Jump to content
Dogomania

Pies po usunięciu śledziony


dzanus

Recommended Posts

Vario też już wrócił do swojej dawnej wagi:cool3:
Ale trochę się martwię.....
Po braniu hemoferu i kwasy foliowego jego morfologia sie poprawiła zdecydowanie - z resztą widać po nim samym, ma ochotę na zabawę, piękną, błyszczącą sierść, może chodzić na dłuższe spacery i generalnie wygląda dużo lepiej, ale.....W rozmazie białych krwinek wychodzi, że coś jest nie w porządku. Nasza lekarka prowadząca zleciła nam dodatkowe badania ale na kontrolnym usg wszystko wyszło dobrze - mój guru od usg, dr Marciński powiedział nawet, że jak na psa w jego wieku i po takiej operacji jest idealnie więc niewiadomo skąd ten obraz białych krwinek.
Nasz onkolog po obejrzeniu wyników powiedział tylko, że jak zrobimy morfologię za miesiąc to będzie wszystko wiadomo bo jest taka możliwość, że wziąwszy pod uwagę, że w badaniu histopatologicznym pokazało się to krwiotworzenie pozaszpikowe i nieznaną przyczynę rozpadu guza, możliwe że to wtórne objawy chłoniaka........
Vario nie ma objawów dla chłoniaka typowych - węzły chłonne - ich rozmiar i struktura - jest ok, wyniki krwi generalnie ok, mocz ok......ale jakoś się tego boję.

Dzanus, mój Vario też ma problemy z kręgosłupem i też objawia się to głównie problemami z tylnymi łapkami. Można to tylko leczyć zachowawczo z tego co wiem tzn. zwiotczać mięśnie szkieletowe i dawać leki przeciwbólowe, któe też zmniejszają objawy. On teraz dostaje Methacarbamol - połówkę rano i połówkę wieczorem i zastrzyki z Metacamu i widać wyraźną różnicę. Może warto po konsultacji z weterynarzem zastosować to też w przypadku Maxa?

Hippies, dzięki za rady....Stosuję się ściśle i Vario wygląda ślicznie:lol:

Link to comment
Share on other sites

Moja Milka (10 lat) od wczoraj nie ma śledziony tak, jak Wasze pieski...

Dwa tygodnie temu odebraliśmy badania krwi, które pokazały, że poziom fosfatazy alkaicznej jest 10-cio krotnie przekroczony.
Po badaniu usg okazało się, że na śledzionie zaczyna rosnąć guzek, który na razie ma 1,6cm średnicy.

Onkolog zdecydował o usunięciu śledziony. Byłam przerażona, bo nie mam przyjemnych wspomnień związanych z operacjami.
Kiedy Milka miała 2 latka została wysterylizowana z powodu ropomacicza. Szew następnego dnia po operacji zaczął się rozłazić tak, że Milcia miała dziurę w brzuchu. Lekarz twierdził, że to normalne, dawał zastrzyki. Po antybiotyku rana się zasklepiała, na wieczór była otwarta. Koszmar. W końcu inny wet podjął się kolejnej operacji, usunął ogromną już martwicę i w końcu zaczęłyśmy wychodzić na prostą. Może to głupie i naiwne, ale zawsze wierzyłam, że jeśli tyle wycierpiała w młodości, na starość nie będzie musiała przechodzić tego kolejny raz. Niestety.

