Jump to content
Dogomania

Ponadzmysłowe postrzeganie u psów - czyli historie o duchach...


Behemot

Recommended Posts

[quote name='sunshine']Na forum husky kumpel mi powiedział żebym sobie piwo wypiła i wzieła urlop od psów bo już shizy mam :D hyh

a tak ostatnio na wieczornym spacerze na łące sobie pomyślałam że człowiek wcale się ducha nie boi... boi się dopiero później żeby go ponownie nie zobaczyć:D
Czyli nie boi się w momencie jak go widzi, ale boi się później chodzić w te miejsce czy w ciemności...:P[/QUOTE]

Nie prawda, ja ducha nie widze a już sie go boję :D a gdybym go zobaczyła to zawał na miejscu jestem tego pewna !! :D

Link to comment
Share on other sites

To i ja Wam coś opowiem. ;) Co prawda nie z moich doświadczeń, ale koleżanki z pracy. Nie o psie, ale o kocie. Koleżanki dziadek przygarnął kiedyś kotka, ten kotek bał się podchodzić do innych osób, przychodził tylko na jedzenie i uciekał na dwór. Taki kotek "zewnętrzny" :D. Każdego dnia przychodził, witał się z dziadkiem, no i na "michę". Kiedy dziadek umarł - wtedy takie czasy, że trumnę z nieboszczykiem trzymało się w domu przed pogrzebem, wszedł owy kot, nie interesując się niczym innym, wleciał do pokoju, gdzie leżał dziadek, spojrzał na trumnę, najeżył się, prychnął i uciekł. Nigdy więcej nie wrócił. Koleżanka stała na przedpokoju i całe zajście widziała... Do tej pory nie wie czemu kocisko tak zareagowało, czy dziadek "stał" jako duch przy swojej trumnie wtedy, czy kot po prostu taką reakcję wykazał na śmierć bliskiej osoby...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bastylia']To i ja Wam coś opowiem. ;) Co prawda nie z moich doświadczeń, ale koleżanki z pracy. Nie o psie, ale o kocie. Koleżanki dziadek przygarnął kiedyś kotka, ten kotek bał się podchodzić do innych osób, przychodził tylko na jedzenie i uciekał na dwór. Taki kotek "zewnętrzny" :D. Każdego dnia przychodził, witał się z dziadkiem, no i na "michę". Kiedy dziadek umarł - wtedy takie czasy, że trumnę z nieboszczykiem trzymało się w domu przed pogrzebem, wszedł owy kot, nie interesując się niczym innym, wleciał do pokoju, gdzie leżał dziadek, spojrzał na trumnę, najeżył się, prychnął i uciekł. Nigdy więcej nie wrócił. Koleżanka stała na przedpokoju i całe zajście widziała... Do tej pory nie wie czemu kocisko tak zareagowało, czy dziadek "stał" jako duch przy swojej trumnie wtedy, czy kot po prostu taką reakcję wykazał na śmierć bliskiej osoby...[/QUOTE]

to jest dziwne:D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bastylia']To i ja Wam coś opowiem. ;) Co prawda nie z moich doświadczeń, ale koleżanki z pracy. Nie o psie, ale o kocie. Koleżanki dziadek przygarnął kiedyś kotka, ten kotek bał się podchodzić do innych osób, przychodził tylko na jedzenie i uciekał na dwór. Taki kotek "zewnętrzny" :D. Każdego dnia przychodził, witał się z dziadkiem, no i na "michę". Kiedy dziadek umarł - wtedy takie czasy, że trumnę z nieboszczykiem trzymało się w domu przed pogrzebem, wszedł owy kot, nie interesując się niczym innym, wleciał do pokoju, gdzie leżał dziadek, spojrzał na trumnę, najeżył się, prychnął i uciekł. Nigdy więcej nie wrócił. Koleżanka stała na przedpokoju i całe zajście widziała... Do tej pory nie wie czemu kocisko tak zareagowało, czy dziadek "stał" jako duch przy swojej trumnie wtedy, czy kot po prostu taką reakcję wykazał na śmierć bliskiej osoby...[/QUOTE]

Aż ciarki rpzeszły :) a swoją drogą wystawianie trumien w domach dla mnie jest czymś ekstremalno-obłędnie strasznym :D

Link to comment
Share on other sites

Według mnie wystawianie trumny w domu, czy wręcz tak jak było dawniej, kiedy ktoś umierał w domu, a znajomi przychodzili się z nim pożegnać, to znacznie naturalniejsze i zdrowsze podejście do śmierci, niż to, co mamy dzisiaj. Dziś z jednej strony smierć jest pokazana na milion sposobów fikcyjnie, z drugieuj- bliskim "każemy" umierać w szpitalu, z daleka od nas, ukrywamy smierć udając że nas nie dotyczy. W przypadku zwierząt zostawia się je do uśpienia, a dzieciom kłamie, że piesek pojechał na wakacje, a kotek jest w szpitalu. A śierć jest integracyjną częścią życia, nie ma co udawać, ze jest inaczej....

