Jump to content
Dogomania

poznawanie sie psow.


sebol77

Recommended Posts

witam
mam od niedawna dobermana, bardzo grzeczny ulozony w pewnym stopniu okolo roczny pies.
mam tez czesty kontakt z innym psem- owczarkiem, okolo 3 letni zywiolowy i nieco nerwowy, wczoraj pierwszy raz bylem z nimi razem na spacerze, jak mozna bylo przewidziec doberman stal sie celem atakow owczarka ( na szczescie niegroznych, kaganiec i smycz).
tak wygladala pierwsza czesc spaceru, w drodze powrotnej pieski szly juz grzecznie okolo 1 m jeden obok drugiego, i tylko gwaltowniejsze zrywy dobka konczyly sie reprymenda ze strony owczarka.
czy jest szansa ze psy sie zaakceptuja na dobre i bedzie je mozna puszczac razem bez kagancow.
chodzi mi glownie o owczarka, poniewaz doberman chcialby sie wiecznie i z wszystkimi bawic.
prosze o odpowiedz.
dziekuje i pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

Wszystko zależy od owczarka. Trzy letni samiec nie koniecznie może być dobrze nastawiony do młodego samca. Czas pokaże. Ale jeżeli już zdecydujecie się spóścić ze smyczy to bardzo długo w kagańcu. No i ten pierwszy raz na taśmach aby łatwiej odciągnac psy.

Link to comment
Share on other sites

Witam!!
na podstawie Twojego opisu wygląda na to, że wszystko rozwija się zgodnie z planem. Hierarchia została ustalona i stroną dominującą (i pasącą jednocześnie :-) został owczarek. i do momentu w którym dobkowi wyda się, że już jest czas przejąć prowadzenie będzie spokój z przerwami na ustalenia...

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Ja polecam zupełnie inną 'teorię dogadywania psów'.
Większosćć osób, z którymi się spotkałam (a zajmuję się zaprzęgowcami, więc wielu znajomych na stadka psów) pozostawia ustalenie hierarchii psom - zgodnie z powyższymi wypowiedziami. Starszy samiec zdominował młodszego, młodszy się poddał, ale w pewnym momencie zawalczy..
Psy muszą ustalić hierarchię same - gryząc się, walcząc, i do tego co pewien czas na nowo podkreślać swoją pozycję lub właśnie 'zawalczyć' - również zębami..

Ja sama miałam 7 psiaków, i po kilku takich 'akcjach'm które skończyły się dziurami i szyciem (a u psów tych gabarytów, i w dodatku z taką sierścią, jak dobek, nie obędzie się bez tego), zezłościłam się po prostu i stwierdziłam KONIEC.

Od tamtej pory karam psy za gryzienie się - ba - karam od początku - za 'jeżenie', sztywnienie, warczenie czy każdą inną formę agresji.
Karanie takie samo, jak przy jedzeniu ze stołu (kradzieży), gryzieniu moich butów czy leżeniu na łóżku (zakazane bez pozwolenia). Oczywiście, jeśli psy już zaczęły się gryźć, kara musi być 'bardziej widoczna' - nie chodzi mi o mocne i drastyczne bicie psa, ale o wzięcie pod uwagę, że jest zdenerwowany i nie zareaguje tak, jak zareagowałby przy spokojnym, cichym łóżku.
Psy same sobie mogą zrobić krzywdę i ją zrobią. Dobrze ułożony pies nie ma prawa rzucać się na innego.
To ja jestem szefem psa, i nie pies ustala hierarchię, a ja. Taki układ jest najbezpieczniejszy i najmniej szkodliwy dla każdej ze stron.

