Jump to content
Dogomania

Pies po usunięciu śledziony


dzanus

Recommended Posts

Dnia 27.11.2019 o 23:11, Luzaczek napisał:

Bardzo proszę o pomoc - mam dobrych weterynarzy, ale nie są onkologami, czy na Śląsku znajdę kogoś takiego ?
Pozdrawiam serdecznie wszystkich i z góry dziękuję za pomoc.

Bartek

Zaglądasz tu jesszcze ? Jak sie ma labek?

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Cześć :) 

Mam nadzieje, że jeszcze ktoś tutaj zagląda. Mieszkam w lesie i codziennie rano mam w zwyczaju spacerować z moim Buldożkiem po lesie. 7.12 znalazłam psa zwiniętego w kulkę w środku lasu, nie wykazywał żadnego zainteresowania mną i moim psiakiem, podniósł lekko głowę popatrzył smutnymi oczami i zawinął się z powrotem w kłębek. Nie myśląc dłużej odprowadziłam narwańca (buldożka) do domu i wróciłam po psinę. Pojechałam do oddalonej mieściny do najbliższej lecznicy, brak czipa, suczka na oko 5 letnia JRT po wielu ciążach, od razu padło hasło pseudo hodowla. Sunia nie mogła się poruszać, była zapchlona, unosiła ciągle lewą nogę, miała ogromny brzuch, sądziłam że jest w ciąży, dostała zastrzyki jako pierwsza pomoc i ulokowałam ją w domu w cieple nazajutrz w niedziele dostała kolejne zastrzyki i na poniedziałek byłam umówiona na USG badanie moczu i krwi. Usg wykryło zmiany na śledzionie, sunia od początku odkąd do nas trafiła miała wilczy apetyt, dawkowaliśmy jej małymi porcjami, piła normalnie, niestety w pierwszą noc zauwazyłam krwiomocz, pojedynczy epizod. Badania krwi wyszły następująco

Morfologia Erytrocyty ↓        3,5     T/l 5,5 — 8,5

Hemoglobina ↓        8,3     g/dl 12,0 — 18,0

Hematokryt ↓      26,2     % 37,0 — 55,0

MCV      75,9     fl 60,0 — 77,0

MCH ↑      24,1     pg 19,0 — 24,0

MCHC ↓      31,7     g/dL 32,0 — 36,0

Płytki krwi ↓      17        G/l 150 — 500 Uwagi: obecne agregaty płytek oraz makropłytki.

RDW-CV      15,40   % 13,20 — 19,60

Erytroblasty %        0,4     %

Erytroblasty Ilościowo        0,04   G/l

Leukocyty      10,72   G/l 6,00 — 12,00

• Neutrofile % ↑      78,0     % 55,0 — 75,0

• Neutrofile ilościowo        8,36   G/l 2,90 — 13,60

• Limfocyty %      16,0     % 13,0 — 30,0

• Limfocyty ilościowo        1,72   G/l 1,10 — 5,30

• Monocyty % ↑        6,0     % < 4,0

• Monocyty ilościowo        0,64   G/l 0,40 — 1,60

• Eozynofile %        0,0     % < 6,0

• Eozynofile ilościowo ↓        0,00   G/l 0,10 — 3,10

• Bazofile %        0,00   % 0,00 — 1,00 Neutrofile pałeczkowate 1,0% 0,0 — 6,0 Neutrofile segmentowane 77,0% 52,0 — 83,0

