Jump to content
Dogomania

Pies po usunięciu śledziony


dzanus

Recommended Posts

Hippies,
Strasznie mi przykro...Wiem dobrze jak to jest. Dzisiaj mija 6 tygodni i 3 dni i wcale nie jest łatwiej. Jedyna pociecha to taka, że teraz naszych chłopaków już nic nie boli. Ares (vel Arenio, Ptyś, Pępuszek ...) śni mi się czasem więc wiem, że tam gdzie jest, jest mu dobrze. Wierzę, że stworzenie, które dało tyle miłości i nauczyło kochać i wniosło tyle radości i było samym szczęściem z pewnością zasłużyło sobie na to, żeby po śmierci trafić prosto do nieba. Będą tam na nas czekać. Bardzo w to wierzę, bo ta myśl o ponownym spotkaniu pozwala mi funkcjonować i myśl o własnej śmierci nie jest już taka przerażająca.
Hippies, obydwoje zrobiliśmy wszystko, co było można. trzymaj się.

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Mojemu Pępuszkowi usunięto śledzionę z powodu raka i lekarz od razu powiedział, że to jest jednak nowotwór i pies- dla jego dobra- powinien zostać na obserwacji. No bo gdyby coś... to w domu mu nikt nie pomoże. Umówiliśmy się więc, że w szpitalu zostanie ale ja z nim. Oddano mi go do tzw. pokoju konsultacyjnego "prosto ze stołu". Bardzo zależało mi na tym,aby wybudzał się przy mnie. Psy fatalnie znoszą wybudzanie- w szoku piszczą, a poza tym strasznie się trzęsą (z szoku i z tego, że mięśnie odzyskują sprawność zaczynając od trzęsawek). Tak więc Moje Szczęście przyjechało na stole operacyjnym jeszcze z rurką od intubacji i dochodził do siebie jakieś 3 godziny. Cały czas przy nim byłam, ogrzewałam kołdrą i termoforem (pies w znieczuleniu ogólnym wychładza się) i -wierzcie mi- jak się widzi te 40 kilo takie bezbronne, z ozorkiem na wierzchu, którego nie może jeszcze cofnąć, takie zdane na łaskę człowieka, to serce po prostu pęka od nadmiaru miłości.
Podobnie, jak Bronusia myślę, że to zależy od stanu ogólnego psa. Jednak-pomimo tego, że szpital był dla Arenia potworną traumą, która dodatkowo obciążyła mu serce- uważam, że trzeba jednak wetom zaufać. Jeżeli masz taką możliwość, to bądź z nim tak długo, jak to możliwe.I trzymajcie się cieplutko.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo Wam dziękuję.
Vario -jak się okazało - ma duży nowotwór śledziony. Jeśli tylko się zgodzi kardiolog (Niunio od lat leczy się na serce) będziemy ją jaknajszybciej usuwać....Boimy się strasznie - ja przed Variem udaje, że wszystko jest ok, a on przede mna - codziennie robi dzielną minę chociaż czuje, że dzieje się z nim coś dziwnego.
Ale nie poddamy się wez walki.
W ogóle się nie poddamy.

