Jump to content
Dogomania

niezsocjalizowany husky = problemy


Hanako

Recommended Posts

[tłumaczenie się mode: on]

stało się. nadszedł moment, w którym moje wydumane teorie na temat szkolenia należało zderzyć z rzeczywistością - i nie było to zderzenie przyjemne.

mam ci ja w rodzinie psa w typie husky'ego - dalsze kuzynostwo postanowiło dać upust swoim zachciankom i mimo próśb, gróźb i szantaży zafundowało sobie pseudohodowlanego szczeniaka. stworzenie przecudnej urody, o białej sierści i błękitnych oczach, ufne, energiczne i kochane.
to było ponad dwa lata temu.

jako że niezbyt często się z kuzynostwem widzimy, zapomniałam o psie, a i oni niespecjalnie chwalili się pupilem. słyszałam tylko strzępki o jego życiu: "sika w domu, kupiliśmy mu budę", "debil przekopał cały ogródek", "nie mam czasu z nim nigdzie chodzić", "ciągnie jak lokomotywa", "mamy kolczatkę". za każdym razem próbowałam podnieść kwestię - ale albo to ja nie potrafię bronić własnego zdania, albo tumiwisizm rodziny gasi mnie na tyle skutecznie, że nie zdołałam nic wskórać ("to po prostu głupi pies").

szczerze mówiąc, miewałam wizje o zgłaszaniu sprawy wyżej (dokąd? jak?) albo kradzieży psiaka ciemną nocą.

nie doszły do skutku.

[tłumaczenie się mode: off]

ostatnimi czasy poczułam się na tyle pewnie, że postanowiłam sprawę ruszyć: przekonałam właściciela (obecnie piętnastoletniego), żeby zabrał i mnie i psa na spacer, cobym mogła rozeznać sytuację.
cóż. w ciągu dwóch lat wiele się zmieniło.

husky od małego nie miał kontaktu z psią społecznością, spacery w jego życiu to święto. głaskany sporadycznie (w afekcie powala człowieka na ziemię). nikogo nie obchodzi.

spotkałam się z bestią, miotającą się w dzikim szale po drugiej stronie smyczy, która sadziła skoki na półtora metra próbując się dorwać do mojej dłoni - i mnie wmurowało.
nie dałam rady się przywitać, jak witałam się z wszystkimi psami w moim życiu.
nie miałam pojęcia, jak się zachować, kiedy oszalały pies dewastował mi kurtkę.
nie wiedziałam, co robić.

ale ja tak tego zostawiać nie chcę, więc proszę was o pomoc.
pies jest kwintesencją szaleństwa. ciągnie jak parowóz (:painting:) i kolczatka nie robi na nim najdrobniejszego wrażenia. smycz maksymalnie napięta. przy widoku jakiegokolwiek psa całkowite spięcia ciała, głuchy gulgot, od czasu do czasu atak.
i to wszystko byłoby niczym, gdyby nie to, że do tego psa nie można podejść. nie mam bladego pojęcia, jak z nim zaczynać pracę - na smaki? pies warczy nawet na właściciela i odnoszę wrażenie, że razem ze smakiem najchętniej odgryzłby rękę. więc może najpierw wyciszyć? ale jak?
widzę nikłą więź pomiędzy psem a właścicielem (na niego warczy jak gdyby trochę mniej), i nie wiem, czy uczyć czegokolwiek młodego? jak pokonać jego podejście "on jest tępy i jeszcze dziesięć lat będzie tępy, a może go uśpimy"? jak go nakłonić, pokazać drogę, jeśli efekty będą widoczne dopiero po naprawdę ciężkiej harówce?

jestem zagubiona, przerażona, przybita, i wachluję się właśnie stosem książek na temat układania psa, który chce się dać układać - i nijak nie mogę tego dopasować do biegającego w kółko wariata z agresją. jakie pozycje powinnam przeczytać? czego się dowiedzieć?
czy jest jakakolwiek szansa?

mam ochotę wyrzucić flagę z napisem: ratunku, tonę! :placz:

Link to comment
Share on other sites

Chyba nie wierzysz, że ktokolwiek powie Ci co masz robić nie widząc na oczy psa. Może Ci się wydawać, że opisałaś szczegółowo sytuację, ale tak naprawdę poza kilkoma ogólnikami i tak nie wiadomo o co chodzi. Można zatem strzelać w ciemno husky= najczęściej dominacja, kompletny brak zasad i ograniczeń, całkowite rozpieszczanie i zagarnianie przestrzeni przez psa... Ludzie podsycali zapewne ekscytację, nerwowość. On gra rolę dominującą a Wy uległą. Psy traktują pewne przedmioty, osoby za swoją własność. Wszystkie psy chcą czegoś bronić, nie chodzi tylko o siebie ale także kogoś. Pies nie jest potężny, władzę daje mu człowiek, jedzenie, bądź kanapa. Kiedy pies skłania się ku człowiekowi i zaczyna warczeć to znaczy, że bierze go w posiadanie. Taka rehabilitacja nie będzie trwać tydzień, dwa, miesiąc. Jeżeli myślisz, że podołasz to możesz się grubo mylić i lepiej się zastanów, czy warto porywać się z motyką na słońce...może lepiej specjalista? Pies ma braki w zachowaniach społecznych- w kontaktach z innymi psami. Już samo naprawienie tych stosunków, a co lepsze nauczenie od prawidłowo ogarniętych psiaków jest już sporym wyzwaniem. Uporanie się z ciągnącym parowozem także napawi Cię ogromną frustracją. Tego psa przydałoby się przyczepić do jakiś sanek z ciężarem póki jest śnieg i spalić ten nadmiar energii robiąc minimum 10km. Dopiero wtedy możesz zacząć go "układać" jeżeli będziesz mieć jeszcze siłę, a takie spacerki to będzie musiała być codzienność i to wcześnie z rana, a nie w południe czy wieczorem... Stać Cię na to?

Link to comment
Share on other sites

a może niech zaczną od konkretnego zmęczenia i wybiegania tego psa? nie od smaczków, nie od szkolenia, nie od kontaktów z kimkolwiek tylko właśnie od zapewnienia jego podstawowej potrzeby: masy ruchu. wsadzić w samochód, wywieźć na pola albo do lasu, założyć mu szelki, przypiąć do sanek albo do roweru jak śniegu mało i przelecieć go parę kilometrów. i dopiero po tym można coś z nim zacząć działać, bo ta energia musi gdzieś znaleźć ujście. najlepiej jakby dobry szkoleniowiec go obejrzał w akcji i zadecydował co i jak robić. bo z agresją nie ma żartów i nikt przez internet psu nie pomoże

Link to comment
Share on other sites

Szkolenie psa nie musi się równać dotykowi. Ja przez 1,5 roku nie dotknęłam Happy ani razu, ledwo co na nią spojrzałam. Gdy zachodziła konieczność zostawienia jej w domu, nie chcąc ryzykować, by dziadek/babcia musieli się nad nią pochylać i ją zapinać, chodziła z przypiętą krótką na metr linką albo smyczą.
15lat to fajny wiek - ja mam 17 i niecały rok temu przekonałam się że mój pies nie jest ani głupi, ani tępy ;) a gdy zaczęło się agility to ja żyję tylko z myślą dożyć do piątku, dożyć do piątku, dożyć do piątku! Same spacery, gdy się nie wie, co się ma robić z psem, nie sprawiają frajdy a 15latek raczej nie ma poczucia obowiązku. Ja dopiero od kilku miesięcy potrafię wysiedzieć w ogródku w przestrzeni o wymiarach 50cmx4m przez 3 godziny, zmęczyć psa i nie mieć jeszcze dość ;) zobacz, może jest organizowane gdzieś agility, my mamy zajęcia indywidualne.
Bardzo jednak możliwe, że dopóki nie pokażecie pierwszej fajnej sztuczki i jakichś efektów np. że jest spokojny (to robi wrażenie ;) ), to kuzyn się nie przekona, ale potem - powinien się przyłączyć do pracy.
Kuzyn gra w piłkę? Może, jak pies się do was przekona, można go nauczyć trącania nosem piłki i trafiania do bramki? ;)
Znam przypadek spaniela, który był agresywny do dzieci, wszystkiego. Wymyślałam, doradzałam właścicielom cuda niewidy, a co wystarczyło? Zacząć wychodzić na spacer..

Co do specjalisty - jak nie masz pewności co do osoby to od razu oświadcz, że za pierwsze spotkanie nie płacisz, albo mniej. Mi 5 behawiorystów kazało uśpić Happy, która obecnie się wywala na plecy i przez cały dzień mogłaby się głaskać, a kiedyś nie można było na nią patrzeć dłużej niż sekundę. Naprawdę czasami lepiej samemu z głową podejść do problemu. Co nas zbawiło? Youtube ;p

Link to comment
Share on other sites

okej, sank ju wery macz za odpowiedź. jestem chwilowo naprawdę, naprawdę zagubiona.
plan jest prosty: wybiegać i zmęczyć, szkolenie zostawiam sobie na deser. jeśli nigdy nic więcej nie napiszę, to będzie oznaczało, że straciłam obydwie dłonie i jeszcze nie opanowałam pisania ustami.

