Jump to content
Dogomania

GAJA- młoda suka ON'ka pojechała do hotelu dla zwierząt:) po rehabilitacji ma DS


zuzolina

Recommended Posts

ALexa, nie jestem w jakikolwiek sposób z Akrum czy Łapą. Gaja nocowała tylko u mnie w drodze z Tomyśla do Częstochowy.
Nikt nie chciał Ciebie uśmiercić,ale biorąc pod uwagę ,że stały kontakt jaki z Tobą był zniknął, a pieniędzy nie było, podjęte zostały kroki w sprawie Gai , aby zapewnić jej godziwy byt.
Wiem ,że nie miałaś głowy do psów w obliczu tragedii jaką przeżywałaś,ale zrozum też opiekunki ,że musiały coś postanowić.
Myślę ,ze trafiłaś na osoby, które chcą pomagać zwierzakom i dlatego współpracowałyście.
Nie ma co szukać winnych. Może jest jednak sposób , aby Gaja trafiła jednak do Ciebie. Może jej obecni właściciele zrozumieją wyjątkowość sytuacji i oddadzą sunię.

Link to comment
Share on other sites

W dokumencie przygotowanym do wyjazdu Gai nie bylo nazwiska Akrum, w dokumentach z urzedu weterynaryjnego do wyjazdu za granice figurowalo nazwisko osoby przeworzacej czyli Kamili.Od dawna bylo wiadomo ze Gaja jest moim psem i gdyby Akrum jej od Kamili nie zabrala bylaby dzisiaj w moim domu i zapewniony miala dom bez schodow i mogla by poruszac sie po ogrodzie.Takie warunki przewidzial dla niej lekarz.Z tego co czytalam na forum juz 18.10.2011 podjelyscie dezyzje o przejeciu Gai jeszcze raz pytam jakim prawem? dlaczego w takim razie nie zabralyscie Boni ona tez siedzi w budzie na zewnatrz to bedzie jej druga zima.Prosze nie wymagac ode mnie zrozumienia, sytuacja byla jasna ze Gaja jest mim psem i tak powinno zostac.Zrobienie odpowiedniej protezy w Polsce bylo niemozliwe, nie maja zadnego doswiadczenia w tej dziedzinie tak powiedziala mi Kamila, zrobienie odpowiedniej protezy w Zurichu kosztuje 4500 frankow szwajcarskich.Kamila nie wystawila Gai na ulice tylko postanowila do wyjasnienia sytuacji przeniesc ja do boksu zewnetrznego wiec nie widze powodu do waszej interwencji.I jeszcze cos przeczytalam ze na watku bernardynow od ponad miesiaca nie ma kontaktu z zuzlikowa ktora zajmuje sie dwoma bernardynami znajdujacymi sie w hoteliku u Kuny, te psy od miesiecy nie maja oplacanego hoteliku i wszyscy proboja naklonic Kune zeby zdecydowala o losach tych psow ale ona nie chce absolitnie o tym slyszec.Jezeli pies do kogos nalezy i ma oplacane utrzymanie to nie mozna tak sobie z marszu zabrac psa i decydowac o jegon losach.

Edited by Alexa77
Link to comment
Share on other sites

Alexa, powiedz mi, czy nie byłabyś zła, gdybyśmy po telefonie od p. Kamili, że nie ma z Tobą kontaktu i co dalej z psami, kto bedzie je utrzymywał itd... nie podjęły żadnych działań?? Gdybyśmy je zostawili bez opłat na utrzymanie, bez interesowania się nimi? I czekali, aż ktoś się w końcu z nami skontaktuje??

A gdyby nikt się z nami nie skontaktował przez kolejne pare miesięcy? Gdybyś leżała odpukać: w spiączce przez kilka miesięcy? A nikt od Ciebie nie dałby nam znać jak do tej pory, że żyjesz?
Mieliśmy nie reagować? Zostawić te psiaki bez działania z naszej strony?

Wstaw się też prosze w nasza sytuację.
Skąd mieliśmy wiedzieć że żyjesz, że do nas wrócić??