Jeszcze raz wielkie dzięki za informację.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję Drupti za ciepłe słowa.
gusia mój Hippies miał wielkie guzy na śledzionie (lekarz powiedział że wielkości głowy :-( ) operacja udała się znakomicie i zaraz po wybudzieniu zabraliśmy go do domu, nadmienię że w czasie wybudzania pozwolili być nam przy nim żeby się nie bał i nie piszczał. Po operacji Hip żył w dobrym stanie do 15-05-07 czyli 9 mc, ale były przerzuty do wątroby. Walczyliśmy z całych sił ale niestety i nam się nie udało:placz: . Będę trzymać za Was kciuki, żeby wszytko poszło dobrze i żeby Bóg dał Wam więcej czasu niż nam.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze nie wierzę sama, że tak się to wszystko potoczyło....
Wczoraj pojechałam z Variem do przychodni na badania przed operacją - pobrali mu krew, zrobili ekg i rtg. Okazało się, że jednak z jego serduszkiem nie jest najlepiej...więc kazali nam zrobic echo serca i na tej podstawie mieliśmy ocenić ryzyko operacji....No właśnie, mieliśmy....Echo mialo byc w najblizsza srode o 10.
Vario był w znakomoitej kondycji, może nieco osowiały ale ciężko mu się dziwić. Przywiozłąm go do do domu o 14 i pojechałam do pracy. Wróciłam przed 18 i znalazłam go leżącego w łazience (gdzie nie leży NIGDY) we własnych odchodach. Nie mógł wstać. Nie podniósł nawet głowy jak weszłam. Od razu zawiozłam go do weterynarza, gdzie po wszystkich badaniach............nikt nie wiedzial co mu jest. Krew ok, mocz ok, w usg bez zmian, ekg ok......Po podaniu kroplowek i miliona chyba zastrzykow jego stan sie poprawil na tyle ze o wlasnych silach wszedl na trzecie pietro....Tyle ze o 5 nad ranem znow bylo gorzej - nie mogl spac, przyspieszony oddech, widac bylo ze bardzo go boli. Bolalo go do tego stopnia ze stracil czucie w tylnych lapkach:-( Rano w lecznicy znow kroplowki i badanie. Cudowna Pani doktor powiedziala ze jej zdaniem przyczyna moze byc poczatek ropzadu guza i ze chyba nie ma co czekac do srody na echo. Balam sie okropnie, nie pamietam kiedy ostani raz w zyciu bylam tak zdenerwowana, od mojego podpisu zalezalo ryzyko jakie Niusio mial poniesc w trakcie operacji. Mogl miec zaburzenia rytmu serca w czasie operacji lub p prostu nie wybudzic sie z narkozy. Ale sie wybudzil - podobno bez najmniejszych problemow. Usunęli mu dziś śledzionę wraz z tym cholernym guzem. Leży teraz koło mnie, popoczątkowym niepokoju i jednorazowych wymiotach zasnął. Wyglada jak gdyby nigdy nic...Mój bohater...Podobno z jego sercem nie jest wcale az tak zle:cool3:
Operacja miała miejsce w ostatniej chwili...guz faktycznie zaczal sie rozpadac. Niestety pękła jego powłoka i rozsiały sie komórki nowotworowe..gdzie?ile?co z tego wynika?Tego nie wie nikt.

W każdym bądź razie trzymajcie za nas kciuki
Mój bohater ostro wlaczy!!!

Link to comment
Share on other sites

Oczywiście, że trzymamy kciuki!
Chciałabym Ci powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i że nie musisz się martwić. Niestety, to wszystko nie jest takie proste... Najważniejsze, że Vario się wybudził i że jesteś przy nim cały czas. On wie, że ma dla kogo walczyć. Oby Wam się udało!

Link to comment
Share on other sites

Dzięki Drupti...
Pojęcia nie miałam jak w takcih chwilach wazne są ciepłe słowa...
Boję się...Jak ziaje to że ziaje, jak śpi to że jakoś za długo - już myślałam dziś, jak się wybudził, że to koniec strachu...a to dopiero początek...

Link to comment
Share on other sites

Kciuki musicie trzymac mocniej bo pojawiły sie komplikacje:-(
Wczoraj jak bylismy na kroplowkach w lecznicy nagle zaczal mocno dyszec i widac bylo ze ciezko mu sie oddycha. Jak sie okazalo to czestoskurcz komorowy z salwami komorowymi:-( Co, mówiąc po ludzku oznacza, że pracowały mu tylko komory. Dostał cała masę leków, zastrzyków, znowu kroplówek ale ekg pokazywało ze cały czas tylko komory...Z naszej lecznicy wysłali więc nas do szpitala i byliśmy tam cała noc. Nie wiem czy wiecie jak okropnie jest w takich zwierzęcych szpitalach...:-( Najgorsze jest to, ze właściciele nie moga tam zostawac ze swoimi zwierzetami. Ale ja sie nie dałam:cool3: Wieczorem jego stan ze "stanu zagrożenia życia" zmienił się na "stabilny". Nie wiem dokładnie co to oznacza ale brzmi lepiej w kazdym badz razie. I tak bylo przez cala noc. Rano tez był stabilny na tyle, ze wyslali nas na kroplowkowanie do naszej lecznicy a tam po badaniach i znowu miliardzie leków do................domu:multi: :multi:
Teraz Variucho zjadł i śpi....
Ma żywsze spojrzenie, częsciej wstaje i jakos tak wyglada lepiej.
Ale mam wrazenie ze straaaaaaaasznie schudł:-(
Moze to normalne po takim kroplowkowaniu, nie jedzeniu i operacji....Juz nic nie wiem
Wniosek po ostatniej dobie jest jeden - stabilny oznacza lepiej;-)
Podobno po operacji sa najgorsze pierwsze trzy doby. Za nami już sa dwie. Wygrywamy 2:0

Trzymajcie za nas kciuki jeszcze troche - szczeście bardzo sie nam przyda...