Wczoraj Milka miała usuwaną śledzionę. Lekarze mimo, że zostali uprzedzeni o wcześniejszych kłopotach bardzo szybko kazali jej wstać. Kiedy była już półprzytomna pozwolili nam z nią posiedzieć.
Od początku czułam, że coś jest nie tak - Milcia miała dziwny wzrok. Myślałam, że przesadzam, że tylko mi się zdaje... Chociaż nadal psinka się przewracała lekarze powiedzieli, że możemy jechać do domu.
Pojechaliśmy. Po 30 min w domu pies wstał, pisnął cichutko i upadł. Oczy były kompletnie nieprzytomne, pies zupełnie nie reagował na wołanie, a dziąsła, język i wszystkie śluzówki były białe jak papier. Po telefonie na blok operacyjny zawiozłyśmy psa z powrotem do kliniki. W samochodzie Milce oczka zaczęły zachodzić mgłą, oddech stał się płytki a ciałko dziwnie się zmniejszyło. Czułam, że mnie opuszcza.:-(
Całe szczęście zdążyłyśmy, kiedy gwałtownie położyłam Milkę na stół spojrzała przytomniej i już wiedziałam, że się nie poddamy.
Okazało się, że Milka miała krwotok wewnętrzny, przeszła kolejną operację, przetoczono jej krew a na noc została w szpitaliku. Skąd krwotok - nie wiadomo. Może gdzieś puściła przewiązka, może za wcześnie Micia wstała. Nigdy się nie dowiemy.
Wiem za to, że nigdy nie zapomnę swojego biegu na salę operacyjną i tego przeraźliwie zimnego ciałka mojej Milki, która odpływa gdzieś daleko i wysoko...
Dziś pozwolono ją nam odebrać. Jest już w domku. Ciągle się martwię - tak jak pisano już - jak ziaje, to martwię się, że ziaje, jak za długo leży to czemu się nie rusza, jak się rusza, to czy to znaczy,że ją boli itd.itp.
I jeszcze te podróże na zastrzyki i wynoszenie na spacer :shake:

Jak wynosiliście Wasze pieski na spacer? Czy znacie jakiś sposób podniesienia, żeby sprawić jak najmniej bólu?

Wiem, że przed nami jeszcze długa droga-zastrzyki, zdjęcie szwów, wynik badania guzka- ale ciągle ufam, że wszystko będzie dobrze.
Trzymajcie za nas kciuki, proszę.

Link to comment
Share on other sites

hej,

Dzieki Gusia za rady. rzeczywiscie skonsultuje sie z lekarzem. niestety Max bardzo zle znosi wizyty u wet o czym juz pisalem wczesniej :/
Wisienka: moj Max sam wychodzil na spacer. poczatkwo bylo mu trudno (to byla zima wiec byl dodatkowo specjalnie ubrany aby sie nie zabrudzic na podbrzuszu) ale po kilku dniach juz bez problemu .Jedyny moment kiedy go nioslem to z lecznicy do samochodu i z samochodu do domu. Pamietam ze sie strasznie balem zeby go jakos nie scisnac za mocno. Powodzenia! Zycze duzo zdrowia Milci !

pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Dzanus, to taka konsultacja bardziej werbalna wiec sądzę, że możesz pójść sam - jeśli Wasz wet widzial Maxa to pewnie zna jego stan i chyba faktycznie nie ma sensu narażać go na rozszarpanie w najlepszym przypadku;)

Wisienka, trzymamy za Was kciuki z całej siły!!:happy1: :happy1: :happy1: :happy1: :happy1:
Vario na poczatku byl bardzo, bardzo słaby i sam nie dawał rady chodzić po schodach, z resztą jego weterynarka stanowczo nam tego zakazała. W związku z tym,że on jest dosyć duży i mieszkamy na 3 piętrze nie dałabym rady znieść go sama na rękach. Rozkładałam koc, on się na nim kładł i łapałam za oba rogi po jednej a ktoś po drugiej stronie i znosiliśmy do na dół w takiej jakby "kołysce". Nie wyrywał się,grzecznie leżał i dopiero na dole jak kładliśmy koc, on wstawał i szedł się załatwiać.Dopiero w czwartej dobie po operacji sam zaczął powolutku schodzić i wchodzić po schodach.

Najgorsze są pierwsze trzy doby po operacji, jedna już za Wami i teraz będzie już tylko lepiej. Najważniejsze, że jesteście już w domku - nic nie działa lepiej na zdrowienie jak to, że jest z Tobą blisko.


