Jump to content
Dogomania

PETA zabija tysiace zwierzat


sleepingbyday

Recommended Posts

  • Replies 94
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='LadyS']Porównywanie psów i ludzi w wielu kwestiach nie jest etyczne - tutaj również uważam, że jest nie na miejscu.[/QUOTE]

here we go again...

uważasz, ze podstawowe prawa, do życia, braku bólu, pełnego brzucha - dotyczą tylko jednego gatunku?

dzieci żołnierze są spaczone na całe zycie. nigdy nie wiadomo, czy praca psychologa z nimi da wyniki. uważasz, ze powinny być izolowane od społeczeństwa na wszelki wypadek?
bo ja - nie.
tego dotyczyło to porównanie.
co w nim tak cię oburzyło?

Link to comment
Share on other sites

z brazowa sie zgodze,a Ameryka to nie jest kraj moich marzen ze wzgledu na ogromne kontrasty.
Cierpia nie tylko ludzie spiacy pod gazetami bo za mlodu sie nie ubezpieczyli,duza przestepczosc ,ale i zwierzata.
kto ma kase szerokie plecy i lokcie ten moze przezyc inny "wegetuje "

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wolf122']Może jestem mało kumaty ale dalej nie rozumiem,co masz na myśli...[/QUOTE]

No ja nie bardzo wiem, co było trudnego w tym, co napisałam. Jestem zdania - mojego prywatnego, osobistego - że porównywanie bezdomnych psów do dzieci żołnierzy, którzy gdzieś tam zginęli, jest nie na miejscu -tak zrozumiałam wypowiedź Sybel. Tak samo uważam, że nieetyczne jest pisanie, że ktoś jest beznadziejny, bo oddaje psa z powodu astmy u małego dziecka do 2-3 roku życia - sorry, ale w takim wypadku, gdy nie da się absolutnie nic zrobić (podawanie silnych leków na astmę jest niewskazane w tym wieku, wiem, bo mam astmę od dzieciństwa), to lepiej oddać psa do dobrego domu, niż ryzykować zdrowiem/życiem dziecka. Chodzi mi o to, że są sytuacje, gdy nie da się wyrównać etycznie ludzi i psów - ja np. w pożarze ratowałabym najpierw człowieka, potem psa. Co nie zmienia faktu - bo zaraz pewnie takie głosy się pojawią - że zarówno w USA, jak i Polsce dochodzi do skrajności - tam nie daje się szans praktycznie żadnym psom, a tutaj skupia się na ratowaniu bardzo starych/bardzo chorych, podczas gdy za te środki dałoby się wysterylizować i wyadoptować kilkanaście młodych. Podkreślam - nie uznaję sytuacji w USA za dobrą, nie jestem za usypianiem wszystkich zwierząt, jak leci, jestem przeciwko stosowaniu przemocy i uważam, że pies powinien być członkiem rodziny. Co nie zmienia faktu, że nie jestem oderwana od rzeczywistości i nie postuluję znaku równości między ludźmi i psami zawsze i wszędzie.Czy teraz jest to jasne?

[quote name='sleepingbyday']here we go again...

uważasz, ze podstawowe prawa, do życia, braku bólu, pełnego brzucha - dotyczą tylko jednego gatunku?

dzieci żołnierze są spaczone na całe zycie. nigdy nie wiadomo, czy praca psychologa z nimi da wyniki. uważasz, ze powinny być izolowane od społeczeństwa na wszelki wypadek?
bo ja - nie.
tego dotyczyło to porównanie.
co w nim tak cię oburzyło?[/QUOTE]

Oburzyło mnie to, że porównujesz usypianie psów do - jak zrozumiałam - podobnych działań w stosunku do dzieci; widać, być może moje oburzenie wynikało z pochopnego zrozumienia Twojego nie do końca jasnego postu. Wyżej opisałam szerzej swoje stanowisko, mam nadzieję, że jest to dla Ciebie zrozumiałe ;) "Spaczone" są też dzieci alkoholików, narkomanów, ofiary przemocy w rodzinie, dzieci, które mają chorobliwie nadopiekuńczych rodziców - a tych w Polsce nie brakuje. Ja żałuje, że tak mało osób zajmuje się zarówno tymi dziećmi, jak i psami ;) Podstawowe prawa oczywiscie dotyczą wszystkich gatunków, choć jest to hipokryzja - któż z nas nie zabił komara?