Polecam, aby właściciel owczarka nie pozwalał mu atakować - Ty, jak sądzę, jesteś 'nie-właścicielem', jeśli tak mogę to nazwać, a właściciel tutaj powinien działać, nie osoba trzecia.
Kagańce narazie bym odłożyła, a uczyłabym psy na smyczach - kaganiec kiedyś trzeba zdjąć, więc, przynajmniej dopuki psy są na smyczach, można uczyć je relacji takiej, do jakiej chcesz dojść, czyli bez kagańców i bez smyczy (i bez bójek ;) )

Pozdrawiam, i jakby co, chętnie napiszę więcej :)

Link to comment
Share on other sites

A ja uwazam że to było poprostu ustalanie hierarchi w stadzie. I niestety nie polecam socjalizowania na siłe bo ty bardzo chciałbyś chodzic razem na spacerki. Dobermany maja bardzo silną psychikę. Ja osobiście ma amstafa i pamiętam jak dawał sobie dmuchac w kaszę jak miał rok. Ale uwaga- potem sobie nagle wykombinował ze może uda sie zmienic hierarchię i jak tylko tamten chciał mu przypomniec kto tu rządzi- pokazał ze nie bedzie juz tak do końca. Teraz sie nie nawidza. Polecam zrezygnowac ze swoich pobudek i nie zmuszac psa. Może znajdziesz innego towarzysz. Uwierz nic na siłe, a twojemu psiakowi nie potrzebne takie doswiadczenia w okresie szczenięcym bo potem moga z tego być problemy.

Link to comment
Share on other sites

Witam!!
Jeśli rzeczywiście jest tak krwawo, to ja również wolę przewodników którzy nie dopuszczają do ataków na inne psy (w tym mojego:-))). Z drugiej jednak strony przestałem już liczyć ile razy przy spotkaniu innych psiarzy prosiłem ich ażeby nie szarpali/bili/itd. swojego psa który chce "zaatakować" mojego, bo w mojej ocenie ich pies nie szczeka na mojego bo atakuje, ale zwyczajnie chce podejść w ramach savoir vivre'u :-)). Wtedy sptykam się z reakcją: "ja lepiej znam swojego psa". Proszę więc o spuszczenie na moją odpowiedzialność i... do tej pory nikomu nic się nie stało. Tym bardziej, że mój to szczeniak dość dobrze zsocjalizowany z psami a poza tym przecież psy nie szkolone do walk i zdrowe nie powinny atakować szczeniaka. Kiedyś zdarzyło się, że ON zapięty na smyczy, szarpany przez właściciela "bo atakuje", mimo, że dla mnie wyczyny ON na smyczy dalekie były od agresji, zwyczajnie rozebrał się z obroży i dopadł był Porto, co skończyło się wesołą zabawą, a następnie karą dla ON.
I teraz sytuacja ze spaceru z innym ON. W tym wypadku ów oczywiście zaraz ustalił hierarchię i spacer przebiegał pomyślnie do momentu kiedy jakikolwiek ruch Porto powodował karcenie przez ON. Wtedy ustaliliśmy, że ON będzie jakiś czas wędrował na smyczy, i nagle z pasącego przeobraził się w miłego, idącego na luźnej smyczy kompana.

i oczywiście zgadzam się :-)): dobrze ułożony pies nie będzie atakował innego

Poza tym zupełnie inaczej zachowują się przy spotkaniu psy idące blisko właściciela (czyli wsparcia przy potencjalnym ataku ze swojej strony na innego psa) a inaczej psy nie mające obok siebie właściciela. Bez stada atak jest trudniejszy i nierzadko nie ma do niego powodu, więc rzadziej do niego dochodzi (ale to wszystko oczywiście w przypadku dobrej socjalizacji i oczywiście :-)) psy ras mających większe zapotrzebowania "walkowe" :-)) również trochę inaczej wyglądają pod tym kątem.

To takie moje przemyślenia...

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Polecam zrezygnowac ze swoich pobudek i nie zmuszac psa. Może znajdziesz innego towarzysz. Uwierz nic na siłe, a twojemu psiakowi nie potrzebne takie doswiadczenia w okresie szczenięcym bo potem moga z tego być problemy.[/quote]

Witaj!

