Jump to content
Dogomania

OBSZCZEKIWANIE... jakie są konsekwencje?


socurek

Recommended Posts

Hmmm... Postępy... Właściwie trudno powiedzieć. Nie powiem, że postępów nie ma. Ale daleka też jestem od stwierdzenia, że problem został rozwiązany. Northon bardzo szybko się nakręca. A ja wiem, że ja mu w tym pomagam. Pan szkoleniowiec mówi: trochę zaufania do psa... ale jak można mu zaufać? Z wychodzeniem na klatkę bywa różnie. Jeśli mijamy np. dzieci, albo jakieś kobiety to szybko traci zainteresowanie. Ale nadal nienawidzi panów. Przy czym jeżeli ktoś zachowuje spokój- łatwiej mi go przywrócić do porządku. Niestety większość ludzi wpada w panikę. Nie dziwię się, bo wiem, że wygląda groźnie. Ale pies zawsze jest w kagańcu i na smyczy, więc mam go pod kontrolą. Na spacerach Northon jest raczej zajęty zabawą, więc problemów nie ma. Nie lubi dużych psów, goni rowerzystów. W tym mnie na rowerze też czasem obszczekuje. Myślę, że szkolenie pomoże... Mam taką nadzieję...
Martens- postaram się wykorzystać Twoje rady. Faktycznie pies się wyrywa przede mnie by kogoś obszczekać, ale czasem myślę, że robi tak, bo tak lubi. Są dni, kiedy wypada z mieszkania tak, jakby chciał kogoś zabić. Dlatego teraz uczę go, że wychodzi za mną. Mimo to przejście przez klatkę i przez ulicę do parku to dla mnie męczarnia. Dopiero w parku zaczyna się zabawa...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 174
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

  • 1 year later...

[quote name='socurek']nie rozumiem też tego, że dziś mój pies spokojnie sobie obsikiwał drzewko i jakiś kretyn do mnie wyskoczył z tekstem, zebym zabrała psa. Wykupił sobie prawo do sikania pod tym drzewkiem, czy co? A może mam mu nosić butelkę?
[/QUOTE]
Witam. Jeżeli chodzi o obsikiwanie drzewek, to niestety ten ktoś miał rację Mieszkam w Krakowie na osiedlu, gdzie sadzimy drzewka z sąsiadkami, odkąd pamiętam, inaczej byłaby pustynia. Uwierz mi (jestem w temacie, bo w tym roku bronię inżyniera z ogrodnictwa na Uniwerku Rolniczym, studia oparte były głównie na fizjologii roślin), kilka razy obsikane drzewko, zwłaszcza w zimie, nie pociągnie długo. Po prostu uschnie. Widziałam wiele takich drzewek u nas. Tak samo usychają, jak drzewa czy pomniejsze krzewy przy ulicach posypywanych solą.
Ja jestem urodzonym psiarzem, mam 3 koty psa ze schroniska, zawsze miałam psa czy kota a raczej jedno i drugie. Ale jeżeli zauważę, czy ktoś z rodziny albo sąsiadów, że ktoś sobie prowadza psa pod drzewko, natychmioast zwracam uwagę albo wnosze skargę do admionistracji osiedlowej i są to skuteczne skargi. Spokojnie pies się wysiusia i bez drzewka,( moje nigdy ale to nigdy nie siusiały prz drzewku )no chyba, ze jest do tego przyuczany bo i takich właścicieli znam. Wtedy nie chce za nic na trawniku, ma jakiś odruch. Forum jest poświęcone psom, zgoda, ale przyroda to nie tylko psy a i cudzą pracę trzeba uszanować.
Odnośnie obszczekiwania, znam ten ból, jak nikt. Pies też jest ze schroniska, też przed tresurą. Pani doktor określiła jego wiek na 3 lata, ale on jest dzikusek jak roczny. bieganie to dla niego życie a niestety są przepisy. Chociaż, jak zobaczyłam go w akcji, to zgadzam się z przepisami. Mam wielką nadzieję, ze tresura pomoze, bo jest to odlotowy pies, przywiązaliśmy się nawzajem, niekłopotliwy w nocy(ani jęknie, śpi od 21ej do 8ejtej rano jak kamień), jakby nie tarcia z moimi kotami, już opanowane, to sąsiedzi nie wiedzieliby, ze jest pies. Ale obszczekuje dzieci, facetów, psy małe(zwłaszcza), duże, chce gryźć małe. To na bank są jakieś przeżycia z życia przed schroniskiem. Ale czy tresura pomoże? Nie wiem, na ile mu to zapadło w podświadomość. Jest to, podejrzewam, głównie obrona tego co ma obecnie oraz wieczny lęk, że zabierze mu ktoś jedzenie. Trafiłam na świetnego tresera, obiecał, że cos pomoże. Zobaczymy. On na pewno zostanie u mnie i tak, bez względu na to co się stanie, bo to ludzie są winni, że zwierzę jest takie a nie inne. On się już zresztą wycierpiał. (Zbieraliśmy się na działkę i gdy podniosłam łopatę, oszalał ze strachu, przewrócił się na plecy, uszy po sobie, ogon podwinięty, łapy podkulone, a oczy jakbym miała złe zamiary a nawet daleko stałam).
Zeby się mógł wyhasać bez smyczy, chociaż w kagańcu, którego nienawidzi, wychodzimy o pierwszej w nocy. Najlepiej jak pada, bo mniejsze szanse, że kogos spotkamy. On wtedy jest w swoim żywiole, ale ja i tak wracam z lekkim zawałem, bo też mam oczy dookoła głowy. Mieliśmy już pogróżki od właścicieli, ja mam przeciętą rękę smyczą, ale nic. Jak na cud czekamy na to szkolenie, tylko jak będą wakacje, bo to trzeba wszystko podobno w domu powtarzać. Jednym słowem on idzie do szkoły
dam znać jak idzie mu w szkółce :-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ela113'] kilka razy obsikane drzewko, zwłaszcza w zimie, nie pociągnie długo. [/quote]
Chba wkleje foty drzewek na które sikają moje psy :evil_lol: :evil_lol:
zanim tu gdzie mieszkam - zamieszkaliśmy , to drzewka ledwo zipały .. pare listków na wiosnę , mieliśmy je wyciąć ...
Ale jakoś się nie poskładało ... drzewka zostały - nie nadążam zbierać owoców !!! :evil_lol: musieliśmy gałęzie odcinać , bo drzewka miały tyle owoców, że galęzie się łamały ... przykładowo - z małej gruszy zebrałam ze 40 kilo dorodnych gruszek :lol:
PS co rok jest więcej owoców :cool3:

