Jump to content
Dogomania

Walka o zycie Roja!!! Potrzebna kazda pomoc!!!


niger

Recommended Posts

Może nie powinnam się wypowiadać bo o owczarkach niewiele wiem, ale jeszcze raz przeczytałam wątek tu i na FB, obejrzałam jeszcze raz zdjęcia i filmy i kilka spraw nie daje mi spokoju. Przede wszystkim to co napisała ludwa, że on w lecznicy siada psychicznie. Zrozumiałam z tego, że dopóki był wśród ludzi to chciał walczyć, współpracował przy stawianiu go na łapy, starał się łapami ruszać, rehabilitantka widziała dla niego szansę... A teraz Roj się poddaje. Może właśnie w tej lecznicy jest klucz do problemu?
Na zdjęciach widać, że Roj leży na kocyku lub na kafelkach - dlaczego nie na materacu przeciwodleżynowym?
Dlaczego leży zasikany na posłaniu - istnieje przecież coś takiego jak dry-bed?
Widać też jak bardzo stresuje go kołnierz - może lepiej by się czuł w takiej specjalnej obręczy na szyi, która ogranicza ruch ale nie ogranicza pola widzenia: [URL]http://www.polnet-wet.pl/files/prod/3483-sb.jpg[/URL] [URL]http://sklep.sigmed.pl/images/pro%20collar.JPG[/URL] ?
Roj bardzo potrzebuje człowieka i towarzystwa - dlaczego lecznica nie zgadza się na częściowe przejęcie opieki nad Rojem przez wolontariuszy? Znam lecznice w Warszawie gdzie były leczone sparaliżowane psy i gdzie 2 raz dziennie przychodziły wolontariuszki, czesały, karmiły smakołykami, wyprowadzały na specjalnym trzymadełku na spacer żeby pies poleżał na trawce... W innej klinice inny unieruchomiony pies wielkości Roja jest codziennie wynoszony przed klinikę, na trawnik, żeby mu oszczędzić "szpitalnego" stresu. Dlaczego tu nie może tak być? Jeśli jest za ciężki, to może wystarczy go tylko podnieść na taki wózek [URL]http://www.promapl.pl/download/Image/porady-transport/FB-150.JPG[/URL] albo takie nosze [URL]http://sklep.sigmed.pl/imagemagic.php?img=images/nosze%20dla%20psow.jpg&w=487&h=373&page=popup[/URL] odpowiednio wyłożony dry-bedem czy nawet posłaniem?

Nie wiem czy są realne szanse na w miarę komfortowe życie dla Roja (chociaż z doświadczenia wiem, że opinia rehabilitanta bardzo często jest bliższa prawdy niż lekarzy). Ale wydaje mi się, że załamywanie rąk, litowanie się nad nim i urządzanie pyskówek na temat tego kto ma rację ma tyle wspólnego z dobrem psa co ja z baletem.

Wiem oczywiście, że podstawowym i absolutnie koniecznym warunkiem jest znalezienie dla Roja miejsca poza lecznicą, gdzie będzie miał zapewnioną opiekę i najlepiej żeby to była opieka fachowa. Ale na 100% można mu od ręki poprawić komfort, zobaczyć jak zareaguje i wtedy podjąć decyzję. Daje to również trochę czasu na znalezienie takiego domu. Na dogo jest bardzo dużo przypadków, które udowadniają, że cuda się zdarzają...

Poza tym ludwa - zadzwoń do Teresy Borcz, to jest jeszcze jedna szansa.
Może warto też popatrzeć na tej stronie [URL]http://sklep.sigmed.pl[/URL] jakie są inne możliwości podniesienia komfortu psu - nawet jeśli nie dla Roja, to nie jest to na pewno ostatni pies w potrzebie, więc warto wiedzieć co jest możliwe żeby im pomóc - na wetów w tej dziedzinie raczej bym nie liczyła, inaczej od razu by kazali kupić materac przeciwodleżynowy...

Edited by Selenga
Link to comment
Share on other sites

  • Replies 770
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Selenga to nie jest tak proste
Roy lezy na górze, wejście do niego jest na piętro po długich drewnianych schodach zakręcanych ( wózek odpada, nosze pewnie też, chyba, że jakies małe).
O materac pytałam już lecznice jak byłam 1 raz- nie mają.