Milka pokazała klasę, ma dużo odwagi i jeszcze więcej chęci do życia. Pocałuj ją od nas koniecznie i dawaj znać jak się czuje(cie).
POWODZENIA!!:calus: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki:

Link to comment
Share on other sites

Milka dzielnie się trzyma :)
Wczoraj pojawiły się zasinienia na brzuszku więc po tych wszystkich krwotokowych sprawach strasznie się zdenerwowałam, ale na szczęście okazało się, że to nic groźnego - pomogły zwykłe zimne okłady :razz:
Dzisiaj nasza trzecia doba. Oby wszystko było dobrze... Na razie najważniejsze, że ogonek jest wesoło podniesiony do góry i dopisuje apetyt :multi: Co prawda Milce humor mocno psuje kubraczek, z którego co chwila wyciąga którąś łapkę, ale już troszkę przywykła i nie panikuje jak na początku :lol:

Razem z Milką bardzo dziękujemy za Wasze wsparcie i kciuki :buzi:
To bardzo pomaga :buzi:
My też trzymamy kciuki i łapki za Wasze pieski. Trzymajcie się cieplutko. Musi się nam udać. Nasi mali bohaterowie się nie poddadzą tak łatwo :mad:

Link to comment
Share on other sites

Milka wraca do zdrowia. Aż trochę się boję czy nie za szybko, czy to nie jest jakiś podstęp wstrętnej choroby (tfu tfu tfu)...
Ma ogromny apetyt, szczeka, chce się bawić, biegać, skakać...jest radośniejsza i ma więcej wigoru niż przed operacją :multi:
Rana goi się dobrze (chirurg odradził nam smarowanie rivanolem, ogromnie nas to zdziwiło, no ale grzecznie stosujemy się do zaleceń pana doktora ;) ), w poniedziałek wybieramy się na zdjęcie szwów.
Jedyny niepokojący objaw to dyszenie bez powodu (niekoniecznie po wysiłku), które pojawia się i znika, zarówno w ciągu dnia, jak i wieczorami.
No i wieczorami Milka wyraźnie czegoś się boi :-( Mam wrażenie, że przypomina jej się jak oddaliśmy ją na operację i potem zostawiliśmy samą w szpitalu... :-( Mam nadzieję, że z czasem strach minie i powróci przekonanie, że nigdy jej nie zostawimy :p
Ciągle jeszcze przed nami najważniejsze - w czwartek wyniki badania guzka. Bardzo się boję i chociaż staram się o tym nie myśleć, ciągle się nad tym zastanawiam...
Na razie cieszę się każdą chwilą, każdym merdnięciem ogonka i wesołym warknięciem :loveu:

A jak miewa się Vario?? Jak jego samopoczucie i kręgosłup?
Trzymamy za niego mocno kciuki:kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki:
Coś mi mówi, że skoro tyle już przeszedł i wykazał tak wielką wolę życia to żadne krwiotworzenie pozaszpikowe nie stanowi dla niego problemu i jest nie tyle niepokojącym objawem, co przypadkową reakcją jego organizmu.
Vario, wierzymy w Ciebie, pamiętaj! :calus: :buzi:

Link to comment
Share on other sites

No to bardzo sie cieszymy, że z Milką tak dobrze:multi: :multi: :multi:
W kwestii dyszenia...Nie wiem, to wcale nie musi być to, ale Vario też tak dyszał i w jego przypadku okazało się, że to wskazywało na bardzo nieregularną pracę serca - pracowały mu tylko komory. Z tego co powiedzieli nam wtedy lekarze bardzo często zdarza się tak, że u psów, które miały zabiegi w obrębie jamy brzysznej a zwłaszcza przy usunięciu śledziony, zaburzenia rytmu pracy serca są baaaaardzo częstym objawem. Pewnie to nie to, tylko po prostu regeneruje się po swojemu po operacji, ale na wszelki wypadek może poproś Waszego weta, żeby zrobił Milce ekg i wtedy wszystko będzie wiadomo;)

Variucho w porządku, jesteśmy w Bieszczadach. Kręgosłup różnie, raz lepiej raz gorzej, ale generalnie nie jest źle:razz: Badanie kontrolne ma dopiero za trzy tygodnie a skoro nasza Pani doktor puściła nas na dwa tygodnie i pozwoliła trochę połazić po górach to znaczy, że musi być dobrze.