Link to comment
Share on other sites

Nie zagłębię się w szczegóły, bo jest np .[url]www.sadownictwo.com[/url], gdzie na pewno powyższy przypadek zinterpretują właściwie od strony wpływu nawożenia azotowego na drzewa owocowe przed wejściem w fazę owocowania. Tego wątku nie będę rozwijać, to nie forum ogrodnicze. Opisany przypadek z drzewami owocowymi to nic niezykłego, w przyrodzie, zapewniam. Też mogę zamieścić podobne fotki, ale na innej glebie, nie na takiej pozbawionej kultury po budowie osiedla, gdzie było jedno gruzowisko. Skoro mieliście Państwo możliwość wycięcia drzewa, to mówimy chyba o prywatnej działce lub coś w tym rodzaju a ja mam na myśli tzw. dobro wspólne, czyli zieleń osiedlową zasadzoną własnoręcznie, czy przez administrację. Nie zaś, i proszę się nie obawiać, wszystkie drzewa świata,dlatego to zupełnie inna bajka.
Dla osob, które myślą podobnie jak ja, i zapewniam,że jest ich sporo, porada : Na pytanie, to gdzie ten pies ma sikać, wystarczy powiedzieć: na pana/-i nogę, tam zawsze.
Działa. Poza tym inna sprawa, jak piesek sobie goni luzem i sika a inna jak jest świadomie podprowadzany, a obecnie,ze względu na przepisy, głównie są pieski na smyczach wyprowadzane. I właściwie głównie chodzi o młode drzewka, typu sosny. Są nawet niszczone paliki, które chronią do nich dostep. Paliki używane są do aportowania :lol: a drzewka do sikania. Widac, jak po paru rundkach kora jest sukcesywnie niszczona. Gdyby nie to, ze wiem o zjawisku sikania na drzewko przez psy, nie wiedziałabym, ze coś takiego istnieje. Po prostu moje umiały robić to gdzie indziej albo były tak nauczone. Nawet ten obecny, puszczony luzem woli na środku trawnika.
Nie trudno takie miejsca znaleźć, trochę dobrej woli.

