Jump to content
Dogomania

Dzieci sąsiadów nie mają umiaru:/


karollka

Recommended Posts

Ale karollka ty cierpliwa jesteś, no podziwiam .ja bym nie wytrzymała.No bo ile to mozna gadać , prosic, tłumaczyć? Za swoją suńkę to bym chyba zjadła :diabloti: podeszłabym do matki i powiedziała,że "jak nie uspokoi dzieciaka i nie potrafi wychować i wytłumaczyć co znaczy zostaw to ja wytłumaczę. nakopię w tyłek i tyle; więcej nie podejdzie. A jak wychodzi z dzieckiem na spacer to niech go pilnuje a nie ozorem miele". :diabloti: i w sumie miałabym gdzies co ta matka sobie o mnie pomysli, niech mysli co chce aby pies był szczęśliwy :cool3:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 96
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='gawronka']Ale karollka ty cierpliwa jesteś, no podziwiam .ja bym nie wytrzymała.No bo ile to mozna gadać , prosic, tłumaczyć? Za swoją suńkę to bym chyba zjadła :diabloti: podeszłabym do matki i powiedziała,że "jak nie uspokoi dzieciaka i nie potrafi wychować i wytłumaczyć co znaczy zostaw to ja wytłumaczę. nakopię w tyłek i tyle; więcej nie podejdzie. A jak wychodzi z dzieckiem na spacer to niech go pilnuje a nie ozorem miele". :diabloti: i w sumie miałabym gdzies co ta matka sobie o mnie pomysli, niech mysli co chce aby pies był szczęśliwy :cool3:[/QUOTE]
No i jeśli matka albo jej rodzina to dobrzy znajomi podnajmującego mieszkanie (czego wynajmując mieszkanie nigdy wykluczyć nie można - w końcu sąsiedzi), to po takiej akcji na wszelki wypadek lepiej od razu zacząć rozglądać się za nowym mieszkaniem :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='-megi-']Nie trzeba 'warczeć ' na obce dzieci
ja jak tylko widzę, że któreś zbliża się z chęcią pogłaskania, to stanowczym ale nie podniesionym głosem informuję :
'proszę nie głaskać psa'
oczywiście często gęsto czy to ze strony dorosłych ludzi, czy ze strony dzieci słyszę pytanie: 'dlaczego?'
więc odpowiadam, że sobie tego nie życzę

czasami nie ma sensu wchodzić w dyskusje, nie każdy zrozumie
czasami jak się spotka kogoś bardziej 'kumatego' to wytłumaczę dleczego[/QUOTE]


Mam 2 bulle i kundelka 3kg (w rodzaju coś co może kiedyś stało koło pinczerka mini) I jeżeli piesek w Twoim avatarze to ten o którym piszesz, to muszę powiedzieć, że jest ogromna różnica w ludziach, którzy podchodzą głaskać takiego pieska bez pytania. W prawdzie moich obecnych bullków nie mam od całkowitej "maleńkości" ale poprzedniego psa w typie bulteriera brałam jak miał 2 miesiące, ludzie podchodzący bez pytania z chęcią jego pogłaskania mimo wszystko reagowali jak do nich mówiłam. Natomiast kiedy mój najmniejszy pies był w tym wieku to miałam podobne problemy jak autorka tego wątku, ludzie wyciągali łapy i kiedy mówiłam do nich cokolwiek to jak grochem o ścianę, ja już nawet nie mówię, że nie przestawali psa głaskać tylko zachowywali się tak jakby mnie tam wcale nie było. Miarka się przebrała w momencie jak w środku miasta przechodziła przez bardzo ruchliwą ulicę, trzymając szczeniaka na rękach i jakaś kobieta, która szła z naprzeciwka próbowała idąc wyjąć mi go z rąk. Wtedy przestałam być miła dla ludzi i im tłumaczyć dlaczego mają mojego psa w spokoju zostawić.

Edited by Ejre
literówka
Link to comment
Share on other sites

  • 9 months later...

Miałam ten sam problem z wszelkiego rodzaju dzieciuchami i nie tylko. wszyscy pchali łapy do psa. Tylko, że mój pies jest mocno lękliwy w stosunku do obcych (teraz i tak już lepiej).
Jeśli ktoś zapyta czy może, to ok. Mówię jak i wszyscy są szczęśliwi. Ale jak widzę, że ktoś leci na hura to oschle mówię, że pies tarzał się w kupie i ma o tu, na pysku.

