Jump to content
Dogomania

W jakim kierunku zmierza hodowla Dogo Argentino w Polsce ?


Sigourney.Weaver

Recommended Posts

Patrząc na niektóre z prezentowanych na wystawach dogo -ostateczny wynik pracy hodowców- można sądzić, że „w kierunku najbliższego rowu”...




W Polsce tylko nieliczni hodowcy umieją ze sobą współpracować. Tylko nieliczni mają autentyczną, długofalową wizję tego co chcą uzyskać i są na tyle zorientowani w temacie → profesjonalni mówiąc prostym językiem, że zdają sobie sprawę, że nie da się osiągnąć sukcesu działając a'la Zosia Samosia. Całe szczęście, że zdarzają się wizjonerzy, ludzie, którzy naprawdę wiedzą czego chcą i jak to osiągnąć, bo dzięki nim Dogo Arentino nie przestaje być DogoArgentino.

U nas pytanie o hodowlane plany jest źle postrzegane, w Polsce o „takie rzeczy” się nie pyta. Ktoś kto interesuje się poczynaniami hodowców - szczególnie tych, którym „nie bardzo idzie”, albo których decyzje są skrajnie dziwaczne i mówiąc wprost : jakościowo żadne przez co zwyczajnie zastanawiając- ich „strategiami hodowlanymi”, od razu kojarzonyjest z kimś w rodzaju „szpiega przemysłowego”, jakimś „agentem obcego mocarstwa”, kimś, kto się w.p.i.e.p.r.z.a. A przecież -na zdrowy rozum- chcieć „wykradać sekrety” można jedynie komuś, kto osiąga sukces. Zadawanie pytań o kierunek hodowli hodowcom, którzy najwyraźniej mają z tym problem (z sukcesem HODOWLANYM), to nic prócz próby zaspokojenia ciekawości niepokojonej ich działaniami. Im dłużej interesuję się kynologią, choć powinnam powiedzieć, że im głębiej zapuszczam się w rejony związane z hodowlą rasowych psów, tym mniej się temu dziwię.

Przede wszystkim bardzo niewielu jest prawdziwych hodowców czyli ludzi, którzy faktycznie umieją na takie pytania odpowiedzieć. Ci którzy za hodowców jedynie uchodzą (uparcie wyjeżdżali jeżdżąc po pipidówkach tytuły swoim psom, aż wreszcie zarejestrowali swoje „hodowle”) po prostu nie mają pojęcia o co się ich pyta i reagują a'la „wujek małego Jasia –mistrz ciętej riposty”, a czasem siedzą cicho i „robią swoje”, co być może byłoby zabawne, gdyby nie to, że są partaczami i przyczyniają się do niszczenia wspaniałej rasy.

Dlaczego -mimo wszystko- warto pytać ? Bo niektóre decyzje, niektórych hodowców, dotyczące uznania przez konkretną osobę, konkretnego zwierzęcia za posiadające „wartość hodowlaną” i włączanie tych zwierząt do hodowli, są błędne i jest to (zazwyczaj) gołym okiem widoczne. Może jeżeli zacznie się z takimi „hodowcami” rozmawiać zaczną nieco bardziej krytycznym okiem przyglądać się swoim poczynaniom (nadzieja umiera ostatnia).

Mioty pochodzące z nieprzemyślanych kryć, które tylko pozornie, dla mało zorientowanych w temacie hodowli psów rasowych, są wynikiem „głębokiej refleksji”, to po prostu rozmnażanie psów i nie ma to nic wspólnego z pracą nad udoskonalaniem rasy. Przyglądając się niektórym nowościom ze świata hodowli DA, dochodzę do wniosku, że tylko kompletny dyletant może uważać, że używanie do celów hodowlanych/rozmnażanie danej suki czy psa może „wzbogacić rasę” albo „utrwalić POŻĄDANE cechy”.

Rozumiem, że kiedy sprzedaje się szczenię, nie zyskuje się kontroli nad jego właścicielem ale wypada uświadamiać nabywców, że nie każdy pies wyrasta na zwierzę które warto rozmnażać → brak przeglądów hodowlanych to koszmar Dogo Argentino. Ludzie kupują psy i oburzają się, że skoro jakiś sędzia przyznał im BOB, to ktoś śmie zwracać uwagę, że gdyby funkcjonowały przeglądy hodowlane, to taki bob-ek mógłby nie zostać zakwalifikowany jako pies, którego warto użyć w dalszej hodowli. Niektórzy zupełnego pojęcia nie mają o kynologii, a chcą brać się za „pracę nad rasą”.

Co jest z tymi hodowcami, z których hodowli wywodzą się te nieszczególnie udane psy, dla których właściciele (przynajmniej oficjalnie TYLKO właściciele) przewidują „kariery” ? Ciśnienie na to, żeby pies od nich „wzbogacał czyjąś stajnię” (najczęściej polską – sorry ale taka jest WAŻNA prawda) jest silniejsze od miłości do rasy i ciężkiej pracy Martinez'ów ? Naprawdę chodzi tylko o to, żeby sobie potem na stronie napisać, albo znajomym opowiadać, że psy z przydomkiem hodowli „jakaś-tam” są teraz psami hodowlanymi w „następna-tzw-hodowla” ? Rozczarowania to nic przyjemnego ale trzeba mieć dość charakteru, żeby powiedzieć wprost : „sorry, szczyl zapowiadał się fajnie, ale wyrósł mocno 'tak sobie', nie ma sensu robić z niego repa (bo pigment, zgryz, postawa, fafle, głowa, itp. itd. -można „mixować” w miarę potrzeb)”.

Jak grzyby po deszczu wyrastają nowe „hodowle”. Ktoś „puścił” miot, paru innych ktosiów zaliczyło „wystawy” w pipidókach i uparło się, że też sobie „zrobią hodowlankę” i za chwilę [B]słabe[/B] dogo zostaje „zaczynem” nowej hodowli... I tak zaczyna się demolka w rasie...

Ilu tych nowych hodowców naprawdę ma pomysł na to co chce robić, ilu z nich ma plan ? To widać po tym jakie decyzje podjęli. Od jakich psów zaczynają, na jakie krycia się zdecydowali i co z tych kryć dotąd wynikło. Rozmnażanie psów, bo „szczeniaczki są takie fajne”, to nie hodowla. Żeby być hodowcą, a nie producentem rasowych psów, trzeba posiadać zaplecze merytoryczne (i etyczne) – a ktoś kto zaczyna „pracę” na słabym dogo, tego zaplecza nie posiada. Bez planu hodowlanego, jasno określonego celu jest się tylko kimś, kto „nakręca koniunktórkę”, w krzywym zwierciadle „propaguje rasę”, zarabia kaskę i oficjalnie w d ma „idealistyczne używanie pieprzu o pracy nad rasą”. Właśnie takiej klasy „specjaliści” skutecznie i na długo fundują totalne rozłożenie rasy.

Wiedza o tym co w skrócie nazywamy hodowlą jest dziś w Polsce towarem deficytowym i niestety wcale nie pożądanym, jak się okazuje → za hodowlę nie rzadko biorą się dyletanci, którym nie che się uczyć, bo są „mundrzy” i „wiedzą swoje”.

Znaleźć partnera do pracy hodowlanej to dziś nie lada sztuka ale rzecz możliwa. Jeżeli chce się osiągać ambitne cele i wysoko stawia się sobie poprzeczkę, to nie można być Zosią-Samosią i wizjonerzy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Kiedy warsztat pracy szlifuje się latami, kiedy swoją wiedzę wciąż się uzupełnia i wciąż stara się być na bieżąco, nie można tego ot tak sobie przekazać pierwszemu lepszemu cwaniaczkowi, który nie ma środków by docenić skarb jakim jest przekazana mu wiedza i nie stawia sobie równie wysokich wymagań.

Dlaczego nie jest u nas łatwo współpracować? Nie tylko z powodu deficytu wiedzy kynologicznej .W mentalności znacznej większości osób „biorących się za hodowlę rasowych psów”, min DA, inny hodowca to konkurent. Nie widzi się w nim partnera do współpracy, kogoś z kim można projektować strategie hodowlane, dzielić się informacjami, coś budować, ale konkurenta do pieniędzy, które można zarobić na sprzedaży szczeniaków. I to właśnie różni hodowców od„hodowców”.

Czy na hodowli psów można zarobić ? Nie. Na „hodowli” : tak.

Przy podejściu „mało włożyć, dużo wyjąć” zawsze można coś zarobić. Ale nie zarabia się wtedy na [B]hodowli psów rasowych[/B], bo hodowla to zupełnie inna bajka. Wtedy zarabia się na [B]sprzedaży szczeniąt[/B]. I myli się bardzo ktoś, kto myśli, że te dwa sformułowania niczym się nie różnią... Zaczyna się od zakupu psa/psów – jest oczywiste, że to gdzie i z jakiego kojarzenia kupuje się psa zależy od tego jaki ma się hodowlany cel, a żeby cel był jakiś, to w ogóle najpierwmusi [B]być[/B]... Tak więc można pojechać [B]gdzieś[/B] i kupić [B]jakiegoś[/B] psa, można pojechać [B]tam gdzie wszyscy [/B]jeżdżą po psy, a można [B]sprowadzić psa z z bardzo, bardzo konkretnego kojarzenia[/B]. Potem są wystawy -można pojechać [B]na drugi koniec świata[/B] i tam zrobić championat, a można pojechać [B]do Grójca[/B] i raz do jakiegoś dużego miasta namiędzynarodówkę, można [B]przeprowadzać BAER[/B] u szczeniąti... [B]„można” tego nie robić[/B] itd. itp.

Hodowca zbyt dużo pieniędzy wkłada wswoją pasję, żeby móc się na niej dorobić. Handlarz zarobi zawsze, bo nie hodowla, a handel jest jego specjalnością.

Edited by Sigourney.Weaver
Link to comment
Share on other sites

  • Replies 115
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

II

Nadmuchana „tajemnica” metodhodowlanych – dajmy spokój ściemie :
Przemyślany inbreed, zaplanowany w oparciu o autentyczna wiedzę (a nie pozór wiedzy iliczenie na to, że nikt o nic nie będzie pytał) pozwala zachować WYRAZ, utrwalić pożądane cechy → w skrócie osiągnąć zamierzony na starcie pracy hodowlanej, cel.

Bazarowy inbreed w stylu „Pana Ziutka”, który kiedyś usłyszał, jak ktoś coś mówił o jakimś przydomku i po ziutkowemu wykoncypował sobie, że można rozmnażać dogo, oficjalnie utrzymując, że robi się „zaplanowany i przemyślany inbreed na wybraną „linię”, rozmywa rasę i daje„typy”. Praktycznie ma wartość mniej więcej taką -całość jest świetna ale definicja tematu zaczyna się w siódmej minucie i mniej więcej po 17u sekundach i trwa około półtorej minuty : [URL="http://www.youtube.com/watch?v=L_HgpzTxdT8&feature=related"][COLOR=#000080]http://www.youtube.com/watch?v=L_HgpzTxdT8&feature=related[/COLOR][/URL]
Stwierdzenie „stosuję inbreed jako metodę hodowlaną” i stawianie kropki bez „rozwinięcia tematu”, w ramach „nie zdradzania obranej taktyki” i „planów hodowlanych” jest bardzo wygodne ale też skrajnie niewiarygodne. „Lajtowe” podejście do krewniaczych kojarzeń (które na marginesie : mają różne stopnie pokrewieństwa), wzmocnione tym, ze większość „zwykłych śmiertelników” (osób „nabywających psy”) nie ma pojęciaczym jest inbreed [URL="http://klubdoga.pl/memdotinbredu.htm"][COLOR=#000080]http://klubdoga.pl/memdotinbredu.htm[/COLOR][/URL] ma fatalne skutki dla kondycji rasy.

Ale co tam nabywcy ! Ci tzw „hodowcy” nie mają pojęcia co to jest inbreed ! I to dopiero jest masakra... Wystarczy dokładnie prześledzić co w swoich „stajniach” mają hodowcy, by dopatrzeć się komu inbreed bokiem wyszedł → rozmył rasę i dał „typy”, a komu zagwarantował utrzymanie WURAZU → czyli komu udało się osiągnąć [B]cel i sens[/B] stosowania tejmetody.