Generalnie on się kocyków się zsuwał, podejrzewam ,że z przegrzania wolał podłogę.:\

Myślę, ze wolontarisuzy lecznica nie wygania ( mnie nie wyganiała)...tylko ludwa pisze w prywatnych wiadomościach do ludzi pytających o Roja, że "pielgrzymek do Roja sobie nie życzy" a o dziwo dzisiaj Roj ma przeciez jakąś zbiorową wizytę, widać krąg obdarowanych zgodą jest ograniczony.

To wszystko ww trochę komplikuje sprawę.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='idusiek']Selenga to nie jest tak proste
Roy lezy na górze, wejście do niego jest na piętro po długich drewnianych schodach zakręcanych ( wózek odpada, nosze pewnie też, chyba, że jakies małe).
O materac pytałam już lecznice jak byłam 1 raz- nie mają.

Generalnie on się kocyków się zsuwał, podejrzewam ,że z przegrzania wolał podłogę.:\

Myślę, ze wolontarisuzy lecznica nie wygania ( mnie nie wyganiała)...tylko ludwa pisze w prywatnych wiadomościach do ludzi pytających o Roja, że "pielgrzymek do Roja sobie nie życzy" a o dziwo dzisiaj Roj ma przeciez jakąś zbiorową wizytę, widać krąg obdarowanych zgodą jest ograniczony.

To wszystko ww trochę komplikuje sprawę.....[/QUOTE]

Nie idusiek, niczego nie komplikuje. Roj ma pieniądze, materac można kupić, lecznica nie musi go mieć. W firmie do której link podałam są też specjalne materace próżniowe, które umożliwiają wygodne ułożenie psa i mają specjalne uchwyty do wygodnego przenoszenia pacjenta. Wystarczy chcieć - lecznica jak widać nie za bardzo chce, bo to nie my mamy lecznicom mówić jaki sprzęt jest przydatny, tylko odwrotnie. Ale to nie jest jedyna lecznica w naszym mieście, to nie małe miasteczko gdzie nie ma wyboru. Lecznice można zmienić i idę o zakład, że jesli będzie to oznaczało poprawę komfortu psa, to Roj raczej zestresowany nie będzie.

Link to comment
Share on other sites

Przepraszam za offa:
[SIZE=5][B]Prośba od Iwoniam[/B][/SIZE]

W Nowym Mieście na ul. Tomaszowskiej, biega około 12kg, średniej wielkości piesek podobny do Mokki. Pies się boi, jest na pewno głodny, bo jest bardzo chudy, sierść w kołtunach.
Iwoniam wraca z Warszawy do Krakowa sama z maleńkim dzieckiem. Nie miała możliwości psiaka zgarnąć:shake:.

Bardzo proszę o rozsyłanie. Może ktoś zdoła pomóc.
Zdjęcie Mokki na pierwszej stronie wątku [URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/223045-Pieski-wyci%C4%85gni%C4%99te-z-olkuskiej-mordowni-pod-moj%C4%85-opiek%C4%85-pilnie-szukaj%C4%85-dom%C3%B3w"]http://www.dogomania.pl/forum/threads/223045-Pieski-wyciągnięte-z-olkuskiej-mordowni-pod-moją-opieką-pilnie-szukają-domów[/URL][URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/223045-Pieski-wyci%C4%85gni%C4%99te-z-olkuskiej-mordowni-pod-moj%C4%85-opiek%C4%85-pilnie-szukaj%C4%85-dom%C3%B3w"]
[/URL]

Link to comment
Share on other sites

ja wierzyłam i wierze że się uda... ale niestety czasem rzeczywistość daje prosto w twarz :(
najważniejsze jest dobro psa... jeśli nie ma na prawdę dobrej przyszłości dla Rojka i ma się męczyć to wiadomo że trzeba podjąć trudną decyzję ... :( :( jest to trudna sprawa ... niby pieniądze są itp. ale co z tego jak piesek nie ma gdzie się podziać gdzie będą się nim opiekować dobrzy ludzi do jego ostatnich dni

Link to comment
Share on other sites

Ja mam huśtawkę,powinienem chyba nie wchodzić na fb.....czekam na Ewę.....Raz wolałbym,by pies już nie cierpiał,bo opinie na fb są kiepskie o stanie Roja.Później iskierka nadziei,że może to chwilowe....Czekam...Nie wiem .Serce mówi,że próbować,rozum i doświadczenie,że to męka dla psa.Wolałbym sam ,naocznie,osobiście,tak jak było z moimi psami.Wiedziałem,gdzie jest ta granica ale miałem je przy sobie,wiedziałem co im jest a tu wirtualnie i to jest najgorsze.

