby najmniejszym problemem) to nie wiem jaki problem miał wyżej wspomniany facet... Trzymać psy w bagażniku... :shake: Byłam w szoku jak ciotka mi to opowiadała... Więc nie zdziwiłabym się wcale, jakby młody DON był przypadkowym skojarzeniem, coby tylko kasę zarobić... :/

Psie przedszkole - każdy człek ma inną opinię na ten temat. Ja tam idę głównie przez ten tor agi (przeszkód pewnie będzie mało, bo to szczeniaki, plus pewnie tunel, ale to zawsze coś) + fakt, że młody potrzebuje porządnej socjalizacji :) No i ja też nie pogardzę dodatkową wiedzą... Zwłaszcza, że jeszcze raczkuję, jeśli chodzi o szkolenie. Niby młody coś tam potrafi, no ale...

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Psie przedszkole - każdy człek ma inną opinię na ten temat. Ja tam idę głównie przez ten tor agi (przeszkód pewnie będzie mało, bo to szczeniaki, plus pewnie tunel, ale to zawsze coś) + fakt, że młody potrzebuje porządnej socjalizacji :smile: No i ja też nie pogardzę dodatkową wiedzą... Zwłaszcza, że jeszcze raczkuję, jeśli chodzi o szkolenie. Niby młody coś tam potrafi, no ale... [/QUOTE]

Ja chodzę na psie przedszkole i jestem dosyć zadowolona ( mimo iż nie stosuję wszystkich zasad :evil_lol: ) , ale to fajna okazja , żeby mały nauczył się zabawy z innymi psami tzn. jak mocno może podgryźć kolegę, uwagi na mniejsze psy ( mamy w grupie 4kg buldożka francuskiego :loveu: ). Niestety, nasz instruktor nie jest doświadczony w pracy z chartami ( nie jest to łatwy do wyszkolenia labek, tylko zadziorny, piekielnie inteligenty whippet ), ale radzimy sobie całkiem nieźle :lol: Zawsze to jakaś szansa do wymienia znajomości i doświadczeń związanych ze szczeniakiem ;)

Link to comment
Share on other sites

Tak też myślę! :D Nie oczekuję, że mój instruktor będzie wiedział jak podejść młodego, bo z tym to ja sobie jakoś poradzę, bazując na pomocy innych charciarzy, czy własnego doświadczenia, które zdobywam z każdym dniem. Najważniejsze jest, żeby młody nauczył się czegoś od innych "uczniów" :). Cała reszta to dodatek, mam nadzieję, że przyjemny i ciekawy :D Na pewno zdam sprawozdanie z pierwszego dnia.

Link to comment
Share on other sites

Tak, dlatego już się nie bawią. Ciotka trochę obrażona przez moją decyzję, ale sama przyznała, że nie ma zamiaru DONa wychowywać... Lata z butami w pysku, z miskami, zeżarł lampę (tzn. taka wysoka z papierową "obudową" - tyle ile dosięgnął papieru to zeżarł), a ona nic, śmieje się z tego. Jej sprawa. Wmawia mi, że przesadzam, no dobra, jej zdanie, ale mi zależy na socjalizacji małego, bo mam plany w stosunku do niego, a znowu przerażony pies a ringu, czy na zawodach to tak nie za bardzo...

Młody dzisiaj trzy razy rzygał... :/ Widocznie coś mu zaszkodziło... Zaczął po północy, a skończył dopiero koło 9. Teraz śpi. Miałam zamiar jechać z nim do weta, ale zjadł już normalnie i napił się, jeśli znów będzie wymiotował to pakuję go w auto. Dostał wczoraj ok. 18 kawałek ogona wołowego, z tym, że on wyskubał samo mięso, kość gryzł tylko trochę. Nie wiem czy to przez to, ale spodziewałam się raczej biegunki... Z kolei jeśli faktycznie by mu zaszkodziło to raczej wyszłoby z niego właśnie to mięsko. Ale było tylko serce drobiowe, którym mama go poczęstowała "bo on tak patrzy"... :roll: Tym bardziej jest to dziwne, bo dostawał serca wcześniej i nie było żadnych sensacji.

Link to comment
Share on other sites

Ja na psie przedszkole chciałam się zapisać już 2 miesiące temu, jak jeszcze psa nie miałam :eviltong: Ale wszystkie terminy już pozajmowane, u nas w mieście jest JEDNA szkoła dla psów, w dodatku gościu jeszcze prowadzi zajęcia w innym mieście pod Zieloną Górą to już w ogóle masakra. A ja na prawdę chciałabym, żeby ktoś doświadczony skorygował wszystkie błędy, doradził coś, może ja czegoś nie zauważam a robię źle? Nie wiem. Ale na szczęście jak coś się będzie działo (tfu,tfu!, odpukać) to są takie spotkania indywidualne, że przychodzi na godzinę do domu, płacisz 100 złotych i tadam.