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

Przez pewien okres czasu korespondowałam z osobą z PETA i nie czuję się powołana do ich krytyki.W końcu to oni tam są,oni działają,znają realia sytuacyjne.A my jako nacja mamy dość dużo do zrobienia i uporządkowania swojego podwórka..
Są i takie schroniska jak Sopot,ale są takie jak przeklęte Małoszyce...Są krwawe W...Dlatego proponuję-zacznijmy od siebie a następnie inni...Amerykanie wiedzą co robią-że usypiają?Ja też usypiałam,usypiam i będę usypiać do końca swoich dni..
Nie jednego psa bym uśpiła skracając mu mękę czekania,mękę głodu,bicia,chorób...A tak się składa,że znam pewne środowiska i akurat o Amerykanów to jestem spokojna.PETA wie co robi!.
EOT
Elżbieta

Link to comment
Share on other sites

Teraz rozumiem w 100%. Twoją wypowiedź rozumiałem ale chciałem być pewny Twojego stanowiska,by niepotrzebnie nie strzępić ....klawiatury.Masz prawo do takiego stanowiska i ja przynajmniej tego nie neguję choć na pewno w wielu kwestiach się nie zgodzilibyśmy.Choćby w tej poruszonej powyżej o dzieciach ,etyce itd.A czemu?Bo widzę ludzi i zwierzęta w innej perspektywie niż Ty ale to temat morze także wybacz....Lecę z psami na spacer;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wolf122']Teraz rozumiem w 100%. Twoją wypowiedź rozumiałem ale chciałem być pewny Twojego stanowiska,by niepotrzebnie nie strzępić ....klawiatury.Masz prawo do takiego stanowiska i ja przynajmniej tego nie neguję choć na pewno w wielu kwestiach się nie zgodzilibyśmy.Choćby w tej poruszonej powyżej o dzieciach ,etyce itd.A czemu?Bo widzę ludzi i zwierzęta w innej perspektywie niż Ty ale to temat morze także wybacz....Lecę z psami na spacer;)[/QUOTE]

Ja wiem, że mam prawo do swojego stanowiska - jak i Ty do swojego, skoro jednak nie jesteś skory do dyskusji, to nie rozumiem, po co w ogóle pytałeś - trochę szkoda czasu i klawiatury ;)

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie porównywanie dzieci żołnierzy do bezdomnych psów jest kompletną porażką. Jak już koniecznie ktoś chce tak porównywać, to raczej do psów używanych do walk (które ro psy w znakomitej większosci dostają wyrok). Dzieci żołnierze też często nie są zdolne do życia, zresztą chociażby w Rosji jest gigantyczny problem z dorosłymi żołnierzami po Czeczenii, którzy tak bardzo rozsmakowali się w zabijaniu, ze nie są absolutnie zdolni do życia w społeczeństwie, często emigrują np. na Kamczatkę czy inne zadupie i wynajmują się jako żołnierze mafii tudzież innych watażków. Jak dla mnie należy takich ludzi oceniać, a jak nie rokują - izolować, wysyłać gdzieś, gdzie można spożytkować ich nadmiar energii. Tak samo, jak agresywne psy - izolowane, a w ostateczności usypiane.
Podobnie ludzi sparaliżowanych, zupełne rośliny (np. chłopak, który od 27 lat leży w śpiączce, wiecznie leczony na infekcje, zaniedbywany w ośrodku pomocy - [url]http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53581,11576486,Pozwolcie_mu_umrzec____matka_walczy_o_skrocenie_cierpien.html[/url]) powinno się odłączać, pozwalać godnie umrzeć - tak samo, jak chore, nierokujące psy. Proste. Przynajmniej dla mnie. Te porównania mi się nie podobają, ale skoro już ich używamy, to warto w obie strony. Jasne, każdy chce żyć. Tylko ludzie naprodukowali tego życia po prostu za dużo, pozwolili przetrwać również takim stworzeniom, które nie powinny przeżyć - np. tym, którzy walczą o prawo do swojej śmierci i się im tego prawnie odmawia.