[B]Bezrefleksyjne podejście do stosowania inbreed'u jako hodowlanej metody, KTÓRA MA SENS TYLKO I WYŁĄCZNIE WTEDY, KIEDY METODĘ TĄ STOSUJE SIĘ Z GŁOWĄ I INBREEDUJE SIĘ PSY WYBITNE, w przypadku osobników „takich sobie” czy wręcz wadliwych DAJE EFEKT ROZMYCIA RASY I OWOCUJE RÓŻNYMI „TYPAMI”.[/B] Jest wielce szkodliwe dla rasy → produkuje się psy, które podobno są rasowe, a coraz mniej przypominają przedstawicieli swojej rasy (a to przecież tylko ten jeden, gołym okiem widoczny aspekt). Jest jasne skąd tak dużo zwyczajnie brzydkich dogo, po utytułowanych rodzicach, championów praktycznie z urodzenia i zupełnie „nieweryfikowalnych” → przeglądy hodowlane to nie tylko ocena poszczególnych osobników, to także szczegółowe rozeznanie w rodowodach...

Inbreed inbreedowi nie równy, analogicznie jak handlarz to nie to samo co hodowca, więc po co ta ściema ? Idę na wystawę i widzę to co widzę : prawdę o strategiach hodowlanych. Niektórym się po prostu nie udaje (osiągnąć celu, zakładając, że w ogóle jakiś obrali), więc po co upierają się, że muszą być hodowcami ???

Miłość do rasy powinna skłonić niektórych do refleksji, że jeżeli nie mają wystarczająco dużo wiedzy i szczęścia, i uzyskiwane przez nich psy są marnej jakości, to najlepiej przestać się upierać na bycie „hodowcą” i dać szansę wykazywania się innym. W końcu ile słabych psów można naprodukować ? U nas dogo nie polują jak w Argentynie, nie „zużywają się” tak jak w kraju pochodzenia rasy. U nas nie będzie komu wcisnąć naprodukowanych bez sensu psów, a już teraz, dodatkowo niektórzy mają wkrętkę na ratowanie wszystkiego co duże i białe (a te zwierzęta zajmują miejsce w domach, do których mogłyby trafić DA).

Świadomość na temat tego, jak trudną w hodowli rasą jest DA dociera do coraz większej liczby „statystycznych Kowalskich”. Przebadane szczenięta, pochodzące z przemyślanych kryć i określonych linii będą znajdowały kochających opiekunów, pewnie nawet będą rozjeżdżać się poświecie. Słabe krycia będą dawały nieciekawe szczenięta , dla których znalezienie domu może stanowić problem. Warto o tym pomyśleć jeżeli jest się miłośnikiem psów. Decydowanie się na krycia bez pomysłu, bez celu, bez wiedzy może skutkować tym, że rasowe psy będą trafiać do schronisk – tym bardziej, że DA to nie lablador...

Link to comment
Share on other sites

Tak jest u nas, a jak być powinno (w kynologicznie cywilizowanym świecie, czyli w warunkach min. powszechnego dostępu do pełniej informacji o poszczególnych zwierzętach hodowlanych) ?

Czyli zacznijmy od początku :

Jak powinna wyglądać cywilizowana hodowla rasowych psów ?

[B]Można (należy) o tym przeczytać w KWARTALNIKU ZWIĄZKU KYNOLOGICZNEGO W POLSCE nr 4 (344) 2011 „PIES”, w artykule „Strategie hodowlane i ich zastosowanie. Oficjalny dokument FCI (to drugie zdanie w podtytule)” Prof. Dr Peter'a Friedrich'a, przedrukowanym za zgodą VDH. [/B]

[B]Ponieważ wszyscy profesjonalni hodowcy zaglądają do tego magazynu, a co najważniejsze CZYTAJĄ ZAMIESZCZANE W NIM ARTYKUŁY, nikt chyba się na mnie nie obrazi jeżeli odwołam się do powyższego artykułu, aby przybliżyć temat tym mniej profesjonalnym „kynologom”.[/B]

Zagadnienia, poruszane przez Prof. Dr Peter'a Friedrich'a :

Autentyczny hodowca psów danej rasy, musi dokładnie przemyśleć ten pomysł i zastanowić się czy dysponuje warsztatem pracy, merytorycznym zapleczem, które jest do tego niezbędne → sam „czuj”/ „nos”/ „dryg” /„szczęście” nie wystarczy. Nie można być hodowcą rasowych psów jeżeli nie stworzy się [B]planu hodowlanego (strategii hodowlanej)[/B]. Przede wszystkim trzeba wiedzieć jakie ma się [B]cele hodowlane[/B] → czyli co się chce osiągnąć. Określenie celu nie jest możliwe jeżeli nie dysponuje się wiedzą (tą najbardziej podstawową z dziedziny anatomii na przykład) i świadomością, że [B]ułożenie planu hodowlanego wymaga zebrania szeregu niezbędnych informacji, przemyślanego planowania kryć i umiejętności obiektywnej oceny uzyskanego potomstwa[/B]. Tylko w ten sposób można hodować psy rasowe, uzyskiwać postępy i nie niszczyć rasy, którą się wybrało.

Różnymi osobami kierują różne pobudki, ludzie z różnych powodów decydują się na trzymanie/hodowlę rasowych psów. Naturalną konsekwencją z tego wynikającą jest to, że różni hodowcy stawiają sobie różne hodowlane cele. Jednak niezależnie od tego czy stawia się na użytkowy charakter zwierząt czy hoduje się miłe zwierzęta do towarzystwa, nie należy ignorować zapisów wzorca. Wzorzec rasy wyczerpująco opisujący budowę anatomiczną powinien zawsze być punktem odniesienia dla każdego hodowcy. Bardzo często zapisy wzorca bywają... interpretowane, a ich interpretatorzy często nie znajdują umiaru w tej swobodnej i bardzo dla rasy szkodliwej interpretacji (stąd tak niezwykłe różnice w psach oficjalnie należących do jednej rasy).

[B]Cele hodowlane muszą odnosić się do całej populacji, inaczej ich realizacja się nie powiedzie.[/B]

Ktoś kogo nie stać na samokrytycyzm (min. obiektywną ocenę uzyskanego potomstwa), ani krytycyzm (obiektywną ocenę materiału hodowlanego, na którym zamierza się hodować) nie ma szans na odniesienie sukcesu hodowlanego. Obie te cechy niezbędne są także kiedy zapoznajemy się z wzorcem rasy i go interpretujemy.

Krytyka zewnętrzna... (zaliczona jest na +)...

Wzorce ras muszą podlegać rewizji, jest to zupełnie oczywiste (pisałam już o tym w tekście o roli pigmentu u DA ). Patrząc na wzorzec „krytycznym okiem” należy pamiętać o wytycznych, które pomogą nam się do niego odnieść. Zdaniem Prof. Dr. Peter'a Freidich'a te wytyczne to dobra jakość życia, długowieczność (wciąż pozostająca dla naukowców zagadką, jest to temat wciąż badany), łatwe funkcjonowanie w społeczeństwie i zachowanie typu rasowego.

Czym jest ta dobra jakość życia ? To zdrowie, sprawność, zdolności komunikacyjne, płodność, zdolność do naturalnego krycia i tolerancja na rozmaite rodzaje pokarmów. To elementy składające się na DJŻ. → Jakie płyną z tego wnioski dla hodowców DA ? Np. takie, że BAER to oczywistość, a każdy kto podaje się za hodowcę i nie poddaje swoich psów badaniom jest wnajlepszym przypadku niepoważny jako hodowca. Temperament zwierząt również nie powinien hodowcom umykać...

„Uzyskiwanie informacji” → i cóż za niespodzianka : Frieidrich wymienia 3 źródła informacji natemat hodowlanych psów.
[B]AŻ 3.[/B]
Na pierwszym miejscu klasyfikuje się „ocenę przydatności hodowlanej” (przegląd hodowlany), potem próby pracy, z których uzyskujemy informacje o funkcjonalności psa i dopiero na końcu mamy wystawy, czyli wydarzenia głównie towarzyskie...
[Wow... U nas dla dogo są tylko wystawy... ]
Jest zupełnie oczywiste, że na wystawach psa ocenia się tylko i wyłącznie pod względem wyglądu i sposobu prezentacji, temperamentowi poświęca się mało uwagi, a o zdrowie w ogóle się nie pyta – pisze Freidrich
[co jest zupełnie niesamowite zważywszy na wyszczególnione we wzorcu wady dyskwalifikujące...[URL="http://klubmolosow.pl/wzorce/w_argentynski.pdf"][COLOR=#000080]http://klubmolosow.pl/wzorce/w_argentynski.pdf[/COLOR][/URL]i jego -aktualnie- punkt 18 : głuchotę → wadę nie widoczną gołym okiem... ]

Każda rasa powinna mieć swoje procedury określające przydatność hodowlaną, w których liczyć się będzie nie tylko WYGLĄD, ale i stan zdrowia, psychika/temperament i wartość rodowodu. Te procedury mają być wiarygodne, mają dostarczać maksimum informacji i być powtarzalnymi. → nie sposób się z tym nie zgodzić (szczególnie, że zwłaszcza laicy lubią błysnąć„inbreedem”...).
Autor artykułu pisze wprost, że podczas wystaw sędziujący nie zajmują się oceną zdrowia i temperamentu, a ocena budowy i sprawności także nie jest kompletna. Psy ocenia się rękami sprawdzając budowę i kątowanie, a obserwacja ruchu jest bardzo pobieżna. Na wystawach umykają cechy ważne w życiu codziennym. Freidrich wymienia zwrotność, giętkość, szybkość i wytrzymałość, które w ogóle nie są oceniane...

„Celowość dokonywania oceny przydatności hodowlanej, prowadzonej według określonych procedur i odpowiednio dokumentowanej, której wyniki są dostępne dla wszystkich zainteresowanych, nie ulega wątpliwości”- pisze Freidrich → to co by powiedział na temat stanowiska prezentowanego przez niektórych w kwestii BAER, alergii jaką poruszenie tematu BAER wywołało i całej radosnej twórczości „inteligentnych inaczej” forumowiczów, którzy starali się ze wszech miar udowodnić, że „g wiem, bo nie mam dogo” i dlatego nie powinnam pisać ani o pigmencie, ani o BAER, i generalnie nazywać rzeczy po imieniu... (przy okazji pozdrawiam kreatorów „Kost-ki”i czekam na powołanie do życia kolejnego tworu „zbiorowej emanacji słabości”).
„Podczas takiej oceny sprawdzić można stan zdrowia psa, pobierając materiał do odpowiednich badań. Wiele chorób uwarunkowanych genetycznie, a stanowiących poważny problem w niektórych rasach, można wykryć za pomocą odpowiednich badań klinicznych. Nie znaczy to, że jestem zwolennikiem przeprowadzania wszelkich możliwych badań u wszystkich możliwych ras, ale tam, gdzie wiadomo, że jakieś choroby występują, nie wolno nie wykorzystać istniejących możliwości diagnostycznych i w oparciu o uzyskane wyniki planować i modyfikować strategie hodowlane” - pisze Prof. Dr Freidrich – Tak więc przy całym szacunku dla „tradycji”, Pan Freidrich nie zapomina o nowoczesności... Kurcze ale by się zdziwił gdyby przyjechał do Polski... U nas, w kraju w którym pisanie o BAER na kynologicznym forum równa się narażaniu się na -powiedzmy- szykany, to, że pies całe życie spędza „sterydowany”, bo cierpi na chroniczne alergie, nie przeszkadza go rozmnażać... Pies z chorymi nerkami ? A co to za problem ?... Kto by sobie d zawracał takimi drobiazgami... A przecież wszyscy podobno „kochają tą rasę”... Aż mi się niedobrze robi, jak sobie pomyślę, jakie kreaturki u nas usiłują uchodzić za hodowców...
Jeszcze jeden cytat z artykułu : „Ocena przydatności hodowlanej musi się jeszcze pod jednym względem zasadniczo różnić od oceny wystawowej, a różnica ta jest istotna i sędziowie nie mogą o niej w żadnym przypadku zapominać : przy oglądaniu psa nie wolno brać pod uwagę sposobu jego prezentacji. W przeciwnym razie łatwo o grube pomyłki i nietrafione decyzje. Ocena przydatności hodowlanej ma na celu, przynajmniej na tyle, na ile to możliwe, ustalenie wartości genetycznej psa, a nie talentów osoby, która go prezentuje.”

Edited by Sigourney.Weaver
Link to comment
Share on other sites

Na wszelki wypadek sięgam do „archiwum X” po „ściągę”, którą zamieściłam kiedyś w „wyparowanej” tzw „awanturce” → Co to jest przegląd hodowlany ? (ilość wymaganych ocen zmieniła się ale idea pozostała ta sama)

„Celem przeglądów hodowlanych jest ustalenie przydatności psa lub suki do celów hodowlanych. Często przeglądy hodowlane organizowane są na zasadach podobnych do wystawowych, z tą różnicą, że to nie my zapisujemy psa lub sukę. Lecz dany Oddział, w którym jesteśmy zarejestrowani, organizuje przegląd i wysyła zawiadomienia o nim do właścicieli psów i suk będących w odpowiednim wieku. Radziłbym jednak interesować się samemu terminem przeglądu, bez niego bowiem, i bez skierowania do krycia (od lipca 1994 ważnego przez pół roku) potomstwo naszych pupili <powinno być „pupilów”ale cóż...> nie dostanie metryk Związkowych.


