Jump to content
Dogomania

cesar millan i chodzenie psa ZA przewodnikiem


Reniak

Recommended Posts

[quote name='filodendron']Podobno szczury posunęły się jeszcze dalej - w podejrzanie miejsca potrafią puścić przodem zwiad - złożony z tych słabszych, "gorszych" osobników - tak na wszelki wypadek ;)[/QUOTE]
ciagnąc mysl dalej - ostatnich gryzą psy powiada stare przysłowie (bardzo prawdziwe w stosunku do wiejskich podbiegaczy)

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 240
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Oczywiście, ze to, jak chodzi z nami pies powinno być po prostu kwestią ustalonych zasad - żeby wygodnie było nam i psu. Pies może iść sobie nawet 4 metry z przodu, ale moim zdaniem ważne jest jedno - żeby był z przewodnikiem (głową), nie zapominał o jego istnieniu, żeby uważał na jego ruchy i słowa. Faktem jest, że gdy pies idzie za lub tuż obok człowieka na luźnej smyczy lub bez, siłą rzeczy by utrzymać tą pozycję musi "być z czlowiekiem". Jeśli leci z przodu - niekoniecznie tak będzie. Choć nie powiedziane, że to niemożliwe.
Zastosowanie "millanowskiego" chodzenia bywa bardzo przydatne (lub nawet niezbędne do dalszej pracy) gdy mamy do czynienia z rozwydrzonym osobnikiem, nieszanującym lub nawet prawie niewidzącym człowieka, kompletnie nieliczącym się z jego zdaniem, mającym w tyłku osobą na drugim końcu smyczy. Nagle piesek mówi "O kurcze, jesteś tu, wymagasz czegoś ode mnie, ok, niech tak będzie, choć na razie nie jestem tym zachwycony... Ty jesteś szefem, to pójdę za tobą." Wiele psów odnajduje w tym spokój, relaksuje się, czuje się pewniej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Podobno szczury posunęły się jeszcze dalej - w podejrzanie miejsca potrafią puścić przodem zwiad - złożony z tych słabszych, "gorszych" osobników - tak na wszelki wypadek ;)[/QUOTE]
też o tym słyszałam. tak samo jak 'wysyłają' te słabsze czy chore do tego, żeby spróbowały nieznanego jedzenia, czy to czasem trutka nie jest:D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']
no wiesz, pies głupi nie jest i wie, że jak za tym przejściem jest jakiś potwór to pożre tego, co pierwszy wejdzie:cool3: on nie ustępuje Ci miejsca, bo jesteś alfą i Ci się to należy tylko ktoś im musi przetrzeć szlak, pokazać, że to przejście jest okej. tak samo w ten sposób 'oswajasz' straszne przedmioty. Ty do nich podchodzisz, dotykasz ich, psisko to widzi i się do nich przekonuje, no bo 'może ten dziwny, szeleszczący przedmiot nie jest taki straszny skoro jej jeszcze nie zeżarł':evil_lol:
a[B] te psy czasem nie były w dość nieprzyjemny sposób uczone, ze przez drzwi czy furtkę samemu się nie wychodzi?[/B][/QUOTE]
raczej nie były uczone w ogóle chodzenia na smyczy...a kontakt z człowiekiem?-czasami się zastanawiam czy w ogóle je miały. Na szczęście to było zaledwie kilka psów, jakie spotkałam w całym życiu.

Jeśli chodzi o "oswajanie" to rzeczywiście to działa....ale ten okres to najczęściej okres dojrzewania, kiedy psy boją się wystających konarów czy białych reklamówek.

Kiedyś dziewczyna, która miała psa lękowego powiedziała mi, że pies ma prawo się bać, my możemy mu tylko pokazać jak ma zachowywać się w sytuacjach stresowych...i to na długo zostanie mi w pamięci.

Mam nadzieję że psy raczej nie traktują mnie jak szczura:D

Wracając do tematu wątku, ja osobiście wolę prowadzić psa przy nodze, mam na niego oko przez cały czas.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Co do uległości - mój pies jest mi po prostu posłuszny. Tak jak ja usłucham nauczycielki, od prośby o załatwienie czegoś u dyrektorki do prośby o kupno czegoś ze szkolnego sklepiku. To jeszcze nie oznacza uległości [/QUOTE]

Uległość=posłuszeństwo, ale posłuszeństwo nie = uległość. Ja także w szkole słuchałem nauczycielki, ale takiej z "charyzmą", powiem więcej, robiłem/wykonywałem prośby bez żadnego "ale". U innego nauczyciela, który za powiedzenie czegoś pod nosem, takiego który zastraszał "jedynką" i pedagogiem, poza szkołą miałem go mówiąc wprost "w dupie".

W drugim przypadku pies "zakwestionuje" w sytuacji dla niego "zagrażającej" lub mającego inny pomysł na daną sprawę w tej chwili ociąganiem się, wycofaniem zamiast wykonania polecenia. Bardzo często to widzę, jeżeli jakiś pies postanawia nagle m.in rozładować swoją frustrację na innym psie/człowieku mając u boku właściciela, który w tym momencie nie jest dla niego autorytetem.

[QUOTE]SAIKO, ale nie odpowiadasz na moje pytania. Alfa w wilczym stadzie wcale nie biegnie cały czas pierwszy, a stado nie leci posłuszne i uległe za nim. więc po co teorie na temat dominacji, gdy pies ciągnie na smyczy? tak, psa trzeba nauczyć chodzić na smyczy, bo to dla niego coś nowego, nienaturalnego, nie rodzi się z tym. wilcze stado pędzi przed siebie tak jak mu się trafi, który jest szybszy to pędzi pierwszy, żaden wilk nie zastanawia się, który pierwszy ma przejść przez wąskie przejścia, z resztą stado nie podróżuje tuz przy sobie, ale w pewnych odległościach od siebie. nie tak jak człowiek z psem na smyczy.
i proszę, nie tłumacz mi teraz teorii dominacji tylko wytłumacz, na jakiej podstawie twierdzisz, ze człowiek, jako lider stada, ma iść przed psem a pies ulegle za nim. krótko i na temat, bardzo proszę[/QUOTE]

Na jakiej podstawie twierdzisz, że alfa nie kontroluje "polowania" tylko dlatego, że nie biegnie pierwszy, skoro jak wszystkim wiadomo każdy osobnik ma do wykonania w tym czasie konkretne zadanie, na jakiej zasadzie je sobie wybierają, grają w marynarza? Czy alfa podchodzi i mówi, ty masz naganiać, a ty skoczyć do gardła...? Nie wiemy na jakiej zasadzie są rozdzielane zadania podczas polowania, czy to psów, czy to wilków. My jedynie to interpretujemy na podstawie obserwacji, ale jednoznacznej odpowiedzi w tym temacie nie ma i zapewne długo nie będzie. Prawdopodobnie chodzi tutaj o szeroki sposób komunikacji, gdzie każdy osobnik mając określone predyspozycje staje się wykorzystywany w konkretnym celu. Alfa nie jest szefem z berłem i nie ma tutaj zasady, że alfa zawsze przewodzi "optycznie" podczas polowania, on także może być "najszybszy" jak i najwolniejszy. Nie ma tutaj reguły, tak samo w tym kto pierwszy skoczy do gardła, najsilniejszy z reguły beta, czy zrobi to pewniejszy siebie alfa. Alfa jednak jak najbardziej to kontroluje, daje bodziec i sygnał do ataku, bo gdyby to nie miało miejsce to doszło by do chaosu, polowanie stało by się równie dobrze niebezpieczne, równie dobrze mogły by mieć miejsce walki przed próbą gonienia zdobyczy, a sama pogoń była by przejawem "indywidualizmu" a nie zgrania. Bardzo podobnie jest to widoczne, a właściwie to było "kiedyś", gdzie akita była wykorzystywana do polowań w parach pies- suka, a nie pies-pies, czy co gorsza używając do tego stada. Dlatego ludzie bojąc się stracenia kontroli i sprowokowania do walki między psami, co początkowo miało miejsce używali do tego par mieszanych. Brak przewodnictwa w zakresie 100% może siać chaos, a ten jest niebezpieczny dla przetrwania stada w psim/wilczym rozumowaniu.