Link to comment
Share on other sites

Przekleję Wam co napisała Karolina, która była ze mną razem w lecznicy. Ona wstawiła swój opis na FB, ale nie wszyscy tam zaglądają.

[COLOR=#0000ff]"[FONT=lucida grande]Kochani,[/FONT]
[FONT=lucida grande]właśnie wróciłam od Roja. Nie widziałam go wcześniej, także jest to podejście zupełnie świeżego oka. Później swój komentarz doda też na pewno Dominika, ale na razie kilka słów ode mnie.[/FONT]

[FONT=lucida grande]Po pierwsze - Roj ewidentnie cierpi. Nie jest to tylko ból związany z ranami, ale również dyskomfort i niewygoda. Grube opatrunki go uwierają, jest mu gorąco, nie może się swobodnie napić, irytuje go kołnierz, nie może sobie znaleźć pozycji. Widać po nim, że jest zmęczony. Moim osobistym, prywatnym zdaniem - on ma już naprawdę dość. Są w nim przebłyski takiego psa, jakim był zapewne dawniej - ożywionego, uśmiechniętego, chętnego do zabawy. Ale to są przebłyski. [/FONT]

[FONT=lucida grande]Jego stan jest... no cóż, dramatyczny. Jest skrajnie chudy, sterczą mu żebra, sterczą kości kręgosłupa, ma odleżyny, odparzenia i modzele, bez cewnika nie kontroluje pęcherza, stale dostaje antybiotyki, środki przeciwbólowe, jest w zasadzie napędzany bardziej niż leczony. [/FONT]

[FONT=lucida grande]Po drugie - znalezienie mu domu na stałe, na naturalne dożycie, graniczy, w mojej ocenie, praktycznie z cudem. Jedna osoba go nie podniesie, trzeba mu zmieniać opatrunki, podawać leki, przemywać odparzenia, bawić się z nim, mówić do niego, zapewniać stałą troskę i nadzór człowieka, nawet w nocy. To ciężka, fizyczna praca, która w zasadzie jest przedłużaniem cierpienia psa w imię satysfakcji, że jednak "walczyło się do końca". W opinii lekarzy on się już nie podniesie. Jeśli faktycznie ma 12 lat, to wyniszczenie będzie tylko postępować. Jeśli ma to w ogóle mieć sens, powinna to być osoba, która mu się całkowicie poświęci, nie fundacja, nie hotel, nie miejsce, gdzie hasa dziesięć innych psów. Realnie patrząc, czy są na to szanse?[/FONT]

[FONT=lucida grande]Po trzecie - uważam, że powinno się pozwolić mu odejść. Ale odejść w sposób godny. W minimalnym choćby poczuciu bezpieczeństwa i spokoju. Nie w dusznej sali w klinice, nie na brudnej podłodze. Oceniam, że to, co jeszcze możemy zrobić dla niego i po części dla nas, to znaleźć miejsce miłe, przyjazne, najchętniej z kawałkiem trawy, z ciszą wokół, gdzie mógłby znaleźć poczucie bezpieczeństwa i spokoju, oswoić się z jedną-dwoma twarzami, a nie kilkunastoma zmieniającymi się co chwila, uspokoić się. I wtedy zawołać do niego weta, który pomoże mu odejść godnie w domu, nie w klinice. [/FONT]

[FONT=lucida grande]Konkludując: w obecnej chwili, przy obecnych warunkach bytowania, na pytanie, czy on cierpi, odpowiem stanowczo: tak."[/FONT]
[/COLOR]
[SIZE=3]

[FONT=lucida grande][COLOR=#333333]Zgadzam się z tym co napisała. Siedzę i zastanawiam się co tu Wam napisać bo wiem, że czekacie. [/COLOR][/FONT]
[FONT=lucida grande][COLOR=#333333]ROJ cierpi - co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Zważając na opinie lekarzy oceniający jego wiek na 12 lat, to rzeczywiście nasze działania powinny być skierowane na to aby mu ulżyć, a nie męczyć uporczywą terapią. Ale on nie zasłużył na eutanazje w śmierdzącej lekami klinice, na zasikanej podłodze, w otoczeniu obcych (chociaż miłych i dobrych) osób. [/COLOR][/FONT]