Moja babcia ma psa w typie owczarka, niedawno ugryzła cocker spaniela, skórę mu przebiła i ledwo co właścicielka odciągnęła. Owczarkowata jest naprawdę wspaniała ... dla "swoich" zrobi wszystko, bardzo mądra jest. Chciałam, żeby poszła na szkolenie, ale co z tego jak moi dziadkowie w ogóle nie będą się angażowali w to? Ja się boję, jak będzie wyglądać spotkanie jej i Tiny. przecież to taka drobnica no :loveu: Jeszcze po tym jak DON załatwił Aedana, to już w ogóle ....

Link to comment
Share on other sites

rossa_ ma bodajże ONka i nie przypominam sobie, żeby się skarżyła na ich relacje, więc to wszystko zależy od psa i wychowania go... Ciotka ma ONa i DONa. ON jak tylko zobaczył mojego to chciał go zjeść (suczka ma już kilka lat), a DON... jak widać. Właśnie dlatego powinna iść ze swoim małym do psiego przedszkola, żeby zdał sobie sprawę z własnej siły, żeby inne szczeniaki go czegoś nauczyły... Albo nawet jakieś spotkania z innymi psami... Ona uważa to za pierdoły... A już myślałam, że udało mi się ją nawrócić, skoro psa wzięła z rodo, a nie z pseudo :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gezowa']rossa_ ma bodajże ONka i nie przypominam sobie, żeby się skarżyła na ich relacje, więc to wszystko zależy od psa i wychowania go... Ciotka ma ONa i DONa. ON jak tylko zobaczył mojego to chciał go zjeść (suczka ma już kilka lat), a DON... jak widać. Właśnie dlatego powinna iść ze swoim małym do psiego przedszkola, żeby zdał sobie sprawę z własnej siły, żeby inne szczeniaki go czegoś nauczyły... Albo nawet jakieś spotkania z innymi psami... Ona uważa to za pierdoły... A już myślałam, że udało mi się ją nawrócić, skoro psa wzięła z rodo, a nie z pseudo :roll:[/QUOTE]
Tak, mam ONa. Co prawda ów ONek jest już seniorem, ale pozostał takim niespokojnym (i wyjątkowo temperamentnym) duchem i bynajmniej nie należy do łatwych, uległych psów, ale jest jakiś "inny":cool3:, bo nigdy nie chciał zamordować Rocky'ego ani tym bardziej Zoomika, do którego ma ogromną cierpliwość. Zresztą jedynym psem, którego muszę stopować w zabawie z Maxem jest właśnie Zoom, bo przy swoim temperamencie chyba wykończyłby tego mojego biednego poczwarka:eviltong:
Niestety znam również masę ONków i psów w typie ONkopodobnym, które często trafiają do właścicieli-totalnych bezmózgowców i te psy są jak tykające bomby, wyładowują swoją frustrację na wszystko i wszystkich, tworzą swój niebezpieczny system postrzegania świata i nie ma nikogo, kto klarownie by im ten świat pokazał.

Link to comment
Share on other sites

Więc wychodzi na to, że moja ciotka jest takim bezmózgowcem. Czasami jak słyszę jej teksty to nie chce mi się dyskutować, zwłaszcza po ostatnim, kiedy to ja dostałam opiernicz, bo JEJ pies ranił mojego... :roll:

Z młodym jednak pojechałam do weta. Jadł i pił, jak pisałam wcześniej, pobiegał nawet trochę, ale później zaczął jęczeć jakby coś go bolało, kręcił się, zrobił taki ospały... Więc do jutra, do 9 mamy głodówkę, został nawodniony, ja przy okazji też, ale zewnętrznie... bo pierwszą strzykawę zniósł dzielnie. Później nie tyle go to bolało, co był nerwowy, że ktoś go trzyma i coś mu robi, więc zaczął się rzucać, w efekcie wyrwał się, a ja dostałam prosto w pysk wodą... :lol: Trochę pokrzyczał, pobulwersował się, ale teraz śpi jak zabity 3h. Jutro jedziemy znowu na kontrolę, a tak to muszę go obserwować... Czyli pewnie spotkanie w piątek zostanie przesunięte :-(

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem co się dzieje... jakaś cholerna klątwa... Dzisiaj młody zachorował, a teraz kotka mi zniknęła... Nigdy nie oddalała się od domu, zawsze wracała. Szukamy jej od kilku godzin, mama pojechała z tatą, a ja robię ogłoszenia i jutro pójdę rozwieszać jak nie wróci... Myślę, że mogła się przestraszyć sąsiada, koszącego trawę, ona tak ma, że lęka się hałasów, ale wróciłaby do domu, a nie poleciała w długą... Przecież to tylko chwila nieuwagi... Dziadek siedział z nią w ogrodzie, poszedł na niecałe 5 minut, żeby zdjąć pranie, wrócił i już jej nie było... Ciągle mam nadzieję, że wróci, pomimo, że każdy mi wmawia, że albo zeżarły ją psy sąsiadów, albo dzikie koty... Nie wiem, siedzę i ryczę :-(:-(:-( Może to moja wina, może była zazdrosna o psa i postanowiła sobie zmienić rodzinę? :-( Wydawało mi się, że poświęcałam jej więcej czasu niż kiedy psa nie było... ale może tylko ja tak sądziłam... :-(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...