Nie twierdzę jednoznacznie, że każdy ciągnący pies robi to z pragnienia dominacji, nigdy tak nie twierdziłem, ponieważ może mieć różne problemy począwszy od lęku i próby zwiania, aby się schronić po zapędy dominacyjne względem innych zwierząt/osób a także nagromadzenia energii. Pies jak najbardziej może iść przed właścicielem jeżeli kontrolujemy relację człowiek-pies, jeżeli jest wobec nas uległy a nie dominujący i nie ma innego pomysłu na życie, niekoniecznie dla nas dobrego. Niestety, ponieważ jestem niejako pasjonatem "mocnych psów" czy to charakterem, czy siłą fizyczną uważam, że trzymanie psa przed sobą i dawanie mu tego "przywileju" w dodatku w miejscach wzmożonego pobudzenia bodźcami, mamy zmniejszoną nad nim kontrolę, czy to w ruchach, szybkości reakcji, czy oddziaływaniu psychologicznemu. Naprawdę mało jest takich psów pokroju pitbula Millana, który jest tak mądrym psem, że mimo wrodzonych predyspozycji nie daje się sprowokować do walki mając do czynienia także z "wilkiem", który jednoznacznie próbuje go dominować. Uważam, że człowiek jako lider ma za zadanie kontrolować i być świadomym, że pies żyje chwilą, a to oznacza, że podczas naszego zawahania może nas onieśmielić swoim zachowaniem (bycie przewodnikiem pozwala nam w chwilach słabości na łatwiejsze ogarnięcie zwierzęcia), uważam, że uległość jest lepsza, ponieważ dzięki niej pies może prawidłowo funkcjonować w naszym świecie, a nie świrować wchodząc choćby do zoo, parku, czy knajpy, daje mu to również możliwość szczęśliwego życia, bez frustracji, spinania się, że zza rogu coś wyskoczy i decydowania czy nowy kolega/koleżanka może się z nami przywitać bez konsekwencji poznania jak gryzie pies, czy nowy sąsiad może wejść do domu, czy rodzące się dziecko może psa dotknąć, gdy ten się relaksuje bez naruszania w innej sytuacji przestrzeni i zasad psa-alfy. ;)

[QUOTE]jeśli Saiko miałbyś/miałabyś możliwość obserwowania wilczego stada w naturze, można zauważyć, że -oczywiście- stado prowadzi osobnik Alfa, ale to nie znaczy że musi iść pierwszy. Pierwsi idą zazwyczaj "zwiadowcy".
W naturze nie ma drzwi, więc generalnie w dzikiej sforze nie praktykuje się poglądów że alfa przechodzi przez "drzwi" jako pierwszy.
Ja jednak w tej kwestii skłaniam się bliżej poglądów A. Horowitz-pies jest udomowionym zwierzęciem, a to znaczy że jego zachowania nie muszą być takie same jak u dzikich krewnych...od których oddzielił się jakieś 100tys lat temu.

Beatrx, jedyne co mnie zastanawia to fakt że przy obserwacji bojaźliwych psów, zauważyłam że w momencie pojawienia się ciasnego przejścia(furtki, bramki, drzwi) nawet jeśli widać co jest po drugiej stronie przeszkody najczęściej takie psiaki przepuszczają mnie jako pierwszą, ale na spacerze idą różnie-za mną, przede mną, obok. [/QUOTE]

Wyżej o tym wspominałem, to całe przechodzenie pierwszym przez próg jest dla psa pewnego rodzaju granicą. Pies wychodzi z domu na naszych zasadach - wilki wybierają się na polowanie pod wpływem bodźca i zasad alfy, każde przekraczanie progu - nowego terytorium jest nie tylko tym rytuałem wchodzenia w tak jakby "nieznane" na zasadach to przewodnik będzie brał za to odpowiedzialność, ale także na ludzki rozum buforem bezpieczeństwa jeżeli chodzi o nasz świat, dzięki któremu obca osoba nie ma w mijaniu się w drzwiach psa (o różnej psychice, niekoniecznie łagodnej) czując strach- zawahanie, co ponosi także możliwość "konfrontacji" niż w momencie trzymania psa za sobą przez właściciela.

[QUOTE]saiko, czegoś nie rozumiem.
czy wiesz, że swoją wypowiedzią idealnie wstrzeliłeś się w poglądy beatrx? bardziej się nie dało.

jeśli człowiek ma był w układzie przewodnik-pies alfą, to najczęściej nie dominuje fizycznie, tylko psychicznie. zarządza zasobami (jedzenia, uwagi, zabawy, etc.) i w każdej chwili może je ograniczyć. to jego charyzma i siła psychiczna, a nie układ miejsc w stadzie decydują o dominacji osobnika alfa. i jeśli osobnik alfa ma ochotę, może zrezygnować z pierwszeństwa - sytuacja, w której właścicielowi powiewa, czy pies idzie za nim, przed nim, czy zygzakiem. ale jeśli zechce to miejsce z powrotem, zawsze może psa wycofać za siebie.

gdzie tu miejsce na teorię, że pies powinien iść za przewodnikiem? nie widzę tego u ciebie, to znikąd nie wypływa. co więcej, dziewczyny udowadniają, że wataha wcale nie dywaguje aż tak nad układem członków stada. w tej sytuacji ciągnięcie psa wydaje się być raczej naturalnym odruchem, zwłaszcza u tych aktywnych - mogę, to biegnę. [/QUOTE]

Ciągle widzę, że często jest to po prostu kwestia dobierania innych słów, pisanie na szybko itd, a nie nazywanie rzeczy po imieniu wg definicji, tylko używanie do tego ludzkiej psychologii.

Artykuły w necie mówiące o obserwacjach bądź co bądź z daleka często się nieco różnią od tego co mówią osoby żyjące dosłownie z wilkami, będące aktywnymi członkami stada/sfory mające jednak kolosalnie większe doświadczenie od "obserwatorów" ;). Nie neguję wszystkiego, ale choćby i shaun ellis wiele rzeczy nieco inaczej tłumaczy i prostuje pewne niedomówienia. On także szkoli psy, to nie jest tak, że siedzi wyłącznie z wilkami, a o psach teoretyzuje sobie ;).