Swoją drogą ostatnio Malwi mnie powaliła- byłam u nich w schronie, pokazała psa, który wrócił z adopcji, bo jak twierdził pan "wyje i ktoś umrze".....

Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się w Ulv, przeciez dawniej praktycznie w każdym domu stała trumna, nawet pewnie nie jedna. To jest całkiem naturalne i nie trzeba robić z tego wielkiego halo.
Jesli chodzi o tego wyjącego psa to właśnie opadły mi ręce z bezradności, jacy ludzie są bezmyślni!
A pamiętacie tego kota co w tv o nim głośno było? że gdzieś tam mieszkał (chyba w domu starców) i zawsze jak do kogoś przyszedł to ten ktoś potem umierał? i z tego co pamiętam to chcieli go uśpić bo śmierć niby przynosił.:roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dogomanka_']
A pamiętacie tego kota co w tv o nim głośno było? że gdzieś tam mieszkał (chyba w domu starców) i zawsze jak do kogoś przyszedł to ten ktoś potem umierał? i z tego co pamiętam to chcieli go uśpić bo śmierć niby przynosił.:roll:[/QUOTE]

Nie chcieli go uśpić, tylko kot został zamordowany - prawdopodobnie przez pacjentów, którzy się go bali. Jakby dzięki temu mieli być nieśmiertelni :roll:

Link to comment
Share on other sites

Mój tata bardzo nielubi jak nasz Dżok wyje bo mówi że jemu się to też kojarzy z tym że ktoś umrze ale nikomu nie przychodzi do głowy żeby go oddać przez to ;/ tym bardziej że on wyje kilka razy dziennie :D A co do tych trumien w domu to mnie to przeraża powiem szczerze. Mój dziadek umarł w domu i jak sobie przypomnę jak leżał martwy na łóżku to już mam ciarki a co dopiero jakaś trumna...potem jak go do niej wsadzali,znosili, to jest raczej traumatyczne przeżycie dla bliskich, tak mi się wydaje :(
Ja też słyszałam że zabili tego kota z tego domu starców.

Link to comment
Share on other sites

Mój śp. pradziadek kiedy zmarł, też leżał w domu, etc. - ale ja miałam wtedy jakieś 4 czy 5 lat i nie byłam ani trochę przerażona, podobno chciałam go budzić :-o
A kilka lat później ciarki mnie przechodziły na samą myśl ;)

A co do wycia... Ojciec mojego kolegi miał psa, strasznie przywiązanego do tegoż ojca; ojciec lubił sobie podlać, i jak zdarzyło mu się zrobić krótszy lub dłuższy przystanek na ulicy, pies siedział obok i go pilnował, nie dał nikomu podejść. Kiedy ojciec był dość daleko od domu, w innym mieście, pies któregoś dnia zaczął potwornie wyć, dosłownie jak nigdy - dostali wiadomość, że ojciec w tym czasie zmarł...

Link to comment
Share on other sites

te historie są .....
straszne...
co do trumien...
pamiętam że działo sie to 15.12.2010.r.
nie ma to nic wspólnego ze zwierzętami..
nademną mieszkała starsza Pani, bardzo miła.......
spała u niej prawnuczka którą bardzo kochała,ta prawnuczka tak jakby tam mieszkała.....
miała na imię tak jak ja.....
Martynka......
tego dnia rano....
prawie zaspałam do szkoły
idą do tej szkoły zostałam ochlapana przez samochód,
i powiedziałam :
-Co jeszcze może sie dzisiaj stać!
Wieczorem
kiedy ja na dogo siedziałam
słyszałam jak jedzie pogotowie na sygnale.......
i ono stanęło.....
na sieni słyczałam krzyki ratowników: na górę!!!!!!
sąsiad był sie zapytać jednego ratownika co sie dzieje
okazalo sie że podobno Pani i Martynka sie dziś jeszcze nie obudziły ze snu......
trwała reanimacja Pani lecz ona zmarła(*).......było już za późno...
Martynkę reanimowano przez godzinę ....
niestety na daremno.......Martynka odeszła z tego świata.......
(*)
Życie Martynki było krótkie miała 7 lat(*)
Było mi bardzo smutno gdy iwdziałam jak wynosili ich z domu w trumnach..........prawie sie poryczałam kiedy widziałam rodziców Martyny......
Przyczyną śmierci było zatrucie sie tlenkiem węgla.......
było to w tv..........
przyjechały różne stacje:
sfera
TVN
Polsat
TVN 24
Na szczęście Martyna i jej prababcia odeszły razem......
barzdo kochały sie nawzajem.............