Kciuków do czwartku nie puszcamy na pewno:kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki::kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki::kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Wisienko...bardzo mi przykro...:-(
Ale skoro Milka tak szybko wraca do zdrowia to jeszcze bedzie dobrze.
Wiesz już co dalej?
Rozmawiałaś z lekarzami?
Jak się czuje Milka?
No i Ty - trzymasz się jakoś?

Jakbyś potrzebowała kontakt do onkologa napisz do mnie na priv

Kciuki trzymamy jeszcze mocniej :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki:

Link to comment
Share on other sites

Milka czuje się (chyba) dobrze - ma apetyt, wieczorami jak zrobi się chłodniej wszystkich zaczepia i zaprasza do zabawy. Dzisiaj nawet zażądała żeby wyjąć wszystkie jej zabawki z pudełka i chyba z 30 min zastanawiała się czy woli żeby rzucać jej piłeczkę, kostkę czy może gumowego dinozaura ;)
Nie za bardzo chce chodzić na spacery, ale nigdy tego nie lubiła - zawsze wolała być w domu, dlatego nie przejmujemy się tym za bardzo. Szczeka, chce skakać, dziwi się, że nie pozwalamy jej samej wskakiwać na fotel i schodzić po schodach. Patrzy wtedy na nas jak na wariatów i zdaje się mówić: " No cóż, chyba zwariowaliście, ale mogę przystać na te wasze dziwactwa skoro to was uszczęśliwi." :loveu: Moje kochane Maleństwo...

A ja? No cóż...dzisiaj zawalił się mój świat. Dopiero jak odebrałam wyniki zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę cały czas wierzyłam, że nasza historia skończy się dobrze. Miałam nadzieję, że usunięcie śledziony to koniec naszej walki. Niestety, to dopiero początek :-(
Przed Milką udaję, że wszystko jest ok. Ona tak strasznie się martwi, kiedy płacze się z jej powodu. Umie to wyczuć. Nawet kiedy zamknę drzwi od pokoju i płaczę najciszej jak umiem ona zaraz drapie łapką prosząc żeby ją wpuścić. Spuszcza ogonek i uszka, kładzie się przy stopach i pokazuje ten swój pocięty brzusio...:-(
Będę silna dla Niej. Muszę być. Jestem gotowa na walkę :mad: Już powiedziałam - mój pies będzie machał ogonkiem Panu Bogu stąd, z ziemi. A ja nie rzucam słów na wiatr.:mad:

Dzisiaj nie było żadnego onkologa w klinice. Ani onkologa ani nawet chirurga. Jesteśmy zapisane na 22 sierpnia do dr Jagielskiego, podobno miałyśmy szczęście, bo akurat zwolniło się miejsce. Nie wiem jak wytrzymam...jeszcze tyle godzin zanim usłyszę jakie mamy szanse, ile dni jeszcze przed nami...dni, tygodni, a może miesięcy...:shake:
Weszłam w stan kompletnego zawieszenia. Moje internetowe poszukiwania zakonczyłam kiedy znalazłam informację, że nie powinnam Milce podawać węglowodanów (od razu biszkopciki i ryż poszły w odstawkę) i że ten typ chłoniaka należy do mało złośliwych. Boję się robić sobie nadzieję, boję się przeczytać, że nie mamy szans. Poczekam do środy na fachową diagnozę, a teraz...no cóż... teraz staram się żyć jakbym nie wiedziała o chorobie Milki...tylko jeszcze nie wymyśliłam jak powstrzymać łzy, które cisną mi się do oczu jak tylko wyjdę z domu (w domu przecież płacz jest całkowicie zakazany!) i pozbyć się tego ogromnego kamienia z serca, który sprawia, że nie chce się jeść, pić, spać a także w jakiś dziwny sposób spowodował, że wszystko na świecie straciło kolory i sens...:-(