[QUOTE]SAIKO, można się nie zgadzać, że świeci słońce, co i tak nie zmieni faktu, że ono świeci
Gdyby pies rodził się z częścią ciała zwaną smyczą, to może i miałby wrodzoną zdolność do posługiwania się nią. Niestety tak nie jest - smycz to ludzki wymysł i pies nie wie po co ona jest i jakie zasady obowiązują, gdy jest ona przypięta do psiego karku.
O tyle o ile szczenię przypięte do smyczy nie ciągnie, bo jest szczeniakiem i ma naturalną tendencję do podążania za człowiekiem (dlatego to jest najlepszy czas na uczenie chodzenia na smyczy), o tyle dorosły pies, który nigdy nie chodził na smyczy będzie na niej ciągnął. Wiem, bo pracując z psami w schronisku to widzę i o tyle o ile o psach z boksu mogę powiedzieć, że rozpiera je po prostu energia, o tyle w przypadku psów, które mieszkają "na luzaku" - to nie jest kwestia energii. To jest zawsze kwestia nieznajomości zasad.
Ucząc psy schroniskowe chodzenia na luźnej smyczy, zaczynamy od chodzenia na komendę w ten sposób. Z czasem one się przekonują, że na smyczy jest zasada - aby dojść tam, gdzie chcę nie mogę czuć napięcia na szyi :P
Stwierdzenie, że pies ciągnący na smyczy nie umie chodzić ładnie na smyczy nie ma nic wspólnego z uczłowieczaniem psa. Psy, tak samo jak szczury, małpy i inne ssaki ma zdolność uczenia się.[/QUOTE]

Oczywiście, że ciągną, ale do czasu dopóki nie narzuci im się zasad, a jedną z tych zasad jest podporządkowanie się przewodnikowi na spacerach, osoby mówiące i zarazem będące zawziętymi fanami MP mówią, że jeżeli czegoś nie potrafisz to, nie powinieneś mówić, że tego nie da się zrobić, to działa akurat w obie strony ;). Jedni mają to "coś", że pies po niedługiej chwili w ich towarzystwie "normalnieje" a inni jedynie próbuję nieudolnie próbować ich zdaniem "nadmuchanej magi tv" Cesara Millana. Jak wiadomo podstawą pracy z psem jest spacer, z oczywistych względów spacer poranny rozładowujący całą "nocną" energię fizyczną i psychiczną. Wiadomo, że łatwo się pisze, a co innego jest zastosować to w życiu. Z jednej strony masz rację jeżeli brać na to naszą "ludzką" logikę, ale to nie trzyma się kupy, kiedy pies zna smycz, a mimo to ciągnie... I co ciekawe niektórzy "czarodzieje" potrafią sprawić, że taki zwierz normalnieje ;). Metody pozytywne to pójście na skróty, a konkretnie to opieranie się tylko na nich. Brakuje w nich miejsca na ciągłość, która jest niezbędna do tego, aby pies był na stałe uległy i posłuszny. Brakuje w nich przede wszystkim "zrozumienia psa". Poddanie/ uległość jest naturalnym stanem psa.

[QUOTE]Tu niestety też zaobserwowane fakty stoją w sprzeczności z Twoją teorią... Zachowania zwierząt - wszelkie - mają na celu jedno: przetrwanie. Idąc tym tropem - zwierzęta podejmują działania, które pozwalają im zwiększyć swoją populację. I teraz popatrz: w Polsce podobno żyje około 9 milionów psów. A wiesz jak liczna jest populacja wilków w naszym kraju? Tak liczna, że wilk jest pod całkowitą ochroną. Canis familiaris jako gatunek odniósł największy sukces ewolucyjny z całej rodziny psowatych. A czym ten sukces jest spowodowany - ano tym, że pies nauczył się współpracować z człowiekiem.[/QUOTE]

Nie rozumiem tego porównania, każdy wie wilki zostały wytępione przez człowieka, a właściwie to była niejako zemsta za mordowanie bydła... W Polsce z tego co się orientuję żyje około 600 wilków i jest pod ochroną, ma immunitet i "gospodarze" muszą na wszelkie sposoby chronić bydło dostając za to odszkodowania, to jest cena za życie/ochronę tych pięknych zwierząt. Mówienie, że pies odniósł sukces jest moim zdaniem nietrafione, dlatego że w samym USA święcą triumfy "hybrydy", a także "wilki" sprzedawane pod postacią hybryd, ich ilość jest "ogromna", jakby nie patrzeć to one także święcą sukcesy, także współpracują z człowiekiem (odpowiednio wychowane).

[QUOTE]W to, że pies dogada się tak niby łatwo z wilkiem też wątpię. Obserwując psy różnych ras, ja człowiek, widzę często jak trudno jest się im "dogadać". A dlaczego? Bo różnią się wielkością, temperamentem, skłonnościami do pewnych zachowań. Nawet przedstawiciele różnych ras o podobnej wielkości nie zawsze mogą się ze sobą bawić, bo odmiennie interpretują sygnały.
No i skoro tak się świetnie dogaduje pies z wilkiem - dlaczego w Bieszczadach zdarza się, że pies domowy jest zjadany przez wilka?[/QUOTE]

A i tutaj się mylisz, pies doskonale dogaduje się z wilkiem, są zresztą filmiki na youtube na których ich relacje można ocenić. Dlaczego w górach pies jest zjadany przez wilka? Z oczywistych powodów, jeżeli mamy na myśli "spacer" po lesie to jest to forma naruszenia terytorium, a na wolności wilki zabijają intruza, który wkroczy na ich teren i spory terytorialne jest to główna przyczyna śmierci dzikich wilków. Tu także nie masz racji, z jakiej paki amstaff, pies mający często problemy z czytaniem sygnałów innego psa może się dogadać w dodatku z akitą? mój akit ma takiego kumpla, dla przykładu wrzucę nawet zdjęcia ;)? Jaki ma to związek z problemami w komunikacji? Moim zdaniem coś kręcisz... tak samo york i akita potrafią tworzyć "zespół" jak i amstaff i jamnik doskonale się dogadują. Jeżeli prosisz o dowody, to mogę w każdej chwili wrzucić dowody, psy które nie potrafią się dogadać, mają braki w rozumieniu psich zachowań, one potrzebują gruntownej socjalizacji, to normalne.

[QUOTE]No i zobacz, jak strasznie Twoja teoria jest sprzeczna sama ze sobą. Tu piszesz, że Alfa może oddać swoje najlepsze miejsce do spania, czy inny zasób komu chce, a na początku tej dyskusji piszesz, że pies nie może iść przed przewodnikiem. No to w końcu ja przewodnik/alfa mogę tego psa puszczać przodem i pozwalać mu spać na kanapie? Ma to jakieś znaczenie, czy nie?
[/QUOTE]

To jest właśnie takie rozumienie samca alfy/przewodnika za bezwzględnego dyktatora, gdzie wszędzie jest pierwszy i wszystko mu się należy, nie rozumiesz w takim razie pojęcia samca alfy. Co ma spanie na kanapie z samcem alfa? Zapraszam psa na kanapę i powiem Ci coś jeszcze... "śpię z psem" i jakoś nie sprawia problemów, dlaczego? Dlatego, że ja go zapraszam, ale sam z siebie nie wejdzie na kanapę będąc nie zaproszony, zaskoczona? To kwestia zrozumienia "psiej psychologi" i zdrowego rozsądku, nie jestem tyranem, który bezwzględnie nie daje psu "luzu", nie popadajmy w skrajność ;).