Nie wiem, czy wypowiedź jest składna, może troszkę przerysowana, więc nie musicie od razu mnie kamienować, ale chodzi mi o ogólne analizy sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel']Dla mnie porównywanie dzieci żołnierzy do bezdomnych psów jest kompletną porażką. Jak już koniecznie ktoś chce tak porównywać, to raczej do psów używanych do walk (które ro psy w znakomitej większosci dostają wyrok). Dzieci żołnierze też często nie są zdolne do życia, zresztą chociażby w Rosji jest gigantyczny problem z dorosłymi żołnierzami po Czeczenii, którzy tak bardzo rozsmakowali się w zabijaniu, ze nie są absolutnie zdolni do życia w społeczeństwie, często emigrują np. na Kamczatkę czy inne zadupie i wynajmują się jako żołnierze mafii tudzież innych watażków. Jak dla mnie należy takich ludzi oceniać, a jak nie rokują - izolować, wysyłać gdzieś, gdzie można spożytkować ich nadmiar energii. Tak samo, jak agresywne psy - izolowane, a w ostateczności usypiane.
Podobnie ludzi sparaliżowanych, zupełne rośliny (np. chłopak, który od 27 lat leży w śpiączce, wiecznie leczony na infekcje, zaniedbywany w ośrodku pomocy - [URL]http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53581,11576486,Pozwolcie_mu_umrzec____matka_walczy_o_skrocenie_cierpien.html[/URL]) powinno się odłączać, pozwalać godnie umrzeć - tak samo, jak chore, nierokujące psy. Proste. Przynajmniej dla mnie. Te porównania mi się nie podobają, ale skoro już ich używamy, to warto w obie strony. Jasne, każdy chce żyć. Tylko ludzie naprodukowali tego życia po prostu za dużo, pozwolili przetrwać również takim stworzeniom, które nie powinny przeżyć - np. tym, którzy walczą o prawo do swojej śmierci i się im tego prawnie odmawia.

Nie wiem, czy wypowiedź jest składna, może troszkę przerysowana, więc nie musicie od razu mnie kamienować, ale chodzi mi o ogólne analizy sytuacji.[/QUOTE]

Całkowicie się z Tobą zgadzam. Podam jeszcze taki przykład, który mnie przeraża. Nawiązując do sytuacji, o której już mówiłam - konieczność oddania psa z powodu silnej astmy u dziecka - mówię tutaj o sytuacji, gdy dotyczy to małego dziecka i nie jest wymyślone, żeby tylko psa oddać, ale wszystko zostało sprawdzone i nic nie działa. Czyli sytuacja bez wyjścia - psa trzeba oddać i już. W takiej sytuacji przeciwstawiamy samopoczucie psa (który w końcu przyzwyczai się do nowego, dobrego domu, jak i psy schroniskowe) życiu i zdrowiu dziecka. I tutaj wiele głosów odzywa się, że to jest straszne, żeby tak psa oddać, że on cierpi, że [B]na pewno[/B] da się zrobić coś innego - jest to krzywdzące dla rodziny, która musi pozbyć się przyjaciela, ale i z punktu widzenia mojego to jest po prostu okrutne - samopoczucie psa jest ważniejsze niż zdrowie i zycie dziecka. Broniony jest pies. Za to w odwrotnej sytuacji, gdy chodzi o dobre samopoczucie dziecka i zdrowie/życie psa... też broniony jest pies - całkiem oczywiście słusznie. I pojawiają się hasła, żeby dziecku lepiej sprać tyłek, jak mu się coś nie podoba, bo dziecko to sobie może. Czyli jego samopoczucie jest mniej ważne w tej sytuacji - słusznie, bo samopoczucie nikogo nie powinno stać ponad zdrowiem i życiem innego stworzenia, czy to zwierzęcia, czy człowieka. Tylko skoro słuszne jest wg takich osób bronienie psa, którego życie i zdrowie jest zagrożone - czemu nie jest bronione w poprzedniej sytuacji dziecko, którego życie i zdrowie jest zagrożone? Oczywiście, ani dziecko, ani pies nie są winni tej sytuacji. No ale jeśli chce się równać etykę i porównywać ludzi i dzieci - no to dlaczego jednak wielbiciele zwierząt robią to schematycznie i niesprawiedliwie?
To taka moja mała dygresja i przemyślenie odnoszące się do zrównywania poziomem ludzi i psów.

Link to comment
Share on other sites

LadyS- ja się z Tobą całkowicie zgodze.
czytam wątek i Twoje wypowiedzi mają dla mnie sens.
Porównywanie psów do dzieci żołnierzy- nie skomentuję.

W sytuacji choroby dziecka np astmy, rozumiem ludzi którzy muszą oddać swojego psa. Nie namawiałabym nikogo do tego, żeby dziecku zacząć podawać silne leki żeby tylko pies został w domu. Sama dzieci nie mam- psy owszem. Kocham je bardzo, ale gdybym miała dziecko, to ono byłoby dla mnie najważniejsze i to jest normalne, zdrowe podejście.
Wartości życia człowieka i psa nie można porównywać- takie porównanie jest z góry przesądzone.

Link to comment
Share on other sites

zapominacie, o czym pisalismy wcześniej! że łatkę "agresywny" przypina się zbyt łatwo. stąd niejednoznaczność systemu szybkiego usypiania "bo nie rokuje". przyzwyczajenie jest mega niebezpieczne, tu jest problem, zbyt łatwo podejmuje się decyzje nieodwracalne. o, może podkreslę, pozbawieniu życia.

stąd porównanie do dzieci (czy żołnierzy, czy alkoholików etc) - automatyzm w ocenie, z przyzwyczajenia, takiego trochę, jak mają lekarze czy policjanci - jest zły. nie chodziło mi o usypianie dzieciaków, to chyba jasne?



to się oczywiście tyczy tez drugiego bieguna - pozwalanie na mękę psów chorych nieuleczalnie, fizycznie i psychicznie "bo nie usypiamy".