Ps. Hippies, jak szybko zaczęłaś mu smarować szew rivanolem w zelu?

Link to comment
Share on other sites

Mój Pępuszek odszedł 5 dnia po operacji. A wszystko miało być dobrze- transfuzja krwi bardzo go wzmocniła, ale zabił pobyt w szpitalu. Wiem co mówią lekarze (kardiogenny obrzęk płuc, bo chorował na serce) ale znam mojego psa i wiem, że po prostu stracił nadzieję na to, że ktoś go zabierze ze szpitala. Po prostu serce mu pękło.
Dlatego strasznie się cieszę, że udało Ci się zabrać Variuska do domu. W tej chwili musi walczyć tylko z chorobą, a nie z chorobą i zabójczą tęsknotą za Tobą. To bardzo dużo. Oby nie stracił ochoty do walki i nigdy nie zwątpił, że wszystko co robisz, robisz dla niego.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo mi przykro Drupti, że tak się skończyła Wasza historia:-(
Faktycznie, okropnie jest w takim zwierzęcym szpitalum prawdziwy koszmar, ale wierze, że Twój piesek do końca wiedział, że chcesz do stamtąd zabrać do domku. Może faktcznie jego serduszko nie dało rady.....:-(
Variucho czuje sie lepiej, praca serca jest poki co ustabiliozowana, dzisiaj zapis ekg tez byl w porzadku. Jutro o 10.00 jedziemy na echo serca. W wersji pierwotnej to po nim miała być decyzja co do operacji. Tymaczem jesteśmy już trzy doby po niej i po kryzysie czujemy sie lepiej. Nie mowie,ze dobrz, bo juz sie boje powiedziec cokolwiek, żeby nie zapeszac.
Moze jutro Vario dostanie tylko zastrzyki i juz obędzie sie bez kroplówki.
Wazylam go dzisiaj i na wadze stracil tylko 1,5 kg ale jest bardzo chudy....wystają muszytskie kości, na głowie, łopatki i biodrach i zebrach nawet nie wspominam. Ale apetyt rosnie mu z dnia na dzien wiec licze na to ze szybko wroci do formy:cool3:

Dzięki za kciuki - bardzo nam pomagaja

Link to comment
Share on other sites

Ps. Hippies, jak szybko zaczęłaś mu smarować szew rivanolem w zelu?


Ja już na drugi dzień najpierw polewałam wodą utlenioną, a potem rivanolem w żelu, ponieważ on wysusza ranę
A w następne dni - raz dziennie żel (rano) a wieczorem polewałam tylko samą wodą utlenioną.

Trzymam mocno kciuki za psiulę !!!!

Link to comment
Share on other sites

To my już też smarujemy i polewamy;)

Vario czuje się o wiele lepiej - jest na tyle dobrze, że wyjęli mu dzisiaj wenflon a nastepny raz mamy iśc do lekarza..............za tydzień na zdjęcie szwów:multi: :multi: :multi: :multi: :multi: :multi: :multi: :multi: :multi: :multi: :multi: :multi:

Link to comment
Share on other sites

Vario jest już 12 dni po operacji i chyba ma się coraz lepiej. Ma już zdjęte szwy, zaczyna dostawać swoje normalne jedzonko, sika bez zarzutu i robi piękną kupę;)
Dostaliśmy już wyniki histopatologii i .........nie ma tam żadnych zmian o charakterze nowotworu zlośliwego:lol::lol::lol::lol::multi::multi::multi::multi::multi::multi::multi::multi::multi::multi:
Jest tam co prawda jeszcze jedna niepokojąca rzecz - krwiotworzenei pozaszpikowe, cokolwiek ma to oznaczac, ale generalnie jest duzo duzo lepiej. Co prawda wyniki krwi morfologii nie są najlepsze, ale podobno żelazo, potas i kwas foliwoy mają czynić cuda;)