Obraz krwinek czerwonych anizocytoza, hipochromia

ALT (GPT) ↑    195,0     U/l < 60,0

AspAT (GOT)      37,0     U/l < 45,0

AP (ALP)    144,0     U/l < 155,0

Mocznik      35,0     mg/dl 20,0 — 50,0

Kreatynina ↓        0,4     mg/dl 0,5 — 1,7

Glukoza ↓      56        mg/dl 70 — 120

Białko całkowite        6,0     g/dl 5,5 — 7,5

wetka z pierwszej lecznicy powiedziała nam, że zmiany które ma na śledzionie mogą podkrwawiać przez co jest widoczna anemia i zaleciła podawanie przez tydzienleku, w celu zwiększenia krzepliwości krwi nastepnie wykonanie splenektomii. Czytając to forum przeraziłam się ogromnie że mała mi sie wykrwawi jak jakis guz peknie a ja nie bede w stanie jej pomoc przez to, że mieszkam w srodku lasu i najbliższa cywilizacja jest 20km stąd. Zadzwoniłam do znajomej rodziny, która jest wetką poprosiłam o rade, co robić, powiedziała, że jeśli sunia ma przerzuty to w ciągu najblizszych dwoch miesiecy odejdzie i nie ma sensu jej narażać na operacje, która jest bólem i nie przedłuży jej życia. Pojechałam do drugiego weta, chirurga oddalonego o 35km, zbadał ją ponownie i powiedział, że jeśli zaraz mała nie bedzie operowana to po prostu wykrwawi się nie ma czasu na podawanie jej leków, ma krew w razie czego i jeśli zajdzie potrzeba podczas operacji to przetoczy ją. Bolał ją brzuszek, nie chciała chodzić, apetyt miała. Następnego dnia rano zawiozłam małą z duszą na ramieniu na operacje, wiedziałam, że jest duze ryzyko ze operacja sie nie powiedzie, jej organizm był wyczerpany, wet powiedział że jesli po otworzeniu jej zobaczy przerzuty doradza nie wybudzanie. Czekałam jak na szpilkach na szczescie telefon nie dzwonił co oznacząło, ze operacja trwa. Po 3 godzinach dostałam telefon, ze pies jest juz w trakcie wybudzania i dobrze reaguje i zebym przyjechała, żeby mała się nie bała. Leżała otępiała na kocyku w ktorym ją przywiozłam przyjmując kroplówkę. Wet przekazał mi informacje oraz pokazał, że śledziona była pęknieta psiak sie podkrwawiał, ogon ładny natomiast w głowie śledziony tkwiły dwie zmiany, wg niego to krwiaki i psiak wyglądał mu na potrąconego lub pobitego. w całym jej ciele nie było żadnych zmian poza tym, że macice miała przedziurawioną i też ją usunął. dostała wit b12 podskórnie. Dostałam zastrzyki, które miałam wykonywac podskórnie antybiotyk oraz przeciwbolowy/przeciwzapalny w razie jakby sie działo coś złego dzwonić lub jechać od razu. Przerażona sytuacją i tym co mnie w ogole spotkało zabrałam Nelcię, bo tak ja nazwałam :) do domu połozyłam w ciepłym miejscu i czekałam jak na szpilkach wiedziałam ze 3 pierwsze doby sa decydujące. Pierwszego dnia mała cały dzien przespała, nie jadła i nie piła. Nastepnego dnia rano wyprózniła się w domu obok posłania i nadal spała. Wieczorem domagała się juz jedzenia co bardzo nas ucieszyło oraz sama o własnych siłach wyszła na dwór załatwić się. Na kontrole 3 doby od operacji przyszła już o własnych siłach ku uciesze nas wszystkich, wet dał mi komplet zastrzyków z antybiotykami juz nie dawał jej przeciwbolowego. Zdjał jej wenflon i dał kolejny raz wit b12 w zastrzyku (bardzo bolesny, serce mnie bolalo). Kolejne dni mijały spokojnie, Nelci apetyt dopisywał, nie zwymiotowała ani razu. Karmiłam ją gotowanym kurczakiem na przemiennie z wątróbką (zalecenie weta) z makaronem i warzywami, niestety ryż zostawiała. Co dwa dni podawałam jej antybiotyk. Nela bardzo dużo śpi, twardym głębokim snem (sni jej się) bardzo czesto. Do tej pory moje psy rzadko tak czesto i twardo spaly. Dziś po 14 dniach jadę na zdjęcie szwów, od zabiegu zmieniło się wszystko. Nela co prawda nie jest zainteresowana w zadnym stopniu naszym domowym pupilem (buldog francuski 5 lat) mimo ze ten co chwila zacheca ja do zabawy ona całkowicie go olewa. Przychodzi na kolana, rozkochała w sobie całą rodzinę. Niepokoi mnie tylko to, że szybko się męczy, i trzeba ja namawiac do wyjscia na dwór. Po podbiegnięciu zaczyna sapać, w domu też jej się czasem zdarza no i bardzo dużo śpi, czasem zdarza się kaszel. Wet jako profilaktykę kazał nam kupować obroże przeciwkleszczową oraz kropelki na kleszcze, powiedział nam, że jesli mała zachoruje na babeszjoze to jest wysokie ryzyko śmierci, a my mieszkamy w lesie. 