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]no wiesz, pies głupi nie jest i wie, że jak za tym przejściem jest jakiś potwór to pożre tego, co pierwszy wejdzie on nie ustępuje Ci miejsca, bo jesteś alfą i Ci się to należy tylko ktoś im musi przetrzeć szlak, pokazać, że to przejście jest okej. tak samo w ten sposób 'oswajasz' straszne przedmioty. Ty do nich podchodzisz, dotykasz ich, psisko to widzi i się do nich przekonuje, no bo 'może ten dziwny, szeleszczący przedmiot nie jest taki straszny skoro jej jeszcze nie zeżarł'
a te psy czasem nie były w dość nieprzyjemny sposób uczone, ze przez drzwi czy furtkę samemu się nie wychodzi? [/QUOTE]Pies jak najbardziej ustępuję miejsca przewodnikowi jeżeli tamten wprowadza taką zasadę jak również bez niej, jeżeli leży w "przejściu" to jak najbardziej ustępuje pola przewodnikowi, choć także nie musi, ale czeka na reakcję "co mam zrobić"- jest jeszcze sytuacja w której śpi jak suseł, ale o tym teraz nie mówię, a drzwi otwarte nie oznaczają wyjścia na dwór, przynajmniej u mnie i jeżeli noszę węgiel, drewno, czy zakupy to nie mam problemu psa szwendającego się pod nogami oraz psa skaczącego "niby z radości" po człowieku... na dłuższą metę to frustruje, choć wydaje się miłe, zwłaszcza gdy mój pies przy powitaniu używa niskich dźwięków, takiego ryczenia ze szczęścia :).

[QUOTE]Wybierz się do pobliskiego schroniska i zabierz na spacer psa, który się w nim urodził i jest już dorosły. To może być bardzo pouczające doświadczenie :P [/QUOTE]Znajomi czasami proszą mnie o pomoc, ostatnio miałem styczność z psem "świrem" ciągnącym na smyczy, ale w taki sposób, że się kładł przy ziemi i normalnie trzeba było po 10 minutach wspomagać się drugą ręką (owczarko-podobny)... To był dla mnie dopiero "świr" mający zdecydowanie za duże zapasy niespożytkowanej energii i jak najbardziej dominował... w dodatku skakał do mojego rudzielca, w 30 minut, cez spaceru bez większego problemu ograniczyłem agresję, na spacery nie miałem siły, bo to rola "właściciela", a nie moja jest zmęczyć psa, przed próbą pracy, o którą mnie poprosił (zwłaszcza, że mu o tym nom stop mówiłem).

[QUOTE]Moja suka chodzi obok mnie lub przede mną. Tak mi jest wygodnie i tak chodzi. Nie szuka zaczepki, a nawet jak szuka to krótka komenda/korekta i rozum wraca do głowy. Kiedy trzeba jest podekscytowana i podjarana na 250% normy i jest skupiona na mnie, nie ma problemu z komendami, bo sobie na to nie mogę pozwolić, jeśli chcę po pierwsze normalnie z nią funkcjonować na mega-zapsionych osiedlach, a po drugie mam powiedzmy pewne ambicje sportowe z nią związane

Nie każda ekscytacja jest zła. Ekscytacja opanowana, ujarzmiona, ujęta w pewne ramy jest podstawą wielu psich sportów.[/QUOTE]Nie każdy pies jest z natury followerem (jeżeli nie miałaś do czynienia z rzadkimi naturalnymi dominantami, to wątpię żebyś wiedziała o czym mówię, co do ekscytacji się zgodzę ;).

[QUOTE]Nie powiedziałabym, że to reguła. Nawet bardzo dominujące psy potrafią iść obok właściciela. Pozycja na spacerze nie ma nic wspólnego z "dominacją", raczej w niektórych przypadkach z rozwydrzeniem psa i brakiem zasad. Ale też co innego, gdy pies idzie przed/obok przewodnika na luźnej smyczy i na komendę np. przystawia się do nogi, a co innego jak właściciela ciągnie jak szmatkę za sobą.[/QUOTE]Amstaff mojego kumpla jest takim psem, z tym że on nie odzie obok nogi, a przed kumplem i smycz jest napięta, nie w sensie że ciągnie, po prostu smycz jest lekko napięta, a pies wzięty przez ze mnie idzie pokornie przy nodze, narzucam zasadę i wymagam nawet od takiego cielaka posłuszeństwa mimo, że widzę go, a tak naprawdę mam styczność raz na kilka tygodni... Po prostu on uważa, że to normalne, a ja nie i facet idąc do sklepu widząc obok psa nie może swojego bulla uspokoić, ja nie mam z tym większych problemów, nastawienie sporo daje ;). W zależności od sytuacji "ciągnięcia" nie każde ciągnięcie jest związane z dominacją.

[QUOTE]SAIKO, z psami pierwotnymi zabawa jest na trochę innym poziomie niż z całą resztą psów [/QUOTE]Skoro zastosowanie dominacji względem każdego psa pozwala na czytelne porozumiewanie się pomiędzy psem i człowiekiem to dlaczego tego nie stosować? Mówimy o prawidłowej dominacji, a nie o małpowaniu Millana... ludzi powinno się edukować, a nie na każdym kroku mówić, że w skrócie Millan to "kretyn".

Jedne psy są bardziej pierwotne, a inne mniej. Idąc dalej należy wziąć pod uwagę, że te mniej pierwotne nie wykorzystują pełni zachowań jak np, taki husky a jedynie namiastkę- mniejsze natężenie (są to psy już mocno zmienione przez człowieka), ale tu także są wyjątki, gdyż pies psu nie równy. Psów, które są naturalnymi liderami (jest ich w rzeczywistości odsetek) jest mało, takie osobniki dążą do pełnej dominacji i wykorzystują potknięcia właścicieli. Reszta, to z natury uległe psiaki i tylko przez człowieka przejmują rolę alfy (jeżeli mówimy o psie normalnym, nie lękliwym). Jednemu psu powiesz raz, żeby "spadał" od stołu i on to uszanuje mimo słabego charakteru człowieka, a drugi będzie się próbował skradać/wymuszać/narzucać się/ aby tylko osiągnąć cel i nie jest właściwe tłumaczenie - bo on jest głodny, gdyby tak się zachowywał przy innym psie to dostałby jedno ostrzeżenie, drugie i bęcki...To jest dominacja. Ty mówiąc psu "siad" wymuszasz na nim posłuszeństwo komendą, mówiąc odejdź- to samo, ale ktoś kto raz mówi odejdź, a drugi pozwala na to samo zachowanie jest dla psa "dupą" a nie liderem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']
Wyżej o tym wspominałem, to całe przechodzenie pierwszym przez próg jest dla psa pewnego rodzaju granicą. Pies wychodzi z domu na naszych zasadach - wilki wybierają się na polowanie pod wpływem bodźca i zasad alfy, każde przekraczanie progu - nowego terytorium jest nie tylko tym rytuałem wchodzenia w tak jakby "nieznane" na zasadach to przewodnik będzie brał za to odpowiedzialność[/QUOTE]
A jak pies wraca ze spaceru do domu? Wraca w "znane"?
No i jaką granicą ma być dla psa próg, przez który przechodzi 3-4 razy dziennie od sześciu lat? Za progiem jest doskonale znana i obcykana klatka schodowa.

[quote name='SAIKO']Pies jak najbardziej ustępuję miejsca przewodnikowi jeżeli tamten wprowadza taką zasadę jak również bez niej, jeżeli leży w "przejściu" to jak najbardziej ustępuje pola przewodnikowi, choć także nie musi, ale czeka na reakcję "co mam zrobić"[/QUOTE]
Ja to mam najwyraźniej przechlapane w układach z psem. Nie tylko mi nie ustępuje, ale nawet głowy nie podniesie jak go przekraczam. Sądziłam, że to kwestia zaufania, bo tylko mi tak wolno nad nim przełazić, a tu zonk ;)
Tak czytam i czytam i coraz bardziej się cieszę, że nie wierzę w TD. Strasznie by mi to utrudniło życie ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='panbazyl']praca, praca i jeszcze raz praca.
To co w Tv to magia telewizji, kamer i montażystów. Praktycznie każdy pies bedzie sie jakos obawiał mocnego i stanowczego człowieka w pierwszym spotkaniu. Mnie juz nie raz udalo się "nauczyć" ciągnące psy znajomych podczas pierwszej sesji chodzenia ZA człowiekiem. Ale tylko mnie a właściciel już mial problemy.
[/QUOTE]

Ta wypowiedź jest kwintesencją wszystkich postów.... Prawie każdego psa da się "ustawić za sobą" będąc silną osobowością ....
Wszystkie moje psy mogły biegać na całej długości smyczy ( oczywiście jeśli sytuacja na to pozwala) nie ciągnęły , natomiast kiedy zwiększał się ruch, lub inna sytuacja tego wymagała, komenda " NOGA" załatwiała problem .... ale to już kwestia szkolenia...