Link to comment
Share on other sites

Ludzie są wyjątkowo niekumaci jeżeli chodzi o temat "głaskanie psów". Ostatnio byłam na festynie - pokaz szkolenia psów. Mówienie, że proszę o niegłaskanie tego psa (Hery, bo nie lubi i ma święte prawo do tego) nie docierało, musiałam odchodzić. Szczytem był pan, który miał na rękach na oko 2-3 miesięczne dziecko w przebraniu misia :cool3: i podstawił je Herze prosto pod nos - bez pytania! Hera nie jest fanem bliskich kontaktów z obcymi, ale też mam pewność, że nie ugryzie, więc się nie wystraszyłam, ale taka głupota mnie dobiła.

Ja mam skrajne sytuacje - albo idzie ktoś (nieraz dorosły!) i wyciąga łapy, mija psa i "jedzie" psu ręką po grzbiecie lub łapie za ogon, nachyla się psu prosto do pyska i inne takie dziwne akcje... Albo słyszę komentarze "śmierdziele", "po co tu targasz te kundle?", "srać tylko będą", "takie kundle powinny mieć kagańce" i tym podobne. W naszym kraju nie sposób przejść z psem po ulicy i nie zebrać stada różnych komentarzy i stwierdzeń. A czasem mam ochotę po prostu iść z psem i nic więcej, nie rozmawiać z nikim, nie odpowiadać... Ale wychodząc z psem (a szczególnie dwoma/czterema) tracę prawo do prywatności i spokoju. Myślałam, że tak jest tylko u mnie "na wiosce" (tj w małym mieście), ale w Warszawie byłam tylko z Herą i jeszcze gorzej było, mój TZ się denerwował, że nie da się normalnie ulicą przejść, żeby nas ktoś nie zaczepiał :roll:

Link to comment
Share on other sites

nie wiem, ja nie mam takiego wrażenia ;) odkąd wychodzę z dwoma psami to wszyscy mi schodzą z drogi na chodniku :cool3: a nie mam specjalnie dużych psów, jeden 23kg, drugi 10. dopiero jak są spuszczone to czasem słyszę komentarze w stylu "takie to by spodnie rozerwały" albo "na pewno gryzą" ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja bym wyszła do tej matki, bez psa i dała jej do słuchu. Jakby dalej sytuacja się powtarzała to bym na flegmę mamusię nie patrzyła tylko bym gównarzerię poustawiała. Mi się to w głowie nie mieści. NIE, bo wkurzasz mi psa. NIE, bo pies się uczy. NIE i koniec. Jak nie odchodzi, to iść w stronę matki, żeby gnojek też poszedł i awantura. Kropka.

Link to comment
Share on other sites

Mojego psa też ludzie zaczepiają (no tak, mix yorka, przecież to nie pies tylko pluszak...). Jak go trzymam na rękach, głaskają bez pytania. Na ręce też kilka razy już podnosili bez mojej zgody. Wtedy byłam sporo młodsza, ale gdyby teraz tak zrobili to zdecydowanie miła bym nie była. Co to w ogóle ma być, wyrywanie psa z rąk? Przecież takiego człowieka można wziąć za złodzieja...
Na osiedlu są dzieci, które jak zobaczą mojego psa, biegną stadem. Na szczęście on lubi dzieci, nie boi się ich, ale gdyby się bał to nie przejmowałabym się, żeby dzieciom się przykro nie zrobiło. Nie ma tak, że dzieci mogą sobie psa zamęczać, jak by był jakimś przedmiotem bez uczuć. Jak fanki mojego psa zaczynają przesadzać, po prostu mówię im, że idziemy na długi spacer i tyle. Nie można pozwolić sobą pomiatać obcym ludziom. Dzieci też wyczuwają czy jest się konsekwentnym, dlatego tak posłuchały Twojego TŻta. Musisz wypracować tą konsekwencję. Jeśli jest ten problem z wynajmowanym mieszkaniem, to po prostu mów stanowczo, żeby nie głaskać psa bez zbędnego tłumaczenia. No i jeszcze, pies jest ważniejszy niż wynajmowane mieszkanie. Mieszkanie można zmienić, a jak pies zacznie reagować lękiem/agresją na dzieci to już będzie o wiele trudniej.