Stąd to pytanie, czy PETA została wystawiona z powodów politycznych, czy faktycznie ma za uszami ze zbyt łatwą oceną "agresywny". To jest jedyne pytanie, jakie mi się nasunęło po przeczytaniu tego njusa.
My z tym nic nie zrobimy, min dlatego, bo mamy swoje podwórkio do ogranięcia, jak trzeźwo pisze waldi. Ale chcieć wiedzieć co i jak, to inna sprawa.


Zresztą, co do usypiania i konsekwencji, jest jedna ważna sprawa, może powiem na przykładzie.
uważam, że musimy usypiać ślepe mioty, natomiast pracuję nad nie pisaniem, że "jestem za usypianiem ślepych miotów". nigdy nie jestem i nie byłam za tym. ale muszę podejmować takie decyzje, bo wyżej stawiam problemu rozwiązanie bezdomności nad pseudo-spokojem swojego sumienia.
co nie zmienia faktu, że nie mam wątpliwości, że te wszystkie ślepe mioty obciążają moje sumienie. ponieważ psy mają prawo do zycia i je uznajemy, to to samo dotyczy ślepych miotów. i to nie jest jakaś teoretyczna abstrakcja, tylko konkretne psy, o śmierci których zadecydowałam nie z powodów zdrowotnych.
jest w tym schizofrenia duszy i o to mam pretensje do ludzi (społeczeństwa), że wymuszają na mnie takie świństwa swoimi ohydnymi czynami i robaczywymi duszami.


ps - o co chodzi z tą astmą?

ps -oburzenia z powodu porównania dwóch gatunków, skoro uznajecie, że mają etycznie takie same prawa podstawowe - nie skomentuję.

Link to comment
Share on other sites

Oczywiście, ze zrozumiałe jest oddawanie psa w sytuacji, kiedy zagrożone jest dziecko. Ale- oddawanie do innego domu, jakakolwiek inwencja w szukaniu tegoż domu. a nie wywożenie do schronu (najczęściej z wielkimi pretensjami "przecież do lasu nie wywiozłem")- a to jest najczęstsza forma. Tak samo - za granicę nie wyjeżdża się na długo z dnia na dzień, a jednak ludzie zazwyczaj nie robią NIC, żeby psu znaleźć dom, tylko tuż przed wyjazdem odwożą- w najlepszym razie- do schroniska.

Usypianie psów naprawdę cierpiących, którym pomóc nie można, powinno być moralnym obowiązkiem każdego opiekuna, czy schroniska, czy opiekuna indywidualnego. Ale trzeba pamiętać, ze to, co nam może się wydawać już cierpieniem, może nim nie być. Chociażby zwierzaki sparaliżowane- o ile w warunkach schroniskowych uspypia się je ze względu na po prostu brak personelu do indywidualnej opieki, o tyle w domach indywidualnych funkcjonuja one zupełnie normalnie. co więcej- znając zarówno zwierzęta jak i ludzi w rózny sposób niepełnosprawnych, śmiem twierdzić, że zwierzęta z ułomnosciami radza sobie o wiele lepiej niż ludzi. Ludzi najczęściej "blokuje głowa", rozpamiętywanie o tym, czego się nie ma. Zwierzę nie zastanawia się co by było gdyby, tylko przyjmuje życie w takiej postaci jakie jest. I cieszy się z małych rzeczy- np z ganiania z piłką, a nie myśli "ale przez przeszkody to sobie nie poskaczę".
Jako norma powinno być także leczenie paliatywne starych psów, oczywiście w granicach wyznaczonych cierpieniem zwierzęcia- czyli tak długo, jak jesteśmy w stanie zapewnić psu komfort życia. Sama starość absolutnie nie powinna być wskazaniem do uśmiercenia.

P.S. Jeszcze coś- dla mnie ratowanie na siłę człowieka niezdolnego do życia, chociażby dzieci, z tak poważnymi wadami, że wiadomo, że są skazane jedynie na krótkie, beznadziejne życie w cierpieniu- jest po prostu wstrętne.