Nie we wszystkich sekcjach są osoby upoważnione do robienia przeglądów hodowlanych. W takiej sytuacji możemy skorzystać z obecności sędziów na wystawie w naszym regionie i poprosić o zrobienie przeglądu, który polega na indywidualnej ocenie każdego psa, w atmosferze znacznie spokojniejszej, bez udziału publiczności. Zdarza się wówczas, że pies lub suka, które na dwóch wystawach dostały oceny: doskonałe – pies, a co najmniej bardzo dobre –suka, na przeglądzie hodowlanym nie zostają dopuszczone do hodowli.Trzeba sobie uświadomić, że wystawa i przegląd hodowlany to dwie zupełnie różne rzeczy. Wprawdzie bez odpowiednich ocen (pies –minimum 2 x doskonała w klasie otwartej lub użytkowej, suka –minimum 2 x bardzo dobra w klasie użytkowej) z wystaw, psy i suki nie są dopuszczane do hodowli, ale trzeba pamiętać, że przegląd hodowlany jest ostateczną decyzją komisji składającej się z sędziego i kierownika sekcji.


Na przeglądzie bada się dokładnie budowę anatomiczną. Czasem jakaś minimalna wada ogona, która na wystawie może być (choć nie powinna) nie wykryta, tu powoduje już wykluczenie z hodowli. To samo dotyczy kompletnego uzębienia. Psy, które mają brak jednego lub nawet dwóch premolarów pierwszych (tzw. P1) mogą na wystawie osiągać sukcesy, natomiast z hodowli powinny być w zasadzie eliminowane. Dotyczy to głównie psów, które są kwalifikowane jako reproduktory. W mniejszym stopniu zwraca się na to uwagę u suk hodowlanych. Dlaczego ? Bo pies może przez całe życie kryć dużo suk, natomiast suka może dać w najlepszym razie 6 miotów. Regulamin hodowlany stanowi, że suka może być kryta najwcześniej przy trzeciej cieczce, raz w roku kalendarzowym może mieć szczenięta w ilości 6 sztuk (jeżeli jest ich więcej, przerwa pomiędzy kolejnymi miotami musi wynosić co najmniej 1,5 roku) a ostatni raz może mieć szczeniaki w roku, w którym kończy 8 lat. Pies reproduktor może kryć od momentu skończenia półtora roku i nie ma ograniczeń ani ilościowych ani wiekowych.
(...)
Wszystko co przedstawiłam może spowodować taką sytuację, że szczególnie pies, który na wystawach zdobył nawet Championa Wystawowego, możenie być dopuszczony do hodowli”

Powyższy fragment pochodzi z dość „egzotycznej” (kiedy odnieść ją do molosów) pozycji wydanej w 1995 roku, pod redakcją Macieja Kłosia (Katarzyna Fiszdon, Tadeusz Gierliński, Piotr Jurka, Maciej Kłoś, Krystyna Ratajska, Mirosław Redlicki, Aleksandra Sękowska Miros, Jacek Sterna) o uroczym tytule „ PRAWIE WSZYSTKO O JAMNIKACH”.
I choć od czasu jej wydania zaszły zmiany w niektórych przepisach, idea sensu HODOWLANEGO PRZEGLĄDU pozostałą taka sama

Ale wracając do artykułu „Strategie hodowlane...”

Jaki z tego wniosek ? W Polsce dogo hoduje się głównie na wystawy

O hodowaniu dogo jako psa użytkowego mowy nie ma → nie wiadomo nic o legalnie organizowanych próbach pracy dla dogo w Polsce (nie ma polskiego klubu rasy), które pozwoliłby określić użytkową wartość polskich psów i które „wliczane” byłyby w poczet informacji na temat danego zwierzęcia.

(fraza „próby pracy dogo argentino” wpisana w google daje taki wynik :[URL="http://forum.**********/printthread.php?t=3758&pp=20&page=170"][COLOR=#000080]http://forum.**********/printthread.php?t=3758&pp=20&page=170[/COLOR][/URL], a drugi wynik to moja „aktywność” [URL="http://www.dogomania.pl/threads/216613-Dogo-Argentino-Międzynarodowa-Wystawa-Psów-Rasowych-Poznań-23.10.2011"][COLOR=#000080]http://www.dogomania.pl/threads/216613-Dogo-Argentino-Mi%C4%99dzynarodowa-Wystawa-Ps%C3%B3w-Rasowych-Pozna%C5%84-23.10.2011[/COLOR][/URL][[URL="http://www.psy24.pl/2688-Regulamin-przeprowadzania-prob-i-konkursow-pracy-dzikarzy-.html"][COLOR=#000080]http://www.psy24.pl/2688-Regulamin-przeprowadzania-prob-i-konkursow-pracy-dzikarzy-.html[/COLOR][/URL]]).
To znaczy, że Polskie dogo -którym WYRAŹNIE ZAZNACZAM nie odmawiam zdolności i możliwości posiadania potencjału dla, którego rasa powstała, jestem od tego jak najbardziej daleka- hodowane są głównie jako psy zrównoważone psychicznie i mające WYGLĄDAĆ (nie polować), tak jak dogo wyglądać powinno.

Skoro warunki sprawiają, że dogo w naszej części Europy „nie zużywają się” tak, jak np. w Argentynie czy Hiszpanii (większość psów to „kanapowce” →psy nie polujące), to oznacza to, że nie hoduje się ich dla podtrzymania ich użytkowości jako takiej (tak, wiemy, że NA SZCZĘŚCIE NIEKTÓRE PSY DZIĘKI SWOIM OPIEKUNOM MAJĄ OKAZJĘ SPEŁNIAĆ SIĘ MYŚLIWSKO – chwała za to ich właścicielom, ale to i tak nie zmienia faktu, że większość polskich dogo nie poluje, bo większość nie znajduje się w rękach myśliwych), a dla przyjemności obcowania z wyjątkową rasą myśliwskiego molosa. Jeśli nie przeprowadzamy prób pracy, to nie dysponujemy -zweryfikowaną, a nie domniemaną- wiedzą o użytkowych predyspozycjach polskich/wyhodowanych w Polsce dogo.

Skoro nie można polskich dogo „przetestować” w sposób precyzujący ich możliwości, to trzeba powiedzieć sobie wprost, że hoduje się psy „na wystawy”, a skoro tak to te psy przynajmniej powinny wyglądać.
A skoro tak, to dlaczego w warunkach, w których nie można kilogramów „petów” przekazywać w ręce myśliwych, by „zużywały się” tak jak to ma miejsce np. w Argentynie, produkuje się tyle słabych EKSTERIEROWO PSÓW, które lądują na wystawach i mówiąc delikatnie nie cieszą oka, tylko powodują, że człowiek myśli, że gdyby był hodowcą, to poprzebijałby opony gorliwcom chcącym wystawiać te koszmarki, byle tylko nie pokazywali ich na wystawach.
Skoro jedyną wytyczną, której trzymać się mają WSZYSCY polscy hodowcy (a udaje się to jedynie niektórym – to tak na marginesie) jest wzorzec rasy, to dlaczego przepaść pomiędzy dobrymi/poprawnymi dogo i całą resztą jest aż tak głęboka ???

Edited by Sigourney.Weaver
Link to comment
Share on other sites

Wzorzec → ja wiem, że niektórzy myślą, że we wzorcu chodzi tylko o kolorek...
Nie, we wzorcu ważna jest przede wszystkim użytkowość psa, to użytkowość (zdolność do tej użytkowości) opisuje wzorzec [Temat anatomiczny jest, obrazki zostały wklejone, więc niektórym powinno to być już łatwiej zrozumieć]. To, że znaczna większość psów nie poluje, nie znaczy, że można olewać np. fafle (!!!).

„Nie można zmieniać wzorca czy interpretować go w nieuzasadniony sposób tylko dlatego, że hodowcy nie są w stanie dopracować się opisanego w nim ideału. Inna sprawa, że przeciwstawianie się modom i trendom pojawiającym się w hodowli wymaga od sędziów przekonania o słuszności swych decyzji i niemałej odwagi.” (Mirosław Redlicki)

Wzorzec rasy mówi, że głuchota jest wadą dyskwalifikującą (zmiana wzorca czekająca na zatwierdzenie FCI tego punktu nie zmienia), a przecież w wytycznych wzorca nie chodzi tylko o wystawy...

Wypada przeanalizować ten punkt. Koniec ze ściemą, że chodzi „tylko” o głuchotę całkowitą. [B]W świetle danych naukowych, należy interpretować ten zapis jednoznacznie : CHODZI O GŁUCHOTĘ CAŁKOWITĄ, JAKI I JEDNOSTORNNĄ.[/B]

[B]JEDNOSTRONNA GŁUCHOTA TO WADA DYSKWALIFIKUJĄCA : CERTIFIKAT POŚWIADCZAJĄCY, ŻE DANY PIES JEST SŁYSZĄCY MÓWI, ŻE PIES SŁYSZY NA OBUDWOJE USZU → pamiętamy przecież wyniki BAER zamieszczone przez Pissaro [URL="http://www.forum.**********/showpost.php?p=1311068&postcount=179"][COLOR=#000080]http://www.forum.**********/showpost.php?p=1311068&postcount=179[/COLOR][/URL] i Wamapl[URL="http://www.forum.**********/showpost.php?p=1311629&postcount=188"][COLOR=#000080]h ttp://www.forum.**********/showpost.php?p=1311629&postcount=188[/COLOR][/URL].[/B]
[B]PONIEWAŻ WYKLUCZYĆ LUB POTWIERDZIĆ JEDNOSTRONNĄ GŁUCHOTĘ MOŻE JEDYNIE KLINICZNE BADANIE BAER, PSY NIE POSIADAJĄCE WYNIKÓW POŚWIADCZAJĄCYCH SPRAWNOŚĆ OBU NARZĄDÓW SŁUCHU, NIE POWINNY BYĆ UŻYWANE W HODOWLI.[/B] Tak więc każdy pies bez pozytywnego wyniku BAER potencjalnie może być jednostronnie głuchy, a w myśl zapisu wzorca powinien być dyskwalifikowany z programów hodowlanych.

Tak się niektórzy uczepili tej bieli, że nawet specjalnie zaznaczają, że posiadają psy o idealnie białej sierści - co nie jest żadnym nadzwyczajnym wyczynem i wrażenie może robić jedynie na zupełnym laiku -to po pierwsze. I co warto w tym miejscu zaznaczyć, nie zawsze jest prawdą ponieważ u niektórych polskich psów występuje cytrynowy nalot na sierści i wcale nie są „idealnie białe” –to po drugie. Fixacja na punkcie idealnej bieli skutkuje tym, że namnożyło się mnóstwo niepoprawnie wypigmentowanych dogo – co już tak mocno niektórym tzw hodowcom nie przeszkadza/ło (?) → na marginesie : nie mogę doczekać się wprowadzenia zmian do wzorca, bo skończy się hodowanie różowych prosiaczków.
Ta sama fixacja powoduje, że gdyby wyrwać pincetką 5 czarnych włosków, argentynowcy spalili by taką „zakłamaną personę” na towarzyskim stosie, jako kogoś pozbawionego skrupułów - mimo, że jest już zupełnie jasne, że rola „kolorowych włosków” dla zdrowia dogo jest żadna. (Nie mają negatywnego wpływu na zdrowie psów, w przeciwieństwie do grzechów, na które z niepojętych powodów wciąż przymyka się oczy). Natomiast brak dowodów na to, że dany zwierzak jest obustronnie słyszący żadnego fanatyka bieli nie oburza... To zdumiewające, bo waga „przestępstwa” polegającego na tym, że doskonale zdając sobie sprawę z poziomu wiedzy niektórych sędziów i tego jak nikłe mają pojęcie o genetyce, po to by wartościowy pies nie przegrał z jakimś baleronem, ktoś może wpaść na pomysł, aby usunąć tych kilka włosów, jest żadna -zwłaszcza, że autentycznie szkodliwe niedobory pigmentu przechodzą u każdego sędziego-dyletanta. Jakim cudem dopuszcza się do rozrodu psy bez BAER ? Szanowni Państwo, skoro traktujecie ekstremalnie dużą białą łatę jako fetysz i robicie z niej „lepik” na argentynomaniaków, to wypada także wspominać o BAER swoich psów. Nie badanie pod kątem wykluczenia jednostronnej głuchoty psów używanych do rozrodu, w sytuacji w której jest dla wszystkich jasne, że to właśnie jednostronna głuchota jest bolączką tej rasy, jest wręcz skandalicznym nadużyciem (wypada powiedzieć na całejlinii/liniach...)