Ja myślę sobie trochę inaczej. Jeśli szczeniak nie nauczy się, że istnieją jeszcze inne relacje, oprócz obwąchiwania sobie nosków i9 siedzących części, to w doroślejszym życiu może być kłopot. Dlatego jestem za tym, żeby jednak miały miejsce spotkania, nawet z psami agresywniejszymi (oczywiście nie chodzi mi o te, których efektem spotkania będzie krew i brak połowy sierści niewynikająca z zabawy, ani też te w których młodzian nie może mrugnąć, bo drugi ma alergię na ruszające się psy, ale o takie, gdzie warknięcie, kłapnięcie zębami i inne "bezpieczne" metody porozumiewania będą na porządku dziennym...

pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

witam
chyba jednak przyjme metode polecana przez wiosne, znam owczarka od szczeniaka i bledem bylo to ze nie byl socjalizowany.dobek tak nie do konca sie jest ulegly, nie wiem czy nie traktuje tych atakow jako zabawy, bo odpiera je, ale nie okazuje zadnych emocji, zadnej zlosliwosci skierowanych w owczarka. moze trzeba bedzie owczarka zresocjalizowac i dopiero pozniej pozwolic by pieski sie poznawaly?
dzieki i pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

Warczenie czy jeżenie się to sygnały ostrzegawcze mające na celu zapobiegnięcie atakowi. gdy pies będzie za coś takiego karany nauczy się gryźć bez uprzedzenia i nie będzie dało się przewidzieć jego reakcji. Poza tym nigdy nie wiesz, jak pies zachowa się gdy będzie poza twoją kontrolą. To że będzie powstrzymywał się od agresji przy tobie nie znaczy, że będzie grzeczny gdy znajdzie się poza kontrolą.

Link to comment
Share on other sites

Agnisia - w takim razie pies nauczony nie jesc ze stolu nie je tylko wtedy, kiedy jestes w kuchni.. ?

mialam w sumie psow 14, plus bardzo duzo dochodzacych. zadnemu na agresje nie pozwalam - bojek nie ma.
wczoraj przywiozlam suczke od kolezanki i spala z moimi psami w jednej budzie.
oczywiscie, zdarza sie moim psom najezyc, ale jak podchodze i mowie 'zostaw, nie wolno' to odchodza od siebie i jest spokoj.
i jeszcze jedno - nie polecam izolowania psow - psy na smyczach albo za plotem nienawidza sie najbardziej..

Link to comment
Share on other sites

tak! Jeżeli kojarzy karę za kradnięcie ze stołu w twoją osobą, to nic go nie będzie się długo wachał gdy nie będzie cię w pobliżu. Oczywiście to zależy też od charakreru psa.
Przykład? Uczymmy psa chodzić przy nodze. I początkowo trzymamy go na smyczy. Przy wybiegnięci za bardzo do przodu, szarpiemy za obrożę. Dodajemy komendę i gdy pies jest na smyczy, słysząc "równaj" ustawia się przy nodze. A teraz próbujemy zrobić to samo bez smyczy. I jaki jest skutek? Po kilku krokach pies jest już daleko. Dlaczego, bo kojaży karę ze smyczą, więc gdy jej nie ma, nie może zostać ukarany. Logicznie!

Człowiek robi tak samo. Wyobraźmy sobie, że karamy dziecko, za przeklinanie. Czasami to likwiduje problem, ale zwykle kończy się tak, że dziecko powstrzymuje się tylko przy rodzicach, lub dorosłych. Wiem na własnym przykładzie ;)

Link to comment
Share on other sites

Czyli nie pozwalać agresorowi na takie zachowania? W jaki sposób?
Mamy podobny problem z poznaniem dwóch psów, z tym że ja jestem włascicielką tego atakującego. Jak powinnam postępować? Czy lepiej jest pojechać na jakiś teren nieznany dla obu psów i czy powinny być na smyczach? A może założyć mojej kaganiec?
Przy pierwszym ich spotkaniu, mojej suni zdarzyło się parę razy zaatakować drugiego psa, jeśli ten wykonywał jakiś gwałtowniejszy ruch, czy zbyt energicznie zachęcał do zabawy. Czy jest jakiś sposób na poprawienie stosunków czy chociaż sprawienie by się tolerowały (raczej żeby moja go tolerowała)?

Link to comment
Share on other sites

Agnisia - moze sie tak to skonczyc, jesli karasz psa w zly sposob albo w zlym momencie - czyli jesli pies nie zrozumie, ze zle jest powiedzmy warczenie.

Ja naprawde robie tak od lat, w zasadzie odkad mam psy, i spokojnie moge dac Ci slowo, ze to dziala, bo moje psy wogole sie nie gryza miedzy soba, a jesli dochodzi jakis nowy agresor, to konczy sie szarpnieciem za klaki i moje po prostu odpuszczaja.