Po pierwsze, bardzo wam wszystkim dziekuje ponieważ ten wątek podnosił mnie na duchu przez te wszystkie dni, przeczytałam go od deski do deski, czułam w was oparcie. Martwie się o małą w dalszym ciągu, nasz buldog to istny wulkan energii, a ona przy nim jest taka słabiutka i cicha. Czasem patrzy na mnie smutnym wzrokiem a ja jestem przerazona ze ją coś boli. Nie znamy sie jeszcze za dobrze, ale otaczam ją opieką najlepiej jak potrafię. Ma w zwyczaju ziewając popiskiwac delikatnie i nigdy nie zapomne mojego przerazenia jak pierwszy raz to uslyszałam. :D Wmawiam sobie już że cos jej jest jak nagle zasapie, lub zasteka. Mój wet uważa, że to przez anemie tak szybko się męczy i trzeba poczekać aż z niej wyjdzie. Macie moze jakieś rady jak jej pomóc w dojsciu do pełni zdrowia? I jakie obroze, kropelki przeciwkleszczom polecacie. Do tej pory nasz buldog nosił Foresto, ale nie wiem, moze jest cos skuteczniejszego? Tabletki wet odradza. 
 

 

Link to comment
Share on other sites

To dopiero dwa tygodnie od operacji i zatamowania krwotoku. Wychodzenie z anemii trwa nawet do 6 m-cy. Sunia ma "słabą" krew frakcji erytrocytów. Słaby transport tlenu. Psinka ma prawo czuć duszność, osłabienie, męczliwość, senność. 

Może przydałoby się podawanie preparatu z wit. C przed posiłkami. Podnosi przyswajanie żelaza. 

Powodzenia.

Istotka zmarłaby w tym lesie, gdyby nie Ty. 

ps. Korzystnie jest dodawać surową, siekaną nać pietruszki do karmy mokrej.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo dziękuje za poradę, już kupuje pietruszkę. Jestem dziś po wizycie u weta, zdjęliśmy szwy, wet ja pooglądał jak chodzi zrobił wywiad dał nam tabletki na wzmocnienie wątroby biohepanex, przepisał również suplement rumen tabs i kontrolna wizyta za 3 tyg w celu sprawdzenia jak tam psinka dochodzi do zdrowia. 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Fragola napisał:

Bardzo dziękuje za poradę, już kupuje pietruszkę. Jestem dziś po wizycie u weta, zdjęliśmy szwy, wet ja pooglądał jak chodzi zrobił wywiad dał nam tabletki na wzmocnienie wątroby biohepanex, przepisał również suplement rumen tabs i kontrolna wizyta za 3 tyg w celu sprawdzenia jak tam psinka dochodzi do zdrowia. 

Rumen tabs dawałam swojej suczce, kiedy interesowała się odchodami innych zwierzaków na spacerach. Dobrze uzupełnia florę bakteryjną jelit. A to wspiera produkcję wit. B12 w jelicie grubym. Warto stosować minimum 3 m-ce. Później można przejść na gryzaki naturalne z nieczyszczonych, suszonych żwaczy, tzw. ciemne. Takie psie "smrodki-pychotki". 

Link to comment
Share on other sites

No Nelcia zjada ziemie i trawę i stąd te tabletki. Też nie wiemy czym była karmiona do tej pory przez całe swoje życie, wiemy że była źle traktowana, jako maszynka do rodzenia maluchów. Jej piersi nie jeden miot wykarmiły, takie powyciągane. Na jedzenie bardzo się rzuca. Ogólnie jest bardzo strachliwa, pilnuje się mnie i nie opuszcza nawet na moment, pozostałych domowników toleruje, na naszego buldozia trochę burczy jak zbyt nachalnie ją namawia do zabawy, ale ten od razu odpuszcza, wiec jest dobrze pod tym wzgledem choć początkowo bardzo się obawialam ich relacji, bo buldog mimo juz swojego teoretycznie statecznego wieku jest szalony i namolny. Kupiłam natkę pietruszki dodałam dziś do kurczaczka i wylizała wszystko :) 

 

 

https://prnt.sc/qgk300 - to jest mała jak ją znalazłam. https://prnt.sc/qgk6bs - godzina po przyniesieniu do domu.https://prnt.sc/qgk6y1 - noc po przyniesieniu do domu, krwiomocz wskazujący na obicie pęcherza, nerki, tak wytłumaczył mi wet i na to wskazywały wyniki moczu.  https://prnt.sc/qgk409 - dziś u weta, schowała się i za nic w świecie nie chciała wyjść :D  

Całusy dla wszystkich życzliwych kochających psiaki :) 

  • Like 1
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Fragola napisał:

No Nelcia zjada ziemie i trawę i stąd te tabletki. Też nie wiemy czym była karmiona do tej pory przez całe swoje życie, wiemy że była źle traktowana, jako maszynka do rodzenia maluchów. Jej piersi nie jeden miot wykarmiły, takie powyciągane. Na jedzenie bardzo się rzuca. Ogólnie jest bardzo strachliwa, pilnuje się mnie i nie opuszcza nawet na moment, pozostałych domowników toleruje, na naszego buldozia trochę burczy jak zbyt nachalnie ją namawia do zabawy, ale ten od razu odpuszcza, wiec jest dobrze pod tym wzgledem choć początkowo bardzo się obawialam ich relacji, bo buldog mimo juz swojego teoretycznie statecznego wieku jest szalony i namolny. Kupiłam natkę pietruszki dodałam dziś do kurczaczka i wylizała wszystko :) 

Nic dodać,nic ując - wszystkie rady są super trafione,a Ty czekaj spokojnie,aż mała dojdzie do siebie,wychodzenie z anemii trochę trwa.Mogłabyś jej też podawać surową wątróbkę (żelazo),ale musiałabyś zacząć od mikroskopijnych ilości,żeby sprawdzić jak zareaguje,bo w rzeczy samej - nie wiadomo czym była karmiona i jak zareaguje (biegunka).

Jesteś osobą zasługującą na najwyższy szacunek,Fragolo..uratowałaś suni życie,miałaś "pieskie święta" :),teraz powoli możesz oddychać spokojnie..a,wet też się swietnie spisał.Nelcia dostała wspaniały świąteczny prezent - życie.

Jeśli chodzi o kleszcze,to radziłabym Ci Kiltix lub Foresto (obroże),lub - ja mam psa po usunięciu śledziony (owczarek) oraz bernardynkę,która juz przechorowała babeszjozę i całą dwójkę traktuję  nakraplaniem preparatem Bravecto.Dopyszcznie - nie podałabym.

Zyczę Wam wszystkiego dobrego,odzywaj się jak się miewa Nelcia. M.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Niesamowita historia świąteczna.  Nela miała ogromne szczęście że na Ciebie trafiła. 

Jesteś wspaniała.

Dużo żelaza jest w krwi.  Np meatlove lub Lunderland. Wystarczy namoczyć odpowiednią dawkę dzienną w szklance wody zostawić na  kilka godzin a potem dodać do jedzenia. 

https://sklep.ekome.pl/pl/p/Ekome-suszona-hemoglobina-wolowa-200-g/505

Lub

https://sklep.meatlovepolska.pl/suplementy/282-krew-wolowa-500g-4260275022657.html

 

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Jestem pierwszy raz na forum; mam 12-letnią suczkę w trzeciej dobie po usunięciu śledziony. Zabieg był na cito , bo guz pękł i krwawił do jamy brzusznej. W trakcie zabiegu i po - miała przetoczoną krew. Cieszyłam się , że przez dwie doby po zabiegu wraca do zdrowia - wstaje ,  je , pije , wychodzi na dwór . Aż dziś grom z jasnego nieba - dostała ataku padaczki i nie widzi ... Wciąż nie ma wyniku histopatologii , więc nie wiadomo co się dzieje, czy to powikłanie operacji czy rozsiany nowotwór na mózgu. Czy ktoś miał takie powikłania pooperacyjne ?

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Dzień dobry, cześć,

W ubiegłym tygodniu byłyśmy z Soncią na wizycie kontrolnej m.in. z powodu malutkiej narośli ( wyglądającej jak kleszcz już napojony). Wet początkowo powiedziała, że to raczej nic groźnego, ale pobrala materiał "na wszelki wypadek). Następnego dnia otrzymałam tel., że niestety nie ma dobrych wieści - mastocytoma ( prawdopodobnie złośliwa). Miałam wrażenie, że serce mi pęknie. Na następny dzień miałyśmy się zgłosić z Soncią na USG brzucha - USG wykazało zaatakowana już śledzionę i prawdopodobnie ( będzie wiadomo po biopsji) płat watroby .. :-(. Aj, jak to boli.

Na ten moment jestesmy umówione na jutro na operację - właśnie wycięcia śledziony i narośli naskórnej. Potem, jeśli będzie się kwalifikowała ( to zależy od wyników biopsji z wątroby) czeka nas chemioterapia.

Soncia ma 11 lat, już kilka razy była poddawana narkozie, proszę Wam mocno, trzymajcie za nią kciuki jutro...

 

Pozdrawiamy ciepło.

 

 

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Beata14 napisał:

Soncia ma 11 lat, już kilka razy była poddawana narkozie, proszę Wam mocno, trzymajcie za nią kciuki jutro...

Sunia ma 11 lat,nowotwór z wieloma przerzutami,za chwilę brak śledziny,w efekcie mocno obnizoną odporność,a Ty chcesz ją męczyć chemią?? Dla kogo ma byc ta decyzja podjęta - dla Ciebie i spokoju sumienia (mocno egoistycznego),czy dla iluzji leczenia suni?