[B]W skrócie : pies z „łatą” wypada z hodowli, pies z jednym uchem nie. [/B]
[B]Precyzując : nie zawsze pies z jednym uchem wypada z hodowli, bo tylko niektórzy badają swoje psy. Całą reszta bawi się w hodowlę na maxa korzystając z wolnoamerykanki jaką jest tzw „interpretacja zapisów (obowiązującego) wzorca”... i karygodny brak przeglądów hodowlanych[/B].

Coś tu jest bardzo mocno „nie halo”. Można nabijać się z pigmentu, nawijać, że jest „zbyt intensywny -nawet sędziowie bywają dyletantami- i równocześnie nie poddawać BAER rozmnażane psy (o szczeniętach nie wspominając). Do czego to ma zaprowadzić ? Jaki jest cel p.i.e.p.r.z.e.n.i.a o „zbyt intensywnym pigmencie”, którego waga w przypadku DA jest nie do przecenienia -o czym wszyscy doskonale wiedzą- i jednoczesnego olewania zmory rasy -o której też wszyscy doskonale wiedzą- czyli jednostronnej głuchoty ? O co w tym chodzi ???
Pierwsza myśl rozwikłująca zagadkę wspólnego mianownika nie napawa optymizmem. Wyrwanie jednego kolorowego włosa i „wybielenie” w ten sposób psa, skończyłoby się „podkablowaniem”, którego konsekwencje zależałby od fantazji urzędników Związku. Staranie się o hodowlane uprawnienia w celu rozmnażania zwierząt, których właściciele w ogóle pojęcia nie mają czym jest BAER, nikogo „nie rusza”, to jakoś nie razi poczucia etyki „wyznawców bieli”... Jak to możliwe ?

[B]W Polsce to co w innych krajach (USA, Niemcy) jest zupełnie normalne, wręcz oczywiste czyli przejrzysta baza danych, zawierająca szczegółowe informacje na temat poszczególnych psów i suk hodowlanych, dostępna dla każdego z członków związków kynologicznych, wciąż jest postrzegane jako zagrożenie ; czego pytam „wolności hodowców” ? - bez żartów. [/B]Chyba, że chodzi o „hodowców” pisanych w cudzysłowie...

Polak naprawdę potrafi : wykonywanie badań pod kątem dysplazji u psów 12 miesięcznych i szastnie naiwnym nabywcom przyszłych szczeniąt wynikami stwierdzającymi „jednoznacznie” , że dane zwierzę (rodzic) nie ma problemów ze stawami, „poprawianie” wnętrostwa, kombinowanie z zębami (różnej maści „regulacje” zgryzu), używanie w hodowli psów z chorobami nerek, tatuowanie braków pigmentacyjnych, rozmnażanie zwierząt cierpiących na wieczne alergie, czy wreszcie farbowanie psom białych łatek np. na czubkach palców... Ale olewanie BAER przebija wszystkie typowo polskie grzeszki hodowców-handlarzy. [B]Dla handlarza brak przeglądu hodowlanego to raj na ziemi → hulaj dusza, piekła nie ma... Bardzo to smutne.[/B]

Dziwność numer 2

Jakim cudem psy bez prawidłowo wybarwionej trufli nosowej (polecam sprawdzić co to [B]dokładnie [/B]jest [B]trufla nosowa[/B]) są oceniane tak wysoko ? Jak to jest możliwe, że zwierzęta z tak poważną wadą osiągają wystawowe sukcesy ? Czasy się zmieniły : jest jasne, że nie ma różnicy pomiędzy nie w pełni wybarwioną tęczówką, a nie w pełni wybarwionym nosem. To, że niektórym ciężko jest zaakceptować fakty naprawdę nie ma znaczenia. Skoro niektórym wydaje się, że problemy z nie w pełni wybarwionymi nosami, tzw motylkowymi nosami to nic, to nie ma powodu, żeby serio traktować zapis o błękitnym refleksie, czy niebieskiej łatce na tęczówce. Dyletantyzm niektórych sędziów jest jak zawsze właściwą odpowiedzią ale do ciężkiej cholery nie można wiecznie wszystkiego na sędziów przerzucać. Od czegoś są hodowcy, których obowiązkiem jest uświadamianie właścicieli psów, że słabo wybarwiony nos nie wróży dobrze w hodowli, bo słabo wybarwiony nos jest cechą mocno dziedziczną (zwłaszcza jeżeli dane zwierzę jest słabo pigmentowane). Skąd parcie na wystawianie psów -i nie daj Boże pomysły na używanie ich w hodowli- których czubki nosów są ledwo czarne (fafle i powieki pomijam przez grzeczność) ?
Nawet jeżeli/kiedy zmiany wzorca wejdą w życie to może to mieć nikłe znaczenie. W końcu zgodnie z aktualnie obowiązującym wzorcem niedopigmentowany nos jest poważną wadą ...ale mało komu to przeszkadza.

Davlis był uprzejmy kiedyś wkleić doawanturki kilka motylkowych nosów... Cóż motylkowy nos, to poważna wada, do niedawna przechodziła, teraz pozostaje mieć nadzieję, że wszyscy się dokształcają.

Dziwność nr 3
Szeroka i głęboka klatka piersiowa u psa gwarantuje więcej miejsca na serce i w sumie większy mięsień sercowy, który musi wykonać mniej pracy aby dotlenić mózg i cały organizm zwierzęcia podczas wysiłku (bieg/pogoń/pościg). Tym samym mięsień mniej się męczy niż mniejsze serce, które musi wykonać większą pracę dla uzyskania tego samego efektu (większa ilość uderzeń / puls : wyższy). W rezultacie przy mniejszym sercu następuje przerost mięśnia sercowego (czasami już po 2-3latach), czego najprostszym do zaobserwowania objawem jest kaszel psa (serce jest tak duże, że napiera na płuca). Psy z przerostem mięśnia sercowego zwykle nie dożywają więcej niż 6 lat. Dzięki głębokiej klatce piersiowej pies ma właściwie położony środek ciężkości (u większości psów środek ciężkości jest położony w okolicach serca, czyli w połowie klatki piersiowej -w 1/3 długości ciała- i w czasie ruchu psa znaczną część energii poświęcona jest zachowaniu stabilności), co zasadniczo wpływa na jego zwrotność i szybkośćreakcji, oraz ogólną motorykę.
To tylko taki jeden„wycinek mądrości” → generalnie o co chodzi z tolerowaniem słabych klatek piersiowych ?

I moje „ulubione”nieporozumienie :
W Polsce ani sędziowie, ani hodowcy nie znają umiaru w interpretacji zapisów wzorca... szczególnie kiedy chodzi o „idealnie białą” maść... U nas wciąż dla wielu -podobno znawców tematu- o wyborze psa/przyznaniu noty decyduje JEDYNIE biel. Zapominają, że biel jest rozstrzygająca tylko w przypadku, w którym mamy do czynienia z psami JEDNAKOWEJ KLASY :
„[FONT=ArialMT, sans-serif][SIZE=2]W przypadku oceniania dwóch psów jednakowej klasy pierwszeństwo należy się temu, który jest bardziej biały.” [/SIZE][/FONT][FONT=Times New Roman, serif][SIZE=3]Ten porażający brak zdrowego rozsądku powodujący, że niektórzy nie umieją sobie dać na wstrzymanie i wszystko tłumaczą „bielą”...[/SIZE][/FONT]

Edited by Sigourney.Weaver
Link to comment
Share on other sites

Zmiany we wzorcu DA→ ja tak króciutko, tylko na zachętę – z przyjemnością poczytam co mówią „głębiej osadzeni w temacie” ;) (poniżej wklejam fragmenty dotyczące tych zmian zamieszczone w lipcu/sierpinu w „awanturce”).

Ku mojej uciesze (być może „rozpaczy” innych) zwrócono uwagę na to, że dogo ma być w „typie” psa o solidnej konstrukcji (czyli inbreed'owe bez pomysłu chucherka, które z pokolenia na pokolenie tracą na masie, i coraz mniej przypominają Dogo Argentino może wreszcie „przeminą z wiatrem” ... i przestaną być lansowane jako psy „lżejszego typu”... , bo o eliminowanie „chucherek” chodzi. Poprzeczka znowu idzie w górę. [co prawda prawo nie działa wstecz, ale „trendy” będą musiały ulec zmianie].

W tych zmianach ogromnie dużo miejsca poświęcono opisom użytkowania DA jako myśliwego, zwracając uwagę na wzrost dogo i fakt, że praktycy wykorzystujący dogo jako myśliwego zgodnie twierdzą, że psy o wzroście nie przekraczającym 65 cm w kłębie najlepiej sprawdzają się w „akcji” (niezależnie od warunków topograficznych etc.).

[B]Nos ma być czarny[/B]
[B]Fafle krótkie i CZARNE[/B] - bardzo mnie to cieszy
[B]Oczy : Powieki powinny być pigmentowane ...ale nie muszą[/B]
Maść biała i [B]bielszy, przy stawce tej samej klasy, zawsze powinien wygrać[/B]
Krótko mówiąc [B]Dogo Argentino ma byćsolidne i bez fafli a'la Dog Niemiecki (!)[/B]

[B]*Typmezomorficzny:[/B] (u człowieka ale u psów pewnie też→ potężna klatka piersiowa, długi tors, wielka siła i solidne umięśnienie)

Dzisiejszy dogo nie do końca wpisuje się w to co zazwyczaj odbieramy jako „molosa” (nie jest tak ciężki jak molos, nie ma tak luźnej skóry, bardzo wyraźnie zaznaczonego stopu, takiego „zagłębienia/dołka”). Zwrócono uwagę na to, że czaszka/głowa DA nie jest głową typowego „molosa” („niespełnia wymogów”) → całość wyrazu : np. głowa DA znacznie różni się od głowy choćby DDB.
I fakt, że „typowy molos”prawie nigdy nie jest atletą...
I „typowe molosy” zazwyczaj są ślamazarne (a tego o DA powiedzieć nie można...).
DA nie powinien przypominać (swoją budową/konstrukcją) typowego rotka, ale nie może być także zbyt lekki.
Odnośnie usposobienia :
Idea jest taka, że równowaga „struktury ciała”/proporcji sylwetki ma znajdować odzwierciedlenie w charakterze/temperamencie dogo. Tam użyto nawet odniesienia do cocera, napisano, że dogo ma mieć „prosząco-pytające” spojrzenie cocera... Ma reagować tylko wtedy, gdy wymaga tego sytuacja.
I bezsprzecznie ma być oddany rodzinie ponad wszystko.
Przy głowie zaznaczono, że nie powinno się korzystać/powinno się zrezygnować z określenia „wyrzeźbiona”. Stop nie powinien być zbyt wyrazisty (i nie powinien mieć kąta prostego). Budowa czaszki ma umożliwić rozwój mięśni („policzków”, „bocznych mięśni głowy”). Oczy mają być definitywnie migdałowe.
Przy opisie głowy/czaszki używa się określenia MEZOMORFICZNA
Bardzo dużo uwagi poświęcono faflom, KTÓRE NIE MOGĄ BYĆ ZA DŁUGIE I PRZYWOŁYWAĆ NA MYŚL SKOJARZENIA Z DOGIEM NIEMIECKIM (zmiany przede wszystkim stawiają na użytkowość → przywrócenie pierwotnej użytkowości DA). Bardzo dużo napisane jest o tym, że długie fafle, to nie jest „wada kosmetyczna/estetyczna” ale wada wpływająca na użytkowość psa. Tak więc opisowo można powiedzieć, że fafle nie mogą sięgać dużo niżej dolnej linii szczęki. Autorzy tego tekstu przypominają, że Antonio Martinez wiszącą wargę uważał za powód do dyskwalifikacji.
Klatka piersiowa powinna/musi przekroczyć linię łokcia -poniżej- (zdaniem A. Martinez'a) autorzy pomysłu wprowadzenia zmian może nie do końca się z tym zgadzają ale wierzą, że jest to słuszny pomysł i że tak właśnie powinno być.
Ale dopuszczają klatkę piersiową równą linii łokcia.

Tyle z uwag „awanturki” (nie torpedowanych, zaznaczam, przez „specjalistów”...). Zapraszam do rozwijania tematu

Link to comment
Share on other sites

ZK [B]praktycznie [/B]nie poświęca szczególnej uwagi "nowym molosom". Dla niektórych tzw hodowców to idealna sytuacja : mogą balansować na granicy znaczeń i w sumie luźno podchodzić do wzorca (w oparciu o własne interpretacje czegoś co już dawno zostało doprecyzowane [!]), bo nie ma nikogo, kto głośno przypomniałby o co kaman...
W oparciu o to co obserwuję na wystawach i w necie stawiam „tezę”, że w niektórych liniach jesteśmy na najlepszej drodze do „wypracowania”/„osiągnięcia” tzw „typu”. Typu centralno-wschodnio-europejskiego...