Jesli bardzo chcesz przyrownywac do dziecka - to tak, jesli jedno dziecko wychowasz w rodzinie, gdzie jedynym sposobem porozumiewania sie jest bicie, pas czy krzyk, a drugie w rodzinie, gdzie panuje tolerancja, spokoj i pokojowe podejscie do siebie. Co z tego eksperymentu wyrosnie ? Dziecko pierwsze najprawdopodobniej uzna metody rodziców za jedyne prawidłowe, natomiast dziecko drugie będzie potrafiło porozumiewać się "normalnie".
Dodam tylko, że ani dziecka, ani psa nie da się całkowicie uchronić od agresji. Trzeba jednak - w jednym i w drugim przypadku starać się traktować ją jako ostateczność i nie nadużywać.

Ja właśnie uczę chodzić psa przy nodze. Posługuję się zarówno klikerem, jak i różnego rodzaju obrożami i oczywiście smyczą.
Nie jestem zwolennikiem ani wychowania bez kary, ani wychowania bez nagród. Łączę obie metody i staram się dostosować je do konkretnego psa.
Mimo tego, że pies jest przyciągany smyczą do nogi, jestem zdania, że wkrótce będzie doskonale chodziła przy nodze bez smyczy.Za jakiś czas będę mogła napisać, jakie są efekty.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Koma']Czyli nie pozwalać agresorowi na takie zachowania? W jaki sposób?
Mamy podobny problem z poznaniem dwóch psów, z tym że ja jestem włascicielką tego atakującego. Jak powinnam postępować? Czy lepiej jest pojechać na jakiś teren nieznany dla obu psów i czy powinny być na smyczach? A może założyć mojej kaganiec?
[/QUOTE]

Trudno jest mi powiedzieć, w jaki dokładnie sposób, bo nie widziałam, jak zachowuje się Twój pies.
Będziesz musiała po prostu próbować, jakie Twoje działania odnoszą jakieś skutki, i z tych niedziałających po prostu zrezygnować.
Ja na początek nie zmuszałabym psów do chodzenia obok siebie - jeśli właściciel tego atakowanego psa ma czas i ochotę na 'cyrkowanie' - super, jeśli nie, możesz popróbować na dowolnym innym psie.
Na początek z odległości kilku metrów nie pozwalaj Twojemu psu szarpać i ciągnąć do psa, wogołe najlepiej, jakby nie zwracał na obcego uwagi. Jak to zrobić ? Najpierw warto nauczyć Twoją sunię powiedzmy dwuch-trzech bardzo prostych rzeczy - na przykład siadania, podawania łapy (nie nadaje się tutaj szczekanie). Więc stajesz z psem kilka metrów od innego, i każesz mu usiąść. jeśli siada, nagradzasz jedzonkiem (jak nie działa, możesz na przykład szarpnąć kłaki psa (na moje działa), możesz tupnąć, klasnąć lub zrobić cokolwiek, co zwróci uwagę psa na Ciebie. Nie pokazuj żarełka - ono pojawi się dopiero, jak pies wykona polecenie. I wydajesz psu polecenia, każesz siadać, skakać, leżeć, kopać, cokolwiek, co tylko wymaga od niego skoncentrowania się na Tobie. Aż pies obok przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie. I wtedy stopniowo skracasz dystans.
Warto też na warknięcia reagować komendą na przykład 'zostaw', zaraz wydając jakieś polecenie - łatwe do wykonania, nie wymagające specjalnych wysiłków poza uwagą.
Musisz też dostosować tempo działania do czasu reakcji psa - jeśli Twoj psiak to bystrzak, szybki i zwinny zwierz, musisz poruszać się i reagować błyskawicznie. eśli zaś jest to tzw 'cielak', czyli powolny i spokojny Pan Pies, nie powinnaś zasypywać psa poleceniami, których nie zdąży wyłapać.

Powodzenia!