Link to comment
Share on other sites

Z astmą chodzi o to, że to przykład. Przykład, którego jednak nie skomentowałaś, gdy przeciwstawiłam dwie sytuacje etycznego porównywania dzieci i psów - gdy to właśnie dzieci sa pokrzywdzone, nie psy. Etyka ma to do siebie, że nigdy nie jest dobra dla każdego i w każdej sytuacji. Ja np. etycznie jestem przeciwko ograniczaniu wolności wyboru ludziom, ale jednocześnie uważam, że osoby takie, jak alkoholicy, którzy leczyli się kilkukrotnie i leczenie nie przynosi rezultatów - powinny być sterylizowane. I jest to kontrowersyjny pogląd. Tak samo jestem przeciwko zabijaniu dzieci narodzonych, ale "za" aborcją, tzn. nie jest ona dla mnie zła. Z tego też powodu dziwi mnie, że "nie skomentujesz" oburzenia z powodu porównywania dwóch gatunków - już dawno uznaliśmy gatunek psi (tak, my - ludzie zajmujący się psią bezdomnością) za gatunek, którego dotyczy inna etyka niż ludzi. Choćby dlatego, że kastrujemy, sterylizujemy zwierzęta, usypiamy ślepe mioty - ja jestem także za tym, aby usypiać psy bardzo stare i bardzo chore, mówię oczywiście o bezdomnych. Natomiast nie kastrujemy i nie sterylizujemy ludzi, nie usypiamy dzieci tam, gdzie jest ich zbyt wiele. Ba, nawet tego zabraniamy prawem! I jak tu mówić o porównaniu etycznym? Dla mnie to są zupełnie dwa odrębne systemy etyczne. Nie zmienia to jednak faktu, że mogę uważać i uważam, że psy mają prawo do życia, do dania im szansy, że konieczne jest dbanie o nie, karmienie, opieka weterynaryjna - prócz tego uważam, że psom potrzebne jest wychowanie, a nie jedynie "chowanie". Czy to sprawia, że jestem według Ciebie gorsza - bo nie uznaje porównywania etycznego ludzi i zwierząt, kiedy mimo to postuluję dla nich duże prawa? Mnie nie chodzi o zabieranie praw zwierzętom, tylko o brak porównań między dwoma gatunkami. Tak samo, jak nie można porównywać psów i wilków czy kotów i tygrysów pod tymi samymi względami etycznymi - jedne przecież sterylizujemy, a drugie rozmnażamy, bo jest ich za mało.

Edit, bo ulv się odezwała i chciałam się odnieść ;)
Ja ogólnie nie jestem za usypianiem psów starych, bo są stare. Natomiast uważam, że [U]w obecnych warunkach[/U], gdy psy stare - często ślepe, niewidome, mające problemy z poruszaniem się, z jedzeniem - są trzymane w schroniskach aż do czasu, gdy "naturalnie" umrą - jest dla mnie to okrucieństwem. Tak samo, jak leczenie "na siłę" niektórych zwierząt. I przyznam szczerze, że serce mnie boli i zęby mi zgrzytają, jak widzę kolejny wątek pomocy staruszkowi psiemu, już ślepemu, mającemu problemy z wypróżnianiem, mającego odleżyny, bo prawie nie chodzi, czy mającemu poważne wady (vide wątek o małej suni z łańcucha z wodogłowiem) - tylko po to, żeby przedłużyć jego życie (oraz niekiedy cierpienia) o kilka tygodni. Tutaj zbiera się spora kasa - a tę kasę można by przeznaczyć na wyciachanie i wyadoptowanie kilkunastu młodych psów. Gdyby skala bezdomności była w Polsce mała, no to rozumiem takie zachowanie, że ratuje się starego psa, bo jest mało psów bezdomnych. Ale gdy w schroniskach jest po prostu masa psów i ratuje się tego, który i tak długo nie pożyje - może to jest okrutne, ale dla mnie to jest po prostu głupie. I choć szkoda mi tego psa, to wolałabym go uśpić, tak jak usypiam ślepe mioty, mimo że mi ich szkoda i że mają przed sobą teoretycznie całe życie. Po prostu staram się patrzeć na problem nie przez pryzmat jednego psa, tylko przez pryzmat skali problemu.
I dla mnie ratowanie na siłę czy to zwierzęcia, czy człowieka - jest okrutne. Co nadal nie zmienia faktu, że nie ma mowy o tej samej etyce w stosunku do jakichkolwiek gatunków.