Jednym z powodów dla których zakochałam się w DA jest „elegancja formy”. DA ma emanować siłą, ma być majestatyczny, „elastyczny” i sprawny, samo patrzenie na dogo ma być przyjemnością. Patrząc na DA mam wierzyć, że da radę świniakowi i że kontakt z „dziczkiem” nie spowoduje, że pies się „posypie”. Ot i cała filozofia.
DA i CC mają wspólny mianownik : są oszałamiająco piękne, kiedy mają równe grzbiety, dobre kąty, rozwinięte klaty etc, kiedy są możliwie najbliższe ideałowi, albo kiedy po prostu/chociaż wyglądają jak przedstawiciele swojej rasy. Kiedy harmonia jest zaburzona, proporcje uciekają, a kąty są niewłaściwe i jedne i drugie robią wrażenie niezgrabnych, kostropatych albo rozjeżdżających się i czar pryska.
Kiedy Andrzej Kaźmierski pierwszy raz pisał o CC w „Psie” (3/251 1995) „wstępniak” zawierał istotną uwagę odnośnie molosów w ogóle: „Radiacja, różnicowanie – to już późniejsze okresy : w każdym z krajów do którego dotarły, były kształtowane i modelowane nieco inaczej – jednak zawsze z pewną przesadą. Efektem jest gama ras 'przestylizowanych' ; ras, którym nadano niezbyt naturalną formę: ras, które obdarzono przesadnie skróconym grzbietem nosa, obwisłą skórą, faflami i powiekami: ras trudnych w hodowli. Są wynikiem twórczości człowieka, są efektowne, na swój sposób piękne, ale czasem 'nie efektywne', zbyt ciężkie. CC jest inny : to lekkoatleta, silny, ale mimo swojej masy zwinny, sprężysty i skoczny. Idealne połączenie budowy z funkcją.”
Myślę, że słowa znamienitego kynologa równie dobrze pasują do opisu DA. Wrażenie, które ma sprawiać poprawny/typowy CC jest dokładnie tym, o które chodzi u DA.

Dziś sytuacjawygląda tak, że [B]w praktyce[/B] ZK pracuje w oparciu o to co przedstawiają hodowcy.
[B]Praktycznie[/B] to hodowca podejmuje decyzje (hodowlane), a związek się do nich „ustosunkowuje” (na miarę swoich możliwości → czyli wiedzy jaką dysponują sędziowie sędziujący DA).
[B]W praktyce [/B]noty z wystaw to jedyne oceny jakie polskie DA uzyskują w oparciu o funkcjonowanie ZK. Na jednej wystawie „taki sobie”, albo „całkiem niezły” pies może być uznany za najlepszego, na innej, przy większej stawce, może być w ogóle „niezauważony”, jeżeli będzie konkurował z lepszymi. Może też być tak, że świetny pies zostanie zupełnie olany przez sędziego-dyletanta zafiksowanego na „idealną biel”.
Proszę o cynk, bo może nie jestem na bieżąco ale WYDAJE MI SIĘ, że nie ma obowiązku przyznawania najwyższych ocen. Chyba wciąż można powstrzymać się z przyznawaniem najwyższych not, zwłaszcza kiedy niektóre psy mają po prostu tylko wytrwałych właścicieli...

Czy brak klubu rasy jest powodem dla, którego nie ma przeglądów hodowlanych dla dogo ? Czy akcja w klimacie „zróbmy przegląd na wrześniowej klubówce” na FB, mogłaby coś „ruszyć” ?

Czy mimo że nie ma u nas klubu rasy polski hodowca Dogo Argentino może liczyć na wiedzę, radę, pomoc „opiekuna hodowlanego” (kierownika sekcji) podejmując decyzję o doborze hodowlanej pary (w drodze „konsultacji” z kierownikiem sekcji rasy macierzystego oddziału Związku Kynologicznego) ? Jest to (wciąż?) przecież standardowa „usługa/procedura oferowana” przez ZK w przypadku psów rasowych. Czy taka opcja w ogóle istnieje w przypadku dogo ? →nawet jeżeli to pytanie brzmi naiwnie to chciałabym poznać na nieodpowiedź.
Czy w dniu krycia (zgodnie z przepisami → jakie one są ?) suka musi mieć ukończone 18 miesięcy ?
Jaki jest wiek wyznaczony przez ZK, w którym suka może być kryta pierwszy raz?
I kto to tego pilnuje (przestrzegania przepisów) ?
[B]W jakich warunkach można kryć sukę, która nie ukończyła 18 miesiąca życia ?[/B] → to pytanie też już kiedyś zadałam w „awanturce”...

Czy „dane” z przeglądu miotu są tajne (np. to czy wszystkie szczenięta urodziły się ok, czy któreś miało wadę rozwojową i trzeba było je uśpić [jak to była wada ewentualnie]) ?
Co z wadami umaszczenia, jak są zapisywane w protokole odbioru miotu (czy w ogóle są zapisywane?) ?


Wypada zrobić „podsumowanie” osiągnięć poszczególnych hodowli, nawet po to by móc odpowiedzieć ludziom pytającym o to ile dziś mamy w Polsce dogo, coś w stylu :
„Skojarzenie „pies X suka Y” dało ileś tam szczeniąt (ileś suczek, ileś piesków, w tym ewentualnie ileś niehodowlanych ze względu na maść). Ileś tam szczeniąt wydaje się/okazało się posiadać wartość hodowlaną.
Szczególnie mocną stroną miotu, uzyskanych z niego psów jest… , udało się przekazać najlepsze cechy rodziców jakimi są … , szczególne nadzieje pokładam w … , dlatego że …
To krycie przyniosło mi jako hodowcy satysfakcję, bo...
<i na koniec :>
… na wystawie (u sędziego... )… , w stawce … pies/suka „ABC” zdobył/zdobyła tytuł ...”

To dałoby informacje przede wszystkim przede wszystkim o tym, jakie jest pogłowie rasy, ile psów jest hodowlanych, a ile jest petów, która hodowla jakie skojarzenia wypróbowywała i jakie są efekty tych skojarzeń.

Czas poważnie zastanowić się nad Klubem Rasy, choćby inicjatywą na głównym forum psów z grupy II lub grupą na FB → dziś hodowcy muszą być aktywni w ZK -przynajmniej czysto formalnie- , na forach internetowych i na FB -jak najbardziej praktycznie.

Może FM albo FB da odpowiedź na pytania, z którym raczej nie radzi sobie ZK ?
Pozostaje mieć nadzieję, że [B]wszyscy[/B] polscy hodowcy zechcą dogonić świat cywilizowanej kynologii i [B]wysoko ustawiona poprzeczka nie będzie charakteryzować jedynie garstki osób.[/B]

(jak już wspomniałam nadzieja umiera ostatnia... )

Edited by Sigourney.Weaver
Link to comment
Share on other sites

Jako, że o wzorcu mowa, a kolejne psy uzyskują uprawnienia hodowlane i pojawiają się nowi tzw „hodowcy”/hodowle, a wiedza o anatomii psów/wartości wytycznych wzorca JEST towarem deficytowym -w każdym razie trudno/opornie przyswajalnym- na co wskazuje to jakie psy uzyskują uprawnienia hodowlane i jak z tego korzystają „hodowcy”, zamieszczam link do niezwykle wartościowego i ponadczasowego tekstu [URL="http://www.bugari.com.pl/ACD_FCI_Standard_PL.htm"][COLOR=#000080]http://www.bugari.com.pl/ACD_FCI_Standard_PL.htm[/COLOR][/URL]. Fakt, że jest to tekst odnoszący się do rasy innej niż Dogo Argentino, nie powinien nikogo zniechęcać → ten tekst dokładnie tłumaczy dlaczego czytając wzorzec i patrząc na dane zwierzę NALEŻY MYŚLEĆ, a to, że opisuje inną niż dogo rasę, powinno wystarczyć do wytworzenia dystansu pozwalającego przyswoić sobie tą ważną treść wszystkim czytającym.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

[INDENT]Klubowa wystawa na której można zobaczyć kilka dziesiątek Dogo Argentino 'live' to nie jest zwyczajne kynologiczne doświadczenie, nie jeżeli mieszka się w Polsce i jest się przyzwyczajonym do wystaw na których naście dogo to „dużo”... To jest także niecodzienne doświadczenie jeżeli przywykło się do proporcji w rodzaju na 12 dogo, góra 3 są całkiem do rzeczy/„fajne”... Albo jest się urabianym, że solo-tytuł z krajówki w jakiejś dziurze jest powodem do dumy... [/INDENT]
[INDENT]Ta wystawa była dla mnie ogromnie ważnym doświadczeniem -świetnym punktem odniesienia- i bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Jechałam na nią z nastawieniem na „minimal” - liczyłam, że zobaczę może kilka naprawdę niezłych psów... a doznałam dogo-zawrotu głowy ;)


[/INDENT]
[INDENT]To klubówka, więc tak jak i u nas nie pokazywano na niej psów z pipidówkowymi tytułami, „championów z przypadku” (ok – coś takiego też się pojawiło ale w proporcji „jak na lekarstwo”), bo takie dogo nie mają na klubowych wystawach najmniejszych szans, szczególnie kiedy konkurencja stawia się w potężnej liczbie (albo po prostu się stawia – to na naszym podwórku) i sędzia wie o co chodzi w dogo. Ale ja aż do chwili, w której sala zapełniła się psami nie mogłam uwolnić się od myślenia o DACH w kategorii polskich wystaw i polskich dogo... A okazało się, że dogo z południa są... o niebo lepsze niż się spodziewałam. I średnio są też o niebo lepsze od większości polskich, urodzonych w Polsce, a nie kupionych prze Polaków, psów. Najwyraźniej nasi sąsiedzi hodując... równocześnie się uczą, wyciągają wnioski... i wielu z nich udało się uzyskać naprawdę wartościowe zwierzęta –chylę czoła i za wrzucanie wszystkich słowackich, czeskich i węgierskich etc. dogo do jednego worka powinnam chyba na boso wybrać się do Di Casa dei Marchesi w ramach pokuty...

[/INDENT]
[INDENT]Tak czy inaczej, kiedy na dwie godziny przed rozpoczęciem wystawy krążyłam sobie oglądając schodzące się psy, tknęło mnie jedno zasadnicze pytanie : [B]ilu polskich sędziów[/B] (+ewentualnie tych sędziujących dogo w Polsce) [B]raczyło pofatygować się na autentyczny 'dogo-spęd'[/B] [B]??? Kto z polskich sędziów widział kiedyś więcej niż 10 dogo naraz, ustawionych obok siebiei „na żywo” nie tylko na zdjęciu ? Chodzi mi o DOGO, a nie dogo, bo tak wynika z rodowodu ??? [/B]Szczególnie autor pomysłu, że solista, który pokazał się pod koniec lutego w Lesznie zasługuje na tytuł 'Champion of Champions' powinien troszkę pojeździć -choćby do naszych południowych sąsiadów- i zobaczyć o co chodzi w Dogo Argentino. Może dzięki wycieczkom na klubowe wystawy (byle nie do Skandynawii, bo skandynawskie psy to... też tylko białe psy) zrozumiałby jak bardzo ośmieszył przede wszystkim siebie. Całe szczęście, że specjaliści od dogo nie mają pojęcia o istnieniu niektórych polskich sędziów – nie ma 'siary' międzynarodowej, jest mini 'siara', tylko u nas... [B]Odpowiedź na pytanie ilu rozdających na prawo i lewo uprawnienia hodowlane dogo-porażkom sędziów widziało kiedyś przyzwoitą stawkę dogo, taką choćby ponad 70kę z południa :) pozostaje otwarta[/B], a ja wracam do wstępu : daleko mi do bycia pretensjonalną gęsią (w tym miejscu gorąco pozdrawiam gęś/i) [B]ale wychodzi na to, że... akurat ja znalazłam się na wystawie, która byłaby dla polskich sędziów idealną okazją do podniesienia kwalifikacji i jakby to ująć... JA widziałam więcej Dogo Argentino naraz/w jednym miejscu + widziałam sędziego i równocześnie hodowcę argentyn przy pracy – niż polscy sędziowie, jak w amoku rozdający uprawnienia hodowlane psom poniżej przeciętnej – co teraz widzę jeszcze wyraźniej niż przedtem.[/B][B]I mówiąc wprost uważam, że to nie jest w porządku... Bo ja nie jestem sędzią, ja tylko bardzo interesuję się tą rasą...