Link to comment
Share on other sites

[quote][B]Gdyby nie to, ze wiem[/B] o zjawisku sikania na drzewko przez psy, [B]nie wiedziałabym[/B], ze coś takiego istnieje. [/quote] :lol:



Samiec potrzebuje podnieść nogę i coś obsikać - taki już mają sposób na przekazywanie wielu informacji innym "osiedlowym" psom (bo rozumiem, że mowa o osiedlach itp). Nie robi tego dla zabawy czy wygody.
Dla nas może to być niezrozumiałe, niepotrzebne, ale to jest zwierze i zupełnie inaczej postrzega świat.

Czy w takim razie ma obsikać latarnię, murek pod klatką, czy może jakiś trzepak? Na tym pozostaje smród i ślad.

Mój jak nie obsika wszystkich drzew w okolicy, to przeżyje (kastrat), ale są bardzo terytorialne samce, nie wiem jak można ich tego oduczyć i nie wiem po co. Niewiele jest takich samców, które po prostu "wolą na środku trawnika"

Może to nie jest najlepsze dla drzew (nie wiem - nie znam się), ale jak żyję całe życie w tym samym mieszkaniu, w tym samym bolku, od lat są tu te same drzewa, setki psów się przewinęły i wszystko jest z drzewami w jak najlepszym porządku.
Zniszczone są jedynie przez wspinającą się po nich dzieciarnię.
Ja w życiu nie urwałam gałęzi do rzucania psu

Link to comment
Share on other sites

Mam podobne spostrzeżenia - mnóstwo psów na osiedlu i jak dotąd wszystkie krzaki i drzewka zdrowe i na swoim miejscu. I również widzę zdewastowane sadzonki, tylko że nie przez psy, a menelstwo i dzieci. Gromada dresów wracających w nocy z popijawy uważa owe paliki chroniące drzewka za świetne przedmioty do wyrywania i rzucania, bynajmniej nie psom, a co dzieci robią z krzewami pod blokiem to szkoda gadać; zostają po tym łyse gałęzie i trawnik usłany liśćmi.

Elu, piszesz, że wychodzisz z psem w nocy i puszczasz go w kagańcu, bo mniejsze szanse, że kogoś spotkacie... A jak kogoś spotkacie, a Twój pies jest nieodwoływalny i agresywny? Małego pieska kagańcem można zatłuc, a większego uszkodzić, czy chociażby zmarnować komuś miesiące/lata pracy nad agresją czy lękliwością jego psa. Na 10-metrowej lince psa też się da wybiegać. Nie tylko krzaczki trzeba szanować, innych właścicieli psów też ;)

Link to comment
Share on other sites

Bo sie z Ela nie mozecie dogadac, problem z osikiwaniem drzewek jest, gdy sa to swieze, mlodziutkie sadzonki, potrzebujace troche czasu na okrzepniecie.
Potem bardziej im szkodzi splesnialy chleb, lezacy tygodniami, "dla biednych ptaszkow" w srodku lata....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ela113']Witam. Jeżeli chodzi o obsikiwanie drzewek, to niestety ten ktoś miał rację Mieszkam w Krakowie na osiedlu, gdzie sadzimy drzewka z sąsiadkami, odkąd pamiętam, inaczej byłaby pustynia. Uwierz mi (jestem w temacie, bo w tym roku bronię inżyniera z ogrodnictwa na Uniwerku Rolniczym, studia oparte były głównie na fizjologii roślin), kilka razy obsikane drzewko, zwłaszcza w zimie, nie pociągnie długo. Po prostu uschnie. Widziałam wiele takich drzewek u nas. Tak samo usychają, jak drzewa czy pomniejsze krzewy przy ulicach posypywanych solą.
[/quote]
Przepraszam za of,ale...
Czy ty nam chcesz zakazac wyprowadzania psow na "siusiu" do parku?:cool3: Ja rozumiem twoja troske o drzewka,ale wlasciciele psow chyba nie maja innego wyjscia :lol:

Link to comment
Share on other sites

Mnie jakoś bardziej od sikajacych psów wk...ą lejący zapici (albo i nie) faceci. We Wrocku nie ma takiej opcji żeby wieczorem, szczególnie w okolicach weekendu przejść się po miescie i co najmniej kilku nie spotkać. A potem są zaszczane bramy, mury, krzaczki, zabytki i drzewka też. :mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']pozostaje nauczyć psa , by sikał do kuwety ew nakładać pampersa[/quote]
Te większe, co nie wpadną do środka, można przecież nauczyć chodzić do tualety :diabloti:


Co do siurających pijaczków, to dla pocieszenia powiem, że w Krakowie to samo :roll:

Link to comment
Share on other sites

[URL]http://img459.imageshack.us/img459/6049/agf00058a2qq.jpg[/URL] :lol: rewelacja!!
[B]ulvhedinn[/B] to Twój pies?

a swoją drogą dziś wyczytałam w necie że w Łodzi psom szczekać nie wolno, i nieważne czy to w nocy czy w dzień
[url]http://polskalokalna.pl/wiadomosci/lodzkie/lodz/news/tam-psom-szczekac-nie-wolno,1322350,3322[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']A jak kogoś spotkacie, a Twój pies jest nieodwoływalny i agresywny?[/quote]
no, mój jest... ale jak ma możliwość to raczej woli pysk podrzeć z daleka. Na smyczy reaguje bardziej agresywnie. :stupid: no przynajmniej wygląda to dużo bardziej agresywnie jak się tak do ludzia wyrywa...

Link to comment
Share on other sites

Na smyczy praktycznie każdy pies jest bardziej agresywny (znany syndrom psa łańcuchowego ...)
A pies z agresją lękową jak jest luzem to poszczeka, postraszy, ale będzie się trzymał na dystans. Natomiast jak jest na smyczy i jakiś pies podbiegnie, to zachodzi sporo prawdopodobieństwo, że nie mogąc uciec zaatakuje...
Warto mieć określone tło agresji psa, bo to ułatwia przewidywanie jego zachowania i przeciwdziałanie...

Miałem psa z agresją lękową. Kiedyś jak po raz 1001 rwał się na smyczy i ujadał na innego psa przechodzacego 2-3 metry od nas, odpięła mu się obroża...
Zrobił 3 kroki, zorientował się, że coś jest nie tak bo może podejść do obiektu obszczekiwania ... zastygł ... obejrzał się na mnie ... zamknął jadaczkę, podkulił ogon i cichutko wrócił do mnie aby mu zapiąć obrożę :diabloti:
Oczywiście po zapięciu z powrotem na smycz ... rozdarł znowu japę :evil_lol:
"Puśćcie mnie tylko to wszystkich pozabijam" :eviltong:

A co do sikania, to smród po sikaniu na drzewki i na latarnię jest taki sam, więc lepiej jak jest wybór to na latarnię (albo na duże dobrze wyrośnięte drzewo, bo ono ma długie korzenie i sobie poradzi z kilkoma sikami ...

Link to comment
Share on other sites

U mnie też bywały "akcje" sadzenia drzewek :cool3: Siatka naokoło wybranego kawałka i po kłopocie. Ten sam patent zrobili przy iglakach. Na pewno mniejsze ryzyko uschnięcia :evil_lol:
Nie wiem czy to jest efekt kastracji, ale mój pies poza niemalże wchodzeniem tylnymi łapami na drzewa, potrafi sobie przykucnąć na trawniku :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

no właśnie... mój też wszystkich by pozabijał... z daleka... tylko nie daj boże szurnąć za nim butem to muszę go gonić aż pod klatkę... :p A jak w pobliskich akademikach zaczną puszczać sztuczne ognie a ja akurat jestem na spacerze to mam narty chodnikowe i wszyscy sąsiedzi zamiast podziwiać sztuczne ognie podziwiają moje akrobacje

Link to comment
Share on other sites

[quote name='joanika'][URL]http://img459.imageshack.us/img459/6049/agf00058a2qq.jpg[/URL] :lol: rewelacja!!
[B]ulvhedinn[/B] to Twój pies?
[/quote]
Mój ;) Straszna KrAksa ;) i nie jest to ustawienie na potrzeby fotki, Kra korzysta z toalety przynajmniej 3 razy dziennie.... jest sparalizowana i w ten sposób się załatwia. Nawet nam się zdarzyło dwa razy korzystać z toalety na dworcach....