Czy wiesz co robi chemia z organizmem żywym? W tym stadium choroby u twojego psa będzie wyłącznie torturą,a sunia nie ma szans na wyzdrowienie.Nie męcz jej niepotrzebnymi (a jakże kosztownymi!) zabiegami.Skorzysta na nich wyłącznie - wet.

Link to comment
Share on other sites

 

17 godzin temu, bou napisał:

Sunia ma 11 lat,nowotwór z wieloma przerzutami,za chwilę brak śledziny,w efekcie mocno obnizoną odporność,a Ty chcesz ją męczyć chemią?? Dla kogo ma byc ta decyzja podjęta - dla Ciebie i spokoju sumienia (mocno egoistycznego),czy dla iluzji leczenia suni?

Czy wiesz co robi chemia z organizmem żywym? W tym stadium choroby u twojego psa będzie wyłącznie torturą,a sunia nie ma szans na wyzdrowienie.Nie męcz jej niepotrzebnymi (a jakże kosztownymi!) zabiegami.Skorzysta na nich wyłącznie - wet.

Cześć,

Czy wiesz, że informacja o stanie zdrowia Soni spadła na mnie w ubiegłym tygodniu?, czy wiesz, że pierwszy raz mam psinę z nowotworem i póki co wsłuchuję się w opcje leczenia, radzę/czytam? czy wiesz, że  nie jestem specjalistą weterynarii, i przede wszystkim czy wiesz jaką wartość  dla mnie ma więź z Sonią?

Jeśli nie, to z jakiego piszesz do mnie "tonem"agresywnym?

Dlaczego piszesz o "iluzji leczenia"?

Mimo wszystko dziękuję za tą wiadomość.

Link to comment
Share on other sites

Beata14,  to nie tak. Więź z psem jest jedyna w swoim rodzaju - dla Ciebie, dla mnie i dla Bou także. Niestety niejeden z psiarzy musiał podejmować te najtrudniejsze decyzje - kiedy dać psu bezbolesne odejście, kiedy dalsze leczenie jest tylko przedłużaniem koszmarnego cierpienia. I niestety są weci, którzy proponują leczenie przedłużające te cierpienia. Bez żadnych szans na wyleczenie, a nawet bodaj na krótką poprawę.

I tak potem pozostają nam ogromne znaki zapytania, czy może należało wstrzymać się jeszcze jeden dzień, jeszcze tydzień, może stałby się cud. Potem zostaje wsłuchiwanie się w kroki, których naprawdę już nie słychać, i oglądanie się na spacerze za cieniem, którego też nie ma.

Bou nie zamierzała być agresywna wobec Ciebie. Jej wypowiedź powinien przeczytać przede wszystkim Twój wet.

Byłoby dobrze, abyśmy potrafili kontrolować wtedy nasze rozpaczliwe emocje na tyle, aby nie odczuwał ich nasz pies.

Ale nie wiem, czy komukolwiek się to udało.

 

.   

Link to comment
Share on other sites

31 minut temu, Sowa napisał:

Beata14,  to nie tak. Więź z psem jest jedyna w swoim rodzaju - dla Ciebie, dla mnie i dla Bou także. Niestety niejeden z psiarzy musiał podejmować te najtrudniejsze decyzje - kiedy dać psu bezbolesne odejście, kiedy dalsze leczenie jest tylko przedłużaniem koszmarnego cierpienia. I niestety są weci, którzy proponują leczenie przedłużające te cierpienia. Bez żadnych szans na wyleczenie, a nawet bodaj na krótką poprawę.

I tak potem pozostają nam ogromne znaki zapytania, czy może należało wstrzymać się jeszcze jeden dzień, jeszcze tydzień, może stałby się cud. Potem zostaje wsłuchiwanie się w kroki, których naprawdę już nie słychać, i oglądanie się na spacerze za cieniem, którego też nie ma.

Bou nie zamierzała być agresywna wobec Ciebie. Jej wypowiedź powinien przeczytać przede wszystkim Twój wet.

Byłoby dobrze, abyśmy potrafili kontrolować wtedy nasze rozpaczliwe emocje na tyle, aby nie odczuwał ich nasz pies.

Ale nie wiem, czy komukolwiek się to udało.

 

.   

Sowa,

Myślę, że rozumiem intencje Bou -ale nie mogę zgodzić się na formę jej przekazania. 

Nie jest to teraz istotne, by skupiać wspomniane emocje na poście Bou ( swoją drogą Bou , gdzie wyczytałem/wyczytałaś, że Sonia ma liczne przerzuty?)