Link to comment
Share on other sites

Wisienko
Milka na pewno zrobi wszystko żeby nie martwić swojej Pani..
Jeśli jej stan ogólnie jest dobry to będzie mocno walczyć
A my wszyscy będziemy je pomagać kciukami

Jutro już macie wizytę u dr Jagielskiego i możesz być pewna, że powie Ci wprost jak się sprawy mają. Weź ze sobą koniecznie wszystkie wynik badań jakie masz - morfologię, histopatologię - dosłownie wszystko. Pewnie i tak poprosi Cię o przeprowadzenie badań dodatkowych ale te które masz na pewno coś już mu powiedzą.

Faktycznie z terminem miałyście niebywałe szczęście bo do niego zapisy są zawsze z minimalnie dwutygodniowym wyprzedzeniem więc może to jest dobry znak, że się udało tak szybko. I na pewno nie jest tak że nie macie szansy. Szansa jest zawsze.

Poszukaj może informacji na forum o chłoniaku u piesków
[URL="http://www.psichloniak.fora.pl"]www.psichloniak.fora.pl[/URL]

Kciuków nie puszczamy :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki:

Link to comment
Share on other sites

Byłyśmy dzisiaj u dr Jagielskiego. Wszystko nam spokojnie wytłumaczył. Powiedział, że powinniśmy zdecydować się na chemioterapię. W sumie tego się spodziewałam.
Zrobiłyśmy dzisiaj już część badań - ponieważ Milcia ciężko oddycha miałyśmy prześwietlenie płuc. Potem trafiłyśmy do pani kardiolog, która zrobiła EKG. Miąższ w płuckach jest nieco zagęszczony. Serduszko troszkę powiększone i niedotlenione. Dostałyśmy leki i będziemy obserwować czy coś się zmienia. Jutro badanie krwi i z wynikiem morfologii do dr Jagielskiego. Wtedy zdecyduje co i jak z dalszym leczeniem.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie atmosfera w lecznicy. Jeszcze nigdy nie byłyśmy tak "obsłużone". Wszystko trwało jakąś godzinkę a byłyśmy u dwóch lekarzy i miałyśmy dwa badania. Wszystko szybciutko a jednocześnie mogłyśmy wyjaśnić swoje wątpliwości. Zobaczymy co okaże się jutro. Trzymajcie kciuki.

Wierzę, że mamy szanse.
Pan doktor powiedział, że ok. 10% przypadków udaje się wyleczyć.Wiara czyni cuda, prawda? Więc wierzę. Tak mocno jak chyba nigdy dotąd.
Wierzę, że jeszcze dostaniemy trochę czasu.

Uczę się cieszyć tym, co mamy. Tym, że jesteśmy razem dzisiaj. Już nie myślę o przyszłości. Ważne jest to, że dziś Milka zjadła z apetytem, że była taka dzielna na badaniach (moja malutka bohaterka :loveu: ), że podskakuje i merda ogonkiem.
Nie rozmawiam z nią o tym, co ją czeka. Mówię jej tylko, że bardzo ją kocham i zawsze będziemy razem. Bo tak właśnie będzie. I kropka.

A jak tam miewa się Vario? Przesyłamy podrapanie za uszkiem i całusy (względnie liźnięcia) w nosek :calus:
Mamy nadzieję, że jego wyniki morfologii będą dobre :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki:

Link to comment
Share on other sites

Wisienka trzymam kciuki za Was obie :kciuki: [SIZE=1]a tak po cichutku trochę zazdroszcze, że usłyszałaś od dr, że jest szansa (mojej Fidzi się nie udało),[/SIZE] wierzyć trzeba zawsze. Ja mam takie podejście, że jeśli nawet się nie uda to dr. po obserwacjach i zebranych doświadczeniach pomoże kiedyś innemu psiakowi. Najważniejsze, że zakwalifikował Was do chemii.