Edited by LadyS
Link to comment
Share on other sites

przeciwnicy eutanazji mają - wydaje mi się, ze słuszne - obawy o stopniowe, ale nieuchronne przesuwanie granicy, kiedy mozna.

jako gatunek mamy wprawę w tym przesuwaniu wyrobioną na zwierzętach domowych./ zakres, kiedy można, jest prawnie większy, niz u ludzi, a zwyczajowo - to ho ho. bo brak personelu do opieki nad sparalizowanym azorem czy pracy nad przerażoną perełką. bo za tą samą cenę więcej psów się wyleczy z prostszych chorób. itd etc.

i to racja, wiadomo, ale co to zmienia dla martwego azora? i dla naszych sumień?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']przeciwnicy eutanazji mają - wydaje mi się, ze słuszne - obawy o stopniowe, ale nieuchronne przesuwanie granicy, kiedy mozna.

jako gatunek mamy wprawę w tym przesuwaniu wyrobioną na zwierzętach domowych./ zakres, kiedy można, jest prawnie większy, niz u ludzi, a zwyczajowo - to ho ho. bo brak personelu do opieki nad sparalizowanym azorem czy pracy nad przerażoną perełką. bo za tą samą cenę więcej psów się wyleczy z prostszych chorób. itd etc.

i to racja, wiadomo, ale co to zmienia dla martwego azora? i dla naszych sumień?[/QUOTE]

Na tej samej zasadzie mogłabym już osiwieć ze zgryzoty, bo przecież tyle psów już nie żyje. Widać moje sumienie ma jednak inne zdanie, a i serce mam z kamienia, bo nie uznaję, że pies = człowiek. Odnoszę wrazenie, że ta dyskusja nie ma sensu.

Link to comment
Share on other sites

LadyS - nie skomentowałam tej astmy, bo nie załapałam "przykładowości". teraz wystarczy mi się podpisac pod ulvheddin.


i co do praw podstawowych - kto się godził, ten się godził ;-). tzn owszem, ja robię to, co robię i o czym pisałaś, np. ograniczam wolność wyboru co do mania jajek przez azora, ale z powodu takiego, ze jest to na mnie wymuszane (patrz post o usypianiu miotów, to się w sumie stosuje). i uznaję swoją winę, która ofkors byłaby większa, jakbym pozwalała na zwiększenie bezdomności, stąd wybory.
Ale stosowanie innej etyki jest przemocowe, a nie słuszne. wymuszone okolicznościami, a w przypadku przeciętnego człowieka - zwykłą przewagą nad zwierzętami. nikt nam nie dał takich prerogatyw, sami je ukradliśmy. dla mnie to nie etyka.

i owszem jesli jesteśmy uczciwi i o etyce nie piszemy abstrakcyjnie, to nie wiem, dlaczego jeszcze nie jestem siwa ze zgryzoty ;-).

jasne, wypieram tak na co dzień myślenie o tym, bo szału można dostac, natomiast fakt pozostaje faktem. nasza inna etyka jest wygodniejsza dla nas. i bum - przestaje być etyką.

co nie znaczy, ze pies równa się człowiek.



osobno pytanie z ciekawości - alkoholizm się dziedziczy? tzn dosłownie, nie pytam o wpływ wychowania. np oddane do adopcji dziecko alkoholika (zakładając adopcję przez nienałogową rodzinę) jest obarczone ryzykiem?

Link to comment
Share on other sites

Dziecko alkoholika jest przede wszystkim obarczone chorobami - w końcu matka była alkoholiczką. Nie wiem, czy się dziedziczy, tyle jednak naoglądałam się rodzin alkoholików, którzy wcale nie chcą się wyleczyć, że uważam, że nie powinni oni wcale mieć możliwości rozrodu.

Link to comment
Share on other sites

jakimi chorobami?


aaa, przypomniała mi się, a propos astmy, historia sprzed jakichs dwóch miesięcy, szukany był nowy dom dla psa z powodu astmy u dzieciaków. pies był u rodziny kilka lat, bodaj 5-6 i dopiero po tym czasie zrobiono dzieciom porządne badania, co je uczula - jak zaczęły naprawdę źle oddychać. i wyszło, ze faktycznie sierść. mama ponoc unikała tych badań z obawy, że ta sierść wyjdzie, a ona nie chciała oddawać psa. no i być moze astma nie była aż tak ostra. Ale w koncu rodzina ją zmusiła do badań.

zwlekanie było bez sensu i głupie, ze względu na dzieciaki, na psa i na samą mamę. ale mimo, że odpowiedzialność (zwłaszcza za istoty od nas zależne) polega też na niefajnych wyborach, to rozumiem jej ból. rozumiem, ze bolało, choć robiła źle.
bo jasne, że wygoda i samopoczucie jest niżej, niż zdrowie i bezpieczeństwo.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']jakimi chorobami? [/QUOTE]

Chodzi mi o choroby dzieci, których matki w ciąży piły alkohol - poczynając od FAS. O takich chorobach mówię.