[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Ciężko pisać bo nie chciałabym abymoje słowa zostały odebrane jak jakaś wyrocznia. Powiem po prostuco zobaczyłyśmy. [/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]
[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Otóż kiedy weszłyśmy ROJ byłskierowany „twarzą” do ściany, nie miał kołnierza. Nieodwrócił się, nie zareagował na nas póki my nie podeszłyśmy.Towarzyszyła nam miła, młoda pani weterynarz, która właściwiemówiła to co już wiecie – że pies cierpi, że nie ma szans abywstać, że cierpi z powodu bolesnych ran odleżynowych, które sąstraszne i otrzymuje leki przeciwbólowe itd. Długo mówiła ostanie ROJa, a także o tym, że pies się męczy i proponująeutanazję. Roj może jeszcze długo pożyć w tym stanie (takiejwegetacji) ale co to za życie, że grozi mu zapalenie pęcherza odcewnikowania, które nie powinno być takie stałe, ale kiedy wyjmącewnik to ROJ sika i robi pod siebie, brudzi opatrunki, rany trudniejsię goją. ROJ nie chciał leżeć na kocyku, pozostały mu więckafelki. Z kupą nie ma już problemu – to właściwie jedyna dobrawiadomość. Wcześniej były biegunki, teraz kupa normalna.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]
[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]No cóż, oczom naszym przedstawiałsię widok ciężko i szybko dyszącego psa ze zwiędniętym językiemdość apatycznie spoglądającego. Najwięcej zainteresowaniawykazywał w stosunku do weflonu, który wylizywał, chciał usunąćpyskiem bo nie zębami, których zostało niewiele.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Wokół roztaczał się zapach moczu,to zasikana sierść. [/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]
[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Powiem Wam tak, nie wiedziałam zpoczątku czy można go dotknąć gdzieś poza pysiem bo bałam sięaby mu nie sprawić bólu. Potem delikatnie go głaskałam tam gdziebyła sierść, która zresztą bardzo mocno mu wypada, jest w staniepodobnie złym jak cała reszta ROJa. Pod palcami wyczuwało siękości, kręgosłup, ...wiecie jak wygląda smok, ma takie wypustkina grzbiecie, Roj takie ma, ale to szpice kręgosłupa. Masakra.Piszę obrazowo dla tych, wszystkich których tam nie było, albo teżi dla tych, którzy nie mieli z takimi psami doświadczenia.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]
[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Głaskałyśmy go tak długo, paniweterynarz opowiadała w tym samym czasie o Roju, że lubi wyciągaćsobie cewnik. Dziś rano jak przyszła do pracy to cewnik byłwyjęty, a w konsekwencji Roj w sikach. To przeszkadza w gojeniu ran,które u psa, który by stawał na nogi goiły by się długo, ok.miesiąca, a ROJ leży na tych miejscach, nie ma szans aby wstać,rany nie mają jak się goić. [/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]
[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Zapytałyśmy jak u ROJa z apetytem,powiedziała, że je, ale szczególnie chętnie z ręki. Dziś ranomusiała go nakarmić i wtedy chętnie zjadł.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]
[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Pani skończyła dyżur, zostawiła nassame. Wygłaskałyśmy go, pooglądałyśmy, porobiłyśmy zdjęcia(w międzyczasie i wspólnie zmieniając się rolami aby ROJ nie czułsię obiektem, rozmawiałyśmy z nim, głaskałyśmy – za uszkiemlubi) Generalnie podeszłam do nie go tak jak by był zdrowy, tzn.bez rozczulania się, ale z uśmiechem, z zagadywaniem i zauważyłamtrochę dalej miskę z jego jedzeniem. Poprosiłam Karolinę abypodała troszkę w garstce. I kiedy już miałam to zaczęłam ROJakusić jedzonkiem. Zareagował. Zaczęłam się z nim droczyćzabawowo, a on podjął tę zabawę, wodził całą głową zasmaczkiem. Mało tego, zaczęłam mu rzucać granulki karmy aby jełapał. Bardzo mu się to spodobało, bardzo chciał złapać. Tylkokarma mu się trochę ślizgała i czasem odpadała na boki. Ale miałteż wiele sukcesów w łapaniu smaczków, a przede wszystkim wielechęci do tego. Jednak wszystko to bez wstawania, ROJ nawet kuszonynie odwrócił się w innym kierunku np. wspierając się o przedniełapy. [/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]
[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]To jest rozbrajające i to jest jeden zpowodów dla, którego tak długo czekacie na moją wypowiedź.Widzieć psa, który chce łapać smaczki, a jednocześnie jest wtakim stanie, że kolejny weterynarz mówi, że najlepszą pomocądla ROJa jest eutanazja. A co gorsza, ja mam świadomość, że jakto napisała Karolina – to są przebłyski ROJa takim jakim byłkiedyś. [/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]
[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Piszę o tym po to aby powiedzieć, żedla mnie jest jasne – poza tym, że ROJ cierpi również to, że matego bardzo dużą świadomość. On jest umysłowo bardzo sprawny idobrze się pod tym względem ma. Co innego z psychiką. Jego stannie pozwala mu na to co on chce – tzn. jego w pełni świadomyumysł. Wstać - nie może, zadrzeć nogi na siku - nie może, napićsię swobodnie – nie można (miska za daleko, jeśli ktoś niepoda, poza tym kołnierz przeszkadza, trzeba zdjąć i dodatkoweceregiele aby się napić) itd. Poza tym ma dużo sierści, ma dużobandaży, opatrunków, jest gorąco mu w tym wszystkim, dodatkowokołnierz. Widać, że jest tym zmęczony i przytłoczony. On napodłodze, wszyscy chodzą nad nim.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]
[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Tak się złożyło, że polowanie nasmaczki przerwał inny weterynarz koniecznością wymiany cewnika.Zostałyśmy wyproszone z pokoju. Potem ROJ już tylko leżał naboku nieruchomo... Mogę się domyślać, że to albo efekt leku albobólu. Jedno i drugie nieuniknione w jego obecnej sytuacji.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]
[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]ROJ powinien odejść w domu, wmiejscu, w którym czuje się bezpiecznie. W międzyczasie można byjeszcze raz skonsultować dokumentację ROJa z innym neurologiem.Trzeba mieć pewność na milion procent, że ROJ nie ma szans abywstać. I czy na pewno ma te 12 lat?[/FONT][/COLOR]
[FONT=lucida grande][COLOR=#333333]Jeśli tak, to zgadzam się z opinią Karoliny i także uważam, że powinniśmy się skoncentrować na znalezieniu domu, osoby, która by z serca towarzyszyła ROJwoi, która by również miała wsparcie innych osób, do opieki nad ROJem. Tylko czy ktoś taki silny (psychicznie i fizycznie i nie będący w pojedynkę) się znajdzie...[/COLOR][/FONT][/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