Jestem już po oddaniu Sonci w ręce chirurga - wspomniana operacja wycięcia śledziony.

Jestem również po rozmowie z wet. i mozliwych działaniach po operacji. 

Na ten moment wykluczyłysmy chemioterapię.

Pozdrawiam,

Beata

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Beata14 napisał:

 

Cześć,

Czy wiesz, że informacja o stanie zdrowia Soni spadła na mnie w ubiegłym tygodniu?, czy wiesz, że pierwszy raz mam psinę z nowotworem i póki co wsłuchuję się w opcje leczenia, radzę/czytam? czy wiesz, że  nie jestem specjalistą weterynarii, i przede wszystkim czy wiesz jaką wartość  dla mnie ma więź z Sonią?

Jeśli nie, to z jakiego piszesz do mnie "tonem"agresywnym?

Dlaczego piszesz o "iluzji leczenia"?

Mimo wszystko dziękuję za tą wiadomość.

Długo się zastanawiałam,czy Ci cokolwiek odpowiedzieć...Jednak bardzo dobrze rozumiem w jakim stanie emocjonalnym możesz się znajdować i jaki ból odczuwasz.Wiem,bardzo dobrze wiem,co oznacza grom z jasnego nieba,czyli wiadomość o najgroźniejszej chorobie naszego Przyjaciela.I wiem,ile błędów,czy tez może złych decyzji - popełniamy w takich momentach.Nie wiesz tego natomiast Ty...dlatego próbuję Ci uświadomić niektóre rzeczy,ale w żadnym wypadku nie masz doczynienia z moją "agresją".Kieruje mną wyłącznie dobro psa.Nie należę do osób wyłącznie głaszczących po głowce,jestem dość konkretna i...pewna swoich racji,do czego mam pełne przygotowanie.

Sonia choruje na raka.

Ma trzy ogniska choroby - mastocytoma,śledziona i (być może) wątroba.

Splenektomia niesie za sobą określone ryzyko (nie będę sie powtarzać,pisałam..)

Sunia ma 11 lat,jest seniorką,jej organizm jest słabszy z racji wieku.

Nowotwor - to bezwzlędny zabójca...rzadko udaje się mu wymknąć...

Na Twoim miejscu zapewniłabym jej maksymalny komfort i spokój,zdając sobie sprawę z tego,że jest na ostatniej prostej...teraz te dywagacje nie są tak bardzo zasadne jak wcześniej ,bo jak napisałaś - wet wycofał się z chemioterapii,a to była dla mnie w Twoim poście najbardziej wstrząsająca informacja.

Zadałaś jeszcze jedno pytanie - o iluzję leczenia.Tak,gdyby została wdrożona chemia -to byłaby jedynie iluzja leczenia,ale to temat rzeka...no i nieaktualny w tym momencie.

Napisz proszę, jak Sonia przeszła operację,jak się czuje i uwierz,że życzę jej zdrowia i sił.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 4.05.2020 o 11:33, bou napisał:

Długo się zastanawiałam,czy Ci cokolwiek odpowiedzieć...Jednak bardzo dobrze rozumiem w jakim stanie emocjonalnym możesz się znajdować i jaki ból odczuwasz.Wiem,bardzo dobrze wiem,co oznacza grom z jasnego nieba,czyli wiadomość o najgroźniejszej chorobie naszego Przyjaciela.I wiem,ile błędów,czy tez może złych decyzji - popełniamy w takich momentach.Nie wiesz tego natomiast Ty...dlatego próbuję Ci uświadomić niektóre rzeczy,ale w żadnym wypadku nie masz doczynienia z moją "agresją".Kieruje mną wyłącznie dobro psa.Nie należę do osób wyłącznie głaszczących po głowce,jestem dość konkretna i...pewna swoich racji,do czego mam pełne przygotowanie.

Sonia choruje na raka.

Ma trzy ogniska choroby - mastocytoma,śledziona i (być może) wątroba.

Splenektomia niesie za sobą określone ryzyko (nie będę sie powtarzać,pisałam..)

Sunia ma 11 lat,jest seniorką,jej organizm jest słabszy z racji wieku.

Nowotwor - to bezwzlędny zabójca...rzadko udaje się mu wymknąć...

Na Twoim miejscu zapewniłabym jej maksymalny komfort i spokój,zdając sobie sprawę z tego,że jest na ostatniej prostej...teraz te dywagacje nie są tak bardzo zasadne jak wcześniej ,bo jak napisałaś - wet wycofał się z chemioterapii,a to była dla mnie w Twoim poście najbardziej wstrząsająca informacja.