[quote name='sleepingbyday']aaa, przypomniała mi się, a propos astmy, historia sprzed jakichs dwóch miesięcy, szukany był nowy dom dla psa z powodu astmy u dzieciaków. pies był u rodziny kilka lat, bodaj 5-6 i dopiero po tym czasie zrobiono dzieciom porządne badania, co je uczula - jak zaczęły naprawdę źle oddychać. i wyszło, ze faktycznie sierść. mama ponoc unikała tych badań z obawy, że ta sierść wyjdzie. no i być moze astma nie była aż tak ostra. Ale w koncu rodzina ją zmusiła do badań.
bez sensu i głupie, ze względu na dzieciaki, na psa i na samą mamę. ale mimo, że odpowiedzialność (zwłaszcza za istoty od nas zależne) polega też na niefajnych wyborach, to rozumiem jej ból. rozumiem, ze bolało, ale mimo tego robiła źle.
bo jasne, że wygoda i samopoczucie jest niżej, niż zdrowie i bezpieczeństwo.[/QUOTE]

To, czy robiła źle, jest kwestią względną - zależy, z jakiego punktu widzenia. Bo tak naprawdę, jeśli u dzieci były wcześniej objawy lżejsze, niż duszności i zaburzenia oddychania, to matka sama doprowadziła je do astmy. To się niestety nieleczone rozwija, wiem - mam. No i na pewno nie były dzieciaki uczulone na sierść, ale to już kwestia potoczności ;)

Link to comment
Share on other sites

Dziedziczy się skłonność do uzależnień. No i niestety dzieci alkoholików są "słabsze"- mają z reguły niższą masę urodzeniową, słabszą odporność, często zaburzenia poznawcze, kłopoty z nauką itp- z powodu źle prowadzonej ciąży i być może uszkodzenia komórek rozrodczych u nałogowych alkoholików.

Strasznie nie lubie przeliczania "opłacalności" życia. Tzn lepiej nie ratowac psa który pochłonie duzo kasy, bo mozna za to itp.... Nasuwa się pytanie- ile w takim razie jest dla Was warte życie psa. Konkretnie. 100 zł? 500 zł? 1000 zł? I czy chodzi o kwoty jednorazowe, czy ogólne koszta utrzymania?
Mam w tej chwili na DT (chyba dozywotnim) psa, Nestorka. Ślepy, głuchy staruszek. Nie cierpi, jedyne co mu poza niesprawnością zmysłów dolega to trochę kamienia na zębach i lekkie popuszczanie moczu- bez trudu do opanowania pieluszkami. Nie ma odlezyn, bólów, ma sprawne łapki. Świetny węch, w pełni działający układ trawienny. Jedyne co- to wiadaomo, że ma przed sobą ograniczony czas. Koszt- 1/2 puszki karmy, raczej lepszej, troche suchego, wiatminy i 2-3 pieluszki na dzień.
Czy Nestor jeszcze się kalkuluje, czy nie?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Dziedziczy się skłonność do uzależnień. No i niestety dzieci alkoholików są "słabsze"- mają z reguły niższą masę urodzeniową, słabszą odporność, często zaburzenia poznawcze, kłopoty z nauką itp- z powodu źle prowadzonej ciąży i być może uszkodzenia komórek rozrodczych u nałogowych alkoholików.

Strasznie nie lubie przeliczania "opłacalności" życia. Tzn lepiej nie ratowac psa który pochłonie duzo kasy, bo mozna za to itp.... Nasuwa się pytanie- ile w takim razie jest dla Was warte życie psa. Konkretnie. 100 zł? 500 zł? 1000 zł? I czy chodzi o kwoty jednorazowe, czy ogólne koszta utrzymania?
Mam w tej chwili na DT (chyba dozywotnim) psa, Nestorka. Ślepy, głuchy staruszek. Nie cierpi, jedyne co mu poza niesprawnością zmysłów dolega to trochę kamienia na zębach i lekkie popuszczanie moczu- bez trudu do opanowania pieluszkami. Nie ma odlezyn, bólów, ma sprawne łapki. Świetny węch, w pełni działający układ trawienny. Jedyne co- to wiadaomo, że ma przed sobą ograniczony czas. Koszt- 1/2 puszki karmy, raczej lepszej, troche suchego, wiatminy i 2-3 pieluszki na dzień.
Czy Nestor jeszcze się kalkuluje, czy nie?[/QUOTE]

Ulv, ja nie mówię o ratowaniu na zasadzie utrzymania. Mówię o zbieraniu kilku tysięcy na operację psa, który długo nie pożyje i który przede wszystkim [B]cierpi[/B]. A Ty pokazujesz przykład psa starego i ze starczymi dolegliwościami, ale nie cierpiącego i nie całkowicie niesprawnego. Chyba się nie rozumiemy. Tak samo, jak jestem przeciwko przeszczepom u osób obciążonych dodatkowymi chorobami czy w bardzo podeszłym wieku - i takich przeszczepów się nie wykonuje.