Link to comment
Share on other sites

Ja mam już całkiem dużą chihuahua. Strasznie mnie denerwuje, gdy nawet jednego spaceru nie można "przebyć" bez zachwytu jakichś dziewczynek... Tutaj problem, że ona się garnie do wszystkich ludzi (psina).
Sunia ma jakąś "manię" zjadania wszelkich paści na spacerach (próbuję ją oduczyć), razu jednego na spacerze jakaś dziewczynka zapytała czy mogłaby potrzymać smyczkę... Ja, jak to ja niestety się zgodziłam. Psina zaczęła szaleć i biegać w koło. Zjadła coś i potem zwymiotowała. I nawet jak mama tej dziewczynki wołała, że mają już iść, to ona i tak "a mogę ją jeszcze potrzymać???".

Najbardziej irytują mnie ludzie, którzy nawet nie zapytają czy mogą ją pogłaskać. :mad:


Ah, najlepsza była taka sytuacja (też z tą dziewczynką i w tym samym dniu), jak się zapytała czy może potrzymać smycz, a moja zaczęła robić kupę :p, pozbierałam do woreczka itd. dałam jej smyczkę, a moja psina jak usłyszy, że szeleszczę papierem (obojętne jakim) to leci, bo myśli, że mam coś dobrego, a to akurat był ten woreczek z kupą, a dziewczynka "piesek jest chyba głodny"... Nie wiedziała co w tym woreczku jest... :razz:

Edited by Nerra
Link to comment
Share on other sites

Ojej, ja bym w życiu nikomu nie dała potrzymać psa na smyczy, szczególnie obcym dzieciom. Ostatnio zrobiłam błąd, bo pozwoliłam dzieciakom kopać mojemu psu piłkę - oczywiście wykopały tą piłkę prosto na ulicę, a Frotek jak głupi poleciał, dobrze, że wrócił na mój krzyk. Ulica była daleko, ale co z tego, udało im się jakimś cudem :roll: Cóż, ja uważam, że jestem odpowiedzialna za komfort mojego psa i za jego zachowanie. Więc jeśli nie chce być głaskany, to nie pozwalam, ale też nawet jak ktoś cmoka i ciumka to wymagam od psa spokoju. Potem sobie skojarzy taką osobę i będzie niemiło, jak do podobnych będzie ciągnął, chciał podchodzić itd... Zaczynam się cieszyć, że nie jestem właścicielką słodkich, małych piesków :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Itske']To problem ogólniejszy, nie zwracaja się czasem do Was faceci w protekcjonalny spoób? w firmacg, sklepach itd? Jak mi taki jeden zasunął per "rybciu", to ja mu "co misiaczku?", zbaranial i grzecznie już przeszedł na proszę pani :-)[/QUOTE]
o jezusie.
do mnie tak mówią starsze panie,dla których nieodmiennie jestem 'kochaniem'.
ja wiem-jestem miła.tego wymaga ode mnie stanowisko.ale cholercia aż tak...no ale nic nie mówię.tego wymaga ode mnie stanowisko.
jakby mi,jako klientce,sprzedawca wysunął z takim 'kochaniem',to bym powiedziała że sobie nie życzę i wyszła.nie cierpię poufałości,jak mogę trzymam dystans...
[jest to jeden z powodów dla którego obawiam się mieć psa-posiadanie psa implikuje więcej sytuacji które wymagają interakcji z obcymi ludźmi.vide wasze problemy z dzieciakami pchającymi się z łapami do psa]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Jeszcze kiedyś zatęsknicie za czasem, gdy obcy faceci zwracali się pieszczotliwie per "rybciu" czy "koteczku" :razz:
Wszystko przemija na tym świecie ;) ;)[/QUOTE]

taaaak i spotkam jedynego,dla którego z radością zostanę inkubatorem:)))
"kocham" takie aroganckie wypowiedzi.
i "kocham" arogancję stojąca za taką "rybcią"

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Ale arogancja komentującego z czasem nie znika. Tylko w tym komentarzu "rybcia" zamienia się we "wrednego vel starego babsztyla" ;) ;)[/QUOTE]

Ja nie widzę różnicy. Czy jestem "kochaniem", "rybcią", "dziewczynką", "babą" czy "staruchą" - wszystkie określenia zawierają w sobie dużą dawkę lekceważenia, braku szacunku do człowieka :roll: Mam się cieszyć z "rybci", bo za jakiś czas będę "staruchą"? Jeden kij, będę się cieszyć jak będę "panią", niezależnie w jakim wieku. Rozumiem co masz na myśli, ale to tak jak gadanie "aj nie przesadzaj, że ktoś cię za tyłek złapie, jak będziesz stara to nikt nie będzie chciał". Teraz już uważamy takie zachowanie za bardzo naganne, ale kiedyś było na porządku dziennym, a jak kobieta się złościła to właśnie słyszała, że powinna się cieszyć, bo to wyraz uznania. Uważam, że można sobie głęboko gdzieś wsadzić takie wyrazy uznania, wolę być chyba nieuznawana.