Ja zawsze powtarzam Pyrdce, że jak by się ze mną coś stało, gdybym miała wypadek i nie mogła się tu pojawić przez jakiś czas, ma wejść na mój profil, odszukać psiaki, na których utrzymanie również płacę i powiadomić o całej sytuacji i tak samo na odwrót.

Widziałam, że współpracujesz z paroma osobami, dlatego pisałam m.in do Linda99. Ale odzewu nie było.
Myślałam, że w takiej sytuacji też da nam ktoś znać, że coś jest nie tak. Jednak nikt nas ani p. Kamili nie poinformował co się z Tobą dzieje.

Link to comment
Share on other sites

Alexa, zaraz po przeczytaniu tego co tutaj napisałaś, byłam pewna że rozmawiałaś z p.Kamilą. Tak jednak nie jest, telefonowałam do niej i dowiedziałam się, że nie kontaktowałaś się z nią.

Pytasz się jakim prawem- otóż Gaja, Wendy i Boni zostały wyadoptowane ze schronisk na nazwisko Akrum i to ją obciążono rachunkami za utrzymanie psów. To Ty utrzymywałaś je, dbałaś o nie. W momencie kiedy straciliśmy z Tobą kontakt, przejęliśmy (Stowarzyszenie) Twoje zobowiązania finansowe. Piszesz że Gaja byłaby u Ciebie- a jak p.Kamila miałaby ją do Ciebie zawieźć? Nie znała nawet Twojego adresu- pytaliśmy ją o niego, chcieliśmy ustalić co się z Tobą stało.

Oskarżasz Akrum i nas wszystkich a nie spytałaś nawet co to za dom, co to za rodzina, jakie są losy Boni i Wendy. Jeżeli Cię to interesuje- szukamy miejsca dla Boni w hoteliku lub DT bliżej Nowego Tomyśla lub Łodzi. Dla obu szukamy DS.

Jeżeli chcesz wyjaśnić całą sytuację zadzwoń do Akrum, p.Kamili lub do mnie (Ewa 663-663-966).

Nie zamierzam więcej dyskutować z Tobą na temat Gajki na forum- nie jest to do tego miejsce.

Link to comment
Share on other sites

Juldan ja nie znam Ciebie i nigdy nie mialam kontaktu z Toba.Moj pies w ktorego zdrowie wlozylam cale moje zaangazowanie i duza sume pieniedzy zostal przez was przywlaszczony i to mnie tylko interesuje.Kamila miala moj adres, i zdjecia mojego domu tez.To wy zabralyscie Gaje od Kamili i oddalyscie ja bez mojej zgody do adopcji, gdybyscie ja zostawily u Kamili nie byloby dzisiaj tej sytuacji.Ja mysle ze uzgadnianie spraw dotyczacych opieki nad psami i kosztow z tym zwiazanych przez telefon doprowadza do takich wlasnie sytuacji bo nie ma zadynych dowodow na to co zostalo uzgodnione dlatego nie bede prowadzic wiecej zadnych rozmow telefonicznych.

Link to comment
Share on other sites

W takim razie wyjaśniaj całą sytuacją z p.Kamilą- nie ukradłyśmy Gajki, odebraliśmy ją ze wszystkimi jej dokumentami i rzeczami do niej należącymi. Do niczego nikogo nie zmuszaliśmy, nie mając z tobą kontaktu takie wyjście uznaliśmy wszyscy za najlepsze.

Link to comment
Share on other sites

Jestem zniesmaczona całą sytuacją. Gaja była wyadoptowana na osobę prywatną w lutym, ponieważ zaraejestrowanym Stowarzyszeniem jesteśmy dopiero od końca kwietnia. To my jako Stowarzyszenie jesteśmy odpowiedzialni za Gaję, a nie sama Akrum. Linda mimo wielu prób skontaktowania się z nią nigdy nie odpisała na pw. Kierowaliśmy się tylko dobrem Gai.Mimo trudnej sytuacji finansowej przejełśmy pod swoje skrzydła 3 psiaki. Proszę o telefoniczne skontaktowanie się z nami i Panią Kamilą, a nie oczernianie nas na forum. To cios poniżej pasa. To ja osobiście cały czas byłam w kontakcie z Panią Kamila i wspólnie podjęłyśmy decyzję w danym momencie i naszym rozumieniu najlepszą dla Gajuszki.