[/B][/INDENT]
[INDENT]Tak to bywa, że to co u nas uchodzi za towar wyższej jakości (szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę konkretnego producenta danego produktu) w zestawieniu z naprawdę dobrym produktem wypada blado i nie ma się co obrażać. Takie są fakty. Wyrób czekoladopodobny to nie czekolada :) [/INDENT]
[INDENT]W rywalizacji z typowymi zwierzętami odpadają mniej typowe, typowe w wyrazie suki z pięknymi głowami wygrywają z mniej typowymi, drobniejszej budowy i o drobniejszych głowach. Tak to już jest.
Byłam i widziałam suki na żywo ;) , a nie tylko na zdjęciach.


[/INDENT]
[INDENT]Na przestrzeni lat różne dziwne rzeczy działy się na „tamtym” forum. Różne „mundre” osoby pisały różne „mundnre” rzeczy. Kilka lat temu 'osoba od hodowli dogo' sadziła mądrości o dalmatyńskości doskonałej włoskiej linii, a dziś ze wszech miar stara się „boczniakiem” dostać do krwi tej linii. Z jakiegoś enigmatycznego powodu nie kryje najlepszymi psami z konkretnym przydomkiem (czyżby chodziło o brak dostępu do kluczowych repów? Skąd mógłby wziąć się taki ban dyby istniał ?... hmm... czyżby był plonem -mówiąc grzecznie- opowiadania głupot ?) ale ostatnio ma cholerne ciśnienie na choćby „siódmą wodę po kisielku”... Czytam o 'planach' i kompletnie nie kumam o co chodzi... Jest takie 'podwórkowe' powiedznie : „jak kraść to słońce, a jak bzykać to księżniczki”. Kenel z pretensjami w księżniczki mocno ubogi jest... [/INDENT]
[INDENT]Dosyćfajnie się czyta takie kynologiczne fantasy :) w sam raz do kawy :) To rozpisywanie się o tym, kto, co i czym pokryje... Totalnie zapominając o tzw „dostępności”... (do tanga trzeba dwojga). No ale nic... klawiatura przyjmie wszystko.
[/INDENT]
[INDENT]Hodowla też dzieli się na różne etapy ; są hodowcy, którzy od lat hodują „na swoim”, „pracują na liniach”, i którym siłą rzeczy zdarza się popaść w przesadę (goniąc coś tracą coś innego – co też warto, a nawet należy punktować), ale ktoś kto nie ma na koncie „Zwycięscy Świata”, albo chociaż kilku znanych championów, albo żadnego wartościowego tytułu uzyskanego u specjalisty od rasy, nie ma alibi ;) wciąż goni za CZYIMIŚ ideałami. Musi mieć otwarte oczy. Musi widzieć więcej. Ale czasem po prostu nie sposób uznać, że niektórzy za cholerę nie chcą załapać co jest „fajnym dogo”, a co nim nie jest... Jestem coraz bardziej zła, że nie mam suk z DACH na filmach (przyzwyczajona do polskich wystaw zupełnie zapomniałam o ograniczeniach mojej karty pamięci), bo to czym się osoby od hodowli w necie zachłystują -mam na myśli polskie suki- to... Po prostu na tegorocznym DACH te zwierzaczki nie dały/by rady... [/INDENT]
[INDENT]Wracając do etapów hodowli znowu odniosę się do sztuki : upraszczając ;żeby iść w swój styl (tak tłumaczy się czasem dziwności w liniach, które najczęściej są po prostu utrwalonymi inbreedowymi wadami) np. w malarstwie („manierę”), najpierw trzeba udowodnić, że umie się oddać realizm. Tak przedstawić wazon, żeby było jasne, że to ten konkretny wazon. Bez bazy -warsztatu pracy, w tym przypadku dobrych w typie i wyrazie psów, na których zaczyna się hodowlę- od razu odjeżdża się w „style” i „maniery”. Stąd potem tak wiele dziwnych obrazów z postaciami bez twarzy (portret to cholernie trudna dziedzina i łatwiej jest dorobić „ideologię”, która tłumaczy dlaczego postać nie ma twarzy, niż namalować portret albo tylko wyimaginowaną ludzką twarz) i koszmarnych „dogo” na ringach. Nie da się być dobrym malarzem, nie można być nawet dobrym murarzem jeżeli nie pozwala się tym co 'widzą lepiej' korygować swoich poczynań. W hodowli rasowych psów tę mentorską rolę -przynajmniej teoretycznie- powinien spełniać sędzia... Z naszymi sędziami -w większości- jest jak jest. Hodowców dogo nie ma kto złapać za rękę, kazać stanąć z pewnego dystansu i przyjrzeć się „wazonowi”. Dlatego nasi hodowcy tak łatwo odjeżdżają w dziwności i się, kurza dupa, cieszą, że mają swój styl... Choć nie, poprawka oni się cieszą,że nie ma im kto wprost powiedzieć „ej, a co to do jasnej cholery niby ma być, co?”. Nawet ci polscy sędziowie, którzy wydają się „kumać bazę”, sprawiający wrażenie, że wiedzą o dogo więcej niż można nauczyć się czytając wzorzec na piętnaście minut przed wystawą, tracą grunt pod nogami, kiedy na ringu pojawiają się trzy słabe psy albo jeden bardzo słaby. Są nieźli, kiedy mają jeszcze punkt odniesienia, gdy na ringu obok dwóch słabych psów jest jeden lepszy, bardziej typowy z lepszą anatomią. Wtedy umieją sobie poradzić i „wyjść cało z opresji”, ale bez takiego punktu odniesienia, kiedy na ringu brakuje po prostu choćby anatomicznie „przyzwoitego” zwierzęcia z charakterystycznym dla rasy wyrazem, gubią się i zapominają, że nie ma obowiązku przyznawania najwyższego tytułu za samo pojawienie się na wystawie... Świetnie, że są takie okazje do sprawdzenia się jak DACH :) Szkoda tylko, że skąpa ilość polskich hodowców może pochwalić się na nie tylko wzięciem wnich udziału ale i przywożeniem z nich medali... [/INDENT]
[INDENT]To tyle jeśli chodzi o wnioski bezpośrednio z DACH [/INDENT]

Edited by Sigourney.Weaver
Link to comment
Share on other sites

[INDENT]Zanim przejdę do kolejnych uwag/wnioskó, określę [B]obiektywny punkt wyjścia do rozmowy na temat wad i zalet każdego z osobna zwierzęcia : KAŻDE ODSTĘPSTWO OD WZORCA NALEŻY TRAKTOWAĆ JAKO WADĘ[/B] i przypomnę,że fakt, że mamy w tej chwili rok 2012 i „trochę” już czasu minęło odkąd wzorzec powstał, pozwala nam przyłożyć odpowiednią wagę do każdej z wad. Dysponujemy wynikami badań, wiemy już trochę o genetyce, umiemy/wiemy jak (niektórzy wiedzą jak ale nie są w stanie się na to zdecydować) zniwelować problem jednostronnej głuchoty będącej zmorą rasy. Wszyscy wiemy też już, że więcej niż jedna dziura w białej łacie na głowie (np. na obojgu uszach i oku) to tylko i wyłącznie kosmetyczna „wada” nie mająca wpływu na zdrowie zwierzęcia (choć faktycznie może mieć ona pozytywny wpływ :) pamiętajmy o amerykańskich czarnouchych dalmatyńczykach), kolor na głowie (najczęsciej widoczny w przypadku naturalnych uszu) nie ma negatywnego wpływu na zdrowie psa, nie czyni z niego kaleki, po prostu powoduje, że jest on...mniej biały i zdaniem radykałów mniej typowy. [/INDENT]
[INDENT]Uszczerbek słuchu wpływa na komfort życia psa – i jego właścicieli. Pies z uszczerbkiem słuchu przekazuje swoje upośledzenie kolejnym pokoleniom. Pies z dodatkowym kolorem przekazuje -tak samo recesywnie- prawdopodobieństwo, że u jego potomstwa także wystąpi kosmetyczna wada nie mająca najmniejszego wpływu ani na komfort życia psa, ani na jego użytkowość, ani koszta i trud utrzymania zwierzęcia. [/INDENT]
[INDENT]Ta wiedza pozwala nam OBIEKTYWNIE ustalić co w istocie jest wadą poważną/ciężką, a co jest wadą kosmetyczną. Wada ciężka/poważna ma bezpośredni wpływ na komfort życia zwierzęcia. Wada kosmetyczna nie wpływa na zdrowie psa. Od moralności hodowców zależy jak tą wiedzą będą dysponować. Są tacy, którzy za „łaty” na głowie będą toczyć pianę i równocześnie totalnie ignorować będą problem głuchoty. Inni będą przymykać oko na 'łaty' i pilnować by ich hodowlę opuszczały tylko BAER'owane szczenięta. Jeszcze inni radykalnie będą tępić kolor i głuchotę. Do nas nabywców należy zdecydować z kim jest nam po drodze :) Warto pamiętać o tym, że zbyt wiele restrykcji naraz powoduje, że… po prostu nie da się hodować :) Przykładem mogą być skandynawskie dogo, które w wyrazie, anatomii bardzo mocno odbiegają od wytycznych twórców rasy.... [/INDENT]

Link to comment
Share on other sites

[INDENT]Po prawie miesięcznej przerwie wchodzę na 'tamto forum' (fm) … i trochę nie wiem czy śmiać się czy płakać, bo jest jednocześnie i trochę śmieszno i trochę straszno...
[/INDENT]
[INDENT]Czytam założony [B]przez siebie [/B]na fm wątek anatomiczny i nie mogę nadziwić się hipokryzji osób od hodowli dogo … To niezwykłe... Kiedy ja starałam się zachęcić ich do rozmowy na temat jakości wyhodowanych przez nich psów, kiedy ośmieliłam się na „ale” w wątku dotyczącym „formy dogo” z merytorycznym uzasadnieniem o co się „czepiam”, kiedy pytałam o to w jakim kierunku zmierza hodowla Dogo Argentino w Polsce, obrzucano mnie błotem (dziś ta 'tradycja' wciąż jest kultywowana... dziś błotem obrzuca się innych użytkowników, którzy mają podobne do mnie zastrzeżenia)...Dziś te same osoby udają, że największym problemem dogo są braki w uzębieniu, już nawet nie zgryz ale braki w uzębieniu. O tym, jakie -jakościowo- psy z ich przydomkami człapią po wystawowych ringach, jakie jakościowo psy mają być repami albo hodowlanymi sukami dalej cisza... Smętny ten anatomiczny wątek się tam zrobił, bo z tego co wypisują w nim najpopularniejsze w pewnych kręgach osoby od hodowli dogo (do osobistych przytyków odnosić się nie będę, po prostu niektórzy niestety mają taki, a nie inny „styl” i nie tolerują, kiedy zwraca im się uwagę na pewne rzeczy...) wynika, że najważniejszym osiągnięciem hodowcy jest wyhodowanie psa, który ma zęby (błuhaha haha ah aha !!!!!!!!!!!!!!!!!!!) -moje -sarkastyczne- gratulacje.