Link to comment
Share on other sites

Wisienko,
jak wyniki morfologii Milki?

Wiesz, Vario jak miał wycinaną śledzionę to było 10% szans, że guz który w niej był nie będzie złośliwy...No i nie był. Podobnie było z Masem Dzanusa..więc jednak są pieski, dla ktorych to 10% jest bardzo realne.
I tej realnosci wlaśnie Wam życzymy.

Vario w porządku. Właśnie wracamy z urlopu i oprócz tego, że więcej śpi i jest mniej aktywny, zupelnie nie widać, że przeszedł taką poważną operację.

Ściskamy Was mocno:calus: :calus: :calus: :calus: :calus:

Link to comment
Share on other sites

Wisienko ja również trzymam za was kciuki. I życzę zdrówka i wytrwałości. Wiem co to znaczy wyć w poduszkę, żeby kochany psiak tego nie słyszał. Ale naprwdę powiem Ci że musisz być silna dla was oboje. Nie możesz dopuścić do tego żeby pies zobaczył że się poddajesz. Nasz Hippies walczył do samego końca, tak jak my. I mimo tego, że mu się nie udało był z nami 9 mc po operacji. Żył w dobrej kondycji. Chciał nam pokazać jak strasznie chce żyć i walczy. Nie uwierzycie, ale po wybudzeniu z narkozy (średnim bo nie mógł jeszcze wstawać) jak tylko chcieliśmy go podnieść w kocu, natychmiast wstał i chwiejnym krokiem sam poszedł o auta a potem jak wróciliśmy do domu wszedł na pierwsze piętro, oczywiście przy asyście i pierwsze co zrobił to poszedł do miski z wodą - chyba usłyszał że jak bedzie pił to nie trzeba będzie kroplówki. Tym całym swoim zachowaniem udowodnił nam że naprawdę chce żyć. Ja nie wiem, może rozumiał nasze rozmowy, jak mówiliśmy, że jak nie będzie jadł i chodził to pomożemy mu odejść. Nie wiem czy to także nie była przyczyna, że sam zadecydowa,ł że od nas odejdzie wtedy 15 maja., bo przecież nie jadł i nie mógł chodzić, a my nie mogliśmy przecież dać mu odejść.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj byłam u dr Jagielskiego skonsultować wyniki morfologii (niestety wczoraj nie było go w klinice)... od jutra zaczynamy chemię.
Z jednej strony cieszę się, że udało nam się zakwalfikować na chemię (bałam się, że chora wątroba może pokrzyżować nam plany), z drugiej strony potwornie się boję, że Milusia będzie cierpiała...:shake:
Wierzę tylko, że pan doktor wie co robi i gdyby nie było sensu nie doradzałby nam chemii. Wiem, że to nasza jedyna szansa i że musimy walczyć. Nie poddamy się tak łatwo :mad:

Trzymajcie za nas kciuki. Jutro zaczynamy wlaczyć na dobre :mad:

Hippies mi też wydaje się, że Milka rozumie co mówimy. Kiedy martwimy się, że coś ją boli wstaje i przynosi zabawkę jakby chciała pokazać, że jest ok. Przed operacją nie reagowała na nasze rozmowy o jej bólu, leżała tylko i smętnie na nas patrzyła...
Wiem, że Milka jest bardzo dzielna i będzie walczyła. Ja jej w tym pomogę i postaram się wspierać tak długo, jak tylko ona sama będzie chciała żyć. Głęboko wierzę, że przed nami jeszcze wiele pięknych chwil.