Ale tak naprawdę nie dlatego pisze... Wiecie co było straszne? Bardzo dużo ludzi, i to takich, o których myślałam jak o bliskich osobach, nawet go nie widziały, nie do końca wiedziały w jakim jest stanie i jakie są rokowanie i co mówili...? - żeby go uśpić...To jest okropne, nie dawać mu szans, jak walczy, nie wierzyć w to, że będzie dobrze w momencie gdy wydaje się, że musi być lepiej bo gorzej już być nie może, że pozornie są nim zachwyceni - jaki to mądry, cudowny, wyjątkowy piesek, ale jak tylko dzieje się coś złęgo to jedyną radą i wsparciem jest to, żeby go uśpić....Nawet moj brat, który z nami mieszka jak siedziałam razem z Variem w kaltec w szpitalu powiedział "Wiesz Mała, ja nic nie chcę mówić, ale może lepiej byłoby go uśpić". Okropne to jest...Brak mi słów...

Link to comment
Share on other sites

To świetna wiadomość!
Co do ludzi... wiesz, czasami jest tak, że ludzie kompletnie nie mają wyczucia. Ja słyszałam takie teksty, jak: To leczenie jest strasznie drogie, taniej byłoby uśpić... Albo tuż po śmierci: To kiedy następny? itd. Szkoda słów. Ale wiem też, że czasami właściciele są tak skupieni na sobie, że nie patrząc na cierpienie zwierzęcia za wszelką ceną starają się je zatrzymać. A to przecież nie oni są w chorobie psa najważniejsi, tylko pies. I w takich sytuacjach potrzebny jest ktoś z zewnątrz, kto sytuację oceni trzeźwym spojrzeniem. Oczywiście trzeźwym, nie znaczy bez empatii i współczucia. Czasami właściciele zbyt łatwo się poddają ale czasami też nie pozwalają odejść.
Jutro mija 11 tygodni. Jest strasznie. Ale wiem, że nigdy nie zgodziłabym się na kolejne zastrzyki, zabiegi, operacje, szpitale... To był Jego czas.

Link to comment
Share on other sites

Drupti, masz rację, zgadzam się z Tobą w zupełności. Jakbym wiedziała, że Vario cierpi, że nie ma szans na godne życie, że go bardzo boli, albo że się po prostu poddał, to wolałabym mu pozwolić odejść na drugą stronę tęczowego mostu. Ale jeśli istnieje, w sensie istniał chcociaż cień nadzieji, że będzie dobrze, to nie było się nad czym zastanawiać. Z resztą ciężko jest w ogóle wziąć pod uwagę możliwość śmierci kiedy z całych sił walczy się o życie...
Wiem, że Ci ciężko, że tak się stało jak się stało i że zrtobiłabyś wszystko żeby tylko uratować Pępuszka ale.....widocznie tak właśnie musiało być i jestem przekonana, że on do końca wiedział, że cała jesteś dla niego...

Hippies, dzięki za życzenia:lol:

Nienajlepsze mamy wyniki krwi niestety i Vario bierze dużo leków. Ale dwa dni temu wieczorem mój pies zaczął sie zachowywać jak mój pies - przychodził, zaczepiał, szczekał, tarzał się na plecach:cool3: :cool3: :evil_lol: :evil_lol: Nie pamiętam kiedy ostatnio coś mi sprawiło równie wielką radość:lol:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Przepraszam ,że nie odpisałem na pytania zadane mi wcześniej, ale niestety musiałem zająć się moim drugim zwierzakiem :( mam poza Maxem 4 koty i okazało się, że najstarszy z nich ma przewlekłą niewydolność nerek :placz: W międzyczasie musialem jeszcze zmienic lekarza na bardziej zaufanego. I tak zaczelo sie leczenie, ktore potrwa do jego ostatnich dni (kroplowki, badania krwi , moczu , wymiana karmy ) No, ale pociezkich chwilach Kitek wyszedl na prosta i czuje sie lepiej.

Jeśli chodzi o Maxa to jest on juz 5 miesiac po operacji i czuje sie bardzo dobrze. Zauwazalna zmiana jest to, ze bardzo duzo pije i szybciej sie meczy (dodatkowym powodem jest pewnie wiek 12 lat). Dostaje codziennie 5 tabletek can titan na wzmocnienie. Niestety ma problemy ze skora jest barzdo wysuszona. Moja pani doktor poleciła mi podawać mu kapsułki tranu(najlepiej z pletwy rekina) 2 dziennie i saszetke Royal Canin VD Rehydration Support raz w tygodniu (dostaje 2 razy czeka na to jak na jedzenie i wypija cala miske wody na raz). Planuje we wrzesniu zrobic Maxowi kolejne badania krwi. Mam nadzieje, ze beda rownie dobre jak ostatnie. W miedzyczasie Max dostal tez wzmacniajacy zastrzyk Zylexis (raz na 3 miesiace)

Bardzo przykro mi czytac smutne wiadomosci odnosnie Pepuszka i Hippisa:-( Biedne psiaki.
Ciesze sie natomiast, ze Vario czuje sie lepiej. Trzymam kciuki za Niego!!!