właściwie nie w psie widzę największe problemy, ale we właścicielach, którzy traktują go jak krasnala ogrodowego. w związku z tym, doprawdy nie sądzę, żeby mieli zamiar wydawać jakiekolwiek fundusze na behawiorystę/szkoleniowca - zwyczajnie im na tym psie nie zależy, więc po co. myślę, że nawet jeśli urobiłabym kuzyna, to jego rodzice by mnie wyśmiali. na placu boju zostaję sama i nie mam jaj, żeby spojrzeć temu psu w oczy i powiedzieć: stary, zostawiam cię, bo sobie nie radzę.

soko, jeśli nie masz nic przeciwko, będę cię nagabywać przez pw, żebyś mi co nieco podpowiedziała, bo moje doświadczenie z psami oscyluje w okolicach -20...
jakie obciążenie dla psa proponujecie? w sensie: co konkretnie i jakie ma być ciężkie? naprawdę, zachowuję się jak dziecko we mgle.

Link to comment
Share on other sites

Szukaj szkoleniowców, szukaj - bo ja mam agility teoretycznie za 10zł za godzinę, które i tak trwa dwie godziny, więc ponieważ to aż po prostu głupio za tak dobrze odwaloną robotę płacić trenerowi takie grosze, płacę 30zł. Nie miał ani strony internetowej, niczego, w sumie cudem go znalazłyśmy :( także popytaj może, może ktoś coś wie.
Hanako, jeśli chcesz, możemy się wymienić gg, to będzie o wiele szybciej i sprawniej szło :P

Link to comment
Share on other sites

masz opcje takie:
- rower, na początek z 10 kilometrów, zobaczyć jak psisko się sprawuje, tylko tez nie pędzić go galopem, ale kłusem, zeby rozłożył siły.
- sanki, ale to musisz mieć kogoś ze sobą kto będzie na tych sankach siedział, a Ty będziesz psa na smyczy prowadziła.
- bieganie. przyczepiasz psa do siebie, komenda naprzód i lecicie:cool3:
tylko pamiętaj o zasadach bezpieczeństwa, żebyś się nie połamała albo nie zabiła. i wybieraj trasy, gdzie mało ludzi chodzi i nie jeżdżą samochody.

Link to comment
Share on other sites

Beatrx mądrze radzi - ja bym przy takim psie nie ryzykowała zabaw w np. rzucanie piłki, jeszcze jej nie będzie chciał oddać i się będzie rzucać na wszystkich dookoła - kto wie co takiemu psu może odbić, gdy nareszcie dopadnie jakąś "zdobycz"

Link to comment
Share on other sites

...dobry szkoleniowiec i tyle...
Póki co - jeszcze dołożyłabym kaganiec fizlolog., o ile ktoś zdoła go założyć...

[QUOTE]jestem zagubiona, przerażona, przybita, i wachluję się właśnie stosem książek na temat układania psa, który chce się dać układać - i nijak nie mogę tego dopasować do biegającego w kółko wariata z agresją. jakie pozycje powinnam przeczytać? czego się dowiedzieć?
[/QUOTE]

To są te momenty, kiedy wszystkie podręczniki można sobie w ty..ek wsadzić, bo potrzeba wielkiego DOŚWIADCZENIA, INTUICJI, WYCZUCIA I ODPOWIEDNIEJ OSOBOWOŚCI. ;)

Link to comment
Share on other sites

yamayka, niestety trudno o dobrego, szkoleniowcy typu CM robią sobie reputację magika wśród zwykłych laików, a przecież tam informacja najszybciej się rozchodzi :) najlepiej znać kogoś doświadczonego, kto potrafi kogoś polecić.

Link to comment
Share on other sites

cóż. mogę poszukać. w sumie czemu by nie?

rower z tym potworem odpada - za bardzo się boję, że mnie zwali przy pierwszym zakręcie. do biegania musiałabym zaprzegnąć kuzyna, ponieważ ja dla psa nadal jestem persona bardzo non grata i nie widzę takiej współpracy, a kuzyn reprezentuje podejście - chryste, mje siem nie sce, zapnij mu kolczatkę i spokój... takoż więc chyba jednak sanki. bezpieczny dystans.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]
[INDENT]yamayka, niestety trudno o dobrego, szkoleniowcy typu CM robią sobie reputację magika wśród zwykłych laików, a przecież tam informacja najszybciej się rozchodzi [IMG]http://www.dogomania.pl/threads/images/smilies/icon_smile.gif[/IMG] najlepiej znać kogoś doświadczonego, kto potrafi kogoś polecić. [/INDENT]

[/QUOTE]

Bardzo proszę:

[URL]http://www.marekfryc.pl/index.html[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...