czy można kupić materac dla Roja i zrobić mu rezonans magnetyczny? bo tak właściwie na podstawie RTG i badan neuro to Roj stoi a właściwie leży w miejscu..
jedyną szansą dla tego psa to zacieśnienie diagnostyki i realna ocena sytuacji. Czy działają leki jakie ma podawane? rehabilitacja?
jeśli in plus to wiadomo odpowiedni dom z opieką 24h
w kwestii domu odpowiadając wolfowi- nie na 2gim piętrze dla niechodzącego psa, którego trzeba uruchamiać non stop przy 4 innych owczarkach...a bardzo żałuję, że takiego domu nie mam bo długo bym nie myślała:-(

Link to comment
Share on other sites

Parę kwestii mnie zastanawia:


1. Wiek ROJa. Skoro znana jest nam wstecz historia ROJa. To przeliczmy: 2 lata u pary, plus zdaje się 2 lata(ile?) u pijaka. Czyli 4, czyżby miał aż 6 lat kiedy znaleziony został błąkający się podziałkach? I to bez specjalnych spustoszeń?


2. W klinice woda dla ROJa stała daleko, a na rozpisce, którą w korytarz napotkałyśmy (rozpiska z dyspozycjami) było napisane, że jeśli ROJ jadł i pił to kroplówka na noc nie potrzebna. Czyli domniemywam, że ROJ jest pojony przez kroplówkę aby nie dopuścić do odwodnienia organizmu jeśli by chciał pić, a mu w tym czasie nikt nie miał czasu podać... ROJ bez kołnierza chętnie pił. ROJ zdaniem weterynarza może opuścić klinikę (tylko tabletki, jeden zastrzyk i ten cewnik). Czyli kroplówka nie jest niezbędna – ale może konieczna w klinice. Piszę o tym, bo tak lizał ten weflon, wyraźnie mu przeszkadzał.