U lekarzy najbardziej mnie trafia: wycieczki osobiste, podteksty, sugestie, że pewnie jestem w ciąży i to dlatego np boli mnie żołądek (akurat mam tutaj problemy). Chyba w innych krajach takie rzeczy się nie zdarzają, żeby mi lekarz wmawiał, że mam w ciążę zajść:roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica'] Rozumiem co masz na myśli, ale to tak jak gadanie "aj nie przesadzaj, że ktoś cię za tyłek złapie, jak będziesz stara to nikt nie będzie chciał". [/QUOTE]
Przesadziłaś z tą interpretacją, ale nieważne ;)
Cieszmy się z tego, co kto potrafi przyjąć za dobrą monetę. Indywidualnie. To pomaga w życiu, które i bez tego bywa upierdliwe ;) Ja nie lubię kruszyć kopii o takie bzdety. Tak samo, jak nie lubię robić zagadnienia z faktu, że dzieci chcą psa pogłaskać. Może mam zdrowszy żołądek i psa ;) To na pewno z powodu przebytej ciąży ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Ja nie widzę różnicy. Czy jestem "kochaniem", "rybcią", "dziewczynką", "babą" czy "staruchą" - wszystkie określenia zawierają w sobie dużą dawkę lekceważenia, braku szacunku do człowieka :roll: Mam się cieszyć z "rybci", bo za jakiś czas będę "staruchą"? Jeden kij, będę się cieszyć jak będę "panią", niezależnie w jakim wieku. Rozumiem co masz na myśli, ale to tak jak gadanie "aj nie przesadzaj, że ktoś cię za tyłek złapie, jak będziesz stara to nikt nie będzie chciał". Teraz już uważamy takie zachowanie za bardzo naganne, ale kiedyś było na porządku dziennym, a jak kobieta się złościła to właśnie słyszała, że powinna się cieszyć, bo to wyraz uznania. Uważam, że można sobie głęboko gdzieś wsadzić takie wyrazy uznania, wolę być chyba nieuznawana.

U lekarzy najbardziej mnie trafia: wycieczki osobiste, podteksty, sugestie, że pewnie jestem w ciąży i to dlatego np boli mnie żołądek (akurat mam tutaj problemy). Chyba w innych krajach takie rzeczy się nie zdarzają, żeby mi lekarz wmawiał, że mam w ciążę zajść:roll:[/QUOTE]

jak kiedyś odwiedzisz Kraków,to się przypomnij,masz u mnie czteropak[wody,soczku,piwa,niepotrzebne skreślić]:razz:
ja nie umiem tak ładnie ujmować swoich myśli w słowa:roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Przesadziłaś z tą interpretacją, ale nieważne ;)
Cieszmy się z tego, co kto potrafi przyjąć za dobrą monetę. Indywidualnie. To pomaga w życiu, które i bez tego bywa upierdliwe ;) Ja nie lubię kruszyć kopii o takie bzdety. Tak samo, jak nie lubię robić zagadnienia z faktu, że dzieci chcą psa pogłaskać. Może mam zdrowszy żołądek i psa ;) To na pewno z powodu przebytej ciąży ;)[/QUOTE]

Kwestia gustu, ja może po prostu bardziej szanuję swoją własną przestrzeń osobistą i prawo do bycia niezaczepianą ;) I nie uważam, żebym przesadziła z nadinterpretacją, szczególnie, że codziennie jak z psami łażę, słyszę takie dwuznaczne teksty od mężczyzn. Nie widzę różnicy między złapaniem za tyłek a takim czymś.

[B]Koszmaria[/B] - to kwestia wieeelu przebytych na dogo dyskusji...:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Kwestia gustu, ja może po prostu bardziej szanuję swoją własną przestrzeń osobistą i prawo do bycia niezaczepianą I nie uważam, żebym przesadziła z nadinterpretacją, szczególnie, że codziennie jak z psami łażę, słyszę takie dwuznaczne teksty od mężczyzn. Nie widzę różnicy między złapaniem za tyłek a takim czymś.[/QUOTE]
Gustu? Milutko
Ja tam nie gadam z nikim, jeśli nie mam ochoty.
Być może to przywilej wieku średniego ;)
Niemniej współczuję miejsca zamieszkania - no bo żeby codziennie z czymś takim się spotykać, to znaczy, że problem jest faktycznie obiektywny i patologiczny, a ja go zlekceważyłam mierząc - jak to mówią - własną miarką.
**
A w ogóle to czytacie emotikony, czy z zasady je ignorujecie?
Wiecie kto je wymyślił i dlaczego? ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]A w ogóle to czytacie emotikony, czy z zasady je ignorujecie?
Wiecie kto je wymyślił i dlaczego? ;-)[/QUOTE]
aaaa,tak,"tylko żartowałaś"
czy to była ironia?
ja biedna,zielona,niedoświadczona nie wyłapałam i powinnam spojrzeć z dystansem?