Zadałaś jeszcze jedno pytanie - o iluzję leczenia.Tak,gdyby została wdrożona chemia -to byłaby jedynie iluzja leczenia,ale to temat rzeka...no i nieaktualny w tym momencie.

Napisz proszę, jak Sonia przeszła operację,jak się czuje i uwierz,że życzę jej zdrowia i sił.

Cześć, dzień dobry,

Dziękuję,

Soncia, ma się całkiem dobrze.  Poza tym, że nie rozumie zupełnie konieczności noszenia ubranka pozabiegowego :-) 

Rozpoczyna się trzecia doba po zabiegu. Wczoraj miałyśmy wizytę kontrolną, wet była pod dużym wrażeniem takiej formy suni. Poza tym, że trochę więcej śpi i na razie nie zachęca do zabawy, jest pogodna, ma apetyt, ciągnie mnie na spacery dłuższe niż zalecał wet. 

Sam zabieg: śledziona wycięta, narośl "mastocytomowa" usunięta, zmiany na wątrobie najpewniej zwyrodnieniowe, związane z wiekiem Sonci. 

Na razie cieszymy się  każdym wspólnym momentem. 

Kontrola za dwa tygodnie. 

 

 

Psinka ma gromna wolę życia. 

 

Pozdrawiamy,

Beata& Sonia

 

Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, Beata14 napisał:

Na razie cieszymy się  każdym wspólnym momentem. 

Kontrola za dwa tygodnie. 

 

 

Psinka ma gromna wolę życia. 

Dzielna Sonia :) Wszystkiego najlepszego,dużo dobrych chwil i szybkiej rekonwalescencji,powodzenia :) Odezwij się za te 2 tygodnie,dobrze?

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

czytam ten watek od początku i sama nie wiem co mam myśleć. ..

Moja 14 letnia sunia jest chorowitkiem. Od 10 lat ma chora trzustkę, kiedyś miała częste i bardzo ostre ataki, od 3 lat mamy spokój na szczęście. Po drodze były wszelkie babeszjozy, problemy ze stawami, czerniak pod pachą, i wielkie kamienie w pęcherzu. Jesteśmy bardzo przewrażliwieni i jak widzimy gorsze samopoczucie, pojedyncze wymioty i lekką bolesność brzucha to od razu do weta żeby się trzustka nie uaktywniła z cała mocą.  W połowie lipca Sonia zwymiotowała na zółto i cała noc wierciła sie jakby obolała. Przy ataku trzustki ten ból był dużo silniejszy. Zrobiliśmy badania krwi - podwyżsozne leukocyty, dostała antybiotyk i przeciwwymiotne leki.  kontrola po antybiotykach nadal leukocytoza, kontrolne badanie usg i coś sie nie spodobało w jamie brzusznej. Zostalismy zapisania na koljny tydzien na powtórne usg do innej pani doktor. Długo robiła badanie i mówi ze jest w jamie brzusznej guz, prawdopodobne , że na trzustce i zmiana na wątrobie któa ma budowe tarczy taka typową dla złośliwych zmian. Guz ponad 5 cm. Mieliśmy obserwować zachowanie i kontrolować usg. Po miesiącu miało byc kontrolne USG. Akurat dzień przed zwymiotowała znowu, była taka osowiała, leżała dużo. Badanie i okazało sie , że guz powiększył się i miał już prawie 7 cm. Zrobiono szczegółowe badania krwi wszelkie wątrobowe, pod kątem trzustki itp i wszystko w normie.

Pani doktor mówiła, że guz wyglada brzydko i nie można go zlokalizować na usg i można to tak zostawić albo operować ale jak sie okaże że sa przerzuty albo nie da sie go usunąć to tylko zaszyja albo eutanazja.  Dostaliśmy tabletki wpsomagające Neoplasmoxan i za tydzien kolejne usg. Pani doktor mówila ze jakby to był jej pies to nie podjełaby sie operacji ze wzgledu na wiek i obraz jaki daje na usg guz.

Nie wiem czy to zasługa tych tabletek czy tak poprostu ale psina wróciła do formy, chętniej sie bawi, apetyt dopisuje, bryka warczy szczeka. Mega poprawa

Wczoraj po tygodniu kolejne usg i guz urósł znowu, ma juz ponad 8 cm, ale wezwała drugą lekarkę bo coś jej tu nie gra. Mówiła, że guz dzisiaj na badaniu ma jakby inną strukturę, jego echogeniczność jest inna. Nawet mówiła szeptem do tej drugiej ze zaczyna sie zastanawiać czy większa część tego to nie jest tak dziwnie zawinięta  głowa trzustki.