[/INDENT]
[INDENT][B]Doceniam dyskusję o zgryzach, tych wadliwych i tych „przepisowych” ale żeby na dłuższą metę rozprawiać o zębach, to najpierw trzeba mieć przed sobą psa, który WYGLĄDA JAK DOGO ARGENTINO – to jest punkt wyjścia do rozmowy na temat poszczególnych osobników :) ich wad i zalet. KAŻDE ODSTĘPSTWO OD WZORCA NALEŻY TRAKTOWAĆ JAKO WADĘ[/B]. Tylko, że najpierw trzeba mieć przed sobą psa który nie wygląda jak wielki, ociężały biały mastif, albo nie jest tak sztywny/spionowany jak ludziki, które dzieciaki robią jesienią z żołędzi i kasztanów, albo nie ma głowy jak bandog/amerykański buldog. Najpierw trzeba się DOHODOWAĆ DOGO ARGENTINO, KTÓRE WYGLĄDA TAK, ŻE NIKT -NAWET LAIK- NIE MYLI GO Z OLBRZYMIM BIAŁYM LABLADOREM. Punktem wyjścia do rozmów o brakach w uzębieniu jest to czy pies w ogóle posiada charakterystyczny dla rasy wyraz. Potem jest ANATOMIA [URL]http://www.vdh.de/dogs-in-motion.html[/URL] , [URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/216759-Dogo-Argentino-DOGS-IN-MOTION-lektura-dla-argentynomaniaka-sędziego-i-hodowcy[/URL] FZIYCZNA BUDOWA CIAŁA; TO CO WIDZĘ, KIEDY PATRZĘ NA PSA -KAŻDE ODSTĘPSTWO OD WZORCA NALEŻY TRAKTOWAĆ JAKO WADĘ- ; proporcje sylwetki, kościec, głowa (jej proporcje, kształt kufy, fafle, PIGMENT, kształt oczu), klatka piersiowa -ani zbyt wąska, ani zbyt płytka, tylko przynajmniej sięgająca łokcia, łopatka, miednica, grzbiet, kątowanie -wszystko to co określa psa jako optymalnie zbudowanego przedstawiciela konkretnej rasy. [B]KAŻDE ODSTĘPSTWO OD WZORCA NALEŻY TRAKTOWAĆ JAKO WADĘ[/B] , potem jest rodzaj włosa i maść i tak przechodzimy do ruchu . Ruch ujawnia wszystkie braki. Wszystko co wydaje się ok, a w rzeczywistości takie nie jest obnaża ruch. I odwrotnie to co wydaje się razić u stojącego psa czasem w ruchu okazuje się nie mieć znaczenia... [B]W końcu mamy zęby. Pełne uzębienie to ideał do którego należy dążyć, ale nie hasło, o którym myśli się, że można nim kamuflować wszystkie inne wady[/B].[/INDENT]
[INDENT][URL="http://www.youtube.com/watch?v=sJ-WM3rxmG4"][COLOR=#000080]http://www.youtube.com/watch?v=sJ-WM3rxmG4[/COLOR][/URL] – drodzy 'spece od tego co ważne jest w rasie' kogo w obchodzą zęby, ich braki albo absolutnie idealna liczba jeżeli pies NIE WYGLĄDAJAK DOGO ARGENTINO (Na marginesie : czy urodzone w Polsce psy -daruję sobie przydomki- są tak świetne, że trafiają za granicę, wzbogacają zagraniczne kennele i do tego polują wraz ze swoimi włoskimi, hiszpańskimi i argentyńskimi właścicielami ? Nie. Psy z niektórymi przydomkami nie wzbogacają ani włoskich, ani hiszpańskiech, ani argentyńskich hodowli).[/INDENT]
[INDENT]A na końcu mamy słuch psa... Na końcu, bo słuchu nie widać :) Nie widać tego jak pies słyszy. BAER jest kropką nad i :) Dopuść do rozrodu psa z częściową głuchotą, a masz gwarancję, że przekaże ją potomstwu...

[/INDENT]
[INDENT]Po węgierskiej klubówce pozbyłam się wszelkich złudzeń i mówię wprost : znaczna większość wyhodowanych w Polsce psów, tych pokazywanych na polskich wystawach, to po prostu białe psy. [/INDENT]
[INDENT]Gdybym chciała być bardzo złośliwa napisałabym "jakie znaczenie ma brak zęba/ów ? '' u peta. Jak grzyby po deszczu pojawiają się nowe suki z uprawnieniami hodowlanymi i właścicielami aspirującymi do bycia hodowcami -czyli produkcja petów wzrasta... Dla właściciela, zwykłego 'Kowalskiego', który takiego pecika sobie sprawi, to nie są żadne ekstra koszty w utrzymaniu psa, nie jest to też kalectwo i pies może żyć bez dyskomfortu :)



[/INDENT]
[INDENT]Niektórzy hodowcy z wielką radością przyjęli do wiadomości, że uszy nie będą kopiowane -co przecież znacznie obniża użytkowe walory psa -i teraz uszy dogo ustawowo muszą się majtać. Dodatkowo te same osoby „uzyskują” psy z nadmiernym łałokiem, zbyt długimi faflami, mocno wadliwym (głębokim lub stromym) kątowaniem tyłu, o płytkich klatach piersiowych nie wspominając -czyli wszystkim co obniża użytkowe zdolności dogo i tłumaczą -przede wszystkim te uszy- że dogo nie są już użytkowe. (Fakt, u nas większość dogo to 'kanapowce –i ok, bo w końcu ilu jest myśliwych zarejestrowanych w kręgach łowieckich wśród posiadaczy dogo? Dodatkowo skoro mowa o użytkowości : w użytkowości dogo nie chodzi o to, żeby puszczaćgo „na rękaw” - dogo to myśliwski molos :) do skakania „na rękaw” są maliny i rotki). Niektórzy argentynowcy na forum wywołują dyskusję o znaczeniu braków w uzębieniu w użytkowości dogo, zapominając o uszach, faflach, łałokach i całej reszcie, która.. powoli „się” (nic się „samo” nie dzieje...) rozmywa i nagle okazuje się, że brak jednego zęba wywołuje histerię...Że brak P 3 albo 4 ma decydujący wpływ na użytkowość, która jak sami przyznają [B]nie tnąc uszu [/B][B]i „niechlujnie przestrzegając zasad wzorca”, przynajmniej w Polsce nie ma znaczenia.[/B] Jak tak bardzo chodzi im o użytkowość, to powinni zmienić rasę, choćby dlatego, że w Polsce ustawa o ochronie zwierząt zabrania kopiowania uszu, a dogo z uszami jest cholernie mocne narażone na kontuzje (rozerwanie/urwanie ucha) ale przecież nie ma się czym podniecać, bo w Polsce pierwotna użytkowość dogo nie ma znaczenia.
[B]Śmieszna jest ta teoretyczna, szczególnie kiedy patrzymy na klasę większości polskich dogo (anatomia) i przede wszystkim przepisy prawa, które zabraniają kontaktu psa ze zwierzyną łowiecką, dyskusja, która niby pokazuje, że samo 'zagrożenie' utratą już choćby jednej cechy użytkowej spędza niektórym hodowcom sen z powiek... Skoro tak niektórych martwią cechy użytkowe, w tym szczególnie poważne zagrożenie widzą w ewentualnym dopuszczaniu do rozrodu zwierząt z ubytkami, to jak wytłumaczą niektóre swoje championy, które może i mają „komplet” ale daleko im do dogo...[/B]
- [B]Mam jedenastą top ściemę[/B] !!! : 'wyeliminowanie zagadnienia braków w uzębieninu to podstawowy problem polskich hodowców dogo'


[/INDENT]
[INDENT][B]Dyskusja na temat braków w uzębieniu jest totalnie teoretyczną. Braków w uzębieniu lekceważyć nie wolno !!! Jak każda wada, olewane braki w końcu przyniosą skutki w postaci szczerbatych zwierząt, a to niesie za sobą kolejne konsekwencje, które w końcu powodują dyskomfort zwierzęcia i utrudniają mu normalne funkcjonowanie. Nie wolno tej wady ignorować. Nie wolno kojarzyć suk z ubytkami z repami bez kompletu uzębienia. Tylko tyle i aż tyle.[/B][/INDENT]
[INDENT][B]KAŻDE ODSTĘPSTWO OD WZORCA NALEŻY TRAKTOWAĆ JAKO WADĘ.[/B][/INDENT]
[INDENT][B]Z brakami w uzębieniu jest jak z uszczerbkiem słuchu . To jest cecha recesywna, nigdy nie wiadomo, kiedy, w którym pokoleniu, w którym miocie, u którego szczeniaka wyjdzie. Grunt to nie powielać wad/braków - czyli unikać kojarzeń, w których oboje rodzice mają tą samą wadę. Nie ma w tym żadnej filozofii.


[/B][/INDENT]
[INDENT]Ewentualne zagrożenie -dla mitycznej, szczególnie u nas, użytkowości dogo- sprawiło, że pojawił się „manifest” w klimacie „zanim kupisz dogo zapytaj o zęby, drogi przyszły posiadaczu dogo”. Ok :) więc rozwińmy temat :)
Zastanówmy się jakie szody dla przyszłego właściciela może mieć fakt, że u jego psa nie wykiełkuje np.P3ka...



[/INDENT]
[INDENT]Z praktycznego punktu widzenia nabywcy, będąc zwykłym 'Kowalskim', którego nie zajmują 'hodowlane rozkminki', który po prostu chce mieć psa danej rasy, nie ma się co podniecać brakami w uzębieniu. Pies bez zęba/ów -a już szczególnie pet- nie kumuluje kosztów. Pet, typowy kanapowiec (znowu : bo w końcu ile dogo trafia do myśliwych?) wcina głównie zbilansowaną karmę -psie chrupki, nie musi siłować się z wołowymi goleniami i nie szarpie dzikich świń→ w Polsce nie wolno myśliwemu dopuścić do kontaktu dogo ze zwierzyną. W Polsce polowanie z dogo przypomina pracę z wyżłem :dogo wystawia zwierzynę ale nie ma z nią kontaktu. Polskie dogo polskich świń nie szarpią (przynajmniej w świetle prawa).
Dużo większe koszty kumulują autentyczne schorzenia takie jak np. alergia, która może być alergią pokarmową, wziewną, kontaktową i wszystkimi naraz... Nawet skrócona, trzyminutowa wersja programu „Dogs 101 –Dogo Argentino” [URL]http://animal.discovery.com/videos/dogs-101-dogo-argentino.html[/URL] zawiera informację o 'pigment related defness' –czyli głuchocie powiązanej z brakami pigmentacyjnymi i alergiach na które może cierpieć dogo. „Namierzenie” alergenu i zaleczenie schorzenia bywa trudne, długo trwa, czasem jest po prostu żmudne i czasem jest tylko okresowe. Pies alergik wymaga specjalnej karmy, opieki weterynaryjnej („coś” trzeba robić ze zmianami skórnymi i „luźnym” stolcem). Niekiedy całe życie, okresowo przyjmuje zastrzyki ze sterydów –a psy bardzo źle znoszą kuracje sterydowe.
Jeżeli ktoś chciałby sobie podliczyć utrzymanie psa z alergią pokarmową to nic prostszego :) wystarczy porozmawiać z weterynarzem (przy okazji należy pamiętać, że o specjalistów trudno poza dużymi ośrodkami miejskimi). Tak więc dla nabywców dogo, a tych jest przecież więcej niż hodowców, znacznie poważniejszym z punktu widzenia praktyki problemem, niż ewentualne braki w uzębieniu psa, są braki pigmentacyjne, którym z lubością towarzyszą alergie...


W skrócie jeżeli pies 'Kowalskiego' nie ma jakiegoś zęba, to go po prostu nie ma.
Jeżeli pies 'Kowalskiego' ma alergię pokarmową, to 'Kowalski' musi najpierw zabulić, żeby dowiedzieć się na co jego pies jest uczulony... i jakoś potem z tym żyć.
No a jeżeli pies 'Kowalskiego' ma uszczerbek słuchu, to Kowalski ma problem... dużego, często ponad 50 kilogramowego kalibru, zdolny wykończyć ponad stu kilową świnię, a między blokami nie biegają dzikie świnie tylko …ludzie, inne psy...



[/INDENT]
[INDENT]Problemem, który może się u dogo ujawnić jest także dysplazja stawów. Warto dowiedzieć się czy psy wywodzące się z danej linii miewają problemy z dysplazją, a jeśli tak to na jakim etapie życia. Dysplazja, wymagająca zabiegów chirurgicznych, to ogromnym problem molosów. Nie musi , ale może przytrafić się u dogo.
Tak więc, biorąc pod uwagę zasobność portfela, oraz to, że nikt z nas nie kupuje rasowego psa od hodowcy, po to, żeby mieć psa specjalnej troski, drogi przyszły posiadaczu dogo, ja zapytałabym hodowcę jak z alergiami radzą sobie jego dogo. Nie chodzi tylko o rodziców, ale przede wszystkim o pół braci i pół siostry twojego przyszłego dogo, pytałabym także o dysplazję (czy pojawiła się u któregoś z potomków danego reproduktora albo suki hodowlanej) – w końcu kto pyta nie błądzi. A zabierając pieska do domu chciałabym wiedzieć jak mój szczeniak słyszy. [/INDENT]
[INDENT]Nawet jeżeli zdecydujemy się na wybór szczenięcia bez wyników badania BAER, polecam to badanie wykonać „na własną” rękę. Może się zdarzyć, że trafi się nam maluch z częściowym uszkodzeniem słuchu. Dobrze jest wiedzieć, że o słuch psa musimy dbać szczególnie mocno, po to by móc uprzedzać weterynarzy, by naszemu psu nie podawali leków dodatkowo wpływających na uszkodzenie słuchu. Pieskowi, który niedosłyszy podawanie popularnych leków może na amen wykończyć zdolność słyszenia.