Zauważyłem, że Alfa2 ( 13 miesięcy) ustawia się za mną kiedy poczuje się niezbyt pewnie....
Pozdrawiam Zbyszek

Link to comment
Share on other sites

Saiko, gdyby było tak jak mówisz to większość ludzi nie miałaby psa. no bo po co komuś zwierze, z którym cały czas trzeba walczyć o miejsce w hierarchii? przy którym cały czas trzeba się pilnować, nie wolno zachorować czy osłabnąć, bo wtedy może nastąpić atak młodszego i silniejszego zwierzęcia, który chce przejąć przywództwo, tak jak to się dzieje w wilczym stadzie? przywództwo u wilków nie jest dane raz na zawsze, alfa staje się stary czy chory to zostaje zastąpiony młodszym i sprawniejszym zwierzęciem. a gdy młodzieży nie podobają się rządy alfy i stają do walki w momencie pokonania mogą odejść i założyć swoje stado. jak rozumiem, uwzględniasz to że Twój pies będzie chciał odejść od Ciebie?
i jak już tak bardzo upierasz się przy liderowaniu, to co z Ciebie za lider jak panujesz nad psem tylko wtedy, kiedy idzie za Tobą? alfa w wilczym stadzie wystarczy, że inaczej spojrzy czy warknie, a już jego stado staje się podporządkowane. nie używa do tego smyczy czy innych urządzeń, subtelne pokazanie, ze pewne zachowania nie są okej wystarczy. i nie tłumacz, że młody akita taki silny jest i będzie się bronił, jak jakiś pies zacznie go zaczepiać. tak reaguje praktycznie każdy pies, a już zwłaszcza dojrzewający, a mimo to są ludzie, którzy psy wychowali (nie zdominowali) tak, że potrafią nad psem zapanować jednym słowem. i nie chodzi tu o przypadek ataku, jak obce zwierze rzuca się na nasze tylko o takich szczekaczo-podbiegaczy, co to drą japę z pewnej odległości, ale nie podejdą.
nie chodzę po węgiel do piwnicy, ale chodzę po ziemniaki i mogę brać mojego psa ze sobą i wcale nie plącze mi się pod nogami. więcej Ci powiem: mam do przejścia 4 etapy schodków i pomiędzy każdym etapem zostawiam psa na siad albo waruj i zwierzątko grzecznie czeka, aż mu pozwolę iść dalej. i nie jest zdominowany tylko wychowany. a to, że pies nie wychodzi przy otwartych drzwiach sam z siebie to standard (znaczy: to powinno być standardem, ale większość ludzi tego psa po prostu nie uczy) i nie ma nic wspólnego z dominowaniem, tylko z wychowaniem i nauką pewnych zachowań.

Zapominasz o bardzo ważnej rzeczy: psy to psy, a nie wilki. nawet rasy pierwotne, mimo że wyglądem zbliżone do wilka nadal są psami. nie wolno psa traktować jak człowieka, ale traktowanie go jak wilka też jest błędem. ale w Tobie zadziwia mnie jeszcze co innego. mówisz tu o dominacji, o byciu alfą w stadzie psio-ludzkim, a jak przychodzi co do czego to jednak przyznajesz, że psa trzeba wychować. tak samo przy prowadzeniu psa. najpierw twierdziłeś, ze prowadzenie psa z tyłu jest potrzebne do bycia liderem, teraz jednak piszesz, że to kwestia wychowania. widać, Tobie podoba się słowo 'dominacja', ja wolę słowo 'wychowanie'. pokuszę się nawet o stwierdzenie, że gdybyś Ty zamienił w swoich wypowiedziach słowo 'dominacja' na wychowanie, a ja w swoich 'wychowanie' na 'dominacja' to w większości przypadków byśmy się zgodzili. ale nie z tym, ze pies zalękniony okazuje uległość puszczając człowieka przodem przez miejsca, których się boi.
a wiesz, czemu tak bardzo nie lubię słowa 'dominacja'? bo już się naoglądałam różnych idiotów, którzy twierdzą, ze psu trzeba pokazać, kto tu rządzi stosując przemoc fizyczną. pies nie wrócił na zawołanie? to buch mu smyczą w zad, żeby się nauczył. nie ma znaczenia to, ze nigdy nie był przywołania uczony, ważne, że w czysto ludzkim pojmowaniu świata trzeba pokazać psu, kto jest panem. pies ciągnie? to dawaj mu kolce na szyję albo dławik, niech się nauczy, ze to człowiek jest jego panem i ma chodzić przy nodze. a żeby poświęcić psu chociaż pół godziny dziennie na trening, a gdzie tam, 'pani, on taki głupi, że inaczej się nie nauczy'. pies warknął, bo człowiek chciał mu futro przeczesać? dominant jak nic. co z tego, ze nie był od szczeniaka nauczony, że pieska się czesze i wtedy ma siedzieć grzecznie? co z tego, ze szczotka źle dobrana i psa za mocno drapie? przewalić go parę razy na ziemię, 'zdominować' to się nauczy. ludzie są leniwi i z łatwością chłoną wszystko, co nie wymaga pracy. reagują entuzjastycznie na wieść, ze wystarczy 'zmienić energię' zamiast godzinami wypracować swoje w śniegu, deszczu i upale, a piesek już będzie grzeczny i posłuszny.

apropo stołu, psa można nauczyć (nie dominować) że w czasie jedzenia pańciostwa pies leży na swoim miejscu, albo leży pod nogami, pod stołem albo robi coś jeszcze innego, a nie skrada się czy robi cokolwiek innego mającego na celu zdobycie żarcia. można też nauczyć, że zwierzątko siedzi na kolanach i je z talerza pańci. jak żarcie zostanie upolowane to wilki rozszarpują coś dla siebie i zwiewają ze swoim kawałkiem żarcia, a nie czekają w kolejce. tu chodzi o przetrwanie, zwierzęta narażają się na kły silniejszego, żeby przeżyć. polowanie wyczerpuje, a nigdy nie wiadomo, kiedy trafi się następna zdobycz. żarcie jest zdobywane w wyniku współpracy całego stada i 'motyw polowania' można świetnie wykorzystać w szkoleniu i budowaniu wzajemnej więzi człowiek-pies. mój pies zdominowany nie jest, ani ja żadną alfą nie jestem a mimo to ani on mi nie żebra przy stole ani nawet jak na podłodze siedzę i coś jem to nie wsadza mi nosa w talerz, mimo że leży tuż obok.

a te filmy na yt jakie znalazłeś? mógłbyś podrzucić linka, jeśli to są faktycznie filmy o kontaktach psa i wilka, a nie hybrydy, bo taki już widziałam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx'] ludzie są leniwi i z łatwością chłoną wszystko, co nie wymaga pracy. reagują entuzjastycznie na wieść, ze wystarczy 'zmienić energię' zamiast godzinami wypracować swoje w śniegu, deszczu i upale, a piesek już będzie grzeczny i posłuszny.[/QUOTE]
Amen :)
Ja doskonale wiem, że jeśli coś u nas czasem nawala, to jest to moje lenistwo :D Tylko lenistwo - nie żadne hierarchiczne układy między mną a psem, tylko ile dam (z siebie), tyle mam. A jak nie dam, to nie mam.