a co do tego,kto wymyślił emotikony,to napisz,lubię ciekawostki.
dokładna data też się przyda,dla usystematyzowania wiedzy :-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Koszmaria']
a co do tego,kto wymyślił emotikony,to napisz,lubię ciekawostki.
dokładna data też się przyda,dla usystematyzowania wiedzy :-)[/QUOTE]

Profesor z Carnegie Mellon University, Amerykanin Scott Fahlman, 19 września 1982 roku umieścił pierwszą "buźkę" w uniwersyteckim biuletynie informacyjnym i zaproponował, aby oznaczała ona coś w rodzaju "dowcipu". To był najprostszy i najbardziej znany do dziś emotikon - dwukropek, myślnik (czy raczej dzielnik) i nawias zamykający, czyli po prostu - uśmiech.
Wpadł na ten pomysł śledząc wymianę zdań na forum dyskusyjnym podczas której uczestnicy omal się wirtualnie nie pozabijali tylko z tego powodu, że nie byli w stanie "czytać" emocji rozmówcy, a tylko suche słowa.


Nasza wymiana zdań mogłaby być niezłym przykładem podobnej sytuacji, gdyby nie fakt, że począwszy od postu, który ją zainicjował, uśmiechnęłam się i "puściłam" do Was oko 10 razy ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Gustu? Milutko
Ja tam nie gadam z nikim, jeśli nie mam ochoty.
Być może to przywilej wieku średniego ;)
Niemniej współczuję miejsca zamieszkania - no bo żeby codziennie z czymś takim się spotykać, to znaczy, że problem jest faktycznie obiektywny i patologiczny, a ja go zlekceważyłam mierząc - jak to mówią - własną miarką.
**
A w ogóle to czytacie emotikony, czy z zasady je ignorujecie?
Wiecie kto je wymyślił i dlaczego? ;)[/QUOTE]

Czy ja wiem, czy problem jest patologiczny... Rzucam się w oczy, bo mam 4 psy. A poza komentarzami "ile to musi żreć", "śmierdziele", "utopiłbym te kundle" potem toczą się dwuznaczne i mocno paskudne teksty od równie paskudnych panów :lol: Nie powiem, bo słyszę wiele miłych komentarzy także, że jak ładnie idą, że takie ładne itd. Ale tych od mężczyzn nie lubię najbardziej ;)

Emotki fajna rzecz, pomysł miał świetny ;) myślę, że tak czy siak osłabiają "mocny" wydźwięk wypowiedzi. Fakt, że na forum łatwo o złe zrozumienie, czy oskarżenie o "agresywny ton", nawet jeżeli to zupełnie nie po myśli piszącego. Myślę, że stąd pochodzi wiele kłótni forumowych i napadania na niektórych użytkowników, których styl pisania jest "natrętny" albo czasem zwyczajnie "głupawy"...:)

Ja już to sto razy pisałam, ale przyznam, że trudno mi ignorować komentarze ludzi, bo ich zwyczajnie mnóstwo słyszę. Z dwoma małymi suczkami praktycznie nikt mi nic nie powie. Jak idę z dwoma większymi psami to jestem zaczepiania średnio 2-3 razy w ciągu spaceru. A jak z 4 psami to już w ogóle cyrk na kółkach ;) Jestem raczej zamkniętą osobą i nie lubię tego. Tak samo jak stawania na chodniku i gapienia się na mnie (psy) przez rodzinne spacerowo-niedzielne stadko ludzi ;)

Z tymi "śmierdzielami" to była fajna sprawa. Idzie pani w średnim wieku z mężem i widzi mnie i mamę z psami. Zaczyna głośno mówić TYLKO do męża: wychodzą z tymi psami pod nasze okna, te psy srają, brudno jest... Coś mruknęłam, że zbieramy - akurat faktycznie mama zbierała po którymś psie. Babka na ten widok skrzywiona, zignorowała mnie i głośno do męża: zobacz, śmierdziele!
:evil_lol:

No i jak tu dogodzić;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...