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

O mój Boże! Niesamowite! Jak ją tego nauczyłaś?

Tak żeby było na temat - mój też cierpi na syndrom psa łańcuchowego, ale najgorzej było przez pierwszy rok po adopcji, drugi nieco mniej a teraz jest znośnie. Tylko, niestety, spuszczony ze smyczy wcale nie rezygnował:/ Więc go nie spuszczałam, gdy nie był w towarzystwie psów znanych i lubianych albo na odludziu, ale denerwował się tylko na widok psów, ludzi unika, chyba że mają coś do jedzenia - wtedy jest w stanie przełamać swój potworny lęk, raz nawet podszedł do mężczyzny na oko niezamożnego, siedzącego pod wiatą przystankową i jedzącego suchą bułkę z kiełbasą - musiał wyglądać jak kupka nieszczęścia, bo pan odstąpił mu ostatni kęs... Głupio mi było jak diabli. (Był spuszczony, było ciemno, nie wiedziałam, że ktoś tam może być, nie było widać.)
I co wam powiedzieli szkoleniowcy? Co robicie już po rozpoznaniu rodzaju agresji, jej przyczyn?

I tak odnośnie "sikania na >dżewka<"
[quote name='ulvhedinn']Mnie jakoś bardziej od sikajacych psów wk...ą lejący zapici (albo i nie) faceci. We Wrocku nie ma takiej opcji żeby wieczorem, szczególnie w okolicach weekendu przejść się po miescie i co najmniej kilku nie spotkać. A potem są zaszczane bramy, mury, krzaczki, zabytki i drzewka też. :mad:[/quote]
Mnie też. Na osiedlach, na których mieszkałam, obszczymury brudziły nie tylko wejścia/bramy do starych kamienic i krzaki - gdzie nikt ich nie widzi; sikali też na świeżo zasadzone drzewka. Taki żul, co się ożłopał kilku litrów i leje przez 2 min. silnym strumieniem zniszczy i zaszkodzi bardziej niż wykastrowany samiec, nawet ważący tyle, co dorosły samiec ludzki;) - bo sika przecież partiami. Poza tym to za nie fair uważam, jak niespełnione osiedlowe ogrodniczki bez zgody administracji/zarządu/wspólnoty zabierają się za obsiewanie każdego nieutwardzonego kawałka, tak że człowiek bez psa tez nie może przejść spokojnie, nie nasłuchawszy się pretensji o to, że coś tam nadepnął czy listek strącił.

Ja też mam samca niekastrowanego a i tak sika on najchętniej na wzniesienia, jak większość samców. Chętnie posłucham rad, jak go tego oduczyć.
Żeby było jasne - nie podprowadzam psa celowo na cudze ogrodzenia i bramy, staram się pokonać pierwszą część trasy, gdy jeszcze pęcherz ma pełny, jakimiś "dzikimi" trawnikami i wzdłuż rowów odwadniających, ale on potrafi przejść kilkanaście metrów, dopóki nie znajdzie choćby kijka wbitego w ziemię, żeby załatwić się na "punkcie nadawczym";)

Link to comment
Share on other sites

  • 7 months later...
  • 3 weeks later...
  • 2 months later...

A ja mam pytanie.
Otóż, moje suki na spacery zawsze chodzą na smyczy, nie są puszczane - na wybieganie zabieram je do kuzyna, ma domek z ogrodzonym ogrodem - z racji tego, że je kontroluje, nie noszą kagańców. To kundelki, mała ma 7 miechów. I z każdym "wita sie" szczekając na niego. Nie ma w tym cienia agresji. Ale strasza sąsiadka z bloku obok, co chwila straszy mnie policją, dziś nawet po SM zadzowniła, gdzy czekałam z psami przy aucie. (tzn. twierdzi, że zadzowniłą) Przebuszowałąm ksiązki i kodeksy ale nie mogę tego pod nic podpiąć. Może ktoś bardziej obyty w tej kwestii coś więcej mi o tym powie?
Osobiście uważam, że nie może mnie pod nic podpiąć, bo psy są na smyczy, tak jak nakazuje tego prawi i nie są agresywne. Gdy tylko przejawiają dziwne "agresywne" oznaki, są korygowane i odpowiednio skracane. Nie szukam nigdy zwady, i wolę żeby moje psy nie były postrzegane jako "Te agresywne" ...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...