Ucałowania dla Varia :buzi: :buzi:

Link to comment
Share on other sites

Milka wczoraj miała pierwszą chemię. Była baaaardzo dzielna :loveu: Kochane Maleństwo, bardzo jestem z niej dumna :loveu:

Dzisiaj czuje się troszkę gorzej, jest nieco osowiała, kiepsko z apetytem. Byłyśmy na kroplówce podskórnej, bo mało piła. Teraz wygląda jak mały wielbłądzik :iloveyou:

Najważniejsze, że kolejny etapik za nami i ciągle walczymy z tym wstrętnym chłoniakiem :mad: Mam tylko nadzieję, że jutro Milusia poczuje się lepiej, bo naprawdę nie chciałabym, żeby się męczyła...:shake:

Link to comment
Share on other sites

Najważniejsze, że zaczęłyście...
Z tego co wiem, po chemii może być różnie - jedną znoszą dobrze, następną być może gorzej, potem znowu lepiej...
Z resztą czemu tu się dziwić - ludzie, którym można wytłumaczyć co się dzieje ciężo znoszą chemię, a co dopiero zwierzęta przy których można tylko być..

Wiecie ile chemii Was czeka?

Ściskamy bardzo mocno a kciuki wciąż zaciśnięte:calus: :calus: :calus: :calus: :calus:
:kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki:

Link to comment
Share on other sites

Nasza chemia potrwa 25 tygodni. Przez pierwsze 4 tygodnie jeździmy na chemię podawaną dożylnie raz w tygodniu, potem co 3 tygodnie. Poza tym Milka dostała Endoxan w tabletkach, który podaje się w domu raz na 13 dni. Taki jest plan, mam nadzieję, że uda się go zrealizować bez opóźnień.

We wtorek Milusia dostała pierwszy Endoxan, który na szczęście zniosła dobrze. Ja też byłam mądrzejsza, bo co 30-40 min. strzykawką dawałam jej do pysia wodę i rozwadniałam jedzenie. No i udało się - obeszłyśmy się bez kroplówki. Jedyne co było nietypowe to fakt, że po podaniu leku, zgodnie z zaleceniami pana doktora, częściej wychodziłyśmy na spacer. Chyba troszkę przesadziłam, bo co godzinę byłyśmy na dworku :lol: No ale lepiej częściej niż rzadziej, czyż nie? ;)

Dzisiaj idziemy na kolejną chemię... Ja jak zwykle mam stracha, za to Milka wydaje się zupełnie spokojna... Dzielna bestia :loveu: Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Rozwalimy tego drania :olympic: Dzisiaj znowu mu się nieźle oberwie, no ale w końcu wybrał sobie dzielnego przeciwnika, czego innego można się tu spodziewać? :mad: :lmaa: :mad:

A jak tam samopoczucie Varia i Jego Pani? Niezmiennie przesyłamy buziaki i uściski :calus: :calus: :buzi: :buzi:

Link to comment
Share on other sites

Wisienko,

jak Milka zniosła piątkową chemię?
Od zaprzyjaźnionego weta dowiedziałam się, że pieski bez śledziony nie powinny się najadać bo grozi to skrętem żołądka w związku z czym porcje jedzonka powinny być umiarkowane.

Dzisiaj odebrałam wyniki morfologii Varia i chociaż nie jest idealnie to jak na pieska w starszym wieku bez śledziony jest całkiem dobrze:cool3:

A za Was mocno trzymamy kciuki i chorobie dokładamy też od siebie:mad: :mad: :mad:

Link to comment
Share on other sites

Mnie wet powiedziała, to było zaraz po usunięcie śledziony, że nie powinna sunia też wypić na raz bardzo dużo i nie powinna zaraz po posiłku skakać, wariować, wychodzić na forsowne spacery.

Gusia-u mojej suni (operacja była w marcu) cały czas są podwyższone wskaźniki wątrobowe, a co u Varia-które wskaźniki nie są idealne

Wisienko-trzymamy kciuki za Milusię- ja i moje 2 "dziewczynki" zaciskają wszystkie łapki.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...