Link to comment
Share on other sites

Ja obserwuję ten wątek, ale czasami tak mnie zacina jak widzę te wszystkie definicje i argumenty za TD, że po prostu nie jestem w stanie już wymyślić jak przemówić człowiekowi do rozumu. Po prostu moja Happy ugryzłaby CM w palec, nie za pierwszym razem, bo byłaby zbyt przerażona, ale spokojnie, już ona sobie umie poradzić - jakby facet z nią dłużej popracował, czyli rok, półtora, bo tyle często zajmuje praca z agresywnym i niezsocjalizowanym psem, a nie 30minut ani tydzień. W TV widzimy właśnie te jedne z pierwszych razów "zmian energii". Tak, na agility początkowo Happy też latała za p. Markiem, bo był nowy i interesujący, ale jak się przyzwyczaiła, to ojej - nagle stracił pozycję w stadzie, jakby to nazwał CM.
Co do przepuszczania w przejściach - zazwyczaj jest zbyt leniwa by wstać, ale jak trzeba, to wstanie. Np. w kuchni obok mojego krzesła leży kocyk, gdzie ma swoje posłanie w kuchni (w każdym pokoju w sumie ma takie miejsce), i żeby dostać się do krzesła, musi wstać. Jeśli jest nieprzytomna, np. zmęczona, to nawet głowy nie podnosi i mogę bez obaw przejść nad nią (kiedyś ryzykowałam utratą stopy, więc twierdzę, że to, że spokojnie leży podczas gdy ja nad nią przechodzę jest oznaką zaufania i wielkiego oddania, a nie dominacji nade mną czy czegokolwiek takiego). Często jednak się podnosi jak tylko widzi że podchodzę, bez problemu robi mi przejście i znowu się kładzie obok.

Link to comment
Share on other sites

SAIKO, tym razem mam prośbę bezpośrednio do Ciebie :). Śledzę ten mój wątek i zaczynam chwilami już się gubić w tych niektórych słownych przepychankach. Nie takiej pomocy oczekiwałam, niestety:(. Zgadzam się z Twoimi wieloma wypowiedziami i dlatego proszę o kilka zdań, tak krok po kroku, jak osiągnąć wymarzoną przeze mnie lużną smycz.... Naprawdę dużo z psicą pracujemy, bardzo wiele udało się nam już osiągnąć. Tutaj coś nawala, nie wiem, w którym momencie. Moje relacje z suką są ok, tak sądzę. Żeby się nie powtarzać, przeczytaj proszę inny mój wątek - behawior - jak wytłumaczyć takie zachowanie psa? Opisałam tam zachowanie mojej suki. Dlaczego więc na spacerach nie wychodzi? Suka nie ciągnie mocno, raczej napina smycz, jednak są momenty, gdy smycz jest lużna. Co robię nie tak? Jeżeli oczywiście ktoś jeszcze mógłby mi pomóc konkretnie odpowiadając na nurtujący mnie problem, jak najbardziej też będę wdzięczna:) Pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

Reniak - tak na szybko i z daleka - moim zdaniem bardzo dobrze sprawdza się spacer składający sie z początku z bardzo wielu zmian kierunku marszu - nawet co kilka kroków. Dla postronnych wygląda to idiotycznie ;) ale ładnie uczy psa pilnowania Ciebie i nogi. Gdy tylko pies zamierza napiąć smycz - szybki zwrot, zachęcenie psa do podążania za Tobą, pochwała, nagroda. I tak w koło Macieju. Do tego całkowity brak promowania napiętej smyczy - nie ma, że pies pociągnie nas do interesujących siuśków na trawce. To już jest wzmocnienie napiętej smyczy.
Nie wiem do końca - czy chcesz po prostu luźnej smyczy czy chodzenia przy nodze? Moim zdaniem pies powinien umieć obie rzeczy - częśc spaceru przy nodze i tylko marsz, część spokojny spacer na luzie, z sikaniem, kupą, węszeniem itd.
Jak dokładnie pracujesz nad ta luźną smyczą?

Link to comment
Share on other sites

Yamayka, już opowiadam :)

1. Przed spacerem nauczyłam psiaka spokojnego oczekiwania - psica ma przypinane szelki, gdy jest spokojna. Potem siedzi i spokojnie czeka, aż się ubiorę. Wtedy otwieram drzwi, wychodzę na korytarz i spokojnie ją wołam do siebie. Przypinam smycz i schodzimy po schodach. I tutaj niestety psiak idzie przede mną, ale zatrzymuje się na półpietrach i czeka na mnie.
2. Na spacerze staram się być wyciszona i wyobrażać sobie same dobre rzeczy :smile:
3. Zaczynamy spacer na smyczy krótkiej, potem na siusiu i powąchanie pozwalam trochę odejść.
4. Sunia niestety najczęściej jest przede mną, czasami luźno, częściej jednak napięta :-( jak się zawącha słowa nie pomagają, muszę pociągnąć. Tak samo staje słupka, gdy widzi innego psiaka - jeżeli nie chcę, by się spotkały, muszę pociągnąć....

Próbowałam uczyć ją skupiania uwagi na sobie - gdy napina smycz zatrzymujemy się, czekam aż popatrzy na mnie i wtedy dostaje smaka. Teraz wyczytałam, że w taki sam sposób nagradza się poluzowanie smyczy przez psa. Już trochę się w tym gubię.... Próbowałam zatrzymywać się, gdy napinała smycz, by właśnie tego ją oduczyć. Suka, nauczona wcześniejszym doświadczeniem, od razu patrzy na mnie i czeka na smaczka.... Od jutra spróbuję sposobu ze zmianą kierunku, dzięki za podpowiedź, może się uda :). I nie martwię się, że będzie to wyglądać śmiechowo.
Może błędem jest pozwalanie jej na wąchanie, ale gdy nie pozwalam to ona właśnie napina smycz... Najczęściej stawiam na swoim i na siłę ją odciągam, ale wtedy mam kaca, że jednak smycz była napięta. I jak tutaj być mądrym ? Zdesperowana zamówiłam szelki, do których smycz przypina się z przodu, ale wiem, że to nie rozwiąże problemu, może jedynie trochę pomóc na początku.
Pytasz, czego bym chciała - i luźnej smyczy, i chodzenia przy nodze, z naciskiem jednak na to pierwsze. Mieszkam na osiedlu, mamy tutaj jedną większą łączkę, na której puszczam psiaka wolno. Wieczorem chodzimy na flexi, ale staram się, by taśma była blokowana by suka nie czuła non stop napięcia.

To tyle. Jestem dobrej myśli, choć czasami wątpię, by luźna smycz udała się przy żywiołowym i ciekawym świata psie:) Ale nadal wierzę.