[/INDENT]
[INDENT]Robienie z braków w uzębieniu clue tematu anatomicznego jest po prostu śmieszne. Przede wszystkim dlatego, że dyskusja o brakach ma mieć podłoże „dbałości o zachowanie cech użytkowych”. Chwilunia :chodzi o zachowanie cech użytkowych u polskich dogo, które zostająw Polsce, ze swoimi majtającymi się uszami -to tak na marginesie ale warto to za każdym razem podkreślać, żeby naświetlić ściemę- w rękach zwykłych 'Kowalskich', którzy na samą myśl o polowaniu w argentyńskim stylu (który zabroniony jest Polsce!!!) mają miękkie kolana (co jest jak najbardziej naturalne, bo przecież trzeba „doświadczenia”, żeby dać sobie radę z dźwiękami towarzyszącymi polowaniu i wbijaniem noża w serce dzikiej ponad150o kilowej świni)? Tak więc hodowcy, których dorobek zostaje w Polsce, grzejąc kanapy, nie powinni aż tak mocno przejmować się ewentualnymi brakami w uzębieniu, ponieważ dla odbiorców/nabywcówich szczeniąt ewentualne braki nie będą mieć praktycznego znaczenia. Zamiast udawać, że zmorą są braki któregoś P, należy upewnić się, że nowym właścicielom oddaje się przebadane pod kątem wykluczenia uszczerbku słuchu szczenięta. Bo BAER to kropka nad i :) i zastanowić się co zrobić by uzyskać dobre w tzw typie i wyrazie psy. Całościowo :) Dogo Argentino nie składa się tylko i wyłącznie z zębów.


[/INDENT]
[INDENT]Co jest największym anatomicznym problem dogo ? [/INDENT]
[INDENT]Spionowana łopatka. [/INDENT]
[INDENT]Co zrobić, żeby dohodować się psów bez spionowanych łopatek ??? Takiej dyskusji jestem ciekawa[/INDENT]

Edited by Sigourney.Weaver
Link to comment
Share on other sites

Zastanawiam się w jakim celu próbuje Pani wprowadzić ludzi w błąd. Całkowitą głuchotę widać u psa bez jakiegokolwiek badania. Głuchota jednostronna jest nie do zdiagnozowania bez specjalistycznych badań właśnie dlatego, że u psa nie widać jej skutków. Pies słyszący tylko na jedno ucho zachowuje się tak jak pies słyszący na oba. Jeśli ktoś kupuje szczenię przebadane, to ma udokumentowane, że ono słyszy, ale w praktyce niczym się takie szczenię nie różni od tego nieprzebadanego. W życiu codziennym funkcjonować będą podobnie.
Gdyby było tak jak Pani pisze, to badanie słuchu w tej rasie byłoby obowiązkowe, a nie jest.
Przeglądam sobie strony hodowli, z których według Pani pochodzą, jak to Pani ujęła w wątku [url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/224545-Zanim-kupisz-Dogo-Argentino-zobacz-jak-wygl%C4%85daj%C4%85-wybitne-Dogi-Argenty%C5%84skie[/url], "wybitne dogo" i nigdzie nie widzę wyników badań słuchu ich psów.
Jeśli chce Pani propagować badanie słuchu, bardzo proszę, ale bez manipulacji.

Przy takich dużych rasach należałoby też się skupić na badaniu na dysplazję, a w hodowlach gdzie psy dożywają zaledwie kilku lat, badać też serce i nerki.

Link to comment
Share on other sites

Po pierwsze moja droga A-nonimko jestem niezwykle wzruszona, że pojawiłaś się na forum dgm .

Po drugie jak to masz w zwyczaju -nieudolnie (co też jest tego zwyczaju częścią) starasz się odwrócić kota ogonem. Moja droga , nikt poza tobą nie ma problemu z czytaniem tekstu że zrozumieniem. Doskonale wiesz (ach ten twój specyficznie mentorsko-konfrontacyjny ton wypowiedzi...), że problemem DA jest jednostronna , głuchota/częściowy uszczerbek słuchu na który zwracam uwagę.
Nie wygłupiaj się z tekstami o obowiązkowości. Dysplazja to badanie, które jak BAER nie jest wymagane i zależy od 'dobrego smaku' hodowcy.

Link to comment
Share on other sites

Nie chciałbym być niegrzeczny, ale ma Pani chyba jakiś problem ze sobą. Nie zna mnie Pani, nigdzie Pani nie obraziłem, a Pani mnie atakuje i wyśmiewa.
To nie ja próbuje odwracać kota ogonem. Jak Pani skomentuje fakt, że w hodowlach gdzie rodzą się "wybitne dogo" takich badań się nie prowadzi?

Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się ze @strzelbą, że dysplazja jest również ważna mimo, że nie nęka dogo w tym samym stopniu co niektóre z pozostałych molosów. Ale nie wiem, jak jest u wszystkich bo dobry kontakt mam z doma hodowlami, które na szczęście maja badane psy, nawet szczeniaki pamiętam miały słuch badany już kilka lat temu. to chyba nieźle jak na brak obowiązku. Myślę,że w innych tez znajdziecie przebadane psy. Ja mogę mówić tylko o psach z którymi miałam okazję przebywać poza wystawami.

@Sigurney.Weaver Kawał dobrej roboty! Czasem idealistycznie, ale przecież do czegoś trzeba dążyć. Wzorca też żaden pies w 100% nie spełni. Życzę dalej wytrwałości i zacięcia i chęci do pisania bo wiele tekstów jest na tyle uniwersalnych że można zostawić [B]...... [/B][I]*wstaw nazwę rasy[/I] ;) Fajnie, że wróciłaś do pisania! Ja wracam do czytania.

Link to comment
Share on other sites

Oczywiscie, ze i dysplazja jest wazna. Jak i gluchota.
@strzelba chodzi o to, zeby wyeliminowac gluchote, nie hodowac na psach gluchych co chyba jest sluszna koncepcja? Jednostronna jest oczywiscie mniej uciazliwa niz dwustronna dla psa i wlasciciela. Jednak wciaz jest cecha niepozadana. Mylisz sie tez mowiac ze nie widzisz w Polsce psow badanych B.A.E.R. Otoz np Kokos jest badany. To czy jest wybitny czy nie nie mi to oceniac. Ma wszystkie badania ktore warto robic psu przeznaczonemu do hodowli. Od dysplazji przez echo serca po BAER. Oczywiscie nie do konca jest prawda, ze psy gluche, niedoslyszace sa bardziej agresywne. Tzn jest to mocne uogolnienie. Chodzi tu o gwaltowna reakcje psa wystraszonego co latwe u psow z gluchota. Jesli chodzi o rase, ktora miala byc tak bardzo uzytkowa istotne jest wszystko i jesli kladzie sie nacisk na to, zeby podtrzymane sa cechy rasy pomimo tego, ze ciezko je wykorzystywac zgodnie z przeznaczeniem waznych jest bardzo wiele elementow. Od katowania po ciecie uszu.
Pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

@All

Skoro już rozpoczęta zastała dyskusja można pociągnąć ją tutaj zgodnie z tematem: [URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/222076-W-jakim-kierunku-zmierza-hodowla-Dogo-Argentino-w-Polsce"][COLOR=#4444ff]W jakim kierunku zmierza hodowla Dogo Argentino w Polsce ?[/COLOR][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Sigourney.Weaver. nie wiem o co chodzi ale niech ci będzie. nikogo się nie uczepiłam i nikogo nie pomawiam. pytałem o znikające fotografie. odpowiedziałaś ale to Chima postawił kawe na ławe. powód jest zgoła inny niż ty podajesz. usówa się jak są widoczne wady. odpowiedz mi na istotniejsze pytanie. czy hodowla np. Agnes dawała na forum fotografie i informacje o miocie ? i co sądzisz o inbreedowaniu w mojej opini słabej suki w Troi ? jeszcze jedno pytanie. ma się tupet robić komuś stronę, promować go a obsmarowywać innych tak to robi effa ? twoja koleżanka

Edited by gingiel
Link to comment
Share on other sites

Kinga, dla mnie jesteś osobą niezrównoważoną i nie zamierzam podejmować z tobą rozmów dokąd nie jesteś w stanie podpisać się imieneim i nazwiskiem pod tym co tu wypisujesz.

Najwyraźniej masz ochotę zrobić śmietnik z kolejnego wątku, więc jak mogłabym cię powstrzymać przed spełnieniem tego zamierzenia :) ? Uważam, że powinnaś liczyć sie ze słowami ale jesteś pelnoletnia i nie jesteś ubezwłasnowolniona , więc wiesz co robisz.

Link to comment
Share on other sites

gingiel

Sam napisałem o jednym z prawdopodobnych powodów, widziałem te zdjęcia i był to strzał w kolano. Co do San Agnes, nie wiem i nie pamiętam żeby Aga umieszczała na forach informacje o swoich psach i miotach, jeżeli przez kogoś to robiła to nie brał bym tego za precedens. Widziałem również sukę z WH na stronie Troji, nie uważam żeby to była najsłabsza suka tej rasy w kraju. Co innego krycie w bliskim inbredzie, nie do końca rozumiem dlaczego akurat w tej rasie tak mocno trzyma się inbredu, czy outcross ujawnia wady umaszczenia lub jakieś inne, a inbred ma być tym gwarantem równego miotu etc...sam nie wiem do końca. Na pewno jednak idąc za tematem na jakim piszemy Kierunek hodowli jest nijaki, hodowle jak w każdej innej rasie uprawiają bazar...to słabe jest, patrząc z dystansu, już teraz rozumiem jakie błędy były popełnione w mojej rasie na forach i nie tylko, od samego początku należało odciąć się od buraków i było by po sprawie, a dzisiaj każdy oszołom mieni się delegatem klubu lub jako wartość psa uznaje ilość tytułów z wystaw...często w żadnej stawce i od tego samego sędziego zapraszanego regularnie. Nie szedł bym jednak na Twoim miejscu w analogie dotyczące Weaver i Effy, nie wydaje mi się żeby ich interesy były zbieżne, a Effę znam od lat i nie sądzę żeby było o czym dyskutować, poza samymi psami i hodowlą. Może podejdź do tego z dystansu, pokaż co Tobie podoba się w rasie, jakie psy w kraju, jakie postępowanie hodowcy uznajesz za przykładne. Będzie łatwiej doszukać się sensu w tym wszystkim. Wbicie kija w mrowisko nie zadziała moim zdaniem...

Link to comment
Share on other sites

@Gingiel
Widocznie niektórzy handlują na forach, a inni hodują w domu. Może tu jest różnica. Fora są od pisania o psach nie handlowania psami. Na niektórych forach istnieje bezwzględny zakaz sprzedawania przez nie szczeniąt.

Co sądzisz o rodowodzie suczki, której usuwano chirurgicznie wady dyskwalifikujące, której babka nie ma hodowlanki, testów psychicznych?
[IMG]http://i24.photobucket.com/albums/c5/efka_z/rodowod.jpg[/IMG]

ps. wspolczynnik inbredu: 0.083984375 (8.3984375%) a utraty przodkow 58.06

Link to comment
Share on other sites

Brawo Effa :) !

ps, a co z zębami babci ;) ?

Chima , piszesz o odcinaniu się od buractwa, a sam to buractwo namiawiasz od uprawiania buraczanej filozofii...

Na temat wycieczek osobistych serwowanych przez Ciebie Effie czy mnie nie mam zamiaru się wypowiadać, acz gorąco zachęcam do ich zaniechania. Wystarczy, dwójka niezrównoważonych na tym forum...

Link to comment
Share on other sites

@effa "znacznie mniejszy niz krycie matki synem" ? dobre, chyba lepiej faktycznie nie rozdawaj tej twojej wiedzy za darmo bo jeszcze ktos w te glupoty co wypisujesz uwierzy

"W zależności od stopnia spokrewnienia kojarzonych osobników można mówić o różnym nasileniu hodowli krewniaczej:

kojarzenie krewniacze kazirodcze (dla R ≥ 0,5) – kojarzenie rodziców z potomstwem lub pełnego rodzeństwa między sobą,
kojarzenie krewniacze właściwe (R ≥ 0,125) – np. kojarzenie półrodzeństwa, kuzynów lub dziadka z wnuczkami,
kojarzenie krewniacze umiarkowane (R < 0,125) – kojarzenie w dalszym pokrewieństwie, np. wnuków spokrewnionych przez wspólnego dziadka (półkuzynów) (5)"

rodzice tej suki to brat i siostra po tych samych rodzicach, wiec moze sie okazac, ze wspolczynnik pokrewienstwa poszczegolnych szczeniat jest duzo wyzszy niz 50%.

Link to comment
Share on other sites

"Chirurgiczne cięcie", szybka i "nieustraszona reakcja", mówiąc krótko "celna wypowiedź" - błehehhehehehe - tylko dlaczego znowu spod lewego nick'a ??? Ludzie wy naprawdę za grosz charakteru nie macie ? Tym razem mamy nową aktorkę (czyżyb wreszczie ...) czy to aktor ? Ktoś kto był wczesniej "rosmusem" , "kost-ką" , czy jeszcze jakąś inną lewa szujką ? ale żenada ...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...