Oczywiście cały czas powtarza ze jest bardzo źle że musimy podjac pilnie decyzje czy otwieramy psa czy zostawiamy tak, bo w każdej chwili guz może pęknąc i zalać narzady i wtedy w ciągu godziny bedzie po psie.  Masakra jakas Sonia jest mega żywa, śpi po nocach ładnie ( a jak tylko coś jej dolega to chodzi całą noc i nie może sobie miejsca znaleźć.)

ogólnie to zaleciła nam, żeby poszukać gdzieś i pojechać zrobić tomograf skoro chcemy wiedzieć co to.

Sonia bez objawów sobie śpi grzecznie w nocy a ja drugi tydzień świruje, nie śpię. Najpierw nie spałam bo chodizła i byłą niespokojna, teraz ona pięknie śpi cała noc a ja nie mogę oka zmrużyć bo tylko nasłuchuję czy wszytsko ok, co chwile chodze , zaglądam do niej. Kazda poruszenie łapy, zmiana położenia we śnei ja juz   z paniką czy nic sie nie dzieje cyz  guz nie pękł. ..

 

Dzisiaj podjęlam decyzje że jedziemy na usg i powtórzyc badania do Przemyśla do Ady tam zwierzaki wyciągaja z takich tragicznych stanów...  Moja niunia źle znosi jazdę ale ty tylko 100 km . Operacje tez wolałabym zeby tam miała, bo u nas wet otwarty tylko do 17 i wydaja ci nie wybudzonego psa i rób co chcesz jak sie cos dzieje w nocy... Niby dobry gabinet i dobrze wyposazony ale pani doktor opryskliwa i sznaująca swój wolny czas. Tam w Przemyslu jest szpital przy przychodni, wydaje mi sie ze tak byłoby bezpieczniej.

 

Ale ona super sie czuje, apetyt dopisuje, nie widac bólu, czy to możliwe, że tak źle jest. Jak sie patrzy na psa w takiej dobrej formie to trudno jest podjąćdecyzje o zrobieniu operacji tu i teraz, operacji z której mozę sie nie wybudzić.

Dzisiaj o 16 kończe prace i od razu jedziemy. wizyta o 18

 

 

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, axxk napisał:

Dzisiaj o 16 kończe prace i od razu jedziemy. wizyta o 18

Współczuję Wam,sytuacja jest rzeczywiście trudna...daj znać po wizycie,b.proszę.

Opisałaś sprawę,nie pytasz o rady,więc przesyłam Tobie i Soni najserdeczniejsze mysli i tzw.złota maxymę - lepsze jest wrogiem dobrego.

Odezwij się.

 

Link to comment
Share on other sites

byliśmy wczoraj w Przemyślu, nie zostawiaja nam cienia złudzeń, jest bardzo źle, guz nie jest w miąszu śledziony więc prawdopodobnie pierwsze podejrzenia czyli trzustka. Możliwe, że jest przyrośniety do ściany żołądka, nerki.. zmiany na wątrobie sa, zmiany ale niegroźne na nerkach.  Możemy dla pewności poszukać i zrobic tomografie, która nam dokładniej powie co i jak albo otworzyć psa i wtedy zobaczyć , ale prawie napewno nie da sie tego usunąć. .. całą budowa, nieregularny kształt itp wskazują na złośliwy... do tego taki szybki wzrost. co tydzien ten guz jest wiekszy o conajmniej centymetr

Żeby zrobić tomografie trzeba uśpić psine, a wczorajsze ekg wyszło brzydko. w piątek jedziemy jeszcze na echo serca.

orientuje sie ktoś ile kosztuje taki tomograf?

Sonia źle znosi jazde, wczorajsze 4 godziny podróży wymęczyły ją bardzo, a na tomograf trzeba dużo dalej jechać, o il da sie zrobić.

4 lekarzy mówi mniejwiecej to samo...

ja juz nie wiem co robic dalej

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, axxk napisał:

ja juz nie wiem co robic dalej

Sonia jest już seniorką,ma zaawansowane zmiany nowotworowe,które z pewnością się nie cofną,będą postępować dalej i przysparzać jej bólu i cierpienia.Powiedz,po co komu wiedza po TK,.czy to cos zmieni?Czy te informacje będą miały wpływ na zdrowie Soni? NIE.

Pozwól jej spokojnie dojść do mety,nie męcz bezcelowymi jazdami i badaniami,jak zobaczysz,że Sonia cierpi - nie zastanawiaj się,pozwól i pomóż  jej odejść,jesteś jej to winna za miłość wieloletnią,przywiązanie i ufność.Nie zawiedz jej.

Przykro mi...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...