Spoczywajcie w pokoju.......(*)(*)

Link to comment
Share on other sites

z opowieści babci
kiedy moja mama była mała umarł mój pradziadek, to się stało podczas obiadu, mama wtedy spała. Kiedy się obudziła praddziadek leżał na łóżku ona podeszła do niego i z 5 min szarpała go za rękaw i wołała "dzidzia tań!" niestety dziadek nie wstał :shake:
a już mama opowiadała jak obudziła się pewnej nocy i widziała i czuła nogę tego swojego dziadka na sobie (kiedy razem spali w dzień trzymał ją nogą żeby nie spadła z łóżka) zaczęła krzyczeć, przybiegła babcia z dziadkiem, zapalili światło i pytali co się stało. Mama im powiedziała o tej nodze, stwierdzili że jej się to przyśniło i poszli sobie dalej spać a ona dalej widziała tę nogę jeszcze przez jakiś czas.
od drugiej babci też mam parę historii całkiem ciekawych ale to już kiedy indziej;)

Link to comment
Share on other sites

Podobno dzieci innaczej przeżywają śmierć bliskiej osoby...no i więcej widzą. Kiedy zmarła moja bratowa, wszyscy zapłakani i kluchy w gardłach jak leżała na łóżku, ja np. boję się zmarłych dotykać a moja 10 letnia bratanica położyła się z nią w łóżku...przytuliła i dała misia. Mi też kazali dotknąć dziadka, podeszłam, już wystawilam rękę ale nie dałam rady...
Babcia mi kiedyś opowiadała że jej ciotka ubierała trupy, malowała do trumny itd i kiedyś zabrała ją do pracy...babcia niczego nieświadoma jak to dziecko bawiła się i niechcący dotknęła burzy włosów jakiegoś trupa, myślała że padnie na zawał, zaczeła się wydzierać i do dziś pozostał jej lęk i nie może zrozumieć jak ciotka mogła zabrać takie małe dziecko do takiego miejsca a jak dziś o tym wspomina to aż ciarki jej przechodzą.
Przykra ta histioria z Martynką :( ale był czas kiedy ciągle ktoś się zaczadzał.
Yorkomanka dajesz dalej :D

Link to comment
Share on other sites

marra historie 2 babci napiszę gdzies tak w niedzielę bo jadę tam w piątek i sobie przypomnę bo trochę tego było i już mi się miesza;)
no dobra jedną historię pamiętam
kiedy babcia była mała rodzice kazali siedzieć jej przy chorej babci. No i siedziała, przez kilka dni widziała w nogach swojej babci kostuchę, bała się trochę ale siedziała koło jej głowy aż pewnego dnia ta kostucha usiadła koło głowy, wtedy moja babcia już tam usiąść nie chciała wolała sama siedzieć w nogach, pra babcia umarła tego samego dnia kiedy kostucha przeniosła się do głowy.
reszty dokładnie nie pamiętam ale czasem jak mi coś opowie to potem się boje po ciemku chodzić:p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Yorkomanka']marra historie 2 babci napiszę gdzies tak w niedzielę bo jadę tam w piątek i sobie przypomnę bo trochę tego było i już mi się miesza;)
no dobra jedną historię pamiętam
kiedy babcia była mała rodzice kazali siedzieć jej przy chorej babci. No i siedziała, przez kilka dni widziała w nogach swojej babci kostuchę, bała się trochę ale siedziała koło jej głowy aż pewnego dnia ta kostucha usiadła koło głowy, wtedy moja babcia już tam usiąść nie chciała wolała sama siedzieć w nogach, pra babcia umarła tego samego dnia kiedy kostucha przeniosła się do głowy.
reszty dokładnie nie pamiętam ale czasem jak mi coś opowie to potem się boje po ciemku chodzić:p[/QUOTE]

:crazyeye::crazyeye:jeżeli tak mają wyglądać Twoje historie to lepiej zamilcz kobieto :eviltong::eviltong::eviltong: strrrrraszne :-o

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...