Pozdrawiam Wszystkich

ps: odnosnie ludzi ktorzy od razu mowia "trzeba uspic" jedna rada: sami sie uspijcie!

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za informacje dzanus....:) Vario jest już prawie miesiąc po operacji i czuje się dużo lepiej. W najbliższy czwartek idziemy na kontrolne badanie krwi i mam nadzieję, że branie wszystkich "wspomagaczy" pomogło w odbudowywaniu krwinek. Nie jestem fachowcem , ale na moje oko jego śluzówka jest już bardziej różowa niż blada więc chyba powinno być ok.

Z moich obserwacji wynika, że Vario też, tak jak i Max więcej pije i duuużo więcej sika.

I jeszcze jedna rzecz mnie martwi - cały czas jest przeraźliwie chudy. Mimo, że apetyt ma w porządku (a nawet więcej niż w porządku :cool3: ) to nie przytył ani grama.
Po operacji napisałam, że schudł tylko 1,5 kilo bo takie było wskazanie na wadze, ale na badaniu kontronym jak już nie był nawadniany kroplówkami, okazało się że to AŻ 6 KILO czyli ponad 20 % jego masy ciała. Jak możecie to dajcie znać jak było z Waszymi pieskami bo bardzo mi się to "nietycie" nie podoba.

Oczywiście w czwartek zapytam o wszytsko jego weta ale równie ważne są dla mnie Wasze zdania

Pozdrawiamy (po psiemu i po ludzku)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dzanus']Moja pani doktor poleciła mi podawać mu kapsułki tranu(najlepiej z pletwy rekina[/quote]

Mam sugestię:

Ja kupowałam (i nadal kupuję dla mojego Maksa i kotów) tran ciekły w butelce. Nie muszę ich nawet namawiać do zlizywania :loveu: . Hippies nie chciał jeść pod żadnym pozorem tabletek, zawsze je skrzętnie wypluwał :diabloti: więc kupiliśmy mu tran z rekina o smaku naturalnym rybim :eviltong: ale on się nim zalizywał :diabloti: . Co do suchej skóry to mogę ci polecić siemie lniane. To zależy od psa lub kota w jakiej postaci będzie je jadł. Hippies musiał mieć zmielone i dosypane do jedzonka (koty też) natomiast Maks wcina taki nie zmielony i też mu smakuje. Ale sierść jest super po tym, taaak się swieci i do tego ma lepszą odporność. Więc jak wasze zwierzaki polubią to namawiam bo warto.
Acha mogę wam jeszcze polecić witaminę C Juvit dla dzieci codziennie na lepsze krążenie i odporność.
Hippies jeszcze dostawał co 2-3 dni łyżkę parafiny i codziennie do wody wyciąg z huby brzozowej (zioła które się parzy). Myślę, nie, jestem pewna że to wszystko pozwoliło mu być dłużej z nami czuć się suuper jak na swój stan do samego końca (lekarze jak go widzieli nie wierzyli że jest w tak dobrym stanie i kondycji i że tak zdrowo wygląda, pomimo guza w brzuchu ).

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Hej,

Jeśli chodzi o wagę to max po operacji też był chudziutki. Teraz się ładnie zaokrąglił (oczywiscie bez przesady :razz: ). Jeśli chodzi o tran to oczywiscie jest on z watroby a nie pletwy :shake: nie wiem jak to sobie z ta pletwa wymyslilem :p. Max dostaje Iskial w tabletkach i nawet ich nie zauwaza.pochlania po prostu cala miske i kilka tabletek nie robi mu zadnej roznicy :cool3:. Niestety podczas przeswietlen jeszcze przed operacja wyszlo u niego ze ma zwyrodnienie tylnej czesci kregoslupa. Bolesna sprawa, ale jak lekarz wtedy powiedzial "to akurat go nie zabije" Teraz jednak widze ze sprawia mu to sporo problemow zwlaszcza z tylnymi nogami :sad:

pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...