3. Nie jestem znawcą, ale tak po prostu analizuję... weterynarz w opisie stwierdził zanik mięśni. To widziałam, czułam – masakra. Mięśnie zbudowane są z białka (oczywiście też konieczny ruch). Zważając, że ROJ jest tak wychudzony, skąd ma czerpać siły aby wstać. Wiec skoro chętnie je to może i dało by się te mięśnie jakoś odbudować... (?)


4. Jeśli ROJ kontroluje mocz - czyli oprócz poprawy z kupą, to kolejna dobra wiadomość... to może jednak się z czasem okaże, że będzie kontrolował coś więcej...



Tak, po prostu piszę, że mnie to zastanawia, myślę nad tym, nie jestem żadnym autorytetem, po prostu na „chłopski rozum”.
Pani weterynarz mówiła, ROJ zsuwa się z kocyka - myślę, ze ROJ jeśli by miał na czymś leżeć (materac antyodleżynowy) to powinno być to maksymalnie duże, jak dla dorosłego człowieka.

Edited by Ekiana
Link to comment
Share on other sites

acha i dla wszystkich, którzy nie śledzą FB, a w ogóle czy są tacy?? :):)

Słuchajcie, możemy chociaż zasnąć dziś szczęśliwi. ROJ znalazł swoje miejsce poza kliniką. Skopiuję Wam co napisała Ewa.

"[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Dzisiejszy dzień chciałam zakończyć pewną wiadomością. Osobiście dla mnie najlepszą z możliwych. Iwona zgodziła się zaopiekować Rojem. Jej opieki nie kwestionuję i całkowicie Jej ufam. My tu jesteśmy tylko po to, żeby dostarczyć wszystkich niezbędnych narzędzi ku temu, żeby Jej ułatwić opiekę nad Rojem a Rojowi uprzyjemnić to, co mu zostało. Jeśli miesiąc, to ten miesiąc, jeśli będzie chciał więcej, to ile tylko zechce i na ile pozwoli. Ja mam nadzieję, że to jednak zamknięcie i klinika spowodowały jego obecny stan. Osoby, które miały z nim kontakt w Międzylesiu nie powiedziałyby, że on nie ma chęci do życia. Piszę oczywiście o psychice.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Iwona jest osobą odpowiedzialną i szczególnie kochającą onki, więc Roj jedzie do domu, tego jedynego i myślę, że ostatniego.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]I miejcie na uwadze, że to Ona z Rojem będzie i Ona będzie decydowała co jest dla Niego najlepsze i pozwoli Mu odejść jeśli tak będzie trzeba. [/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Nie wiem na co się zdecydowała. Ja mam nadzieję, że Roj odzyska swój wigor, poczuje się kochany i wrócimy do pierwotnego planu, może okrojonego ale jednak. Ale jeśli Roj nie będzie chciał, to nie będziemy go męczyć. [/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Będziemy się starały przedłużyć Mu życie we względnym komforcie, może trochę go usprawnić ale jeśli: nie będzie się goił, będzie cierpiał i nie będzie miał żadnej radości z życia, to damy mu spokój. I bardzo Was wszystkich proszę abyście wtedy uszanowali tę decyzję. [/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Sądzę, że trzeba dać mu trochę czasu na odreagowanie kliniki, żeby się pozbierał a potem zobaczymy co się da z niego jeszcze wykrzesać.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#333333][FONT=lucida grande]Jeśli niewiele, to odejdzie w domu, nie w klinice. Dla mnie to jest różnica."[/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ludwa']joteska, wszystko co będzie trzeba:) i co czarna anda uzna za potrzebne (byle nie willę za miastem z 3 basenami;)) Iwona ma zrobić listę zakupów a potem go sobie obejrzy i będzie decydowała dalej:)[/QUOTE]
:) bardzo się cieszę, że jedzie do andy :):multi: jutro złapie kontakt z dr Narojkiem i dowiem się które z tych badziewniastych rezonansów przeznaczonych dla psiaków w mieście sa do przełknięcia czyli względnie lepsze ;)
zapisuję sie w kolejkę do pomocową u andzi:eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ludwa']joteska, wszystko co będzie trzeba:) i co czarna anda uzna za potrzebne (byle nie willę za miastem z 3 basenami;)) Iwona ma zrobić listę zakupów a potem go sobie obejrzy i będzie decydowała dalej:)[/QUOTE]