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Tahoma][quote name='SAIKO']Oczywiście, że ciągną, ale do czasu dopóki nie narzuci im się zasad, a jedną z tych zasad jest podporządkowanie się przewodnikowi na spacerach, osoby mówiące i zarazem będące zawziętymi fanami MP mówią, że jeżeli czegoś nie potrafisz to, nie powinieneś mówić, że tego nie da się zrobić, to działa akurat w obie strony ;). Jedni mają to "coś", że pies po niedługiej chwili w ich towarzystwie "normalnieje" a inni jedynie próbuję nieudolnie próbować ich zdaniem "nadmuchanej magi tv" Cesara Millana. [/QUOTE][/FONT]
[FONT=Tahoma]Saiko, z moich obserwacji na zajęciach szkolenia psów wynika, że każdego człowieka można nauczyć, jak ma nauczyć swojego psa chodzenia na luźnej smyczy. Nie potrzeba do tego żadnej magii Cesara Milana – czyste naukowe zasady uczenia się przez ssaki w zupełności wystarczą. Ja nie wiem w ogóle co ma wspólnego nieciągnięcie na smyczy z podporządkowaniem? Pies wychowany chodzi na luźnej smyczy i tyle. [/FONT]
[FONT=Tahoma][quote name='SAIKO']Jak wiadomo podstawą pracy z psem jest spacer, z oczywistych względów spacer poranny rozładowujący całą "nocną" energię fizyczną i psychiczną. Wiadomo, że łatwo się pisze, a co innego jest zastosować to w życiu. Z jednej strony masz rację jeżeli brać na to naszą "ludzką" logikę, ale to nie trzyma się kupy, kiedy pies zna smycz, a mimo to ciągnie... I co ciekawe niektórzy "czarodzieje" potrafią sprawić, że taki zwierz normalnieje ;). Metody pozytywne to pójście na skróty, a konkretnie to opieranie się tylko na nich. Brakuje w nich miejsca na ciągłość, która jest niezbędna do tego, aby pies był na stałe uległy i posłuszny. Brakuje w nich przede wszystkim "zrozumienia psa". Poddanie/ uległość jest naturalnym stanem psa. [/QUOTE][/FONT]
[FONT=Tahoma]Psy domowe, które ciągną na smyczy są w większości skutecznie nauczone ciągnięcia na smyczy przez domowników. Wiadomo, że zwierzę powtarza zachowania, które przynoszą mu korzyści. Jeśli więc pies ciągnie na smyczy, bo chce obwąchać krzaczek, a właściciel mu na to pozwala, to obwąchanie krzaczka staje się nagrodą za ciągnięcie na smyczy. Ot i całe wyjaśnienie…
No dobra, są jeszcze tacy, którym nie przychodzi do głowy, żeby po korekcie słownej przypomnieć psu, co ma robić. Efekt: pies ciągnie i słyszy NIE, NIE, NIE. Tyle, że nie bardzo wie, czego to NIE dotyczy, więc ciągnie dalej.

[quote name='SAIKO']Nie rozumiem tego porównania, każdy wie wilki zostały wytępione przez człowieka, a właściwie to była niejako zemsta za mordowanie bydła... W Polsce z tego co się orientuję żyje około 600 wilków i jest pod ochroną, ma immunitet i "gospodarze" muszą na wszelkie sposoby chronić bydło dostając za to odszkodowania, to jest cena za życie/ochronę tych pięknych zwierząt. Mówienie, że pies odniósł sukces jest moim zdaniem nietrafione, dlatego że w samym USA święcą triumfy "hybrydy", a także "wilki" sprzedawane pod postacią hybryd, ich ilość jest "ogromna", jakby nie patrzeć to one także święcą sukcesy, także współpracują z człowiekiem (odpowiednio wychowane). [/QUOTE][/FONT]
[FONT=Tahoma]No właśnie o to chodzi, że wilki zostały wytępione przez człowieka, a psy nie. Bo psy zaczęły współpracować z ludźmi – zjadać resztki, ostrzegać o nadchodzących drapieżnikach, dawały ludziom ciepło, z czasem pomagały w polowaniu, a jak było krucho ze zwierzyną, to były źródłem mięsa.[/FONT]
[FONT=Tahoma]Tak czy inaczej populacja wilków jest miniaturowa w porównaniu z populacją psów, które w sensie ewolucyjnym odniosły ogromny sukces.

[quote name='SAIKO']A i tutaj się mylisz, pies doskonale dogaduje się z wilkiem, są zresztą filmiki na youtube na których ich relacje można ocenić. Dlaczego w górach pies jest zjadany przez wilka? Z oczywistych powodów, jeżeli mamy na myśli "spacer" po lesie to jest to forma naruszenia terytorium, a na wolności wilki zabijają intruza, który wkroczy na ich teren i spory terytorialne jest to główna przyczyna śmierci dzikich wilków. Tu także nie masz racji, z jakiej paki amstaff, pies mający często problemy z czytaniem sygnałów innego psa może się dogadać w dodatku z akitą? mój akit ma takiego kumpla, dla przykładu wrzucę nawet zdjęcia ;)? Jaki ma to związek z problemami w komunikacji? Moim zdaniem coś kręcisz... tak samo york i akita potrafią tworzyć "zespół" jak i amstaff i jamnik doskonale się dogadują. Jeżeli prosisz o dowody, to mogę w każdej chwili wrzucić dowody, psy które nie potrafią się dogadać, mają braki w rozumieniu psich zachowań, one potrzebują gruntownej socjalizacji, to normalne. [/QUOTE][/FONT]
[FONT=Tahoma]Pies mojej koleżanki doskonale bawi się z kotem. Nie znaczy to jednak, że zabawa pies-kot jest zjawiskiem powszechnym i charakterystycznym dla obu gatunków. Podobnie jest z kontaktami pies-wilk. Jeśli zaś chodzi o konflikty między rasami – to jest tak, że oczywiście to zależy od socjalizacji psów, ale też relacji i doświadczeń osobniczych. Mój pies np. nie znosi goldenów, bo jak był młody, to taki jeden agresywny golden co chwila go napastował…[/FONT]
[FONT=Tahoma]A w Bieszczadach psy zjadane są przez wilki również (a w zasadzie głównie) wtedy, gdy pies jest na własnym podwórku (czyli to raczej wilk wkracza na terytorium psa). Taki kiedyś artykuł czytałam o wilkach, które zagryzały psy w gospodarstwach, bo te psy były… na łańcuchach i nie mogły zwiać.

[quote name='SAIKO']To jest właśnie takie rozumienie samca alfy/przewodnika za bezwzględnego dyktatora, gdzie wszędzie jest pierwszy i wszystko mu się należy, nie rozumiesz w takim razie pojęcia samca alfy. Co ma spanie na kanapie z samcem alfa? Zapraszam psa na kanapę i powiem Ci coś jeszcze... "śpię z psem" i jakoś nie sprawia problemów, dlaczego? Dlatego, że ja go zapraszam, ale sam z siebie nie wejdzie na kanapę będąc nie zaproszony, zaskoczona? To kwestia zrozumienia "psiej psychologi" i zdrowego rozsądku, nie jestem tyranem, który bezwzględnie nie daje psu "luzu", nie popadajmy w skrajność ;).[/QUOTE][/FONT]
[FONT=Tahoma]O rany, przecież to wyznawcy teorii dominacji mówią o jedzeniu przed psem, wychodzeniem z domu przed psem i siadaniu na psim posłaniu, a nigdy odwrotnie (pies nie może być na kanapie). A tym, że Twój pies śpi z Tobą nie jestem zaskoczona - to tylko potwierdza tezę, że teoria dominacji jest nic nie warta, skoro nawet ktoś, kto z takim przekonaniem o niej pisze nie stosuje się do wyznaczonych przez nią zasad ;)[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Reniak']Sunia niestety najczęściej jest przede mną, czasami luźno, częściej jednak napięta :-( jak się zawącha słowa nie pomagają, muszę pociągnąć. Tak samo staje słupka, gdy widzi innego psiaka - jeżeli nie chcę, by się spotkały, muszę pociągnąć....[/QUOTE]
No bo cała sztuka polega na tym, żeby przewidywać napinanie smyczy i reagować [B]przed[/B].