Edited by Pyrdka
Link to comment
Share on other sites

Guest Linda99

Juz raz wyjasnialam Akrum ze nie mam stalego kontaktu z Alexa poniewaz mieszkamy w roznych krajach, ja zajmuje sie przede wszystkim pomoca psom w Niemczech.Wiadomosc o nieszczesciu jakie spotkalo Alexe dotarla do mnie bardzo pozno.o tym komu Alexa w Polsce pomaga nie jestem poinformowana.Wszyscy inni musieli niestety czekac na pomoc ktora sponsoruje Alexa.Poza tym Alexa nie prosila o pomoc w wyciagnieciu ze schroniska Gai waszego stowarzyszenia tylko prywatnie Akrum wiec nie rozumiem co ma wspolnego wasze stowarzyszenie z Gaja.Prosze nie probowac zrzucac winy na mnie.

Link to comment
Share on other sites

Dziewczynki, wybaczcie że się wypowiem, choć czynnie w wątku nie uczestniczyłam, a nasza skarpeta nie zdążyła wspomóc Gajuszki, ale...
Ja się bardzo cieszę, bo:
Alexa wróciła i chwalić niebiosom staje już na nogi,
piesek jest zaopiekowany i pokochało go wiele osób, niezaleźnie od jego kalectwa znalazł domek, a nawet, jak się okazuje, dwa domki, co wszyscy wiemy, nie jest takie łatwe,
w sytuacji, kiedy wiele wskazywało na to, że mogło dojść do najgorszego, ludzie stanęli na wysokości zadania i zrobili wszystko, żeby Gajusza miała ciepły i kochający dom. Bardzo bym chciała, żeby ktoś się w ten sposób zaopiekował moim Maxiem w razie czego...
A mając na względzie koszmarne napięcie z wczorajszego wątku owczarka, którego umierająca właścicielka chciała zabrać za sobą na drugi świat (nawet dół jest wykopany), przypadek Gajuszy jesli chodzi o zachowanie w takiej sytuacji uznaję za wzorcowy.
Tu ten wątek,jeśli ktoś nie widział:
[URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/235271-5-letni-owczarek-niemiecki-ADOPCJA-NA-JUŻ-10-11-eutanazja/page6[/URL]

Rozumiem rozżalenie i złość Alexy tak w ogóle, w obecnej sytuacji, rozumiem podwójnie i bardzo serdecznie ściskam tak zaangażowaną w psie sprawy Osobę. Alexa, wiemy, ze pokochałaś Gajuszę, ale psinka nie miała jak pokochać Ciebie i mam nadzieję, że weźmiesz to pod uwagę w całej tej sytuacji szukając dobrego wyjścia. I bardzo CIę proszę, nie obraź się za to ostanie zdanie, które dodam: trójłapych oneczków, które nie mają domku, jest więcej, na przykład piękny Szaman odebrany z Ruskiej Wsi, onusia, która wczoraj pojechała do dt po tym, jak jakaś maszyna urwała jej nóżkę... Pozdrawiam wszystkich i napiszcie, co u pieska, to on jest tu najważniejszym bohaterem wątku