Link to comment
Share on other sites

Że się powtórzę - jeżeli pies cierpi "nieusuwalnie" to uśpienie jest konieczne, ale ze względu na cierpienie, nie na koszty.

Dla przykładu- bez wahania uspiłam Falko, szczeniaka u którego wyszło postepujące wodogłowie i niedorozwój mózgu. Mozna by robić drenaż, ściągać płyn itp, ale to byłaby sztuka dla sztuki, a pies cierpiałby coraz bardziej. I uśpiłam go, chociaż stan JESZCZE nie był tragiczny.
A jednocześnie sporą kasę wsadziłam w ratowanie Pikulinki, która ma zespół wad wrodzonych, była całkiem porażona i musiała mieć dwie operacje kręgosłupa- bo rokowała na poprawę. Pi żyje od prawie 4 lat. Ma swoje problemy, porusza się przedziwnie, ale żyje i w pełni z tego życia korzysta. Mogło się nie udać, owszem, ale Pi te kilka procent szansy wygrała. Falko takiej szansy po prostu nie miał.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Że się powtórzę - jeżeli pies cierpi "nieusuwalnie" to uśpienie jest konieczne, ale ze względu na cierpienie, nie na koszty.

Dla przykładu- bez wahania uspiłam Falko, szczeniaka u którego wyszło postepujące wodogłowie i niedorozwój mózgu. Mozna by robić drenaż, ściągać płyn itp, ale to byłaby sztuka dla sztuki, a pies cierpiałby coraz bardziej. I uśpiłam go, chociaż stan JESZCZE nie był tragiczny.
A jednocześnie sporą kasę wsadziłam w ratowanie Pikulinki, która ma zespół wad wrodzonych, była całkiem porażona i musiała mieć dwie operacje kręgosłupa- bo rokowała na poprawę. Pi żyje od prawie 4 lat. Ma swoje problemy, porusza się przedziwnie, ale żyje i w pełni z tego życia korzysta. Mogło się nie udać, owszem, ale Pi te kilka procent szansy wygrała. Falko takiej szansy po prostu nie miał.[/QUOTE]

Zgadzamy się w pewnych kwestiach - a w pewnych nie - dla mnie to jest normalne, że każdy działa wg własnych zasad. Dlatego Ciebie irytuje moje gadanie, a mnie ratowanie psów w złym stanie czy starych za ogromne pieniądze. Dlatego też ja się w takie akcje nie angażuję, nie wchodzę na wątki i nie mówię, że to bezsens - w końcu to nie moje decyzje, nie moje pieniądze, ale i nie moje sumienie - moje by nie pozwoliło ratować zwierząt w takim stanie. Co nie zmienia faktu, ze szanuję działalność osób, które się angażują w takie akcje - w tym też Twoje. Chyba obie mamy prawo do własnego zdania? ;)

Link to comment
Share on other sites

Alkoholizm jako taki można w jakimś stopniu odziedziczyć, tak samo jak dziedziczy się bycie członkiem rodziny alkoholika. Tyle, ze nie wiem, czy genetycznie, na pewno psychicznie. Chociaż sama jestem córką alkoholika, mój wujek zapił się na śmierć, podobnie babcia w jakimś stopniu. W tej chwili jestem w ciąży i nie tykam alkoholu, ale normalnie zdarzało mi się napić - tyle, ze kulturalnie. U mnie akurat wytworzył się wstręt do ludzi śmierdzących wódką, piwem, mój mąż prawie nie pije. Podobnie rzecz się ma u mojej siostry, ale myślę, że to kwestia dobrych wzorców ze strony mamy, która nie pozwoliła na pewne rzeczy w naszej obecności. Kwestia psychiki i przyzwolenia, jak dla mnie. Genetycznie zdaje się jest możliwe łatwiejsze uzależnianie się od czegokolwiek, więc może osoba uzależniona od alkoholu przekazuje dalej skłonność do jakiegokolwiek uzależnienia. Trzeba by o tym poczytać.

Ja mam cały czas w pamięci akcję dogo sprzed 2-3 lat, kiedy to ratowano maleńką sunię z wodogłowiem. Wszyscy piali, jacy to opiekunowie bohaterscy, wydali 2 czy 3 tysiące na operację, która dawała malutkie szanse, sunia po kilku dniach sama umarła, bo problem był tak poważny. No ale ludzie szczęśliwi, bo ich wartość moralna w ich oczach wzrosła. Według mnie skazali psa na bezsensowne cierpienie i zmarnowali kasę, za którą kilka szczeniaków miało by szansę np. na leczenie z parwo.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...