[quote name='Reniak']Próbowałam uczyć ją skupiania uwagi na sobie - gdy napina smycz zatrzymujemy się, czekam aż popatrzy na mnie i wtedy dostaje smaka. Teraz wyczytałam, że w taki sam sposób nagradza się poluzowanie smyczy przez psa.[/QUOTE]
Sprytny pies może nawet zacząć napinać smycz, żeby wymusić nagródkę :)
Ponadto jeśli pies patrzy/wącha coś co jest bardziej atrakcyjne od Twojego smaka, to nic nie osiągniesz w ten sposób...
[quote name='Reniak']Od jutra spróbuję sposobu ze zmianą kierunku, dzięki za podpowiedź, może się uda :). I nie martwię się, że będzie to wyglądać śmiechowo.[/QUOTE]
Gdy zmienisz kierunek,pies prawdopodobnie będzie chciał pójść znów przed Ciebie, by ciągnąć w drugą stronę. Wtedy musi przyjść taki moment, gdy znajdzie się tuż obok Ciebie - wtedy skup uwagę psa i nagródź za to, że znalazł się we właściwym miejscu :) Postaraj się przejść kawałek z psem skupionym na Tobie, co jakiś czas nagradzając utrzymanie pozycji. Nagradzaj nie tylko jedzeniem :)
No i przede wszsytkim bądź konsekwentna! Nie może być tak, że raz pies ciągnie i idziemy za nim, a potem zmieniamy kierunek...
[quote name='Reniak']Pytasz, czego bym chciała - i luźnej smyczy, i chodzenia przy nodze, z naciskiem jednak na to pierwsze. Mieszkam na osiedlu, mamy tutaj jedną większą łączkę, na której puszczam psiaka wolno. Wieczorem chodzimy na flexi, ale staram się, by taśma była blokowana by suka nie czuła non stop napięcia.
[/QUOTE]
Na czas nauki chodzenia na luźnej smyczy schowaj Flexi głęboko do szuflady! Flexi jest zawsze napięta i psu jest trudniej zrozumieć o co chodzi z tą luźną smyczą.
Większość trenerów odradza używanie flexi w ogóle. Ja stosuję u swoich psów oba rodzaje smyczy, ze względu na to, że mieszkamy przy lesie i nie mogę ich tam za bardzo puszczać luzem (to niezgodne z prawem), a chcę, żeby mogły sobie całkiem sporo powęszyć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']Ja obserwuję ten wątek, ale czasami tak mnie zacina jak widzę te wszystkie definicje i argumenty za TD, że po prostu nie jestem w stanie już wymyślić jak przemówić człowiekowi do rozumu. Po prostu moja Happy ugryzłaby CM w palec, nie za pierwszym razem, bo byłaby zbyt przerażona, ale spokojnie, już ona sobie umie poradzić - jakby facet z nią dłużej popracował, czyli rok, półtora, bo tyle często zajmuje praca z agresywnym i niezsocjalizowanym psem, a nie 30minut ani tydzień. W TV widzimy właśnie te jedne z pierwszych razów "zmian energii". Tak, na agility początkowo Happy też latała za p. Markiem, bo był nowy i interesujący, ale jak się przyzwyczaiła, to ojej - nagle stracił pozycję w stadzie, jakby to nazwał CM.[/QUOTE]
Soko, rozbudziłaś moją wyobraźnię :D Już widzę, jak moja Korusia amputuje Cesarowi paluszki :cool3: Niestety teraz to jest już niewykonalne, bo suczka się zmieniła i nie rzuca się na obcych tak, jak to robiła kiedyś...

Link to comment
Share on other sites

gerta, trochę się nie zgadzam.. nie dajesz smaka za ciągnięcie, ale za jego zaprzestanie, zwrócenie uwagi na Ciebie, ale na Twoją komendę a nie jak mu się podoba.. Tak samo ze szczekaniem, ja moją uciszam jak jest cicho, a nie jak szczeka, a wie, że nagradzam ją za szczeknięcie tylko gdy pada komenda "głos", wcale nie wymusza nagród cały czas.
A co do zmiany kierunku - jeśli faktycznie byłoby tak, jak pisze gerta, możesz kręcić się w kółko, raz w jedną, raz w drugą. Po prostu trzeba wyobraźni.

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem samo zatrzymanie nie jest tak czytelne dla psa jak zmiany kierunku.
Nie bój sie krótkiego, wyraźnego szarpnięcia z luźnej smyczy przez zmianą kierunku (lub gdy zapatrzy sie głupio na psa, zawęszy) ZANIM pies ją napnie. To nie to samo co nieskuteczne, zwykle wzmagające chęć odciąganie. To moze być pomocny dla psa wyraźny znak.
Zdecydowanie zmieniłabym szelki na obrożę.
Zmiany kierunku nie muszą być tylko w jednej płaszczyźnie przód-tył. Baw się z suką w podążanie za Tobą gdy "uciekasz" w różnych kierunkach. Wyraxnie ciesz się i nagradzaj gdy suczka jest blisko.
A z drugiej strony... Czy ta lekko napięta smycz to faktycznie problem...? O ile pies nie ciągnie Cie za soba gdzie mu sie podoba, to może nie jest to aż tak istotne? Szczególnie, ze potrafi iśc przy nodze (tak zrozumiałam. Na luźnej smyczy? Chodzenie przy nodze gdy smycz jest napięta niczego psa nie uczy)

Link to comment
Share on other sites

Potrafi iść na luźnej smyczy przy nodze. Udaje się to nam jednak tylko, gdy WRACAMY ze spaceru:) Psica jest wtedy wybiegana i spokojna.
Moja suka nie jest dużym psem-waży 22 kg. Rzeczywiście nie lata we wszystkich kierunkach, nie ciąga mnie po krzakach. Ale nie wiem, co by było, gdyby ważyła np. 40kg :) Po prostu marzy mi się taki zupełnie luźny spacer .... Dzięki za odpowiedź i wsparcie.
Mam w domu obrożę. Zamieniłam ją kiedyś właśnie na szelki w dobrej wierze. Pewnie czucie w takich szelkach jest mniejsze, psiak słabiej czuje reakcję człowieka. Spróbuję wrócić znowu do obroży, ciekawa jestem efektów. Tylko wiesz, boję się, że nie będę umiała dobrze wyczuć momentu, by szarpnąć, zanim pies napnie smycz :(. A co sądzisz o ringówce?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']gerta, trochę się nie zgadzam.. nie dajesz smaka za ciągnięcie, ale za jego zaprzestanie, zwrócenie uwagi na Ciebie, ale na Twoją komendę a nie jak mu się podoba...[/QUOTE]
w tym przypadku to raczej gerta ma rację. Sama kiedyś robiłam podobny błąd i pies zamiast zaprzestać złych nawyków tylko je pogłębił. Ja akurat walczyłam ze stresem izolacyjnym.
Fakt, że z chodzeniem w kółko wygląda się idiotycznie, ale pies dość szybko zaczyna rozumieć, że jak ciągnie następuje nagły zwrot, więc stara się pilnować.

Reniak podobno J. Gałuszka napisał dobrą książkę o chodzeniu na luźnej smyczy("Aria, równaj"). Do psa należy dopasować metodę, a nie uczyć go na siłę. Na niektóre psy jedne sposoby działają szybciej niż inne.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...