Edited by egradska
Link to comment
Share on other sites

Alexa, fajnie, że się odezwałaś, martwiliśmy się o Ciebie. Ja również próbowałam się z Tobą skontaktować, ponieważ Akrum nie zna niemieckiego, a ja znam perfekt.
Współczuję, miałaś naprawdę cieżkie przeżycia.
Jednak jestem całym sercem po stronie dziewczyn, Akrum i Stowarzyszenia, nie ma żadnych podtekstów, ukrytych celów w adopcji Gaji, a przede wszystkim nie poszła jak to bezpodstawnie określasz do "pierwszego lepszego domu, nie nadającego się dla psa kalekiego". Osobiście dom sprawdzałam, jestem bardzo surowym, bardzo spostrzegawczym i najbardziej wymagającym wizytatorem jakiego znam. Rozmawiam z zainteresowanymi pod różnymi aspektami i jeżeli mam choćby cień wątpliwości- moja decyzja jest na nie. Kieruję się szeroko pojętym dobrem psa, mam również podopiecznych w hotelach i wolę tak jak w przypadku Dixona, którego mam w awatarku, utrzymywać go w nim dwa lata niż oddać do domu, do którego nie byłabym przekonana w 101%. W ciągu czterech lat moich wizyt na prośby fundacji, osób prywatnych, psów z przytuliska w Mosinie, w którym działam i moich podopiecznych miałam jeden zwrot z adopcji, więc raczej nie oddaję psów do "pierwszych lepszych domów"?? Masz potwierdzenie od Juldan, jakimi świetnymi ludźmi jest nowa rodzina Gaji, a ja zapewniam Cię, że rzadko który z wizytatorów tak sprawdza dom jak ja.

Link to comment
Share on other sites

Myślę ,że przez Alexę przemawia również niebanalny aspekt finansowy. Inwestowała w tak dużym wymiarze mając na celu adopcję Gai. To tez jest ważny aspekt tej sprawy.
Zastanowiłabym się jednak czy nie spróbować przekazać Gaję w ręce Alexy.

Link to comment
Share on other sites

Guest Linda99

Trudno sie dziwic reakcjom Alexy w ciagu krotkiego czasu przezyla sporo nieszczesc.Byloby moze wskazane zostawienie jej w spokoju i nie prowokowanie nowych dyskusjii.

Link to comment
Share on other sites

Lindo, ale czy ktoś z nas zaatakował Alexę? Z tego co zauważyłam to wszyscy raczej odpierają jej ataki i bezpodstawne zarzuty. Ja podziękowałabym osobie, która się zajęła moimi podopiecznymi kiedy ja zniknęła bym bez śladu i nie oceniałabym domu jako "pierwszego lepszego" nie widząc go. Myślę, że to nie są wygórowane oczekiwania.

Współczuję z całego serca, ale........... das Leben geht weiter..............

Link to comment
Share on other sites

Guest Linda99

To co pisze Alexa nie jet atakiem a stwierdzeniem faktu.Uplynelo zaledwie 6 tygodni a wy juz zaczelyscie na sile szukac domu dla Gai.Wasz pies Diana-trojlapka ktora siedzi od dawna w Psanatorium byla pierwsza w kolejce do adopcji a mimo to siedzi dalej i czeka.Nie kwestionuje ze wykonujesz dobrze wizyty przedadopcyjne ale w szukaniu domow dla kalekich psow nie bardzo masz doswiadczenie.Kazdy nawet najglupszy weterynarz potwierdzi ze dla psa bez tylnej lapy i z nie bardzo zdrowa pozostala tylna lapka 10 schodow to trucizna na kregoslup i stawy.Gaja powinna tak jak bylo zaplanowane miesiac w miesiac dostawac kilka zabiegow fizjoterapeutycznych,oprocz tego dobre srodki na zapobieganie zwyrodnieniom kregoslupa i stawow co przy krzywej sylwetce jest nie uniknione.To wszystko trzeba jej zapewnic przez najblizsze lata do tego dochodzi odpowiednia karma ktora tez nie jest tania.Zycie i stan zdrowia Gai zalezy w duzym stopniu od mozliwosci finansowych osoby adoptujacej tu nie wystarczy dobre serce i chec pomocy.Adoptujacy kalekiego psa powinien zdawac sobie sprawe jakie obowiazki spadna na niego przez najblizsze 10 lat.Nie wiem jakim prawem pozwalasz sobie na tak beznadziejne stwierdzenie- das Leben geht weiter jest ono tak samo nie na miejscu jak wasza akcja ratowania juz uratowanej Gai.Bez pomocy Alexy Gaja czolgala by sie w obsranym schroniskowym boksie i blagala o szanse na zycie.