A więc jednak ... :)
Roj trafi do andy :multi:
To dla Niego chyba najlepsza z obecnie dostępnych opcji :)
Jestem spokojna, że anda zrobi dla Roja wszystko, co tylko się da, a może nawet i więcej, zważywszy, że nie bedzie musiała się ograniczać finansowo ...
A kiedy uzna, że nadszedł czas pozwoli Mu godnie odejść...
Właśnie o tym dla Roja marzyłam

[quote name='Ekiana']Nikt już nic nie pisze, chyba poszliście szampany otwierać na wiwat [IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/smilies/icon_smile.gif[/IMG][/QUOTE]

Masz rację Ekiana, chętnie wypiłabym teraz za to ;)

[B]Ludwa[/B], czy to znaczy, że Aron się wyadoptował ?

Edited by DONnka
Link to comment
Share on other sites

dla mnie to jedna z najlepszych opcji jaka mogła sie przydarzyć:)

DONka o Arona pytaj Andę:) I wpłynęła wpłata od p. Joli:)

Uzbierało się ponad 11 500, więc mam nadzieję, że Roj będzie miał wszystko, czego będzie mu potrzeba:)

Wiecie, dzisiaj znowu ucieszyłam sie z tych pieniędzy, bo przez ostatnie dni mnie parzyły. Po co pieniądze, skoro nie można było zapewnić tego, co najważniejsze, najcenniejsze a nie do zdobycia za pieniądze. Brzmi patetycznie ale tak jest. Zresztą zdrowia też nie można kupić. W sumie smutne to, choć poniekąd sprawiedliwe
Ale kurcze, uzbierać tyle kasy i uśpić psa... Nie wyobrażacie sobie jakie to obrzydliwe uczucie.