Link to comment
Share on other sites

Bardzo dziękuję za porady!
[quote name='wiosna']Na początek z odległości kilku metrów nie pozwalaj Twojemu psu szarpać i ciągnąć do psa, wogołe najlepiej, jakby nie zwracał na obcego uwagi. [/quote]
Z tym, że moja sunia niesprowokowana nigdy pierwsza się do jakichkolwiek psów nie wyrywa i nie szarpie na smyczy. Jeśli jakiś jej się "nie podoba" raczej stara się go obchodzić szerokim łukiem, unika konfrontacji. Jeśli jednak już taki czworonóg do nas podbiega, to niestety- atakuje.
Problem z tym psem z którym chciałabym ją "zaznajomić", polega głównie na tym, że jest on psem bardzo żywym (jest młody- ma ok.9miesięcy), który bardzo energicznie zachęca sunię do zabawy, nie bardzo zdając sobie sprawy ze swojej masy (jest większy od mojej Komy i zapewne jeszcze urośnie).
Zauważyłam że moja sunia nie jest w stosunku do niego zdecydowanie "na nie", jest nim zainteresowana, jednak ta jego nachalność, powoduje u suni agresję. Nie wiem jak taki jej atak mógłby się skończyć bo przy pierwszym i jedynym jak do tej pory spotkaniu, oba psy były na smyczy. Obawiam się, że sunia mogłaby nie przystopować mimo jego poddania (już jej się zdarzyło atakować szczeniaki)
Nie bardzo wiem jak postępować przy kolejnym spotkaniu do którego napewno niedługo dojdzie. Wydaje mi się że powinniśmy zarówno karcić naszą Komę za agresywne zachowania- jeśli będzie takowe przejawiać, jak i nieco odwracać uwagę tego drugiego psa, by ich zwyczajnie nie prowokował. Podejrzewam że jeśli byłby on psem spokojniejszym, łatwiej by się zaakceptowały...

Link to comment
Share on other sites

Na majówce w 06 mieszkaliśmy w jednym domu z goldenem (Anza i Hacekr na dgm). Pierwszy spacer, kiedy chłopaki pierwszy raz się spotkali, odbył się dobrze. Co prawda najpierw Hacker chciał nas zagryźć przez szybę w samochodzie :lol: Ale najpierw trochę się pojeżyły, obydwa w kagańcach, ale bez problemów chodziły ze sobą, bez bójek i jakiegoś warczenia. Po prostu się akceptowały. Jak ze sobą zamieszkały, to nie było opcji, żeby się widziały nawet na spacerach, Musiały być bardzo dobrze oddzielone, bo inaczej ciągle się gryzły. Więc po prsotu na neutralnym terenie nie było problemów, ale jak zaczęły dzielić między sobą jeden domek, to stały się poważnymi wrogami i agresorami. Później na zajęciach i spacerach co prawda mój się nie burał, Hakuś owszem. Ale już mowy nie było, żeby ich spuścić razem.

Link to comment
Share on other sites

Koma, jedna suczka forumowej Aussie, Choco, nie lubi psów większych od siebie. Mój do takich należy. I za każdy objaw zainteresowania nią dostawał zębami po pysku. Jako że na początku młody był dla niej dosyć nachalny, to po prostu mu na to nie pozwalałam. Teraz obydwoje chodzą bez problemu na spacery, jeżdzą obok siebie metrem. Choco po prsotu musiała się upewnić, że ten duży nie stanowi dla niej żadnego zagrożenia. A Żwir musiał się przekonać, że jak będzie ją bardziej olewał, to będzie ok. I teraz jest ok. To, co się do tej pory nie zdarzało, Choco może nawet dostawać w tym samym czasie smakolca od tej samej osoby razem ze Żwirem.
Nauczyły się siebie wzajemnie ;)

Link to comment
Share on other sites

[B]zakla[/B], wierzę że w moim przypadku będzie podobnie :) Dodałaś mi nadzieji, dzięki. Widzę, że Czoco zachowuje się tak samo jak moja Koma, z tym że moja nie ma urazu tylko do dużych psów (np. jej miłością jest nowofundland, uwielbia też psy północy) i czasem jest mi zwyczajnie ciężko powiedzieć jak się w stosunku do jakiegoś psa zachowa, różnie z nią bywa. Jeśli Atos (pies z którym chcemy ją zapoznać) nie będzie zbyt nachalnie zaczepiał suni to powinno być dobrze.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...