Link to comment
Share on other sites

Naprawdę nie musisz mnie pouczać o konieczności brania pod uwagę możliwości finansowych zainteresowanych kalekim psem, takie rzeczy wiem od bardzo dawna. Państwo Gaji są odpowiednio sytuowani, a rozmawiając o protezie nie bralismy pod uwagę takiej wystruganej z drewna. Wiesz, stwierdzenie jest nie beznadziejne, a prawdziwe, można się odciąć od pracy, szkoły, nie ma sprawy, ale nie od żywych istot. I nie wiem jakim prawem oczekiwałyście, że hotel "poczeka sobie" na kasę, to jest niewyobrażalne! Może w Szwajcarii, Niemczech właściciele hoteli mogą sobie na to pozwolić, ale nie w Pl, oni też liczą każdy grosz i każdą wpłatę.

Link to comment
Share on other sites

Ta przepychanka nie jest potrzebna. Nikt nie umniejsza zasług w leczeniu i utrzymywaniu Gai,ta sytuacja jest jednoznaczna.
Ja bym optowała za możliwością przekazania Gai Alexie również z powodu warunków jakie jej oferuje. Pokonywanie kilka razy dziennie na pewno będzie skutkowało szybszym kalectwem Gai, a noszenie jej po schodach będzie bardzo trudne.

Link to comment
Share on other sites

Guest majamax

Znam cala mase hotelikow ktore czekaja bardzo dlugo na pieniadze za swoich podopiecznych, ale nie znam zadnego ktory pozbyl by sie psa po paru tygodniach tylko dlatego ze pieniadze nie przyszly na czas.To nie bylo za bardzo w porzadku.Napewno nie bede polecac tego hoteliku.
Tobie ania z poznania polecam zebys zastanowila sie nad tym co piszesz jezeli posiadasz jeszcze odrobine zdrowego rozsadku.