Link to comment
Share on other sites

*****,*****,*****-przepraszam za wulgaryzm ale to za szampana,bo nie piję alkoholu a tak mogę odreagować i mam nadzieję,że Roj po swojemu jak już będzie u Czarnej Andy też tak zakrzyknie:multi::multi::multi::multi:.Ja się dzisiaj bałem wejść na Dogo i Fb .Jakoś miałem takie złe przeczucie,że Wy może uspałyście Roja:-(Wczoraj psychicznie padłem .To nie dla mnie.Za miękki jestem,już śmierć Misia tak przeżyłem i tak sobie obiecywałem,że nigdy....A później jak zwykle w naszym polskim średniowieczu mentalnym ,kolejna bieda...A przecież mam swoje najbliższe tragedie,jak my wszyscy....Wczoraj jak czytałem to,co napisała Czarna Anda,Beka to straciłem złudzenia....których miałem coraz mniej i po cichu marzyłem by Roj "zasłużył' swoim cierpieniem na ostatnie chwile u takiej Osoby,która wie.......kiedy jest czas na ten krok.I wierzę,że Czarna Anda zrobi wszystko z serca i z sumieniem człowieka kochającego mądrze psy.Czarna Ando dziękuję:loveu:Roj mordeczko moje pisanie do Ciebie pomogło...choćby na małą chwilę Kochany Staruszku.Tak mi przypominasz mojego Amorka...Siedzę,piszę i ryczę jak małe dziecko...Na szczęście jestem sam i nikt nie widzi,bo niejedna osoba miała by ubaw...Dopiero za chwilę wejdę na fb,bo muszę się uspokoić i wrócić do normy.Piszę tego posta i nie potrafię skończyc,tyle mam do powiedzenia a w głowie czarna dziura....Bardzo się cieszę,Ewa szkoda,że mi dałaś tak długo czekać ale nic to,wszystko dla Roja.Dziękuję Wszystkim Osobom,które pomagaja Rojowi,Darczyńcom i Ewa Tobie,bo Ty przyjełaś na Siebie największy ciężar,odpowiedzialność i gdyby nie Ty i Niger,która wyciągnęła psa z meliny pies umarł by w męczarniach....Ale "złośliwie";) mam nadzieję,że się jeszcze "pomęczysz" przy Roju:loveu:Ufff wróciłem do normy,znowu jestem facetem a nie rozklejonym....Co do kasy mam nadzieję,że będzie służyć Rojowi a jeśli coś zostanie,to innym potrzebującym psom.Ja Wam ufam w 100%,nic mi do tego a Ewa na pewno odpowiednio wszystko na bieząco przed Darczyńcami rozliczy i omówi w miarę czasu.Piszę chaotycznie o wszystkim i o niczym ale emocje...cieszę sie,że Roj choć trochę będzie miał,choć chwilę, człowieka przy sobie ....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wolf122']*****,*****,*****-przepraszam za wulgaryzm ale to za szampana,bo nie piję alkoholu a tak mogę odreagować i mam nadzieję,że Roj po swojemu jak już będzie u Czarnej Andy też tak zakrzyknie:multi::multi::multi::multi:.Ja się dzisiaj bałem wejść na Dogo i Fb .Jakoś miałem takie złe przeczucie,że Wy może uspałyście Roja:-(Wczoraj psychicznie padłem .To nie dla mnie.Za miękki jestem,już śmierć Misia tak przeżyłem i tak sobie obiecywałem,że nigdy....A później jak zwykle w naszym polskim średniowieczu mentalnym ,kolejna bieda...A przecież mam swoje najbliższe tragedie,jak my wszyscy....Wczoraj jak czytałem to,co napisała Czarna Anda,Beka to straciłem złudzenia....których miałem coraz mniej i po cichu marzyłem by Roj "zasłużył' swoim cierpieniem na ostatnie chwile u takiej Osoby,która wie.......kiedy jest czas na ten krok.I wierzę,że Czarna Anda zrobi wszystko z serca i z sumieniem człowieka kochającego mądrze psy.Czarna Ando dziękuję:loveu:Roj mordeczko moje pisanie do Ciebie pomogło...choćby na małą chwilę Kochany Staruszku.Tak mi przypominasz mojego Amorka...Siedzę,piszę i ryczę jak małe dziecko...Na szczęście jestem sam i nikt nie widzi,bo niejedna osoba miała by ubaw...Dopiero za chwilę wejdę na fb,bo muszę się uspokoić i wrócić do normy.Piszę tego posta i nie potrafię skończyc,tyle mam do powiedzenia a w głowie czarna dziura....Bardzo się cieszę,Ewa szkoda,że mi dałaś tak długo czekać ale nic to,wszystko dla Roja.Dziękuję Wszystkim Osobom,które pomagaja Rojowi,Darczyńcom i Ewa Tobie,bo Ty przyjełaś na Siebie największy ciężar,odpowiedzialność i gdyby nie Ty i Niger,która wyciągnęła psa z meliny pies umarł by w męczarniach....Ale "złośliwie";) mam nadzieję,że się jeszcze "pomęczysz" przy Roju:loveu:Ufff wróciłem do normy,znowu jestem facetem a nie rozklejonym....Co do kasy mam nadzieję,że będzie służyć Rojowi a jeśli coś zostanie,to innym potrzebującym psom.Ja Wam ufam w 100%,nic mi do tego a Ewa na pewno odpowiednio wszystko na bieząco przed Darczyńcami rozliczy i omówi w miarę czasu.Piszę chaotycznie o wszystkim i o niczym ale emocje...cieszę sie,że Roj choć trochę będzie miał,choć chwilę, człowieka przy sobie ....[/QUOTE]



Chciałabym abyś wiedział, ze mam bardzo duży szacunek do Twojego zaangażowania, bardzo wiele zrobiłeś dla ROJa i robisz nadal będąc tutaj, myśląc o nim i z nami kombinując co tu zrobić aby było mu lepiej. Twoje zaangażowanie i pilnowanie wydarzenia ROJa na FB zaowocowało jego wielką popularnością i też przełożyło się na pomoc bezpośrednią dla niego. Nie wkurzaj się, nie załamuj.

Dla mnie ostatnio także było nerwowo, ale nie bałam się o żadne radykalne decyzje bo mam ogromne zaufanie do mądrości Ewy i jej zrównoważenia. Wiem, ze Ewa podejmuje zawsze mądre decyzje i nigdy nie pochopne. Tak jak wcześniej pisałam, w przypadku ROJa potrzeba szacunku, spokoju, serca i mądrości.

Mam nadzieję, że poczytasz wszystkie zaległości Facebookowe i tutaj, dziś może bez już takich emocji jak wczoraj i przedwczoraj i uwierzysz na nowo, ze warto pomagać, nawet na odległość.

(chciałabym więcej napisać, ale muszę wyjść pilnie, przy okazji dokończę bo bardzo chciałabym więcej Ci Wolf122 powiedzieć)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...