Edited by majamax
Link to comment
Share on other sites

Witam.
Rzadko zaglądam na forum, a jeszcze rzadziej piszę, ale sytuacja chyba tego wymaga.
Około 15 sierpnia tego roku miałam ostatni kontakt z Alexą. Jako, że bardzo dużo rozmawiałyśmy przez telefon i znałam dość dobrze jej plany (przeprowadzki, zmiany biznesowe, poszukiwania domu) nie niepokoiłam się, gdy przestała się do mnie odzywać rozumiejąc, że ma bardzo dużo innych zajęć i kłopotów. Około połowy września wysłałam wiadomości i rozliczenie czterech psów, którymi w Jej imieniu się zajmowałam. Były to Boni, Gaja, Ben (któremu właśnie znalazłam dom stały) i Tomi (który dom stały miał od dawna, ale ustaliłyśmy z Alexą, że będzie Ona pokrywać koszty jego leczenia (nieuleczalne zmiany w uszach, zespół suchego oka)).
Pierwszy raz w historii naszej znajomości Alexa nie odpowiedziała od razu, ba... nie odpowiedziała wcale! Najpierw pomyślałam, że jest bardzo zajęta, że gdzieś wyjechała - ale nie dawała znaków życia, mimo tego, że wysłałam jej drugą wiadomość oraz wielokrotnie telefonowałam na oba jej numery. Pod koniec września zadzwoniłam do Akrum i dowiedziałam się, że z nią również urwała kontakt. Wtedy nabrałam pewności, że stało się coś złego. Powiedziałam Akrum, że Alexa nie zerwałaby kontaktu bo nie ma czasu, nie jest absolutnie tego typu osobą, jest bardzo obowiązkowa i dokładna. Szczerze mówiąc, powiedziałam Akrum, że Alexa musi być bardzo chora albo jeszcze gorzej, gdyż inaczej na pewno by się odezwała. Postanowiłyśmy spróbować się czegoś dowiedzieć. Znałam tyko stary, prawdopodobnie nieaktualny adres, ale Akrum miała szukać kogoś w Szwajcarii, kto mógłby się czegoś dowiedzieć na miejscu. Ja zatrudniłam męża do znalezienia adresu i telefonu sklepu golfowego, który prowadziła córka Alexy. Sklep został odnaleziony, ale telefon tam również milczał. Wiedziałam, że sklep też miał być przeniesiony, więc uznałam ten kontakt za nieaktualny. Akrum nie udało się znaleźć nikogo na miejscu. Pomyślałam, żeby skontaktować się z ambasadą, ale uznałam, że znając Szwajcarów, nic się nie dowiem, bo nie jestem rodziną ani nie prowadziłam z nią oficjalnych interesów, więc zrezygnowałam z tego pomysłu. Czas płynął, wieści żadnych.
Muszę powiedzieć, że bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie Akrum, bo sama zaproponowała, że opłaci wydatki na Gaję i Boni. Poprosiłam o 650 zł (leki Boni to 100-150 zł miesięcznie, karma ok 100 zł, karma Gai (Acana Pacyfica) 260 zł + ok 100 zł mięso, bez którego nie chciała jeść). Było to dla mnie bardzo ważne, bo 17 września zostałam bardzo poważnie pogryziona przez jednego z podopiecznych. Rana właśnie kończy się goić, a blizny będę mieć do końca życia. Miałam w tym czasie, oprócz psów Alexy, kilkanaście psów z innych fundacji i stowarzyszeń, 6 swoich psów, 4 koty oraz psy prywatnych właścicieli. Tak się złożyło, że żaden z psów fundacyjnych nie był opłacony na bieżąco (średnio 30 dni zaległości), a ten, który mnie ugryzł był niezapłacony od 12 lipca. Oferta od Akrum była więc dla mnie dużą ulgą. Działalność mojej firmy (szkolenie psów i hotel komercyjny) oraz opiekę nad ponad 30 zwierzętami, przejęła moja 20-letnia córka (w ten sposób zawaliła egzaminy i już nie studiuje).
Wracając do sprawy Gai i Boni. Powiedziałam Akrum, żeby koniecznie szukali domu stałego dla Gai (był już październik - 2 miesiące od ostatniej mojej rozmowy z Alexą), gdyż ona, ze względu na podatny na otarcia kikut, absolutnie nie może mieszkać w kojcu, ani nie mogę jej puścić z moimi psami (chociaż się z nimi zgadza), bo u mnie wszędzie plac wysypany kamieniem, a w domu kafelki i ona zaraz obciera się do krwi. Co prawda pokój Gai jest wyłożony korkiem, a jej plac do biegania jest trawiasty, ale ona nie chciała tam siedzieć sama - wyłamywała i gryzła płot, robiła podkopy. Również moja mama, która ma najniższą możliwą emeryturę, nie mogła siedzieć z nią całymi dniami. Jednym słowem, Gaja przed zimą musiała znaleźć nowy dom, najlepiej stały. Co do Boni, to ona spokojnie mogła zostać u mnie, bo trudno byłoby jej znaleźć dom stały, który zapewni lepsze warunki niż ja. Boni jest agresywna do psów. Zrobiłam dla niej specjalny wybieg, bo podbiegała do kojców innych psów i zaczepiała je. Jeśli pies nie dał się sprowokować, dawała mu spokój, ale jeśli zaczynał szczekać tylko czyhała, żeby gdzieś blisko postawił łapę albo przyłożył pysk do kraty - wtedy gryzła. Złapała w ten sposób kilka psów i sama została ugryziona w ucho. Wszystkie psy tak sprawdza - z tymi spokojnymi mogę ją puszczać luzem, te które się nie podporządkują chce skrzywdzić. Nawet na mojego konia napada. Ma już ponad 9 lat i oczy, które wymagają kosztownej i uciążliwej opieki. Tak więc jeśli nie znajdzie się ktoś, komu nie trzeba za opiekę płacić, niech lepiej zostanie u mnie.
Pod koniec października dowiedziałam się, że są chętni na adopcję Gai. Bardzo się ucieszyłam, bo od ostatniego kontaktu z Alexą minęło 2,5 miesiąca. W międzyczasie kilkakrotnie do niej dzwoniłam, nikt jednak nie odpowiadał i to ostatecznie upewniło mnie, że stało się z nią coś złego i pewnie nigdy się nie dowiem co. Było mi bardzo smutno, bo przez tyle miesięcy znajomości (co prawda wirtualnej) i po wielogodzinnych rozmowach telefonicznych, uznałam ją za bratnią duszę i przyjaciółkę - jeśli można tak powiedzieć o osobie, której się nigdy nie widziało. Jedyne co mogłam zrobić, to dobrze zadbać o los jej podopiecznych. Z Gają dobrze się ułożyło, nie będzie się już błąkać, bo nawet jeśli tymczasowi opiekunowie ją kochali, to jednak pies potrzebuje stałego domu. Boni zostaje u mnie i jeśli Akrum będzie w stanie płacić za nią uzgodnione 350 zł, to nawet będę mieć te 50-100 zł zysku miesięcznie, zakładając, że nie będzie chorować. Leki Tomiego (na uszy i oczy) opłacę z własnej kieszeni, ostrzygłam go też za free i w razie potrzeby będę to robić dalej, bo kiedyś miałam zakład fryzjerki dla psów i zostały mi jeszcze 'resztki' sprzętu. Właściciele, choć nie majętni, bardzo go kochają, ma się jak pączek w maśle, w łóżku śpi i jest oczkiem w głowie, bo oni dzieci nie mogą mieć. Benowi znalazłam nowy dom, byłam go odwiedzić, ma się dobrze i jest zadowolony.

Wczoraj znów dzwoniłam do Alexy - nikt nie odebrał - teraz już wiem dlaczego.

Link to comment
Share on other sites

Pani Kamilo to my cały czas byłyśmy w kontakcie( nie Akrum, ale nie zna przecież Pani naszych nicków z dogomani). Zawsze ja się z Panią kontaktowałam w sprawie Boni i Gai. Zawsze współpraca z nami się super układała. Dzwoniłam pytać się co z suczkami.Zawsze rozmowy były konkretne i wyczerpujące. Moim zdaniem w tak zaistniałej sytuacji zachowałyśmy się obydwie jak najbardziej w porządku kierując się tylko i wyłącznie dobrem Gajuszki.My też czekamy na telefon od Alexy, który niestety milczy.
Wypowiedź majamax nie jest obiektywna gdyż nie mieszka w Polsce i nie zna Polskich realiów. Czekamy na kontakt z osobą najbardziej zainteresowaną- Alexą. Przykre w tym wszystkim jest to,że nikt nie zapytał bezpośrednio o Gaję. Jaki jest jej dom, jak się czuje?
Od początku do końca bierzemy pełną odpowiedzialność za psiaki będące pod naszą opieką.
Ja będę polecała Pani hotel, bo to Pani o 22 odebrała telefon i przyjęła do siebie Boni.
Psa,którego Pani nie znała. Otoczyła opieką i udzieliła fachowej pomocy.

Edited by Pyrdka
Link to comment
Share on other sites

Guest Linda99

Z tego co wiem od Alexy Pani Kamila wyslala dwa E-mails jeden 13 wrzesnia -zestawienie wydatkow za wrzesien i zdjecia Bena z nowego domu i drugi 17 wrzesnia z prosba o kontakt.Od tej pory nie byla wyslana rzadna wiadomosci.Dlaczego Pani Kamilo nie napisala Pani o tym jaka jest sytuacja i jaki los planowany jest dla Gai.O tym ze w zwiazku z nieobecnoscia Alexy planowane jest oddanie Gai do adopcji nie bylo zadnej wiadomosci.Samochod w ktorym zginal maz Alexy wraz ze wszystkimi rzeczami osobistymi w tym tez komorki zostal w piatek odebrany z Garazy Policji wiec mozna bylo dlugo dzwonic.Gdybym przypadkiem nie weszla na dogomanie Alexa do dzisiaj nie wiedzialaby co dzieje sie z Gaja.Nie mam w Polsce zadnych zwierzat pod opieka dlatego moja obecnosc na dogomani byla ostatnio sporadyczna.W dzisiejszych czasach przeciez wszystko co jest mozliwe przesyla sie przez internet a nie przez telefon.Rodzina Alexy nie rozumie po Polsku ale wtedy przeslano by ta wiadomosc do mnie.Za wszystkie psiaki naleznosci byly uregulowane do konca sierpnia jezeli Akrum chciala przejac opieke nad Boni to zrozumiale ten pies byl podopiecznym Lapy ale dlaczego Gaja ona nie miala nic wspolnego z Lapa Alexa podkreslala to wielokrotnie ze Gaja jest psem o ktorym decyduje ona sama, zreszta przyjela Pani wtedy Gaje tylko dlatego ze opiekunka Gai byla Alexa i to byla gwarancja dla Pani.Wtedy juz fundacje nie placily za psy ktore u Pani byly i byla Pani bardzo ostrozna.Znala Pani Alexe z najlepszej strony, nigdy nie bylo rzadnych problemow z platnoscia wiec czemu taka deyzja bez powiadomienia Alexy.

Link to comment
Share on other sites

Lindo, co prawda nie jestem tu stroną jak i TY, ale wypowiem swoją opinię o sytuacji.
Rozumiejąc dramat Alexy można odwrócić pytanie i zadać takie: dlaczego Alexa nie poprosiła Ciebie o kontakt z p.Kamilą chociażby i powiadomienie ,że odezwie się za jakiś czas i żeby czekać.
Właśnie dlatego ,ze Alexa była traktowana jako osoba bardzo odpowiedzialna , solidna brak wiadomości oznaczał coś bardzo złego. I właśnie z tych powodów o jakich piszą zarówno Pyrdka jak i p.Kamila ,podjęły taką, a nie inną decyzję. To nie jakaś zła wola z ich strony i nie trzeba sie dopatrywać podtekstów.

Nadal jestem za tym , aby spróbować przekazać Gaję Alexie, jeżeli nadal tego chce.
A to że naparwdę były zainteresowna losami Alexy, świadczy to ,że zdobyłam telefon do jej najbliższego sąsiada i dziś miałam prosić kolejne osoby o dowiedzenie się co się z nią stało.Mam nr telefonu spod nr 37 do pana Waltera O., tel 0041 55 41* 2* 45 i sporo mnie to kosztowało zachodu ,aby go znaleźć.

Link to comment
Share on other sites

Poker ale niby na jakiej podstawie mamy odebrać Gaję jej Rodzinie? Dziś rano rozmawiałam z Jej Domkiem i słysząc jak się cieszą, że Ona z nimi jest, jak niesamowitą radość wniosła w ich życie, jakie kroki podjęli żeby była zdrowa, żeby mogła jak normalniej funkcjonować... chciałam im o wszystkim opowiedzieć, bo o istnieniu Alexy i o wszystkim co dla Gajki zrobiła im opowiedziałam, ale nie przeszło mi to przez gardło. Oboje powtarzają, że odmówią sobie a Gaja będzie miała wszystko, co będzie Jej niezbędne do zdrowego i szczęśliwego życia.

Link to comment
Share on other sites

Guest Linda99

Stan zdrowia Alexy byl krytyczny bardzo dlugo nie wiadomo bylo co z nia bedzie, nie wiem czy czlowiek bedacy w takiej sytuacji moze o czym kolwiek myslec.Nie moge odpowiedziec bo nie bylam w takiej sytuacji.Ja mysle ze temu Stowarzyszeniu Lapa juz dawno nie chodzi o Gaje tylko o udowodnienie swoich racji.Ta sytuacja jest bardzo nieprzyjemna.

Edited by Linda99
Link to comment
Share on other sites

Linda99, mocno przesadzasz. O udowodnienie jakich racji i dlaczego od dawna im chodzi ?
A że sytuacja jest bardzo nieprzyjemna , to fakt.Alexa też musi zrozumieć inne osoby i wykazać wolę zrozumienia ich.
Czyli kobiety dobrze czuły ,że stało się coś bardzo złego.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...